Easter eggi, które uratowały nowe Mortal Kombat
Film jest znośny jako akcyjniak do zapomnienia. Jako Mortal Kombat, w mojej opinii, jest bardzo źle. Największą wadą jest fabuła zupełnie odbiegająca od kanonu będąca w dużej mierze żenująca nawet jak na standardy gatunku (super moce). Sceny walki są znośne jak na kino akcji, ale w filmie o sztukach walki oczekiwałem znacznie mniej skoków kamery które mają kompensować to że aktorzy najpewniej nie mają solidnych podstaw żeby chociażby udawać walkę. Dobór aktorów jest miejscami w porządku (Sonia, Kano a nawet główny bohater), jednak na ogół również zawodzi - Liu Kang zarówno jako postać i aktor jest cieniem samego siebie, Raiden to dramat, Mileena razi mnie jedynie ze względu na to że powinna mieć większą szczękę i jako klon Kitany sugeruje że jest ona czarna a to zupełnie do niej nie pasuje (azjatycka wersja z gry była chyba najsensowniejsza), Shan Tsung jest mocno nijaki etc. Sporo tego i można wymieniać. Możliwe że to kwestia sentymentu jednak oprócz Soni i Kano żaden aktor nijak nie dorównywał tym z oryginału. Sub-Zero który jest niejako symbolem filmu, jest wzorowany na stroju z MK10, ale kolory ma tak ciemne że momentami wygląda bardziej jak Noob Saibot (co ironicznie mogłoby mieć sens w późniejszych częściach chociaż odbiega od kanonu). No i muzyka - mają jeden z najbardziej kultowych utworów muzycznych w kinematografii i nawet z niego nie korzystają jak należy. To niesamowicie imponujące że udało się stworzyć film Mortal Kombat w którym nawet nie ma utworu przewodniego. Film okazał się w obecnej sytuacji sukcesem więc kontynuacja powstanie, ale dla fanów uniwersum i gier raczej odradzam. Poza tym znośny akcyjniak.
Fabuła nie tylko jest wiadrem pomyj, ale też masz stanowczo za szybkie tempo. Po skończeniu zacząłem się zastanawiać czy nie lepiej byłoby wypuścić mini serię, no nie wiem 8-10 odcinków? Każda z postaci dostałaby należyty czas, nie trzeba by było robić wszystkiego na odwal się.
Nie wiem jak się miały sprawy budżetowe, ale chyba wyszliby na tym lepiej robiąc serial.
A co do obsady to kolejny po Wiedźminie dramat. Jak wspomniał Ignazzio poza Kano i Sonią reszta to banda nijakich bezpłóciowców. Aż strach się bać jeśli pomyślą o kontynuacji.
Co do utworu przewodniego pamiętam podobną sytuację z filmem Transformers. Tam studio też odrzuciło ofertę użycia utworu z filmu animowanego (1986) i to była absurdalna decyzja bo piosenka jest wybitna.
Mogę jedynie liczyć na to, że ktoś wreszcie pójdzie po rozum do głowy i zrobi z tego serial. Przy takieh liczbie wątków i postaci chyba najlepsze rozwiązanie
"Jak wspomniał Ignazzio poza Kano i Sonią reszta to banda nijakich bezpłóciowców."
Nie powiedziałbym, że Sub-Zero wypadł bezpłciowo, Hanzo od biedy też dość fajnie. Najgorzej chyba wyszedł Raiden - te latarki w oczach :D Bardziej przypominał jakieś typa z Power Rangers niż postać z filmu w 2021 roku. Wypowiedział kilka sztywnych kwestii na krzyż i tyle.
Sub-Zero i Scorpion w zasadzie są w porządku jako aktorzy, ale oni i tak zawsze są w kostiumach które w mojej opinii wymagają sporo poprawy. Raiden to faktycznie chyba najgorsza rola - pasuje mi jako ten azjata co go w Kac Vegas wożono niż bóstwo. Raczej imponujące biorąc pod uwagę jak tragicznie wyszedł Liu Kang. Serial na bazie fabularnej z gier byłby świetny ale wymagałby olbrzymiego budżetu więc w sumie lepiej nie katować na ten moment marki jeszcze bardziej.
Kano, Shang, Sub Zero i Scorpion wyszli bardzo Dobrze ale raiden to porażka, wyglądał jak sprzedawca gaci a nie bóg.
Zapomnieliście o medalionie jaki ukradł Kano w Świątyni a jaki służył później w grach m.in do cofnięcia linii czasowej.
Ble ble ble.Dla mnie film dobry, więc sam się uratował.Pewne rzeczy mogły byc lepsze, ale ja bawiłem się bardzo dobrze.Może ostatnie 30 minut walki, były trochę za szybko i kompletnie od czapy.Miałem wrażenie że twórcy zapomnieli o zakończeniu ;D I trzeba na szybko walki 1 vs 1 zrobić. Po za tym nie muszą wprowadzać córek Johnnego .Po co? To jest film a nie wierna adaptacja.Film nie musi iść w ogóle drogą z gier, bo i po co?
Podpisuję się pod twoimi słowami. Na filmie bawiłem się naprawdę dobrze i jedyny minus który przyszedł mi na myśl zaraz po obejrzeniu, to że mogło by być tak ze 30min. dłużej.
Poza tym jest to pierwsza część z kilku (niby ma być ich 5), więc upchanie wszystkiego miodnego w jednym filmie to zły pomysł. :)
Dawno nie widziałem gorszej szmiry. Nie wytrwałem do końca Wytrzymsłem do momentu kiedy Kano poznał swoją moc. Scenariusz jest jaki jest, tu nikt cudów nie oczekuje. Ale wszytko jest tak źle prowadzone i reżyserowane, że oczy płaczą. Taki film powinien mieć fajne efekty, fajna muzykę i fajnie zrobione walki. Nie ma nic z tych rzeczy. Do tego gra aktorów to porażka. King Lao i Rsiden to totalni amatorzy. Jedynie Kano dał radę.
Grałem w toto na amidze w dniu premiery praktyczne ;) na filmie z 95 bawiłem się równie dobrze jak na tym z 2021 :)
Tak - jestem stary i nieobiektywny... i co mi zrobicie ? :D
Jak można ligę sprawiedliwych Snydera porównywać do Avengersów, albo mówic ze jest lepsze od czegokolwiek? 2 razy dluzsze i generalnie gorsze od podstawowej ligi sprawiedliwych (ktora i tak byla ~5/10)
każdy kto narzeka, to pewnie nakręcił by lepiej, a jakby się ten jego film reszcie nie spodobał to by rzekł, że się nie znają :D
takich mamy krytyków filmowych, bo weźcie mi wyjaśnijcie jak można nakręcić ambitny film z głęboką fabułą na podstawie gry w której fabuła opierała się na wyrywaniu serc i kręgosłupów i gościa w okularach co bije po jajach :D
"każdy kto narzeka, to pewnie nakręcił by lepiej"
To jeden z najgłupszych argumentów jakie można przytoczyć, a pojawia się nagminnie przy wielu dziedzinach. Nie muszę być reżyserem, by ocenić jakość filmu - to tak nie działa. Równie dobrze murarz może postawić Ci krzywo ścianę i powiedzieć, abyś nie komentował bo on jest fachowcem.
"weźcie mi wyjaśnijcie jak można nakręcić ambitny film z głęboką fabułą na podstawie gry"
Nikt nie oczekiwał głębokiej fabuły - wystarczyło zostawić motyw turnieju z oryginalną muzyką (albo lekkim remixem). Jakoś w wersji z 1995 roku to się przyjęło i wypadło całkiem nieźle.
Choreografia walk i praca kamery też pozostawia wiele do życzenia, a to podstawa tego gatunku.
Co za ciul z ciebie, a komentarz tak durny że nie ma co się do niego odnosić.
Ale co do fabuły, to właśnie jak można spieprzyć tak tą kwestię mając tyle dostępu do źródła. Tyle gier z tej serii było, a tak spieprzyć fabułę. MK z 1995 roku nadal póki co jest najlepszą wersją ekranizacji gry, ta to jest jakaś kpina. Najlepsze momenty tego filmu można spokojnie obejrzeć na youtubie, a obsada poniektórych bohaterów jest tak komiczna że szkoda słów. Wyglądają jak jakieś nieudane cospalye. :D hehe Jedynie co mi się w tym filmie podoba, to początek i koniec w wykonaniu dwóch aktorów, a szczególnie Hiroyuki Sanady. Uwielbiam tego japońskiego aktora. Cała reszta filmu wykonaniu nieudanych cosplaywoych postaci strasznie psuła mi odbiór. W dodatku stworzono scenariusz na nowej postaci, która miała ciągnąć tą śmieszną fabułę, a przyćmił go Josh Lawson w roli Kano hehe oraz zaraz za nim aktorzy grający Sonya i Jaxa, których też odbieram dobrze. W MK z 1995 roku nie miałem takiego problemu, bo tam postacie były idealne dobrane, a w nowszej części jak patrzę na Liu Knaga, Kung Lao, Shang Tsunga czy Raidena to nie dowierzałem i zarazem pryskałem śmiechem oglądając ich, a dodając do tego głupią fabułę z nieudaną postacią. Tylko ślepy i głupi człowiek uzna ten film za udany. Nawet nie ma co tu pisać o gustach. Jest to średni film, a Mortala w tym filmie jest tyle co nic. Tyle lat człowiek czeka, a oni tak to spieprzyli. Może lepiej jakby filmowcy odpuściliby sobie już te ich ekranizacje gier. Ostatnimi czasy Monster Hunter, a teraz Mortal Kombat.
I na koniec jakby cały film/scenariusz zbudowaliby wyłącznie wokół postaci scorpiona i subzero, to by filmowi na lepsze wyszło.Tyle z mojej strony.
"Na początku rozprawia się z niewidzialnym gadem, wyrywając mu jeszcze bijące serce i z godnym największego złodupca uśmiechem wypowiadając kultowe: „Kano wygrywa”"
z tego co pamiętam niewidzialnym gadem w MK był Reptile, a jego imię po przetłumaczeniu to gad. nie oglądałem jeszcze filmu. mam nadzieję, że jeśli było użyte słowo 'reptile' nie zosało przetłumaczone na 'gad' albo 'jaszczur'