Nie wiem czy widzieliście już tą wypowiedz lekarza z Józefowa
Moim zdaniem, to co dzieje się w szpitalach w całej Polsce to dramat i to z resztą nie od dziś..
https://www.youtube.com/watch?v=1GXHo-nRKnM&ab_channel=TelewizjaDamiRadom
Sam musialem skorzystac z soru podczas epidemii i rzeczywiscie obecny stan rzeczy to jakis ponury zart. Nie polecam nikomu. Czy idzie temu zaradzic? Dlugoterminowo pewnie tak, zwiekszyc zarobki w szpitalach kilkukrotnie, to moze niektorzy skusza sie na te sciezke kariery. Dodatkowo dofinansowac wyposazenie/sprzet. To wszystko da sie zrobic, ale jarus woli krasc miliardy, przekupywac i klamac. Edukacja i zdrowie to powinien byc priorytet wydatkow kazdego rozwinietego kraju.
Brać ich w kamasze!
Pokaż lekarzu co trzymasz w garażu.
Lekarze szkodnicy.
https://www.youtube.com/watch?v=mPrGWc307N8
Niech jadą!
Żyjemy w bananowym kraju
No jak wszyscy się srają z wirusem o śmiertelności paru procent to nie ma co się dziwić.
Ciekawe też to że niby taka sytuacja zła w służbie zdrowia, a lekarze jedynie potrafią protestować, robić cokolwiek, tylko wtedy jak chodzi o ich zarobki.
Powiedz mi czy ty jestes taki glupi czy ty tak na powaznie. Gdyby nie lockdowny i inne mechanizmy to nie byloby kilka procent tylko kilkanascie. Popatrz sobie na US co sie tam dzialo przed lockdownami. Poza tym ciebie moze covid nie dotknal. Ja juz pozegnalem 4 osoby przez covida. Dwie osoby z rodzinny i 2 z pracy. Wiec jak ktos mi pisze bo kilka procent, wymyslony wirus, grypa zabija wiecej i inne takie typu pierdoly to powaznie dalbym mu w ryj. Bo to swiadczy, ze ten czlowiek ma zero pomyslunku i empatii. Nie zycze ci zebys ty stracil bliskie ci osoby, a pozniej czytal takie wysrywy jak twoje w necie.
czego pieprzysz ćwierćinteligencie? Że twojej rodziny to nie dotyczy to nie znaczy, że te "parę procent" nic nie znaczy. U mnie w rodzinie są osoby bezpośrednio zaangażowane i mówią że ludzie bardzo źle przechorowują, zresztą sam widziałem zdrowe osoby po covidzie które miały objawy, mama moja do dzisiaj praktycznie nie ma węchu a ledwo się wylizała, druga osoba z rodziny leży w szpitalu. Teść, który tam pracuje wczoraj mówił, że miejsce jest tylko jak ktoś umrze a i to jest bardzo częste, o zajętych respiratorach już nie wspominam. Więc na przyszłość przestań być ignorantem albo zwyczajnie zamknij ryj.
O i proszę, już agresywni covidianie atakują.
Wiec jak ktos mi pisze bo kilka procent, wymyslony wirus, grypa zabija wiecej i inne takie typu pierdoly to powaznie dalbym mu w ryj. Bo to swiadczy, ze ten czlowiek ma zero pomyslunku i empatii.
Już pominę groźby i zarzucanie mi że piszę o tym że wirusa nie ma, ale to faktycznie jest tylko kilka procent. Kilka procent dla ratowania których poświęca się życie i dobrobyt reszty. No i jestem ciekaw gdzie ten mityczny "pomyślunek i empatia" u ludzi którzy chcą "walczyć" za wszelką cenę z wirusem, zamiast zrozumieć że wirusy były i będą.
czego pieprzysz ćwierćinteligencie? Że twojej rodziny to nie dotyczy to nie znaczy, że te "parę procent" nic nie znaczy.
A życie i dobrobyt zniszczone przez walkę z wirusem to coś znaczą? Czy może to już ty i podobni tobie idioci mają gdzieś?
Gdyby nie lockdowny i inne mechanizmy to nie byloby kilka procent tylko kilkanascie. Popatrz sobie na US co sie tam dzialo przed lockdownami.
Tak, od razu by było 99 procent. Jakimś cudem w kilku stanach us, i w takiej szwecji lockdownu nie ma, a sytuacja jest praktycznie taka sama.
Proponują się covidiotom szykować na przyjmowanie szczepionki co parę miesięcy, i siedzenie w lockdownach, wszystko żeby się chronić przed super niebezpiecznym wirusem o śmiertelności mniejszej niż 10%.
Kilka procent dla ratowania których poświęca się życie i dobrobyt reszty. No i jestem ciekaw gdzie ten mityczny "pomyślunek i empatia" u ludzi którzy chcą "walczyć" za wszelką cenę z wirusem, zamiast zrozumieć że wirusy były i będą.
Co za dzban.
Co za dzban.
No tak, bo zamknięcie ludzi w domach, a co za tym idzie gospodarki nie będzie miało skutków. Ty pewnie z tych co myślą że rządy mogą bez konsekwencji drukować pieniążki.
Jak dla mnie mozesz chodzic bez maski. Tylko jak cie ten mityczny wirus zatakuje to nie odbieraj lozka z respiratorem w szpitalu bo wiesz dobrobyt i zycie innych.
Jak dla mnie mozesz chodzic bez maski. Tylko jak cie ten mityczny wirus zatakuje to nie odbieraj lozka z respiratorem w szpitalu bo wiesz dobrobyt i zycie innych.
Mam ponad 90 procent szans na to że ten super groźny wirus nie wyśle mnie pod respirator. A co do maski, to chodzę, i to maks co mogę zrobić.
W takim razie życzę zachowania, zmienisz podejście do życia, nie tylko są pieniądze najważniejsze.
O czym Ty pieprzysz? Cos tam smecisz o empatii, a sam za grosz jej nie masz. Gospodarka sie pozbiera, a tym ktorzy zmarli juz nic nie pomoze.
W takim razie życzę zachowania, zmienisz podejście do życia, nie tylko są pieniądze najważniejsze.
Powiedz to ludziom którzy zbankrutowali/stracili dorobek całego życia (jeśli go w ogóle mieli) przez lockdowny. No ale nie ma co oczekiwać empatii od kogoś kto życzy komuś zachorowania.
O czym Ty pieprzysz? Cos tam smecisz o empatii, a sam za grosz jej nie masz. Gospodarka sie pozbiera, a tym ktorzy zmarli juz nic nie pomoze.
I kolejny geniusz bez cienia empatii. Ludzie tracą wszystko, pewnie jakaś część z nich straci przez ten cyrk z lockdownami zdrowie psychiczne, część pewnie nie wytrzyma i spróbuje odebrać sobie życie, ale wiadomo, "gospodarka się pozbiera", przecież to takie proste. I taki właśnie jest obraz psychopatów covidowych. Ha tfu!
A jeszcze pozostaje kwestia tego że służba zdrowia olewa praktycznie wszystko co nie jest covidem. Ciekawe ile osób przez to zmarło. Pewnie więcej niż przez covida.
Mam empatię dla ludzi, którzy myślą - tutaj tego nie ma. Koniec tematu dla mnie.
Mam empatię dla ludzi, którzy myślą - tutaj tego nie ma
Masz rację, nie ma, bo jak można nazwać myślącymi ludzi którzy chcą żeby wszystko pozamykać i mają w dupie konsekwencje? Swoją drogą, słaba ta empatia, taka wybiórcza.
Masz rację, nie ma, bo jak można nazwać myślącymi ludzi którzy chcą żeby wszystko pozamykać i mają w dupie konsekwencje? Swoją drogą, słaba ta empatia, taka wybiórcza.
Przeciez nikt nie mowi, ze nie zaluje ludzi tracacych majatki. Jednak normalni ludzie stawiaja zycie ponad hajsem.
I kolejny geniusz bez cienia empatii. Ludzie tracą wszystko, pewnie jakaś część z nich straci przez ten cyrk z lockdownami zdrowie psychiczne, część pewnie nie wytrzyma i spróbuje odebrać sobie życie, ale wiadomo, "gospodarka się pozbiera", przecież to takie proste. I taki właśnie jest obraz psychopatów covidowych. Ha tfu!
A jeszcze pozostaje kwestia tego że służba zdrowia olewa praktycznie wszystko co nie jest covidem. Ciekawe ile osób przez to zmarło. Pewnie więcej niż przez covida.
Po tym ha tfu juz wiem, ze albo masz 10 lat, albo aparycje i intelekt sebixa. Dziekuje za "rozmowe".
Dziekuje za "rozmowe".
Ja również dziękuję, jednak jest coś fascynującego w psychopatach którzy chcą zamykać wszystko i mają gdzieś tego konsekwencje, cieszę się że miałem okazję z takimi ludźmi obcować, nawet jeśli to tylko obcowanie przez internet.
Jednak normalni ludzie stawiaja zycie ponad hajsem.
Nie każdy jest w na tyle dobrej sytuacji finansowej żeby po prostu olać pieniądze. Plus nawet bez lockdownu, każdy kto by chciał mógłby siedzieć w domu.
Niestety w gospodarce obrywa tylko garstka pechowców, cała reszta dalej się bogaci (i ładuje hajs w nieruchomości już hurtowo, z powodu zagrożenia inflacją, co widać w galopujących cenach za m2)... :)
nanenab - nie masz racji, bez jakiegokolwiek lock-downu nie byłoby lepiej w kraju takim jak Polska.
Co nie znaczy, że został przeprowadzony - ten i poprzednie - sprawnie, na odpowiednią skalę, a pomoc trafiała i trafia do odpowiednich osób...
Jak dla mnie mozesz chodzic bez maski. Tylko jak cie ten mityczny wirus zatakuje to nie odbieraj lozka z respiratorem w szpitalu bo wiesz dobrobyt i zycie innych.
Przecież jak on będzie chodził bez maski, to sobie bardziej nie zaszkodzi. Zaszkodzi tylko wszystkim wokół. Zwykłe maski (bawełna itp.) nie tyle chronią tego, który nosi, ile (w pewnym stopniu) chronią przed tym, który nosi.
Tak więc lepiej nie życzyć tym, których uważamy za szurów, żeby nie nosili maski. Bo w ten sposób życzymy sobie choroby.
Co za dzban.
O czym Ty pieprzysz? Cos tam smecisz o empatii, a sam za grosz jej nie masz.
Po tym ha tfu juz wiem, ze albo masz 10 lat, albo aparycje i intelekt sebixa. Dziekuje za "rozmowe".
Piękny pokaz hipokryzji.
Tak więc lepiej nie życzyć tym, których uważamy za szurów, żeby nie nosili maski. Bo w ten sposób życzymy sobie choroby.
Czyli jeśli ktoś zauważa że walka z wirusem wyrządziła szkody, to może być uznawany za szura? Ciekawe.
No, ale co mozna zrobic skoro nawet ten lekarz przyznal, ze tu nie chodzi o pieniadze tylko po prostu nie ma fizycznie lekarzy. Nasza sluzba zdrowia byla niewydolna przed pandemia. No to teraz to juz wogole jest padaka. Sa panstwa gdzie sie pompuje niesamowite pieniadze w sluzbe zdrowia, a i tak jest nieciekawie. Sluzba zdrowia to taka dla mnie czarna dziura. Ile sie pieniedzy nie wsypie to i tak zawsze bedzie za malo.
Służba zdrowia była niewydolna z kilku powodów.
Lekarze jeszcze są szanowani czy zarabiają nieźle, a weź takie pielęgniarki
Zakres obowiązków spory, obecnie musisz skończyć studia żeby zostać (plus później kursy) a płaca mniejsza niż w biedronce.
Szacunek do zawodu praktycznie nie istnieje. Średnia wieku to ponad 52 lata i co roku jest wyższa bo mało osób chce iść w tym kierunku..
A tylko jakieś 50k ma wkrótce odjeść na emerytury.. zobaczysz co wtedy będzie jeszcze ;D
Z tymi pielęgniarkami będziemy powtarzać mit o zarobkach do momentu, aż będą wyciągać 100k miesięcznie na rękę?
Matka bywa w szpitalach regularnie, więc wie, jak często "pracują" i wie co gorsza, z pewnych źródeł, za ile... W większości, zwłaszcza tych dużych placówek typu szpitale kliniczne (czyli ta, gdzie faktycznie są poważne przypadki, większy zakres obowiązków itp.) naprawdę zarobki są przyzwoite. Może mogłoby być NIECO wyższe, ale to już dawno nie jest sytuacja z czasów słynnych białych miasteczek.
Chociaż problem jest też taki, że czasem ciężko im różnicować płace w ramach jednej wielospecjalistycznej placówki, bo to rodzi bunt, a jednak pielęgniarka na okulistyce i na neurologii faktycznie ma kompletnie inne obciążenie obowiązkami...
Na szybko to można zrobić ściepę narodową i kupić bombę atomową.
Takich problemów nie rozwiązuje się żadną cudowną receptą, ani nawet za dwóch kadencji sejmowych. Zamiast wymyślać koło od nowa, trzeba szukać rozwiązań za granicą, określić jak to ma wyglądać za 20 lat, dopisać aneks do konstytucji, żeby kolejne rządy nic nie zepsuły po drodze. Dziecko, które dzisiaj się rodzi i za dwadzieścia lat pójdzie na studia medyczne i będzie chciało robić specjalizację, musi być elitą, zdobywać wiedzę w elitarnym środowisku, a potem pracować w elitarnym otoczeniu organizacyjnym i ludzkim. O zarobkach nawet nie wspominam, bo to oczywiste.
Na szybko można najwyżej ściągać do Polski wykształconych specjalistów z krajów wschodnich.
Moja mama była lekarzem. Powiem tak zupełnie ogólnie: to nie zarobki decydują o kompetencji i profesjonalizmie, ale poziom kształcenia. A ten w Polsce jest coraz niższy, w dziedzinie, która wymaga bieżącego poprawiania swoich kwalifikacji, bo się jednak ta dziedzina na świecie dość szybko rozwija. Rezultatem złego kształcenia jest fatalna diagnostyka, ignorancja czy to o czym pisała prasa, choć to skrajny przypadek, dekapitacja noworodka, podczas prostego zabiegu porodowego. Matka zabitego dziecka od lat bezskutecznie ubiega się o rekompensatę i sprawiedliwość, bo niestety izby lekarskie w bardzo wyrozumiały sposób traktują wszelkie lekarskie błędy ("zdarzenia medyczne"), nawet te skutkujące śmiercią pacjenta.
Ponoć 33% Polaków (wg CBOS) doświadczyło błędów lekarskich. Są to proporcje przerażające. Naczelna Rada Lekarska nie prowadzi statystyk dotyczących "zdarzeń medycznych", co jest ewenementem w cywilizowanym świecie. Procedura odszkodowawcza jest żmudna i skomplikowana, a przecież zdrowie jest najważniejsze, konował po swoim kardynalnym błędzie zdrowia (albo życia) nie zwróci.
Najlepiej każdą diagnozę, ale także badanie kilkukrotnie weryfikować. Jest wyraźnie wyższe prawdopodobieństwo, że się nie trafi na konowała podczas konsultacji, jeśli lekarz ma przed nazwiskiem prof., cokolwiek by to miało znaczyć. Kosztuje to kilkaset złotych więcej, ale czasem warto.
G... prawda z tymi profesorami. Loteria jak z każdym innym poziomem hierachii. :) Do tego często prof. to osoby nieprzyjemne, niedostępne, diagnozujące "zza biurka" i równie mało przenikliwe jak mniej doświadczeni koledzy.
No i z racji pozycji - co z drugiej strony trudno czasem potępiać - wprost olewają "prostsze" (nawet te niezdiagnozowane prawidłowo przez innych lekarzy) przypadki niegodne ich tytułu, więc zdecydowanie NIE WARTO konsultować każdego przypadku z prof. bo nie każdy przypadek prof. zainteresuje, a bez tego nici z pomocy.
Mam problem z tym wątkiem, bo z jednej strony lekarzy dobrych należy doceniać, system odpowiednio finansować i o niego dbać, a nie mówić "niech jadą", ale sytuacja, gdy jedni rzekomo zarabiają po 40-50k na kontrakcie (i to bez prof. przed nazwiskiem) i wciąż im mało, a młodzi po studiach dodają mniej niż gość łapiący dyżury na widlaku...
Niestety, jest jak z sędziami. Patologie części środowiska podkopują sympatię i zaufanie do całości, patologie systemu - do lekarzy i medycyny jako takiej...
Nie wiem jak profesorowie z medycyny, ale mam okazję mieć dość dużo kontaktów z profesorami (czy ogólnie tzw. uczonkami) z nauk technicznych. Nie znam nikogo kto jest "insiderem" z wiedzą o środowisku akademickim, kto ma jakiś nadmierny respekt do tych tytułów. Wiele profesur to wcale nie efekt realnego dorobku naukowego, tylko albo dziedzictwo komuny (u starszych) lub rozgryzienia systemu (u młodszych).
Sam znam osoby tytułujące się profesorami na każdym kroku (najczęściej prof. uczelni, nie belwederski), a w rzeczywistości stanowisko (prof. uczelni) te osoby dostały po znajomości jak tylko zrobiły habilitację (wymóg praktycznie konieczny). Sama habilitacja to często też efekt odpowiedniego ustawienia recenzentów (ręka rękę myje, jedna uczelnia przepycha kandydatów drugiej i vice versa, nawet teoretycznie niezależna centralna komisja niewiele w tym aspekcie zmieniła, bo dalej wszystko się ustawia). Realnie o awansach naukowych w Polsce decyduje stopień umocowania w układach i konformizmu wobec reszty środowiska, a nie dorobek naukowy.
nanenab ---> znajdź sobie jakieś miejsce w Internecie gdzie jest więcej głupków to będziesz uważniej wysłuchany.
Hmmm, myślałem że skoro ty tu jesteś to to miejsce będzie dobre.
System był niewydolny w normalnych warunkach, nic dziwnego, że szlag go trafia w wyjątkowych. Nie jestem zwolennikiem ostrego lockdownu, ale gdyby nie choćby częściowe ograniczenia, to byłoby dużo gorzej.
Co ciekawe, choć szkoda ludzi tracących pracę czy wręcz całe biznesy, bo nasz neokomunistyczny rząd nie zachował się wobec nich dobrze, ale tak naprawdę tylko część gospodarki oberwała i to głównie ta oparta na tzw. gównopracy, czyli pracy wnoszącej relatywnie niski wkład w rzeczywistą siłę gospodarki państwa.
Branże, które są oparte o konsumpcję (restauracje, kluby, turystyka) choć generują jakieś PKB zwiększając obrót pieniędzy w systemie gospodarczym, tylko w pewnym stopniu przekładają się na dobrobyt i siłę kraju. Już przemysł praktycznie nie oberwał wcale, poza relatywnie krótkim okresem zerwania łańcuchów dostaw i okresem pewnej niepewności.
Może nie o kilkadziesiąt, tylko o jakieś 10-15 lat i robili to zanim jeszcze się zaczęła pandemia. Problemem dla rozwoju gospodarczego Polski poza samą pandemią i lockdownami były:
- Dominacja wielu sektorów przez nieefektywne państwowe koncerny - zarządzane i nadzorowane przez niewykwalifikowanych politycznych nominatów.
- Bezsensowne inwestycje publiczne - pompowanie kasy w nieefektywne kopalnie, budowanie inwestycji widmo, albo realizacja nieuzasadnionych ekonomicznie projektów. To samo się tyczy wydatków na "badania", często prowadzone przez firmy powiązane z politykami, tylko dla wyciągania dotacji.
- Niestabilny, skomplikowany system prawny - nie wiesz czy w jeden dzień nie zmieni się prawo, które zdelegalizuje twoją działalność lub nałoży na ciebie nowe podatki.
- Niedziałające sądownictwo - w sporach nie wiesz czy w ogóle masz gdzie się odwołać, szczególnie bez czekania 5-10 lat na wyrok.
- Socjalistyczna polityka oparta na zwiększaniu opodatkowania i transferach pieniędzy często do niepracujących.