Czy ogolnie sport odchodzi powoli do lamusa i traci zainteresowanie? Wiem ze tutaj na Golu raczej boomerzy sie ostali ktorzy beda temu zaprzeczac, ale wlasnie moze dobrze i rownierz maja podobne odczucia.
Pokolenie lat 80/90s wychowujacych sie na trzepaku i charatajacych w gale gdzie wykuwaly sie legendy i charaktery, niemal kazdy znal sklady druzyn, kupowal bravo sport. Zbieral naklejki z NBA, pierwsze mecze nagrywane na VHS o 2 w nocy, finaly Bulsow.
No wlasnie a czy wspolczesne dzieciaki jeszcze to jara i czy ostatnie pokolenie facetow ktorzy sie interesowali sportem i spedzalo czas na podworku powoli wymiara?
Teraz przecietny dzieciak bardziej sledzi jakies mecze Ninjy z Fortnite, Izaka czy innego Gimpera i bardziej czeka na turniej w Lola i potrafi wymienic kto byl mistrzem na ostatnim ESL. Niz czeka na lige mistrzow z komentarzem jakiegos starego dziada Borka.
Podobno 60% dzieciakow mowi ze wymarzonym zawodem byloby zostac tiktokerem/youtuberem/Esportowcem
Oczywiscie wiem ze dalej sa mlode osoby ktore ogladaja sport, ale bardziej interesuje mnie jako globalne zjawisko/trend.
Ogolnie ciekawi mnie czy tez to zauwazacie, ze zainteresowanie sportem praktycznie wygaslo w nowych pokoleniach, a z kazdym nastepnem sport bedzie sie stawal czyms zupelnie nizszowym a turnieje z gier video przejma publike calkowicie za 20-30 lat.
Również należę do pokolenia "trzepakowego", haratałem całymi dniami w gałę na szkolnym podwórku (a w kosza - na swoim), potem grałem w drużynie studenckiej i ślęczałem w nocy, żeby obejrzeć finały NBA z Bullsami.
Aż troszkę dorosłem. Zrozumiałem, że moimi idolami byli wielcy Murzyni albo niscy Latynosi nieróżniący się często inteligencją od kolegi, którego w wakacje douczałem przed poprawką z języka polskiego, ponieważ nie potrafił odróżnić rzeczownika od czasownika. (Tak, wiem, że niektórzy sportowcy mają doktoraty z poezji Hafiza). I w końcu przestałem się emocjonować walkami troglodytów, choć zdaje sobie sprawę, że dla wielu ludzi to nie do pomyślenia. W końcu zawsze odczuwaliśmy dziwny pociąg do gladiatorów wyrzynających się w Koloseum.
Jeśli ktoś ma ochotę tracić nerwy w czasie oglądania facetów biegających za piłką - w porządku. Każdy ma swój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Niemniej jednak postanowiłem w pewnym momencie, że jak najrzadziej będę przykładał rękę do patologicznego zjawiska, które objawia się tym, że laureat Nagrody Nobla zarabia mniej niż facet wsadzający piłkę do kosza. Wolałbym, żeby młodzi ludzie wieszali na ścianie plakaty z Przemysławem Gawełem (odkrywca cyklokarbonu), Martą Karczewicz (dzięki której oglądamy dziś filmy w serwisach internetowych) czy Stanisławem Barańczakiem (najwybitniejszy polski tłumacz literacki), a nie z Lewandowskim czy Brzęczkiem. Ale doskonale wiem, że tak nie będzie (przynajmniej na razie).
A co do uprawiania sportu... to kompletnie inna bajka niż jego oglądanie. Ludzie nadal uprawiają sport, ale prawdą jest, że dzieciaki mają już tego rodzaju aktywność w głębokim poważaniu. Jako uczeń uwielbiałem zajęcia wychowania fizycznego. Teraz - to lekcje najbardziej znienawidzone przez młodzież. Uczniowie dwoją się i troją, żeby unikać wuefu: chłopcy biorą zwolnienia od lekarza na cały rok, dziewczyny przynoszą karteczki od rodziców, z których wynika, że po raz 3 w tym miesiącu są "niedysponowane", a wszyscy regularnie "zapominają" odpowiednich strojów, więc nie mogą ćwiczyć. I to jest poważny problem. Zgadzam się tutaj z OP: teraz autorytetem dla młodzieży stali się streamerzy i tiktokerzy, a nie sportowcy. Tyle że dla mnie, jak pisałem, nie ma większej różnicy między emocjonowaniem się umiejętnościami graczy w piłkę nożną i graczy komputerowych. Oba rodzaje rozrywki nie są czymś, do czego zachęcałbym młodego człowieka (w przeciwieństwie do np. grania w piłkę czy - nawet - grania na komputerze).
A więc: promowanie aktywności fizycznej - TAK. Zachęcanie do oglądania profesjonalnego sportu, w którym liczy się głównie kasa - NIE. Oczywiście, z drugiego wynika czasem pierwsze. Ale mimo wszystko warto zachować jakieś proporcje.
A co się dziwić kiedy widza 3 miliony dolarów za wygranie turnieju w Fortnite i teraz ten 17 latek zarabia miliony rocznie na streamie a później maja porównanie z skokami narciarskimi gdzie widza stocha z rowerem i 20k za wygranie turnieju, E sport pobił już większość tradycyjnych sportów w zarobkach a jest szansa ze zrówna się z piłka.
Nawet nie chodzi tu o pieniadze bo za dzieciaka sie o tym nie myslalo tylko o pasje. Gralo sie mecze w noge na podworku, ogladalo mecze potem rozmawialo sie w szkole.
Dzis domyslam sie ze gra sie w Fornita, oglada streamy i rozmawia potem o fortnicie w szkole. Wiec schemat podobny tylko inny podmiot.
A matematyki nie da sie oszukac, kasa jest ZAWSZE tam gdzie publicznosc. I skoro gimby ogladaja w wiekszosci esport, prognozy dla tradycyjnego sporttu nie sa rozowe.
Jak tak pozabierali z otwartych kanałów sport i porozbijali po różnych stacjach to faktycznie zacząłem mieć to w d*pie a kiedyś oglądałem wszystko, dodatkowo skróty, jakieś analizy. A teraz ciśnienie zeszlo.
Podobno nowy kosmiczny mecz ma byc o tym ze syn Lebrona James oglada jakiegos streamera i wciaga go zlowrogie AI do gry i Lebron wyrusza mu na pomoc.
Jak juz w sportowych filmach musza wyjasniac fabule na podstawie streamerow zeby dzieciaki mialy odniesienie i to zrozumialy, wiedz ze czas umierac ze starosci. I chyba jest to gwozdz do trumny do mojej tezy o umierajacym sporcie wsrod mlodych.
Europa to nie świat, dla dzieciaków w Indonezji czy Brazylii, messi czy neymar to nadal półbogowie, dla których wstaje się o 2 rano, by obejrzeć mecz.
Inną kwestią jest to, że dla wielu dzieci dotarcie do meczu przy paywallach na kanałach sportowych jest znacznie trudniejsze niż do streamu z fortnite'a, a i droga ewentualnej "kariery" jest prostsza, każdy może zacząć streamować w ciągu dnia, a kariera w piłce czy innym sporcie to lata długiego treningu pod okiem fachowców, wymagające dedykacji, infrastruktury i zazwyczaj pieniędzy.
https://glogow.naszemiasto.pl/orliki-truja-dzieci-mdleja-kaszla-maja-wysypki-sanepid/ar/c1-7571571
Wcale mnie to nie dziwi. Liberałowie dzieciom zgotowali ten los.
Mnie już w wieku 40 lat odrzucilo całkowicie. Jeszcze tak 10 lat temu lubiłem śledzić ME i MS w piłce. Gdy w tym okresie zobaczyłem jak kupuje się tam męczę to i to biorę już na miekko. Liczy się tylko hajs i kupowanie lepszych graczy. Nudne
No i dobrze. Zawsze byłem zdania, że sport powinien interesować jedynie tych co go uprawiają.
Pokolenie lat 80/90s wychowujacych sie na trzepaku i charatajacych w gale gdzie wykuwaly sie legendy i charaktery, niemal kazdy znal sklady druzyn, kupowal bravo sport. Zbieral naklejki z NBA, pierwsze mecze nagrywane na VHS o 2 w nocy, finaly Bulsow.
I to było jedyne, po czym uznajesz, że kiedyś interesowali się sportem?
Odpowiem pół żartem, pół serio. wychowujacych sie na trzepaku i charatajacych w gale teraz masz boiska, murawy, hale gdzie gra się w piłkę(oczywiście pomińmy koronawirusa, bo w sumie nie wiem jak z boiskami teraz) i zakładam, że raczej jest ich nie porównywalnie więcej niż w latach 80 i 90. Co do drugiej części zdania to mam nadzieje że nie uznajesz czegoś takiego , że sport=piłka nożna, i nic innego po za tym niema. Jeśli tak to chyba szkoda czasu. kupowal bravo sport teraz masz internet. pierwsze mecze nagrywane na VHS o 2 w nocy, finaly Bulsow również internet, przez mam namyśli na przykład stream
Tak ci się tylko wydaje, masz takie myślenie, bo przez pandemię sport mocno się zmienił. Są obostrzenia także wiadomo że przed kompami będzie więcej osób, turnieje sportowe, które teraz się odbywały niezbyt były ważne (teraz będą igrzyska i ME także oglądalność będzie dużo większa), a kibiców nie wpuszczają także jest poczucie braku zainteresowania. Jak wszystko wróci do normy to zobaczysz jak ludzie ruszą na stadiony. Bo chleba każdy potrzebuje, ale igrzyska też są ważne.
Społeczeństwo jest przerabiane na bezwolną masę, bo takimi łatwiej kierować. Widać to nie tylko po sporcie, ale i po filmach i uwielbieńcach tłumu-politykach jakich wysuwają dla ludu. Marksizm kulturowy w natarciu. Są kraje w których młody człowiek może zacząć pracować legalnie w wieku 15-16 lat, a w Polsce nadal wychowuje się zniewieściałych trutni i uczy w szkołach rzeczy które w życiu można o kant czterech liter rozbić. A do kolekcjonowania czegokolwiek ktoś musi zaszczepić ten zapał. Ale kto pani w szkole co przyrosła do państwowego stołka? Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, ale to masy kierują rynkiem nie nisza czy jednostki wybitne. Może smutne, ale prawdziwe.
-Z czym się panu kojarzy ta biała chusteczka?
-Z dupą
Marksizm kulturowy
Było już gender, lewactwo, teraz marksizm kulturowy jest ulubionym słowem prawiczkowych. Oblężona twierdza tak bardzo.
A teraz Twoim ulubionym słowem jest prawiczkowy? Świat nie dzieli się na lewicę i prawicę tylko na mądrych i głupich.
W jaką teorię spiskową jeszcze wierzysz? W szczepionki powodujące autyzm czy może w Reptilian rządzących światem?
Nie ma to jak być zwolennikiem teorii spiskowej, która już dawno została wyśmiana, zdebunkowana i skrytykowana za bycie skrajnie prawicowym antysemickim gniotem i bełkotem.
Jaka jest różnica między oglądaniem Ligi Mistrzów i turnieju LOLa? Przecież to dokładnie to samo i tak samo nudne?
Wyjdż z domu jak jest ładna pogoda, to zobaczysz tłumy biegaczy, rowerzystów, ludzi rzucających, freesbee, dzieciaki na deskach itd. itp. Ludzie lubią sport tak samo jak zawsze. Tyle że jak ja byłem gówniarzem, to większość rodziców było stać na tę piłkę do kopania, a komp czy konsola był marzeniem. Teraz to sprzęt dostępny dla każdego.
Nie chodzi o dostępność sprzętu tylko o technologiczny postęp, a uprawianie sportu nie ma z tym nic wspólnego. Nawet jest łatwiej teraz niż kiedyś uprawiać sport, bo też akcesoria sportowe są bardziej dostępne.
Tyle, że OP pisze nie o uprawianiu sportu, tylko o kibicowaniu. Większość ludzi uprawia jakąś aktywności fizyczną, za to mamy teraz szerzy dostęp do innych rozrywek intelektualnych i społecznych niż kibicowanie i dyndanie na trzepaku.
Również należę do pokolenia "trzepakowego", haratałem całymi dniami w gałę na szkolnym podwórku (a w kosza - na swoim), potem grałem w drużynie studenckiej i ślęczałem w nocy, żeby obejrzeć finały NBA z Bullsami.
Aż troszkę dorosłem. Zrozumiałem, że moimi idolami byli wielcy Murzyni albo niscy Latynosi nieróżniący się często inteligencją od kolegi, którego w wakacje douczałem przed poprawką z języka polskiego, ponieważ nie potrafił odróżnić rzeczownika od czasownika. (Tak, wiem, że niektórzy sportowcy mają doktoraty z poezji Hafiza). I w końcu przestałem się emocjonować walkami troglodytów, choć zdaje sobie sprawę, że dla wielu ludzi to nie do pomyślenia. W końcu zawsze odczuwaliśmy dziwny pociąg do gladiatorów wyrzynających się w Koloseum.
Jeśli ktoś ma ochotę tracić nerwy w czasie oglądania facetów biegających za piłką - w porządku. Każdy ma swój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Niemniej jednak postanowiłem w pewnym momencie, że jak najrzadziej będę przykładał rękę do patologicznego zjawiska, które objawia się tym, że laureat Nagrody Nobla zarabia mniej niż facet wsadzający piłkę do kosza. Wolałbym, żeby młodzi ludzie wieszali na ścianie plakaty z Przemysławem Gawełem (odkrywca cyklokarbonu), Martą Karczewicz (dzięki której oglądamy dziś filmy w serwisach internetowych) czy Stanisławem Barańczakiem (najwybitniejszy polski tłumacz literacki), a nie z Lewandowskim czy Brzęczkiem. Ale doskonale wiem, że tak nie będzie (przynajmniej na razie).
A co do uprawiania sportu... to kompletnie inna bajka niż jego oglądanie. Ludzie nadal uprawiają sport, ale prawdą jest, że dzieciaki mają już tego rodzaju aktywność w głębokim poważaniu. Jako uczeń uwielbiałem zajęcia wychowania fizycznego. Teraz - to lekcje najbardziej znienawidzone przez młodzież. Uczniowie dwoją się i troją, żeby unikać wuefu: chłopcy biorą zwolnienia od lekarza na cały rok, dziewczyny przynoszą karteczki od rodziców, z których wynika, że po raz 3 w tym miesiącu są "niedysponowane", a wszyscy regularnie "zapominają" odpowiednich strojów, więc nie mogą ćwiczyć. I to jest poważny problem. Zgadzam się tutaj z OP: teraz autorytetem dla młodzieży stali się streamerzy i tiktokerzy, a nie sportowcy. Tyle że dla mnie, jak pisałem, nie ma większej różnicy między emocjonowaniem się umiejętnościami graczy w piłkę nożną i graczy komputerowych. Oba rodzaje rozrywki nie są czymś, do czego zachęcałbym młodego człowieka (w przeciwieństwie do np. grania w piłkę czy - nawet - grania na komputerze).
A więc: promowanie aktywności fizycznej - TAK. Zachęcanie do oglądania profesjonalnego sportu, w którym liczy się głównie kasa - NIE. Oczywiście, z drugiego wynika czasem pierwsze. Ale mimo wszystko warto zachować jakieś proporcje.
Teraz - to lekcje najbardziej znienawidzone przez młodzież. Uczniowie dwoją się i troją, żeby unikać wuefu: chłopcy biorą zwolnienia od lekarza na cały rok, dziewczyny przynoszą karteczki od rodziców, z których wynika, że po raz 3 w tym miesiącu są "niedysponowane", a wszyscy regularnie "zapominają" odpowiednich strojów, więc nie mogą ćwiczyć.
Akurat tutaj problem jest bardzie złożony. Za moich czasów gimbazjalnych - czyli już ponad dekadę - byłem w tej nielicznej grupie nienawidzących włefu ze względu na ciągły nacisk na sporty drużynowe. Osoby o mniejszej sprawności fizycznej zazwyczaj zawsze były wyśmiewane przez rówieśników, którzy wywierali ciągłą presję. A to piłka gdzieś nie wpadnie, a to się przewrócisz, a to przez Twój błąd wroga drużyna zdobędzie punkt... Gdyby to były jakieś europejskie mistrzostwa w piłce halowej czy czymś tam, to jeszcze rozumiem, ale podczas zwykłych lekcji wf-u dzieciaki zazwyczaj traktowały to serio poważnie. Przez tą właśnie presję do dzisiaj nienawidzę grania w piłkę, siatkę itp. Ostał się tylko kosz, w którego pogrywam od czasu do czasu z przyjaciółmi.
Podobnie jak wyżej - ćwiczeń nie unikałem bo trudno unikać coś tak rzadko spotykanego jak ćwiczenia na WFie :]
Tak to piłka nożna (tj. naparzanie z całej mocy w kawałek gumy i szmaty, taktyki czy gry drużynowej zero, kto przetrwa trafienie to ma piłkę) non-stop, z dawno ustalonymi składami.
I tak było przez podstawówkę, gimnazjum oraz szkołę średnią.
Jak lekcje wf dalej wyglądają tak że przychodził wfista rzuca piłkę i sobie idzie to ja się nie dziwię że chętnych na wf brak.
Niestety dziś trzeba więcej jak kiedyś by zainteresować dzieciaki.
Jak lekcje wf dalej wyglądają tak że przychodził wfista rzuca piłkę i sobie idzie to ja się nie dziwię że chętnych na wf brak
Nawet gdyby tak właśnie wyglądały te nieszczęsne lekcje (a nie zawsze tak wyglądają), to niby dlaczego nie można zagrać w kosza, w siatkę itd. Jak dzieciaki grają na podwórku, to mają przy sobie cały czas nauczyciela?
Masz salę, kolegów i dostajesz piłkę. Czego ci jeszcze brakuje do szczęścia? ;)
Aż troszkę dorosłem. Zrozumiałem, że moimi idolami byli wielcy Murzyni albo niscy Latynosi nieróżniący się często inteligencją od kolegi, którego w wakacje douczałem przed poprawką z języka polskiego, ponieważ nie potrafił odróżnić rzeczownika od czasownika. (Tak, wiem, że niektórzy sportowcy mają doktoraty z poezji Hafiza). I w końcu przestałem się emocjonować walkami troglodytów, choć zdaje sobie sprawę, że dla wielu ludzi to nie do pomyślenia. W końcu zawsze odczuwaliśmy dziwny pociąg do gladiatorów wyrzynających się w Koloseum
Haha, miałem dokładnie tak samo :)
Cóż jestem z rocznika 2000 i przyznam że nie opuściłam z byle powodu żadnej godziny wf'u bo jak sobie powtarzałam "skoro i tak dużo czasu przed komputerem spędzam to mogę sobie pobiegać ,pograć na wf". Zresztą wszędzie używam tej "wymówki" :) Mam gdzieś iść i jest spory kawał drogi? Nie wybiorę autobusu bo "i tak siedzę przy komputerze długo to mogę się raz na jakiś czas ruszyć".
Jedyne co mi się w wf'ie podobało to..gdy mieliśmy czas wolny- gry drużynowe zawsze uświadamiały mnie jak beznadziejna w tym wszystkim jestem (bycie wybieranym jako ostatnia bądź przedostatnia osoba to nie jest coś fajnego).
A co do sportu- nigdy mnie nie fascynowało patrzenie jak X ludzi biega po boisku i kopie,rzuca,odbija piłkę. Fajnie jak ludziom się to podoba ale zawsze uważałam że to..prosta rozrywka nie wymagająca nic oprócz znajomości podstawowych zasad( jeśli wbiją piłkę do bramki to jest gol itp). E-sportu nie oglądam bo gry tam prezentowane mnie nie ciekawią (League of Legends czy CS:GO mnie nie fascynują),streamów nigdy nie oglądałam i ogólnie jakoś to mnie nie interesuje. Oczywiśćie że obejrzę film u jakiegoś YT-bera by np zobaczyć jak grać danym pojazdem w wocie ,lub by zobaczyć jak się buduje jakiś skomplikowany mechanizm w MC ,ale oglądanie "bo ktoś w to gra" to nie dla mnie.
Sport traci na wartości u młodzieży, właśnie przez gry komputerowe, głupi esport oraz streamerów. Po prostu odciąć dzieciakowi dostęp do tego i będzie śmigał na dwór, taka prawda. Nie będę już nawet wspominał że granie w gry w młodym wieku może spowodować depresje lub uzależnienie, ale co to kogo obchodzi przecież. Esport jest cool, gramy w fornite i niszczymy własną mentalność. Papierosy to biznes, alkohol to biznes, gry komputerowe to też przecież biznes..nie ważne jak to wpłynie na młodzież czy popkulturę, jak się sprzedaję, to przecież wszystko gra. LeoMessi czy Ronaldo to już niestety relikty dawnej przeszłości, gdzie sport był popularny i lubiany, a teraz jakiś głupi streamer dosłownie nie robiąc nic i robiąc ze siebie głupka, zarabia cebuliony przy okazji ogłupiając młodzież.
Zlikwidować wszystkich streamerów to pierwszy krok w stronę dobra dla młodzieży, bo oni to promują jak nikt inny. Esport to może i sport, nie wiem ile byście mi tu tłumaczyli, nigdy nie zaakceptuje grania w gry, jako sport. A że robi się z tego kasę wygrywając turnieje, to już inna sprawa, tylko nieliczni mają refleks i timing by grać na turniejach i to często kwestia talentu i treningu.
Młodzież to wszystko wynosi z domu i w pewnym wieku od grupy rówieśniczej. Jak ktoś ma się z debilem użerać na żywo twarzą w twarz to woli zamknąć się w pokoju i pograć na słuchawkach z kimś normalnym z innego końca świata. To nie wina biznesu tylko patologiczne społeczeństwo. Ludzie nie żyją dla czyjegoś biznesu tylko biznes jest robiony pod klienta. Jest całkowicie odwrotnie - mylisz pojęcia. To jak zwalanie winy na gry jako przyczynę strzelaniny w szkołach.
Streamer robi z siebie głupka, bo tego oczekują odbiorcy inaczej by szukali innego. Młodzieży nikt nie ogłupia ona już jest głupia i szuka głupich treści. Takie są teraz wymagania co do społeczeństwa. Ilu rodziców stać na prywatną szkołę i sfinansowanie jakiego hobby-sportu. Choć nie chodzi tu o pieniądze, ale o mentalność. Chcesz zmieniać świat zacznij od siebie. Patrz na lepszych od siebie nie zaniżaj swojego poziomu. Świat naprawdę jest piękny i ciekawy.
No zaraz, to gdzie ten marksizm kulturowy, skoro to biznes dostosowuje się do mas? Koś ci ukradł konto?
Sport też jest biznesem, ale jest to pasja, która pozytywnie wpływa na człowieka. Biznesem jest dosłownie wszystko co nas otacza.. nawet to forum to biznes zasrany. Jeden biznes jest toksyczny a drugi pozytywnie wpływa na ludzi, o to w tym chodzi. Że jeśli założysz biznes który załóżmy bardzo szkodzi człowiekowi, ale państwo na tym robi dobrą kasę, to masz na to pozwolenie, bo oni mają gdzieś twoje zdrowie czy bezpieczeństwo. Biznes ponad życie, pieniądze ponad prawo.. człowieczeństwo to już zanika, tak naprawdę tu hard reset jest potrzebny całej planety.
Ciekawy temat.
Ciężko mi ocenić, bo dobijam do 30stki i jestem trochę pomiędzy. Bo równie mocno czekam na profesjonalne mecze LOLa czy CSa, jak i na Ligę mistrzów czy mecze Ekstraklasy mojej drużyny. Co by długo nie szukać - wczoraj kilka godzin oglądałem rozgrywki LECa W LoLu, a dziś już jestem podekscytowany na popołudniowy mecz Lecha w Ekstraklasie :)
Jedyny kontakt z młodszym pokoleniem mam przez siostrę i jej znajomych i chyba muszę się zgodzić, że uprawianie czy oglądanie tradycyjnego sportu powoli zanika. Po prostu dzieci rodzą się w świeci, gdzie wirtualna rzeczywistość jest na porządku dziennym i jest to dla nich normalne.
Myślę, że "problem" o ile to w ogóle jest problem wynika z mnogości oferty spędzania wolnego czasu.
Co do uprawiania sportu przez młodzież też nie ma co idealizować, bo graliśmy w piłkę lub uprawialiśmy sporty nie tylko dlatego, że nas to rajcowało, ale w dużej mierze dlatego, że nie było za specjalnie co innego robić. Tak, tak wiem zawsze można się było bryłkami na osiedlu porzucać, ale to też sport :)
Te czasy już przemijają jak wszystko starzy wymierają i wchodzi nowe. Dzisiaj dziadki i jarek stawiają pomniki dla wyklętych a za 50 lat to wszystko zniknie. Nazwy ulic i pomniki będę stawiane dla postaci z gier :) ale czy to źle? Dzisiejsza piłka nożna milionerzy sobie grają w galę a plebs się cieszy, za 50 lat bedzie podobnie milionerzy będą grać w esportowe gry a plebs bedzie się cieszył. Tu nic się nie zmieni plebs bedzie zawsze plebsem żadnym rozrywki.
Kurna kiedyś to było. Wtorki i środy z ligą mistrzów i Darkiem Szpakowskim, posiedziało się, wypiło piwko, albo wódeczkę w towarzystwie. Albo szlagiery Armenia-Polska, gdzie udało się wyrwać szczęśliwy remis 0:0 (bo jak wiadomo Armenia leży prawie obok Tybetu i ciężko tam się gra). Albo Franz Smuda w przedpokoju ligi mistrzów. A jeszcze wcześniej w najpiękniejszych latach 90’ - hej hej NBA po nocach, ale to akurat nie dla ludzi tylko nietoperzy. Ech czas umierać.
Mnie nie interesuje ani sport, ani E-sport.
Chyba jestem wygnańcem albo parszywym leniem.
Co nie zmiana faktu, że praktycznie całe moje otoczenie, czyli rówieśnicy- grają i grają w gry E-Sportowe. A na WF ćwiczą, aby ćwiczyć. No faktycznie sport odchodzi sobie powoli niestety.
Problemem jest w dużej mierze fakt, iż przekazanie zainteresowania do sportu jest w Polsce na poziomie żenującym. Każdy doskonale pamięta lekcje wfu w szkołach i to jak bardzo pozbawione pomysłu były. Mnie osobiście od samej podstawówki takie podejście ze strony nauczyciela zniechęcało do jakiejkolwiek większej aktywności. Sport kojarzył mi się z nudnymi zajęciami, presją na wyniki, czy zwykłym - "Macie tutaj piłkę, ja idę z panią od historii do kantorka... dyskutować o IIWŚ".
Ciężko dziwić się kolejnym pokoleniom, że dużo łatwiej wciągają się w rozrywkę bardziej przystępną, bardziej interesującą, czy po prostu modną. Osobiście nie widzę w tym nic złego, taka jest naturalna kolej rzeczy. Gdybyśmy w latach 90tych, czy też wczesnych 2000tych mieli podobny wybór aktywności, to dziś nikt z nas nie wspominałby ze łzami w oczach godzin spędzonych na boisku z kolegami.
No, słynne "dzisiaj zajęcia na macie, macie piłkę i gracie".
A jak juz nawet były jakieś biegi albo inne brzuszki itp. - to presja na wyniki, porównywanie się z najsilniejszymi/najszybszymi, poniżanie, że nie jesteś w stanie przebiec/wycisnąć/zrobić tyle powtórzeń co reszta, jakieś normy z d..., że 12-laetk powinien tyle, a 18-latek tyle...
PATOLOGIA.
Dlatego szczerze nienawidziłem lekcji WF. Dopóki ćwiczyłem, potem miałem zwolnienie, i to nie naciągane, (nie)stety...
Poza tym nie ukrywam - nigdy nie kręciła mnie przesadnie aktywność fizyczna dla samej aktywności, albo też celowe meczenie się "łamanie barier", śrubowanie rekordów. Tak "przy okazji" - to rozumiem. Spacer, jazda rowerem, jeszcze jakaś bierznia... Ale jakieś siłownie, fitnessy?
Teraz trochę zmieniam nastawienie, bo rozumiem, że czasem warto, że i dla zdrowia i innych korzyści czasem ma sens, ale znowu - bez tej spiny pakerów z siłowni, bez tego szpanu fit-lasek z fitnessu, i bez tego ciśnienia z lekcji WF....
Według mnie wpływ na popularność esportu ma jego łatwa dostępność i aspekt ekonomiczny, topowe ligi esportowe są dostępne do oglądania za darmo w przeciwieństwie do najlepszych lig sportowych.
Pokolenie lat 80/90s wychowujacych sie na trzepaku i charatajacych w gale gdzie wykuwaly sie legendy i charaktery, niemal kazdy znal sklady druzyn, kupowal bravo sport. Zbieral naklejki z NBA, pierwsze mecze nagrywane na VHS o 2 w nocy, finaly Bulsow.
Mów mi jeszcze. Były w tej bajce smoki?
Poza piłką to nikt się w moim otoczeniu sportem nie interesował, a granie w siatkę, a nawet kosza, to była największa kara na lekcjach.
Trochę masz rację ,ale też mocno idealizujesz i nie bierzesz pod uwagę realiów...
Serio nie widzisz jakim biznesem jest nadal sport?
A jest biznesem, bo nadal przyciąga tłumy.
A streamerzy to jest raczej patologia tych, co i tak siedzą w grach. Nadal jednak widzę w mieście dużo dzieciaków z rowerami, deskami - nawet więcej, niż jeszcze kilka lat temu...
Dzisiejsze pokolenie nie interesuje się sportem zawodowym, bo samo sport uprawia. Teraz każdy chodzi na siłownie, na basen, biega, no po prostu zajmuje się wysiłkiem fizycznym w wolnym czasie.
Gadanie, że teraz wszyscy siędzą przy komputerach to jest zwykłe pierdzielenie. Dbanie o siebie staje się z roku na rok co raz popularniejsze. A, że kiedyś ludzie wychowywali się na "trzepaku i charataniu w gałę"? Nie było nic ciekawszego do robienia to tym się zajmowali, no ale świat się trochę zmienił od tamtej pory.
No, ale też gadanie, że sport jest niszą to mocna przesada.
Dzisiejsze pokolenie nie interesuje się sportem zawodowym, bo samo sport uprawia.
No nie wiem. Jako osoba, która ma codziennie do czynienia z młodzieżą, muszę powiedzieć, że nie mogę tych słów potwierdzić.
Nie pamiętam w jakiej szkole uczysz, ale jeżeli chodzi o bardzo młode dzieci to masz rację, ale hype na uprawianie sportu i większe dbanie o siebie zaczyna się jakoś w wieku 15-16 lat. Pamiętam mnóstwo osób ze swojego rocznika z gimnazjum, dzisiaj większość nie do poznania, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Takie "przemiany" widzę ciągle.
Uczę w szkole średniej. To, o czym piszesz, może też być zależne od tego, o jakiej miejscowości mówimy...
Chociaż... Uczę w Zakopanem, a procent uczniów, którzy chodzą po górach albo nawet jeżdżą na nartach, jest mikroskopijny.
Pieniądze... niestety widzę bardzo proste przełożenie między statusem materialno/społecznym a aktywnością fizyczną
..
Z jednej strony czytam o pladze nadwagi u młodych, z drugiej jak się robi ciepło to jest tylu biegaczy, rowerzystów, rolkarzy i bóg wie jeszcze czego, że człowiek na szosie nie może spokojnie pojeździć.
A w Kabatach to jakaś masakra, chyba więcej ludu jak w Łazienkach. Weźcie ludzie siedźcie na kanapach i żłopcie piwska. ;)
Myślę, że może to być efekt bańki pn. Warszawa albo duże miasto.
Kiedyś czytałem, że teraz paradoksalnie plaga otyłości w większej mierze dotyczy wsi - wieś się jednak zautomatyzowała, playstation finansowane z dotacji trafiły pod strzechy, a rodzicie jednak co by nie mówić są mniej świadomi.
Tak jak w USA... Junk food , otyłość - ludzi nie stać na zdrowe odżywianie, ruch to kwestia świadomości i woli ale korelacja jest prosta również
Sam sport niestety nie pomoże w walce z nadwagą, potrzebna jest też do tego odpowiednia dieta. Sam tego doświadczyłem w sierpniu w ubiegłym roku - przez cały sierpień przejechałem na rowerze łącznie 420 kilometrów, spaliłem 12 tysięcy kalorii, a niestety nie schudłem ani jednego kilograma. No ale pamiętam, że wtedy przesadziłem też trochę z ciastkami i lodami (no bo jak jest upał, to lody są wręcz idealne na taką pogodę).
Nie no, lamentować o tym, że młodzież odchodzi od milionerów grających workiem z powietrzem. Tragedia.
...i przychodzi do milionerów klikających palcem w myszkę "strzelając" wirtualnie do zlepka pikseli na ekranie. Idąc tym tokiem.
Bliżej mi do trzydziestki, niż dwudziestki i zauważyłem, że teraz dziecioszki jak tylko prawko zrobią, to już wystrzelą jak z procy, jaka piłka nożna... (dodam, że to są ludzie, którzy kiedyś grali i lubili) :D Albo grają w jakieś lole i CS i to jest ważniejsze od pobiegania za piłką. Dobrze tam wyżej zauważono, że teraz jest miliard sposobów na spędzanie wolnego czasu, niestety są EPapieroski i siedzenie na ławce, dzieci są rozleniwione po części, to fakt, no bo przecież by się jeszcze spociły.
I naprawdę ciężko się dowołać, nawet raz w tygodniu, żeby każdy mógł - w niedzielę, jakąkolwiek młodzież chętną do pokopania się po czołach i kostkach. Dziś się udało kogoś zwołać na orlik, to ponad połowa składu, to stare kunie, a kilku młodych, to przyszło jakby za karę. Może ich starzy od kompa wypieprzają z domu.
A co do zdania na temat oglądania sportu, po części mam takie samo i nie odczuwam jakiejś 'miłości' do jakiegokolwiek klubu, dla mnie to głupie. Ale w dzieciństwie obijałem stodołę i ćwiczyłem tricki Ronaldinho, zawsze takie oglądanie jakiegoś swojego 'idola' może zaszczepić w dzieciaku miłość do uprawiania takiego sportu. :)
Ja oglądam tylko nożną. Skoki narciarskie zerknę raz na jakiś czas, a ręczną i siatkówkę tylko przy okazji wielkich imprez. Jest przesyt meczów, hity przeważnie rozczarowują + fakt że trybuny są puste powoduje wrażenie jak na sparingu.
edit: Co innego gra w piłkę amatorsko. Z tego mam cały czas taką samą frajdę jak w dzieciństwie, w przeciwieństwie do oglądania jej w TV.
Sport uprawiałem do około 20 roku życia (koszykówka), trenowałem też boks do 22 roku, potem tryb imprezowy i z 75 kg zrobiło się 100. Ogarnąłem się dopiero jak przyszedł etap dzieci a od dobrych 7 lat regularnie biegam, trenuję na siłowni i w domu, liczę kalorie, mam zbilansowaną dietę a wszelkie fast foody i alkoholowe używki odstawiłem dawno. Takiego trybu funkcjonowania uczę swoje dzieci.
Wszystko co robię pomaga aktywnie ścigać się na moto, w zimie na halach, w lecie na dużym sporcie po torach. MotoGP to jedyny sport jaki śledzę w 100%.
W efekcie 40 na karku a w takiej formie fizycznej chyba nigdy jeszcze nie byłem. Zachęcam do zdrowego trybu życia, ja najlepsze lata zmarnowałem, szkoda, bo teraz żeby mieć wyniki takie jak 15 lat temu trzeba się 2x więcej napracować a regeneracja powoli zaczyna stawać się problemem.
wiele sportow ma ten problem ze interesuje sie nim tylko starsze pokolenia a 18-35 maja inne zainteresowania, glownie wlasnie gry komputerowe, rzeczy na Yt czy insta.
sam sie kiedys mega jarałem Ligą mistrzów i zagranicznymi ligami az ktoregos dnia zdalem sobie sprawę, że to poprostu najwyklejsze na swiecie firmy i tylko kibice dodają do tego ideologie, głębie i wymiar.
A ja, jeśli chodzi o sport, to lubię tylko jazdę na rowerze. Może moje wyniki nie są jakieś specjalnie imponujące (kilkanaście tras w jednym roku, średnia prędkość jednej trasy 18-20 km/h przy dystansie 33-47km) ale lepsze to niż leżenie na dupie przez bite 365 dni w roku.
W niektórych dyscyplinach można zauważyć, że jest coraz mniej chętnych do jej uprawiania, ale sam poziom dyscypliny znacząco wzrósł. Efekt ten można było zobaczyć w skokach narciarskich w ciągu ostatnich 20 lat.