Nigdy nie jadłem sushi.
Powiedzcie wszystko co warto wiedzieć!
to już wiem.
nie wiem czy smaczne!
zawsze lepsza:D
Zalezy jakie. Pyszne i drogie u nas. U mnie na sensowny zestaw dla faceta trzeba wydac 100 zl na osobe. Za granica to czesto kupowalem bo jak robili na zapas to pozniej sprzedawali przecenione na tackach. Kocham sos sojowy i wasabi.
Jak patrzyłem na ceny to faktycznie wysokie.
Żeby stwierdzić czy smaczne trzeba niestety samemu spróbować, zależy to też od lokalu z którego się zamawia, często jest tak, że po pierwszym zamówieniu człowiek stwierdza, że jakieś takie to nijakie jak za pieniądze które trzeba wydać a potem ni z tego ni z owego znajomi mający większe rozeznanie zamawiają ze swojej ulubionej knajpy i okazuje się, że to czego się próbowało do tej pory to był jakiś co najwyżej średni sort. Także próbować, próbować i jeszcze raz próbować, innej rady nie ma.
Kurcze!
No faktycznie racja sam powinienem sprawdzić.
No dobra ale i tak dzięki!
nie znam
Lepiej nie jedz zbyt surowego, bo z czasem mogą Ci się zalęgnąć robale w głowie
spoiler start
true story
spoiler stop
Warto wiedzieć żeby nie kupować tego mrożonego badziewia z biedronki i innych marketów. Jak ktoś chce po prostu zjeść prawdziwe sushi to iść do jakikolwiek baru sushi
Niektórzy uważają bigos za cudo, ja uważam go za zbrodnię kulinarną
Halo, policja, proszę przyjechać na forum!
szczegolnie te na wiejskich weselach robione z miesa zakupionego po taniosci z nieprzebadancyh zwierzat :)
No oczywiście, że takie są najlepsze! Potrafią też zapaść na długo w pamięci! :D
Swoj droga LATAMI mdlilo mnie przy probie jedzenia tatara. To bylo obrzydliwe.
Az w koncu kiedys sproboiwalem tatara - i mnie olsnilo, byl genialny.
Wiecie czym sie roznil od tamtych?
Tamte byly z mielonego miesa, a ten z siekanego.
Zupelnie inna tekstura, przedtem czulem w ustach jakas breje, a tu nagle chrupiac kawalki miesa.
I od tej pory jestem wielkim fanem DOBREGO tatara. NIE UZYWAJCIE MEILONEGO MIESA DO TATARA!
ja z surowizny to preferuje jednak slonine, jesli dobrze zrobiona to palce lizac :)
Nie kupuj zadnych sushi w marketach itd.
Przemrozone - nawet lekko - zupelnie traca smak. Kiedys sprobowalem i mialem wrazenie ze zuje styropian. Nawet kot nie chcial jesc ryby, ktora z nich wydlubalem.
Lepiej pojsc do susharni, wydac te minimum 30 zl na jakis secik - ale przynajmniej wiesz za co placisz.
Wazne by sushi nie kapac w sosie sojowym - lekko zanurz, to ma byc musniecie a nie chrzest baptystow. Wasabi mozna dodawac do sosu, choc purysci uwazaja, ze nie wypada, ze sie go skubie osobno.
Marynowany imbir ma sluzyc do "wyczyszczenia" jezyka przy zmianie rodzaju sushi, ale ja tam traktuje go jak salatke - lubie ten smak.
A poza tym to fantastyczne zarelko.
Naprawde jadles tatara z miesa mielonego? Wspolczuje. Swoja droga - to bylo swierzo mielone - czy kupne mielone? Bo jak kupne to mniej wiecej tak samo jakbys rozpoczynal przygode z alkoholem od wynalazku pedzonego przez starego Alojza w aluminiowym parniku na ziemniaki podpedzanego karbidem z czasem produkcji od zacieru do produktu koncowego krotszym niz tydzien...
Smuteczek.
To jesz palcami. Serio. Jak najbardziej akceptowalne, tylko trzeba uwazac na palce by w sosie nie maczac.
Poza tym jedzenie paleczkami jest banalnie proste.
Swoja droga widzialem kiedys - sadzac z wygladu - dosc "dzianych" biznesmanow wpierniczajacych sushi paleczkami... skreconymi recepturkami tak, ze przypominaly troszke nozyczki i dalo rade chwytac tym sushi.
Japonskiemu kelrnerowi nawet powieka nie drgnela na ten widok, bo w sumie to on im tak te paleczki spreparowal, na ich zyczenie.
A nadziwac sushi na paleczke jest akceptowalne? Bo troche wiocha pytac w susharni kelnera o widelec.
IMO to jest bez sensu - bo raz ze sushi sie pewnie rozleci alboi spadnie ci z paleczki, a dwa ze udowodnisz ze nie umiesz w #paleczki.
Pros o widelec albo jedz palcami, nie ma niczego zlego w tym, ze jesz je widelcem zreszta. Chodzi przeciez tylko o to, zeby je wsadzic do ust, a za pomoca czego - co kto woli. Tym bardziej, ze kelner pewnie takie prosby slyszy pare razy dziennie.
Swoja droga kup paleczki i pocwicz - wystarczy 5 minut zeby ogarnac jak sie ich uzywa, a 15 zeby nabrac w tym wprawy.
Gdyby jedzenie paleczkami bylo chocby tak efektywne jak widelcem to moze bym zainwestowal czas.
Ale uczyc sie po to zeby zjesc sushi to bez sens. Naprawde nie moga pojac jak oni sobie radza bez widelca i noza. Nawet ryz trzeba specjalnie przygotowac zeby sie kleil i dalo uchwycic cos wiecej niz jedno ziarnko.
Takze chyba juz jednak wybiore palcami :P
Ale uczyc sie po to zeby zjesc sushi to bez sens
Ale to nie nauka całek oznaczonych, mi "nauka" zajęła dosłownie minutę (ogarnięcie chwytu) żeby dojść do takiej wprawy żeby łapać sushi, po 10 minutach jadłem już pałeczkami surówkę łapiąc pojedyncze kawałki warzyw. To nawet nie jest nauka, to jest kwestia podpatrzenia chwytu i nabrania wprawy w zaciskaniu.
Nie polecam zamawiania setów, bo połowa setów to jakiś szrot typu rzodkiewka w ryżu.
Lepiej sobie samemu wybrać rolki i dobrać co się chce.
U mnie do marketu przez długi czas dostarczała prawdziwa susharnia, więc nie do końca rozumiałem hejtu na sushi z Żabki/Biedronki itd. Ale w końcu kiedyś kupiłem... masakra, nie ma sensu, to jest obrzydliwe, lepiej kupić pasztetową.
To zalezy od setu i susharni ale za 3 dychy cudow sie nie oczekuje.
Ja kiedys bedac daleko stad w hotelu 5*, dowiedzialem sie ze bedzie "dzien sushi". Wchodze do sali restauracyjne i faktycznie, Jezu, wszedzie sushi. Jestem w raju. Sprobowalem. Kufffa. Zrobili je wczesniej i wstawili do lodowki, ale przesadzili z temperatura. Sushi wygladalo zajefajnie ale smakowalo dokladnie tak samo jak to z Biedry - trociny i styropian. Kurde, do dzis mnie to boli, a to bylo dobrych 5 lat temu.
Przemrozony ryz calkowicie wyjalawia smak sushi, niezaleznie od tego z jak dobrych surowcow je zrobiono.
Na szczescie u mnie wiekszosc knajp pokrywa setami wiekszosc asortymentu, aczkolwiek tutaj z kolei uwidacznia sie przewaga takich krewetek/kraba, podczas kiedy ja wolalbym wiecej lososia, czy tunczyka. Na szczescie da sie jednak skomponowac sensowna kombinacje, wiec wychodze na swoje przy dosc wyraznych oszczednosciach w stosunku do zamawiania oddzielnie.
Nie z kraba a z paluszkow krabowych, nie majacych z krabami nic wspolnego. Najtanszy mozliwy surowiec "rybny" do sushi. Ale przyznam, ze choc to badziewne rybki atlantyckie sprasowane w takie paluszki, to w sushi smakuja calkiem niezle.
Osobiscie najbardziej lubie nigiri z tunczykiem.
Zreszta nawet te z ogorkiem mi smakuja :)
Kiedys zjadlem, skromnie liczac, jakies 60-70 sushi w czasie jednej sesji. Oj, to byl jedyny raz, kiedys mialem wrazenie, ze sie porzygam z przezarcia. Na szczescie do tego nie doszlo, choc chyba bylo blisko.
No, ale cudów nie ma, nawet przy najdroższych setach będą podbijali zestaw właśnie jakimiś warzywami w ryżu (nie ogarniam japońskich nazw) czy - tfu tfu - rybą maślaną.
Dla mnie ważne w sushi jest, by była tempura. Lubię też te z filadelfią.
Serek filadelfisjki w sushi to amerykanski wynalazek, podobnie jak te sushi "wywrocne" z ryzem na wierzchu - tzn. Japonczycy je znali ale nie cenili, dopiero Amerykanie je wylansowali.
Poza tym ja lubie rybe maslana, a nie podchodzi mi makrela.
W tempurze moga byc, ale najlepiej smakuje mi klasyka - ryz, nori, dobra rybka. Lubie tez te takie rozki z nori.
Nie z kraba a z paluszkow krabowych, nie majacych z krabami nic wspolnego.
Tu u mnie wszędzie (łącznie z menu) używa się skrótu myślowego, wiec w sumie przez myśl mi nie przeszło, ze ktoś może zrozumieć to inaczej.
Faktycznie przeglądam menu z warszawskiej restauracji, a tam Filadelfia - paluszek xD
No, ale cudów nie ma, nawet przy najdroższych setach będą podbijali zestaw właśnie jakimiś warzywami w ryżu (nie ogarniam japońskich nazw) czy - tfu tfu - rybą maślaną.
Myślałem, ze w tych droższych cene podbija sie zazwyczaj sashimi :)
Warzywa w sushi są dobre :) Ale jako dodatek do futomaki, lub uramaki, a nie jako samodzielny składnik w hosomaki. Serek filadelfia też jest spoko jako dodatek ze spicy mayo :)
O makreli w sushi to słyszę pierwszy raz...
A dlaczego by nie - zalezy oczywiscie jakie.
WIadomo, ze mozna jakies trychniny czy inne tasiemce sobie zafundowac, ale jesli badane mieso z dobrego zrodla, do tego np. wolownika (carpaccio, niam!) to dlaczego nie.
Bo może być nieświeże i można się zatruć. Albo złapać groźne bakterie lub pasożyta.
Śledzi szczególnie nie, bo śledzie mają w sobie nicienie.
kocham, mógłbym jeść cały tydzień, najlepsze z wassabi :) Szkoda że cena z deka... duża
w smaku calkiem fajne ale zupelnie nieproporcjonalne w zakresie: cena - najedzenie się
najmniejsze paczki są za 12 zł doslownie 6 kawalkow. zeby sie najesc trzeba zjesc powyzej 20 a to juz koszt 30-40 zł.
żeby najeść się pizzą też trzeba wydać min. 30 zł.
No, chyba że mówimy o mrożonej ze sklepu za 7-9 zł.
Akurat jeśli chodzi o jedzenie na mieście sushi nie jest wyjątkowe. Głupi zestaw w Macu już kosztuje obecnie ok. 20 zł...
Warto wiedzieć ze z biedronki to nie sushi jak chcesz spróbować to albo samemu zrobić albo sushi bar z dobrymi opiniami.
Dupy nie urywa według mnie. Zakochałem się ramen, a tego się nie spodziewałem :)
Ramen lubie ale dla mnie to taki jednak rosol po japonsku, a sushi to jednak "cos innego".
Pffff.
Byl czas, ze latami nie jadalem ryby, ale sie nawrocilem. Stek z tunczyka, sandacz smażony - poezja.
A robi tu ktoś sushi samodzielnie?
My ze znajomymi nauczyliśmy się od kiedy zamknęli restauracje. Pierwsze próby były "takie sobie", ale teraz udało się dojść do wprawy :) Generalnie, trochę pracy jest, ale ilość to rekompensuje. O ile w restauracji często trzeba było sobie coś jeszcze zamówić, żeby pojeść, to robiąc samemu z kilograma ryby i kilogram ryżu, takiego problemu nie ma -->
Jakich producentów nori, wasabi, imbiru i sosu sojowego używacie?
Dla mnie większość sosów sojowych jest za słona. Kikkoman ma "zieloną edycję"- mniej soli i dla mnie jest optymalny.
Imbir w sumie wszystko jedno- byle różowy, a nie biały. Do tej pory brałem House of Asia, ale ostatnio zamówiłem kilogram na allegro jakiegoś no name, i różnicy nie widzę. Podobnie z nori.
Macie jakieś sprawdzone kompozycje?
Robi, robi ale mu sie nie chce :)
Kombinuje czasem z nadzieniem - np, wedzony losos do nigiri, albo tarte zoltko (z jajka na twardo) z kawiorem do maki, serek ricotta zamiast filadelfi i takie tam.
Sos sojowy i imbir - obojetne w sumie tzn, kazdy mi pasuje.
PS Ale jak popatrzylem na te fotke, to poczulem motywacje :P
O, z jajkiem nigdy nie próbowałem! :)
Do nigiri Łosoś wędzony na zimno czy na gorąco? Ja Łososia lubię zamarynować w sosie teryaki i podsmażyć na maśle- wychodzi wyrazisty, trochę słodki.
Sushi z krewetkami na maśle czosnkowym tez jest spoko. Albo w panko. Kiedyś próbowałem zrobić w tempurze ale wyszła jedna wielka porażka. To już level na który chyba nigdy nie wejdę ;)
No i fajne są nieoczywiste połączenia składników- np do ryby mango i szczypiorek :D
Poza tym klasyka- ogórek, awokado...
Nie jestem za to zwolennikiem sałaty w sushi. Choć w niektórych restauracjach podają takie kompozycje.
Salata?! Fuj! Tzn. w sushi fuj.
Ale IMO zolto jajka to dobra rzecz w sushi. Takoz schab wedzony jako polskie nigiri (cienki plasterek). Losos na zimno, takoz wedzony. Mango - wiadomo, tak samo jak awokado.
Tempoury nie probowalem, jakos jednak wole sushi nie w tempurze (ale wolownika tak podana to i owszem).
Kombinowalem tez z tofu i fetą, feta za wyrazista tlumi smak reszty, tofu za mdle... ale dodatek czerwonej papryczki pomogl. Sushi pikatne? Czemu nie, osobiscie lubie - kontrast slodkawego ryzu, slonego sosu i strzalu kapsaicyny mi pasuje :)
Tofu nie lubię w żadnej formie a feta w sushi- faktycznie zabija smak wszystkiego innego.
Z takich "świętokradczych" kompozycji to kiedyś zrobiłem z łososiem, oscypkiem i żurawiną - zasmakowało, ale za drugim razem coś nie pykło i już nie powtarzam.
A pikantne sushi faktycznie jest świetne :) Sam robię sos w styli- "spicy mayo"- dodając pasty z chili. Świetne w połączeniu z tuńczykiem, lub krewetkami w panko :)
Często podbijam też smak dodając do kilku rolek sos orientalny- ananas-chili, lub śliwkowy.
Nigiri z łososiem i na to cieniutkie plasterki cebuli. I trochę majonezu. Ewentualnie łosos, awokado i cebula.
Lub tez gruby kawałek marynowanej (ewentualnie podpieczonej) makreli na ryżu.