Były szef Rockstar North tworzy konkurencję dla GTA
Chińska firma, dziwna nazwa projektu i to zdanie Celujemy w różnorodność trybów gry i sposobu opowiadania historii. Gracz będzie mógł żyć w świecie gry tak, jak mu się podoba. cuchnie jak jakaś gra online. Szczególnie biorąc pod uwagę, że projekt ma być konkurencją dla GTA, które to właśnie z Online zgarnia grube miliony.
I już błąd na start, gracz nie potrzebuje miliona aktywności które na dłuższą metę męczą bo człowiek czuje, że to go przytłacza ale nie chce ich pomijać, żeby nie mieć uczucia że coś traci. Dlatego nie przeszedłem żadnego Assassyna od Black Flag bo po prostu czułem się wymęczony zbyt dużą ilością rzeczy do roboty.
Gra ma wypalać się w mózgu, to jest przepis na sukces GTA, robi takie coś, że jak się widzi palmę i neon to przed oczami autoamtycznie wyrasta klub Malibu i przejazd bulwarem w rytm Michela Jacksona.
Jeżeli tego nie zapewnią, to jak bardzo rozbudowanego sandboxa by nie zrobili, nic z tego nie wyjdzie, może i odniesie sukces ale nie będzie stawiane w jednym szeregu z GTA. Do dziś gry z otwartym światem porównywane są do Skyrime, GTA V czy Wiedźmina, najmłodszy z nich ma 5 lat, GTA ma 7 a Skyrim 9 lat. Czemu nikt nigdy nie użył do porównania jakichś Watch Dogsów, Assassina czy FarCry jako przykładu ogromnego sandboxa z pierdyliardem rzeczy do zrobienia? Bo nie zapada to w pamięć, wychodzi kolejna gra, nowe rozdanie a wszystko kręci się we własnym sosie i kolejne części porównywane są do poprzednich i tyle.
Chińska firma, dziwna nazwa projektu i to zdanie Celujemy w różnorodność trybów gry i sposobu opowiadania historii. Gracz będzie mógł żyć w świecie gry tak, jak mu się podoba. cuchnie jak jakaś gra online. Szczególnie biorąc pod uwagę, że projekt ma być konkurencją dla GTA, które to właśnie z Online zgarnia grube miliony.
W czym ta gra ma konkurować z GTA? Z wypowiedzi i lakonicznego opisu na stronie producenta wynika, że nawet nie będzie podobna.
''Everywhere'' - No takim pospolitym tytulem nie przebija na pewno GTA, bo nazwa gry ktora ma zrewolucjonizowac gry z otwrtym swiatem, tez musi byc unikalna i przyciagac odbiorcow. A GTA jest z pewnoscia unikalna nazwa w swiecie gier.
''Celujemy w różnorodność trybów gry i sposobu opowiadania historii. Gracz będzie mógł żyć w świecie gry tak, jak mu się podoba.''
Juz od dawna jest taka gra a raczej seria i nazywa sie The Elder Scrolls! Juz w 2002 roku w Morrowindzie moglem robic co tylko mi sie podoba i po wyjsciu ze statku w Seyda Neen, moglem olac fabule i ruszyc gdziekolwiek i robic cokolwiek.
Beda sie musieli niezle napocic aby stworzyc taka gre, bo niewystarczy zbudowac wielkiego miasta w ktorym wszystkie drzwi sa pozamykane na cztery spusty.
Ale byloby fajnie stworzyc takie polaczenie GTA z The Elder Scrolls, gdzie bedzie mozna wejsc do kazdego domu, kamienicy, czy wiezowca gdzie beda czekac zyjacy wlasnym zyciem NPCe z zadaniami dla gracza.
Tak musialaby wygladac ta ''rewolucyjna'' gra. Czyli polaczenie The Elder Scrols i Gothica w swiecie przypominajacym GTA.
Wyobrazcie sobie, ze Npce chodza na zakupy do galerii handlowych, do kina, banku, kosciola, do szpitala, do pracy, klubow nocnych itd.
Na ulicach toczylyby sie wojny gangow, strzelaniny, napady na banki i wiele innych rozrywek ktore emulowalyby prawdziwa tetniaca zyciem metropolie.
To co zapowiadają bez modów się raczej nie uda a że gta v bije kokosy na trybie online to wątpie, żeby na nie pozwolili.
Rewolucyjna gra o jakiej mówi MUSI mieć wsparcie dla modów, bo to właśnie one spełniają najróżniejsze potrzeby graczy, których twórcy nawet nie są świadomi.
To prawda, nazwa ma kluczowe znacznie, podobnie jak KFC, czy McDonald, wydaje się to niby drobnostką, ale fakt jest taki, że nazwa jest bardzo ważna, a jeśli tworzą niby konkurencje, to powinni bardzo mądrze wybrać tytuł. A jeśli nie mają teraz pomysłu, to powinni nazwać po prostu grę jakaś nazwą roboczą, przed oficjalnym tytułem.
Jeśli już celują w ambitny projekt, to ciekawy jestem właśnie, czy każdy budynek będzie otwarty z każdym istniejącym fizycznie pokojem np. można się włamywać do mieszkań, ciekawa poboczna zabawa, albo kupować wieżowce, szpitale czy też inne prywatne biznesy i je potem coraz bardziej monopolizować. Ogólnie w kwestii otwartości takiego współczesnego świata, to jest ogrom możliwości, ale żadna gra z takimi miastami, nigdy jeszcze nie wykorzystała ułamku potencjału, bo najpewniej ilość pracy nad takim super miastem byłaby zbyt kosztowna i pracochłonna, bo raczej nie skończyłoby się na 200-300 milionach dolarów, a raczej z 2-3x tyle przy tak ogromnym rozmachu, pomijając oczywiście budżet na reklamę. Lepszym i chyba mniej ryzykownym pomysłem, byłoby zrobić grę bazującą już na istniejących miastach, jedynie pozmieniać nazwy :). Czas pokaże co osiągną :)
Osobiście wydaje mi się, iż raczej szans z GTA nie mają z prostego powodu, marka GTA jest tak zakorzeniona od tylu lat, że ciężko mi sobie wyobrazić realną konkurencje, nawet zakładając, iż byłaby rzeczywiście trochę, a nawet sporo lepsza, to raczej nie przebije sprzedaży GTA.
Nie ma co się śmiać czy marudzić, każda konkurencja dla GTA się przyda. A Rockstar Games by się przydało utrzeć nosa, szczególnie po tej manianie którą odwalają z GTA V wydając kolejny raz to samo już na 3 konsolę z rzędu... Dlatego kibicuję Rocket Boy aby wyszło im to jak najlepiej. A tytuł Everywhere zapewne jest to placeholder. Lumberyard to porządny silnik, na pewno graficznie będzie na wysokim poziomie.
Czekam na Everywhere od pierwszej zapowiedzi tej gry. Kilka razy miałem nawet obawy, że projekt został anulowany i parę razy w roku wchodziłem na stronę studia RocketBoy aby upewnić się, że tak nie jest. Jak widać pracę nadal trwają, z czego się cieszę. Mam nadzieję, że już niedługo dowiemy się czegoś więcej o tym tytule i się nie zawiedziemy.
Nie spodziewam się pogromcy serii Grand Theft Auto, chociaż chciałbym, aby nim było. Liczę po prostu na kolejną świetną grę.
Chciałbym kibicować, ale na chińskie finansowanie, Amazon i miałkie nazwy reaguję nieco alergicznie...
Wystarczy mi zdanie "otrzymał 42 miliony dolarów m.in. od chińskiej firmy" żeby nie tknąć tej gry choćby jak dobra nie była
Połowę produktów w domu i tak masz masę in China, nasz ty wojowniku
Wiem że wszystkiego co chińskie nie jestem w stanie uniknąć bo choćby w prawie każdym sprzęcie jakieś chińskie części są,ale tam gdzie mogę to unikam
Podsyłam ci link gwarantuje że jak wyjdzie ta gierka to zagrasz mimo że jest Chińska !
https://www.youtube.com/watch?v=RilTdy9mi-0
jordan2318 dobrze powiedziane. Co prawda azjatyckie gry kojarzą mi się ze wszelkimi grami mmo, gdzie bohaterka ma tak wyeksponowane piersi, ze aż bije po oczach. Tak też uważam ze ignorancja jakieś gry z powodu ze tworzy je odmienna kulturowo firma jest debilnym rozumowaniem. Co do prezentacji gry w filmiku, najbardziej interesujące jest podsumowanie od 8:40 minuty, jak mała firma, potrafi wycisnąć z silnika gry więcej, niż większość nam znanym firmom. Co to dla mnie oznacza, ze same gry sztucznie wymuszają na nasz kupno nowego sprzętu, bo liczy się co? KASA! I jeszcze jedno, wiele zachodnich gier jest do siebie podobnych w różnym tego słowa znaczeniu. Dlatego, jeśli jakaś chińska gra ma dodać nieco świeżości, różnorodności oraz podejścia poprzez swoją odmienność kulturową, to ja takie coś kupuje. Dzięki temu można się czegoś dowiedzieć o obcej nas kulturze, jak i ich odmiennym podejściu do gier. Tak więc tylko głupi człowiek może olać grę, która to może jakościowo bić gry amerykańskie czy europejskie, bo robi je studio inne kulturowo, bardzo to słabe myślenie. :|
NetEase to synonim mikrotransakcji i dojenia ludzi, więc już wiemy co to będzie za gra...
I już błąd na start, gracz nie potrzebuje miliona aktywności które na dłuższą metę męczą bo człowiek czuje, że to go przytłacza ale nie chce ich pomijać, żeby nie mieć uczucia że coś traci. Dlatego nie przeszedłem żadnego Assassyna od Black Flag bo po prostu czułem się wymęczony zbyt dużą ilością rzeczy do roboty.
Gra ma wypalać się w mózgu, to jest przepis na sukces GTA, robi takie coś, że jak się widzi palmę i neon to przed oczami autoamtycznie wyrasta klub Malibu i przejazd bulwarem w rytm Michela Jacksona.
Jeżeli tego nie zapewnią, to jak bardzo rozbudowanego sandboxa by nie zrobili, nic z tego nie wyjdzie, może i odniesie sukces ale nie będzie stawiane w jednym szeregu z GTA. Do dziś gry z otwartym światem porównywane są do Skyrime, GTA V czy Wiedźmina, najmłodszy z nich ma 5 lat, GTA ma 7 a Skyrim 9 lat. Czemu nikt nigdy nie użył do porównania jakichś Watch Dogsów, Assassina czy FarCry jako przykładu ogromnego sandboxa z pierdyliardem rzeczy do zrobienia? Bo nie zapada to w pamięć, wychodzi kolejna gra, nowe rozdanie a wszystko kręci się we własnym sosie i kolejne części porównywane są do poprzednich i tyle.
Z GTA 5 nie mogę się zgodzić. To jest właśnie sandbox z tym miliardem rzeczy do zrobienia. Moim zdaniem GTA VC było o niebo lepsze.
Co do krytykowanego AC, to po BF przeszedłem jeszcze Unity, Syndykat jednak znudził mnie gdzieś w połowie, za to nowe części były powiewem świeżości.
FC przeszedłem tylko 3 cześć, więc nie wypowiadam się.
WD nie przypadło mi do gustu.
A teraz nie mam już wcale czasu na inne gry bo gram w BDO, taki MMO sandbox, jest tyle aktywności, że doba musiała by mieć 100h i tak wszystkiego nie zrobisz. Chcesz jednak iść na ryby, to idziesz, możesz bić się, bawić w crafting, pływać statkiem i to wszystko daje ci realne korzyści w grze.
Dla mnie o to chodzi w Sandboxach. Musisz mieć żyjący świat i moc robić to na co ma się ochotę.
Tasdeadman lepiej się nie odzywaj i pisz za siebie, jak wolisz płacić za gry 200 zł za 6 godzin rozrywki, to ładnie żeś się walną w głowę. Gry które przedłużają zabawę nie są męczące, ale dopełniające świat, a jeśli zostanie to dobrze zrobione z naprawdę ciekawymi zdaniami pobocznymi, to aż miło. Więc jeśli gra ofiarowuje wiele graczowi, dużo swobody, interakcji, to gracz powinien być tylko zadowolony. Ty zaś kolego masz tak mózg wypalony że lepiej siedź cicho, bo aż ręce opadają. Pierwszy Assassyn którego grałem mimo ze to bardzo fajna gra, miał bardzo mało do zaoferowania, zaś np Odyssey ma tego wiele, nie wpływa to zbytnio na rozgrywkę, ale uzupełnia świat. Czy męczące? No, chyba ze 1000 raz wykonujesz to samo zadanie poboczne. Ale przepraszam, jakoś gracze mmo nie mają z tym problemu czy w innych tego typu grach. Aha i jeszcze jedna uwaga, skoro stawiasz Skyrima, obok GTA i Wiedźmina, to zwyczajnie nie masz pojęcia o grach i o tym co piszesz. Bo gry powinny mieć w sobie powiew świeżości, oryginalności i przede wszystkim jakości. Jeśli nabierasz się na marketing i gra osiągnie przez to sukces, to nie znaczy ze gra ma w sobie tą jakość, zwyczajnie dałeś się zrobić w ch.. Krótkie gry z małą ilością interakcji że światem, które nie ofiarowują nic więcej, są dla mnie słabe. Chyba że potrafią się czymś obronić. Jednakże, jeśli gra daję dużo swobody, możliwości w grze, to dzięki temu każdy z nas może coś w niej znaleźć dla siebie, coś co mu się spodoba i zatrzyma na długo, to jest przepisz na sukces. Anie jakieś neonki i zwyczajne jeżdżenie po mieście. Widać po twojej wypowiedzi ze jesteś casual, nie ze jesteś gorszy od innych, zwyczajnie masz mało ambitne i mniejsze wymagania do gier, szkoda. Bo właśnie tacy gracze psują obecne gry, gdyż twórczy obserwują i robią grę pod masę, a o normalnych graczach, którzy liczą zawsze na to by gra miała w sobie jakość, zapominają. Bo po co skoro wszystkim podoba się coś prostszego. Dlatego jeśli ktoś tworzy gry nie tylko dla zysku ale i z pasji, to wtedy można liczyć na bardzo dobry produkt i wtedy cena nie ma aż takiego znaczenia, bo wiesz za co płacisz. Jeśli były szef rockstar stworzy naprawdę ambitny prodkut, to raczej gracze nie powinni narzekać, a im większa konkurencja tym lepiej na tym gracz wyjdzie, będzie miał wtedy wybór, czy grać w tą czy w tamtą grę. To wszystko z mojej strony i pozdrawiam myślących. ;)
Zanim zaczniesz kogoś wyzywać od casuali i zarzucać mniejsze wymagania, to zauważyłbyś, że zazwyczaj gry krótsze, oferują głębszą opowieść, animacje oraz lepszą narrację od tych ogromnych.
Może Ty nie szanujesz swojego czasu, może jeszcze jesteś młody, nie wiem, ale nie każdemu uśmiecha się grać w coś, co jest zwyczajną wydmuszką. Co z tego, że gra jest duża i do roboty jest wiele, skoro większość tych rzeczy to po prostu nudy i monotonia? Najwyraźniej nie jesteś zbyt wymagający, skoro wolisz w kółko robić to samo.
Nie porównuj gier, o których tutaj mowa do mmo, bo w mmo mimo grindu, jest coś wyjątkowego: mnóstwo innych graczy obok oraz sposoby na interakcję z nimi, które choćby były proste, to po drugiej stronie masz żywą osobę, która zawsze coś odwali i będzie ciekawiej.
Co z tego, że gra oferuje swobodę? To wcale nie oznacza, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Mamy dopiero XXI w. i największe gry z otwartymi światami nawet nie pozwalają usiąść na ławce. Otwarte gry chwalą się tym, że są duże, ale co z tego, skoro zdaniem twórców o tej wielkości świadczy kilkadziesiąt punktów widokowych, posterunków do odbicia, generycznych podziemii oraz pustych miast?
Dzisiaj, przy grach z otwartym światem boję się otwierać mapę, bo nie lubię mieć napaćkane pytajników. Tak, zazwyczaj jednak je olewam, jeżeli nic nie motywuje do ich odkrywania(jak w Batmanie np.), ale człowiek to jednak człowiek i mózg robi nam problemy, bo jednak lubimy być spełnieni. Gdy przeszedłeś grę, i to nawet z wieloma zadaniami pobocznymi, a w menu pokazuje, że masz 60% ukończonej gry, to jednak czuć dyskomfort.
Może jestem wyjątkiem, chociaż patrząc po znajomych, to jednak chyba nie.
Pierwsza Mafia miała otwarty świat, i właściwie nic innego prócz głównej opowieści nie było tam do roboty w kampani. Ale pamiętam do dziś charakterystyczne miejsca, pamiętam uczucie towarzyszące mi gdy wracałem do restauracji, do warsztatu. Bo było tam mnóstwo fajnych scen. Dlatego ja do dzisiaj jestem ogromnym zwolennikiem backtrackingu, który tak się dzisiaj minusuje w recenzjach.
A w dzisiejszych grach, po prostu idziesz, przechodzisz, oddajesz questa, i idziesz dalej, bo mapy są tak ogromne, że trzeba wszędzie coś umieścić. Chociaż San Andreas również muszę pochwalić. Był gigantyczny, ale tak właściwie tych charakterystycznych miejsc było tylko kilka, i one też zapadały w pamięci.
I zamiast skrajności, proponuję jednak porównać 20 - 30h gry, do tych ze 100 - 200h. Bo 6h gry to w ogóle nie jest raczej gatunek, o którym rozmawiamy.
Tasdeadman zresztą nawiązał do Vice City tak myślę, z tym neonem na palmie, więc... więc mowa nie o krótkich grach.
Jejku, rozumiem, że odpowiedziałeś mu tutaj pod wpływem emocji, i dlatego sprawiłeś wrażenie jakbyś to Ty się nie znał na grach i był casualem. Ale na pewno tak nie jest :)
A z frustratem nie ma co gadać, nawet nie chciało mi się tego czytać do końca co napisał, szczególnie że sam bez zrozumienia przeczytał tekst na który odpowiadał, szczególnie że mówi o jakichś grach za 200 zł co starczają na 6 godzin, bo ja takich nie znam, no chyba że liczymy do tego jakieś FPSy typu CoD które stawiają na krótkiego ale intensywnego singla a i tak docelowym trybem jest multi które starcza na cały rok gry bo gry online rządzą się innymi prawami i tam powtarzanie w koło tych samych czynności ma sens, bo rywalizujemy z innymi ludźmi a nie robimy coś dla samego robienia.
A tak właśnie wyglądają te "rozbudowane" gry gdzie jest pierdyliard aktywności które sprowadzają się do tego samego i w 99% przypadków nawet nie są ubrane w fabułę tak jak wychwalany pod niebiosa Odyssey do którego ukończenia wystarczy 30-40 godzin (co spokojnie dałoby się skrócić do 10 godzin, gdyby nie fakt, że główny wątek nie zapewnia odpowiedniej ilości expa i co chwila wpadasz w sidłą grindu żeby dobić do odpowiedniego poziomu oraz konieczności zwiedzania ogromnego ale do bólu powtarzalnego świata bo kolejne misje często oddzielone są od siebie o kilkanaście minut podróży).
Kolega
GTA sprzede sie przez markę, a nie przez to, że jest jakoś wybitnie dobrą grą, którą ciężko zdetronizować. Najcięższą rzeczą, by postarać się rywalizować z GTA jest właśnie sam tytuł GTA.
Sama gra nie ma w sobie nic innowacyjnego, trudnego do zrobienia itd. W zasadzie to schemat klepany od GTA3 jest ten sam. Wielkie puste miasto, w którym gracz pcha do przodu fabułę jeżdżąc od punktu A do B. Historia jak na grę po prostu dobra. Rstar słynie z przerysowanych postaci, dlatego dość łatwo stworzyć w miarę ciekawe postaci.
Największą wadą GTA jest puste miasto. Po fabule w zasadzie nie ma już co robić.
Dlatego zagrożenie GTA nastąpi dopiero, gdy jakaś inna marka stanie się an tyle silna, by zapadła w pamięć graczy.
Może właśnie to, że do dzisiaj nie ma żadnej konkurencji stanowi o tym, że jednak nie jest to wszystko takie łatwe do zrobienia. Jak grałem w Watch Dogs 2 to miałem wrażenie, że gram w niskobudżetowego klona, a jedyna gra która faktycznie zbliżyła się jakościowo do GTA to Sleeping Dogs.
A tak co do schematów, to chyba na tym polega "seria" gier, że są do siebie podobne. W Uncharted od 4 części klepie się ciągle te same sekwencje: wspinaczka, strzelanie do gąbek na naboje i czasami wpada jakaś zagadka, a gracze jakoś ciągle kupują i się zachwycają.
W czym jest lepsze?
Dla wielu prawdziwe GTA zaczęło się od GTA III w 2001 roku. Ogólnie po tym czasie nazywało się gry "GTA podobne" bo jednak oferowało w tamtym czasie coś co wtedy było prawie niespotykane. Potem powstało GTA San Andreas (Sporo uważa za najlepszą część). Jednak nie wolno zapomnieć o klimatycznym wręcz GTA Vice City. Dla młodszych z nas to było po prostu WOW i to wypaliło już w umysłach. Jednak o tych premier minęło już sporo lat. Stworzenie równie silnej marki co GTA jest już raczej niewykonalne. Po prostu nie wystarczy zrobić świetnej gry. To musi być coś po prostu niespotykanego w aktualnym czasie. Coś co ludzie nigdy nie widzieli. Tak było wtedy z GTA 3. Wystarczy posłuchać starszych graczy, którzy wtedy pierwszy raz zobaczyli na oczy trójwymiarowe miasto w grze i to w pełni udostępnione dla gracza. Można się śmiać, ale wielkie marki powstały jeszcze pod koniec lat 90 XX i początkach XXI wieku. Seria Battlefield, GTA, Counter Strike (Jako modyfikacja), The Sims, Call of duty, The elder scrolls, Halo, (The Legend of Zelda lub Mario to z lat 80). Reszta gier co powstaje dzisiaj to po prostu korzysta już z poznanych schematów i już nie ma tej siły przebicia co kiedyś. Dlatego stworzyć dobrą serię to jedno, ale stworzyć legendarną serię to drugie.
już jeden twórca chciał zrobić konkurencję dla GTA i wyszło kijowo: ten cały APB, czy jak tej grze było.
oczadział ?
To między innymi przez silnik rage tak dobrze gra się w gry rockstara. Ciekawe jak Lumberyard będzie się prezentował w akcji. Ja chciałbym od gta jednak trochę bardziej poważnej fabuły bez zabawnie przerysowanych postaci. Brutalna poważna historia najlepiej nie współczesna. Jakieś lata 70-80 byłyby spoko.
W końcu jakaś gra wypieprzy GTA z piedestału.
Watch dogs i Mafia może gta nie podeszły
Ale mi Podeszły
GTA TO SERIA GIER DLA MASOCHISTÓW I Z NICH RODZĄ MORDERCY Ten Thompson TO KTOŚ Z KTÓRYM MOGE SIĘ ZGODZIĆ ALE TYLKO O GTA BO Z INNYMI GRAMI TO NIECH ON NIE PRZESADZA.
DLA MNIE GTA TO GUWNO TOTALNE
WATCH DOGS I MAFIA LEPSZE BO SĄ INTELIGENTNIE ZROBIONE A GTA TO ROBIENIE WODY Z MÓZGU LUDZIĄ TO NAWET NIE DAJE FRAJDY
I W KOŃCU BĘDZIE JAKIŚ POGROMCA TEJ MASOCHISTYCZNEJ SERII DO ROCKSTAR GA!@#!MES!
"Gracze są coraz bystrzejsi"
Śmiem wątpić, porównując poziom trudności gier dziś, a kiedyś...