Tak się zaczęło
To był pierwszy rower na jakim jechałem. Nawet nie pamiętam. Przeglądając stare zdjęcia, natknąłem się na to zdjęcie na którym był, rower na nim Brat i Ja. Weseli młodzi rodzice obok.
PELIKAN ten sprzęt nauczył mnie jak jeździć bez dodatkowych kół. Kiedy odpadły nie było wyjścia i trzeba było zacząć jeździć na poważnie hehe i historyjka od babci, jak to dostałem lekcje wychowania.
Ponoć tak miałem ciśnienie na jazdę, że wypaliłem do dziadka cyt. "DAWAJ CHUJU MI TEN ROWER" no i dostałem przysłowiowy wpierdziel wychowawczy, spoko zemściłem się i rozebrałem radio dziadka młotkiem ,po tej akcji bardziej bolało. Było warto nie miał RADIA ja miałem rower i ból lekcji minął. Dziadka bolało radia nie było, też dostał lekcję hahaha i żeby nie było dziadek i ja oberwaliśmy równo REMiS
RIDER tak miał napisane na ramie. Tata go przywiózł z niemiec i wyglądał jak na tym zdjęciu.
Na tym sprzęcie dokonałem pierwszego tuningu, który polegał na wywaleniu zbędnego żelastwa, co by rower nabrał drapieżnego charakteru i stał się lżejszy i chyba szybszy. Tato się trochę poddenerwował z tego usprawnienia nie rozumiał że ja do lasu wole jechać poszaleć a nie po bułki do sklepu.
Pierwszy dobry rower GIANT YUKON
Na nim złamałem odcinek szyjny kręgosłupa. kask mi Mama zasponsorowała, jak na pewnej górce drzewiec mnie zaatakował w czerep i lekko ranił, a no i kask przydał się przy łamaniu odcinka szyjnego(polecam kaski z nimi nigdy władzy nie stracisz). Nie straciłem władzy w ciele, dalej jestem dyktatorem.
SKLADAK na ramie PITBULL dawcą był Giant
Taki nieudany eksperyment jednak był pancerny i sie śmigało
NORCO był krótko rama była troche za mała i jazda na nim była dość kiepska, rower ogólnie spoko. Kupił go kolega i zamnordował tzn. połamał tylni wahacz.
NS CORE 2 mój najlepszy rower 9 lat służył, amortyzator zamordowany, dwa razy skradziony. Jedną kradzież przeszedł bez objawowo, wrócił taki jaki był. Druga kradzież okazała się zabójcza. Rower wrócił jednak już nie taki jak na zdjęciu. Jednak 9 lat i DUŻO świetnej zabawy dał przez ten czas R.I.P
Ten sprzęt dostałem od kierownika z pracy po rozmowie na temat rowerów i kradzieży NSa
Spoko leciwy rower dawał rade.
W takim stanie wrócił do mnie NS po drugiej kradzieży. Czyli koła, amortyzator, mostek i kierownica reszta roweru wsiąkła w lepkie łapy złodziejaszków. Tak czy inaczej część starego dobrego sprzętu wróciła ?? posiadam go obecnie nie śmigam bo mnie drażni.
NS SNABB 160 nowy sprzęt i jeździ się na nim jak na starym NS CORE 2 Godny następca zasłużonego i poranionego dziewięcioletniego NSa.
NS core2 i najlepsze lata zabawy. 40 pyknęło i na wspomnienia mnie wzięło A jaka jest wasza historia?
Fajnie. Też chciałbym mieć taką pracę, żeby ewentualnie się rozwalić na rowerze i ZUS płacił mnie miliony, ale na taki luksus to mnie nie stać, więc spokojnie pedałuje w wolnym czasie. W tym roku wspieram polską gospodarkę.
Fajny ten Romet
Pracuje w Fabryce Żelek ;)
NS BIKES to polska marka z Gdańska
https://magazynbike.pl/2015/10/14/ukochane-dziecko-ns-bikes/
U mnie tego było nieco mniej. Dotychczas jeździłem raczej casualowo, w tym roku zamierzam to zmienić :)
Nie pamiętam jaki był mój pierwszy rower, ale dostałem go na komunię. Nie był to typowy noname z Tesco ale mówimy raczej o niskiej półce (no i żadna znana marka).
Mój tata kupił sobie równolegle Scorpio (żebyśmy mogli jeździć razem), który odziedziczyłem kilka lat później kiedy wyrosłem z mojego górala - na zdjęciu ten sam model ale to nie moja sztuka.
Scorpio był dobrym rowerem ale w okolicach 2008 roku zaczął szwankować i mimo kilku wizyt w serwisach co chwilę coś się psuło, a mi brakowało wiedzy aby naprawiać usterki na własną rękę.
Stało się to na dłuższą metę bardzo upierdliwe, więc kupiłem Gianta Rincon (2008).
Przeskok względem Scorpio był kosmiczny a ja jako byczek w doskonałym do kolarstwa wieku potrafiłem go katować po 3-4 razy w tygodniu i mówimy tu o trasach 50-80km każda.
Nie był to żaden wyczyn ale nie miałem pojęcia o ustawieniu roweru i byłem typowym amatorem z dużym ego (wyskakiwałem na trasy nieprzygotowany, bez planu, bez kalorii i picia).
Rower szosowy (+ cały osprzęt, clipless pedals, profesjonalny strój itd) gdzieś tam chodził mi z tyłu głowy, ale wtedy nie miałem kasy na pierdoły.
Fast forward do 2013+, kończę studia, później praca, poza tym 90% tras robiłem na drogach asfaltowych i bardzo frustrowało mnie kiedy widziałem z jaką lekkością i prędkością jeżdżą kolarze kiedy ja cisnę w 5 strefie tętna i jadę o 10km/h wolniej.
Rincon to fajny rower, ale na robienie długich tras za bardzo się nie nadawał. W latach 2016-2020 praktycznie nie jeździłem.
Zapisałem się na siłownię i ona absorbowała bardzo dużo mojej energii - od ok. 2014 roku robiłem bardzo mało aktywności aerobowych i głównie "pakowałem" - kilogramy leciały (na szczęście też mięśnie ;) ) a dupsko stawało się coraz bardziej leniwe - tym bardziej że pracę też mam 100% biurową.
No i przyszedł COVID i zamknęli mi siłownię. Zacząłem biegać i tak zabijacz czasu stał się prawie 1800km pokonanymi w tym roku i dziesiątkami godzin w lasach i zadupiach.
Bieganie jest super, ale obiecywałem sobie że wrócę też do kolarstwa.
No i mamy - Giant Contend 1 (2021, ten po prawej). Jest to dość nisko-średnia półka jeżeli mówimy o szosówkach, ale dla mnie w zupełności wystarczy - mniej niż 10kg, Shimano Sora, sztywna rama, karbonowa styca, nie potrzebuję nic więcej.
Dodatkową radochą będzie znacznie lepsze śledzenie treningów bo efekt uboczny biegania to posiadanie Garmina Fenix 6Pro i Polar H10, więc mogę planować trasy z GPSem i śledzić tętno i progress :)
Obiecałem sobie że jeżeli się wkręcę to za 3-4 lata kupię coś na Ultegrze i full carbon, ale to czas zweryfikuje.
Tymczasem, byle do wiosny.
Moja droga jest prosta. Na początku standard - Reksio, Pelikan, Wigry, Romet. Potem od ponad 20 lat Merida 8500. Cały czas na chodzie, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że z oryginału pozostała rama i kierownica.
Mój obecny rower. Nie jest on jakimś drogim cudem, ale muszę przyznać że nieźle mi się na nim jeździ.
Jest to czwarty rower w moim życiu.
Ja mam srebrny rower mercury (w google mozna wpisac, srebrno niebiesko czerwony). Nie mam jak zdjecia wlasnego zrobić teraz
Giant Iguana Disc 2004 [mam go od nowości od 15 lat], wstawione pedały SPD i dodane rogi alu , stale w użyciu choć obecnie się kurzy i czeka kiedy za dnia będę mieć wolne godziny...
od komunii miałem polski Zenit 5 biegów, potem tani rower górski klasyk Shimano Sis 18 biegów.
foto Mrzeżyno 2012... ale wtedy oberwaliśmy od burzy pod Kołobrzegiem heh, aparat przetrwał !
Gratuluję kolekcji :)
wczoraj pogoda była sprzyjająca to się ruszyłem
górka 791m
Nieźle. Ja mam gdzieś schowany mały rower, który dostałem zaraz po nauczneii się jeździć, komunijny (który działał i nadal działa od 24 lat) i rok temu kupiłem coś lepszego, trekkingowego na krótkie wycieczki z córeczką w foteliku.
W tej krótkiej opowieści kilka razy powtarza się słowo "kradzież". Poważnie aż tak kradną rowery? Ja mieszkam w innym świecie, mała wioska, nigdy nikomu nie ukradli.
Miałem różne rowery i o ile ten "zapasowy" ciągle się zmienia i rzekomo jest coraz nowocześniejszy, to głównym wciąż pozostaje Giant X1000 z połowy lat 90. Ma niespotykaną już geometrię ramy, która jakoś idealnie pasuje do moich gabarytów. Ja na nim nie jeżdżę, ja na nim płynę. Jazda tymi nowszymi rowerami, które niezmiennie zachowują status rezerwowych, wymaga więcej wysiłku.
Ja w całym swoim życiu miałem tylko 2 rowery :]
Pierwszy to Kellys Radius, kupiłem go na studiach za stypendium naukowe. Nie wiem ile lat nim jeździłem, jakiś czas temu oddałem go szwagrowi, jeździ nim do pracy.
Drugi to Giant Rock - gdy pracowałem w Plusie, wygraliśmy go razem z chłopakami w konkursie Sony Ericssona (co daje obraz jak dawno to było ;) ). Początkowo mieliśmy go sprzedać i podzielić się pieniędzmi, ostatecznie skończyło się na tym że spłaciłem reszcie ich dolę i zatrzymałem go dla siebie
Update - Merida 2015 r. Tarnów.
Dla kogoś ze stolicy, kto szuka jakiegoś urozmaicenia terenu to najlepszy wybór. W miarę dobre połączenie kolejowe i szybki czas podróży sprawiają, że Góry Świętokrzyskie to moje ulubione miejsce na 3-4 dniowe wypady rowerowe.
Fajny wątek, ja do moich musiałbym przejść się na strych i przekopać przez stertę gratów, bo zdjęciem jedynym jakim dysponuję i to też nie na tą chwilę jest mój aktualny rower Kands z naklejkami Gianta :D zainwestowałem w niego trochę a i tak od lat stoi. Nie ma czasu na jazdę odkąd mam samochód