10 faktów o Władcy Pierścieni, których mogliście nie znać
Ogólnie nie mam nic do Toma Bombadila. Miło go wspominam z gry WP: Bitwa o Śródziemie 2, gdy się go przyzywało i wszystkich odpychał zadem :-). Zdaję sobie natomiast sprawę że film to on by zepsuł i moim zdaniem Peter Jackson miał absolutną rację wywalając go z dzieła. Cenię sobie to że wprowadził trochę mroku w ten film.
Tom ma wiele teorii ;) https://lotr.fandom.com/wiki/Theories_about_Tom_Bombadil
Silmarilliona bym oglądnął, ale pod warunkiem że Jackson dostałby od razu ten film, a nie jak z Hobbitem, wrzutkę. Ale tak, ciężko to by było nakręcić
Kompletnie nie zgadzam się że Bombadil by cokolwiek zepsuł. Jest to chyba najbardziej tajemnicza postać u Tolkiena o której powstało mnóstwo teorii i właśnie jej oderwanie od rzeczywistości mogłoby być jednym z najciekawszych wątków w filmie. Swoją drogą jeśli już mówimy o "mroku", to taki Wiedźmin ma mnóstwo barwnych i zabawnych postaci, a tego mroku nie można mu odmówić, więc i tutaj Bombadil nic nie przesądzał.
Problem z Tomem Bombadilem jest taki, że kompletnie nie pasuje do uniwersum. Z jednej strony wszechwładny i nieśmiertelny, a z drugiej infantylny - typowy bohater książek dla dzieci, który być może tylko dlatego znalazł się w trylogii, ponieważ jedno z dzieci w rodzinie Tolkiena bardzo polubiło tę postać (z wcześniejszych opowiadań).
W zasadzie książka mogłaby się skończyć z momencie poznania Toma, który przez jeden dzień bryka sobie do Mordoru i wrzuca od niechcenia pierścień w ogień Orodruiny.
Boromir na naradzie u Elronda uczył się scenariusza
Kiepsko mu poszła na nauka skoro chwilę później ustrzelili go Uruk-hai
A ekranizację silmariliona widziałbym w konwencji Black Mirror - odcinki opowiadające zupełnie inne, niezwiązane ze sobą historie, a gdzieś w tle przewija się subtelnie wątek główny.
dla mnie wątek Toma w książce był zwyczajnie nudny, więc dobrze, że go pominęli w filmach
Co innego stworzyć tajemnica Toma w setkach stron Władcy Pierścieni, a co innego w 10 godzinnym filmie. To by się nie udało i dobrze, że Jackson go nie wprowadził.
Trylogia może i ma z tysiąc stron, ale Tolkienowi wystarczyło na tę postać 10 stron. Jedna scena z Tomem i morderczym drzewem, plus nocleg Hobbitów w jego domu i później tylko krótka wzmianka o nim na radzie u Elronda. To nie tak, że Tolkien budował tę postać przez 3 tomy.
stworzyć tajemnica Toma w setkach stron Władcy Pierścieni
Pokusiłbym się o stwierdzenie, że Tom nie był tajemniczy. Naprawdę niewiele rzeczy istotnych jest w nim niejasnych.
Oczywiście przedmówca ma rację, kilkaset stron, to dopiero dworowanie sobie z forumowej konfraterni.
Ian Holm zmarł niecały rok temu (19 czerwca 2020), dożywając niemal 89 lat. Jego ostatnia rola to właśnie Bilbo w Hobbicie: Bitwie Pięciu Armii z 2014 roku. Szwedzki aktor karierę zakończył jednak tak naprawdę w 2006, robiąc wyjątek tylko dla Petera Jacksona.
Że co proszę ??? Ian był Brytyjczykiem a nie Szwedem...
Po drugie karierę zakończył w 2007 i potem powrócił do Hobbita w 2012 i 2014.
1. Jackson nie wywalił wątku Bombadila dlatego, że był dziecinny. Według Jacksona cały wątek Bombadila po prostu jest zbędny jeśli chodzi o rozwijanie historii, o czym zresztą mówi w materiałach dodatkowych do Drużyny Pierścienia. To fajna poboczna historia, ale nie wnosi nic istotnego do historii Froda i Pierścienia. Jackson żartobliwie dodał także, że to że Bombadila nie ma w filmie nie znaczy, że nie spotkali go w czasie podróży do Bree.
2. Scena Froda z Samem kręcona przez rok była nie dlatego, że Jackson nie wiedział jak to ugryźć. Początek kręcenia tej sceny przypadł na okres powodzi w Nowej Zelandii i ekipa nie mogła wyjść na zewnątrz by kręcić sceny w plenerze. By nie tracić czasu wynajęli więc salę w jednym z hoteli i postawili scenografię by kręcić scenę Froda z Samem. Gdy tylko warunki się poprawiły ekipa wróciła do kręcenia głównego materiału, zostawiając scenografię w hotelu na później i tak się złożyło, że na ten konkretny plan wrócili dopiero po roku.
Moim zdaniem Bombadil nie sprawdziłby się nawet w wersji reżyserskiej, ale nie z powodu "dziecinności" tylko znacznie ważniejszemu wątkowi, który towarzyszy tej postaci.
Jednym z najpiękniejszych (moim zdaniem) fragmentów w książkowej Drużynie Pierścienia były opowieści, które Tom snuł wieczorami - prastarzy królowie, kurhany, wojna tocząca się w tym zrujnowanym bądź co bądź kraju. To wszystko odwracałoby uwagę widza od najważniejszego zadania w danej chwili czyli podróży do Rivendell.
Wprowadzenie postaci, która recytuje rymowanki i tańczy przy brzegu rzeki trochę skrzywdziłoby tę postać, takie przynajmniej mam wrażenie. Z drugiej strony jeśli Jackson miałby oddać również ten aspekt, film trzeba by było bardziej rozciągnąć, dopowiedzieć coś o wojnie ostatniego sojuszu, czarnoksiężniku z Angmaru itp. w różnych momentach pierwszej części filmu. Odcinając Bombadila, Jackson zrezygnował z bogatej historii, która trudno byłoby oddać w filmie bez dłużyzn.
Miałem cichą nadzieję na to, że zobaczymy Bombadila w Hobbicie, szczególnie od kiedy rozeszła się wieść, że będzie nieco o Dziewięciu, Angmarze i kurhanach, ale wszyscy wiemy jak to wyszło.
Nawiasem mówiąc w edycji rozszerzonej do Dwóch Wież mamy wątek bardzo podobny do przygody ze Starą Wierzbą, tylko w roli Bombadila występuje tu Drzewiec, więc ostatecznie fani dostali mały kompromis :)
Czy to jest artykuł tego Pana co to pouczał Jacksona ( pisal o tym co trzeba by zmienić żeby trylogia była lepsza ) ?
Ostatnio jak robiłem zakupy pomyślałem o tym autorze. W sklepie spotkało się dwóch pijaczków, takich niegroźnych dyskutantów grubo po 50. Na cały sklep się darli co by zrobili na miejscu premiera i rządu. Przyszli kupić kiełbasę ( stali w kolejce ) i ni stad ni zowad znaleźli w 5 minut receptę na większość problemów z ktorymi boryka się nasze państwo! Tacy specjaliści:) od razu przypomniał mi się ten autor i szkoda mi się zrobiło ze tez nie naszła go ochota na kiełbasę! To by było dopiero dyskusja :)
Zaczynanie rozmowy o Tomie Bombadilu uważam za pomysł dziki i zdecydowanie ponad moje siły, więc ten wątek w całości pozwolę sobie odpuścić. Ale parę rzeczy mnie tknęło…
"Sauron wcale nie był najpotężniejszym złoczyńcą Śródziemia. Jeszcze większym zagrożeniem Tolkien ustanowił Morgotha. Został on jednak pokonany kilka tysięcy lat wcześniej. Pokonany, ale nie zabity, więc w hipotetycznej kontynuacji Władcy Pierścieni mógłby powrócić na scenę jako najważniejszy antagonista. A raczej powróciłby, gdyby Tolkien kiedykolwiek był zainteresowany stworzeniem sequela."
Prawie zeszłam na zawał. Ten akapit uratowało ostatnie zdanie. Serio.
„Gollum przecież również był hobbitem. A to, że Tolkien uparcie unikał nazywania go w ten sposób, to już zupełnie inna para niziołkowych kaloszy.”
Mam niejasne przeczucie, że autor tekstu z jakiejś przyczyny uznał to za zabawne, albo uważa że wie lepiej od twórcy postaci. Nie wiem które wywołuje u mnie większe ciarki.
Co do reszty, to osobiście cieszę się, że nie nakręcono Silmarillionu, a za History of Middle Earth nikt nie zamierza się chyba brać. Bo jestem właściwie pewna, że to byłaby katastrofa. To zwyczajnie za dużo, za gęstego materiału do przerobienia na filmy.
” Tolkien był jednocześnie uwielbiany i krytykowany za to, że jego Władca Pierścieni (i Hobbit w zasadzie też) jest tak czarno-biały. Nie ma tutaj tak naprawdę niemal wcale postaci niejednoznacznych etycznie. Nawet popełniający błąd Boromir okazuje się ostatecznie równym gościem. Może tylko Gollum, mimo całego swego zepsucia, ma w sobie też odrobinę dobra. Ale niewiele. Wystarczająco mało, byśmy jakoś za bardzo mu nie współczuli, kiedy ostatecznie ginie we wnętrzu Orodruiny.”
Parafrazując klasyka: „No i wybuchłam”.
Niemal wcale nie ma postaci niejednoznacznych? Grima właśnie dostał po raz kolejny od losu po gębie. Gollum był postacią tragiczną, której się przydarzył paskudny wypadek w postaci cholernego ducha Ainura, który wlazł mu do głowy i zrobił tam niezłą sieczkę. Umarli z Dunharrow byli rozumiem też jednoznacznie dobrzy lub źli? A Denethor (ten filmowy, już nie wchodźmy w książkę, bo zrobi nam się małe piekiełko jeżeli chodzi o charaktery postaci)?
Na litość, trochę wrażliwości i wczucia się w postacie.
Z tą niezależnością Jacksona różnie bywa, bo jednak zgodził się nakręcić trzy części Hobbita, ponoć w zamian za sfinansowanie King Konga.
Filmowe wersje historii z Silmarilliona obejrzałbym chętnie i może Amazonowi uda się ten serial.
W ogóle dawno nie czytałem Tolkiena. Tym razem spróbuję któreś z nowszych tłumaczeń :)
"Nie wszyscy wiedzą, że potem Jackson kilkakrotnie próbował zabrać się za Silmarillion. (...) Z tematem tym mierzy się teraz Amazon. Tyle że zdecydował się on na format serialu. I to, jeżeli wierzyć plotkom, zaplanowanego na kilkanaście (!) sezonów"
Amazon nie mając przy tym praw do "Silmarillionu" :-/
A Wy chcielibyście zobaczyć Aragorna w wykonaniu Vina Diesela?
NIE, ponieważ obada "Władcy Pierścieni' jest dobrana idealnie.
Z Draculą łączy się też kompozytor Wojciech Kilar. Skomponował muzykę do Draculi i dostał też propozycje skomponowania do Władcy. Powiedział jednak że nie da rady do trzech części stworzyć muzyki (był już w podeszlym wieku).
"W chwili premiery Drużyny Pierścienia Tolkien, gdyby żył, miałby 99 lat. Niestety, zmarł 2 września 1973 w wieku 81 lat."
Jak autor to cudownie wyliczył :)
Ale wy wiecie że relacja Frodo i Sama była mocno inspirowana relacjami oficer-ordynans na polach Wielkiej Wojny? Bo sam Tolkien był oficerem armii brytyjskiej i sam miał przydzielonego takiego żołnierza. Oraz znał innych z frontu. Ordynans, czy po angielsku batman (tak, Alfred jest batmanem Batmana), to był szeregowiec służący oficerowi. Z innych literackich batmanów,.najsłynniejszym był Szwejk, który łaził za oberlejtnantem Lukaszem i za kapelanem.
Ale wracjąc do sedna, pomimo różnicy pochodzenia społecznego (a to były jeszcze czasy gdzie ludzie mieli fioła na tym punkcie), często oficer autentycznie zaprzyjaźnił się z ordynansem. Bo nic tak do siebie nie zbliża jak świst kul i ryzyko śmierci. Sam Tolkien uważał Sama za prawdziwego bohatera Lotr-a, bez którego Frodo albo zginąłby za pierwszym, lepszym krzaczorem albo zmieniłby się w Frodo-Golluma. Tam nie ma nic z wywyższania, Frodo zawsze szanował Sama, zwyczajnie nasza epoka już nie bawi się w takie feudalne bzdury i jest o wiele bardziej równościowa.
Tolkien jednak stał jedną nogą w XIX wieku, echa nierówności były w Wielkiej Brytanii jeszcze w latach 60-tych (Pythonsi się z niej nabijają), a nawet są tam do teraz ale w szczątkowej formie (te Etony, Oxbridge, szkoły tylko dla jednej płci, z których nadal spora część brytyjskiej klasy rządzącej się uczyła itp.). Teraz tego tam tak nie ma ale z tym bzikiem na punkcie arystokracji Wielka Brytania ściga się tylko z Francją (przypominam, republiką), bo reszta europejskich monarchii już dawno olała ten feudalny podział społeczny (monarchowie europejscy są bardziej jak prezydentowie i mają podobnie mało do powiedzenia, chyba że jest klincz i nie da się sformować rządu bo politycy są durni, to wtedy taki monarcha ich trochę postraszy, lecz nie wygnaniem czy ścięciem XD)