Możecie mnie uznać za ułomnego nastolatka wylewającego swoje żale na forum o grach, by zdobyć atencję (w sumie to tak jest bruh), ale czasami za bardzo czuję się jak nic nie warta kupa gó#na.
Znajomych nie mam praktycznie żadnych (jedyny gość z którym utrzymuję większy kontakt to znajomy ze Steama'a, którego na ten moment często i tak nie ma), na dwór nie wychodzę, bo nie mam z kim, więc cały swój czas wolny przeznaczam na siedzenie przed kompem.
W szkole nikt prawie ze mną nie gada (w sumie to moja klasa chyba niezbyt mnie lubi), a w wielu przypadkach jestem klasowym pośmiewiskiem. Kontakt z dziewczynami mam natomiast praktycznie zerowy. Traktują mnie jakbym w ogóle nie istniał, a jeśli jakaś wpadnie mi w oko to i tak nic w tej sprawie nie zrobię, bo jestem zbyt strachliwą pipą, by powiedzieć chociażby zwykłe "cześć". Przez to już np. odpuściłem sobie posiadanie sympatii (bo w sumie po co mam się do kogoś ślinić, skoro i tak wiem, że nici z tego?)
Jeśli chodzi o oceny to już w ogóle nie ma co mówić, bo to tragedia.
Rodzice natomiast uważają mnie za dziwoląga i w wielu przypadkach tylko się ze mnie nabijają albo nie poświęcają mi zbytniej uwagi, np. nie obchodzą ich moje oceny ani nic takiego.
Opisałem to bardzo ogólnikowo, bo raczej nikt by nie chciał czytać rozprawki (w sumie to pewnie nawet nikt nie doszedł do tego momentu, ale kij), czasami się po prostu czuję jakby świat beze mnie byłby lepszy. Aż nie chcę myśleć jak bardzo beznadziejna będzie moja przyszłość.
W sumie to nawet nie wiem po co to tu napisałem, ale już kij z tym.
Miłego wieczoru i pozdrawiam.
Zacznij od rozmowy z rodzicami, bo to oni są za Ciebie odpiwiedzialni. Może mają takie głupie poczucie humoru i wydaje im się, że są liberalnymi spoko rodzicami, a Ty to odbierasz jako nabijanie się i brak zainteresowania. Jak na początku, będą chcieli Cię zbyć, próbować wszystko obrócić w żart, (to może być reakcja obronna), to im wykrzycz swoje krzywdy i potrzeby, wykrzycz także to, co najsmutniejsze, może dotrze, a przynajmniej sobie ulżysz :) nie odkładaj wyjaśnienia takich poważnych spraw 'na dorosłość', bo w depresji /stanie depresyjnym trzeba pracować nad "tu i teraz".
Oprócz rodziców, rozejrzyj się za mądrym doroslym z Twojego otoczenia, któremu ufasz - może jakiś nauczyciel, albo psycholog szkolny? I powiedz mu o swoich problemach. Nie zawsze potrafią pomóc mimo chęci, ale nuż się dobrze trafi.
Bądź cierpliwy, poprawa swojego samopoczucia i otoczenia, to długotrwały proces. Spróbuj poprawić oceny z przedmiotów, który Cię interesują - choćby dla sprawdzenia się czy będzie z tego satysfakcja, a to fajne uczucie. Z tym też bądź cierpliwy, ale i konsekwentny, schowaj i wyłącz wszystkie rozpraszacze :) powodzenia :)
odpuściłem sobie posiadanie sympatii (bo w sumie po co mam się do kogoś ślinić, skoro i tak wiem, że nici z tego?)
Masz wytłumaczenie, dlaczego jest jak jest.
E tam. Szkolne klimaty bywają trudne co nie znaczy, że w przyszłości nie będzie lepiej. Pomyśl tak, że jak skończysz szkołę, to pójdziesz do następnej, albo do pracy gdzie nikt cię nie zna i zaczynasz życie od początku. Zdobywasz nowych kumpli, nikt nie wie że słabo się uczysz itp. bywa też, że z wiekiem się ogarniesz. Ja na początku bardzo słabo się uczyłem, zagrożenia itp. ale potem rozum przyszedł i po prostu poczułem, że chce się stać lepszy i się uczyłem dobrze i to nie tylko ja tak miałem. Ważne żeby iść do przodu, bo jak twoje otoczenie ma o tobie złe zdanie to będzie cię to dodatkowo dołować, więc musisz zdać szkołę i się wyprowadzić czy coś, to pomoże.
O matko problemy nastolatka, jesteś jak większość pewnie obecnie nastolatków, grasz w cs go, Szkola i problemy z starymi, ja tez taki byłem, brak dziewczyny w liceum, wszyscy już maja o matko tylko nie ja a prawda jest taka ze dopiero po 20 zaczyna się pierwsze miłości.
Polecam wizyte u psychologa. Bez czestych wizyt i spotkan grupowych z podobnymi tobie sie nie obejdzie!
A jak juz siedzisz w domu przed kompem to zacznij cos robic pozytecznego i np jak ja zacznij tworzyc muzyke.
Naucz sie podstaw teorii muzyki, zainwestuj w klawiature midi, minimum cztery oktawy, zalatw sobie jakis DAW (nawet z torrenta), odpal wtyczke VST fortepianu i zacznij sie uczyc grac.
Na poczatek kup sobie ksiazki, Teoria Muzyki - Liliana Zganiacz Mazur, Szkola na Fortepian - Anna Maria Klechniowska, Szkola Gry na Fortepianie Mieczyslawa Fryca, Gamy i Pasaze na Fortepian I i II.
Po pol roku intensywanej nauki zaczniesz robic hip hopowe bity ktore bedziesz za kase opylal szkolnym i osiedlowym hip hopowcom.
A wtedy slawa, pieniadze i kobiety same do ciebie przyjda!
W miedzyczasie mozesz tez ogladac kursy obslugi DAW np FL Studio i tworzenia bitow. Z polskiego Youtube polecam ci goscia Self Made Beats, bo ma wiele filmikow obslugi tego DAW i tworzenia przeroznych bitow.
Nie wydziera sie, nie wydurnia sie i tlumaczy wszystko prostym jezykiem typu krok po kroku.
https://www.youtube.com/channel/UCyeU1yHHBvsLiwsDqiYPDhg
Drugi kanal to Liva Act, troche bardziej na luzi prowadzi swoj kanal ale tez ma konkretne filmiki o produkcji muzycznej.
https://www.youtube.com/channel/UCurxOccWZZ1688TmPTk9KrQ
Moje życie jest do bani. :<
No nie wiem, Gestochowy chyba nic nie przebije. Ty przynajmniej masz jeszcze cale zycie przed soba.
Zrusz tyłek, żeby zdać maturę wystarczająco, by dostać się na studia. Na większości uczelni panuje raczej liberalny klimat i nie ma (zazwyczaj) tendencji do odpychania wystraszonych jednostek.
Naprawdę nikogo w klasie nie ma z kim możesz mieć kontakt?
Też nie byłem w szkole zbyt towarzyski.
To tak jak w grze. Samo nic się nie zrobi. Musisz wykazać inicjatywe i być aktywny. Ucz się, nabieraj pewności, wykorzystuj błędy innych a będziesz się piać w hierarchii dżungli. I miej zasady
Naprawdę nikogo w klasie nie ma z kim możesz mieć kontakt?
Przy moim obecnym nastawieniu nie bardzo. Ktoś coś tam do mnie czasami powie, ale z takiej dłuższej rozmowy czy coś takiego nici. Nie potrafię podtrzymywać dyskusji, nie umiem również za bardzo ich zaczynać, bo moja nieśmiałość mi w tym przeszkadza.
Ostatnio próbowałem coś poprawić w tym przypadku, nabrać w jakiś sposób pewności, ale niezbyt wychodziło.
No i jak wcześniej wspomniałem większość klasy raczej nie za bardzo za mną przepada i to też trochę utrudnia to wszystko.
Postaw na siłownie, nie ubieraj gaci rurek i nie stawiaj 20 cm grzywki jak wszystkie nastolatki. Przypakujesz to wzrośnie Ci o 100% pewność siebie, a przy okazji poznasz wiele nowych osób, a i dziewczyna się znajdzie.
teraz czasy są wyjątkowo ... w stosunku do tych co były, kiedyś nic nie było : jeden komputer czy konsola na całe osiedle domków czy blokowiska, za to ludzie przebywali albo u znajomych albo na podwórku w końcu co można było robić w domu ? Proponuje się zapisać na różne fajne zajęcia czy aktywności i tam poznasz na pewno wielu fajnych ludzi. Wybór tak naprawdę zależy tylko od ciebie, ja proponuje cobra kai :)
Może warto w coś takiego sie wkręcić z innymi nerdami.
Ah sam bym pocisnal dawną Magię i Miecz
https://miedziowe.pl/content/view/97833/189/
Czyli siedzisz w domu i do tego źle się uczysz to na co marnotrawisz czas?
Znajomi są przereklamowani wystarczy 1-2 dobrych.
Zapewne to jakaś głupia akcja ale jest mnóstwo takich osób. Zdecydowanie za niska samoocena. Daję głowę że w rzeczywistości normalny chłop z Ciebie. Nie trzeba mieć setek znajomy tylko wystarczy jedna dobra osoba i można fajnie cieszyć się życiem. Za parę lat a może nawet jutro wszystko się może zmienić na lepsze.
Akcja jest taka, żebyś dał piątaka.
Powiem Ci tak na pocieszenie, ze i tak masz lepiej ode mnie
Ja mam 24 lat, prace mam, troche wiecej powyzej minimalnej krajowej czyli do dupy.
Dziewczyny w tym wieku juz wszystkie sa pozajmowane, wlasciwie to czailem sie na jedna, bo mielismy swietna relacje (ona oczywiscie tez byla zajeta z poprzednim miala cos slaba relacje stad pewnie ta jej chec do mnie) dzisiaj sie dowiedzialem od niej, ze niedawno zmienila chlopaka hehe czyli bylem dla niej nikim, pocieszac sie moge jedynie faktem, ze i mi i jej ten 'ogien' w oczach juz minal wiec jakies tam uczucie miedzy nami dogasalo (tak bo trwalo to dosc dlugo, tak pracuje tam gdzie ja) i w sumie zdalem sobie sprawe, ze stracilem 2 lata na myslenie o jakiejs dziewczynie
O ile z wygladem zadnych problemow nie mam to niestety z zagadywaniem ogromne i generalnie jak dobrze sie z kims dogaduje to jest cud nad wisla, tak wiec jezeli znajde kolejna z ktora sie dogadam (jezeli nie palne sobie wczesniej w leb) to stanie sie cud
Znajomych mam paru, wiekszosc ma juz zone/dziewczyne, wiec nie maja dla mnie czasu za bardzo ot raz na 2 miesiace ktos tam wpadnie, a nawet gdyby mieli to pewnie i tak by nie przyszli ;)
Nie chce mi sie generalnie nic, nie mam aktualnie w co grac, nie wiem co robic, mam kuzwa dosc. Dzisiaj juz mnie szlag trafil po tej wiadomosci 'jest nam wspaniale'.
Generalnie to nie wiem czy dozyje do konca miesiaca
Takze pamietaj zawsze moze byc gorzej, u mnie tez w sumie (chociaz ja i tak mam pewne problemy ale tutaj z czasem sie to wyprostuje, jestem akurat dobrej mysli - CUD)
Rany Boskie człowieku nie szalej. Każdy ma czasem stany depresyjne ( mnie też kiedyś taki rak dopadł tak bez powodu) ale jak to się mówi czas to najlepszy lekarz. Mnie z kolei strasznie dołuje wiek. To znaczy z każdym kolejnym rokiem przybywa lat i jak kiedyś się z tego strasznie śmiałem tak teraz już przestaje liczyć ile mam lat ale mnie to strasznie dołuje. Wrócić do szkolnych beztroskich lat. Koledzy, dziewczyny, wagary i to beztroskie życie. Upływający czas to mnie strasznie dołuje.
to dopiero wiek kiedy nabiera się wiedzy i doświadczenia. głowa do góry. też się wyrabiałem między 25-30
Z tymi facetami z żoną i dziećmi to tak jest, też od kąt mam rodzinę nie miałem czasu dla siebie, a co dopiero dla znajomych.
Co do gier to jest często tak że trzeba mieć z kim grać bo jednak mi też granie solo się znudziło.
Ps mi pierwszy syn się urodził jak miałem 30 lat tak więc nie ma co marudzić jeszcze masz 6 lat na znalezienie kobiety itp.
Generalnie to od miesiaca mam juz dola, a dzisiaj to juz calkiem
Czas moze i jest, ale jak ja sie na bledach nie ucze, jestem jednym z tych nie samouków (tak bym to okreslil) niestety
Wpadlem w taka petle rozmyslan, gdzie kazde kolejne jest coraz gorsze
Jak mieszkasz w większym mieście to lepiej sobie zainstaluj Tindera zamiast twierdzić, że wszystkie pozajmowane :P Właśnie w tych okolicach wiekowych jest aż przesyt tam.
Mam mieszkam w mniejszym miescie, jakos duzo to ich nie ma, ale co z tego jak ja nie cierpie przez internet, musze widziec kogos na zywo poczuc to 'cos', a patrzac na zdjecie tego nie czuje no i nie wiem o czym tam gadac, tam sa same co wszystko potrafia/wszystko wiedza itd
Szczerze jestem kompletnie beznadziejny w tych sprawach i nie wierze, ze ot tak nagle sie naucze
Generalnie to chyba zaczne pic, chociaz nawet z tym mam problemy xDD jedynie okazyjnie, ale trzeba czesciej najwidoczniej bo zwariuje
Jestem w podobnym wieku i też jestem sam (w sensie, że bez dziewczyny, kilku świetnych kumpli mam) i szczerze, to już przestałem się tym przejmować. Stwierdziłem, że zadbam najpierw o siebie (skończę studia, znajdę dobrą pracę, wyniosę się z chaty) i dopiero potem postaram się kogoś znaleźć. Jak nie wyjdzie, to trudno.
A nie zastanawiałeś się dlaczego jest jak jest? Może dajesz innym powody żeby mieli o Tobie zdanie jakie mają. Nie wiem, za czasów szkoły wszystko było inne, wydaje mi się że dopiero po niej jako tako dojrzałem i pewne rzeczy się zmieniły oraz ja sam. Głowa do góry
Rzuć wszystko i jedz w Bieszczady.
Też tak myślę o swoim, a jestem ponad 12 lat starszy, więc dam Ci radę, jeśli nic teraz nie zmienisz to już tak zostanie :)
Pomimo tego, że mam kilku dobrych kumpli, nie najgorzej zarabiam i wyglądam to ogólnie zastanawiam się po co to wszystko.
Po co się starać o wygląd skoro nie mam żony ani dzieci bo zawsze byłem nieśmiały, a teraz w moim wieku to zajęte/dzieciate po przejściach i/lub sfiksowane ;)
Po co się dobrze odżywiać i stronić od nałogów skoro fizycznie nieraz czuję się jak siedemdziesięciolatek pomimo codziennego rozciągania/gimnastyki, masaży, utrzymywania zdrowej wagi, a znajomi chleją na umór i palą szlugi, a są zdrowsi.
Po co oszczędzać kasę zamiast wydawać skoro jutro może mnie szlag trafić.
Niedawno stwierdziłem, że będę robił to na co mam ochotę bez patrzenia na cokolwiek i w dupie mam resztę świata i okolic. Niech się sami martwią o siebie.
Byłem w podobnej sytuacji, tylko dosyć krótko, przez 2 miechy w nowej szkole. Jaki poziom nauki? W sensie SP, liceum, która klasa?
Jak jesteś w 1 liceum, a w podstawówie miałeś kogoś, to w miarę możliwości spróbuj zmienić szkołę na tą, do której ten ktoś poszedł. W 2 osoby dużo łatwiej jest poznawać nowych ludzi. Psycholog/szczera rozmowa z rodzicami(naprawdę jest z nimi aż tak źle?) naprawdę pomagają, nawet jeśli tylko chwilowo, a może uda ci się dojść do jakichś bardziej permanentnych rozwiązań.
peace
No właśnie problem jest taki, że jestem już 2 klasie liceum, więc nici ze zmiany ze szkoły.
Już od dłuższego czasu zastanawiałem się, by powiedzieć o tym rodzicom, ale trochę nie mam jak. Głównie są poza domem, bo pracują, a jak już są to albo nie mają czasu, bo robią coś tam "ważnego" albo komentują coś na mój temat i odechciewa mi się przez to z nimi gadać.
Ddawdad, nie usprawiedliwiaj rodziców brakiem czasu, to nie oni są dziećmi w tym układzie, żeby ich usprawiedliwiać. Jesteś ważniejszy niż praca, ale oni może w natłoku tej pracy się zagubili i trzeba im się przypomnieć, że są rodzicami, a rodzice powinni wspierać nastoletnie dzieci. Zacznij np. od "muszę powiedzieć Wam coś ważnego", aby złapać ich uwagę. Nie daj się złamać żartami i komentarzami na wstępie, ktore mogą się pojawić.
Wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście, ważne pytanie: co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić.
Naprawdę tak ciężko z kimś rozmawiać, czytam że masz problem nawet w nawiązaniu kontaktu z kimś z klasy.
Przecież na dobre macie sporo wspólnych tematów jak lekcję zadania nauczyciele itp, do tego nikt nie ma podobnych zainteresowani do twoich??
Może jakbyś się lepiej uczył to byś chociaż potrafił wytłumaczyć komuś coś i już masz początek rozmowy...
Nie wiem rozumiem jakaś nieśmiałość ale przecież idąc do knajpy gdzie jest super ładna kelnerka to nie powiesz nawet co chcesz zamówić??
Trzeba podejść może do tego jak do obowiązku to wtedy przełamiesz te barierę, która Cię blokuje.
Zacznij od rozmowy z rodzicami, bo to oni są za Ciebie odpiwiedzialni. Może mają takie głupie poczucie humoru i wydaje im się, że są liberalnymi spoko rodzicami, a Ty to odbierasz jako nabijanie się i brak zainteresowania. Jak na początku, będą chcieli Cię zbyć, próbować wszystko obrócić w żart, (to może być reakcja obronna), to im wykrzycz swoje krzywdy i potrzeby, wykrzycz także to, co najsmutniejsze, może dotrze, a przynajmniej sobie ulżysz :) nie odkładaj wyjaśnienia takich poważnych spraw 'na dorosłość', bo w depresji /stanie depresyjnym trzeba pracować nad "tu i teraz".
Oprócz rodziców, rozejrzyj się za mądrym doroslym z Twojego otoczenia, któremu ufasz - może jakiś nauczyciel, albo psycholog szkolny? I powiedz mu o swoich problemach. Nie zawsze potrafią pomóc mimo chęci, ale nuż się dobrze trafi.
Bądź cierpliwy, poprawa swojego samopoczucia i otoczenia, to długotrwały proces. Spróbuj poprawić oceny z przedmiotów, który Cię interesują - choćby dla sprawdzenia się czy będzie z tego satysfakcja, a to fajne uczucie. Z tym też bądź cierpliwy, ale i konsekwentny, schowaj i wyłącz wszystkie rozpraszacze :) powodzenia :)
Przejdzie Ci z wiekiem i tyle, z własnego doświadczenia powiem, ze dopiero na studiach się człowiek podbudował.
Ta, „życie jest do bani”. Ale trzeba żyć, a w przyszłości resztę życia ciężko pracować na podatki :P
Nikt nie obiecywał że będzie łatwo w życiu. Pociesz się, że wielu ma takie problemy jak Ty. Samotność i brak sensu życia, niejeden musi się z tym borykać. Najlepiej skoncentrować się na swoim celu i podążać w tym kierunku.
Znakiem czasów jest m.in. problem z identyfikacją tego "swojego celu". W rzeczywistości, w której można w zasadzie wszystko, aż nie wiadomo, co robić, a szkoła rzadko z tym pomaga. Młodzi ludzi mogą czuć się zagubieni, a przez to tracić poczucie celu i sensu tego wszystkiego. Na szczęście, niektóre szkoły organizują zajęcia mające pomóc ludziom znaleźć to, co chcą w życiu robić. Moja była nastawiona na rypanie na wynik z matury ;)
Znakiem czasów? Proszę ja ciebie boomer. Zawsze było tak samo, że młody jest głupi i nierozgarnięty.
W sumie racja, w szkole byłam już naście lat temu ;) i z perspektywy czasu - rozmawiałam dość niedawno o tym z kolegami i koleżankami z klasy, że dużo czasu poświęcaliśmy na naukę jako tako, a mało czasu lub wcale na refleksję, do czego ta cała nauka ma zmierzać. Liceum ogólnokształcące. Z czasem połapaliśmy się, co nam w życiu sprawia przyjemność, szkoda tylko, że już po wyborach studiów czy pracy, co potem było okupione zbędnym stresem, bo np. ktoś się męczył na studiach, które nie sprawiały mu przyjemności i dopiero po jakimś czasie zdecydował się na inne studia i zmianę pracy. Byłoby miło mieć wskazówki w szkole od bardziej doświadczonych dorosłych, no ale ich nie było.
Ale wyobrażasz sobie, że w szkole w której jest ta cała masa dzieciarni ktoś przyjdzie specjalnie do każdego i będzie z nim rozkminiał jego drogę życiową?
O ile nie urodziłeś się ze złotą łyżeczką w tyłku i pierzynką z forsy po rodzicach to życie właśnie polega na tych wszystkich błędach, złych wyborach i podnoszeniu się z dołka.
Tak, wyobrażam. Szwagier, który jest nauczycielem w liceum, został zaangażowany z inicjatywy dyrektorki we właśnie taki projekt w ich szkole, bo w końcu dyrekcja zainteresowała się, do czego ma zmierzać ta cała nauka w ogólniaku. W ramach zajęć dodatkowych, na zajęciach dzieciaki uczą się, jak zidentyfikować to, co chcą robić, szukać pracy, pisać cv, wypełniać urzedową papierologię itp. Czyli robić to, wobec czego od lat są narzekania, że szkoła nie uczy. Tylko, że starym musiało się zechcieć poprawić poziom, a nie właśnie kierować się zamysłem, że skoro sami musieli sobie radzić z problemami, to młodzi też tak powinni.
No dobra, bo widzę, że znowu wychodzi z ciebie boomer.
Twój szwagier pogada sobie z takim nastoletnim gówniakiem i co z tego wyniknie? Czy ty w tym wieku wiedziałeś, co chcesz robić? A czy nawet gdy wiedziałeś, to robisz to nadal?
Ustalanie czegokolwiek z nastolatkiem to o kant dupy obić skoro mu się we łbie codziennie zmienia.
Młody ma próbować wszystkiego i sam dojść do tego co chce robić. Współczuję wszystkim, którym rodzice/szkoła chcą ustawiać życie.
Po pierwsze, mimo wszystko jestem za młoda metryką, by łapać się w boomera, a po drugie, takie ględzenie, że "ja sobie poradziłem, to ty też powinieneś sobie poradzić" jak mało co, kojarzy mi się z boomerskimi "mądrościami" :)
Nie chodzi o ustawianie kogoś, a o wsparcie, pomoc w zidentyfikowaniu jakiegoś celu. Czy nie czujesz tej różnicy?
Ale to nie jest jakieś osiągnięcie. U każdego (prawie każdego - są i niemoty życiowe co całe życie z kotem i mamą mieszkają) przychodzi taki moment w życiu, że załapuje, o co chodzi. Nie rozumiem, dlaczego szkoła miałaby to przyśpieszać? Nie mówiąc już o tym, po co i jak?
Chodzi o "wsparcie"? Jakie wsparcie? Poklepanie po plecach? Ułożenie planu na życie? Danie prostych rozwiązań?
No w dalszym ciągu nie widzę, jak byś to chciała osiągnąć.
No właśnie głowa do góry. Jak tak dalej pójdzie, to będziesz mieszkał z kotem i mamą i zostaniesz wodzem całej Polski.
Mam to samo i w sumie nadal mam. Moim głównie problemem okazują się gry, po prostu lubię grać i nic innego nie sprawia mi przyjemności aż takiej. Wiadomo, wyjdę czasem na rower, czy na jakiś spacer, ale samemu? pff.. Bardziej wolę się zawsze wycofać niż zaatakować i to główny problem. Ucieczka przed problemami nic ci nie da. Tak czy siak zaczniesz w końcu pracować, zapomnisz o problemach i zaczniesz rozwijać się zawodowo. Samobójstwa młodych ludzi są dość częstym zjawiskiem, szczególnie teraz. Gdy w młodych latach szczeniaki są chamskie i patologiczne, bez żadnej empatii dla słabszych. Ale powiem ci tak, później będzie lepiej. Jak zaczniesz pracować albo zdobywać jakieś doświadczenia, lub hobby to podbudujesz własne poczucie wartości, samotność jest smutna ale czasem niestety taki żywot nas czeka, jeśli nic z tym nie zrobimy. Moje życie też jest do bani, ale wiem że jak nic z tym nie zrobię, to sczeznę marnie w tym marnym świecie.
To taki etap rozwoju.
Smutne, niestety.
Niska samoocena, depresyjne oddziaływanie mediów, rodziny, pogody i w zasadzie wszystkiego.
Większość z tego wyrasta, ale nie wszyscy.
Brak samoakceptacji zbyt często zabija.
A kiedyś presja rówieśnicza na trzepaczku. NIC się nie zmienia.
Za dużo czasu na jawie spędzasz w zawieszeniu między przeszłością i przyszłością a za mało na "tu i teraz". Zamiast więc nieustannie zadręczać się pytaniami "co ja zrobiłem?", "Dlaczego czegoś nie zrobiłem" albo "Co ja teraz zrobię?"weź się kuźwa do roboty, bo łeb masz nie po to żeby szukać problemów, tylko żeby je rozwiązywać! A skoro Twój problem można skwitować w dwóch słowach - "jesteś pizd#$%%"- to proponuje na początek przestać się użalać,wykreślić z diety sojowe kotlety, odstawić słuchanie muzyki Billie Eilish i zacząć robić coś w tym kierunku, żeby z chomika stać się tygrysem. Zrób jakieś pompki albo zapisz się na internetowy kurs MMA, to może testosteron Ci trochę skoczy,nabierzesz pewności siebie i przestaniesz jęczeć jak mała dziewczynka.
czy Ty serio się kolego spodziewasz meyrtorycznej odpowiedzi/pomocy na forumku o grach?
Przecież tu sami eksperci siedzą na tym forum.
Też chciałem się zabić, bo myślałem, że tak będzie lepiej dla świata. Ale odstawiłem alkohol, regularnie biorę leki i jest git.
A jeśli ktoś mi powie, że cudownej pigułki na problemy nie ma - to nigdy nie był w takiej sytuacji. Bo to działa.
Także psychiatra i terapeuta się kłaniają - polecam.
To raczej dla ciebie, bo świat nie skorzysta na śmierci tylko straci. Łatwiej jest umrzeć niż podjąć walkę. Na psychiatrę nigdy nie jest za późno, póki jeszcze żyjemy i w miarę racjonalnie myślimy. Ale trzeba mieć też jaja by iść do psychiatry i mówić o swoich problemach, otworzyć się, no i w ogóle przyjść xD Ale jak ktoś szuka pomocy to ją znajdzie.
A jak trafimy za przeproszeniem debila a nie lekarza, to idziemy do innego i tak do skutku, bo nie zawsze specjaliści są wstanie nam pomóc.
fakt, znam ludzi, którzy byli u 2-3 lekarzy idiotów, którzy więcej zaszkodzili niż pomogli i można się wtedy do tej formy pomocy zrazić. Niemniej jednak jeśli trafisz dobrego lekarza(najlepiej z polecenia) to jest to tego warte.
Akurat świata ani nikogo poza rodziną i znajomymi nie interesuje czy się zabijesz czy żyjesz. Taka przykra prawda. Nikt nie jest pępkiem świata, żeby jego życie albo śmierć miało znaczenie dla świata.
Leki zahamują objawy, ale nie rozwiążą problemu, potrzebne leczenie i stały progres. Wsparcie bliskich też się przydaje, chodź wiem że są przypadki bliskich, którzy są mniej warci od wyschniętego gówna na ulicy. Najlepsza terapia szokowa, ale ciężko to zrobić :)
Podziękujmy stwórcy, módlmy się za to, że mogliśmy się urodzić i męczyć na ziemi, by potem przy odrobinie przekornym losie, wstąpić do piekieł na wieczność.
Mogło być jeszcze gorzej bo mogłeś mieć ultapecha i być szkolną ofiarą gnojoną przez 8 lat szkoły podstawowej a nawet i w Liceum w dzień w dzień cały rok szkolny mogłeś mieć rodzić patologie z ojcem z syndomem ,,Ciężkiej Ręki'' który przepija całą kase w tedy życie jest do bani bo znam wielu gości co się mało odzywają i są trochę dziwni ale mają pracę i nawet żony.
Czytając takie "coś" człowiek sie jednak cieszy, że kilkanascie lat temu nie był przegrywem w szkole ;) Polecam znaleźć kogoś do picia, jak postawisz wóde czy piwo to każdy wypije z tobą, a pamiętam, że u mnie w technikum kto nie pił ten byłł frajerem. Chociaż trochę dziwne, że nie masz kolegów bo frajerzy zawsze przecież razem się trzymali w swoim wąskim gronie :P
Nie masz z nikim z klasy wspólnych zainteresowań? Ja jednego z moich najlepszych kumpli poznałem przez to, że siedzieliśmy obok siebie na przedmiotach zawodowych w technikum i kiedy przeglądałem newsy o (jeśli dobrze pamiętam) CoD Black Ops 2 na GOLu spytał się mnie, czy gram w CoDa (serio, to prawda). Przez praktycznie miesiąc pierwszej klasy technikum w ogóle nie rozmawialiśmy, a od tamtej pory robiliśmy to coraz częściej i ostatecznie się zakumplowaliśmy.
Próbuję od czasu do czasu zagadywać do paru chłopaków na temat popkultury, ale niezbyt ich interesują rzeczy, które ja lubię.
Raz rozpocząłem rozmowę o grach, ale oni grają tylko albo w CS'a albo w Fortnite'a , czyli produkcje które niezbyt mnie interesują. Jak zaczynałem mówić o jakichś innych pozycjach to w ogóle nie wiedzieli o czym mówię.
O filmach też np. nie pogadam, bo interesują ich tylko badziewia od Vegi i inne podobne "filmidła".
No to rzeczywiście masz ciężko. U mnie oprócz CS GO w gry singlowe również grali i zawsze o czymś można było pogadać.
ehh daj sobie spokój z innymi i skup sie na sobie, naucz się być szczęśliwy sam ze sobą, bo ty jesteś najlepszym przyjacielem dla samego siebie.
Wyrosniesz z tego ,sam zobaczysz,problemy w szkole przy tym co bedzie za kilka/kilkanascie lat to jak splunac
hehehe
no dopiero wtedy się zaczną :D
hmm tak mysie że to ta twoja klasa jest do bani, na tylu ludzi wszyscy mają takie wyświechtane zainteresowania, jak typowe dzieciaki to co na topie tym się interesują.
Niestety bycie innym jak wszyscy czasem kosztuje
Patrzę na ten wątek i się nie dziwię, czemu Polska jest tak zacofana pod względem podejścia do zdrowotności psychicznej.