Ugh, w pośpiechu podpisałem umowę i jestem ciekaw czy jest jakaś prawny kruczek prawny, który pozwalałby mi ją anulować. Umowa podpisana dzisiaj. Tak tylko przeleciałem po umowie i nie zauważyłem, że mogę wypowiedzieć umowę przed końcem terminu tylko, jeśli znajdę lokatora na moje miejsce. Powiedziałem, że może będę wynajmował do x miesiąca, to do tego wpisał w umowie, ale teraz się boję, że jeśli będę wcześniej wyjeżdżał, to mi nie zgodzi się na wypowiedzenie bez nowego lokatora. Ktoś coś?
Co o samej sytuacji, musiałby Ci doradzić pewnie jakiś prawnik.
Generalnie rynek najmu u nas w Polsce to dalej bryndza i nie ma się co dziwić, że większość ludzi jak tylko uzyska zdolność kredytową to woli iść na "swoje" (tzn. bankowe).
Mogę tylko życzyć powodzenia w szukaniu jeśli będziesz musiał to zrobić, bo póki jest pandemia i nie ma studentów itp. to najem leży i kwiczy. Właściciele niestety są wygodni i jak mogą to chętnie zwalają na najemcę szukanie kolejnego lokatora, szczególnie jeśli np. sami mieszkają poza danym miastem lub szkoda im odpalić część kasy na firmę zarządzającą najmem. Ale jeszcze rok czy dwa lockdownu i jak zlicytują tych co się zakredytowali na wielopokojowe mieszkania >80m2 pod studentów to może coś zacznie się w nieruchomościach poprawiać. :)
ADHD widać przekracza kolejne bariery, co będzie następne? Wziąłem przez pomyłkę hipotekę podczas przesiadki miedzy tramwajami? Postaw się w sytuacji wynajmującego. Generalnie jest jakiś termin wypowiedzenia miesiąc czy trzy i tego bym się trzymał.
"Postaw się w sytuacji wynajmującego" - dosłownie pytałem o taką sytuację i gość powiedział, że bez problemu, teraz dopiero idę powoli po całym tekście umowy i zauważyłem w tym długim akapicie ",najemca obowiązuje się do znalezienia najemcy na jego miejsce," tam wciśnięte.
To znaczy wszystko jest do dogadania sie. Jak bedziesz chcial wyjechac przed czasem to zadzwon, przepros, wyjasnij twoja sytuacje, jakas dobry koniak postaw i bedzie to lepsza droga.
A jak nie poskutkuje i najemca jakis dupek to nie plac. Bo co najwyzej moze ci grozic eksmisja z lokalu z ktorego i tak juz nie chcesz.
Nie bardzo rozumiem filozofi znajdywania kogos na moje miejsce. Gdybym to ja wynajmowal mieszkanie to chcialbym poznac osobe ktorej bede wynajmowal moje mieszkanie osobiscie. A nie ze lokator znajdzie jakiegos byle lumpa na zastepstwo ktrego nie znam.
Jak ci wlasciciel powiedzial ze bez problemu mozna oposcic mieszkanie bez terminem to nie powino byc problemu. Umowa to pewnie jakis gotowiec z internetu wiec moze cos innego pisze.
Jak mowie, obydwie strony sa ludzmi, i najlepiej po prostu zadzwonic i wszystko wyjasnic niz juz od razu skakac na kruczki prawne.
Eksmisja plus obowiązek zapłacenia wszystkich zobowiązań do końca trwania umowy, jeśli była to umowa o najem na czas określony. A tak jest w tym wypadku.
Novus -> Tak w teori, ale w praktyce wynajmujacy woli puscic lokatora i miec go z glowy i znalezc kogos nowego.
Niz trzymac go na sile iles tam miesiecy bo do tyle mieli umowe. I latac po rozprawach sadowach iles tam lat.
Bociek69
wynajmowałeś kiedyś w ogóle mieszkanie czy piszesz tak sobie?
Wyobraź sobie, że właścicielowi lokalu jest nie na rękę żeby mieć "okresy przejściowe" gdzie mieszkanie stoi odłogiem, bo najemca chce się wyprowadzić z dnia na dzień, a często znalezienie nowego lokatora może trwać kilka miesięcy. To jest kilka miesięcy w plecy, bo nie dość że mieszkanie nie zarabia to i trzeba czynsz płacić spółdzielni.
Taki zapis w umowie jest bardzo sprytny, bo skutecznie zniechęca najemce do rezygnacji przed czasem, albo motywuje go do znalezienia "zastępstwa". W innym przypadku płaci się kary umowne, bo umowa podpisana jest na czas określony i nie ma tu mowy o żadnym okresie wypowiedzenia.
Żyjesz w swoim idealnym świecie, bo to jest biznes i wynajmujący nie pójdzie na rękę najemcy chyba że dostanie zadośćuczynienie w postaci gotówki. W teorii "można się dogadać" jest tylko w teorii, w praktyce już nie jest tak kolorowo, no chyba że jakimś cudem OP trafił na lokal który jest tak rozchwytywany, że wynajmującemu nie robi to różnicy, że najemca się rozmyślił, bo na jego miejsce jest kolejka chętnych.
ps. "Niz trzymac go na sile iles tam miesiecy bo do tyle mieli umowe. I latac po rozprawach sadowach iles tam lat."
to nie jest przyjacielska relacja, więc póki najemca płaci to wynajmującego nie interesuje to, że tamten siedzi w mieszaniu za karę.
Druga sprawa nie wygrasz w sądzie takiej sprawy i wynajmujący to wie, więc nawet nie musi Cie straszyć sądem, bo do opłat za zaległe miesiące czynsz dojdą opłaty sądowe, a że wynajmujący ma więcej do stracenia od Ciebie to będzie Cię po sądach ciągać. Finalnie zapłacisz, żeby sobie tej przygody oszczędzić.
Rozne sa przypadki. W necie masz tysiace przypadkow gdzie to lokatorzy okazali sie dupkami jak i wynajmujacy. I zakonczenie wynajmu przed czasem bylo blogoslawienstwem mimo iz umowa byla inna.
W duzej mierze opiera sie to tez na jakims wzajemnym zaufaniu i zwyklych ludzkich relacjach.
Bo istnieje wiele sposobow do uprzykrzenia sobie zycia i kruczkow prawnych.
Nikomu nie zalezy na eskalacji konfliktu ale na lagodnemu zakonczenia sprawy.
nie rozumiesz czegoś... w umowie na czas określony nie znajdziesz żadnych kruczków prawnych. W zależności od sytuacji życiowej moze to być pułapką dla najemcy albo jego zbawieniem bo właściciel bez powodu nie może go wywalić, ale jest i druga strona medalu - najemca nie może zerwać umowy bez konsekwencji. I nie... nie można sobie powiedzieć, że zmieniłem pracę, która jest w innym mieście, albo postanowiłem się przenieść do większego lokalu i liczyć że wszystko będzie cacy.
A teksty, że "wszyscy jesteśmy ludźmi" czy "zawsze można się dogadać" to tylko pobożne życzenia inaczej nie byłoby w umowie wzmianki o znalezieniu zastępstwa. Dla właściciela jest to czasochłonny i męczący proces żeby znowu oprowadzać potencjalnych zainteresowanych, albo płacić znowu agencji nieruchomości z własnej kieszeni, bo takie koszty musi ponieść jeśli sam się z tym nie chce bujać.
Z prawnego punku widzenia taki zapis jest poprawny, zabezpiecza krótkoterminowe umowy przed januszami co podpisuje umowę na pół roku, a po miesiącu - dwóch zmieniają zdanie, bo np studia im się nie podobają etc. Jeśli chodzi o tą umowę to po prostu zadzwoń i porozmawiaj, powinien się zgodzić anulować ją w tym momencie, jeśli to pierwsza umowa odnośnie tego lokalu, a zapewne jeszcze się nawet nie wprowadziłeś. Na anulowanie za X miesięcy szans za wielkich nie ma i jak wcześniej znikasz musisz pogodzić się że zapewne kaucje ci zabierze.
Jak można coś podpisać nie czytając tego? Eh, świadomość prawna w narodzie jest na poziomie zera.
Po pierwsze, jakie masz terminy wypowiedzenia lub przesłanki wypowiedzenia umowy czasowej? Nawet pomijać to, to zapewne możesz się pożegnać z kaucją, gdyż wypowiadając ją wcześniej lub zrywając robisz kuku wynajmującemu.
Teoretycznie można sobie "załatwić" wcześniejsze zakończenie umowy bez straty hajsu, ale do tego trzeba być mendą, czyli wkur....... sąsiadów i to od początku raz przegiąć pałę tak żeby doszło to do właściciela, gdzieś na niecałe dwa miesiące przed planowanym wyniesieniem się cykl imprezowy. Wkurw...... sąsiedzi dzwonią do właściciela, a właściciel wypowiada umowę :D No trzeba się liczyć z wizytą policji za zakłócanie porządku :D
pewnie, można nawet włascicielowi mieszkanie zdemolować i zrobić melinę, pytanie tylko czy jesteś takim człowiekiem, że posuniesz się do takich rzeczy
Malaga -> no najlepiej od razu zamordować właściciela wtedy można za darmo mieszkać :P
Masz świadomość że to co opisałeś równa się utracie kaucji, a może nawet większymi kosztami :P Głośne puszczanie muzyki/tv itp na te koszty nie wystawia.
Można ale wtedy tracisz możliwość zajmowania lokalu jednocześnie płacisz karę umowna w wysokości wszystkich miesiecy jakie pozostały do końca umowy. Słaby deal
Edit: ok kara umowna to nie było odpowiednie określenie. Chodiz mi o to, że obecnie przy umowach najmu na czas określony, jeśli zostaniesz usunięty ( zgodnie z zapisanymi oczywisicei przesłankami w umowie) ze swojej winy jako lokator, to nadal zapłacisz za cały okres umowy
Kary umowne muszą być uwzględnione w umowie, a sam właściciel w przypadku gdy najemca np zakłóca ciszę nocną może, ale nie musi wypowiedzieć umowę. Wynajmowałem komuś mieszkanie gdzie sąsiadka była po prostu wredną szmatą i przypierd... się do wszystkiego, wiem z autopsji bo mieszkałem tam przez jakiś czas. Po dochodzeniu z mojej strony u innych sąsiadów po prostu ją olałem.
Persecutor
chyba nigdy nie mieszkałeś w bloku... głośne puszczanie muzyki? Panie ja dwa piętra pod sobą miałem młodą wydawać by się mogło parę lokatorów "na poziomie" do tego oboje lekarze (facet i kobitka koło 30-stki), ale takie balangi robili że przenosili imprezę na klatkę... i co? myślisz że ktoś dzwonił? Pod nimi bezpośrednio mieszkała samotna matka z małym dzieckiem i generalnie to ona miała największy sajgon, ale każdy udawał że nie ma tematu.
Ludzie nie reagują jak na ulicy się ktoś tłucze a Ty wyskakujesz, że zaraz do właściciela pójdą skargi, że jego najemca "głośno muzykę puszcza". Żeby kaucję stracić to się trzeba postarać, bo z takimi głupotami w blokach to się przechodzi do porządku dziennego i wlicza w koszty życia we wspólnocie.
Realizujesz wszystkie punkty zgodnie z umową i to działa w obie strony jeśli sprawa trafia do sądu o zapłatę to sąd analizuje tylko umowę i jej zapisy. Mimo że są osoby które oszukują na wynajmie tzn. wynajmują i nie płacą i ciężko je legalnie eksmitować chyba że umowa jest zawarta notarialnie przy wynajmie okazjonalnym tak samo w drugą stronę są też oszuści którzy wynajmują te same mieszkanie dla 10 osób naraz i sądzą się o to. Dlatego w umowie precyzyjnie powinno być spisane co za co i co w przypadku. To oczywiście w wariancie najgorszym / zwyczajowo na pewno można się dogadać. Po to czasem płaci się kaucje która przepada bo rozmyślił się klient po paru dniach a umowę miał na miesiąc odnawialną.
Prawie każdą umowę da się "anulować" przy odpowiedniej kreatywności, pytanie brzmi czy jest sens się tym dzisiaj martwić.
1. Ja uważam, że wynajmujący nie chciał Cię oszukać, dostał umowę, którą znalazł w necie lub dał mu szwagier, który ma kuzyna, który jest prawnikiem i po prostu podpisuje z kim popadnie. Możliwe więc, że ma czyste intencje, by w razie czego zwolnić Cię z umowy.
2. Ale nie wiemy jaka będzie wtedy sytuacja na rynku najmu i czy mu się jednak nie odwidzi.
3. Jak będzie dobra, to i tak bez problemu znajdziesz kogoś na swoje miejsce. Na ogół ogłoszenie na Gumtree załatwia sprawę.
4. Jak będziesz chciał na siłę wypowiedzieć umowę najmu, to na pewno znajdziesz jakiś dobry pretekst, być może umowa przewiduje pewien katalog pretekstów, masz też ich kilka w ustawie - np. niedziałające kaloryfery, głośni sąsiedzi, sky is the limit.
Jako prawnik mogę tylko powiedzieć:
1. Tak, to zupełnie legalne.
2. To standardowe przy najmie na czas określony.
3. Nie, to nie jest tak jak pisze mohenjodaro. Nie zawsze znajdziesz przesłankę do rozwiązania takiej umowy ze szczególnych powodów.
Jako człowiek mogę powiedzieć:
1. Zawsze poproś o umowę dzień lub dwa przed jej podpisaniem.
2. Nie bój sie prawników. Za przejrzenie umowy zapłacisz kilka stow a może dowiesz się takich właśnie rzeczy przed faktem.
Rozumiem, że umowa na czas określony zawarta? Jak tak to rób uchylenie się od umowy z powołaniem się na błąd co do jej treści. Czy występują tutaj ustawowe przesłanki błędu to jest dyskusyjne ale na 99% jak dostanie to pismo wynajmujący odpuści sprawę a ty sobie poszukasz innego lokalu albo się dogadacie i on zmieni ten zapis umowny. I w zasadzie tyle.