Studia magisterskie zrobiłem dość późno, bo dopiero w wieku 29 lat (2015 rok), jednak mam wrażenie że wtedy mi to jakoś dobrze szło, znaczy nauka. Teraz, po kilku latach, wróciłem do szkoły, by się przekwalifikować i....No ja wiem, że zaraz mi stuknie 35, ale chyba to jeszcze nie jest wiek seniorski. Tak czy siak: mam dziwne wrażenie że nauka....gorzej mi idzie, nawet zapamiętywanie głupich definicji czegoś. Nie wiem z czego to wynika - ja się odzwyczaiłem, mózg z wiekiem wolniej działa, zmęczenie pracą (niby jestem wyspany, ale...), za mało wpieprzam orzechów i pije Pluszy active czy jak? Czy po prostu potrzebuję wejść w rytm ? Potrzebuję czegoś na koncentrację i lepsze zapamiętywanie...Ktoś/coś ?
Moja mama zrobiła licencjat w wieku 43lat, teraz robi magistra. Obecnie studiuje marketing internetowy (I rok) i mamy na roku gości po 40 (drugi kierunek studiów robią). Więc nie pierdziel ze jesteś za stary
Wiem, znam takich ludzi, ale mam wrażenie że nauka po 20 a bliżej 40 to jednak trochę inaczej wygląda. Albo mi się wydaje.
Moje wrażenia z drugich studiów magisterskich grubo po 30 były przede wszystkim takie, że oduczyłem się pisać ręcznie :)
Weź mnie nie wkurzaj. Ja tak mam.Nieważne ile siedziałem nad czymś, to nie potrafiłem się nauczyć.W sensie zależy co, i zależy na jaką ocenę. Np rachunkowości się nauczyłem ,mogłe na luzie dostać 5.Ale potem znowu roztrojenie, za dużo luzu, i znowu nie ogarniałem ;D Zawsze niestety byłem fizyczny. Trochę mnie to boli, i mam wyrzuty sumienia,że niew iem tego albo tamtego .Głupie myślenie które mnie psychicznie ogranicza. Sam teraz myślę, czy w wieku 30 lat, nie zdać sobie matury, bo wcześniej mi się nie chciało. Za rok ma być jeszcze ta prosta,bez głupiego odpytywania z Polskiego z głupimi tematami. Tylko po co? Nie wiem czy bym gdzieś poszedł na studia zaoczne. Podziwiam ludzi, którzy potrafią na to czas poświęcić.Gdzie ja wolałem grać i oglądać seriale, i robić pierdoły w wolnym czasie . Ale za parę lat wszystko to mnie znudzi, to może się zdecyduję na coś sensownego. Tylko nie mam pojęcia co.Od rodziców nic nie przejąłem ,bo są z innej epoki pod wieloma względami(ale kochani) Ogólnie miałem zostać piłkarzem, albo biegać na krótkie dystanse.Ale psychika zrobiła swoje, złe nastawienie,strach...i w sumie zostałem z niczym.Brak mi głupiej motywacji.Ogranicza mnie strach przed chyba wszystkim.Przed chorobami,przed porażką...nawet jeśli w życiu mi się to nie zdarzy. Naprawdę chore myślenie:/
Iselor, czy Ty uprawiasz jakiś sport? Nie, granie w erpegi się nie wlicza ;) Pytam, bo przynajmniej raz na kwartał wyskakujesz z tym jaki już stary jesteś i nic tylko zacząć przeglądać katalogi domów pogrzebowych. 35 wiosen to chyba jeden z najlepszych okresów dla faceta, ale trzeba się dobrze prowadzić i nie "dziadzieć" bez ruchu, stąd moje pytanie. Znam gościa przed 50 i gość jest nie do zatrzymania, znam też 31 latka, i ten mógłby już być emerytem i rencistą, mimo pełnej sprawności. Mózg też dostanie kopa i wejdzie na obroty po dobrej dawce aktywności.
Kiedyś też myślałem, że z wiekiem moje umiejętności kognitywne się degenerują i mam problemy z pamięcią, bo coraz ciężej było mi się nauczyć czegoś nowego. Po części oczywiście tak jest. Ale zauważyłem, że o wiele większy wpływ miało to czy tak naprawdę chciałem się nauczyć tego czego próbowałem oraz jaki widziałem w tym sens.
Jak człowiek jest koło 20 r.ż. na studiach to najczęściej sam nie wie czego jeszcze chce i jaki co ma głębszy sens. To przychodzi z czasem i doświadczeniem. Wtedy się ryło na blachę z każdego przedmiotu. Z perspektywy czasu, 95% wiedzy którą próbowało się wtedy zdobywać nie miało sensu. Jak człowiek jest starszy to bardziej docenia czas i musi mieć głębszą motywację, żeby jego większą część czemuś poświęcić.
Zgadza sie.
Ale jest jeszcze jeden ciekawszy efekt. Wydaje sie, ze swiadomy wybor studiow skutkuje duza wieksza motywacja. Doskonale widzialem to na swoich studiach. Czasami mielismy (my staruchy) zajecia z normalnymi studentami. Przepasc w przygotowaniu do zajec pomimo ze pracowalismy byla ogromna. Wyniki na egzaminach rowniez. Srednio 10 pkt wiecej na 50 mozliwych.
Przyczyny gorszego uczenia się to pewnie wszystko po trochu, co wymieniłeś.
Jak mam dużo do nauczenia się, to:
1. Tworzę mapy myśli, robię hasłowe notatki do powtarzania
2. Jak mam do wkucia definicję, to wyobrażam sobie, że muszę ją przed kimś zaprezentować i wypowiadam ją na głos
3. Jak mam do nauczenia się praktyki, to robię ćwiczenia, zadania z książek, kazusy, doczytuję praktyczne przypadki z netu
4. Bardzo ważne jest wyrobienie sobie nawyku nauki. Znajdź stałą porę, o której siadasz do książek, podziel czas na jednostki, np. półgodzinne, chwila przerwy na rozciąganie/toaletę i powrót do nauki. To może być rano, w ciągu dnia, wieczorem, zależy kto ma jaki rytm dobowy. Jednym lepiej się uczyć np. o świcie przed pracą, a innym na koniec dnia.
Jeśli chodzi o suple, plusz to przede wszystkim kofeina. Nie przesadzaj z nią, nadużywanie może prowadzić do trudności z koncentracją. Suplementy witaminowe można dostarczać, jeśli brakuje ci ich w diecie. Może lepiej od popularnych napojów z kofeiną by na Ciebie działała np. czerwona lub zielona herbata / yerba mate / guayusa? Szukaj, próbuj. Mi najlepiej uczyć się przy czerwonej + woda + magnez. Do nauki, która ma zostać w głowie, a nie być wbita do głowy na zasadzie zakuć-zdać-zapomnieć, lepiej kalkuluje się obejść bez innych proszków niż witaminy.
najgorsze te kazusy
Wyobraź sobie, że mózg działa podobnie jak mięśnie.
Jeżeli za dzieciaka biegałeś, skakałeś, ćwiczyłeś i miałeś efekty, to 10-20 lat później bez robienia tego, już tego nie zrobisz od tak. Podobnie jest z mózgiem, ile się uczyłeś ?
Kończąc uczelnię w wieku 29 lat nawet z przerwami miałeś pewnie z 18-20 lat nauki za sobą, z czego pierwsze 6 lat to nie była nauka szkolna, więc od rozpoczęcia nauki szkolnej do ukończenia studiów minęło: 23 lata, z czego około 18-20 lat to nauka, dzień w dzień.
Jeżeli po zakończeniu studiowania nie ćwiczyłeś mózgu bo np. Twoja praca tego nie wymagała, to niestety będzie ciężko od tak wskoczyć z powrotem w tryb nauki. Inna sprawa, to taka, czy te nowe studia Cię po prostu interesują, czy robisz to bo musisz.
Hm, największy problem mam nie tyle z nauką co z koncentracją właśnie, skupieniem.
Może problem nie leży w wieku, lecz ogólnie otaczającej nasz rzeczywistości, która nas przebodźcowuje.
Kiedyś jak za dużo siedziałem w necie odkryłem, że potem nie mogę się skoncentrować na czytaniu książki. Ograniczenie ilości bodźców zdecydowanie pomaga.
To, co wyżej wypisałam, to właśnie moje sposoby na koncentrację - mapy myśli, mówienie na głos, ćwiczenia praktyczne angażują głowę w "tu i teraz", jednostki czasowe też zmniejszają poczucie znużenia :) możesz też poszukać innych ćwiczeń na koncentrację - nie tylko pod kątem nauki, ale skupiania się na "tu i teraz" w ogóle. Dobrze przekłada się na naukę, choćby będziesz łatwiej w stanie wyłapać moment, gdy Twoje myśli dryfują poza temat do nauczenia.
Czy nauka i cale szkolnictwo sprowadza sie glownie do pamieci i zapamietywania?
W Polsce niestety tak, gdzie osoby z lepsza predyspozycja do zapamietywania dostaja 6 bo wykuly regulki na pamiec.
Czy to jest recepta do osiagniecia sukcesu i kariery? Do rozwiazywania krzyzowek i 1z10 pewnie tak.
W skrócie, ćwicz. Musisz trochę rozruszać ten zardzewiały łeb i przyzwyczaić go do wysiłku i nauki.
To nie jest kwestia wieku. W czasach swojej rzekomej świetności "biologicznej" miałem sporego laga w uczeniu się przedmiotów ścisłych. W sumie to z roku na rok było mi coraz łatwiej. Szybko się nudzę robieniem tych samych rzeczy, więc co jakiś czas douczam się nowych.
Z tego, co widzę, jestem rok młodszy. Zdziadzieć można chyba tylko na własne życzenie.
Jest Ci ciężko dlatego, że masz trochę "zardzewiałe podstawy". Kwestia treningu. Zobacz, jak wygląda nauka nowej gry, np. szachów. Początkowo wysilasz głowę nad każdym ruchem, wszystko wymaga myślenia na każdym etapie. Jednak już po około 100 pojedynkach, zaczynasz myśleć sekwencjami. Jeśli poznajesz nowa dziedzinę, gdzie nie masz dobrze opanowanych podstaw, jej pojmowanie idzie Ci żmudnie, bo rzucasz się na głęboką wodę. Zauważ, że w szkole miałeś jakąś ciągłość materiału, koncepcji itd. Przynajmniej część wiedzy bazowała na rozszerzeniu poprzedniego materiału. Dlatego siłą rzeczy szło łatwiej. Jakbym teraz miał się przekwalifikować na prawo międzynarodowe, pewnie też miałbym trochę laga. Nie nauczyłbym się tego szybciej 10 lat temu.
Oczywiście prawdą jest to, że dzieciecy umysł jest bardziej plastyczny, ale zbyt dużo ludzi wykorzystuje to jako wymówkę do tego, by nigdy w swoim życiu nie zrobić nic bardziej skomplikowanego, niż przeczytanie etykietki domestosu. W sumie tyczy się to też i osób mocno wyspecjalizowanych i bystrych.
Natomiast największą tragedią dla człowieka jest etap, gdy rezygnuje z życia, bo da sobie wmówić, że jest na nie za stary. Nie daj się:).
No wiesz, po 50 to już raczej trzeba rezygnować z pewnych rzeczy ;D Np ja się nie widzę w biegach OCR w wieku 50 lat. Czy graniu amatorsko w piłkę.
To się rozumie samo przez się.
Ja też raczej nie zostanę już wirtuozem fortepianu w kategorii wiekowej do lat ośmiu, bo jakieś azjatyckie dziecko roztrzaska mnie na kawałki.
Natomiast naoglądałem się zbyt dużo 25-letnich starców, którzy zamiast żyć, robią już podsumowanie przeszłości i mam silne przeczucie, że jest z tym, coś nie tak.
A może po prostu jestem niedojrzały :).
I bardzo dobrze, że tak masz! To znaczy, że twój mózg działa :) W zeszłym roku poszłam do ??s?nus? w wieku 32 lat i to była masakra. Ale teraz już jest Ok i jestem najlepsza w klasie (d - duma!). Więc polecam zacząć od szkoły policealnej
Czy ja wiem.Szkoły policealne to średnie. Masa tekstu przepisanego do zeszytu,lekcje niby po 8 godzin,a kończyłem przeważnie po 3-5 godzinach ,materiały nam dawała na pocztę i wsio.