Mass Effect: Andromeda miała zawierać 10 nowych ras obcych; plany pokrzyżował niski budżet
Nie wierzę XD
Cała różnorodność uniwersum spacyfikowana tylko dlatego żeby jakieś lambadziary mogły bezproblemowo przebierać się na konwentach i robić darmową reklamę...
Mam kilka propozycji nowych ras łatwych dla cosplayerów i mieszczących się w dobrym budżecie.
Ponadto projekty miały spełniać jeden warunek - musiały być proste do cosplayowania.
Czyli najpewniej dostalibyśmy kolejne nudne, humonoidalne rasy, który równie dobrze mogłyby pochodzić z Drogi Mlecznej.
Żadnej kreatywności, bo i po co? Stwórzmy byle co, bo nam się cosplayerzy zmęczą. :P
Żaden niski budżet tylko zwalony development, a raczej zmarnowane lata i pieniądze przez złe zarządzanie i problemy wewnątrz wielu studiów które równocześnie pracowały nad tym projektem.
Andromeda miała ogromny budżet.
Pieprzenie powtarzane bez pomyślunku- kopiuj wklej ten sam news wystarczy wygooglować sobie 'Andromeda budget', mitomanii ciąg dalszy.
Idzie kolejna klapa- 'odświeżona' trylogia Mass Effect, trzeba masować EA- wejścia na newsy same się nie zrobią.
Jaka ta Andromeda miała być super! Tylko piniondzów brakło...
"twórcy Mass: Effect Andromeda przyznali, że w planach było dodanie 10 nowych ras obcych, jednak na przeszkodzie stanął niski budżet."
- Taaa, oczywiście, za mało pieniążków było na zrobienie gry AAA, bo przecież ryzyko spore, a marka świeża i nie rozpoznawalna na świecie.
Dlaczego ludzie pamiętają i kochają trylogię ME? ano dlatego, że to była space opera z wieloma epickimi momentami.
spoiler start
ME1 - pogoń za zbuntowanym widmem, zbieranie po drodze towarzyszy, odkrycie Żniwiarzy i na koniec Virmir ukazujący po drodze Protean oraz starcie z głównym złym. ME2 - rozpoczęcie jak u Hitchcock'a wielkim pier***nięciem, powrót z zaświatów i "przejście" na stronę wroga oraz zbieranie wariatów na misję samobójczą, gdzie ostateczna misja wyszła iście epicko (samo starcie z bossem pominę) no i sekret Zbieraczy (niejako powtórzone później w Andromedzie z Kettami)
ME3 - kumulacja wątków i podobnie jak w ME2, porządne walnięcie na początek by potem grać z odczuciem osaczenia i wyścigu z czasem, trudne wybory, poświęcenia itp. no a przede wszystkim możliwość zagrania i zobaczenia towarzyszy z poprzednich gier. Poznanie sekretu rozwoju Asari i standardowo na koniec epicka walka w przestrzeni z szturmem na tygiel/cytadelę.
spoiler stop
Jak na tym tle wypada Andromeda? Z wątków wartych zapamiętania, to głównie:
spoiler start
początek z poznania nowej rasy (kett), za chwilę śmierć ojca głównych bohaterów, dłuuuga przerwa na zakładanie placówek, zwiedzania układów, nudnych zadań, zbierania itp., następnie odkrywanie wątku powiązania Raiderów z AI, no i w końcu finał, gdzie poznajemy tajemnice Porzuconych, Angarów oraz ich twórców.
Na siłę jeszcze misje lojalnościowe towarzyszy można uznać, że trzymały jako taki poziom
spoiler stop
Epicko zrobiło się podczas ostatniego starcia, ale też bez szału.
I chociaż BW wspominało, że Andromeda nie będzie space operą, to właśnie tego zabrakło (o charyzmatycznym protagoniście nie piszę, bo to oczywistość). Coś, co przyciągało do poprzednich części. Wtedy nawet dwie rasy by nie przeszkadzały, ba! nawet dzieciaki w drużynie (pod warunkiem, że na przestrzeni gry trochę by dorośli, ale niestety to wciąż nieopierzone kurczaki, oprócz Drack'a i może Jaal'a - notabene nieudana kopia Garrusa)
A jak sobie przypomnę ile to było pomysłów przy Andromedzie - wielkie światy do zwiedzania, podróż (kierowanie) statkiem w przestrzeni z FPP. Nowe rasy - na wzór golemów z fantasy itp. No a jak wyszło? to już wszyscy wiedzą, BW nawet nie był w stanie dalej wspierać tego guana które wyprodukował, tylko spuścił je w klozecie żeby pozbyć się problemu, a smród i tak pozostał...
ME Legendary Edition też będzie miał jakby za mały budżet i zostanie zrobiony nogami z wyciętą zawartością. Ważne żeby upchać denuvo i złapać jak najwięcej jeleni w swoje sidła.
No nie wiem czy im się udało. Ciężko chyba cosplayować postacie mające zbyt duże głowy..
Ponadto projekty miały spełniać jeden warunek - musiały być proste do cosplayowania.
Czyli najpewniej dostalibyśmy kolejne nudne, humonoidalne rasy, który równie dobrze mogłyby pochodzić z Drogi Mlecznej.
Żadnej kreatywności, bo i po co? Stwórzmy byle co, bo nam się cosplayerzy zmęczą. :P
Nie to że się czepiam, ale dlaczego akurat w galaktyce Andromedy rasy mają być w jakiś skrajny sposób odmienne od ras w naszej galaktyce? I tu i tam są setki miliardów gwiazd, a wokół nich miliardy planet, więc zapewne warunki do powstania i ewolucji życia statystycznie są zbliżone w obu galaktykach. Do tego warto zwrócić uwagę, że stworzenia humanoidalne mają większe szanse na przetrwanie i rozwój niż inne, czyli tym samym wykształcenie inteligencji i abstrakcyjnego myślenia, a tym samym stworzenie cywilizacji przez takie istoty jest najbardziej prawdopodobne.
Ja nie jestem zwolennikiem silenia się za wszelką cenę do tworzenia ras maksymalnie udziwnionych, jak np. u Lema. W końcu w ME1-3 mamy niemal wyłącznie humanoidów i nikomu chyba jakoś to nie przeszkadzało.
Hanar, elcor, rachni pozdrawiaja. Ale to co przedstawiasz jest na poziomie naszego ziemskiego myslenia i wiedzy. Ja wiem, ze uwazamy ze fizyka jest taka sama wszedzie. Ze tablica pierwiastkow to wszystko co moze istniec. Ale dopoki nie zwiedzimy kazdej planety, lub chociaz wiekszosci ich, bede wierzyl ze nasza wiedza jest bardzo ograniczona. Ze moga byc bardzo dzwine oznaki zycia obcego. Ze moze istniec fizyka ktora i zwiazki ktore obala nasza wiedze. To tez ja bym sie cieszyl z duzych udziwnien jak to ladnie wyjasnia.
Hanarzy, elkorowie i rakni to wyjątki potwierdzające regułę. Nie dość że są to rasy wciśnięte na siłę do ME (może poza rakni, przyznaję - niezwykle ciekawa koncepcja inteligentnej rasy) to jeszcze nie odgrywają prawei żadnej istotnej roli w głównej fabule. Rasy rządzące i dominujące w przestrzeni Cytadeli to humanoidzi, może poza kroganami, bardzo podobni do ludzi. Nie mówiąc już że wszyscy biegle mówią po angielsku. :) Na marginesie, hanarzy to w ogóle nie wiem jak egzystują w Cytadeli, na tych kijkowatych nóżkach i z ciałem jak meduza wyjęta z wody.
Co do mojego sposobu myślenia: owszem, jestem człowiekiem więc myślę jak człowiek. Zresztą to co napisałem wcześniej to nie mój wynalazek tylko naukowców. I nie, nie uważam że skoro nie zbadaliśmy każdej z istniejących planet we wszechświecie (co fizycznie jest niemożliwe jak się na to patrzy w sposób naukowy, znacznie prędzej wypalą się ostatnie gwiazdy we wszechświecie niż ludzie zbadają swoją Drogę Mleczną) to nie możemy zakładać że istnieją inne pierwiastki i inna fizyka. Opieramy się na tym co zbadaliśmy, póki co prawa fizyki w obserwowalnym wszechświecie są takie same (może poza okolicami czarnych dziur) i nie mamy żadnych podstaw do tego, żeby sądzić iż ewolucja może przebiegać krańcowo inaczej niż na naszej planecie. Życie oparte na węglu to nie przypadek, bo węgiel najłatwiej się łączy z innymi pierwiastkami. Życie powstałe w środowisku wodnym to też nie przypadek, bo procesy chemiczne przebiegają miliardy razy szybciej w roztworach, a nie na suchej powierzchni. I tak idąc małymi kroczkami dochodzi się do tych samych wniosków: istoty oparte na węglu, z centralnym układem nerwowym chronionym twardą czaszką, z odnóżami umożliwiającymi manipulacje, ucieczkę i zdobywanie pożywienia, stojące na tylnych łapach, dzięki czemu mają lepszy ogląd sytuacji i łatwiej dostrzegając zagrożenie, mają największe szanse na przetrwanie i ewolucję a z czasem wykształcenie inteligencji. Póki nie ma dowodów że może być inaczej, taka hipoteza jest najbardziej uprawniona. Hipoteza, nie pewnik, warto podkreślić.
Przypominam jeszcze o takich istotach jak Torian lub Leviatan! a w ME1 były jeszcze wg kodeksu istoty ze światła.
Niemniej Rakni też są ciekawą koncepcją, tylko... jak robaki mogą zbudować cywilizację i latać w kosmos? (Torian i Leviathan to wiadomo, przejmowały człekokształtnych do brudnej roboty)
No więc mimo wszystko forma człekokształtna jest najbardziej odpowiednia dla cywilizacji technicznej. Jeśli już się silić na istoty równe człekokształtnej, to będzie to właśnie forma energetyczna (ew. jakiś zmiennokształtny glut :D)
"Nie mówiąc już że wszyscy biegle mówią po angielsku. :)" - tutaj jest to wyjaśnione w ten sposób, iż każdy posiada wbudowany tłumacz, gdzie na bieżąco dzięki WI (lub SI) dany język jest przekładany na zrozumiały dla odbiorcy. ;)
Ale mimo tego dalej uważam, że takie nietypowe, jakkolwiek niezwykle ciekawe postacie, mogą tylko funkcjonować gdzieś, może nie na uboczu samej akcji (nie fabuły ale właśnie akcji), bo jednak Mass Effect to gra akcji i do czegoś trzeba strzelać. A fajnie się strzela do obcych którzy posturą i odpornością na ostrzał przypominają ludzi. Dlatego moim zdaniem główni antagoniści jak i postacie z którymi na co dzień się współpracuje powinni w miarę możliwości być czymś co dla nas jest w miarę normalne i podobne do nas, a nie dziwaczne za wszelką cenę. Ale to prawda, w nowym ME powitałbym gorąco postacie tak nietypowe jak Torian czy rakni, choćby w jakiś małych misjach dodatkowych.
Nie to że się czepiam, ale dlaczego akurat w galaktyce Andromedy rasy mają być w jakiś skrajny sposób odmienne od ras w naszej galaktyce?
Może trochę przesadziłem, ale jednak w mojej opinii nowa galaktyka aż się prosi o jakieś nowe rasy, które są pod pewnymi względami "egzotyczne", czymś co ciężko było zobaczyć w trylogii.
Nie wszystkie takie powinny być, ale miło byłoby jednak zobaczyć coś co się wyróżnia wśród tych wszystkich Kettów i Angarów.
ME Legendary Edition też będzie miał jakby za mały budżet i zostanie zrobiony nogami z wyciętą zawartością. Ważne żeby upchać denuvo i złapać jak najwięcej jeleni w swoje sidła.
no i sie pomyliles :D legendary jest git i bez denuvo oraz bez wycietej zawartosci
No, to co zrobili z Andromedą, to jest dramat
Kompletnie nowa galaktyka, mogli tam dodać cokolwiek, wymyślić cokolwiek, nieograniczone możliwości, a i tak jakiś smutny pan/pani na stanowisku kierowniczym zablokował/a wszystkie pomysły, wzięli ludzi z łapanki i dostaliśmy crapa.
Studio chciało, by nowi kosmici nie byli zbyt skomplikowani do wykonania dla cosplayerów.
Może właśnie powinni zrobić na odwrót - mimika mało humanoidalnych kosmitów może nie wyglądałaby tak tragicznie ;)
Andromeda była całkiem dobrą grą, ale niestety szybko wiało tam monotonią. Po 2 odwiedzonych planetach odczuwało się schematyczność i brak urozmaiceń. Najciekawszy dla mnie tam był chyba wątek Jaardanów, ale też mimo że z początku z gwiazdkami w oczach odkrywałem kolejne relikty zaginionej cywilizacji i informacje o niej, tak z czasem było takie "meh, kolejna taka sama krypta do odklepania". Pomysł na grę i fabułę był dobry, ale wykonanie i brak różnorodności, oraz osadzenie gry w generycznym open-worldzie z typowymi mechanikami dla takich gier zrobiło swoje. Gdyby Andromeda pozostała przy rozwiązaniach i mechanikach z trylogii, może lepiej by to wypadło. Krótko ujmując - pomysł był dobry, ale eksperyment nie wypalił. Była to fajna gra-spin off Mass Effecta, ale niestety kiepski Mass Effect.
Mam kilka propozycji nowych ras łatwych dla cosplayerów i mieszczących się w dobrym budżecie.
Ale ja tu nie widzę problemu z małą ilością obcych ras. Przecież akcja gry nie dzieje się w całej galaktyce, tylko w jej maleńkim wycinku. Praktycznie cały obszar można porównać do jednego punktu na mapie Drogi Mlecznej jaka była na Normandii. Ludzie mają w tym momencie problem ze skalą.
Ale możliwe, że pierwotnie gra miała dziać się na znacznie większym obszarze Andromedy, ale w związku z ograniczeniem ilości ras, zdecydowali się aby wykorzystać jedynie niewielki obszar tej galaktyki
Jeszcze dla porównania.
Nie wierzę XD
Cała różnorodność uniwersum spacyfikowana tylko dlatego żeby jakieś lambadziary mogły bezproblemowo przebierać się na konwentach i robić darmową reklamę...
Mhm, nie mam pytań.... niski budżet...
Ja rozumiem, że jakieś niezależne studio może mieć za mały budżet na grę, ale w kontekście EA brzmi to co najmniej śmiesznie.
Żaden niski budżet tylko zwalony development, a raczej zmarnowane lata i pieniądze przez złe zarządzanie i problemy wewnątrz wielu studiów które równocześnie pracowały nad tym projektem.
Andromeda miała ogromny budżet.
Pieprzenie powtarzane bez pomyślunku- kopiuj wklej ten sam news wystarczy wygooglować sobie 'Andromeda budget', mitomanii ciąg dalszy.
Idzie kolejna klapa- 'odświeżona' trylogia Mass Effect, trzeba masować EA- wejścia na newsy same się nie zrobią.
Jaka ta Andromeda miała być super! Tylko piniondzów brakło...
Problemem Andromedy nie jest zbyt mała ilość ras, tylko brak... klimatu i magii. W trylogii czułem, że podróżuję z poważnymi towarzyszami, zaprawionymi w boju, a w Andzi z jakimiś nastolatkami, co to zaraz przybiją se żółwik i wyślą emotikonkę. Grę zrobiłem na 100% i nic już z niej nie pamiętam, a trylogię wspominam do dzisiaj jako jedne z najlepszych przeżyć gamingowych :)
Ja bym dodał do tego co powiedziałeś jeszcze quazi otwarty świat. To też był nieudany eksperyment moim zdaniem. Wolałbym mały hub na każdej planecie ale misję tunelowe niż to co Nam zaserwowano (A te questy losowo pojawiających się przedmiotów to przegięcie).
Kolejną kwestią był brak popremierowego wsparcia i pożegnanie gry po pół roku raptem. Najbardziej nie potrafię przeboleć piątej Arki....(ktoś wie kiedy łaskawie wydadzą książkę w Polsce ?)
Towarzysze w ME to najmocniejszy punkt, nawet ze słabszym wątkiem głównym i gameplayem mogliby uratować końcowy odbiór, a Andromeda zawiodła pod tym względem na całej lini. Śmieszna mimika twarzy również nie pomogła...
Kieken stwierdził, że problemem gry nie jest jej miejsce, ale historia. Były dyrektor ds. rozwoju osobiście nie czuł się związany z bohaterami Andromedy, tak jak z postaciami z trylogii Sheparda. Dodał też, że w przeciwieństwie do najnowszej części, poprzednie zawierały wiele emocjonalnych i pamiętnych momentów.
I mamy piękne wyjaśnienie, dlaczego Androbieda zaliczyła taki upadek i dobiła serię, która teoretycznie powinna być kurą znoszącą złote jaja po wieczność.
Biorąc pod uwagę, że to stwierdzenie - dość łagodne - pada z ust byłego dyrektora, to można sobie tylko wyobrazić co naprawdę sądzą pracujący nad Androbiedą ludzie.
Budżet w tym wypadku jest imho zasłoną dymną.
Mającą przykryć wymuszony lub naturalny spadek w jakości budowania całego story i postaci. Kolejne projekty BW póki co pokazują, że na zwyżkę formy nie ma co liczyć, niestety :(
bioware idżcie i wstudu oszczędżcie
Komu mają go oszczędzić? W czym są dobrzy?
Przypominam, to Wołodyjowski miał skończyć i zabić przeciwnika, oszczędzając mu wstydu, bo ten nie potrafił tak dobrze walczyć.
Coraz bardziej mnie wk... powszechne błędne używanie tego cytatu tylko dlatego, że dobrze brzmi (a niby taka powieść z lamusa :P).
E tam ocena 8.5 na GOL - czyli gra wybitna i się tylko czepiamy. Po co takie oszczercze niusy?
To po cholerę się pchali w ten nowy silnik od EA Dice? Mogli dalej w tym, co ME było grzebać i coś by wymyślili.
Ja nie upatrywałbym problemów w silniku, a w zarządzaniu. Przypomnę, że 3 lata wcześniej od BioWare wyszła inkwizycja także na Frostbite, więc gdyby w rozsądny sposób podeszli do tematu to powinni w tym czasie wypracować sobie narzędzia i każdy kolejny projekt szedłby z górki
FIFA śmiga, NFS śmiga tylko BioWare ma wiecznie problemy.
"twórcy Mass: Effect Andromeda przyznali, że w planach było dodanie 10 nowych ras obcych, jednak na przeszkodzie stanął niski budżet."
- Taaa, oczywiście, za mało pieniążków było na zrobienie gry AAA, bo przecież ryzyko spore, a marka świeża i nie rozpoznawalna na świecie.
Dlaczego ludzie pamiętają i kochają trylogię ME? ano dlatego, że to była space opera z wieloma epickimi momentami.
spoiler start
ME1 - pogoń za zbuntowanym widmem, zbieranie po drodze towarzyszy, odkrycie Żniwiarzy i na koniec Virmir ukazujący po drodze Protean oraz starcie z głównym złym. ME2 - rozpoczęcie jak u Hitchcock'a wielkim pier***nięciem, powrót z zaświatów i "przejście" na stronę wroga oraz zbieranie wariatów na misję samobójczą, gdzie ostateczna misja wyszła iście epicko (samo starcie z bossem pominę) no i sekret Zbieraczy (niejako powtórzone później w Andromedzie z Kettami)
ME3 - kumulacja wątków i podobnie jak w ME2, porządne walnięcie na początek by potem grać z odczuciem osaczenia i wyścigu z czasem, trudne wybory, poświęcenia itp. no a przede wszystkim możliwość zagrania i zobaczenia towarzyszy z poprzednich gier. Poznanie sekretu rozwoju Asari i standardowo na koniec epicka walka w przestrzeni z szturmem na tygiel/cytadelę.
spoiler stop
Jak na tym tle wypada Andromeda? Z wątków wartych zapamiętania, to głównie:
spoiler start
początek z poznania nowej rasy (kett), za chwilę śmierć ojca głównych bohaterów, dłuuuga przerwa na zakładanie placówek, zwiedzania układów, nudnych zadań, zbierania itp., następnie odkrywanie wątku powiązania Raiderów z AI, no i w końcu finał, gdzie poznajemy tajemnice Porzuconych, Angarów oraz ich twórców.
Na siłę jeszcze misje lojalnościowe towarzyszy można uznać, że trzymały jako taki poziom
spoiler stop
Epicko zrobiło się podczas ostatniego starcia, ale też bez szału.
I chociaż BW wspominało, że Andromeda nie będzie space operą, to właśnie tego zabrakło (o charyzmatycznym protagoniście nie piszę, bo to oczywistość). Coś, co przyciągało do poprzednich części. Wtedy nawet dwie rasy by nie przeszkadzały, ba! nawet dzieciaki w drużynie (pod warunkiem, że na przestrzeni gry trochę by dorośli, ale niestety to wciąż nieopierzone kurczaki, oprócz Drack'a i może Jaal'a - notabene nieudana kopia Garrusa)
A jak sobie przypomnę ile to było pomysłów przy Andromedzie - wielkie światy do zwiedzania, podróż (kierowanie) statkiem w przestrzeni z FPP. Nowe rasy - na wzór golemów z fantasy itp. No a jak wyszło? to już wszyscy wiedzą, BW nawet nie był w stanie dalej wspierać tego guana które wyprodukował, tylko spuścił je w klozecie żeby pozbyć się problemu, a smród i tak pozostał...
Nie niski budżet, tylko brak kreatywności i pomysłu. Oryginalną trylogię tworzył kto inny i zrobili to za mniejsze pieniądze. Po prostu wiedzieli jak poprowadzić historię, mieli pomysł na nią, mieli masę pomysłów co do stworzenia nowych ras, ich historii, ich zachowań, mieli swoją oryginalność. Nowe rasy w Andromedzie to niewypał. Jedna zła, druga uciśniona przez tych drugich. Pomysł z arką był genialny moim zdaniem na kontynuację, wykonanie było co najwyżej średnie, tym bardziej, że na tamte czasy małe jeszcze wtedy słowiańskie studio, potrafiło zrobić lepszą grę niż Bioware z EA i dużym budżetem. Mówię o Wiedźminie 3 rzecz jasna.
Jakim rakiem jest to studio to nie mam pytań, ograniczenie budżetu i narzucanie jakichś bzdurnych ograniczeń żeby było jak najprościej żeby dzieciaki mogły się na conach przebierać xD I dlaczego? No bo to gra single więc tłustych kocurów z zarządu takie projekty nie interesują. Zaorać ich wszystkich to mało.
Właśnie nadrabiam jedną z zaległości i pogrywam w Andromedę. Gra wydaje mi się solidną, rzemieślniczą robotą, ale brakuje jej polotu znanego z trylogii. Największymi bolączkami są: mało angażująca historia, nudne i rozległe planety, które wyglądają jak wyciągnięte z losowego generatora, niczym nie wyróżniający się towarzysze i parę innych rzeczy. Natomiast pozytywnie zaskoczyło mnie to, że nawet proste questy polegające na zbieraniu rozrzuconych rzeczy, mają jakąś w miarę stabilną podstawę fabularną. Ten element wyszedł lepiej niż w Inkwizycji, gdzie nie trudzono się zbytnio i wrzucono questy gorzej zrealizowane niż w przypadku gier MMORPG. Na plus Andromedzie można też zaliczyć ilość questów pobocznych. Pod tym względem zdecydowanie jest co robić. Pytanie tylko po co, skoro jest na pęczki multum lepszych RPG-ów?
Andromeda - pierwszy kontakt z przyjazną cywilizacją z innej galaktyki i po trzech liniach dialogowych dostajesz questa. Taka to była gra.
Oni nie potrafili napisać/przedstawić porządnie JEDNEJ nowej rasy dobrze, a mowa 10, a budżet nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu brak odpowiednich ludzi z pomysłem na grę+ EA które jest największym rakiem na rynku gier, które paradoksalnie zabija rozwój przez chorą lewacką poprawność polityczną i wyszła kupa.. Takie studio jak Piranha Bytes które liczyło chyba 9 osób ze śmiesznym budżetem potrafiło stworzyć 20 lat temu klimat jaki już prędko nie ujrzę w grach.
Po wiadomości o usunięciu sceny z tyłkiem Mirandy by przypodobać się pewnym grupom, teraz wiadomości o tworzeniu ras pod cospleyerow nic już nie oczekuje po tym studiu serio. Myślałem że po katastrofie jaka była Andromeda i Anthem zaszły tam jakieś zmiany, ogarneli się, ale nic na to nie wskazuje. Od Masa Effecta 2 każda ich kolejna gra jest coraz gorsza. Będą doić i tym samym niszczyć swoje rozpoznawalne marki jak Mass Effect i Dragon Age bo tylko one utrzymują ich przy życiu.
Przestali podążać za swoją wizją artystyczna, i zaczeli dostosowywać się do tago jaki jest świat. Założę się że projekty zaczynają tworzyć od tego że nie mogą urazić tych, tych a tamtych musimy zadowolić.
Przynajmniej CDPR miał jaja by powiedzieć że Judy jest homoseksualna a Panam hetero bo tak po prostu zostały stworzone, mimo skowytu wielu ludzi dlaczego nie mogą romansować z jedną czy drugą.
Andromeda to Kicz i nic tego nie zmieni.
Za to ME 1,2,3 Mega produkcje :) a jak ktoś nie grał to śmiało mogę polecić edycję Legendary :)
Ogrywam właśnie ponownie jedynkę ( planuje całą serie) i klimat jest MEGA, ostatni raz grałem jakoś w 2010r.. pobrałem ALota + Raschade oraz dodatek Bring of The Sky i żaden Legendary za 270 srebrników nie jest i nie będzie mi potrzebny.
Co to za cudo to "cosplayowanie", tłumacz wujka Google nie poradził sobie !? Czyż by to ani po polsku ani angielsku :)
Może jestem głupi, ale wciąż nie mogę zrozumieć jak taka solidna i uznana marka jak Mass Effect mogła mieć tak niski budżet i spaprano Andromede, która miała spory potencjał..
Ludzie maja slaba pamiec. A pamietacie jak byly memy o ME Andromedzie co ci tworcy mowili. Ze gracze sie nie znaja, ze maja wydumane wymagania. Raistowskie tweety tego gostka od walki w Andromedzie wobec bialych graczy. No,ale teraz wielkie bicie sie w piers i stek usprawiedliwien. Prawda jest taka, ze dali zrobic kolejna czesc ekipie, ktora wczesniej tylko DLC tworzyla. To byli tier. b devowie. To byl skok na kase. Jak najmniejszym kosztem zarobic jak najwiecej. A, ze przy okazji zniszczyli marke to co tam. Teraz znowu zarobia na nostalgii graczy. Podmienili pare tekstur, dali rodzielczosc uw, obcieli seksistowskie tresci, wycieli mp bo po co to robic i 300 zl dawajcie frajerzy.
EA niemal zarżnęło kolejną serię, przez swoją chciwość. Najlepiej niech zrobią Mass Effect: FUT, bo to mokry sen szefostwa EA.
EA to naprawdę jest stan umysłu, jak chcą, to zrobią dobra i fajna grę, która zarobi w cholerę hajsu i nikt sie nie przypierdzieli ze syf z gilem. A potem oczywiście trzeba włożyć pręt w szprychy i spieprzyć się z tego rowerka wydając kasyna i gry uslugi jak Anthem.... Na szczęście im to nie pykło. Prawie zarżnęli Mass Effecta tą Andromedą, i teraz sie okazuje, że gra mogła być dużo, dużo lepsza.... Brawo