Kontynuacje Matrixa zmieniły się w piekło przez wpływ Kubricka
Nie mam pojęcia kim jest ten Bill Pope, ale po tych kilku zdaniach wnioskuję, że to kompletny dzban.
O tym, co mogło stać za artystyczną porażką reżyserek całej trylogii, sióstr Wachowskich, opowiedział współpracujący z nimi operator Bill Pope.
W momencie kręcenia trylogii Matrix były one braćmi Wachowskimi. Czy czasem nie powinno właśnie w taki sposób się odnosić co do reżyserów tych filmów? Nie mówię o stanie obecnym, tylko tym co było kiedyś.
Braćmi byli tylko oficjalnie
Dysforia płciowa nie pojawia się z tyłka
Akurat aktorsko to ani pierwszy matrix ani kolejne nie byly nigdy aktorskimi wyzynami, i tam tez nie bylo duzo miejsca na jakies pole manewru dla aktorow jak to w filmach akcji bywa.
Co zawiodlo w kontynuacjach to historia. Matrix 1 to dzielo kompletne i skonczone. Pojawil sie znienacka i mial ten efekt swiezosci. Jak to w seequelach bywa producenci naciskali na komerche wiecej, szybciej, mocniej i historia zeszla na dalszy plan. Dlatego otrzymalismy wydmuszke nie majaca tej samej jakosci co pierwowzor, ale to zmora wszystkich seequeli.
Dla mnie uzupelnieniem i czasami wgniatajacymi w fotel sa historie z animatrixa. Tam widac postawione na artyzm i emocje i jak zostaly pokazane tam narodziny Matrixa to tylko wstac i bic brawa.
Obawiam sie ze przy Matrixie 4, znowu zwyciezyli producenci z portfelem, ktorzy beda starali sie grac na nostalgi i odcinaniu kuponow i absurdow jak zmartwychwstanie Neo. I powstanie taki akcyjny 6/10 nie wnoszacy nic do histori i uzynajacy marke do konca na zawsze.
Opinia jednego z kilkuset członków ekipy robiącej film. Wyrok zapadł. Kubrick winny.
„Aktorzy nie zagrają naturalnie, dopóki ich nie wymęczysz”.
Kubrick faktycznie w to wierzył. Podczas kręcenia "Lśnienia", Nicholsonowi do jedzenia dawano podobno tylko kanapkę z serem, której Jack bardzo nie lubił. W ten sposób Nicholson był ciągle wkurzony co miało kolosalny wpływ na jego kreację:)
Z kolei Shelly Duvall Kubrick traktował naprawdę źle (np. dziesiątki powtórzeń kręcenia tej samej sceny, ignorowanie albo ciągła krytyka itd.). Aktorka była bardzo zestresowana na planie o co też chodziło Kubrickowi, znów ze względu na rolę jaką grała.
Z drugiej strony Shelley Duvall sama przyznała, że bez nacisku ze strony reżysera ten film nie byłby taki dobry i poniekąd była nawet wdzięczna:
https://www.youtube.com/watch?v=9qRuo1lbEIU
od 0:57
Co do dubli, to akurat była cecha charakterystyczna Kubrica, który był perfekcjonistą, a nie jego wrogość wobec aktorki. Sam Jack Nicholson przyznał, że jeśli chciałbyś pracować z Kubrickiem to musisz być przygotowany na ogromną ilość dubli. Ba, ta pierwsza rozmowa Lloyda i Crothersa o zjawisku lśnienia? Z tego co pamiętam miała od 88 do 148 dubli.
No właśnie widać w kontynuacjach, że ci aktorzy są zmęczeni życiem. W jedynce była energia, a tam jakoś bez emocji
Nic nie pomoże jak kuleje scenariusz, a ten Pope raczej chciał zabłysnąć, 2 i 3 są po prostu słabe i nudne :P
Dwójka była bardzo przyjemnym filmem i lubię ją sobie czasem obejrzeć. Trójka już mniej, ale nadal jest spoko. Oczywiście jedynka ma najwięcej sensu, sceny walki też ma lepsze. Niemniej jednak poza efektami specjalnymi i unikatową kreacją świata, to nie było to jakieś objawienie. To się utrzymało przez wszystkie 3 części.