Tak, Ubi jest - podobnie jak i EA - chłopcem do bicia. Ciągnąca się jak smród po gaciach opinia develepera, który narobił w branży gier wiele złego, nie jest IMO wcale bezpodstawna. Wszyscy wiemy, jakie to są zarzuty i nie ma sensu, bym je tutaj powtarzał.
Szczerze mówiąc nie znoszę Asassynów, nie lubię serii Far Cry, a pierwsze Watch Dogs mnie wynudziło swoją nijakością. Owszem, są gry od UBI które lubię (Valiant Hearts i South Parki), ale de facto to nie do końca są gry od UBI...
Są tacy, którzy się nie uczą się na błędach, ale muszę przyznać, że czytając i oglądając materiały o AC: Valhalla odnoszę wrażenie, że UBI jakby odrobiło przynajmniej część pracy domowej. W recenzjach powtarzają się opinie, że ta gra jest wypełniona ciekawą zawartością, jest bardzo solidna pod względem fabularnym, a nudny grind zastąpiono aktywnościami, które nie są chyba aż tak upierdliwe jak w poprzednich częściach. Wyłania się z tego wszystkiego obraz gry, który sprawia wrażenie dużo ciekawszego sandboxa niż jakakolwiek poprzednia część.
Ile jest w tym prawdy? Napiszę, że jestem fanem trzeciego Wieśka, a Tomb Raidery (mimo ich niedorzeczności) uważam za gry niezłe. Podobną opinię mam o serii Shadow of War, natomiast o RDR2 nie mogę się wypowiedzieć, bo jeszcze nie grałem.
Oczekuję, że AC: Valhalla będzie mnie traktować poważnie, że ta cała masa aktywności będzie miała sens, a jakość contentu będzie wprost proporcjonalna do jego ogromu. Oprócz wszelakich mechanik interesuje mnie też fabuła. Nie oczekuję tutaj oscarowego scenariusza, ale liczę przynajmniej na to, że ilość sytuacji związanych z wydarzeniami w grze, z powodu których będę wznosić oczy ku niebu, jednocześnie wygłaszając tekst w rodzaju "za co k***a?!" będzie jednak minimalna.
Pytanie do Was: jest szansa AC: Valhalla nie zawiedzie moich oczekiwań?
https://www.youtube.com/watch?v=Uhkw9Yn80IA
PS. Nie grałem ani w Odyssey, ani Origins i raczej nie zamierzam ze względu na tępy grind.
sandboxy to ogolnie bardzo malo wyszukane gry, male sa szanse ze gra ci sie zupelnie nie spodoba.
tylko nie rozumiem po co kupowac akurat valhalle - mozesz po prostu kupic origins/ odyssey na promce (w epic storze mozna bylo na swieta za 20zl, ale promki pewnie sa w miare regularne, chociaz na pewno nie z takim cutem) bo poza settingiem to roznice raczej nieznaczne... a do settingu tyle doplacac imo not worth.
Tak jak napisałem powyżej, po obejrzeniu i przeczytaniu różnych materiałów doszedłem do wniosku, że Valhalla robi to co ma robić lepiej niż poprzedniczki. Mam rozumieć, że się mylę i to jest to samo?
AC Valhalla w zasadzie niczym się nie różni od poprzednich nowych AC czyli tona śmieciowej zawartości. Typowa Ubigra. Gra jest jeszcze większa niż Odyssey więc ma większy potencjał na wynudzenie szczególnie jak chce się zrobić więcej niż tylko fabułę. Gra nie jest zła ale jak interesuje cię tak zwane czyszczenie mapy to nie jest to przyjemne doświadczenie.
Z gier Ubiszaftu w które grałem to Watch Dogs 2 jest tą o której powiedziałbym, że najmniej przypomina typową grę Ubiszaftu.
Coś ostatnio masz dużo do powiedzenia na temat gier, w które nawet nie grałeś.
WD2 odpada ze względu na to, że ewidentnie jest skierowana do nastolatków. Nie ten target jednak.
Cóż, szkoda, sądziłem, że Valhalli jest jednak bliżej do Wieśka, niż do Assasynów.
W zasadzie to Valhalla znacząco rózni sie od poprzedników
Origins ledwo skonczylem, Odyssey juz ciut lepiej, ale tez grind mnie meczyl, Valhalle przeszedlem z usmiechem na ustach
Jeśli nie grałeś ani w Origins ani w Odyssey to tak, seria AC ewidentnie skręciła w stronę Wiedźmina 3. Masz duży otwarty świat i pizdylion znaczków z aktywnościami pobocznymi i znajdzkami. Różnica jest taka że zadania w Wiedźminie były ciekawe a w AC ja bym ich najchętniej nie robił wcale bo są nudne jak flaki z olejem.
W Valhalli gram od wczoraj, grałem w dwie poprzednie części i na pewno jest lepiej pod względem rozwoju postaci i broni (Ubi zdecydowało się na kilka oręży które drastycznie różnią się w walce i które się ulepsza) zamiast pierdyliona takich samych mieczy/ sztyletów/ maczug w Odyssey które różniły się tym że jeden ma 108 obrażeń a drugi 110.
Nie zgodzę się z tym że nie ma grindu - oczywiście że jest tylko nie tak ordynarny jak w Odyssey gdzie były poziomy i żeby w ogóle być w stanie zrobić dana misje trzeba było ten poziom dobić. Tutaj tego nie ma ale za to każdy region jest określony współczynnikiem rozwoju który też trzeba osiągnąć żeby w ogóle mieć szansę z przeciwnikami którzy tam są. Więc dalej trzeba tłuc rajdy i aktywności poboczne żeby popchnąć grę dalej.
No właśnie, te znaczniki można AC: V sobie częściowo wyłączyć i odkrywać mapę na spontanie.
W niezliczonej ilości gier istnieje zasada rodzaju: "a-a-a, tu się nie dostaniesz, bo najpierw musisz natłuc tamtych wsioków". Nie dziwi mnie, że Valhalla również do pewnego stopnia opiera się na tym pomyśle.
Chodzi o to, na ile ten grind jest męczący/wk****ający? Wyobrażam sobie, że może być to zrobione na tyle fajnie, że po prostu chce się tłuc skubańców. No ale rozumiem, że trudno to ocenić po paru h grania.
Ja jestem specyficznym rodzajem gracza który potrafi 50h tłuc aktywności poboczne bo np. podoba mi się system walki (a w Valhalli jest fajny) więc ciężko mi stwierdzić czy grind jest wkurzający. Na pewno był w Odyssey, tutaj wydaje mi się że jest dużo lepiej bo i ten współczynnik szybciej się wbija.
Jasne, rozumiem. Mówimy w końcu o rzeczy mocno subiektywnej. Jak nie zagram, to się nie dowiem. Chodzi o to, że 2h mogą nie wystarczyć, by prawidłowo to ocenić.
No ale pocieszające jest to, że widzisz progres w tym względzie, to nieźle rokuje.
A próbowałeś zagrać w jakieś gry sygnowane nazwiskiem Tom Clancy? Zapewne jestem w poważnej mniejszości, ale podobał mi się GR Wildlands. Splinter Cell też jest dobrą serią, choć trochę zapomnianą.
Hm, to nie jest tak, że ja na siłę chcę zagrać w jakąś, jakąkolwiek grę od UBI :-)
Napiszę krótko. Wybrałem Valhallę, bo odpowiada mi setting i potencjalne nowe rozwiązania, które w teorii miały spowodować, że ta gra jest lepsza niż poprzedniczki.
Jeżeli chodzi o Clancy'ego, to owszem lubię militarne klimaty, ale niekoniecznie w wydaniu UBI. Grałem jedynie w SC: Conviction i dobrze tę grę oceniam, ale pewnie tylko dlatego, że nie lubię skradanek :-). Natomiast nowe Ghost Recony mają opinię gier przeciętnych, lub w pewnych aspektach nawet słabych, które skupiają w sobie to wszystko, co UBI robi źle. Poza tym kwestia tego jak bardzo te gry są "militarne" jest bardzo dyskusyjna :-)
Breakpoint to jest podłej jakości kaszanka, ale Wildlands to naprawdę dobra gra. Bez tony lootu, z przepiękną i różnorodną mapą do zwiedzania, bez gąbek na pociski, z towarzyszami AI dostępnymi od początku, bez pseudo craftingu, bez wciśniętych na siłę elementów MMO... naprawdę piękna sprawa. Zwłaszcza, ze strzela się przyjemnie lata przyjemnie, jeździ jako tako. Aczkolwiek gra jest wielka i znaczników też jest masa... ale w porównaniu z Breakpoint i tak jest dobrze.
Hm, kiedyś czytałem recenzję Wildlands na GOLu i mimo dobrej oceny ogólnej, jej autor (DM) wymienił tyle wad tej gry, że skutecznie wybił mi z głowy jakiekolwiek próby zabierania się za nią.
Dziś specjalnie przypomniałem sobie dostępny fragment tej recenzji i na wszelki wypadek obejrzałem jeszcze trzy inne. Wnioski są zawsze takie same we wszystkich czterech przypadkach, Wildlands jest skondensowanym ekstraktem z tego, z czego słynie Ubisoft. To wielki, całkiem ładny i do bólu nudny sandbox, w którym nieustanne powtarzanie tych samych czynności aż do usranej śmierci jest głównym wyznacznikiem rozgrywki. Fabuła jest pretekstowa do tego stopnia, że równie dobrze mogłoby jej nie być, a postacie zupełnie przezroczyste i nieistotne, co wynika głównie z tego, że znikają tak samo szybko jak się pojawiają.
Ta gra jest naprawdę dobra w jednym – coopie I generalnie tylko w coopie. AI specjalsów jest raczej średnie I singlowe doświadczenie jest nieporównywalne do gry z żywymi towarzyszami. Takie właśnie wnioski można wysnuć ze wszystkich recenzji, z jakimi miałem styczność.
Dzięki za opinie, ale ja mam trochę inne priorytety I inne oczekiwania (nawet wobec gry od Ubisoftu) :-)
No dla fabuły to nie pograsz, ale paradoksalnie mapa jest na tyle duzai różnorodna a rozgrywka nawet w single na tyle przyjemna, że typowe ubi-bolaczki bolą mniej, a nawet wcale.
Ja w AC Valhalla na poziomie 60 szedlem tam gdzie poziom byl 2-3 razy wiekszy. Wszystko przechodzilem jak cien. Bo bylem na hita. Mialem tylko ten skill co umozliwia skryte zabicie bosow i kazdego na hita po poprawnym QTE. Gra byla dla mnie jak Splinter Cell, Thief. Chyba ponad 200+ mi pyklo, ale nie zaluje. Najlepsza odslona po Black Flag.
Coś w stylu szklanej armaty w wersji stealth :-)
Fajnie, że gra promuje różne style rozgrywki, tylko dla mnie to nadal trochę mało. Poza tym porównanie do Black Flag niestety (?) nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem jakości. UBI rozdawało tę grę za darmo, przycebuliłem więc, zainstalowałem i odpaliłem. Tutorial na wyspie z wodospadami był ok, nic nadzwyczajnego, ale stwierdziłem, że dam tej grze szansę. Zaraz po nim nastąpiła scenka przerywnikowa na statku, no i... to był k***a jakiś koszmar:-/ Chyba tylko Bethesda tworzy tak samo kartonowe postacie bez duszy i tak skrajnie idiotyczne fabuły. Różnica jest taka, że gry od Beci aż tak mnie nie drażnią. Ta scenka na statku była na wielu poziomach tak zła, że miałem wrażenie, że fabułę tworzy dla UBI jakieś AI pokroju zawirusowanego Asystenta Google w wersji pre-alfa, któremu właśnie kończą się baterie. Doszedłem do wniosku, że Black Flag leci ze mną centralnie w ciula i ją odistanstalowałem :-)
No dobra, ten wątek nie jest o tym jak bardzo nie lubię gier UBI, tylko o tym, czy Valhalla mimo wszystko może być grą dla mnie :-) Wszyscy fani UBI i Assasynów - no offence :-)
Powiem ci tak. Sam naczytałem się opinii jakoby zbliżono się poziomem do trzeciego Wiedźmina i Valhallę kupiłem i porzuciłem po ok. 25 godzinach. Nigdy nie byłem fanem tej serii, bo ilość tych dodatkowych pierdół i powtarzalność tych gier mnie skutecznie odstraszała. Valhalla moim zdaniem nie jest tu chlubnym wyjątkiem. Z początku naprawdę urzeka i zdaje się kłaść główny nacisk na fabułę, ale czar pryska po dotarciu do Anglii. Tam wychodzi, że to w dalszym ciągu rozciągnięta opowieść na olbrzymiej mapie osypanej tysiącem znaczników. Dla mnie gra byłaby dużo lepsza gdyby była zwyczajnie mniejsza. Ostatecznie oczekiwałem tego samego czego oczekujesz ty - i tego nie dostałem. Ale być może warto spróbować jeśli lubisz takie klimaty, bo gier o wikingach jest jak na lekarstwo.
Odyseje przeszedłem, ale Valhallę sobie odpuściłem po 20 godzinach bo była dla mnie zbyt przytłaczająca. Zadań pobocznych nie robiłem dlatego bo były ciekawe, tylko dlatego, aby chociaż trochę wyczyścić mapę z tego syfu i już tak nie przytłaczała
Ze współczesnej UBIkacji podobał mi się jedynie Blood Dragon, brak zbędnych współczesnych zapychaczy i dobra, przemyślana treść zrobiła swoje.
Wcześniej tylko SC Chaos Theory ale na tym etapie to historia...
Podczas tutoriala w Blood Dragonie parę razy parsknąłem szczerze i siarczyście :-) To fajna gra, ale ironia polega na tym, że ona śmieje się również z siebie samej. Może nie ma tam zapychaczy, ale powtarzalność daje się w niej we znaki jak w każdej innej Ubigame.
Dzięki za wyczerpującą opinię.
Dzięki wszystkim za opinie :-)
Widzę, że Wasze zdania są dość spolaryzowane, ale opinie dotyczące tego, że Valhalla to po prostu kolejny Assasyn przeważają.
Miałem tę grę kupić jakoś niedługo, ale po przeczytaniu tego wszystkiego wstrzymam i poczekam parę miesięcy. Wolę wtopić stówkę niż dwie :-)
AC Valhalla jest bardzo fajna, nie wiem czy to „dobra” gra ale ja bawiłem się bardzo dobrze.