Trochę desperacja z mojej strony, ale może przynajmniej się wygadam, a trolle i hejterzy będą mieli ubaw.
Od około 5-6 lat (czyli końcówki licbazy) zmagam się z deprechą, którą w sumie zawsze trochę bagatelizowałem bo przez większość czasu udawało mi się ją w sobie stłamszać tak, aby nie wpływała przesadnie na mój nastrój, ani też nie męczyła osób w moim środowisku. W liceum doszło do jednej nieudanej próby samobójczej, wizytach u terapeuty (który tylko pogorszył), ale ogólnie jakoś się trzymałem. Przez okres studiów przestałem się nawet leczyć specjalistycznie bo wierzyłem, że w sumie jestem już na drodze do osiągnięcia spokoju i szczęścia. Niestety nic bardziej mylnego - po studiach znowu wszystko się posypało i w sumie już nigdy się z tego za bardzo nie podniosłem i do dzisiaj jestem kompletnie zagubiony. Przez to, że chciałem spokoju, a jakakolwiek próba aktywnego działania zostawała natychmiast gaszona przez ten syf, który mam w głowie to straciłem praktycznie jakąkolwiek motywację do nauki nowych rzeczy i rozwijania przydatnych umiejętności. Ostatnie 2 lata przesiedziałem w biurowej robocie... przesiedziałem bo niecały tydzień temu mnie zwolnili z powodu redukcji etatów i na dobrą sprawę nie wiem co dalej. Nie mam na siebie jakiegokolwiek pomysłu i znowu wróciłem do czarnych myśli sprzed lat. Zazwyczaj nie okazywałem swojego stanu - czasami było gorzej, czasami lepiej, a czasami nawet bardzo dobrze, ale gdy wracały do mnie nawroty... to praktycznie duszą i ciałem byłem nieobecny przez jakieś 2 tygodnie - i tak kilka razy w roku. Dzisiaj już mija 2 miesiąc od kiedy jestem właśnie w takim stanie odrętwienia i na dobrą sprawę jest tylko coraz gorzej. To forum jest praktycznie jedynym miejscem gdzie jeszcze mam ochotę jakiegokolwiek kontaktu ze światem. Nie potrafię nawet normalnie spać czy racjonalnie myśleć bo wręcz czuję jak w mój mózg wwiercają się dołujące myśli o tym, że moje życie nie ma żadnej głębi i w sumie próby zmienienia tego stanu rzeczy na nie wiele się zdadzą. Może to też wynika z kompleksów jakich się nabawiłem gdy zobaczyłem na jakim innym statusie żyje spora część moich rówieśników, których często znam od kilkunastu lat. I teraz całe "klu" tematu - czy idzie się w jakikolwiek sposób wyrwać z tego stanu bez wizyty u specjalistów? Jestem wobec nich na tyle nieufny, że rozpatrzę wszystkie opcje, a i też nie chcę po prostu zamartwiać rodzinki (zwłaszcza w takich czasach). Oczywiście zdarzały się wszelkiego rodzaju używki jak np. alkohol, ale to niestety bardzo krótkotrwały efekt...
Nie wiem który już raz to piszę, ale dziękuje wam GOLasom za tak ciepłe słowa i poważne podejście do tematu. Temat dosyć mocno mnie podbudował i postanowiłem już podjąć kilka decyzji - w przyszłym roku mam zamiar zacząć uczyć się na handlowca i jeśli wszystko się ułoży to już zacznę od stycznia. Pewnie będę w tym beznadziejny, ale spróbuję bo nic mnie to nie kosztuje. Ponadto na jakiś czas całkowicie rzucam alkohol bo w minionym tygodniu było go stanowczo za dużo i przyprawiał jedynie o demotywujące bóle głowy. Chcę się też zapisać do psychiatry po odpowiednią diagnozę i leki, ale to dopiero po świętach.
Dzisiaj było tak sobie bo dostałem jakiegoś nagłego ataku histerii, który skutkował sprzątaniem kuchni przez kolejne 30 minut... ale właśnie przez takie gówno chciałbym już po prostu wyjść z tego stanu i chyba w końcu znalazłem w sobie siłę. Rodzinka też mnie mocno wspiera tak samo jak przyjaciele choć pewnie znowu minie trochę czasu zanim będę mógł się znowu angażować w jakieś towarzyskie spotkania (które w moim przypadku i tak zawsze były raczej rzadkością).
Nie bój się lekarzy, jeżeli masz depresje sam z tego nie wyjdziesz. Potrzebujesz pomocy.
No niestety nie obejdzie się bez pomocy, a prosić o pomoc to żaden wstyd.
Nie masz przy sobie kogoś bliższego do pogadania o tym? Przyjaciel, przyjaciółka? Z którymi można tak pogadać dosłownie o wszystkim, bez szydery, albo ktoś z rodziny?
Ale to niestety też będzie tymczasowe i bez specjalisty się nic nie zdziała. Trzeba trafić na dobrą osobę.
Musi być dobrze!
Jeśli masz depresję to ci nie pomożemy, jeśli to jest jesienna chandra to jest kilka sposobów, żeby sobie z tym radzić.
1. Może pamiętasz taki serial "Dexter", główny bohater był seryjnym zabójcą, ale bezwzględnie przestrzegał kodeksu własnych zasad. Musisz sobie stworzyć zadania na każdy dzień i bez pytania, bez "nie chce mi się", odhaczać je sobie. Na kartce papieru lub w aplikacji (ja używam Things 3). Czasem, jak mam gorszy dzień, tylko ta aplikacja trzyma mnie w ryzach. https://todoist.com/productivity-methods/getting-things-done
2. Sport i aktywność. Nie chodzi tutaj o nic innego, niż hackowanie własnego organizmu w taki sposób, by był zdrowszy i wydzielał więcej hormonów szczęścia.
3. Suplementacja: witamina D w końskich dawkach, magnez, potas.
Depresja to nie katar, idź do specjalisty i to jak najszybciej jeśli znowu masz myśli samobójcze.
Polecam wizytę u specjalisty, jeśli jesteś zrażony, to obejdź kilku, aż trafisz jakiegoś który Ci pomoże, początkiem każdej terapii są leki, które zwykle bardzo pomagają - dopiero jeśli to nie pomagamożna próbować rozmów z terapeutą
Nie masz przy sobie kogoś bliższego do pogadania o tym? Przyjaciel, przyjaciółka? Z którymi można tak pogadać dosłownie o wszystkim, bez szydery, albo ktoś z rodziny?
Mam takie osoby i znają już problemy dogłębnie, ale niestety albo nie wiedzą jak pomóc, albo kończy się na mocno kołczingowym gadaniu, które praktycznie nie ma żadnego odzwierciedlenia co do mojego stanu.
jeśli to jest jesienna chandra to jest kilka sposobów, żeby sobie z tym radzić.
Niestety te stany dopadają mnie w różnych okresach w roku więc to raczej nie to... Oczywiście dużo spaceruję i w sumie to taki jedyny moment kiedy mogę się wyciszyć choć ostatnimi czasy chodząc po lesie czy parku nie potrafię się nawet skupić na muzyce, która mi leci w słuchawkach bo cały czas mam natłok nieprzyjemnych myśli gdzie prognozuję najgorsze dla siebie scenariusze.
najszybciej jeśli znowu masz myśli samobójcze.
Mieć, mam, ale wątpię, abym się posunął tak daleko. Już walić mnie, ale nie chciałbym wiedzieć, że będąc już w jakimś Hadesie czy innym miejscu dla "brzydkich martwych ludzi" doprowadziłem do smutku moją rodzinkę czy najlepszych przyjaciół. Tutaj bardziej myślę o nich niż o sobie.
I właśnie na tym polega problem - ja nie wiem nawet jak zacząć, co robić dalej, a w takich dziwnych czasach niestety nie ma miejsca dla takich słabeuszy jak ja. Martwię się bo kompletnie się pogubiłem.
Dlatego tak ważne jest znalezienie dobrego psychoterapeuty. Specjalista nie pokaże Ci drogi, ale może rozświetlić ciemność, a potem znajdziesz tę drogę sam.
Zupełnie zwyczajnie. Szukaj ogłoszeń w Internecie, wysyłaj CV i czekaj na telefon. Naprawdę większość ludzi jest tak samo leniwa i kreatywna inaczej, jak my wszyscy. Jak nie ma pracy w branży, można wyjść poza nawias swoich wyobrażeń i spróbować czegoś zupełnie innego, nawet poniżej kwalifikacji. Co masz do stracenia? Ważne, żeby nie siedzieć całymi dniami w domu, sam ze sobą. Życie jest piękne w małych szczegółach, przygodach, nowych doświadczeniach, serio!
Jeżeli to naprawdę depresja to bez leków się nie obejdzie. Nic ci bardziej nie pomoże.
Umów się do psychiatry.
Fetyszyzacja lekarzami, jak widać w narodzie silna. Otóż, lekarz, też człowiek. I nie jest prawdą, że jak ktoś poszedł do lekarza, to nie popełnił samobójstwa i depresja jak ręką odjął. Na pewno nie zaszkodzi spróbować, byle ślepo nie wierzyć, że lekarz rozwiąże ten problem, bo nie. Depresja wynika z naszego życia, a nie z wyniesienia, albo zostawienia w gabinecie.
Jak nie masz nic ciekawego w temacie zdrowia do dodania, to nie dodawaj.
Lekarz ma wiedzę, doświadczenie i bloczek recept. Coś do czego inni ludzie nie mają.
Nawet jak jeden konkretny nie pomoże, to i tak ma ku temu znacznie większą sposobność niż całe forum GOLasów.
Dokładnie tak jak
Lekarz też człowiek, ale edukowany i przygotowywany latami do tego by pomóc właśnie w takich sytuacjach. Nie trzeba go fetyszyzować, ale ważne żeby żaden "forumowy znachor" nie próbował do niego zniechęcać. Bo udanie się do specjalisty to generalnie najlepsza rzecz jaką może w takiej sytuacji dla siebie zrobić.
Także
Osobiście uważam, że rozmawianie o problemach natury psychicznej na forum o grach komputerowych nie jest dobrym pomysłem.
Świetnie rozumiem Twoją nieufność wobec psychoterapeutów i psychiatrów. Jednak depresji (bez względu na jej rodzaj) nigdy nie można bagatelizować. Pewnie sam wiesz, że to poważne zaburzenie i nie możesz przewidzieć, jak będziesz się czuł za tydzień, lub miesiąc. Trzeba działać, prokrastynacja l jest Twoim wrogiem, serio :-)
Dlatego doradziłbym Ci tak jak moi poprzednicy - jak najszybciej zapisz się do psychiatry i psychologa.
Jeżeli chodzi o "domowe sposoby" na depresję, to takie nie istnieją. Zaproponowałbym Ci jednak parę rzeczy, które nie powinny zaszkodzić:
- bezpośredni kontakt z ludźmi. To może być niefajne w Twoim stanie na wielu poziomach, ale internety nie zastąpią interakcji z drugim człowiekiem, na pewno sam o tym dobrze wiesz,
- aktywność fizyczna. To jest mega ważna historia. Może być cokolwiek łącznie z jazdą na rowerze, albo ćwiczeniami w domu,
- dieta. Najlepiej spożywać produkty zawierające: cynk, kwas foliowy, witaminę B12 i kwasy tłuszczowe omega-3,
Powodzenia!
Osobiście uważam, że rozmawianie o problemach natury psychicznej na forum o grach komputerowych nie jest dobrym pomysłem.
Cóż - wiem, że to raczej takie męczybułowanie (i to jeszcze zaraz przed premierą cyberpunka przecież), ale siedzę na tym forum na tyle, że jednak wiem, iż można tu znaleźć małą społeczność świetnych GOLasów, którzy bez śmieszkizmu wypowiedzą się o dosyć poważnych tematach i być może nawet jeśli nie pomogą to przynajmniej pokażą jakiś kierunek, który można by obrać. Jak na razie bardzo doceniam zainteresowanie tematem.
Nie wiem czy takie rzeczy po Tobie spływają jak po kaczce, czy nie, ale jest duże prawdopodobieństwo, że zaraz wpadnie tu jakiś hydro z tekstem w rodzaju: "nigdy tego zrozómie, to zwykłe lenisfo". Jak dotąd 3/4 wypowiedzi jest zaskakująco budująca jak na GOLa, ale nie ma gwarancji, że długo to potrwa :-)
W każdym razie jeżeli cokolwiek z tego wątku zadziała w jakimkolwiek stopniu pozytywnie, to będzie to oznaczać, że jednak warto było :-)
Dlatego też wspomniałem o trollach i hejterach bo dobrze wiem, że to będzie dla nich pożywka, no ale jakoś to przeżyję : ]
Prócz tego jest też zwyczajna głupota, ale widzę, że wziąłeś pod uwagę chyba wszystko :-)
Jako osoba zmagająca się od lat z depresją:
Po 1) idź do specjalisty nie tylko psychiatra ale i psycholog, jak Ci nie będzie leżał to zmień
Po 2) jesteś dorosłym facetem, nie musisz się rodzince opowiadać ze wszystkiego skoro nie jesteś gotów
Po 3) alkohol tylko depresje pogłębia
jeden z moich ulubionych użytkowników ma taki poważny problem, jest mi autentycznie przykro.
Jedyne co Ci mogę poradzić to tak jak wyżej koledzy ci piszą - depresja to jest choroba i to poważna, to nie przeziębienie, nie wyleżysz tego pod kocem. Koniecznie idź do lekarza.
i faktycznie, pisząc o tym na forum ryzykujesz że wpadnie tu Hydro i stwierdzi że nie ma takiej choroby jak depresja i żebyś sobie kupił komputer to się wyleczysz. Wiesz rozumisz.
Wirtualne serduszko dla Ciebie Yarpuś :*
A hajdro ma w końcu idealną okazję do wyżycia się za te wszystkie czasy szydery w jego stronę.
Tak? A kto taki i co hejterskiego napisal?
spoiler start
Bo ja widze tylko 3 wpisy o hejterach ktorzy juz czekaja zeby pisac zlośliwosci, ale jakos zadnego takiego nie ma.
spoiler stop
Nie da się wyjść z depresji samemu "domowymi sposobami". Tak samo jak samemu nie założysz gipsu na złamaną nogę. Poza tym to wcale nie musi być depresja. Diagnozę postawi specjalista.
Po pierwsze to psychiatra i leki koniecznie. Żeby się lepiej poczuć musisz normalnie się wysypiać.To właśnie dają leki i wiele więcej.
Rzeczy które pomagają w epizodzie depresyjnym:
- regularny sen. Regularne godziny pójscia spać i wstawania.
- żadnych substancje psychoaktywnych oprócz leków
- aktywność fizyczna
- spotkania z ludźmi
- higiena psychiczna : unikanie negatywnych informacji jeśli się da, robienie rzeczy, które dają Ci radość, możesz sobie też słuchać pozytywnej muzyki.
Potem dopiero jak będziesz normalnie spał i mógł się skoncetrować na tym co robisz, wtedy się zastanów nad swoim życiem, jak je ogarnać itd. Może pogadaj z psychologiem albo terapeutą.
Jeszcze raz powtórze, że dobry sen jest mega ważny.
Zgadzam się ze wszystkim, dodam tylko, żeby nie pomylić unikania negatywnych informacji z uciekaniem od problemów, bo to nie tędy droga.
- higiena psychiczna : unikanie negatywnych informacji jeśli się da
Jednak w wielu przypadkach nie da się tego uniknąć.
Czasem "foliarskie" informacje o końcu świata, wojnie światowej czy o innej apokalipsie potrafią wyskoczyć na głównej stronie YouTube'a, nawet pomimo tego, że ich wcale sami nie wyszukujemy.
Wszystko do zrobienia etapami. Jeżeli masz dostęp do internetu to posłuchaj jakichś motywacyjnych guru na youtubie. Wiem, że czasami pier..olą ale dużo jest w tym prawdy jeżeli staniesz z boku. Istotnym jest to, żeby nie myśleć o depresyjnych rzeczach bo ciągle torujesz swój umysł do myślenia w negatywny sposób. Podziel to na etapy. Najpierw kilka motywacyjnych filmików. Później wziąć się za siebie bo przypuszczam, że kondycja jak rozdeptana jagoda. Masz do dyspozycji własne ciało i youtube. Tam już powiedzą co robić. Jak poćwiczysz kilka tygodni wpadnie sporo endorfin i będziesz gotowy na relacje z ludzmi. Wtedy telefon do starego kumpla. Jak nie to dzwonisz do sklepu popier...olić o głupotach z zamówieniem i mówisz, że pani ma miły głos.. Zapomnisz o lekarzach.. I warto wspomnieć, że lekarz raczej powie idz do ludzi wyjdź na spacer. Najpierw zadbaj o fundamenty, a później pójdzie..
Tylko lekarz w takiej sytuacji, aczkolwiek nie wiem jak to będzie z wizytą w dobie wirusa.
Nie wiem z usług, których specjalistów korzystałeś i jak długo ale tak jak poprzednicy napisali - najczęściej farmakoterapia + terapia czyli psychiatra oraz psycholog/psychoterapeuci to jedyne słuszne rozwiązanie. Nie ma dróg na skróty, trzeba przepracować, wywalić wszystkie brudy z szafy i poukładać na nowo. Nie tłamsić, tylko wręcz przeciwnie - wszystko wyrzucić. Współpraca z terapeutami i lekarzami pozwoli Ci zrozumieć dlaczego tak jest, ponieważ wszystko ma swoje powody. Może się zdarzyć tak, że to nie rzeczy z Twojej przeszłości/Twój stan bycia obecny a po prostu chemia w mózgu nie funkcjonuje jak trzeba. To musi jednak być potwierdzone przez ludzi, którzy się na tym znają. Nie ma się co wstydzić, masz prawo się tak czuć i o tym rozmawiać.
Droga do samoakceptacji, miłości do samego siebie oraz wiary, że zasługujesz na to co najlepsze potrafi być kręta. Niestety, jeśli nie jesteś małym dzieckiem, a dorosłym to tylko Ty sam możesz w sobie to zbudować. Napisałeś, że Ci ciężko ale najlepszym co możesz zrobić to skupić się na sobie, nad swoim rozwojem. Jeśli z powodu złego stanu psychicznego nie jesteś w stanie się uczyć, skoncentrować - zajmij się rozwojem fizycznym. Czymkolwiek, co pozwoli Ci codziennie być lepszą wersją siebie nawet jeśliby to miały być bardzo bardzo malutkie kroczki. Znajdź na youtubie ludzi, którzy są bardzo dobrzy w tym, co chciałbyś robić - inspiruj się i wzoruj nimi.
Najgorszym co można zrobić to popaść w nałóg, jest to niczym innym jak ucieczką i wyciszeniem emocji. Do czasu, ponieważ wszystkie alkohole, dragi itd. to silne depresanty - negatywnie się odbiją na Tobie w dłuższej perspektywie i zaczną problem pogłębiać. Z uwagi na to o czym jest to forum to będzie niepopularne stwierdzenie ale gry komputerowe również mogą tutaj spełnić negatywną funkcję.
Jeśli nie masz środków na prywatne leczenie to może znajdź nową pracę w firmie, która gwarantuję prywatną opiekę medyczną i tam szukaj specjalistów? Prywatna terapia, leki i psychiatra idą w grube tysiące złotych niestety ale też są najlepszym rozwiązaniem.
Tak czy inaczej - w jak głębokim szambie by człowiek nie stał - da się z tego wyjść, nawet samemu (w sensie bez wsparcia rodziny itd.) ale musisz znaleźć ludzi, którzy są dobrymi specjalistami i nawiązać z nimi współpracę. Specjaliści często będą mówić rzeczy, które mogą Ci się nie spodobać ale kluczem jak do wszystkiego jest wytrwałość, "zaufanie procesowi" i rozsiewanie tego ziarna w Twojej podświadomości - jesteś wart wszystkiego co najlepsze.
Wierzę w Ciebie byku, powodzenia.
Fun fact - podstawowy pakiet medyczny w korpo często nie obejmuje psycho speców, a odpowiednio rozszerzony potrafi kosztować niewiele mniej, ile wizyta raz w tygodniu (a czasem coś 'wypada'), zresztą sieciówki mają zawalone terminy, przez co człowiek potrzebujący solidnej pomocy i tak działa poza pakietem. No ciekawe, dlaczego :) Niemniej, dobre powiedziane.
Adaś trzymaj się chłopie. Nie jestem ekspertem ale domowym sposobem to może się nie udać, depresja to nie przeziębienie.
spoiler start
Może Goticzek mógłby ci pomóc. Wybacz musiałem, buziaki ;*
spoiler stop
Adam nie ma czegoś takiego jak domowe sposoby na depresję. Wizyta u lekarza to pierwsze co powinieneś sobie zorganizować i to jest jedyna sensowna rada w sytuacji którą opisujesz. Moim zdaniem powinieneś też ruszyć się... gdziekolwiek. To że szukasz kontaktu z innym człowiekiem to dobry sygnał ale powinieneś też tego poszukać w najbliższym otoczeniu. Głupi odwzajemniony uśmiech kasjerki w sklepie może zrobić Ci dzień.
A zamiast używek proponuję dłuższy spacer, 10 minut biegania lub jakiś trening siłowy, to endorfin potrzebujesz a nie alkoholu, wóda może i na chwilę Ci pomoże ale kac + deprecha to raczej średnio przyjemne combo.
Depresja powoduje że człowiek często podejmuje złe wybory, dlatego życzę tych dobrych, nie ma takiego gówna z którego nie da się wyleźć.
Stay strong.
jesli nie działają wyjscie do ludzi, pobieganie i pomyślenie, że dzieci w afryce z inwalidami mają gorzej to można zastosować inne opcje. albo lekarz/terapia z lekami lub bez, albo samodzielnie poczytac, medytować, pracować nad sobą, suplementy, dieta, ćwiczenia to już zależy co będzie z tych przydomowych sposobów dla ciebie najbardziej efektywne
Dziękuję wszystkim, którzy się tu wpisują - to mega wsparcie dla mnie.
Po prostu mam uraz do specjalistów. Boję się, że znowu będzie tak, że zostanę potraktowany jak zwykła statystyka i znowu stracę pieniądze, czas i nerwy, a skutek wizyt będzie odwrotny od zamierzonego. Być może od nowego roku spróbuję znowu - jeśli tym razem nie wyjdzie to już zostanie mi tylko pierwotny plan czyli dobicie do trzydziestki i pożegnanie się.
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Mnie jak dziewczyna po prawie dziesięciu latach bycia razem (szkoła średnia i studia) zostawiła dla innego to z domu nie wychodziłem kilka tygodni, a potem piłem 2 lata. W pewnym momencie wstałem skacowany jak bąk i powiedziałem dość. Od tamtej pory jestem Panem własnego życia.
Stygmatyzacja depresji jest jednym z powodów, dlaczego mamy tylu alkoholików i samobójców. Dobrze, że piszesz, bo jest to jakiś krok w kierunku ogarnięcia się. Poszukaj specjalisty z polecenia. Nie jesteś pierwszą osobą, która niestety się zniechęca, bo trafia na pacana.
Ze względu na długotrwały stan, o którym piszesz, zanim doczekasz się wizyty, poczytaj książki, bo fajnie jest poznać siebie. Spróbuj np. "Program zmiany sposobu życia - uwalnianie się z pułapek psychologicznych" Janet S. Klosko, Jeffrey E. Young. Opisuje podejście stosowane w terapii schematu. Specjalisty nie zastąpi, niemniej może inaczej spojrzysz na niektóre swoje stany i zachowania. Książkę mam z polecenia od świetnego psychoterapeuty, a nuż trochę Ci pomoże. Wydaje mi się, że z długotrwałym stanem depresyjnym/depresją, ale bez jazd typu agresja/samookaleczanie/omamy może pomóc Ci psychoterapeuta. W wywiadzie może Ci zalecić psychiatrę, jeżeli stwierdzi taką konieczność, tylko psychiatra przepisuje leki. Rozeznaj się pomiędzy psychologami, psychoterapeutami oraz psychiatrami. Bądź cierpliwy, wychodzenie z dołka to długotrwały proces, ale jak najbardziej możliwy. A dieta, ćwiczenia, medytacja, witaminki tylko pomogą (ale nie zastąpią speców). Powodzenia :)
Widze, że powtarza się tutaj frazes "poszukaj nowej, lepszej pracy".
Domniemam, że tacy ludzie albo nie szukali nigdy pracy, albo nie zostali nigdy wyrzuceni na bruk. Tego drugiego oczywiscie Wam zazdroszczę, bo nie jest to nic fajnego, nawet na średnio-silnego psychicznie faceta jak np ja, a co dopiero dla człowieka który targnął się kiedyś na swoje życie. Samoocena z levelu 2 spadła na -1. Dobrze, że swojej rodziny nie ma i może liczyć finansowe wsparcie od bliskich.
Sam jestem w dołku przez brak pracy, (od połowy marca na bezrobociu), a bedzie jeszcze gorzej... I temu gorzej sami musimy stawić czoła. Wstac, powiedzieć nie jest sam, zakasać rękawy i przygotowywać się na nadchodzącą przyszłość, wiedzieć że w ten sposób możemy przetrwać. Chocby i dla samego siebie warto. A przede wszystkim dla bliskich...
Nie ma domowych sposobów na depresję. Idź do lekarza, dostaniesz leki i ważne byś poszedł też na dobrą terapię do psychologa.
Mówię Ci to ja który walczy z nerwicą lękową i depresją od 6 lat. Obecnie trzymam jedno i drugie na wodzy i jest ok, ale bez pomocy specjalisty się nie obędzie.
A kobitę masz? Jak nie to spróbuj kogoś poznać zakładając np. Tindera czy coś w tym rodzaju.
Szukanie sobie kobiety gdy nie jest się stabilnym emocjonalnie to raczej nie najlepszy pomysł.
No niestety nie da się poznać nikogo w tym stanie, albo przynajmniej jest to baaardzo trudne.
Chyba niestety tylko dobry psychiatra może pomóc w tym przypadku, umów się z jakimś porządnym i pogadaj z nim kilka/kilkanaście razy i może uda się w choć najmniejszym stopniu jakoś poprawić Twój aktualny stan, najpewniej przypisze Ci też jakieś leki i one też mogą dużo zdziałać. Samemu raczej ciężko walczyć z czymś tak poważnym jak depresja.
Spróbuj też pogadać z kimś zaufanym z rodziny i zacznij uprawiać trochę więcej aktywności fizycznej.
Więcej niestety nie doradzę (zresztą i tak są to same banały), ale mam nadzieję, że uda Ci się to zwalczyć i znowu będziesz szczęśliwy. Trzymam kciuki.
Nie szukaj porad w internecie bo ktoś napiszę Ci coś przykrego i będzie tylko gorzej. Na 100 osób trafi się kilku takich co nie zdają sobie sprawy, że mogą komuś zrobić krzywdę głupim pisaniem i żartami.
Zrób jak napisał
Przede wszystkim - dobrze, że napisałeś, że masz problem i chcesz sobie z tym poradzić, walczyć, coś z tym zrobić (inaczej byś nie napisał). To wymagało od Ciebie na pewno wiele odwagi, widzę, że wziąłeś też pod uwagę najgorsze scenariusze, ale rzekłbym, że golowa społeczność, jak "jeden mąż" zdała egzamin z empatii (sam jestem zdziwiony).
Stary - jak wszyscy wyżej. Lekarz. Dobry psychiatra albo psycholog. Pamiętaj (choć to pewnie banał!), że to Ty wybierasz, jak Ci jakiś nie będzie pasował, to zmień bez żalu na innego. Wymądrzać się nie chce, nie chorowałem nigdy na tą straszną chorobę, natomiast miałem w rodzinie - moja babcia. Poniekąd więc wiem jak to wygląda "z bliska". Byli lekarze, był pobyt w szpitalu psychiatrycznym. W latach 90-tych XX w. te wszystkie decyzje były mega trudne, bo pójście do psychologa albo psychiatry, w tamtych czasach, w odbiorze społecznym, to był "powód do wstydu", a czasem i ostracyzmu. Cieszy mnie, że to się choć trochę dziś zmieniło. Adam - piszę jak na spowiedzi: moja babcia wyszła z tego. Przeżyła jeszcze dobre dwadzieścia lat, umarła jako osoba spełniona. I ona i lekarze (IMO to praca zespołowa!) wykonali kapitalną robotę, bo poradziła sobie później nawet z traumą po śmierci dziadka, nie miała już nawrotu choroby, czego wszyscy w rodzinie się obawialiśmy.
Także IMO (bo nie chcę się tu wymądrzać!) dobrze dobrany lekarz, psychoterapeuta to podstawa. Od tego bym zaczął - popytaj, poszukaj dobrego specjalisty. Trzymam kciuki, powodzenia stary!
Podobnie jak innych zszokowały mnie same poważne odpowiedzi na GOL-
Nawet od niezłych trolli. Widocznie idą święta. ;)
Temat znam, bo problem pojawił się w mojej bliskiej rodzinie
Jeśli jest naprawdę źle, to zostaje ci tyłko psychiatra. Tyłko i wyłącznie. Terapie możesz sobie wtedy darować, bo poza ewentualną wiedzą o sobie nic nie zyskasz, nikt ci nie powie co robić,, gdzie szukać pracy, nikt ci nie napisse CV ani życia nie ogarnie. A skoro masz bliskich, przyjaciół wręcz, to płatny znajomy ci niepotrzebny, zwłaszcza po utracie pracy.
Jjeśli nie masz innych zaburzeń, jakichś uzależnień, przeżytych traum itp zostaje tylko szukanie leku, który zadziała.
Do tego wystarczy lekarz i to nawet państwowy i na początek byłe jaki, on ma tyłko wystawić receptę. Gdyby kilka pierwszych leków z wyboru nie pomogło, wtedy możesz szukać kogoś naprawdę dobrego i z polecenia z pomysłami.
Zdobycie pracy nawet poniżej kwalifikacji to dobry pomysł. Jeśli nie masz ograniczeń takich jak niepełnosprawność albo inne choroby psychiczne na pewno dasz radę.
Nie zyskasz pensji prezesa z GOL ani nawet niekoniecznie nie ubędzie ci problemów ale zyskasz jakieś pieniądze, wpisy w CV i coś co wyrwie cię z rutynę.
Ale wiadomo to wszytko raczej dopiero z lekami
Albo idź pobiegać czy coś, bo endorfiny, co nie, i ten, dużo witaminy D ;)
“Jeśli jest naprawdę źle, to zostaje ci tyłko psychiatra. Tyłko i wyłącznie. Terapie możesz sobie wtedy darować, bo poza ewentualną wiedzą o sobie nic nie zyskasz, nikt ci nie powie co robić,, gdzie szukać pracy, nikt ci nie napisse CV ani życia nie ogarnie. A skoro masz bliskich, przyjaciół wręcz, to płatny znajomy ci niepotrzebny, zwłaszcza po utracie pracy. “
Psycholog/psychoterapeuta to nie jest kumpel i nigdy być nim nie powinien. Jeżeli sens sesji sprowadza się do pogaduch i small talku, to faktycznie, takiego “specjalistę” należy natychmiast zmienić.
Zadaniem psychoterapeuty jest pomóc klientowi w spojrzeniu w samego siebie, w zrozumieniu problemów, jakie go dotykają i w końcu w znalezieniu ścieżki, która doprowadzi go do podniesienia jakości życia jako takiego. Lekcje, jakie można wynieść z dobrze prowadzonej terapii, są absolutnie nie do przecenienia. Jeżeli dany klient będzie lepiej rozumiał siebie i otaczający go świat, zrozumie mechanizmy i wzory, wedle których funkcjonują ludzie i on sam, to będzie miał narzędzia pozwalające na lepsze radzenie sobie z cluster fuckami, jakie przygotowało dla niego życie.
Jeżeli chodzi o lekarza psychiatrę, to oczywiście jego głównym zadaniem jest leczenie farmakologiczne. Dawkę leków dobiera się zależnie od rodzaju schorzenia i wielu innych czynników. Należy jednak pamiętać, że większość leków psychotropowych ma ulotkę, na której widnieje spis działań niepożądanych, która jest zwykle dłuższa niż lista ofiar Teda Bundy’ego. Czasem jest potrzeba zaspamowania pacjenta lekami, ale wiążę się to z m.in. “efektem zombie” i jest to po prostu złem koniecznym. Są różne szkoły, ale mądry psychiatra, widząc, że stan pacjenta raczej nie jest zagrażający jemu samemu, ani otoczeniu i można go określić jako “stabilny”, przepisze mu po paru próbach minimalną działającą dawkę leków. Ogarnięty “shrink” będzie też zachęcał pacjenta do podjęcia psychoterapii, bo doskonale wie, że leki nie rozwiążą wszystkich jego problemów. Psychiatra + psychoterapeuta to kombo, które świetnie się uzupełnia i istnieje nie bez przyczyny.
Inną sprawą jest znalezienie solidnych specjalistów, ale to już oddzielny temat.
Po pierwsze, wiedza =/= umiejętnościom.
Mało kto zwraca na terapii uwagę na to drugie, bo to żmudny i ciężki proces.
Po drugie - depresja to nie jest zaburzenie, w którym przesadnie dużo trzeba rozumieć. No ta, to co za nią stoi i ją wywołało, może jakiegoś oglądu wymagać, ale autor twierdzi, że ma względnie normalne życie, a chodzi o okoliczności losowe, przemijające niepowodzenia. Tutaj nie ma specjalnie czego analizować, to nie jest fizyka kwantowa.
Jeśli trafi źle, to nie tylko nie zyska rzetelnej wiedzy, ale tylko usłyszy stertę komunałów. Szkoda czasu i pieniędzy, których autor aktualnie nie posiada.
Oczywiście, że się nie równa. Gdzieś napisałem coś, co by temu przeczyło?
Jasne, to jest długi i ciężki proces. Trzeba więc szukać takiego psychoteraupety, któremu będzie się chciało.
Podejmiesz się diagnozy Adama? Sorry, ja na przykład jestem na to cienki w uszach. Nie wiemy tak naprawdę czy jest to depresja, czy to jest coś innego. Podczas wywiadu może się okazać, że to "tylko" depresja, ale klient wymaga terapii, bo podłoże ją wywołujące jest złożone. Tego po prostu nie wiemy i tylko specjaliści powinni zadecydować czy potrzebna jest psychoterapia, albo farmakologia, albo jedno i drugie.
Jeżeli trafi źle, to nasłucha się sterty komunałów - to prawda. Dlatego trzeba szukać, aż trafi się na dobrego specjalistę. W przypadku NFZu (przy którym się upieram przy co drugim moim poście) nie straci nic poza ewentualną cierpliwością i czasem. Ewentualny zysk może przewyższać straty, warto więc spróbować (szczególnie, że tak jak pisał Adam - problem powraca i to nie jest pierwszy raz, kiedy czuje ujowo).
[EDIT]: Powtórzę się, bo widzę, że raczej wychodzisz z założenia, że generalnie wszystko można załatwić lekami. Nie, nie wszystko można załatwić lekami, powie Ci to każdy ogarnięty psychiatra. Owszem, są sytuacje, że ktoś tam wpadnie w "dołek", dostanie antydepresanty i wyjdzie z tego ultra-szybko, bo powiedzmy po 3 miesiącach. Ok, to się zdarza, ale najczęściej problem jest dużo bardziej skomplikowany.
Masakra. Samo gadanie chyba niewiele pomoże. Masz rodzinę więc musisz iść do lekarza. Nie chcesz skrzywdzić rodziny ale gdybyś popełnił samobójstwo to zadasz im niewyobrażalny ból. Pieniądze czy jakiś luksusowy status społeczny nie są ważne. Ja też finansowo niewiele się dorobiłem ale najważniejsza jest rodzina i właśnie taki spokój duchowy. Dla własnej rodziny i samego siebie musisz udać się do lekarza.
To jest w sumie główny powód dla którego mimo częstokrotnej myśli, nie rozważam pozbawienia sobie życia. Może dopiero za parę lat gdy już nie zostanie mi nic, a i tak będzie to prawdziwa ostatecznoś, której wolałbym uniknąć choć na którą się niestety nastawiam w dalszej perspektywie czasu.
Naprawdę idź do lekarza. Aż smutno się czyta że ktoś może być tak nieszczęśliwym. Na finanse nie patrz bo to złudne szczęście. Idą święta rodzinny czas. Spróbuj akurat przed świętami wizyty u lekarza a na pewno coś pomoże. A już broń Boże alkohol. To największe świństwo w tym czasie.
Finanse pomagają np. wywalić krocie na prywatną terapię. IMHO w wielu przypadkach i tak skazaną na niepowodzenie, ale ostatecznie czasem nie liczy się cel, ale sama rozmowa ze specjalistą.
No ale prezesi z GOL-a kasy nie liczą, to jest irrelewantna :D
Psychiatrzy są na szczęście po stokroć łatwiej dostępni na NFZ. Niekoniecznie magicy, ale do depresji w pierwszym rzucie nie trzeba magika, tylko kogokolwiek, kto może wystawić receptę na leki.
W takich sytuacjach należy powtarzać do znudzenia, wizyta u lekarza i podjęcie leczenia! Tylko leczenie przez specjalistów jest w stanie pomóc. Nie ma się czego wstydzić. W dzisiejszych czasach masa ludzi ma depresje, nawet "piękni i bogaci", którym na pierwszy rzut oka niczego nie brakuje. To jest bardzo poważna choroba, do której trzeba bardzo poważnie podejść i nie bagatelizować. Nawet jeśli będą momenty, że będziesz się czuł lepiej, to nie znaczy, że problem zniknął. Depresja to nie przeziębienie, które samo mija.
Ja od 3 miesięcy mam jakieś nocne napady lękowe , w ciągniu dnia też się zdarzają , zaczęło się od kołatania serca , później ból brzucha , wreszcie problemy z widzeniem ....
Prywatnie zwiedziłem kardiologa , okuliste , usg jamy brzusznej , zdrowy jak BYK.
Ale to uczucie strachu, że jestem na coś chory , które się pojawiało nie daje mi normalnie funkcjonować.
Przedwczoraj udałem się do Psychiatry .... dostałem lek i zalecenie psychoterapii.
Nerwica lękowa , stany lękowe to mnie trapi , dam Ci znać za dwa tyg jak po tej kuracji lekowej się czuje bo lek ma zacząć działać po dwóch tyg, ale polecam udanie się do specjalisty.
Bez trafnie postawionej diagnozy człowiek wpada w takie koło ... a depresja to już stan który wymaga opieki specjalisty i psychoterapi.
Pozdrawiam . SIŁY !!
Znajdź sobie jakieś hobby żeby odciążyć umysł.
spoiler start
Nie, nie gry.
spoiler stop
Aż zarejestrowałem się po usunięciu konta, żeby odpisać.
Sam przechodziłem mocną depresję parę lat temu. Miałem już wtedy wyrobioną samodyscyplinę na tyle, że nie odbiło się to negatywnie na higienie osobistej ani na pracy. Wręcz przeciwnie, w pracy wszystko szło dobrze. Przede wszystkim dlatego, że miałem jasno zdefiniowane cele. Wszystko waliło się w momencie powrotu do domu.
Dosłownie kładłem się na łóżku i wpatrywałem w sufit przez kilka godzin. To nie tak, że nie chciałem czegoś zrobić. Multum książek do przeczytania, filmów do obejrzenia, gier do ogrania. A ja nawet nie mogłem zapuścić Winampa, żeby posłuchać jakiegoś albumu. Jakby jakaś siła mnie fizycznie powstrzymywała przed ruchem ręką. Miałem nadzieję przespać najgorsze momenty, ale nie mogłem, bo leżenie na łózku nie zmęczy człowieka na tyle, żeby wcześniej zasnąć. Wręcz przeciwnie, ujmujące piękno sufitu podziwiałem często do drugiej, trzeciej w nocy.
Trwało to z różnym stopniem nasilenia przez prawie dwa miesiące. Może wymyśliłbym jakieś rozwiązanie wcześniej, ale nie potrafiłem skupić myśli na jednym temacie dłużej niż 5 minut, nawet jeśli po tym czasie te same myśli wracały. W końcu zacząłem podchodzić do tego jak do zadania w pracy, w której mam osiągnąć określony cel. Trochę googlowania, trochę czytania i udało mi się ułożyć wszystko do kupy. Można się śmiać z tych internetowych auto-diagnoz, ale lista znanych chorób i schorzeń jest skończona, a szansa, że jesteś unikalnym płatkiem śniegu niemal zerowa. Jeszcze biorąc pod uwagę, że na polskich studiach psychologicznych wciąż wykłada się Freuda równie dobrze możesz udać się do doktora Google. Przynajmniej na początku.
Ciąg myślowy w skrócie: brak odczuwania przyjemności -> anhedonia -> problem z receptorami dopaminy.
Cel: ominąć receptory dopaminy.
Rozwiązanie: tryptofan (5HTP) + ustalony rozkład dnia, którego trzeba się trzymać.
Tryptofan możesz kupować na kilogramy nawet na Allegro. U mnie dał tyle, że mogłem wstać z łóżka i wykonać czynność wymagającą dłuższego skupienia niż 5 minut. Z planem dziennym nie ma co się przemęczać. Nie masz pracować na taśmociągu w fabryce, tylko robić rzeczy, które sprawiają przyjemność, ale da się je "odhaczyć". Wysiłek fizyczny jest wskazany (dajmy na to 1km biegu, 100 pompek dziennie itd), ale na mojej liście znajdowały się takie zadania jak "2 odcinki Breaking Bad" albo "4 misje w Duke Nukem 3D". Trywialne rzeczy, ale możesz notować je sobie na karteczkach i odznaczać "achievementy", dzięki czemu masz świadomość, że coś robisz i jesteś w stanie śledzić progres.
No i tak się w sumie wyleczyłem. Tanie pigułki z Allegro, karteczki samoprzylepne i Duke Nukem. Potem takie stany jeszcze kilka razy wracały, ale byłem już przygotowany. Jeśli w depresję nie zostałeś wpędzony przez jakąś konkretną traumę czy nieszczęśliwy wypadek, to po prostu załóż z góry, że problem jest natury fizycznej. Inaczej dostaniesz pierdolca próbując dociec "dlaczego ja". Psychiatra może pomóc, jeśli potrzeba silniejszych środków. Psycholog? Głównie po to, żeby skierować do psychiatry. Tak w ogóle fajnie się czyta zastęp ludzi wysyłających do psychologa osoby, dla których umycie zębów to nieraz wyczyn na miarę zdobycia Mount Everest. Taka januszowa rada pokroju "weź się w garść". O ile nie masz nazwiska sprawdzonego psychologa lub psychoterapeuty (pisałeś o kompleksach, więc akurat z tym mógłby pomóc, ale z twojego postu nie wynika, że one są źródłem powracających stanów), daj sobie spokój. Zresztą sam widzisz, że trafiłeś w przeszłości na konowałów, którzy na dłuższą metę tylko zaszkodzili, bo pozostawili wrażenie, że "tego nie da się naprawić".
W twoim przypadku dochodzi jeszcze kwestia znalezienia pracy. Z tym nie pomogę. Po prostu jeśli masz wybór (no tak, "jeśli"), to bierz coś, co wymaga określonego, ale niezmiennego grafiku pracy. Robota na zmiany w takim stanie to słabe rozwiązanie.
No i jeszcze czego warto nie robić. Żadnych używek. Nawet słodycze i śmieciowe żarcie uznaj za takowe i ogranicz do minimum. A z takich rzeczy niezwiązanych bezpośrednio z fizjologią...
Wypierdalaj z tego forum! Mówię poważnie. GOL potrafi byś skrajnie toksycznym miejscem, gdzie "administracja" zwalcza wszystko poza szkodnikami. Większość starej gwardii opuściła to forum po cichu, część z hukiem. Komentarze roją się od pacanów z dwucyfrowym IQ. Z jednego debila można pośmiać się raz, dwa razy, może dziesięć. Ale czytanie po raz setny kretynizmów Hydro, autyzmu Ogame'a i plebejskich opinii Ghosta / Trzynaście zdecydowanie nie spowoduje u nikogo wybuchu gejzeru dopaminy w mózgu. Co najwyżej będziesz zadawał sam sobie słynne pytanie Snake'a z MGS5. Bezustanne czytanie, jakim to bezwartościowym gównem są Polacy (czyli również ty, twoja rodzina, twoi znajomi itd) bo jakiś pisior czy inny narodowiec zachował się jak debil nie poprawia samooceny. No i nie zapominaj, że jeśli pograłeś na emulatorze w Donkey Konga, to jesteś złodziejem, więc nie ma różnicy między tobą i żulem kradnącym staruszkom torebki, żeby mieć za co kupić klej do powąchania. Do tego jesteś nazistowskim ścierwem, bo podrapałeś się po głowie widząc, że w najnowszym serialu Netfliksa o przygodach XI-wiecznych Walijczyków 75% obsady to czarni geje na wózkach inwalidzkich. Wisienką na torcie będzie, kiedy takim besztającym cię ostatnim sprawiedliwym jest człowiek rzucający parę lat wcześniej na prawo i lewo pedofilskimi żarcikami albo fanboj jakiejś platformy biorący udział w każdej pyskówce począwszy od premiery siódmej generacji konsol.
Aha. Jeszcze jajka w koszulkach są spoko. Naturalne źródło 5HTP. Polecam.
Dziękuję za tak dlugi post. Faktycznie chciałbym zacząć najpierw z jakimiś tabletkami czy lekami. Kompleksy na pewno wpływają na mój stan.
Gola raczej nie opuszczę bo jak mówiłem to jedyne miejsce gdzie mam ochotę na kontakty międzyludzkie, a i jedyne miejsce gdzie mogę dzielić się swoimi pasjami do gier i muzyki. Plus jest tu cała masa naprawdę wartościowych i świetnych użytkowników (co widać po tym wątku).
" W końcu zacząłem podchodzić do tego jak do zadania w pracy, w której mam osiągnąć określony cel. Trochę googlowania, trochę czytania i udało mi się ułożyć wszystko do kupy. Można się śmiać z tych internetowych auto-diagnoz, ale lista znanych chorób i schorzeń jest skończona, a szansa, że jesteś unikalnym płatkiem śniegu niemal zerowa" - w punkt :) wyżej wspomniałam też o książce, która mi pomogła połączyć kropki (jeden z kilku środków). Warto szukać.
Adam, skoro mieszkasz pod Warszawą, to gdybyś się zdecydował podjechać do Waw na osobistą wizytę, to z polecajki z psychologii UW mam Centrum CBT - nie jestem tylko pewna po latach, czy polecajka dotyczyła konkretnie centrum przy Marszałkowskiej czy w ogóle. Na cbt.pl/kadra można poczytać o specjalistach (mają i lekarzy psychiatrów i psychoterapeutów) i dobrać pod siebie, gdyby okazał się potrzebny. Część prowadzi terapię przez skype, choć kontakt osobisty robi robotę. Powodzenia w szukaniu nowej pracy, niestety to wszystko kosztuje. Na szczęście, przy spotkaniach raz w tygodniu koszt przynajmniej trochę rozkłada się w czasie.
Na początku nietrudno się obrazić i zdystansować do psychoterapeuty, gdy dociekliwie wykonuje swoją pracę, ale to normalne, że zaufanie przychodzi z czasem.
Jeśli nic nie zażywasz, to oprócz ww. witamin, może dorzuć sobie ziołowe Walerianę lub Nerwosol dla uspokojenia myśli, przynajmniej póki o prochach ewentualnie zadecyduje lekarz.
edit: jeszcze coś - jeśli specjalista jest dobry, to nie zdziw się, jeśli będzie kicha z terminami - kalendarze potrafią mieć zapchane na miesiąc z góry z listą rezerwową. Po zapytaniu o terminy wizyt tych, których cv się spodoba, to wyjdzie w każdej takiej placówce :) Ale imo lepiej odczekać, iść do dobrego i potem zaklepywać wizyty na zapas niż do pierwszego, który ma wolny termin.
Niestety na kosztowną terapię nie mogę sobie pozwolić więc zostaje mi jedynie pomoc NFZ jeśli już faktycznie będę musiał się z tym mierzyć choć dalej nie jestem przekonany.
Jeżeli nie miałbyś problemów z dojazdem do Wawy (o ile w ogóle będzie taka potrzeba i możliwość), to poleciłbym Ci dwóch psychiatrów:
https://www.znanylekarz.pl/slawomir-fornal/psychiatra-terapeuta-psychoterapeuta/warszawa
https://www.znanylekarz.pl/andrzej-jakubczyk/psychiatra/warszawa
Nie wiem jak ten pierwszy, ale ten drugi na pewno przyjmuje na NFZ.
Jestem zdania, że obaj wymienieni przeze mnie lekarze zaliczą się do specjalistów wysokiej klasy. Pamiętaj tylko, że efekty leczenia i ogólne wrażenie, jakie sprawia dany lekarz to historia indywidualna. To, że dany psychiatra dobrze leczył jednego pacjenta, nie oznacza, że tak samo będzie w innym przypadku.
Zrobisz, jak będziesz chciał, ale uważam, że trzeba reagować szybko i nie czekać do momentu, kiedy będziesz już w absolutnie czarnej dupie.
Psychoterapeuty niestety nie mogę polecić żadnego, ale może znajdziesz kogoś pod tymi linkiem:
https://www.znanylekarz.pl/psychoterapeuta/warszawa/nfz
Adam, przykro mi :( Za to znalazłam na chomiku skany książki, o której pisałam https://chomikuj.pl/kwasek2525/Young*2c+Klosko+-+Program+zmiany+sposobu+*c5*bcycia.+Uwalnianie+si*c4*99+z+pu*c5*82apek+psychologicznych
Zacznij od wstępu :) W pliku 2-5. Pułapki wstęp.PDF zrób sobie test pułapki z tej książki (ciekawy psychotest ;), może wpasujesz się w jakichś schemat i będziesz mógł o sobie poczytać. Jak nic nie wyjdzie, to będziesz szukał rozwiązań gdzie indziej, zanim doczekasz się NFZ, ale przynajmniej będziesz bogatszy o jakąś wiedzę. Może coś pomoże. To tylko wycinek wiedzy i książka nie równa się terapii, no ale lepszy cyc niż nic. Lepiej mieć jakieś narzędzia, niż żadne, generalnie terapia to m.in. dawanie narzędzi do radzenia sobie.
Psychoterapia to często cotygdniowe wizyty u psychologa więc rzeczywiście jest to spory wydatek. Ale już do psychiatry aż tak często nie trzeba przychodzić więc warto rozważyć wizytę prywatną jeżeli NFZ nic nie zdziała. Nie wiem jak z cenami, mój na przykład bierze 200zł za wizytę (Wawa), chodzę raz co 3 miesiące.
Druga sprawa to jeżeli dostaniesz leki to mogą one na ciebie nie zadziałać. Każdy inaczej reaguje na leki i odpowiedni ich dobór może trochę potrwać. Więc pewnie po pierwszej wizycie dostaniesz jakieś leki i będziesz musiał przyjść na kolejną wizytę po kilku tygodniach (na efekt leków trzeba czekać od około tygodnia do dwóch tygodni). Jeżeli dalej będzie nie w porządku to dostaniesz inne leki. I tak do skutku. U mnie odpowiednie dobranie leków trwało 4 miesiące, chociaż ja mam chorobę afektywnę dwubiegunuwą więc troszkę inna sytuacja, w przypadku depresji powinno to pójść sprawniej.
Spokojnie i tak doceniam :) Chętnie poczytam.
W sumie faktycznie chyba lepiej jeśli się najpierw umówię do psychiatry bo na psychologa mnie po prostu nie stać i jakoś nie wierzę w umiejętności pocieszania ludzi za pieniądze, a tak to przynajmniej dostanę jakieś leki zamiast ładować pieniądze w błoto.
To prawda, leki mogą działać baaardzo różnie. Na dwoje babka wróżyła, możesz poczuć się wyraźnie lepiej już po 3-4 tygodniach, ale jest duże prawdopodobieństwo, że poczujesz się po nich na początku jak John McClane po przeturlaniu przez wszystkie szyby wind w Pałacu Kultury.
Nie chcę Cię straszyć, mówię, jak może być.
[EDIT]: Adam, poczytaj o tym kim jest psychoterapeuta, czym się zajmuje i jakie są jego cele względem pacjenta. W żadnym wypadku nie chodzi o pocieszanie. Psychoterapeutę znajdziesz też na NFZ, ale mogą być długie terminy.
https://cpsens.pl/jaki-sens-ma-psychoterapia-.html
http://www.psycholog-pulawy.pl/blog/prawd-kilka-o-psychoterapii/
poczujesz się po nich na początku jak John McClane po przeturlaniu przez wszystkie szyby wind w Pałacu Kultury.
Racja, pierwsze parę dni niektóre leki mocno przymulają. No, ale warto się przemęczyć. Jak zacząłem brać lek, który obecnie zażywam to musiałem sobie wziąć tydzień wolnego od pracy. Jak poszedłem pierwszego dnia to szef mnie po godzine odesłał do domu, do niczego się nie nadawałem.
Mnie zastanawia jaka jest odpowiednia cena za taką wizytę u psychiatry - u mnie w mieście jest trochę opcji, ale widząc po opiniach to tak naprawdę wszystko sprowadza się do jednej miejscówki gdzie 45 minut to koszt trzech stówek...
Mogę ci dać namiar do swojego lekarza. Jeżeli problemem nie jest dojazd do Warszawy.
https://psychomedic.pl/dt_portfolios/dr-bernadetta-warchol-psychiatra-warszawa/
200zł za godzinę podczas pierwszej wizyty i później tyle samo za 30 minut. Przy kolejnych wizytach te pół godziny powinno ci wystarczyć.
Wiadomo, że każdy ma różne odczucia i każdy będzie polecał kogo innego. Ja byłem u tej pani i naprawdę czułem, że lekarz próbuje się w jakikolwiek sposób zaangażować. Szczególnie, że zraziłem się gdy pierwszy raz poszedłem do psychiatry (był to inny lekarz). Zadał mi kilkadziesiąt pytań z jakiegoś formularza, postawił złą diagnozę, wypisał receptę i podziękował. Sporo czasu minęło zanim postanowiłem dać drugą szansę z wizytą u psychiatry.
Także polecam, pani doktor jest bardzo życzliwa i wyrozumiała, wizyta przebiega w komfortowej atmosferze.
Ja byłem u 3 różnych lekarzy i cena wachała się między 150, a 250zł.
Z tego co widzę na znanylekarz.pl na przykład dr Fornal życzy sobie za wizytę od 200 do 220 zł (konsultacja online też). Nie wiem tylko czy te ceny są aktualne, ale wygląda na to, że raczej tak.
Powiedz mi, chcesz tylko i wyłączne wizytę prywatną, czy tylko patrzysz tam, gdzie masz najbliżej? Czas oczekiwania na wizytę na NFZ to mniej więcej miesiąc czasu, więc raczej do przeżycia, no i będzie Cię to kosztować okrągłe "0" złociszy.
Jeżeli chodzi zaś o jakość usług, to znalezienie dobrego psychiatry na NFZ nie jest wielkim problemem. To nie jest tak, że dobrzy lekarze pracują tylko prywatnie. Trochę gorzej jest psychoterapeutami na NFZ, no i czas oczekiwania na wizytę jest dziki, ale to też jest do zrobienia.
A, taka mała uwaga z mojej strony. To rzadkość, ale jak zobaczysz możliwość zapisania się do klasycznego psychoanalityka, to radzę uciekać w popłochu :-)
[EDIT]: Generalnie lekarzy psychiatrów podzieliłbym na 3 grupy:
1. Wysokiej klasy specjaliści. Są to ludzie z poczuciem misji, mający najczęściej dużą wiedzę medyczną i doświadczenie w leczeniu klinicznym. Równie często są empatyczni, dokładni i otwarci. Lekarze z tej grupy przywiązują ogromną wagę do jakości wykonywanej przez siebie pracy i równie duże znaczenie ma dla nich samopoczucie pacjenta.
2. Psychiatrzy solidni. Taki krzywdy pacjentowi raczej nie zrobi, po prostu zrobi dobre rozpoznanie i wypisze prawidłowe leki, to wszystko.
3. Psychiatrzy niekompetentni i nieprofesjonalni. Tacy niestety też się zdarzają. Człowiek po takiej wizycie zastanawia się jakim cudem ten jegomość dostał prawo do wykonywania zawodu (?).
Wymienieni przeze mnie parę postów wyżej psychiatrzy to ta pierwsza grupa. Aha, pamiętaj tylko, że lepiej nie liczyć na jakąś długą gadkę i "wywnętrzanie się". Psychiatra jest od recepty, kropka. Chociaż w sumie... no dobra, zdarzają się tacy, którzy wyraźnie lubią pogadać i nie robią przy tym krzywdy wygadywaniem głupot, to jednak mniejszość. Większość ma lakoniczny i "suchy" sposób bycia, ale to wynika z charakteru wykonywanego zawodu, więc nie uprzedzaj się zbyt szybko.
Bo ja wiem... na razie lokalnie choć nie wykluczam, że może będę szukał gdzie indziej bo i tak pewnie kolejne pół roku jak nie więcej spędzę na bezrobociu więc będę miał dużo czasu na ewentualne dojazdy. W sumie w przypadku psychiatry nawet nie muszę skręcać w stronę NFZ bo jeśli faktycznie mi pomoże przypisując odpowiednie leki to faktycznie jestem skłonny zapłacić (prawie) każde pieniądze.
Jeśli terapia, to tylko u osoby z certyfikatem, listy są na stronach odpowiednich towarzystw.
Na depresję ZUS rentę daje.
Doskonale Cię rozumiem. Sam miałem epizody depresyjne. Ale nie da się tego wyleczyć "domowymi sposobami". Najlepiej iść do specjalisty aby przepisał jakieś leki, oraz zastanowić się nad wizytami (terapią grupową) u psychologa.
Mojej depresji i nerwicy lękowej wstępnie pomogła wizyta u psychiatry i rozpoczęcie farmakoterapii. Mimo to, żeby z problemem się całkowicie zaznajomić i mu się opierać powinienem zacząć psychoterapię, ale póki co to mnie na nią nie stać, bo obecne pieniądze przeznaczam mieszkanie i jakieś mniejsze przyjemności. :P Obowiązkowo powinieneś iść do lekarza.
Cześć,
Na początku chciałem dodać, że cieszę się, że tyle osób chce pomóc i dzieli się swoimi radami i doświadczeniami. Ani jednego komentarza hejtującego autora i tak to powinno zawsze wyglądać.
Od siebie tylko dodam że możesz w wolnym czasie posłuchać/poczytać o Davidzie Gogginsie. Sporo o nim w sieci jest. Oczywiście nie twierdze że czytanie o nim Cię wyleczy ale gość jest świetną osobą, przeszedł sporo w życiu i inspiruje mnóstwo osób na całym świecie. Polecam podcasty o nim na Zeń Jaskiniowca. Daj znać jak się zapoznasz z jego osoba :)
Podoba mi się też pomysł mohenjodaro. Jakiś czas temu robię podobnie szczególnie w gorsze dni. Np. co by się nie działo, niezależnie od stanu psychicznego czy humoru zawsze robię to co mam zrobić. W sensie np: dieta 2500 kcal max. Nie przekroczę nawet o 1 kcal. Zrobić trening. Pobiegać itp itd. Po prostu parę rzeczy do zrobienia które musze zrobić zawsze czy chce mi się czy nie. Z czasem chce powiększać swoją dyscyplinę i powoli dodawać więcej. Taka jescze mała rada odnośnie treningów czy biegania. Jak postanowisz zacząć to zrób sobie bardzo małą ilość.
Np spacer 1 km i 20 pompek. I tak podbudujesz trochę swoją ocenę i będziesz miał poczucie że dzisiaj był dobry dzień wykonałem to co miałem wykonać. Najgorzej zarzucić sobie jakiś chory grafik.
Życzę zdrowia i walcz o siebie nawet jak sytuacja będzie się wydawała beznadziejna!
Pozdrawiam!
edit: A jeszcze bym zapomniał. Polecam Ci ten kanał na YT i filmiki Ajahna Brahma. Świetny gość! Posłuchaj sobie jak opowiada o życiu problemach itp. Tylko nie sugeruj się tym że on jest Buddystą on bardziej opowiada o życiu i toleruje wszystkie religie.
Punkt pierwszy, zmień Polskę na coś bardziej słonecznego.
Pytałeś o domowe sposoby, a i tak każdy powtarza jak mantrę, że tylko combo-lekarz/psychotropy wchodzą w grę.
Uważam, że chociażby chwilowa zmiana środowiska na coś jaśniejszego i cieplejszego, szczególnie teraz zimą gdy najwięcej osób się odpala, może być wskazana.
domowy sposób, zmień dom
Rada dobra jeżeli masz gorszy humor. Rada beznadziejna jeżeli masz depresję. W lato wziąłem sobie dwa tygodnie urlopu i pojechałem do Zakopanego. Najgorsze wakacje w życiu, trzy dni przeleżałem w pokoju, bo nie miałem na nic siły. Wyjazd naprawdę nieudany. Zmiana otoczenia nie bardzo mi pomogła.
Jeszcze parę tipów ode mnie, które mi pomagają.
Ureguluj sen. Nie zarywaj nocy, nie śpij w dzień. To jest mega ważne. Trzeba się dobrze wyspać i mieć w miarę regularny cykl snu. Wiem, że teraz premiera Cyberpunka, no ale na ogół warto się wysypiać ;)
Dieta. Nie musi być jakaś radykalna zmiana, przy depresji ciężko się trzymać twardej diety. Wystarczy jakieś większe urozmaicenie posiłków, dorzucenie troszkę większej ilości warzyw i owoców. Troszkę zdrowsze żeby te posiłki były. Warto unikać kofeiny. I energetyków, one mają destrukcyjne działanie nie tylko jeśli chodzi o dietę, ale i o regularny sen.
Unikać "przeleżenia" całego dnia w domu. Jeżeli zbliża się czas kiedy będziesz miał trochę większą ilość wolnego czasu, to sobie go jakoś rozsądnie zaplanuj. Byle tylko nie włóczyć się po domu i nie zamulać cały dzień ;)
Na mnie naprzykład, spędzenie dwóch dni w domu bez wychodzenia działa raczej źle. Jak już naprawdę nie mam co robić to biorę nadgodziny w pracy, byleby się czymś zająć.
300 zł za wizytę to najlepiej od razu szukać jeszcze jednego psychiatry po takiej wizycie, bo stan pacjenta może się pogorszyć.
Dlaczego nic nie mówiłeś? Zawsze staral die tłumaczyć twój weedny charakter różnymi rzeczami. Teraz wszystko jasne.
Wiem że napiszę to samo co wielu, ale serio powinieneś porozmawiać z jakimś specjalistą. Mój dawny przyjaciel miał podobny problem, dopiero po wielu moich namowach uczynił to i faktycznie ten człowiek "otworzył" go i sprawił że zaczął patrzeć inaczej na świat.
Trzymam za Ciebie kciuki że się pozbierasz i nie będziesz miał czarnych myśli, bardzo Ciebie szanuję za wiele rzeczy jak choćby gust muzyczny. Nawet wybaczam że gnębisz Goticzka.
Nawet wybaczam że gnębisz Goticzka.
Nawet w dołku będę go gnębił ; ] Dzięki za miłe słowa byku i liczyłem, że się wpiszesz.
Ktoś tu chyba pragnie zapisać się na wizytę do doktora Wolfa na terapię Goticzkową.
Nie wiem który już raz to piszę, ale dziękuje wam GOLasom za tak ciepłe słowa i poważne podejście do tematu. Temat dosyć mocno mnie podbudował i postanowiłem już podjąć kilka decyzji - w przyszłym roku mam zamiar zacząć uczyć się na handlowca i jeśli wszystko się ułoży to już zacznę od stycznia. Pewnie będę w tym beznadziejny, ale spróbuję bo nic mnie to nie kosztuje. Ponadto na jakiś czas całkowicie rzucam alkohol bo w minionym tygodniu było go stanowczo za dużo i przyprawiał jedynie o demotywujące bóle głowy. Chcę się też zapisać do psychiatry po odpowiednią diagnozę i leki, ale to dopiero po świętach.
Dzisiaj było tak sobie bo dostałem jakiegoś nagłego ataku histerii, który skutkował sprzątaniem kuchni przez kolejne 30 minut... ale właśnie przez takie gówno chciałbym już po prostu wyjść z tego stanu i chyba w końcu znalazłem w sobie siłę. Rodzinka też mnie mocno wspiera tak samo jak przyjaciele choć pewnie znowu minie trochę czasu zanim będę mógł się znowu angażować w jakieś towarzyskie spotkania (które w moim przypadku i tak zawsze były raczej rzadkością).
Czuć pozytywną energię w Twoim poście! Oby tak dalej trzymam za Ciebie kciuki.
Oj tak, cholernie dobrze, że już powoli coraz lepiej.
Nikt nie potrafi tak motywować człowieka jak ja, wiedziałem że wizja Goticzkowej terapii podziała na Adama bardzo skutecznie.
A tak serio bardzo się cieszę to co widzę w Twoim wpisie i trzymam kciuki!
Taka krótka aktualizacja tego co się u mnie dzieje "sprokowana" dyskusją w jednym z wątków ;)
Nie jest lepiej, a jest tylko coraz gorzej. Wagę trzymam, dalej abstynentuję, witaminy biorę... ale to i tak mnie w żaden sposób nie spełnia. Że specjalisty nic nie wyszło bo prywatnie nie mogę sobie pozwolić, a państwowo trafiłem na abstrakcyjne terminy. Jest już za późno na specjalistyczne leczenie.
Jedyną zaletą tego stanu rzeczy jest to, że coraz bardziej mam gdzieś co przyniesie przyszłość. Lecę chwilą bo szczerze powiedziawszy nawet się na tą przyszłość nie nastawiam (nawet nie za bardzo chcę jej dożyć), a tak to przynajmniej zachowuję jakieś strzępy spokoju ducha ;) Co prawda zauważyłem w sobie jakieś początkowe objawy paranoi, ale to raczej nic poważnego.
Piszę bo chyba chciałem to z siebie wyrzucić. Na znajomych się zamknąłem bo nie chcę ich juz zamęczać, a to forum stanowi w tej chwili jedno z moich okienek na świat.
Dlaczego prywatnie nie możesz sobie pozwolić na lekarza? Ile potrzebujesz pieniędzy?
Idź do lekarza, innej opcji nie ma. Wizyta prywatna kosztuje około 200zł, no musisz ogarnąć te dwie stówki, to dla ciebie powinien być priorytet.
Nie wiadomo czy jedna wizyta coś da. No i niekoniecznie 200 zł.
Jeśli odczuwasz poważniejsze problemy i/lub miałeś myśli samobójcze, zawsze możesz próbować ze szpitalem psychiatrycznym. Aczkolwiek i tak nie wiadomo na jakiego specjalistę trafisz..
Ja sam jestem po dwóch sesjach psychologicznych i w sumie żałuję, że nie poszedłem już dawno.. Co prawda mam w ramach Luxmedu 4/rok, ale nawet głupie dwie głupie sesje pchnęły mnie dalej i uświadomiły kilka rzeczy.. Szkoda, że tak późno..
A tak poza tym to alkohol.
Lub psychiatra i jakieś leki na poprawę samopoczucia. Jak coś to - I know a guy, aczkolwiek ja lecę w alkohol (a niestety nie można mieszkać, wiec łykanie tabsów mi nie wychodzi ostatnio)
Te abstrakcyjne terminy w placówkach państwowych to lekka przesada. Są specjalistyczne poradnie i fakt, że można czekać kilka miesięcy na pierwszą wizytę, ale jak już się dostaniesz, to potem masz regularne spotkania. Lepiej tak, niż wcale. A zanim się obejrzysz, już będziesz mógł regularnie uczęszczać. Wystarczy zasięgnąć języka, która poradnia/jaki lekarz jest dobrym specjalistą w danej dziedzinie.
Ktoś tutaj doradza alkohol - w żadnym wypadku w to nie idź. Tylko pogłębia stany depresyjne, a potem będziesz się leczył dodatkowo z uzależnienia.
Niestety w jedynej sensownej przychodni prywatnej w moim mieście jest to więcej niż 200zl... Mówię oczywiście o psychiatrze bo pseudo-terapeutów wgl nie uwzględniam.
Państwowo terminy na 3-4 miesiące w przód, a też powątpiewam w wartość NFZ.
Alkoholu do końca lutego nie piję (to będą już 3 miesiące).
Czemu piszesz o "pseudo-terapeutach? Terapia z reguły powinna być pierwszym krokiem przy takich problemach. Nie wszystkie nurty psychoterapii to chochoły, są takie oparte na nauce jak "psychoterapia oparta o rozwiązania". Serio, warto spróbować, pogadać z terapeutą o twoich uprzedzeniach, omówić plan - zobaczysz czy Ci się to podoba, czy widzisz w tym sens.
Bardzo mnie dziwi psychiatra za ponad 200zł, gdzie w Warszawie można bez problemu znaleźć dobrych specjalistów właśnie za te 200 zł. Do psychiatry też nie chodzisz co tydzień - z reguły 1 maks 2 wizyty, dostajesz leki, i potem check-in co miesiąc i ewentualnie wymiana maili za darmo, jakby był jakiś problem z reakcją na leki.
Bo terapeuci w żaden sposób nie pomogą i po prostu im nie ufam. Zapytają się "czemu jest pan smutny", wytłuką z siebie kilka pustych frazesów po czym zainkasują niemałe pieniądze.
Psychiatra przypisze odpowiednie leki i to jedyne na czym mi zależy.
No nie, terapia nie działa tak jak to napisałeś. Milionom osób terapia namacalnie pomaga, jest wiele nurtów psychoterapii. Fakt, nie są to lekarze, ale dobry terapeuta dokształca się cały czas, i ma wiedze 10x większą niż świeży magister psychologii.
Jak i tak wszystko jest zdalnie, to możesz znaleźć takiego o dobrych ocenach i odpowiadającym Ci opisie metod na np znanylekarz, napisać maila ze swoim problemem i pytaniem, czy i jak pan może pomóc, bo nie wiesz jak taka terapia wygląda i nie ufasz. Zrobiłem dokładnie to 3 lata temu i z efektów 2 miesięcznej terapii korzystam do dziś.
Tak czytam co piszesz, co ci odpisuja... Nie mam za duzo do dogadania, poza jednym. Sama diagnoza nikogo nie uleczy, ale jesli chodzi o to co "ci dolega", to nie masz przypadkiem dystymii?
Poczytaj z chlodna glowa o niej, to taka przewlekla depresja z lekiem. Stan na ogol lepszy niz "w normalnej" depresji, ale potrafi nieleczona trwac cale zycie. A leczenie - bardzo czesto dobrze reaguje na leki, wiec jest spora nadzieja.
I nie chodzi o zadna pigulke szczescia, tylko inhibilatory wychwytu zwrotnego serotoniny i noradrenaliny, bo jesli masz problem na poziomie chemii mozgu, to niezaleznie co sam zrobisz, nie poradzisz sobie z tym! Chociaz bys na glowie stanal, bez pigulek nie zmienisz siebie na poziomie biologii.
Dopiero teraz miałem czas trochę poczytać i być może coś w tym jest. Większość objawów pojawia się też u mnie choć nie wiem jak jest z tym dwuletnim okresem utrzymywania się objawów bo jak pisałem w pierwszym poście - humorki te wracają co jakiś czas. Ostatnimi czasy jakoś tak średnio co 2 miesiące choć w obecnej sytuacji, okres "odrętwienia" lżej lub ciężej utrzymuje się od października.
Dla osób, które odbywały wizyty online - jak to oceniacie? Widzę, że niestety jest to w tej chwili jedyna opcja "wizyty" u lekarzy, a mam wrażenie, że taki sposób bardzo negatywnie wpłynie na przebieg samej rozmowy.
No nie jest to tym samym, co rozmowa podczas fizycznego spotkania. Ale pewnie lepsze to, niż czekanie aż się coś samoistnie zmieni
Jednak się wstrzymam bo taka rozmowa przez Zooma czy innego Skajpaja, w ogóle mi się nie widzi.
Jeśli chodzi o psychiatrę, to nie powinno być dla ciebie różnicy - kluczem jest odpowiadać szczerze i dokładnie, nie wymijać i niczego nie zatajać.
Z psychologiem - no to nie jest to samo, ale still works.
Przykro się czyta o depresjach, sam mam czarne myśli co jakiś czas i słuszną niestety samoocenę poniżej poziomu morza i nie życzę nikomu żeby się znalazł w takim stanie bo z tego gówna wyjść to kaplica, jeszcze jak się ma zaniedbania z dzieciństwa i młodzieńczych lat i jest się gównem ludzkim co nic nie potrafi jak ja to praktycznie niemożliwe niestety.
Adaś, dasz radę! Trzymam kciuki.
To jeden z tych smutnych tematów niestety. :( Naprawdę radziłbym nie odkładać wizyty u lekarza na później. Znajdowanie wymówek do niczego dobrego nie prowadzi. Jeśli to faktycznie depresja, to tylko lekarz będzie Ci w stanie pomóc. Musisz się z tym pogodzić. Im wcześniej, tym lepiej. Może podświadomie boisz się stygmatyzacji? Nie ma powodów do obaw. Nikt poza Tobą i lekarzem będzie wiedział, że leczysz się na depresję. Lekarzy obowiązuje tajemnica zawodowa. Tak więc nie czekać, tylko uderzać wizytę online. Trzymaj się!
adam11$13
Nie ma sensu porównywać się z innymi. To nie ma sensu. Zawsze ktoś znajdzie kogoś kto ma lepiej bądź pozornie będzie tak tylko wydawać się. Gdybym porównał się z Bradem Pittem, gdy on miał 30 lat mógłbym pomyśleć sobie "hej, ale dlaczego nie jestem nim" A serio nie chciałbym być sławny, bo wtedy straciłbym prywatność na zawsze.
Myślenie także co myślą inni o nas jest mało ważne i bez znaczenia, bo przeważnie nic nie myślą, bo są zajęci swoimi sprawami i zajęciami.
Dobre myśli nakręcają dobre samopoczucie ciała. I na odwrót. Gdy ktoś wyjdzie z tego koła pesymistyczne myśli nakręcają zły stan ciała i na odwrót. I z tego wielu nie potrafi wyjść i wrócić do pierwotnego stanu.
Psychologowie i psychiatrzy to nie cudotwórcy. Bez zmiany myślenia w środku danej osoby mogą co najwyżej tłumić zły stan ciała proszkami bądź na chwilę napędzić kogoś sesjami pozytywnie, gdy ktoś samemu tego nie potrafi, ale co z tego jak atakują skutek, a nie przyczynę. Skąd przyszło złe samopoczucie i czemu utrzymuje się.
Zdolność automatycznego myślenia pozytywnie sądzę, że jest kluczowa dla każdego człowieka. Takie automatyczne myśli mają dzieci, bo szybko wracają im pozytywne myśli, gdy coś złego im przytrafi się, ale trzeba nauczyć się też tak myśleć jako osoba dorosła, bo to przekłada się na dobre życie i wszystkie sfery. Moja osoba jest skrajnie pewna sobie i wyluzowana. Praktycznie jestem nie do złamania z powodu tego jakie mam automatyczne myśli pozytywne niezależnie od sytuacji. Wyuczone z książek z okresu studiowania psychologii. Choć na pierwszy rzut oka można mnie brać za drania, narcyza i megalomana, który rozstawia wszystkich po kątach to jednak wyuczenie się pewnym nawyków z dostępnej wiedzy potroiło moją pewność siebie i nastawienie pozytywne do świata i ludzi.
Nie warto skupiać się zbyt mocno na sobie, bo najczęściej to ludzi prowadzi do konfliktów wewnętrznych. Depresje/nerwice dużo rzadziej łapią osoby z wieloma wspaniałymi przyjaciółmi, szczęśliwą rodziną, spełnieniem w kluczowych sferach życia, kochających zwierzęta, naturę i ludzi, mających pasje i zainteresowania, które dają im zastrzyk energii pozytywnej. Dawanie innym od siebie jest też potrzebne dla harmonii, a branie i podejście egoistyczne może kogoś wpędzić w róg.
Trzeba akceptować siebie samego. Niezależnie od tego kim się jest i jak wygląda kogoś życie. Pasje napędzają człowieka. Zwłaszcza sport. Miłość. Spotkania z przyjaciółmi. Mi może łatwiej, bo zawsze byłem duszą towarzystwa, ale gdybym nie zainteresował się psychologią i nie przeczytał wielu książek nie byłbym tym kim jestem w kwestii sposobu myślenia, zmiany automatycznych myśli podświadomych na optymistyczne.
Realnie może mam szczęście, ale nigdy od czasu dzieciństwa i szkoły podstawowej nikt mi nie powiedział coś złego. Może to z powodu, że jestem pewny siebie i wygadany, wręcz dominujący. Nie wiem. Ale chyba nie miałoby to wpływu na moją psychikę takie pierdoły. Sądzę, że najgorzej mają dzieci, które były porzucone lub niekochane i krzywdzone przez rodziców na to jak kształtuje się ich psychika. A dalej dopiero szkoła.
Zatem:
Równowaga, harmonia i balans to pogoda ducha i pozytywne myślenie.
Dobre nastawienie do świata i ludzi. Brak złych emocji. Wyrzucenie ich na zawsze.
Szybkie zapominanie o tym co złe. Brak skupiania się na negatywnych emocjach. Pozytywne myślenie i nakręcanie pozytywnych emocji.
Pasje, które napędzają do działania. Kontakt z przyrodą, zwierzętami i ludźmi, których uwielbiasz i jesteście bratnimi duszami. Nadajecie na tych samych falach. Długi i spokojny sens minimum 9 godzin. Dobre odżywianie. Jogurty. Truskawki. Naleśniki. Sernik. Mniam, mniam. Brak używek. Miłość.
Nie słyszałem o jakimkolwiek przypadku długiej depresji lub nerwicy z której ktoś wyszedł bez ustalenia czym spowodowany jest konflikt wewnętrzny, by przepracować go oraz zmiany na stałe myślenia na pozytywne. Jeśli ktoś bazuje na wysłuchaniu psychologa, by nastroić się lub braniu antydepresantów to jest to droga na skróty bez sukcesu. Możesz się poczuć lepiej przez jakiś czas, ale to wróci. Piszę na podstawie przeczytania o tysiącach przypadków w książkach z USA, które leczyły się na depresje i nerwice w latach 70', 80', 90'.
W realu kilka osób mi przyznało się, że ma depresje bądź nerwice. I tak podejrzewałem, bo to widać. I tak jak napisałem chodzili na sesje lub brali antydepresanty latami, a uderzali w przyczynę, a nie skutek. A nikt za nich nie zmienił ich myślenia. To mit, że psychiatrzy i psychologowie zrobią pstryk i po problemie. Skuteczność relatywnie jest niska. A żyjemy w czasach chorób cywilizacyjnych z powodu szybkiego tempa życia, większej ilości stresu i sztucznego wyścigu szczurów. Konsumować. A to błędne koło. Do niczego to nie potrzebne. Dla psychiatrów poza tym lepiej nie wyleczyć niż wyleczyć. Na zdrową logikę im szybciej pozbędą się pacjenta tym mniej zarobią.
Na koniec dodam najważniejsze.
Czy można więc zmienić chemię mózgu bez antydepresantów.
Można, ale to bardzo długotrwały proces. Poparte jest to dowodami naukowymi. Tak samo długo wchodzi się w depresje czy nerwice i tak samo długo wychodzi. Dobre myśli napędzą stan ciała. A następnie ciało zacznie napędzać stan ducha. Trwa to ok 3-4 miesiące. Chwil lepszych będzie co raz więcej i więcej. Aż wróci całkowicie dobry stan.
Nigdy na stałe nikomu nie wrócił dobry stan ducha po głębokiej depresji tylko dzięki antydepresantom. Wystarczy, że ktoś przestanie brać i wszystko wróci. Ludzie chcą iść na łatwiznę i biorą. I jaki jest tego skutek ? Robią za królików doświadczalnych. Nikt nie wie jakie najlepsze są leki pod kogoś. Ktoś pod wpływem tak silnych środków nie jest sobą. Opisywane to jest jak zmiana charakteru człowieka. Nie odczuwa się nic. Ani złych myśli, ani też dobrych. Czas płynie jakby szybciej. Dla kogoś bez leków minie rok, a dla kogoś pod wpływem tych substancji 3 lata, bo nic nie czuł.
To już 100 razy lepsze od brania chemii, która niszczy organizm jest danie sobie w kość niezależnie w jakim sporcie, ale tak na maxa w kość, aby wytworzyć bardzo dużą ilości endorfin. Ale to jest środek zastępczy, bo musiałbyś codziennie nauczyć sobie dawać ostry wysiłek. Ja nie muszę osobiście rozładowywać się sportem. Ja go lubię. A energię mam tylko pozytywną. I na tym powinieneś skupić się, by złamać zły stan - stać się pozytywnym człowiekiem w myślach i ciele.
W twoim przypadku dobrze, że otwarłeś się choć lepiej jakbyś realnie otworzył się. Pewnie tak samo dobrze zareagują i udzielą wsparcia. Stanie się otwartym i w duchu serdecznym człowiekiem wyzwoli tylko człowieka. Takie jest przynajmniej zdanie największych fachowców behawioralnych ostatnich kilkudziesięciu lat. Nastawienie możesz, a nie musisz. Cieszenie się małymi rzeczami. Każdym sukcesem. Lepiej małymi kroczkami dokonać mocnej i trwałej przemiany niż rzucać się na głęboką wodę nie będąc gotowym, a wszystko pryśnie jak bańka mydlana. Wszystkie zaburzenia psychiczne ludzi wynikają z wyuczonych złych reakcji na bodźce, a jedyną trwałą szansą na wyjście jest skoncentrowanie na zmianie reakcji, wypracowanie samokontroli myśli i samoświadomości.
Mam trochę podobnie, może nie aż, tak mocno, ale jednak coraz bardziej uswiadamiam się z myślą, że mogę mieć depresję. Natomiast jest jedna rzecz, która mi osobiście choć trochę pomaga. Tak doraźnie, na co dzień, kiedy akurat potrzebuję sobie podnieść poziom endorfin - muzyka. Muzyka to jest najlepsza rzecz na świecie, serio. Ja wiem, że to w żaden sposób nie rozwiązuje problemu, że na dłuższą metę, w zasadzie niewiele to daje, ale tak jak pisałem, daje mi przynajmniej jakieś chwilowe poczucie, że życie jednak jest trochę lepsze, niż normalnie wydaje mi się, że jest. Dosłownie wczoraj miałem cały dzień to wrażenie (a które mam coraz częściej i mocniej), że praktycznie całe życie, wszystko co mam trzymie się na słowo honoru i wystarczy, żeby jeden klocek się przewrócił i wszystko pójdzie się j@#ać. Zero radości, brak chęci na cokolwiek, totalny dół. Ale wieczorem włączyłem sobie muzykę i poważnie, wszystkie te dobre rady z internetu mogą się schować. I ponownie, mam świadomość, że to nikogo nie wyleczy z depresji, ale jeśli się potrzebuje, żeby przynajmniej na chwilę poczuć się trochę lepiej, to muzyka, którą się lubi naprawdę dużo daje. Teraz też słucham sobie Alice'a Coopera i świat automatycznie jest dla mnie trochę lepszym miejscem.
https://www.youtube.com/watch?v=agC3lIfPuQU
Zacząłem właśnie pisać jakąś aktualizację, ale powiedziałem, że może jednak nie warto :P Ale chyba idzie ku lepszemu bo chcę na dobre zacząć coś poważniejszego w tym miesiącu jeśli chodzi o jakichś specjalistów.
U mnie te Kur@#!wo ciągnie się od ja wiem.. 18 roku życia? Teraz mam 30. Z roku na rok coraz gorzej.. Do tego doszły różne fobie , niepohamowana agresja, której nie kontroluje.. Wahania nastroju są tak silne, że potrafię wstać z mega dołem , ale podczas śniadania wpaść w euforie a za godzinę znowu dół i tak dalej.. Nic mnie w życiu nie cieszy. Jestem w związku od 8 lat. Dziewczyna jest świadoma mojego problemu i ja się do niego przyznałem. Ona tylko mówi ,, Idź do lekarza '' A ja odpowiadam, że chyba tak zrobię i odkładam to cały czas.. . Raz kiedyś poszedłem i podczas rozmowy psychologiem kiedy zapytał w czym problem wyszedłem bo nie potrafiłem wyrzucić z siebie tych emocji.. Mam je bardzo głęboko zduszone w sobie..
Moje życie społeczne to katastrofa. Nawet nie wiem kiedy wszyscy się ode mnie odsunęli. Nie chciałem wychodzić, nie chciałem się spotykać. Za każdym razem byłem na nie, więc sobie wszyscy dali spokój i teraz jestem w sumie sam.. Nadal nie mam ochoty na spotkania towarzyskie. Toleruje tylko towarzystwo mojej dziewczyny i rodziny, nikogo więcej.
Jeśli chodzi o sen to nie pamiętam kiedy wstałem wypoczęty.. Sen mam bardzo płytki. By zasnąć potrzebuje absolutnej ciszy. Budzi mnie najmniejszy hałas. Budzę się bardziej zmęczony niż idę spać..
Ogólnie moim lekiem na depreche są gry. Chyba jestem mocno uzależniony bo nie wyobrażam sobie dnia bez zagrania choćby godzinkę. Zdarzają się wyjątki jak np. jakaś wycieczka, wakacje, wyjazdy itp to wtedy nie zabieram nic ze sobą tylko spędzam miło czas ( chyba ) ale gdy jestem w domu? Jak już ogarnę jakieś obowiązki domowe to zasiadam przed konsolą czy PC i znikam.. wtedy czuję, że problemy znikają, nie myślę o tym.. Gorzej jak nie ma w co grać to wtedy łapię straszliwego doła. Ostatnio bardzo kojąco na mój stan działa nostalgia. Przypominam sobie utwory muzyczne, filmy, seriale, gry.. różne takie rzeczy z przeszłości. To moje chwilowe lekarstwo na ten syf co mam w głowie..
Nie wiem co będzie dalej, ale czuję, że niedługo psychika mi całkiem siądzie..
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie rozumie twojego zachowania. Nikt cię nie lubi.. uważa za mruka, gbura.. W pracy nie jest lekko, ale w czasach szkoły było gorzej..
Dosyć mocno podpisuje się pod tym bo w sumie czuję się tak samo. Niestety w moim przypadku nie mogę się jakoś skupić na różnych rozpraszaczach. Od kilku ostatnich miesięcy nie chce mi się oglądać, grać czy słuchać... Choć przyznam, że akurat muzyka ma się u mnie chyba najlepiej bo kupowanie płyt to w tej chwili chyba jedyna czynność jaka daje mi radość ;)
Wcześniej czytałem głównie o depresji i praktycznie wszystkie objawy się zgadzały. Poczytałem teraz o tym co pisałeś i tych zaburzeń nie było w depresji a ja je mam i to mnie trochę przeraża..
Moim zdaniem psychatra psycholog i psychoterapia to powinny być 3 podstawowe twoje zadania na teraz.
Wahania nastroju są tak silne, że potrafię wstać z mega dołem , ale podczas śniadania wpaść w euforie a za godzinę znowu dół i tak dalej.. Nic mnie w życiu nie cieszy.
Brzmi jak choroba afektywna dwubiegunowa, mówię z doświadczenia, bo sam mam. Oczywiście powinieneś się skonsultować ze specjalistą, on to najlepiej oceni. Leki bardzo pomagają w stabilizacji jeżeli to chad, a jak się zrozumie istotę problemu to też łatwiej jest funkcjonować i sobie z tym radzić.
Przecież życie jest piękne na wyciągnięcie ręki. I nie chodzi mi o materialność. Wystarczy zrobić sobie spacer poza miastem i podziwiać piękno przyrody.
Po prostu uważam, że Adam nie napisał o wszystkich swoich myślał. Skądś się to musiało wziąć. I jakiś powód takiego stanu rzeczy jest. Jednym z nich nadmiar wolnego czasu, z którym on nie ma co robić.
Kolejny po Hydro idiota, który myśli że choroba jaka jest depresja to po prostu bycie smutnym i wystarczy wyjść na dwór i cieszyć się życiem i że ptaszki śpiewają i wiosna idzie.
Dziękujemy za opinię i diagnozę panie doktorze, szkoda że wcześniej się nie ujawnił twój geniusz, uratowalibyśmy tysiące ludzi którzy odebrali sobie życie, a wystarczyło żeby Robin Williams wyszedł na spacer.
Jak w wieku 33 lat można mieć tak infantylne żeby nie powiedzieć durne podejście do życia jak ty...
Wiesz że obwniasz osobę chorą że jest chorą z własnej winy?
Tak idiotycznym gadaniem tylko pogarszach sytuację.
Osoba, która nigdy nie miała depresji nigdy w pełni nie zrozumie czym jest ta choroba.
EnX - Bardziej stawiam na winę rodziców lub środowiska, w którym się Adam otaczał.
Qverty - Niektórzy ludzie nie przyjmują pomocy od innych. Inni sami są w stanie sobie pomóc.
Nadal nie zrozumiesz, jeżeli ktoś ma depresję to wsparcie otoczenia potrafi pomóc, ale w wielu przypadkach nic nie daje, bo zaburzenia poznawcze osoby w depresji są niewyobrażalnie dla zdrowego człowieka.
Raziel, postami w odpowiedzi tylko potwierdzasz, że wydajesz ocenę w temacie, o którym nie masz pojęcia. Daj spokój. Gdyby nie Twój długi staż na forum, to pomyślałabym, że troll.
raziel88ck jesteś takim głupim ignorantem, że aż nie wiem co powiedzieć. Osobie z nowotworem też zazdrościsz, że jest chora?
Bardziej stawiam na winę rodziców lub środowiska, w którym się Adam otaczał.
Właśnie to ty jesteś tym problematycznym środowiskiem i mam nadzieję, że twoje dziecko nie będzie miało nigdy do czynienia z depresją, bo twoje podejście doprowadzi do czegoś katastrofalnego.
Po prostu jest to dla mnie niezrozumiałe.
To jak coś jest niezrozumiałe to polecam się zasięgnąć wiedzy ze źródeł naukowych, a nie robić z siebie kretyna i obnosić się ze swoim chłopskim rozumem.
Wiedza o depresji w Polsce to temat nadal bagatelizowany w skali zjawiska. Dodatkowo, pokutuje sterotyp, że kobieta to jeszcze może być histeryczką, ale mężczyźnie to już w ogóle nie wypada okazywać słabości. Po to właśnie są m.in. różne kampanie społeczne i edukacyjne, aby uświadamiać ludzi, jak to działa. Nie tylko cierpiących na depresję, ale również otoczenie najbliższe i dalsze. Jest np. https://forumprzeciwdepresji.pl/ , które od lat szerzy wiedzę nt. depresji.
W celu bliższego zrozumienia, polecam poczytać zakładkę https://forumprzeciwdepresji.pl/depresja/o-chorobie/moj-bliski-ma-depresje - w postach zrobiłeś dokładnie to, czego nie należy robić i cóż, właśnie w tym wątku stałeś się bogatszy o tę wiedzę, a co z nią zrobisz, to już zależy od Ciebie ;) pozdr.
albo - gdy cos jest dla ciebie niepojete, czegos nie rozumiesz to stwierdz 'najwyrazniej tak chcial bog'
To Ty masz czas na depresję? Nie wiem czy współczuć, czy zazdrościć.
To Twój najgłupszy komentarz jaki widziałem.
Przecież życie jest piękne na wyciągnięcie ręki. I nie chodzi mi o materialność. Wystarczy zrobić sobie spacer poza miastem i podziwiać piękno przyrody.
Ok, to chyba to jednak przebija.
Przerywnik humorystyczny :P --->
Dokładnie tylko lekarz ja choruję na nerwice lękową z objawami depresyjnymi, też próbowałem się leczyć domowymi sposobami takimi jak np. alko, ale na nie wiele się to zdało tylko się wpakowałem w chorobę alkoholową dopiero wizyta u lekarza i branie dragów (lekarstw) powoli poprawiała moje samopoczucie, ale leki tylko minimalizują objawy dopiero praca nad sobą daje jakiś efekt jak i również terapia bardzo pomocna polecam. Choruje już od 8 lat czasem jest lepiej, a czasem mam takiego dołka, że robienie jakiekolwiek czynności jest dla mnie uciążliwe poje... choroba. Dużo zdrowia ci życzę i co najważniejsze nie załamywać się.
Ja ma stwierdzoną Dystymia (depresja przewlekła) i powiem szczerzę że z depresją nie da się walczyć na własną rękę. Biorę leki o psychiatry i mam stały kontakt z psychologiem. Powiem szczerze że depresja o mało co doprowadziła mnie do grobu.
Depresja jest chorobą która bez dobranych leków podstępują do tego stopnia że może człowiek popełnić samobójstwo. Tak samo ja się nie leczyłem i targnąłem na swoje życie
Potarzam depresji nie można lekceważyć.
Zanim zapisałam się na terapię, zawsze dużo czytałam o psychologii na blogach i właśnie z [link] dowiedziałam się o terapii online, na którą od razu się zapisałam bo w takiej formie wizyty czuję się najlepiej
Jako, że jakiś syfiasty reklamarski bot i tak odświeżył mój wątek to w sumie mogę zrobić aktualkę i powiem wam, że po prawie roku działań, wszystko zaczęło się powoli układać :P Domowo ostatecznie tego nie zwalczałem i faktycznie postawiłem na specjalistów, którzy mocno pomogli, a od których tak bardzo na początku stroniłem. Jeszcze zostało to i owo czego niestety farmaceutycznie się nie zbije, ale mam nadzieję, że wszystko się uda ogarnąć w swoim czasie.
Ogólnie w końcu stanąłem jakoś na nogi - udało się znaleźć fajną pracę, mocno rozszerzyłem swoje życie towarzyskie i ogólnie odkryłem kilka nowych artystycznych pasji jak rysunek i nauka gry na gitarze.
Czy ten syf wróci do mojej głowy? Prawdopodobnie tak, ale teraz przynajmniej wiem jak do tego w przyszłości podejść :P
Nic tylko pogratulować :) Z doświadczenia własnej rodziny wiem, że depresja to okropna menda, więc serio cieszy mnie twój post.
Czy wróci? Może wrócić, ale (jak sam piszesz), wiesz już jak z nią walczyć. Najważniejsze się nie poddać.
No i git, genialna wiadomość, że wszystko idzie w dobrym kierunku :)