Siemka
Mam takie pytanko odnośnie prądu a burz. Wyjaśni mi ktoś jak to działa znaczy chodzi mi tu dokładnie o to czy sensowne jest podłączenie kilku listw przeciwprzepięciowych pod siebie np 2 lub 3 a dopiero pod niego sprzęt by zminimalizować ryzyko spalenia. Czy może w ogóle to nie działa i nawet 10 listw nie pomoże, czy też wystarczy jedna.
Nie wiem jak to działa, jak byłem mały to piorun uderzył w dom i iskry podpaliły dywan i zjarały gniazdka ale może to było słabo zrobione w tamtych czasach.
Czy te listwy mają sens i czy ich ilość zwiększa bezpieczeństwo ?
Jak porządnie poleci po drutach, to żadna listwa nie da rady. Najbezpieczniej w czasie burzy wrażliwy sprzęt odłączyć od prądu i spać spokojnie. Ja swojego laptopa wyłączam z gniazdka w czasie burzy i jak wychodzę z domu kiedy jest okres burzowy również. To samo robiłem ze stacjonarnym. Widziałem w życiu zbyt wiele "elektroofiar" burz (niektóre znajomym nawet próbowałem reanimować). Niektórzy uważają, że przesadzam ale oby nie musieli się przekonać że jednak warto odłączyć.
Oczywiście nie znaczy że ze wszystkim tak robię, bo lodowka, pralka czy zmywarka to nie. Ale komputery, konsole itd. jak najbardziej.
To chyba bez sensu, jedna wystarczy bo i tak przerwie obieg prądu i tak. Poza tym korki przedlicznikowe i tak powinny chronić przed wiekszymi przepięciami.
Nie tyle co wtyczkę z gniazdka trzeba wyłączać ale i wszelkie kable od internetu, kable od ante satelitarnych. Raz jak była burza to co prawda wyłączyłem wtyczkę z gniazdkowa ale zapomniałem wyłączyć kabla od internetu z rutera. Musiał w tedy walnąć w jakiegoś słupa bo uwaliło mi w tedy dwa wyjścia z rutera od internetu, kartę sieciową w komputerze i kartę sieciową w xbox 360 .
Potwierdzam, raz poszedł mi router po kablu sieciowym. A następnym razem tv po antenie którą mam na dachu. Więc samo odłączenie z prądu nie zawsze jest skuteczne.
Listwy to taki pic na wodę. Ochrona, odpowiednio zaprojektowana, musi być w instalacji oraz wcześniej w sieci. Listwa to może ewentualnie przed niektórymi problemami w bloku ochronić (chociaż jak somsiad podłączy krajzegę albo żona będzie się kąpać z suszarką, to i tak zadziałają pewnie wcześniej zabezpieczenia sieciowe)
Listwa ani korki nie pomogą, za małe odległości za duża moc. Po uderzeniu pioruna to masz nawet farbę na ścianach wypaloną.
Typowe komputerowe listwy zasilające, to bardzo fajny sprzęt jeśli chodzi i bycie przedłużaczem z wieloma gniazdami. W takiej listwie jest jedynie mały warystor, który ochroni przed mikroprzepięciami.
Do ochrony przed uderzeniami piorunów musi być odpowiednio i wielostopniowo zaprojektowana cała instalacja elektryczna uwzględniająca trzy typy ochronników w różnych częściach instalacji, a i taki układ nie zapewni 100% pewności, że nic się nie stanie.
Listwy antyprzepieciowe chronia ( w miare ) przed skutkami pioruna ktory wali w kable energetyczne ( nagly skok napiecia ).
ALE: piorun to tez impuls elektromagnetyczny ( EMP ). Zeby latwo to wytlumaczyc - EMP to taka fala radiowa ktora mozna porownac do lampy blyskowej - ale jej nie widac. W krotkim czasie daje blysk ktory oslepia. W przypadku EMP to oslepienie to nagly skok ladunku eletrycznego na wszystkich przedmiotach w ktorych ladunek latwo sie kumuluje ( indukuje) . Np w antenach. Dlatego tez routery zazwyczaj padaja jako pierwsze. Bo maja anteny do WIFi. Jezeli piorun walnie blisko to nastepne w kolejnosci sa wszelkiej masci zasilacze ( komputer, telewizor ). Wlasnie dlatego najlepiej wylaczyc tego typu sprzety na czas burzy.
Dzieki za wyjasnienie, czyli byłem w błędzie, że laptopowi na baterii nic nie grozi? Cholera, trzeba jakieś PSP kupić na burze ;)
Tak robię, ale lapek ma wbudowane wi-fi przecież? Chyba, że PanaSmoka źle zrozumiałem.
Jesli odlaczysz laptop od gniazdka, to przeciez piorun nie przeskoczy Ci na antene od wifi... no chyba, ze bedziesz z niego korzystal na zewnatrz :P
No to źle zrozumiałem te EMP. Myślałem, że takie coś może uszkodzić antene wifi a z niej pójdzie coś dalej na lapka.
Apropo, matka mi mówi, że włączona komórka ściąga pioruny... prawda czy fałsz? :P bo nie chce mi się w to wierzyć jeśli na chacie mamy uziemienie.
Nie wiem, moim zdaniem może i ściąga ale na otwartym terenie z dala od reszty elektroniki. Tu gdzie i tak masz tyle urządzeń to raczej dużej różnicy nie ma. Mogę się mylić.
Dobrze mnie zrozumiales - urzadzenie z antena ma wieksza szanse na bycie uszkodzonym podczas burzy niz urzadzenie bez anteny. Niewazne - podlaczone do pradu czy nie. Faktycznie niewielkie - ale ma. Im blizej wali piorun tym bardziej szanse rosna. Pytanie bylo ogolne - moja odpowiedz tez. Jezeli w czasie burzy mialbys WLACZONY komputer, piorun wali w dom ( np w piorunochron), lub w promieniu powiedzmy 200m - to masz bardzo duze szanse ze komp tego nie przezyje.
Oczywiście że jest taka możliwość o której wspomina Smok, ale zdarza się niezwykłe rzadko. Musi to być naprawdę potężne wyładowanie i urządzenie nie musi posiadać anteny nawet. Przy takim wyładowaniu to w sumie wszystko może Ci w domu pójść z dymem, nawet budzik wielkości pudełka zapałek. Ale to naprawdę rzadko się zdarza i trzeba być niezwykłym farciarzem, wręcz w totka nawet zagrać.