Netflix skasował swoje legendarne fantasy
Akurat tego tutaj dzieła nie znałem, ale ogólnie wkurza mnie w dzisiejszych serialach ta niepewność przyszłości. Człowiek zaczyna oglądać, wciąga się, łyka z przyjemnością 1-2 sezony i kiedy wszystko się rozkręcać... koniec, serial anulowany. Jeszcze pół biedy, gdy ów widowisko jako tako domyka wątki i stanowi jakaś tam całość (np. Nightflyers albo Altered Carbon), ale gdy kończy się cliffhangerem (np. Santa Clarita Diet), to odechciewa się w ogóle oglądać seriale. To bardzo częsta zagrywka u Netflixa, ale niestety nie tylko on tak robi.
Z jednej strony to rozumiem, bo przecież nikt nie będzie pakował pieniędzy w coś, co nie przynosi zysku, ale z drugiej strony jest to irytujące i zniechęca do seriali jako takich (a przynajmniej tych, które zachowują ciągłość fabularną między sezonami).
Jedyne wyjście jest chyba takie, że powinni produkować mini seriale (1 sezon i do widzenia) albo takie, w których każdy sezon stanowi zamkniętą całość, więc w każdej chwili można go albo skasować, albo powiększać o kolejne serie. Skoro filmy potrafią w 1-3 godziny opowiedzieć fajną, domkniętą historię, to 10-15 godzinny serial też powinien być w stanie.
Pewnie produkcja była zbyt udana i kontrastowała z innymi tytułami.
Albo może ktoś z zarządu zobaczył co wyprodukowała jego firma.
Przecież to oczywiste czemu został skasowany. Nie oglądał się dobrze, i mimo, że był śliczny, artystyczny i generalnie zajefajny, to jednak doceniła to bardzo mała liczba widzów. Zwykły zjadacz burgerów czy chleba spędził pewnie ze 20x więcej czasu oglądając wybuchy i gołe kobity w innych serialach. Wiem, że to trudno zaakceptować, ale po prostu nie trafił w gusta mainstreamu. Tyle.
Podejrzewam, że nie trafili w żadne gusta. Moje dzieci uwielbiają takie rzeczy. Pamiętam, jak w dzieciństwie uwielbiałem Bernard i Bianka w Krainie Kangurów na VHS. Film był finansową klapą, bo najprawdopodobniej był zbyt hardcorowy, główny antagonista był gnojem z krwi i kości, a klimat bajki był dość poważny.
Może i wielu dorosłych potrafi docenić jak niesamowity jest Dark Crystal, ale niewielu jest w stanie dać ponieść się tej produkcji, a wynika to głównie z jakiegoś głupiego przeświadczenia o dorosłości, tłumieniu emocji, bajki to dla dzieci, etc. Natomiast dzieci z kolei mogły się wystraszyć lub po prostu stracić zainteresowanie, gdyż współczesne animacje przyzwyczaiły je wyrazistych emocji (Disney, Pixar), albo znacznych uproszczeń (Peppa, Psi Patrol).
To jest po prostu produkt niszowy, a Netflix niskiej oglądalności nie przepuści.
Super:/ Świetna bajka,świetnie zrealizowana, i Netflix kasuje. Ale takie Rain czy inne dziadostwa dostają kupę sezonów. To może lepiej,żeby nie zamierali się za książkowe dłuższe serie, bo zrobią jeden sezon, i sobie stwierdzą że dalej nie robią.TFU. Decyzje Netflixa, coraz bardziej mnie wkurzają. Wina hamburgerów ,lubią oglądać gnioty.A jak coś jest zbyt mądre , to już nie oglądają.Szkoda.
Oczywiście, że się oglądał "fajnie" bo to dobry kawałek kina. Chodzi tylko i wyłącznie o koszty produkcji. Gdyby trzaskali go CG to byśmy mieli kolejne sezony.
Lubię seriale, których sezon kończy się tak, że brak następnego sezonu nie boli, ale jednocześnie spokojnie można ciągnąć dalej historię w następnych sezonach.
Np. takim serialem był - podkreślam był - Yellowstone. Pierwsze 2 sezony były ładnie domykane w końcówce, no ale w 3 walneli na koniec takiego cliffhangera, że brak 4 to byłaby jakaś wieka kpina z widzów.
Ale clickbaitowy news. Po pierwsze - nie skasował, tylko nie przedłużył. Pierwszy sezon można wciąż oglądać na platformie.
Po drugie - żadne legendarne, bo to przeciętne było. Piękna strona wizualna i taka marna fabuła w średnio ciekawym świecie. Skoro pierwotni adresaci pierwowzoru są obecnie już starzy, to można było to jednak trochę bardziej dopasować pod adresatów pierwowzoru i zrobić bardziej dorosłe, a postacie są tak infantylne, jednowymiarowe i obrażają się na każdym kroku, że tego się nie da oglądać.
W "Cobra Kai" świetnie to zrobili i jak ktoś jarał się "Karate Kidem", to serial jest idealnie dla niego.
"weźmiemy jeszcze pod uwagę angaże naprawdę znanych hollywoodzkich nazwisk, jak na przykład Taron Egerton, Mark Hamill czy Helena Bonham Carter"
-.- Jedna gwiazda i dwie dupy a dla was to naprawdę znane hollywoodzkie nazwiska? Cała trójka?
A o to, że taki Taron Egerton nawet nie jest znany, Mark Hamill jakąś tam gwiazdą jest, a Helena Bonham Carter jest Ehhh...
Szkoda, dla faceta w moim wieku to bardzo nostalgiczna podróż do czasów kiedy jako kilkuletni dzieciak siedziało się wpatrzony w kineskopowy ruski telewizor i oglądało filmy zrobione tą właśnie metodą.
Ale cóż, tak czułem że raczej się nie ogląda, za cicho było o nim na forach i w mediach społecznościowych.
Nie wiedziałem o istnieniu takiego serialu, więc dzięki GOL. Wygląda przepięknie. Będę musiał nadrobić zarówno film, jak i produkcję odcinkową na Netflixie.
Wielka szkoda, pierwszy sezon byl super, od strony technicznej majstersztyk, historia dobra, ciekawie opowiedziana. I kapitalna muzyka, czesto jej slucham.
Po co netflixowi robić dzieła artystyczne jak można wydawać gnioty napchane poprawnością polityczną ;)
Dokładnie.
Rozumiem jak ktoś oglądał i może być teraz wkurzony. Sam pamiętam takie seriale jak "Alcatraz" czy "Forever", do tego kończyły się w takich momentach, że twórcy powinni dostać solidnego plaskacza. Że nie wspomnę o "Ash vs Evil Dead". A niestety, ale takie sytuacje jak z "Lucyferem" należą do rzadkości.