Ja wczoraj obejrzałem gorączkę- kuurde ledwo co dotrwałem do końca, gdyby tam nie zagrali De Niro i Pacino to ten film przepadłby w czeluściach innych popularnych w tamtym czasie akcyjniaków.
No i jeszcze Interstellar, ale to wszystkie filmy Nolana wydają mi się średnie, nie licząc incepcji, także dla mnie to nie jest zaskoczenie.
No cóż film ma 25 lat a niewiele sensacyjnych wytrzymuje próbę czasu. Swoją drogą bardziej wolę Gorączkę niż Incepcję czy Interstellar
Czy ja wiem, dużo z tych starych sensacji do dzisiaj się dobrze ogląda, a to dlatego, że były pomysłowe np. wplecione wątki SF w takim bez twarzy, albo strażnik czasu. A w gorączce mamy typowy pojedynek aktorski De Niro vs Pacino i to na maxa wydłużony. Fani tych aktorów pewnie są wniebowzięci widząc ten film, ale ja "neutralny" za miesiąc już nie będę o tym filmie pamiętał. Choć dźwięki broni w gorączce są genialne, to trzeba przyznać.
To był zły kanał na oglądanie Gorączki, z dźwiękiem wyciszonym na maksa chyba... Raz, że de Niro, Pacino i cała reszta z Sizemorem w swoim peaku robią robotę, to jeszcze scena napadu na bank z niewyciszonymi strzałami to już legenda - ale to trzeba oglądać bez lektora, na dobrych głośnikach. Wtedy wciska w fotel.
""No cóż film ma 25 lat a niewiele sensacyjnych wytrzymuje próbę czasu""
Kino rozrywkowe o wiele lepiej wypada te z lat 80' i 90' niż obecne więc nie wiem o czym ty piszesz.
Trylogia Indiana Jones, Terminator 1 i 2, Obcy 2, Rambo 1, Szklana pułapka 1-3, Predator 1, Robocop 1, Mad Max 2, Zabójcza broń 1, Otchłań, Powrót do przyszłości 1 i 2, Ścigany, Na fali, Speed, Prawdziwe kłamstwa itd. Te filmy lepiej ogląda się 3-4 raz niż większość obecnych filmów opartach na akcji przy 1 seansie. Z nowszych kupiły mnie Uprowadzona 1, trylogia Bourne i John Wick, Mroczny rycerz, Mad Max, Raid, Mission Impossible-Fallout.
Dobre kino broni się same. Nawet z lat 30' i 40' najlepsze filmy nic nie zestarzały się i do dziś dobrze sprawdzają się. Oczywiście te największe diamenty kina. Mało który nowy film mnie nie nudzi. A o powracaniu do nowych filmów praktycznie nie ma mowy. A takich starszych filmów z lat 1930-1990 do których dobrze powraca się mamy kilka tysięcy, bo mają to coś.
Star Wars - Pisałem wielokrotnie, jedyne faktycznie dobre filmy w tym uniwersum to Empire i Rogue One. Rozumiem zachwyty nad wizualiami i bajkowością Epizodu IV w latach 70-tych, ale jarać się tym w XXI wieku?
Bond - Ten sam patent powtarzany od 60 lat, a ludzie nadal czekają na kolejne części jak na zbawienie, jakby nie mogli obejrzeć poprzednich 24.
Piękny umysł - totalna wydmuszka hajpowana wyłącznie na sławie Crowe'a wypracowanej w Gladiatorze
Crash - do dziś nie wiem, za co te wszystkie nagrody, toż to przecież miejscami gorszy rimejk doskonałego "Upadku" z Douglasem
Mulholland Drive - Lynchowi (choć go lubię) ogólnie uchodzi zbyt wiele, pierwszy lepszy bełkot uważa się za wizję artystyczną
Królestwo (i cała reszta Von Triera) - wszystko od tego reżysera to egzemplifikacja przerostu formy nad treścią
Snowpiercer - metafora ciosana siekierą w kartoflu, toć już w bajkach Ezopa morał wali mniej po pysku niż tutaj
Mi akurat crash sie podoba. zgadzam sie ze jako dzielo filmowe jest sredni, ale w ciekawym ujeciu pokazuje problemy spoleczne z jakie draza Ameryke.
Oryginalna trylogia SW to fajne, popcornowe filmy, które imo obecnie lepiej pozostawić we wspomnieniach. Po prostu oceniasz je obiektywnie z dzisiejszej perspektywy i ja to bardzo szanuję. Jak widzę tych wszystkich "krytyków filmowych" itp. stwory, które na yt się ubierają w koszulki z logo i udają jak to nie są emocjonalnie powiązani z filmami, które powstały jak mieli -20 lat to mam silny odruch pukania się w czoło.
Seria Bondow to cos, co niezmiennie bawi mnie od lat i co jakis czas musze sobie te filmy po prostu przypomniec.
Aż się prosi o taki remake SW z nowymi efektami specjalnymi. Bez zbędnych wątków jak chodź by romans Anakina, a samo kuszenie go na ciemną stronę, dało by się to zrobić lepiej.
Stolec -> Pierwszy raz oglądałem SW za gówniarza jeszcze przed edycją specjalną z 1997 roku i jako dzieciak byłem zachwycony świecącymi pałami oraz klasyczną walką dobra ze złem. A potem trochę podrosłem, przyszła trylogia prequeli i skutecznie odmitologizowała mi całe uniwersum.
A SW jest do podrobienia, podrabiano je już na tysiące sposobów i powstało znacznie więcej ciekawszych Space Oper (celują w tym głównie Japończycy, ale i zachodowi udało się popełnić kilka). Zresztą, Gwiezdne Wojny wielokrotnie podrabiały się same, z wiadomym skutkiem.
Rumcajs -> No właśnie problem w tym, że perspektywa czasu nie zawsze działa na niekorzyść filmu - zarówno Obywatel Kane czy choćby 12 gniewnych ludzi to nadal dobre rzeczy, nawet jeśli wykorzystane w nich niektóre rozwiązania fabularne i techniczne dziś już nie robią na nikim wrażenia. SW z pewnością robiło wrażenie w okresie ich powstania. Ba, jako 7-latek też byłem nimi zachwycony. Dlatego, że nie widziałem wtedy nic lepszego.
Drak -> Do Crasha mam ten sam zarzut co do Snowpiercera - przekaz filmu jest tak jasny, że mam wrażenie, że twórcy biorą mnie za idiotę, który nie zrozumie nawet najprostszej metafory czy niedopowiedzenia. Znów wspomnę "Upadek", który do dziś jest chyba najlepszym obrazem tego, co działo się w Los Angeles na przełomie wieków.
Paudi -> No ja po latach najlepiej bawię się przy Bondach z Moorem, które nie udają czegoś więcej, niż są.
Ocalony : zero realności - żołnierze szukają zasięgu z tel. satelitarnym. dowódca w klapkach chodzi do telefonu, pastuchy odkrywają oddział SEAL w krzakach, skoki na główkę.
13 godzin Tajna misja w Benghazi : facetowi wisi ręka i słyszy - pomóc ci jakoś ? i tak przez 2h. amatorskie kino dla dzieci.
Spectre, Apocalypto, Deadpool 2, Dunkierka, SW Rogue One, Last Jedi, Batman - Mroczny Rycerz Powstaje
Mad Max : piękne makijaże, sporo tuningu... i 10tki ton nudy, klimat mizerny
Taka ciekawostka - gorączka jest remakiem filmu L. A Takedown z 1989, który przeszedł bez echa :)
Kompletnie nie trafiają do mnie filmy Woodyego Allena. Próbowałem chyba wszystkich i dwa nawet w całości oglądnąłem. Uh
Kompletnie nie rozumiem fenomenu filmów Limitless, Lucy i Iluzja... Boże przeciez to jest tak durne...
Podziemny krąg (Fight club) - oglądałem dawno temu, ale wynudził mnie cholernie.
Dzień niepodległości - fabuła i logika w tym filmie to dowcip, amerykańska propaganda aż się wylewa z ekranu. Niesamowicie głupi jest ten film. Drugiej części nie widziałem.
Co prawda to serial ale kompletnie odbiłem się od Breaking Bad. Zazwyczaj mam tak że jak 3-4 odcinki mnie nie wkręcą to sobie odpuszczam. Tutaj zobaczyłem pierwszy sezon i sobie darowałem mimo iż wszyscy zachwalają że to jeden z najlepszych seriali. Widocznie mi kompletnie nie podszedł.
A z filmów to zazwyczaj staram się wybierać takie które mi na bank podpasują, ale przy drugim oglądaniu Intelstellar (kobita oglądała pierwszy raz) oboje zasnęliśmy.
Zdecydowanie Ojciec Chrzestny. Niby arcydzieło, ale prócz wybitnie dobrej gry autorskiej oraz typowo mafijnego klimatu, nie zauważyłem tam nic szczególnie interesującego w formie fabuły czy zainteresowania widza losami bohaterów. Przez większą część filmu się wynudziłem, końcówka uratowała sprawę.
No i bym zapomniał: serial Westworld. Obejrzałem cztery odcinki czy pięć, zorientowałem się że oglądam "na siłę" żeby zrozumieć co w tym ludzie widzą, żeby mi się spodobało....No nie, nie dałem rady, usypiające.
Batmanów, Spidermanów, Marvelów i Harrego Pottera. Już jak byłem dzieckiem to te twory wydawały mi się infantylne.
Wszystkich "super heroes" i badziewia w stylu Fast and Furious. Serio, nie wiem po co tracić życie na chłam tego pokroju. Przecież jedno takie "dzieło" to 2 godziny z życia. Fabularnie poziom niemieckiego porno z lat 80-tych.
To nie jest kraj dla starych ludzi
Aż poleje się krew
Melancholia
AAA i faktycznie, dowolny Bond.
Niemal wszystkie o superbohaterach poza pierwszym Batmanem Nolana
I jeszcze kultowa polska komedia Chłopaki nie płaczą.
Big Lebowski - wymęczyłem cały, ale to była strata czasu. Jedynym filmem Coenów, który mi się podobał był "To nie jest kraj dla starych ludzi".
Fight Club - czasami nie mogę znieść, jak niektórzy ludzie się zachwycają jego przekazem, że jaki on nie jest inteligentny i alternatywny i w ogóle doszukują się w nim nie wiadomo czego. Pretensjonalny film dla zbuntowanych nastolatków.
Gran Torino - film o starym, rasistowskim weteranie, który odkrywa, że jego azjatyccy sąsiedzi to tez ludzie i poświęca się aby ich uratować. Strasznie przereklamowany i sztampowy film.
Leon Zawodowiec - przestępcy to jacyś amatorzy, w ogóle policja zachowuje się jak cofnięci w rozwoju. Wiele błędów, nieracjonalnych zachowań bohaterów.
Nietykalni - za każdym razem jak wchodzę na Filmweb i widzę pozycję tego filmu w rankingu, to mnie skręca.
Zielona mila - prosty podział na dobro i zło, ckliwe granie na emocjach i banalny morał. Film jest strasznie jednowymiarowy, nie skłania do żadnych przemyśleń, zamiast tego jest lukrowaną wydmuszką. Idealny kandydat na Oscara. Wpasowuje się w nurt "ambitnego" kina dla przeciętnego zjadacza chleba.
Filmy Nolana, Manna i Aronofsky'ego. Chyba jedynym wyjątkiem jest Zapaśnik.
Praktycznie każdy współczesny horror, zwłaszcza te "ambitne" i chwalone typu Hereditary czy VVitch oraz "found footage". Tak szczerze to już wolę obejrzeć dwudziestą iterację Insidious, choć to też ser straszny.
Znajdzie się parę:
Dunkierka i 1917 - ładne wizualnie, niezła muzyka, ale poza tym nic ciekawego, a wręcz straszna nuda, zero jakichkolwiek emocji.
Blade Runner i Blade Runner 2049 - ponownie świetna oprawa audio i wideo, fabuła jest ok, ale nie ma tu nic wybitnego.
Wściekłe Psy - powiem, że to jedyny film Tarantino na którym się nudziłem. Niby wszystko jak w kolejnych jego dziełach, ale jednak czegoś tu brakuje.
Czas Apokalipsy - nie wiem, jakoś mi nie przypadł go gustu, zasypiałem na nim.
Big Lebowsky - zachęcony opiniami obejrzałem i doznałem zawodu.
Idiokracja - początek zabawny, a potem film nie jest ani śmieszny, ani zbytnio ciekawy.
Donnie Darko
Obejrzalem, bo raz, ze lubie filmy o tej tematyce. Dwa, ze podobno jeden z lepszych w tej kategorii. Po seansie stwierdzielm jedynie - "co to urwa mialo byc?" - i tyle. Lipa...
Zdecydowanie seria Matrix. Jedynie czesc pierwsza obejrzalem do konca bez uciecia sobie komara w trakcie seansu.
Akurat fenomenu drugiego i trzeciego Matriksa nikt nie rozumie, bo owy fenomen nie istnieje. Na szczęście.