Co fantastyka NAPRAWDĘ zawdzięcza Władcy Pierścieni
Bardzo przyjemny artykuł!
Z jednym "ale":
Ramka o Tomie Bombadilu.
Jeśli weźmiemy pod uwagę przypuszczenie, że osób które widziały trylogie Jacksona jest więcej niż osób, które czytały trylogie Tolkiena, może okazać się, że sporemu gronu odbiorców, postać Toma jest całkowicie obca!
Warto wspomnieć kim ów indywiduum jest i czym się charakteryzuje.
Od siebie dodam że najbardziej podoba mi się teoria mówiąca o tym, że Tom jest alter-ego Tolkiena, dlatego jest wszechwiedzący, jedyny pierścień nie ma na niego wpływu, a on sam potrafi kształtować otaczającą go rzeczywistość.
W ankiecie pod artykułem powinna być jeszcze jedna pozycja" "A co ma do tego Gra o Tron?". Ma mój głos ;-)
*** *** ***
Artykuł przyjemny. Dodam tylko od siebie, że nieraz spotykałem się z krytyką twórczości Tolkiena: że stereotypowa, że schematyczna, że taka i owaka, a dzisiaj jest przecież tylu lepszych twórców i ich dzieł.
Zapominają całkowicie o tym kiedy tworzył Tolkien, oraz o tym, jaki wpływ na fantasy miała jego literacka scheda, bo to nie twórczość Sapkowskiego, Wagnera, Cooka czy inny późniejszych pisarz fantasy stała się "biblią" tego gatunku. Niejeden autor powieści wyrósł na twórczości Mistrza.
No niestety kilkadziesiąt lat obrabiania Tolkienowskich motywów sprawiła, że pewne schematy stały się totalnie oklepane, co dla współczesnego odbiorcy zabija unikalność Władcy Pierścieni. A to tylko pokazuje geniusz Tolkiena - stworzył coś tak wyjątkowego i ciekawego, że wszyscy chcieli z tego czerpać garściami. Zresztą fantasy to stosunkowo młody gatunek w literaturze, wcześniej mieliśmy raczej baśnie i mity, więc też nic dziwnego, że z początku głównie kopiowano nielicznych, oryginalnych twórców z sukcesami na koncie, takich jak Tolkien.
Dla mnie mówienie o jednym z twórców gatunku że jest 'oklepany' to troche żart. Tolkien był kimś kto niejako TWORZYŁ gatunek fantasy. To tak jakby porównywać gry z lat 90 z tymi które są dziś i mówić że tamte miały mniej zawartości i były brzydkie. Ale taki WARCRAFT zdefiniował gatunek RTS, stworzył ramy. To samo dzieła Tolkiena. Jak już coś jest wymyślone to każdy mówi co jest nie tak, co można poprawić itp. Ale jak mu od zera każesz coś stworzyć to siedzi cicho.
Przyjemny tekst.
Parę moich uwag:
Z tymi szatami czarodzieja, to sam Tolkien najprawdopodobniej też się wzorował na magach perskich, którzy nosili jakąś formę kapelusza i zdaje się, że też podobne szaty.
Krasnoludy w takiej formie też nie są oryginalnie zasługą Tolkiena. W mitologii nordyckiej już były znakomitymi kowalami i górnikami (typowe cechy tolkienowskich brodaczy), które wykuły łańcuch zdolny uwięzić Fenrisa, czego nawet sami bogowie nie potrafili dokonać.
No i dlaczego nie 10 pierścieni na 10 palców? A spróbuj wygodnie i pewnie chwycić i używać miecza tak upierścienionymi dłońmi.
"Gandalf we Władcy Pierścieni nie czaruje często."
Czaruje calkiem czesto, tylko nie sa to fireballe i inne lodowe pociski.
PS.Tlumaczenia Lozinskiego to zlo.
PS.Tlumaczenia Lozinskiego to zlo.
ja nadal mam gdzieś książki z tym tłumaczeniem, nigdy więcej już ich nie dotknę
Co do Bombadila, to jest to prawdopodobnie sam Tolkien, albo (lub jednoczesnie) Eru Iluvatar, stworca i wladca calej Ardy,
Moze gdyby Tolkien napisal wiecej, moze jakas kontynuacje tego co dzialo sie w Valinorze przez ten caly czas, okazaloby sie ze Eru "wzial sobie urlop" zmeczony zachowaniem swoich dzieci (tych starszych) i zniknal aby zyc wsrod mlodszych.
Opuszczenie "niebios" przez stworce/bogow jest w miare czestym motywem.
Tolkien zaprzeczał wprost temu by Eru Iluvatar pojawił się w Śródziemiu w jakiejkolwiek postaci. Tom Bombadill był najprawdopodobniej po prostu alter ego Tolkiena. Tak przynajmniej wskazuje sporo poszlak w konstrukcji tej postaci oraz słowa samego Tolkiena w jednym z listów do swoich przyjaciół.
Raczej poprawnie powinno się mówić elfowie a nie elfy.
Tylko u Tolkiena, który jak dobrze pamiętam, specjalnie używał liczby mnogiej w formie "elves" i "dwarves", zamiast "elfs" i "dwarfs", żeby podkreślić, że te elfy i krasnoludy to nie chochliki i krasnoludki. W reszcie fantasy się "elfowie" i "krasnoludowie" nie przyjęli.
Wpływ Tolkiena na, ogólnie mówiąc, kulturę był niesamowity. Ciężko wręcz uczestniczyć w rozmowach kulturowych będąc ślepym na jego twórczość.
Mam na półce "Przygody Toma Bombadila" w ślicznym wydaniu od Amberu w skóropodobnej oprawie :) Muszę do tego wrócić i odnaleźć w tej postaci...Tolkiena :)
juz po przeczytaniu tego tytulu mialem mocne flashbacki z gra : the lord of the ring: the return of the king, a to przez przez ten artykul, w ktorym powiazano lotr z grami. kiedys to gralo sie z bracmi, oj gralo sie. to byla dla nas dosc trudna gra, obrona zamku to juz bylo dopiero harcore. powiedzialbym, ze uczciwie trudna, to byly w koncu trudne czasy dla naszych poczciwych bohaterow, nie mieli miec latwo, wedrowali wiele dni, walczyli wszedzie z orkami. w takiej grze musimy walczyc z naprawde wieloma, oj naprawde wieloma orkami jednoczesnie. w kilku misjach wrecz wydawalo mi sie, ze armia orkow nie jest skonczona, ze ocean orkow zalewa ziemie. to dawalo swietny klimat i poziom trudnosci, a takze immersje :).
"Chrześcijańska magia" he? Generalnie LOTR może być alegorią każdej walki dobra ze złem. Swoją drogą na maturze postawiłem i broniłem tezy, że cała opowieść była alegorią II WŚ jako że w mniej więcej tym czasie powstawała, podobnie jak choć w innych czasach Trylogia P. Sienkiewicza "ku pokrzepieniu serc". Bez wdawania się w szczegóły, zdane celująco. Jednak określenie alegorii powrotu Gandalfa do zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, jako chrześcijańską magię to jest jakiś kosmos.. No i moim zdaniem jednak zbyt grubo porównywać niewątpliwie wybitne dzieło jakim jest Władca Pierścieni bezpośrednio do Pisma Świętego, które wiele osób uznaje za swój podręcznik wiary i na nim opiera swoje życie. Nie ujmuję Tolkienowi nic, bo sam jestem fanem i rozumiem że wiele osób może traktować Pismo Święte jako "fantastykę" bo każdy ma prawo wierzyć w co chce i jak chce. Chciałbym tylko zaznaczyć, że to jednak dwie osobne kategorie literatury/twórczości zwał jak zwał i wydaje mi się, że jeśli już się to zestawia ze sobą (moim zdaniem nie powinno, ale rozumiem że komuś może być tak wygodnie) to powinien wykazać się bardzo daleko posuniętą ostrożnością w doborze słów, bo jest to jednak delikatna materia. Nie czuję się zgorszony, ani też nie jestem żadnym fanatycznym obrońcą wiary. Ot taki wniosek mi się nasunął. Można hejtować ;)
Jak ktoś jest zainteresowany związkiem mitologii Tolkiena z chrześcijaństwem to warto sobie posłuchać tego cyklu:
https://www.youtube.com/playlist?list=PLH7HiGpSB9AxswyJXykGOnDYuubm5cQhK