Zasłużony reżyser krytykuje Hollywood
Łooo Panie, szykuj się na 'tolerancyjno-postępowy' desant
To ciekawy głos, pewnie trzeba przeczytać całość artykułu, ale reżysera raczej kojarzę z poglądami bliżej liberalizmu niż konserwatywnej części teatru politycznego.
Spoko nikogo wartościowego nie obchodzi jego opinia :v
Marketing stał się za drogi. Wszystko jest teraz zbyt wrażliwe, zbyt delikatne. Nie można dziś nakręcić filmu w Hollywood bez zareklamowania COVID-a. Nie można dziś nakręcić filmu bez prawienia morałów. To niedorzeczne.
Ach te generalizowanie, nie wiedziałem, że w nadchodzącym Mulan albo Tenecie będzie reklama covid 19. No proszę.
Nie można dziś nakręcić filmu bez prawienia morałów.
Powiedział gość od morałów ciosanych tępą siekierą.
Lubie filmy Stone'a, ale stosowane w nich chwyty są często tak jednostronne i prostackie, że każdego człowieka, który zna pojęcie metafory aż zęby bolą.
Śmiało można dodać, powiedział gość, który nakręcił jeden z największych morałów w amerykańskiej kinematografii.
[EDIT] I wszystko jasne vide post nr. 7 Sorry Oliver :)
Jestem w szoku, że jeden z czołowych lewaków Hollywood krytykuje poprawność polityczną.
Niestety ale to zostało błędnie przetłumaczone. Koleś nie mówił o "reklamowaniu COVIDa" i "prawieniu morałów", tylko o "Covid adviser" i "sensitivity counselor", dwa nowe "zawody" bez których się nie da nakręcić filmu w Holywood. "Covid adviser" to "doradca do spraw COVID", czyli ktoś kto ci mówi jak zrobić film, w sensie technicznym, żeby zminimalizować ryzyko zarażenia twórców. "Sensitivity counselor" to natomiast "doradca do spraw nieurażania", jego zadaniem jest wytykanie rzeczy typu: w filmie jest za mało przedstawicieli mniejszości, film utrwala negatywne stereotypy, bo złodziej jest grany przez czarnego aktora, a kobiety są miłe i uległe, itp.
Dzięki za poprawkę. Nie zdawałem sobie sprawy z istnienia dwóch takich zawodów, stąd też pomyłka. Zaraz wprowadzę potrzebne zmiany. Na szczęście nie ucierpiał na tym główny sens artykułu.
Nawet do bajek typu Frozen II dorzucają taki "zawód" w pierwszej części Frozen wszyscy mieszkańcy byli biali, w drugiej części już tylko połowa.
Bo wieloma high-endowymi mediami w Stanach zarządzają teraz skrajni Social Justice Warriors. W Polsce raczej nie mamy takich wielu. U nas tendencja do skrajności idzie raczej w prawo niż w lewo. Działa to jednak na zasadzie podobnej do polskiego przysłowia "TKM" (Teraz K.... My). Po latach dodrapali się do władzy w swojej korporacji i zamiast robić dobry produkt pchają swoją politykę i agendę gdzie się da jej kosztem. Priorytetem jest odhaczanie ptaszkami pól poprawności kosztem jakości. I by broń boże nie urazić czyichkolwiek uczuć bo świat się zawali.
Dobrym przykładem są np. obecne komiksy DC czy Marvela. Jakiś czas temu DC wypuściło "Gotham High". Bruce Wayne = Azjata, Alfred = Arab gej, Komisarz Gordon = czarnoskóra kobieta lesbijka etc. Marvel zaś pcha wszystkim do gardeł Captain Marvel, najbardziej płytką i nieciekawą superbohaterkę uniwersum. Kapitan Ameryka = czarnoskóry mężczyzna, Thor = kobieta, Iron Man = czarnoskóra kobieta, Spider-Man = czarnoskóry chłopak, Wolverine = kobieta etc. I tak ostatecznie nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że to jest często straszny chłam robiony przez ludzi zatrudnionych nie ze względu na talent a poglądy.
Bo wieloma high-endowymi mediami w Stanach zarządzają teraz skrajni Social Justice Warriors
Nie sądzę. Zarządzają nimi biznesmeni, którzy już dawno zauważyli, że im bardziej inkluzywny jest ich produkt, tym większe potencjalne grono odbiorców. Popatrz na strukturę etniczną czy płciową świata. Biały mężczyzna nie jest dominującym bytem. Wysokobudżetowe produkcje robi się więc na zasadzie "dla każdego coś miłego". Bywają przez to nieznośne, ale jeśli ktoś chce mocnego kina z odważnym przekazem, to przecież nie idzie na minstreamowego blockbustera.
Blockbustery pokroju Czarnej Pantery próbują swoich sił w czymś więcej niż czystej rozrywce. Problem polega na tym, że mało w ich poczynaniach wyczucia i subtelności.
Dokładnie. To nie jest kwestia wartości, tylko przede wszystkim biznesu. Kasy.
Gdyby w badaniach marketingowych wyszło, że najlepiej sprzedają się rzeczy adresowane stricte do rasistowskich dzbanów to sporo firm wklejających dziś tęczowe flagi zaczęłoby głosić że rasizm jest spoko, a tak w zasadzie to zawsze go wyznawali tylko terror politycznej poprawności im wiązał ręce.
"Doradcy do spraw wrażliwych" też mi nowość. Przecież my ich już wcześniej mieliśmy. Tylko pod inną nazwą. Oficerowie polityczni. Sam byłem w pionie kulturalno-oświatowym. Mówiłem co można co nie można wszystkie wytyczne. Teraz to się nazywa korpus oficerów wychowawczych. Koło się zatacza.
Jemu odbiło już dawno. Albo jest opłacany przez Rosjan albo jest pożytecznym idiotą. Przypomnę tylko, że Stone stwierdził, że Polska razem z Rumunami, Węgrami i Niemcami zaatakowały ZSRR. Cały czas prowadzi agitkę przeciwko USA, i cały czas chwali Putina i Rosję. To jest ten sam sort co cała alt prawica - fanatyczne wielbienie dyktatorka z Kremla.
Jeśli dobrze kojarzę to Stone kiedyś mocno eksperymentował z używkami. Być może zostawiło to swój ślad, nie wiem.
To, że Stone jest krytyczny wobec Stanów, czy szuka drugiego albo i trzeciego dna to nie problem, ma do tego prawo. Tylko trzeba pamiętać że to jest reżyser, twórca filmów a nie dokumentalista, historyk czy poważny politolog.
