Recenzja Tell Me Why – przerost treści nad formą
pierwsza mainstreamowa gra, w której główny bohater jest transpłciowy;
Niby dlaczego to plus?
Tell Me Why jest grą ważną z wielu powodów, ale najważniejszy z nich jest taki, że po raz pierwszy w historii mainstreamowych gier mamy szansę pokierować osobą transpłciową.
Z całym szacunkiem, ale taka mentalność sprowadza tylko osoby transpłciowe to tarczy przeciw jakiejkolwiek krytyce.
To nic jak zwykły tokenizm, łatwo zbyć wtedy zarzuty o inne aspekty gry na nienawiść do marginalizowanej grupy, dlatego wrzucanie tego jako argumentu służącego przy ocenie gry bardziej szkodzi niż pomaga.
Dzl, jak cię szanuję za przyzwoite i składne wyrażanie poglądów kompletnie niezgodnych z moimi, to w tym wypadku tokenizmu tu nie ma za grosz - można takie praktyki zarzucać Netflixowi czy Ubi, gdzie z powodu ekstremalnie rozumianej różnorodności służącej do ochrony przed jakimikolwiek zarzutami faktycznie odczuwa się dysonans i mniejszą lub większą absurdalność przedstawionych realiów, tak w tym wypadku mamy głównego bohatera, który jest jaki jest, nie został tam wciśnięty na siłę, tylko jest to gra o nim i między innymi jego problemach, więc trudno wymagać, aby w ogóle nie poruszano kwestii transpłciowości i pomijano ten fakt w recenzjach. Równie dobrze można się czepiać, że w grze o Batmanie pojawiają się nietoperze.
Tematyka gry nie czyni ją z definicji odporną na krytykę tylko dlatego, że porusza trudne tematy. "That dragon cancer" był doceniony za formę i za to, że był katharsis dla twórców, ale już sam gejmplej uznano za słaby z czysto technicznych powodów i gra nie zbierała świetnych recenzji. Artystyczne "Bound" chwalono za wizję, ale nie za samą treść. I tak dalej. Uczynienie z osoby transpłciowej bohatera samo w sobie nie jest ogromną zaletą dla przeciętnego gracza, ale już poprowadzenie tej historii tak, by uczynić z niej ciekawą opowieść i dac do myślenia (poprzez nadanie zupełnie nowej z punktu widzenia branży perspektywy) już takowym plusem w przypadku gry narracyjnej jak najbardziej jest. Gdyby transpłciowość byłaby jedyną cechą definiującą postać, mielibyśmy do czynienia ze wspomnianym tokenizmem. Tak nie jest.
pierwsza mainstreamowa gra, w której główny bohater jest transpłciowy;
Niby dlaczego to plus?
Wydaje mi się, że chodzi o ,,unikatowość" perspektywy, gry nieraz były cenione za jakiś niekonwencjonalny setting per se, a gnojone za to że są pięćdziesiątą z kolei grą o zombie/sci-fi. Nie jest to może duży plus, ale jakiś na pewno. Już nie wspominając o tym, że to może być plus dla samej autorki recenzji, która jest przecież formą subiektywną.
Czyli sam fakt kierowania osobą trans płciową jest aż tak unikatowy, że to ma być plus gry - bo tego wcześniej nie było? To dlaczego w Mutant Year Zero plusem nie jest fakt że kierujemy zmutowaną humanoidalną kaczką? Czy może jednak bardziej prawdopodobne jest fakt że sam fakt bycia w grze osobą LGBT daje +1 do oceny gry?
Bez przesady, nie porównujmy czegoś absolutnie fantastycznego do perspektywy osoby transpłciowej, bo to dwie zupełnie różne rzeczy. No i znowu- to, co dla ciebie ,,już było"(z tego co pamiętam to If Found miało taką postać, i moim zdaniem było lepsze niż to tutaj), nie znaczy że autorka też się wcześniej z taką grą spotkała. Mutant Year Zero było zresztą chwalone za te hybrydy.
Minusem jest to ze juz rok temu trabili o tym transplciowym bohaterze co wg mnie jest spoilerem bo wolalbym sie o tym dowiedziec w trakcie gry. Przypuszczam ze po nieudanym LiS2 chcieli tym wzbudzic zainteresowanie. Zaczalem w to grac i nie podzielam tych zachwytow. Jesli tak swietna gra jak Mutant dostala na Golu taka sama ocene to chyba wlasnie dlatego ze nie uwzglednili +1 do oceny za humanoidalną kaczke.
Moim zdaniem nie było to spoilerem, bo bycie transpłciowym nie ma nic do fabuły gry. To tak, jakby mówić, że fakt, że gramy kobietą czy mężczyzną w grze jest spoilerem - sama historia dotyczyła tu bardziej matki bliźniaków, niż Tylera.
Nie chodzi o samą unikatowość, ale o reprezentację, która jest ważna, i to, jak pięknie podeszli do tematu. Gra była niesamowitym doświadczeniem.
Ikazuchi - jak to nie bylo? Na poczatku nie wiadomo kim jest bohater i dowiadujemy sie tego po prawie godzinie gry. Bylaby to ciekawym doswiadczeniem gdyby tworcy nie zepsuli efektu tym spoilerem.
To tak, jakby mówić, że fakt, że gramy kobietą czy mężczyzną w grze jest spoilerem
Pewnie ze jest przykladem moze byc TLoU2
ale o reprezentację, która jest ważna Lekcja na przyszłość: nie bawić się w adwokata. I to już jest plus, którego nie mogę zrozumieć, bo ma mniej więcej tyle sensu, co parytety. Ale, ok, podtrzymuję zdanie o tym że recenzja jest subiektywna i dla autorki mógł to być plus.
Tell Me Why jest grą ważną z wielu powodów, ale najważniejszy z nich jest taki, że po raz pierwszy w historii mainstreamowych gier mamy szansę pokierować osobą transpłciową.
Z całym szacunkiem, ale taka mentalność sprowadza tylko osoby transpłciowe to tarczy przeciw jakiejkolwiek krytyce.
To nic jak zwykły tokenizm, łatwo zbyć wtedy zarzuty o inne aspekty gry na nienawiść do marginalizowanej grupy, dlatego wrzucanie tego jako argumentu służącego przy ocenie gry bardziej szkodzi niż pomaga.
Chodziło mi raczej o to, w jak realistyczny i dokładny sposób przedstawili tę postać - jest to zdecydowanie plus, ponieważ można się wczuć i zrozumieć wiele rzeczy. Jeśli dzięki tej grze chociaż kilka osób zmieni podejście, to już będzie wielki sukces. Nie uważam, żeby był to tokenizm, bo sama gra nie jest tylko o byciu transpłciowym, po prostu bohater jest transpłciowy. Fabuła opowiada głównie o czymś innym, ale nie chcę spoilerować i psuć zabawy ;)
"sama gra nie jest tylko o byciu transpłciowym"
Och, doprawdy?
To dlaczego płci głównego bohatera poswiecasz 3/4 artykuły, a o fabule wiemy tyle, że morderstwo matki, spotkanie rodzenstwa po latach, więź
Twój artykuł rysuje wizję gry o transeksualiźmie, a wydarzenia dookoła mają tylko napedzac glowny wątek bohatera.
Nie mam nic przeciwko, ale nazywajmy rzeczy po imieniu!
Matko, ale się rzucili, prawdziwa krucjata.
Jak osoby trans chciałyby zobaczyć taką postać w grze, to słyszą "nie wpychajcie takich postaci na siłę do naszej gry, zróbcie sobie swoją". No to sobie zrobili. I nadal straszny ból tyłka.
Wpadliście w jakąś manię. Jak tylko widzicie transpłciowość, LGBT, czy w ogóle wspomnienie o płci w grze, to od razu się triggerujecie. Że niby wpychanie na siłę, czy tokenizm, albo propaganda. Normalnie jakbyście się bali, że ktoś Wam zaraz karze zmieniać płeć, albo staniecie się mniej męscy xD
Wyluzujcie i podejdźcie do tego z większym dystansem
Z mojej strony to bardziej przytyk do Autora o brak dziennikarskiej rzetelności i nieudolne próby wytłumaczenia się z formy artykułu :)
4 akapity z 15, ale te najbardziej przepastne :P
Rozbijmy zatem ów "recenzję" na czynniki pierwsze:
1. Fabuła:
morderstwo matki, spotkanie rodzeństwa po latach, więź
2. Mechaniki
Moc - Więź. Jak działa? Z recenzji się nie dowiemy...
Symulator chodzenia - FPP? TPP? Rzut izometryczny?
Minigierki
3. Miejsce akcji
Alaska, mała, zamknięta społeczność tubylcza (idealne tło dla głównego bohatera i jego problemów)
4. Technikalia
Krajobrazy ok, modele tak sobie, animacje takie sobie, świetny voice acting
5. Bohaterowie
Alyson - meh, to tylko siostra Tylera i gdzieś tam się rozwija w ostatnim episodzie...
Tyler - osoba transpłciowa, poznajemy go już jako mężczyznę, ale przed korekcją, wiarygodna, pięknie wykreowana, , za dzieciaka źle się czuł w swoim ciele, głosu użyczała mu również osoba transpłuciowa, bohater mierzy się z niepochlebną opinią mieszkańców miasteczka, depresja, stany lękowe, trudny dostęp do terapii
6. Rozważania filozoficzne
kamień milowy dla LGBT, delikatnie i naturalnie przedstawiony temat, konsultowany ze środowiskiem
7. Całą reszta
Emocje i zachwyt nad formą...
Także tego...
Twórcy gry prosili w wytycznych o nieujawnianie fabuły gry - dlatego moja recenzja jest bezspoilerowa. :) I nie uważam, żeby 3/4 recenzji było o tym wątku, niemniej jednak poruszyłam temat, bo moim zdaniem jest warty uwagi.
Dziwną fanaberie twórcy wymyślili .W dobie dostępu bezproblemowo do każdej praktycznie informacji chcą ukrywać główną fabułę. Gra już była dzień przed premierą na YouTube dostępna i można było poznać o czym gra będzie i jak toczy się historia.Reddit leaks miał już cały scenariusz miesiąc przed premierą. I większość rzeczy się sprawdziło.
Coś mi świta że była gra w której graliśmy taką osobą (Nier?).
Różnica polegała jednak na tym, że to była raczej dobra gra :]
Pewnie chodzi ci o Kaine z Nier: Replicant. I nie - nie jest transpłciowa. Padały podejrzenia, że jest hermafrodytą (od urodzenia lub przez demona, który ją posiadł), ale nigdy nie było to powiedziane wprost.
I jakby co - hermafrodyta to nie osoba transpłciowa, tylko interpłciowa. ;)
Ja rozumiem, że tytuł ma być "parafrazą" i świadomym błędem frazeologicznym, ale zastanawiam się, czy może zaistnieć przerost treści nad formą.
tak. dobry przykład tenet. czasem forma za pomocą której chcesz coś przedstawić po prostu jest zbyt ograniczona
pierwsza mainstreamowa gra, w której główny bohater jest transpłciowy
...no tak - to bardzo ważne...
Niemal tak samo ważne i poruszające, jak liżący się dwaj brodacze z toporami w Assassin’s Creed Valhalla....
Z taką różnicą, że tutaj jest to naturalne - fabuła i akcja gry jest zbudowana wokół takiej postaci, a w AC masz to wciśnięte na siłę
"I śpiewam i ja", "nie jest grą, dzięki którem", "który koniec końcem", "fabułę zawiązuje morderstwo" - Ja rozumiem, że autorka artykułu miała w sobie silne emocje, bo TEMAT, ale na boga, korekta...
"Gra traktuje temat w sposób bardzo delikatny, naturalny i bez zbędnego moralizowania, przedstawiając to jako najnormalniejszą rzecz na świecie" - wielka szkoda, że podobnego podejścia do tematu nie reprezentuje autorka artykułu ;)
"pierwsza mainstreamowa gra, w której główny bohater jest transpłciowy" - to powinno być w minusach
Widzę że w ogóle nie grałeś a wypowiadasz się. Gra w żaden sposób nie gloryfikuje osób transpłciowych. Pokazuje za to, jak trudno żyć w zgodzie z samym sobą, gdy matka natura wsadza cię w nieodpowiednie buty.Dla mnie wielką bolączką Tell Me Why są wybory. Dokładniej ich pozorność i płytkość.W Life is Strange podejmowaliśmy kilka naprawdę ważnych wyborów. Mogliśmy decydować o czyimś życiu lub śmierci. Mieliśmy gigantyczny wpływ na osoby dookoła i to, jak nas postrzegają.Bardzo brakowało mi tego w Tell Me Why. A tutaj - zero odcieni szarości oraz dylematów moralnych. Wystarczy, że będziemy empatyczni i cierpliwi wobec rodzeństwa, a możemy liczyć na najlepsze zakończenie.Wybory ograniczają się do rzeczy skrajnie kosmetycznych. Dontnod ma gotową historię do opowiedzenia i jasno sprecyzowane zwroty akcji. Twórcy nie pozwalają, aby gracz maczał palce w ich scenariuszu i wychodził poza sztywne ramy korytarzowej opowieści.
Dalej czekam na pierwszą grę, gdzie główny bohater będzie transrasowy.
Na transgatunkowy to chyba jeszcze za wcześnie.
W WoW możesz zmienić kolor skóry (rasa w Twoim rozumieniu) za złoto, oraz rasę postaci (bardziej podchodzi pod gatunek) za dolary.
Właśnie tak działa. Coś było jedną rzeczą, a teraz już takie nie jest i jest inne.
Nie widzę różnicy w istocie między transmog i zmianą rasy
Początek dobrze, bo dany byt staje się inny i już taki nie jest, lecz dalej wewnątrz jest tym co był.
Jeśli nie uwzględnisz tego, że dalej wewnątrz jest tym co był, to transmog by zmieniał całkiem przedmiot, a nie tylko jego zewnętrzną ekspresje. :]
Nie wiem co chcesz powiedzieć. Mówiłeś o transrasowych i transgatunkowych bohaterach, to podałem przykład. Co Ci się w nim nie podoba? Co w zmianie rasy w WoW nie pasuje Ci do tego, na co czekasz?
O co Ci chodzi z tym transmogiem? Transmogrification odnosi się do zmiany formy, a nie istoty.
https://en.wiktionary.org/wiki/transmogrify
Pytanie jedno, czy gra jest równie dobra i przedstawiająca watki mniejszościowe w naturalny sposób co Life is Strange, czy tez równie pompatyczna, nieneutralna, propagandowa ogólnie SJW jak Life is Strange 2?
O ile jedynka mi się podobała tak od dwójki się odbiłem, bo to nie była gra z bohaterami będącymi członkami mniejszości, a gra w stylu SJW mówiąca tylko o tym.
Moim zdaniem Tell Me Why zdecydowanie jest bliżej do jedynki, niż dwójki. Przede wszystkim wybija się tu piękna i przykra historia, która co prawda trochę moralizuje, ale delikatniej i nie w tym temacie, którego się spodziewamy po zapowiedziach. W dwójce miałam wrażenie, że niektóre wydarzenia były "wepchnięte" tylko po to, żeby coś pokazać, tu fabuła jest spójna i rozwija się w sposób naturalny.
Dzl, jak cię szanuję za przyzwoite i składne wyrażanie poglądów kompletnie niezgodnych z moimi, to w tym wypadku tokenizmu tu nie ma za grosz - można takie praktyki zarzucać Netflixowi czy Ubi, gdzie z powodu ekstremalnie rozumianej różnorodności służącej do ochrony przed jakimikolwiek zarzutami faktycznie odczuwa się dysonans i mniejszą lub większą absurdalność przedstawionych realiów, tak w tym wypadku mamy głównego bohatera, który jest jaki jest, nie został tam wciśnięty na siłę, tylko jest to gra o nim i między innymi jego problemach, więc trudno wymagać, aby w ogóle nie poruszano kwestii transpłciowości i pomijano ten fakt w recenzjach. Równie dobrze można się czepiać, że w grze o Batmanie pojawiają się nietoperze.
Tematyka gry nie czyni ją z definicji odporną na krytykę tylko dlatego, że porusza trudne tematy. "That dragon cancer" był doceniony za formę i za to, że był katharsis dla twórców, ale już sam gejmplej uznano za słaby z czysto technicznych powodów i gra nie zbierała świetnych recenzji. Artystyczne "Bound" chwalono za wizję, ale nie za samą treść. I tak dalej. Uczynienie z osoby transpłciowej bohatera samo w sobie nie jest ogromną zaletą dla przeciętnego gracza, ale już poprowadzenie tej historii tak, by uczynić z niej ciekawą opowieść i dac do myślenia (poprzez nadanie zupełnie nowej z punktu widzenia branży perspektywy) już takowym plusem w przypadku gry narracyjnej jak najbardziej jest. Gdyby transpłciowość byłaby jedyną cechą definiującą postać, mielibyśmy do czynienia ze wspomnianym tokenizmem. Tak nie jest.
Zgoda. Sam odniosłem się nie tyle do samej gry co recenzji. Mi jest wszystko jedno kim gram tak długo jak postać jest dobrze napisana, i nie robi mi różnicy to czy gram facetem, kobietą, czarnoskórym czy osobą z mniejszości seksualnych. Więc jeśli Tyler jest dobrze napisany to dla mnie w porządku.
Masz absolutną rację jeśli chodzi o Neflixa (i nie tylko). Tam czasami bardzo to razi nie dlatego, że mniejszości etniczne/wyznaniowe/seksualne są, tylko że są wrzucone po macoszemu, wręcz na siłę bo chcieli mieć kogoś w obsadzie reprezentujących daną grupę, ale nikt nie przysiadł i nie poświęcił czasu by postać była po prostu ciekawa. Dobrze to widać w The Old Guard, gdzie żadna z postaci prócz tej granej przez Theron (tutaj też różowo nie było) nie jest specjalnie interesująca. W grach też różnie z tym bywa. Są kiepsko napisane postacie jak Jacob z ME2, ale też bardzo dobrze zrobione całe wątki jak ten poświęcony Jimowi Millerowi w Deus Ex Mankind Divided.
Wszystko zależy od podejścia do tematu przez twórców.
Bardziej mnie tylko razi robienie z tego selling point jakiegoś serialu czy filmu jak np. na obrazku obok.
Tematyka gry nie czyni ją z definicji odporną na krytykę tylko dlatego, że porusza trudne tematy.
Jasne że nie. Nie znaczy to jednak, że nie jest to wykorzystywane do zbywania krytyki. Nawet u nas na Golu był taki jeden, który część zarzutów odnośnie TLOU2 sprowadzał do homofobii. W social mediach z tym jest gorzej bo dochodzi do tego mentalność stadna i wystarczy by jena osoba wspomniała o -fobii by dziesiątki innych powtórzyły to samo.
Nic tylko się zgodzić. Problemem jest tokenizm, ale tez w moim odczuciu zbyt prymitywne i sztampowe moralizatorstwo. Jeżeli tych dwóch elementów nie ma to gra/film może być dla mnie o kimkolwiek, byleby ciekawie.
Bardziej mnie tylko razi robienie z tego selling point jakiegoś serialu czy filmu jak np. na obrazku obok.
Oczywiście tenże fakt może razić, ale mnie zupełnie taka promocja, ale to zupełnie nie dziwi. Pomijając kwestie tego, jak są napisane postacie załączone na danym obrazku (tego nie wiem), kwestie reprezentacji zawsze tłumaczę na przykładzie "polskich aktorów w Hollywood" - statystyczny Kowalski, wyzłośliwiający się na to, jak czarnoskórzy jarali się Czarną Panterą, z trudem ukrywa własną erekcję, gdy słyszy polskie nazwisko w amerykańskiej produkcji. Typ, który grał Polańskiego u Tarantino przez 5 sekund udzielał miesiącami wywiadów o współpracy z panem wielkim reżyserem i o tym, jak się żyje w Hollywood, a w latach 90-tych, gdy tryumfy święciło Archiwum X, pół kraju jarało się tym, że David Duchovny miał polską babcię. Zresztą, lista aktorów z polskimi przodkami na wiki to jedna z moich ulubionych absurdalnych rzeczy w internecie, bo przecież praprapradziad imigrujący do Nevady z Koziej Wólki nijak nie definiuje życiowych wyborów, ale tak właśnie działa poczucie reprezentacji.
I tak samo jest z reklamowaniem udziału takiej a nie innej grupy społecznej w serialu - z jednej strony jest to obecnie modne, by podkreślić świadomość społeczną twórców (czy jest to tylko chwyt marketingowy, łatwo ocenić po poziomie dzieła), z drugiej jednak - faktycznie dana mniejszość czuje się doceniona choćby wzmianką o niej, zwłaszcza, jeśli przez ostatnie 50 czy 80 lat była spychana na margines lub ogólnie zapomniana przez popkulturę.
Dlatego też w obecnych czasach natłok treści z mniejszościami wydaje się wręcz nachalny - obecna rewolucja kulturalna zachodzi w błyskawiczny sposób i statystyczny odbiorca jest wręcz zasypywany wszystkimi treściami z którymi wcześniej nie miał większej styczności (bo kwestie transpłciowości, niebinarności i innych -ości siedziały albo w totalnej niszy, albo pojawiały się raczej w ramach klasycznego żartu "chłop przebrany za babę"). Rozumiem szok kulturowy niektórych, ale też alergiczna reakcja na każdą odmienność w popkulturze, sprowadzaną do "wciskania na siłę" to jest absurd, bo da się bardzo łatwo odróżnić temat poruszony z sensem od wspomnianej wcześniej tokenizacji, w której charakterologia danej postaci obraca się tylko i wyłącznie wokół jej transpłciowości czy orientacji seksualnej, bez żadnej obudowy innych aspektów. Zresztą, sam wymieniłeś dobre i złe portrety takowych osób, więc obaj doskonale wiemy, jak to działa.
Hmm nie przypominam sobie wątku Jimma Millera. Tzn. nawet nie zwróciłem uwagi, że Miller był gejem - dopiero teraz przeczytałem na wiki. To w ogóle miało jakiś wpływ na grę czy było tylko wspomniane?
Youghurt wyżej bardzo fajnie napisał. Z recenzji wynika, że temat, który stał się mocno drażliwy torchę przez nachalność w jaki rozrywka próbuje go zaprezentować, tutaj jest podjęty z klasą. I za samo takie podejście jest już plus. Dodatkowo fajnie, że pojawiają się gry podejumjące różne tematy z różnych punktów widzenia. Dodaje to powiewu świeżości.
po raz pierwszy w historii mainstreamowych gier mamy szansę pokierować osobą transpłciową. Do tej pory były one pokazane jedynie jako postaci poboczne, często stanowiące element komediowy.
Poda mi ktoś jakieś przykłady, bo grałem trochę w gry i jedyne co mi przychodzi do głowy to ten elf co się przebierał za kobiete z wiedźmina 3, ale możliwe, że jakiejś gry zapomniałem
Druga gra bedzie cybergaj bedziesz mógł grac dziewczyną z dużym biustem i penisem to dopiero bedzie mam nadzieje duży plus ;)
Jakoś rzadziej, albo wcale robią gry, gdzie jest trans-facet. :D
Znaczy kobieta transformowana na faceta.
Taaa, a sprawdziłeś o jakiej postaci mowa w tej grze?
Policja? Porwali Alexa. Ostatnio zamiast wystawiac same 10/10 krytykuje wszystko co leci !
Powinni zrobić kolejną teen dramę, może coś na wzór Euforii.
Mam wrażenie, że po LiS błądzą i w sumie nie wiedzą skąd sukces tej gry.
I cyk! +1 do ocenki za wątek LGBTQWERTY. Czy raczej - jak recenzentka ładnie to ujęła - "reprezentację, która jest ważna". xD
Ach... to dzisiejsze "dziennikarstwo" growe w wykonaniu lewicowych aktywistów <3
Świat się zmienia. Trzeba się dostosować do nowych warunków. Przykład dzisiejsze wiadomości. Nowe zasady przyznawania Oskarów które chcą wprowadzić za 4 lata rozwalają mnie. Film może być świetny fabularnie z przesłaniem i ogólnie świetnie zmontowany ale nie wygra jak w rolach pierwszoplanowych nie wystąpi osoba trans-płciowa z mniejszości społecznej i najlepiej z zaburzeniami psychicznymi, wszystko po to żeby uświadomić na ból i cierpienie takich osób.
Dontnod obrało sobie za cel wciskanie lewicowej propagandy.
W Life is Strange 2 mieliśmy złych białych rasistów i dobrych chłopaków imigrantów z Meksyku oraz motyw muru Trumpa na granicy z Meksykiem.
W Tell Me Why mamy pierwszą postać transpłciową w grach. Ciekawe co będzie następne?
Moja rada dla nich, niech sie lepiej skupią na opowiadaniu dobrej historii jak w pierwszym LiS, a nie na siłę wciskaniu ich światopoglądu do swoich gier, bo poziom ich gier szoruje w dół w ekspresowym tempie.