Wyobraźcie sobie, że jesteście kierowcami TIRa i pracujecie 2 tygodnie w trasie a potem 2 tygodnie wolnego. Praca pewnie na stałe ciężka ale nie o to mi chodzi.
Macie nowoczesną ciężarówkę, drugi dom. Dobrze wyciszona, dużo miejsca, własne łóżko, możliwość oglądania filmów, może konsola nawet pod jakiś dodatkowy generator prądu. Parking przy autostradzie, zaparkowane w rzędach inne ciężarówki. Każdy spędza wieczór jak lubi. Pijecie sobie piwko, oglądacie filmy, gracie na konsoli. A rano wstajecie i w drogę. Taka oto przygoda.
Raczej watpie czy taka fajna.
Zapytaj mutanta, to prawde ci napisze.
Korki, wieczny pospiech, toaleta na parkingach, ewentualnie jakas biegunka.
Przeciez to trzeba umiec sobie wyobrazic.
Summoning
Summoning
Skoro zostałem wywołany do tablicy przez Xinjim
To odpowiem...
Ze po 14 latach marzysz tylko o tym żeby zmienić tą robotę w cholerę.. :)
10 lat po EU teraz 4 rok po PL i mam nadzieje ze to już ostatnie podrygi.. oby do przeprowadzki..
Co do nowych ciężarówek, konsoli to się zgadza.. czasami się mi tęskni za zagranica. Nawet chwilkę rozmyślałem o systemie 2 tygodnie w pracy i dwa tygodnie wolnego 5000zl czyli prawie tyle co po kraju za miesiąc.. ale Żona jeszcze kocha i nie puści :p
A o pilnowaniu w trakcie postoju, żeby Ci jakiś UJ plandeki nie pociął i towaru nie zajmual, nie wspominasz :-)
Brzmi dla mnie jak koszmar, a nie przygoda. Chyba że ktoś lubi mieszkać w ciasnej kajucie, srać w ToiToiach i brać przysznic w obleśnych łaźniach przy stacjach benzynowych. Dzięki, ale postoję. I żeby nie było, szanuję ludzi którzy tę pracę wykonują, ale no nie brzmi to dla mnie jak praca marzeń, no offence.
To jest zawod, przy wykonywaniu ktorego ginie najwięcej ludzi, kazdego dnia w europie w wypadkach gina kierowcy ciezarowek. Jest to tez jedyny zawod, w którym za wykonywane nadgodziny dostaje sie mandaty (i to bardzo wysokie) zamiast premii. Wystarczy kilka minut w korku, przekroczenie czasu o te pare minut straconych w zatorze, i sluzbista policjant nalozy kare przy kontroli tachografu, a moze skontrolowac 28 dni do tylu, wszystko jest zapisane.
Jak ktos jest singlem, to sobie dobrze zarobi, pozwiedza itd. Jak sie ma rodzine, to rozlaka jest po prostu koszmarem.
Praca meczaca, stresujaca, odpowiadasz za siebie i wszystkich innych na drodze.
Pasjonaci moze sa zadowoleni, mnie to juz wkurza, zostalem z przypadku kierowca, zarobki sa sluszne, ale zycie leci przez palce.
Mam pytanie co do zalety "pozwiedza" - z reka na sercu, ile ludzi da rade cos zobaczyc innego niz parking, stacja benzynowa i najblizsze 200 metrow?
Pytam, bo w teorii wydaje sie to fajne, jedzie sie stosunkowo wolno czasem przez piekne miejsca... ale zupelnie inaczej sie to odczuwa jesli jedzie sie na luzie jak na wakacje, a inaczej kiedy trzeba patrzec na licznik i czas, by nie utknac na pauzie w jakiejs norze. A te pauzy 48 [czy tez 72, nie pamietam] - niby duzo czasu... ale trzeba sie wyspac od okreslonej godziny do innej okreslonej godziny, zjesc cos. Ile osob daje sobie rade nalozyc w takiej sytuacji "rezim zwiedzania" i cokolwiek zobaczy?
Inna sprawa, ze na logike - punkty przeladunkowa tego co woza ciezarowki zwykle sa na jakies zadupiach...
Zalezy od firmy, co wozisz i dokad.
Wiekszosc czasu jezdzi sie raczej po magazynach i firmach, które umiejsciowione sa zdala od czegokolwiek, ale zdarzaja sie czasem fajne trasy. Sa to przypadki sporadyczne, ale jednak sie trafiaja i można skorzystac, o ile chce sie wyjsc z kabiny.
Kiedys zawozilem elementy gotowego domu, ktory sklada sie jak z duzych klockow, w miejsce w Alpach austriackich, do którego 8km jechalem szutrowa droga po gorach i lasach. Prowadził mnie typ osobowka. Rozladunek trwal pol dnia, pochodzilem po szlakach i nacieszylem oczy.
Czesto tez po prostu robi sie przerwe na terenie firmy w centrum, stalem tak wielokrotnie np. we Wiedniu, Bratysławie, Budapeszcie, Zagrzebiu, Lublianie i innych stolicach, w Grazie, Innsbrucku, Mediolanie czy Turynie, mozna tak wymieniac, przez lata nazbiera sie mozliwosci, nie jest to jednak codzienność, raczej raz na czas, ale i tak fajnie, ze chociaz te kilka razy w roku można wyjsc i cos zobaczyc.
Z reguly wtedy jest juz wieczor albo noc, ale i tak jest okazja.
Niedawno zawozilem do portu w Anconie elementy wyposazenia statku Silvermoon, mozna sobie go wygoolowac, zwiedzilem stocznie i poogladalem wycieczkowce. Portow i stoczni zreszta wiele sie naogladalem, od Niemiec po Wlochy i Chorwacje.
Nie robie przerw weekendowych, jezdze pon-piatek wiec nie mam tez okazji dłuższego zwiedzania.
Dopowiem tylko ze ten zawód ma więcej minusów niż plusów..
Spanie wtedy kiedy i ile chce tachograf
wysokie mandaty
niebezpieczeństwo na drodze i parkingach
zaplecze sanitarne "marnej jakości" - chociaż i tak jest już dużo lepiej niż dawniej
pauza na parkingach to tak naprawdę nieustająca walka o wolne miejsce
90% ofert pracy to najniższa krajowa - wszędzie w tv krzyczą ile kierowcy zarabiają ale nic z tym tematem nie zrobią..
nieważne jak dobrym i zadbanym kierowca jesteś to opinia społeczeństwa o tirowcach jest jedna
ciągła gonitwa z czasem..
robota dla kawalera lub żeby się odkuć finansowo - spoko pytanie tylko co dalej..
Wszystko sie da, zalezy co dana firma wozi. Z reguly jednak jest to tyraczka po 11 do nawet 15 godzin na dobe.
Na miedzynarodowce z reguly sie jezdzi ile da tacho, a daje 9h samej jazdy plus obowiazkowa przerwa czyli liczyc 10h w pracy, dwa razy w tygodniu mozesz jechac 10h w ciagu doby, wtedy masz dwie obowiazkowe przerwy, to juz sie robi 11:5h pracy. Do tego jakies rozladunki i zaladunki i licznik rosnie. Ogolnie kierowca ma do dyspozycji 13h na dobe z mozliwoscia trzykrotnego przedluzenia do 15h jak cos gdzies dlugo schodzi na zaladunku. A sa firmy, ktore laduja i rozladowuja po pare godzin. Albo i pare dni. Ta praca to po prostu patologia, bo kierowca zbiera konsekwencje za wszystko, a od niego niewiele tak naprawde zalezy.
A w nocy telefon do Sziefa: Sziefie nie mam w co grać na Pleju. I wtedy Szief już czeka przy zjeździe z pakietem najnowszych tytułów, które nawet jeszcze w Japonii nie wyszły.
Zależy jakim autem się jeździ, gdzie się jeździ i za ile się jeździ...ale co ja wiem. Byłem raz w takiej trasie tirem w USA (Chicago - Las Vegas), i uważam, że lepszej przygody w życiu jeszcze nie przeżyłem.
Szacun dla kierowców, ale jeśli ktoś lubi jeździć, to uważam, że praca naprawdę spoko
Amerykanskie wozy zaplecze maja swietne, miejsca wiecej zdecydowanie, to mozna nazwac malym domem na kolach. Europejskie auta sa tez spoko w najwiekszych kabinach i najbogatszych wersjach, ale wiadomo jak to jest, wiekszosc firm oszczedza i kupuje mniejsze i biedniejsze edycje.
No i jazda po Europie tez gorzej wypada, ledwo sie rozpedzisz i juz granica jakiegos kraju, inny jezyk, inne przepisy. Stany lepsze do jazdy.
Ja np. dzis zrobilem 790km i zaliczylem przy tym 4 kraje.
Już samoloty się tobie znudziły?
Skoro wiesz o czym mówię to nie wypieraj faktów.
Wiem, że był jakiś koleś chyba DanuelX czy jakoś tak, który mówił, że był pilotem a potem się tego wypierał?
Nie, to akurat ty byłeś.
Korzystając z okazji zadam normalne pytanie w tym troll-wątku : czy na prawdę ta praca mimo wszystkich minusów wciąga? Ciągle słyszę, że jak zaczniesz to nie skończysz mimo tylu problemów z nią związanych bo łatwo się przyzwyczaić no i zarobek godny.
Myślę nad pojeżdżeniem i "pozwiedzaniem" Europy rok- dwa a potem ułożeniem sobie życia na spokojnie. Dodam, że jako kawaler i lekkoduch rozłąka z rodziną itp mi nie przeszkadza.
Wszystko zależy do jakiej firmy trafisz, jak będzie poukładana robota. Teraz jest lepiej bo jest wszędzie internet to czas mija i km tez jakoś lecą. Ale jak trafisz na słaba spedycję to obrobisz się przy załadunkach oskaczesz przy spinaniu i wierz mi ze zwiedzanie to ostatnia myśl jaka będziesz miał w głowie. Należy dodać ze większość parkingów przy autostradach daje możliwość zwiedzania max pola kukurydzy ewentualnie szparagów..
Moze wsadze kij w mrowisko, ale pytanie do wszystkich co zawod znaja od srodka - otoz... kierowcy nie maja dobrej opinii. Nie uchodza za elite kultury, inteligencji, stronienia od alkoholu. Wedlug powszechnej opinii przecietny tirowiec to prosty, prymitywny chlopak. Ile w tym prawdy?
Myśle ze można się pokusić ze stwierdzeniem ze 50/50. Robota z duża ilością stresu jeśli ktoś weekenduje zagranica to przeważnie daje w palnik ale kto z nas w czasie wolnym nie lubi się napić? Tylko jak to w życiu bywa niektórzy mocno zatracają granice między napić a nachlać. Wielkie imprezy parkingowe już są rzadziej spotykane teraz większość woli oglądnąć film, pograć na konsoli niż narażać się z obcymi ludźmi.
Co do kultury to faktycznie na CB w dzisiejszych czasach jej nie ma i już nigdy nie będzie..
Inteligencja ? Rozne osobniki jeżdżą jedni pasjonaci inni z przymusu każdemu życie toczy się inaczej - jedno jest pewne jeśli ktoś byłby w stanie zarobić taką kasę na miejscu to rzuciłby to w cholerę..
Jednak nie wszystkie mity to prawda np. "Tirowki" zazwyczaj nie obsługują tirów ;) chętniej korzystają osobówki - wystarczy realnie spojżeć w jakich miejscach stoją - zazwyczaj składem nie staniesz ale nazwa została.
Oczywiście nie będę tu nikogo wybielał bo w Polsce na dużych parkingach - portach leśnych ssaków pod dostatkiem - już nie wspominam o hiszpańskiej la jounqera miejscu cudów wszelakich :)
Tak dokładnie. Bierzesz pierwszego lepszego prostaczka, ładujesz go w zestaw za kilkaset tysięcy, który spłacasz własnym majątkiem, posyłasz go na koniec Europy i z powrotem, wszystko samo się kręci. Po drodze służby rozmaite, magazyny i spedycję szykują dywany z kwiatów, witają cię w języku polskim, kierowca może być buszmenem i przepisy, papiery, procedury, urządzenia może znać na migi.
Mimo, ze sam jezdze i nie powinienem srac do swojego gniazda, to z przykroscia stwierdzam, ze za kierownica inzynierowie i adwokaci nie siedza, zreszta sam to soba potwierdzam swoja osoba. To srodowisko mnie wkurza, nie utożsamiam sie z nim w zaden sposob, chce zrobic swoje i wrocic do domu, nie zaczepiam i nie zagaduje innych kierowcow, bo poza praca z reguly i tak o niczym z nimi sie nie da pogadac, a sluchanie po raz kolejny jaki to szef czy spedytor to debil, jak bylo ciasno itd... Owszem, jest duzo normalnych ludzi za kolkiem, ale opinia o kierowcach nie wziela sie z powietrza. Duzo do tej zlej opinii po prostu dokladaja przepisy, ktorych przestrzeganie bez przerwy zwyczajnie stresuje, bo za byle minuty w tachu czlowiek jest karany jak kryminalista, spoznisz sie na rozladunek bo byl korek, wypadek, objazd i juz leca ochrzany, straszenie kosztami finansowymi etc. Ta praca jest naprawdę zla pod wzgledem nerwow i stresu, wielu to potem odreagowuje na drodze chamskim zachowaniem, bo jemu sie spieszy.
Cóz, sam nie zdecydowałbym się na taką pracę ze względu na wspomniane "zaplecze sanitarne".
Ze względu na patologie typu ciśnięcie czasu mimo braku możliwości czy
właśnie niespodziewane problemy/obsuwy trochę też -tzn. wiadomo, nie da się uniknąć plus każda praca ma swoje patologie, ale z opinii wynika, że te są nagminne...
Gdyby jednak nie te dwa problemy... plus fakt, że sam nie mogę mieć prawa jazdy :) to naprawdę mogłaby być świetna praca. Bo jazda samochodem jest bardzo przyjemna i naprawdę wciąga
doprecyzuje:
fajnie jak macie np 2 tygodnie wolnego i jedziecie w taką podróż ale jako pasażer.
Nie interesuje was czy kierowca sie wyrobi, czy towar nie zostanie skradziony i innymi rzeczami... jestescie tam goscinnie, jako kumpel kierowcy. Wtedy to jest fajna sprawa :)
Mojego kolegi ojciec jezdzi na tirach i zabieral go czasem w europe.
Ja raz przezylem cos podobnego jak mnie kolega wziac do dostawczaka na pasażera jak czipsy rozwozil po rewirze. Fajnie to wspominam :)
Jedynym słowem jak ktoś lubi jeździć to lepiej zostać taksówkarzem albo kierowca autobusu :)
Teraz to lepiej byc UBERem jednak nadal nie wiem czy jest to legalne.. a kary za licencje kasę fiskalna itp są kosmiczne..
Praca w sam raz dla kobiety, pełno lusterek i to dużych wiec i makijaż zawsze poprawisz, siedzisz cały dzień i kręcisz fajerą, kawę też można siorbać i obdzwonić wszystkie koleżanki. Pełno mężczyzn seksownych wokoło. Niestety feministki, jak i normalne kobiety jeszcze się poznały na tej pracy i parytetów też nie chcą forsować i nawet komisja europejska nic tu nie może zdziałać, dlatego 99,5% kierowców to mężczyźni. A to przecież też kierownicze stanowisko. Kobiety i eurokratów nie zrozumiesz.
Kierowca ma przerąbane we wszystkich krajach jest traktowany jak wróg i każdy chce zedrzeć z niego kasę. Poza tym ciągła pozycja siedząca-następstwo choroby krążenia. Cały czas jest w pracy. Też wydawało by się, że to fajna praca. No chyba, że mieszkasz w USA i jeździsz z żoną. No i odpowiedzialność - rozpędzone 40ton do prędkości 90 km/godzinę.
Panowie, pytanie w klimatach ciezarowkowych, tak sie zaczalem zastanawiac i pozwole sobie zawolac - co potrzeba aby zaczac jezdzic na C / C+E jako swiezak, ale od razu za granica? W sensie mieszkanie i praca w firmie poza Polska, na przyklad cos skandynawskiego, Niemcy albo Finlandia. Oczywiscie poza prawo jazdy C / C+E.
Te kursy na przewoz rzeczy, kwalifikacje uzupelniajace, to chyba wymysl polski i nie trzeba jesli sie za granica startuje z robota?
Kwalifikacje 95 musisz miec w calej Unii i powtarzasz je cyklicznie co 5 lat, 5 dni zajec po 7 godzin plus badania okresowe.
Ponadto warto znac dostatecznie jezyk kraju do ktorego sie wybierasz.
Egzamin, z tego co na szybko czytam, to tylko teoria w osrodku w ktorym sie robilo kurs?
A co do jezyka to oczywista sprawa, zawsze lepiej sie starac i znac minimum komunikatywnie a nie wiecznie na angielskim :)
Musisz miec jeszcze kartę kierowcy do tacho (ok 200zl)
Kursy i badania rób w tym samym czasie bo wszystko jest na 5 lat i zostaje wbite w prawko, wiec jak coś ci się skończy wcześniej to jesteś w plecy.
Badania lekarskie - idź do "dobrego" lekarza który szybko cię zdiagnozuje "na miejscu" bo jak zaczniesz robić wedle prawa to z przychodni przez tydzień nie wyjdziesz.
Badań psychotechnicznych raczej nigdzie "nie przeskoczysz" ale w 3 godzin zrobisz.
Nie wiem jak nazywa się to teraz fachowo bo robiłem bardzo dawno temu - ale musisz mieć kurs na przewóz rzeczy - pierwszy kosztuje więcej a kolejne polowe z tego. Teoretycznie musisz robić jakieś testy, kursy, egzaminy ale powiem szczerze ze nie orientuje się. U mnie 15 lat temu wyglądało to tak ze poszedłem do wordu puścili nam film o wypadkach, przepisach itp. Następnie miał być kurs praktyczny to pokazali jedynie w która dziurę pas włożyć do sprzączki ;). Zeszło z tym pół dnia - później do kasy i papier gotowy. Odnawianie po 5 latach wyglada jeszcze banalniej bo można to ogarnąć "duchowo" - będąc na urlopie ;p ogólnie transport to jedna wielka ściema - byle kwity się zgadzały.
Polecam zrobić Adr podstawowe - jest znacznie więcej ogłoszeń.
Najlepiej znajdź sobie jakaś linie dhl za dobra kasę i bądź w domu . Choć wiem ze jako swiezaka taka robota nie rajcuje bo każdy napalony na "zwiedzanie"
1. Język danego kraju w stopniu bardzo komunikatywnym.
2. Chęci bardzo.
3. Charakter.
Doświadczenie w jakimkolwiek transporcie czegokolwiek też się przyda.
Morbus w zasadzie temat wyczerpal, ja dodam tylko, ze kraje polnocne sa bardzo trudne do jazdy z powodu zimowych warunkow przez znaczna czesc roku. Jazda ciezarowka zima to istna mordega. Dla nowicjusza lepiej sie wdrazac w zawod w jakims latwiejszym kraju. No chyba, ze sie lubi od razu na głęboką wode.
Karta kierowcy - ok 200 PLN
Kwalifikacja wstepna przyspieszona - ok 2700-2800 [rozumiem ze to jest to samo co opcja "nieprzyspieszona" jesli sie ma powyzej tych 21 lat?]. I z ciekawosci - jest jedna, zarowno na C, C+E, jak i D?
Pamietac aby robic badania sensownie, by sie z tym dlugo nie tluc
Przewoz rzeczy... chodzi o te ADR i inne? Jesli nie, to co to daje ponad kwalifikacje wstepna?
Powiem szczerze, ze jak tak patrze to finansowy prob wejscia w zawod jest wysoki jak na polskie warunki :D
A, i zapomnialem napisac - jakbym uderzal w ta strone z praca, to zdecydowanie jako lokalne krecenie sie kolo komina, jakas smieciara, szambiarka, dostawczak LIDLa, hakowiec, niz zasuwanie zestawem po calej Europie. Mialem doswiadczenie z delegacjami, aczkolwiek zupelnie poza transportem... i podziekuje. Za doswiadczony juz jestem aby wierzyc w mit zwiedzania i fajnosci nocowania ciagle po jakis hotelikach.
Jak piszesz "linia dhl" to jak rozumiem to znaczy "stala linia z dostawami", co wiem gdzie i kiedy mnie wysla, a nie telefon od szefa jak sie w weekend po jajach drapie "no czesc, pojutrze do Portugalii cisniesz"? :)
To ja, korzystając z okazji, mam dwa pytania, bezpośrednio związane z ETS2, którym mnie teściowa zaraziła prezentem gwiazdkowym.
Pytanie 1: czy zdarzają się zboczeńcy, którzy po powrocie z trasy odpalają sobie ETS2 albo ATS i pracują na kompie w ramach odpoczynku?
Pytanie 2: w grze jest bardzo cicho w kabinie. Ile w tym prawdy? Niby rozumiem, że te ciągniki tanie nie są, więc wygłuszenie to nie jest nie wiadomo jaki koszt, a jak ktoś tam spędza pół życia, i może zabić siebie i innych, to wypada, żeby miał jako taki komfort pracy. Ale jak jest w rzeczywistości? W końcu to gra, i fajnie by było tę moc 500 koni usłyszeć, a i klakson jakiś taki mało satysfakcjonujący.
Jeszcze mnie do końca nie powaliło żeby w realu jeździć a później w grze.. ale potwierdzam są takie przypadki..
Czy jest cicho w kabinie ? Chyba nie ;) człowiek już jest tak przesiąknięty transportem ze przy zasłoniętych firankach wie jakie auto wjechało na parking..
Jak nowe, to moze i jest cicho, ale z kazdym rokiem silnik coraz glosniej sie odzywa, cala kabina pracuje i z czasem chyba w kazdym aucie jest glosno, nie jezdzilem wszystkimi markami więc kategorycznie stwierdzać nie bede.
Co do ets, kupilem dzieciakom, nawet kierownice dolozylem, ale sam pogralem tylko troche, z ciekawosci. Nijak sie to ma do prawdziwej jazdy, a w grze cofa sie trudniej niz naprawdę :P
Zagrałbym jakieś symulatory ale 1:1 oddawajace rzeczywistość. Najlepiej jeszcze na VR. Do prawdziwego tira, pewnie nigdy nie wsiądę i nie chcę xD
Ja troszkę inaczej, ale w temacie - osobiście jeżdżę busem po Wielkopolsce, 6-10 godzin dziennie, zależnie od trasy i jest super :)
Za granice - mieszkać w busie/ciężarówce - chyba bym się nie odważył :) pozdro
Mi to raczej brzmi dosc koszmarnie...
Ale i tak uwazam, ze najwiekszym koszmarem to jest siedziec cale zycie przed kompem i gapic sie w cyferki w Excelu. Szanuje ksiegowych, ale dalibog, nie chcialbym tak pracowac.
Pijecie sobie piwko, oglądacie filmy, gracie na konsoli. A rano wstajecie i w drogę.
Z tego co widziałem na parkingach dla tirów gdzie stało ich np 20 to w 2 może się światełko świeciło, a reszta kima po całym dniu jazdy żeby następnego dnia znowu cały dzień jechać, a to piwo to chyba bezalkoholowe.
Po za tym jak pracowałem na zbiorach w Hiszpanii i przyjechał kierowca po owoce to brał prysznic w takim syfie bo to był połączony kibel z prysznicem akurat korzystałem jak się mył, że do dzisiaj mi się niedobrze robi jak sobie pomyślę.