Mortal Shell pokazało mi, że Dark Souls jest świetne dzięki lokacjom
"Nie mam wątpliwości, że Mortal Shell przypadnie do gustu miłośnikom Dark Souls"
Jestem miłośnikiem serii DS i Mortal Shell totalnie mi nie podszedł - walka nie daje satysfakcji bo jest ociężała, do tego zero customizacji bohatera, a więc jakichkolwiek buildów. Do tego jeszcze tragiczny UI.
Dwaj znajomi, którzy również uwielbiają gry From Software są podobnego zdania. Gra nie daje frajdy, same widoczki to za mało.
Popieram zdanie forumowicza wyżej. Toporna gra, zero punktów orientacyjnych. Myślałem, że DS jest trudny, ale granie w toto, gdzie jedyną skuteczną metodą leczenia jest parowanie, to masakra.
I dlatego dobrych "soulslike" jest jak na lekarstwo, o ile w ogóle są. Bo dla mnie nadal nie istnieje taki podgatunek. Soulsy to po prostu jedyne w swoim rodzaju RPGi akcji, a poziom trudności nigdy (poza dwójką) nie był priorytetem.
A właśnie na to stawiają wszelakie klony. Nie na odkrywanie naprawdę dobrze zaprojektowanego świata wraz z jego lore. Ciężko jest znaleźć grę, w której twórcy poświęcili tak dużo swojego czasu historii świata, która w zasadzie nie jest istotna do przejścia samej gry, ale jednocześnie sprawia niesamowitą frajdę z jej odkrywania i daje ten efekt "wow". Nie, po prostu przekalkujemy walkę i poziom trudności Soulsów i basta. A szkoda.
Co prawda już takie Soulsy 3 widocznie mniej stawiały na lore, ale wciąż tam było, a już jedynka pozostanie moją ulubioną częścią jeśli chodzi o całokształt. Takiego klimatu i chęci odkrywania każdego zakątka i skrawka historii - i to na własną rękę (historia Artoriasa to już w ogóle mistrzostwo) - naprawdę ciężko szukać gdzie indziej.
Nie ma nic złego w tworzeniu bardziej wymagających gier nawiązujących elementami do Soulsów, ale moim zdaniem do prawdziwego podgatunku tu daleko.
Mortal Shell to gra przeciętna do bólu. Najgorzej wydane 129 złotych na PS4 w tym roku. Mała ilość broni, mała ilość przeciwników, beznadziejne lokacje (backtracking aż kuje w oczy), nieciekawi bossowie (finałowa walka to kpina). Gra warta maksymalnie 40 złotych. Przemilczę kwestie błędów, gdzie potrafiłem wypaść poza świat gry, a duża część graczy narzekała na usunięte postępy - wystarczyło, że odłączył nam się kontroler podczas ekranu ładowania. Tytuł ukończony w niecałe 10h i nie mam ochoty do niego więcej wracać.
Przetłumaczyłbym "resolve" jako "stanowczość" albo "determinacja", w ostateczności "zdecydowanie" - "wola" też może być, ale ma nieco szersze znaczenie. Można mówić o kimś, że jest stanowczy lub zdecydowany i każdy wie, o co chodzi, ale gdy powiemy, że ma wolę, to większość spyta "wolę czego?".
Czy Lords of the Fallen 1.5 - kopiowanie ile się da z Soulsów, ale bez zrozumienia, dlaczego tam te pomysły i mechaniki działały.
O wiele lepiej byłoby, gdyby developerzy podchodzili do soulsów jako odległej inspiracji - jak twórcy hollow knighta, remnant: from the ashes itp. zamiast kopiować na żywca mechaniki czy feeling.
Akurat lorda od fallen obronie choćby dlatego, że to polska gra i przeszedłem 2 razy. Jest toporna i to strasznie, ale za to jak robisz zamach i ciężki atak i ten dźwięk stuku metalu o metal jak w berserku to wiesz, że to jest ciężki atak. Imersja w grze jest spoko. Fajnie się gralo. Grafika też spoko, spójność świata też jest dobra. Moim zdaniem mortal Shell to takie lorda od fallen aplha 0,12a :ad
Sam bym powiedział że nie tylko dzięki lokacją, ale też różnorodności i rozmieszczeniu przeciwników. Ogólnie w DS z reguły każde starcie jest w jakiś sposób unikatowe - czy to za sprawą kombinacji i rozmieszczenia przeciwników, czy też za sprawą "areny". Niestety to jest imo największy problem z souls-like - mało który twórca będzie gotowy projektować dziesiątki jak nie setki przeciwników i unikalnych starć.
MS niestety i mnie zawiodło.
Mortal Shell jest jedną z fajniejszych gier ostatnich miesięcy, coś jak kiedyś Greedfall a niedawno nawet Battletoads - mega pozytywne zaskoczenie :)
https://www.youtube.com/watch?v=M2v0206CeoI&t=1009s
Szczerze? Budowa świata mi się tutaj znacznie bardziej podoba niż przy Soulsach, przynajmniej w Fallgrim, bo nie czuję się jakbym biegał po przygotowanym przez kogoś, korytarzu, specjalnie po to by kiedyś pojawił się undead hero i idąc nim, zabijając kolejnych rozmieszczonych w strategicznych miejscach bossów, dotarł do celu podróży. Tutaj czułem się jak na bagnach w jakimś lesie, z różnymi ścieżkami i przejściami, których centralnym punktem jest wieża.
W Soulsach zawsze było to dla mnie problemem (przez co za pierwszym razem się odbiłem) i na szczęście tutaj twórcy poszli w nieco inną stronę.
Podoba mi się też rozwiązanie z używaniem przedmiotów w celu dowiedzenia się do czego służą, znacznie to ciekawsze niż czytanie napisu na buteleczce, czy innym opakowaniu dusz w proszku.
Ogólnie nie widzę sensu porównywania tych gier, bo tutaj twórcy jednak poszli w swoją stronę i chwała im za to, bo pomysły mają ciekawe i choć zgadzam się że gra cierpi na syndrom małego budżetu, co prowadzi do niedoborów w contencie, tak liczę na to że z czasem będą tą markę w jakiś sposób rozwijać, bo większa ilość lokacji i różnorodności przeciwników, plus nowe skorupy i bronie to wszystko czego mi tutaj do szczęścia brakuje.
A ja jeszcze nie grałem więc się nie wypowiem !
Mortal Shell bardzo słabe żeby nie powiedzieć kiepskie , nudne przeciwnicy sztywni niemiłosiernie można ich okładać . Większość umek zbędne można dac 5/10 za chęci .
Prawie nie.
Gdzie to, do gier From.