Od razu zaznaczam, że sytuacja jest wymyślona i sam jeżdżę tylko na ważnym bilecie, nie dlatego żeby uniknąć mandatu, ale dlatego że jestem uczciwy i chcę płacić za usługę z której korzystam.
Powiedzmy, że ktoś nie ma biletu ani dokumentów i kontroler mówi, że w takim razie wysiadamy z pojazdu. No i na zewnątrz ta osoba po prostu spokojnie sobie odchodzi bez słowa w swoim kierunku. Jakie prawa ma w takiej sytuacji kontroler? Czy może szarpnąć za rękę albo zablokować drogę? Czy wtedy jest to naruszenie nietykalności cielesnej czy nie? Musi czekać na policję? Bo jak tak o tym myślę, to wydaje mi się, że zanim przyjadą to można spokojnie sobie pójść, nawet nie uciekać. Pytanie co wtedy zrobi kontroler, jest przecież monitoring miejski a ja sobie spokojnie odchodzę, więc wygląda to wtedy jak napaść.
Przejedź sie kiedys bez biletu a jak cie złapią i i powiedzą wychodzimy to spróbuj odejść.
Zwykle to kanary otaczają i wypisują mandat w wewnątrz pojazdu. Jak im dasz dokumenty to wtedy nawet jak wysiądziecie to mają pewnosc że im nie uciekniesz bez dokumentów. Bo i po co?
Matysiak
No to pod tym linkiem jest napisane, że kontroler może dokonać zatrzymania obywatelskiego ale w pojeździe a nic nie ma o jego prawach na zewnątrz.
Beret
Pisałem o jednym kontrolerze a tacy się zdarzają, więc jak ma jedna osoba kogoś otoczyć? Zaznaczałem również, że sytuacja dotyczy osoby bez dokumentów.
Kontrolerzy nie wypuszczą z pojazdu bez oddania dowodu. Jedziesz na pętle, tam czekają niebiescy
No właśnie i co teraz czy policja ustala twoje dane i podaje kanarowi czy wypisują własny mandat.
Prawda jest taka ze takiemu kanorowi daleko do kontrolera biletów w pociągu który faktycznie ma prawa i jest kierownikiem pociągu, a i jest opcja kupna u niego biletu nawet jak dobrze zagadasz to podczas kontroli, a w autobusie, spróbuj wejść do autobusu bez biletu i podejść do kanara ze chcesz kupić bilet a nie masz np karty a jest niedziela i kiosk zamknięty. To ci mandat wystawi.
Nie kombinuj, tylko kasuj bilet. Albo kup mieszczucha i pedałuj.
Dawno temu, mój kumpel miał taką właśnie sytuację.
Wysiadł z kanarem na Nowym Świecie. Typ do niego dokumenty, a kolega drze mordę:
- Ludzie, idiota sprawdza bilety na przystanku!
I sobie poszedł.
Bylibyśmy za mało Polscy gdybyśmy kupowali i kasowali bilety jak normlani ludzie. Trzeba trzymać tradycję oporu przeciw władzy.
A za oszczędzone złotówki kupujemy puszkę taniego piwa.
Po prostu ludzi mierzi relacja ceny biletów do zarobków. Za granicą płaci się 1,5 ojro za przejazd. U nas od 3,5 do 5 zł.
NewGravedigger No patrz a mi przeszkadza cena benzyny, to co mam zatankować i odjechać? Co to w ogóle za powód nie kupowania biletu.
Ja przez dlugie lata slychalem jak poiraci mowili "ooo, jakby gry kosztowaly X [gdzie X to 1/2 typowej ceny gry] tobym kupowal orygunaly, ale tak... gry sa za drogie, wiec pirace". I w koncu wyszedl Painkiller za pieprzone 20 zl. A piraci wtedy co? "Bylbym idiota jakbym dal 2 dychy za to, co moge miec za darmo. Z torrentow se sciagne, hehe".
Jak cie mierza JEDNOSTKOWE ceny za przejazdy, kupuj miesieczne. Ja za 90 zl moge jezdzic czym chce we Wrocku (transport miejski). Nawet zakladajac ze zasuwam tylkko do pracy i z pracy, jedna linia bez przesiadek, a w miesiacu mam 22 dniowki, to daje mi to 44 przejazdy za 90 zl. Dla okraglosci bedzie to 2 zl za bilet. A ze jezdzi sie przeciez wiecej i czesciej, to ta cena wychodzi jeszcze mniej.
A i tak mozna jeszcze to obnizyc, kupujac bilet kwartalny czy nawet roczny albo biorac sobie za 60 zl bilet na dwie diowlne linie (i wszystko, co kursuje po ich trasie).
Wiec wiesz, nie piernicz. Za bodaj 1,5 zl masz marszrutke na Ukrainie ale po jednym przejezdzie bedziesz calowal podloge w polskim tramwaju by oddac mu hold.
W takich Żorach na ten przykład jest. I w wielu miastach Europy darmowa komunikacja się jak najbardziej sprawdziła (nawet w dużych metropoliach, choćby w Woroneżu, Tallinie czy w Cascais). Da się, tylko trzeba mieć pomysł.
Niby mozna i niby jest w niektorych miastach ale jestem przeciw...
Darmochy sie nie szanuje. To raz.
Po drugie darmochy nie ma - transport dofinansowuje miasto, sponsorujac tez wszystkich przybyszow, turystow itd z kasy mieszkancow (bo skad ma kase miasto). Czemu my mamy placic np. za zakup nowych autobusow, a przybysz/turysta z tego korzysta?
Po trzecie - place i wymagam. A tak to "ku*** za darmo ma a jeszcze bezczelnie pyskuje, ze klima nie dziala, czy za rzadko jezdza tramwaje, burak pierd***, w dupie mu sie przewraca".
Owszem, mozna by wprowadzic darmoche dla okreslonych grup ludzi, albo w weekendy albo co, wtedy jestem na tak.
Smug -> Pomyśl sobie, ze jadąc do innego miasta z darmowym czymkolwiek (na przykład internetem w miejscach publicznych, choćby na rynkach czy w muzeach) ty także na tym korzystasz jako obcy. Transport nie jest jedynie twój, bo jesteś Wrocławianinem - jak publiczny, to publiczny, ma do niego prawo każdy, kto akurat przebywa w twoim mieście, a w zamian ty masz prawo korzystać z dobrodziejstw innego miasta czy powiatu, cywilizacyjnie nie jesteśmy na etapie Sparty i Aten, by dzielić ludzi na autochtonów i przyjezdnych (chyba, że ktoś jest z Łodzi, Bytomia lub Krakowa, wtedy niech siedzi u siebie, wiadomo).
Oczywiście, że to kosztuje, ale żadna różnica, czy płacisz za bilet, czy doliczasz parę złotych do opłaty za nieruchomość czy inne haracze urzędowe, i tak część tej kasy idzie na komunikację (żaden transport publiczny nie utrzymuje się z samych biletów, a kasa z przejazdów czesto trafia na inne cele niż ZTM). Wiem, że brzmię teraz jak utopijny komunista, ale to jest wykonalne i to nie na zasadzie "jeździsz za darmo, ale Jelczem Ogórkiem razem z krowami."
Zgadzam sie w 100% ze Smugglerem.
Problem jest tylko wtedy, gdy tak czy inaczej komunikacja działa słabo i jest zarządzana przez idiotów, którzy od 15 lat zapowiadają zmiany w siatce połączeń, synchronizację itp. i nic z tego nie wynika (ot, takie tam wschodnie klimaty).
Ale za darmo? To dopiero byłaby katastrofa. Bo raz, że brak szacunku, dwa, że masa przypadkowych pasażerów, którzy jednak czasem boją sie kontroli i wolą "pójść z buta", czyli jeszcze większe przepełnienie i konieczność większego obłożenia, a jednocześnie brak zysków, trzy, że prawie żadne polskie miasto by tego nie udźwignęło finansowo. Tzn. OK, udźwignęłoby, ale kosztem mniejszego lub większego "czegoś" - nawet jeśli i tak to wszystko jest na kredyt.
Ni niestety, utopie trudno realizować na masową skalę.
a ja sobie spokojnie odchodzę, więc wygląda to wtedy jak napaść
A jak sobie spokojnie wsiadałeś i dupkę wiozłeś za darmo, to co to było? :P