Idealny to może być młotek, a nie gra. O ocenach 10/10 słów kilka
Wydaje mi się, że głównym problemem jest to, że skala ocen praktycznie zaczyna się od 7/10. Z tego powodu występuje za duży ścisk w ocenach 8 oraz 9/10 i z tego powodu, jeśli jakaś gra jest lepsza od takiej co ma 9 to z automatu po prostu musi dostać te 9,5 bądź 10/10. Natomiast jeśli rozciągnęło by się tę skalę na przedział <5,10> to już wtedy gra naprawdę musiałaby zachwycać aby otrzymać ocenę 10/10 .
Swoją drogą ciekawe, że recenzenci mainstreamowi (czyli głównie ci powiązani z dużymi portalami czy czasopismami growymi) ostatnimi czasy jakoś bardzo hojnie wyceniają te duże i mocno wyczekiwane tytuły (typu Death Stranding czy TLoUII), a na bardziej krytyczne opinie trzeba z reguły czekać na recenzentów z YouTube'a, potem ewentualnie na samych graczy.
Absolutnie nikogo o nic nie oskarżam, niemniej coraz trudniej jest mi zrozumieć, dlaczego mainstreamowi recenzenci zdają się w przypadku niektórych tytułów tak jednomyślnie przymykać oko na dosyć oczywiste niedoskonałości (niektórzy w ogóle je pomijają, inni o nich wspominają, ale i tak dają maksymalną notę), w czasie gdy krytycy z YT (nawet ci bardzo znani i popularni, jak chociażby Angry Joe czy Jim Sterling) już tacy wyrozumiali nie są...
Ktoś mógłby oczywiście wyjść z kontrargumentem, że to jest właśnie oznaka tego, że wszystko jest porządku. W końcu recenzent powinien umieć spojrzeć nie tylko okiem zwykłego konsumenta, ale też krytyka i znawcy o wyrobionym guście, a najwidoczniej ci mainstreamowi recenzenci tacy właśnie są i jako jedyni potrafią dostrzec artyzm i głębię tam, gdzie recenzenci z YT - najwyraźniej pozbawieni takiej samej wrażliwości i wprawy - widzą tylko banały albo schematy.
Takie tłumaczenie nawet miałoby jakiś sens, gdyby nie jeden szczegół: gracze. Oni w swoich zapatrywaniach często wydają się przychylać bardziej do opinii właśnie tych recenzentów z YT, którym dużo łatwiej przychodzi krytykowanie nawet "świętych krów" branży gier. To z kolei oznacza, że najwyraźniej to oni są teraz "bliżej ludu", gdy ich mainstreamowi koledzy po fachu zdają się coraz bardziej odgradzać murem od "zwykłego gracza". Zasadne staje się więc pytanie, czy "zwykły gracz" jest jeszcze w stanie wyciągnąć cokolwiek wartościowego z tych mainstreamowych recenzji? Czy one powstają jeszcze dla niego, czy już dla... no właśnie kogo? A jeżeli nie, to czy mainstreamowi recenzenci są jeszcze "zwykłym graczom" w ogóle potrzebni, skoro coraz trudniej jest im zaufać? I nie chodzi mi o brak zaufania w ich uczciwość i rzetelność (bo tego nie śmiem kwestionować), tylko o zwykłe prawdopodobieństwo, że recenzja będzie się pokrywała z moim zdaniem. Czy działając pod wpływem przytłaczająco pozytywnych recenzji mogę dokonać zakupu, którego nie będę potem żałować? Jeżeli recenzenci przestają być takim drogowskazem, to chyba coś poszło nie tak...
Dla każdego grą 10/10 będzie co innego, wg mnie każda produkcja może być taką grą bo to zależy od gracza jak ją odebrał. Dla jednych może być to minecraft, a dla mnie jest to Life is strange mimo tego że widzę to, że cała historia sprowadza się do jednego wyboru, a animacje są średnie to jest to dla mnie gra 10/10 bo wywołała u mnie masę emocji i w każdym z kim grałem. Dajmy po prostu każdemu oceniać gry tak jak chce byle tylko ocena była związana z grą.
Na tej stronie Dragon Age Inkwizycja dostała 9.5/10 więc nie dziwcie się 10/10 dla TLOU 2.
Bardzo fajny felieton. Czekam na komentarze jak TLoU2 nie zasługuje na 10/10
Bo nie zasługuje. Zresztą, to subiektywne odczucia jak z filmami czy książkami. Dla każdego może być inna w odbiorze.
No to nie zasługuje czy subiektywne odczucia? :D Jak subiektywne odczucia to wielu recenzentów dało 10/10 tej grze ale zarzuca im się, że zostali przekupieni albo, że gra nie zasługuje na takie oceny.
W sumie na GOLU widzę cały czas wojna o 10/10 jeżeli chodzi o TLOU to ja może przykleję swój poprzedni komentarz :P
Ogólnie kwestia recenzji to całkiem spory problem, bo z jednej strony masz graczy którzy oceniają gry w absurdalnej skali (często widzę graczy wystawiający oceny 0/10 bądź 10/10 w zależności od tego czy gra się im podobała czy nie), ich ocena może być pomocna jeżeli bierzemy całkiem sporą liczbę oceniających, jednakże jeżeli tytuł wzbudza kontrowersje to, taka ocena może być zbyt przeciągnięta na jedną ze strony. Bo TLOU PII, mimo że nie jest grą w którą będę chciał zagrać z całą pewnością nie zasługuje na średnią ocen 5,3... Owszem gra ma swoje wady, ale ta ocena jest nieporozumieniem.
Z drugiej strony recenzje... Te recenzje które ludzie bronią słowami "RECENZJA JEST SUBIEKTYWNA!!!!" no fajnie... TYLKO WSZYSTKO JEST SUBIEKTYWNE, my jako ludzie zawsze mamy jakieś odczucia do wszystkiego, jedzenia, muzyki, języka, sportów, kolorów... Ale to że recenzja jest SUBIEKTYWNA nie znaczy od razu, że jest RZETELNA. A sporo recenzji takich nie jest, laurki w stosunku do deweloperów i ich gier to dzisiaj standard. Recenzenci, jako dziennikarze widzą swój interes przed interesem ich czytelników/widzów, przez co dochodzi do takiego spaczenia.
Więc co możemy zrobić? Jako pasjonaci musimy promować bycie świadomym graczem, tego że dziennikarze będą często tworzyć hype train wokół jakiejś produkcji, bo mają z tego korzyści, lecz my jako konsumenci powinniśmy wybierać produkty rozsądnie poprzez szukanie wielu opinii nawet tych negatywnych.
Ile razy będziecie z uporem godnym lepszej sprawy bronić oceny tej gry? Zwłaszcza, że największym problemem nie była sama ocena, ale tandetny list miłosny, który udawał recenzję...
W artykule TLoU 2 jest wspomniane w dosłownie jednym zdaniu.
To banda hejterów znów zaczęła zawracać dupę w komentarzach :D.
Teraz już nie homofoby tylko hejterzy. No pakują do dział coraz dziwna amunicję żeby ta 10 bronić
No cóż, felieton NIE JEST o TLoU 2, autor wspomina o grze raz w formie przykładu "gry posiadającej fabułę", tekst napisał człowiek który nie ocenia tego tytułu na "dyszkę". Mimo wszystko w komentarzach już tony pierniczenia o obronie Częstochowy i płacz "łeeeee, ta gra nie zasługuje na 10/10".
Wyciągniesz wnioski sam czy jeszcze za trudno żeby "połączyć kropki"?
Taka prawda. Grę oceniają na mniej niż 10 jedynie pecetowi homofobiczni hejterzy, którzy nie zrozumieli fabuły przechodząc na YT.
Skoro nie widzisz związku między TLoU2 i tym artykułem, to za trudno.
Obrona Częstochowy zakonczyla sie sukcesem. Rozumiem ze widzisz tu analogie i przewidujesz porazke oblezenia oceny 10/10 dla TLoU2 :D
Skoro nie widzisz związku między TLoU2 i tym artykułem, to za trudno.
Nie widzę powodu żeby frustracji wylewali swoje gorzkie żale również w tym wątku. Felieton dotyczy oceniania gier "na dyszkę" więc każda gra która dostała taką ocenę ma jakiś związek z tematem.
Chodzi o to, że artykuł został napisany w dziwnie zbieżnym terminie z "hejtem" na tlou2. Oczywiście nie jest to bezpośrednie nawiązanie, bo takich artykułów jest już od groma, więc próbują ugryźć temat z nieco innej strony, żeby po prostu nie zbierać batów w komentarzach. Jednak raczej każdy wie o co chodzi, bo nie wiem, czy inna gra oceniona 10/10 wywołała jakieś większe kontrowersje z racji oceny :D
Skoro nic nie jest idealne, to po co dawać te dyszki. Nie lepiej jednak w ogóle powstrzymać się od takiej oceny jakiejkolwiek gry. 10/10 z definicji to ideał, a takie nie istnieją.
Wyciągniesz wnioski sam czy jeszcze za trudno żeby "połączyć kropki"?
Z tego co widzę, to jedyną osobą, która nie potrafi połączyć kropek, jesteś Ty.
Nie widzę powodu żeby frustracji wylewali swoje gorzkie żale również w tym wątku.
Już się tak nie napinaj, bo Ci żyłka pęknie. Oczywiście, że temat jest podyktowany przez TLOU2, jeżeli tego nie widzisz to po prostu jesteś hmm jak to nazwać, a wiem troszku przygłupi...
To każdej gry można się doczepić. Dla mnie ani Part 2 ani RDR 2, Wiedźmin 3, GTA V, nie zasługują na 10/10. Wszystkie te gry są świetne. Zawsze jak wystawiana jest dycha to są kontrowersje. No chyba że CP dostanie, to nie będzie ;)
Chodzi o to, że artykuł został napisany w dziwnie zbieżnym terminie z "hejtem" na tlou2.
Artykuł nie jest napisany w "dziwnie zbieżnym terminie", jest w oczywisty sposób inspirowany tym co się po premierze tytułu stało.
Nie oznacza to jednak że tylko jego dotyczy.
Oczywiście nie jest to bezpośrednie nawiązanie, bo takich artykułów jest już od groma, więc próbują ugryźć temat z nieco innej strony, żeby po prostu nie zbierać batów w komentarzach.
Serio myślisz że ktoś się obawia "batów w komentarzach"? Myślę że bardzo przeceniasz moc "płaczących na forach".
Skoro nic nie jest idealne, to po co dawać te dyszki. Nie lepiej jednak w ogóle powstrzymać się od takiej oceny jakiejkolwiek gry. 10/10 z definicji to ideał, a takie nie istnieją.
Jeśli odgórnie zostanie ustalone że ocena 10/10 nigdy nie zostanie wystawiona to z automatu dla każdego stanie się jasne że tą najwyższą oceną jest 9/10 i zaczną się dyskusje na temat tego czy aby dana gra zasługuje na najwyższą możliwą ocenę czyli 9/10. Zamknięte koło.
Tlou2 nie zasługuje na "dychę" ponieważ wątek fabularny jest bardzo płytki... Reszta to arcydzieło
Płytki? Fabuła może się nie spodobać, ale jak żyje, nie widziałem w żadnym filmie lepszej gry aktorskiej
Ja zaproponuję "To nie jest kraj dla starych ludzi". I słucham państwa, kto da więcej?
Podawaj, nie gadaj. Grać w co nie mam, to może chociaż obejrzę co dobrego. ;P
Ja zaproponuję "To nie jest kraj dla starych ludzi". I słucham państwa, kto da więcej?
Z tych współczesnych i 'w miarę współczesnych', jako przykłady podam:
Incepcja, Interstellar, Irlandczyk, Joker, To nie jest kraj dla starych ludzi, Lion. Droga do domu (to jest WOW), Django, Nienawistna Ósemka, Swiss Army Man, Witaj w klubie, itp
Jest tego w cholerę. I nie wymieniam tutaj nawet żadnych klasyków kina.
No i to jest rozmowa :D
Lot nad kukułczym gniazdem był w pytę, pewien growy scenarzysta mógłby się z niego nauczyć w jaki sposób należy wzbudzać w odbiorcach emocje.
"W sieci zła" jest warte polecenia. "Siedem" mi się bardzo podobało. "Aż do piekła", "Wind river" - scenarzysta dwóch ostatnich robi przy serialu "Yellowstone", tego jeszcze nie widziałem, ale po ocenach wnoszę że może być niezły. ;)
Poza Lion. Droga do domu to wszystkie te filmy widziałem. Pamiętam, że się zbierałem do tego filmu dość długo ale nigdy mnie nie przekonał, podobnie miałem z życie PI ale ten w końcu obejrzałem. Dorzucę kilka od siebie. The Departed ogólnie każdy film Martina Scorsese (może nie każdy bo wszystkich nie widziałem a te starsze są dość ciężko dostępne bez lektora), Zodiac, The Ghost Writer, Jagten, jakieś tam klasyki jak 12angry men, godfather'y itd Ale jestem zdania, że fabuła w TLoU2 jest bardzo dobra. I nie jest to spotykane w grach żeby były aż tak zbliżone do filmów odegrane jak w topowym filmie no i do tego świetne animacje, często to gdzieś się po drodze rozlewa. Tutaj jest to wszystko płynne, przejście z gameplayu do cutscenek i na odwrót. Większe i mniejsze szczegóły, które nie rzucają się zbytnio w oczy mają także wpływ na immersje.
Yellowstone jest bardzo dobry, może scenariusz nie jest rewelacyjny ale za to zdjęcia są (kręcono w Utah i Montanie)
Lion jest znacznie lepsze od życia Pi, bardzo polecam. Jeszcze będąc przy nowych rzeczach, bardzo podobają mi się filmy reżysera Taika Waititi: Dzikie łowy, Jojo Rabbit, must watch. Yellowstone planuje obejrzeć, własnie ze względu na zdjęcia, widziałem urywki i to jest coś wyjątkowego.
Jest taki serial z Ewą Green, Penny Dreadful, który chyba zbyt mało osób zna, bo dla mnie to arcydzieło - zdjęcia i ogólnie sama fabuła, efekty specjalne, jedna z niewielu produkcji fantasy, która jest absolutnie dla dorosłych (sceny opętanej Evy Green czasami ciężko oglądać, realizm miażdżący widza)
Co ciekawe też, przepiękną ścieżkę dźwiękową do tego napisał polski kompozytor - Abel Korzeniowski
[link]
No i zaoraliście Hydro. Wyszło na to, że szczytem gry aktorskiej jaką widział w filmach była śmierć Starka w Endgame
Penny Dreadful teraz ma spin off, ale mniej udany. Co do TLoU2 znowu ;) to przekracza granice gier i no sory ale nie ma całościowo drugiej takiej gry na rynku.
niemożliwych do opisania emocji
Chyba takich nie ma. Nawet w google łatwo znaleźć ich listę pod hasłem "lista emocji". Albo "uczuć". I od razu człowiek mądrzejszy :-)
Za wspomnienie o "NieRze" łapka w górę. Zawsze promowałem tę serię, nawet Replicantowi tutaj na GOLu wbiłem bardzo wysoką ocenę (ale później przyszły łby i szybko ją zaniżyły). Zaś niewystawienie Automacie "dychy" wybaczam, w Polsce generalnie bardzo ciężko o pozytywną opinię dla gier z Japonii. Więc myślę, że to i tak dobrze, że dostała te 9.0 :-) Szczególnie, że uważam ją za najsłabszą z całej "trylogii" - pierwsze miejsce ma Drakengard 3 - chora gra. Jasny gwint, jaka to jest chora gra. I jaka dobra...
lub w trakcie grania siedzimy z szeroko rozdziawionymi ustami i doświadczamy niemożliwych do opisania emocji - Drakengard 3 zapewnił mi coś takiego już przy pierwszym bossie. NieR: Gestalt nie ma aż tak ciężkiego emocjonalnego (zabrakło mi słowa, ale to będzie coś określającego wyrzynanie mokrej, zabłoconej szmatki - "łupnia" trochę to oddaje) jak Drakengard 3, dlatego ląduje na drugim miejscu. No i po tych dwóch produkcjach Automata jest dla mnie naprawdę bardzo optymistyczną, sympatyczną i ciepłą grą.
Perfekcyjny to może być młotek. Dlatego to młotkami wbijamy gwoździe, a nie grami.
E tam, książkami da się wbijać gwoździe to i gry dały by sobie z tym radę. ;)
https://www.youtube.com/watch?v=_HFx13eoGjo
Tak dla jasności, to nie jest felieton o TLoU 2, tylko o wszystkich grach na dychę. Niektórzy chyba już mocno zafiksowali się na temacie ^^ Ja TLoU 2 wystawiłem 8/10, ale zupełnie rozumiem recenzentów, którzy dali 10/10. Gra na pewno nie jest nijaka i może wywoływać emocje. O tym właśnie jest ten tekst. Dlaczego nie powinno być głupiego myślenia, że gry na dychę muszą być idealnie i podobać się każdemu. Peac.
Litości, naprawdę skończcie już. Daliście 10/10 to daliście. Jest masa kontrowersji wokół tego? Jest. Zamiast twardo obstawiać przy swoim (skoro już taką decyzję podjęliście), to próbujecie się usprawiedliwiać z oceny. To już drugi "felieton" mający na celu głównie obronę The Last of Us Part 2.
Coraz słabiej to wygląda.
Sam sobie dopowiadasz. Sam napisał przecież że dla niego to nie jest gra na 10.
Wydaje mi się, że głównym problemem jest to, że skala ocen praktycznie zaczyna się od 7/10. Z tego powodu występuje za duży ścisk w ocenach 8 oraz 9/10 i z tego powodu, jeśli jakaś gra jest lepsza od takiej co ma 9 to z automatu po prostu musi dostać te 9,5 bądź 10/10. Natomiast jeśli rozciągnęło by się tę skalę na przedział <5,10> to już wtedy gra naprawdę musiałaby zachwycać aby otrzymać ocenę 10/10 .
A no, pomysl co by sie stalo jakby dolaczyc do tego przedzial <1,5> to w ogole by bylo cos.
Masz racje ale to wlasnie TLoU2 spowodowalo ze zaczeto uzywac pelnej skali. Chcialbym zeby powstawalo wiecej kontrowersyjnych gier AAA ktore pofia narobic takiego zamieszania.
Jedno z najgłupszych powiedzeń jakie kiedykolwiek powstały.
Racja, wszak niewinny by dowieść niewinności musi się wytłumaczyć i dowody przedstawić
Akurat CP będzie miał 6/10, bo słońce będzie zbyt czerwone.
Łysy oceni na 8.5, jak Wiedźmina 3 xD
I tu kierując się słowami twórcy artykułu również się spodziewam solidnej dychy, mimo zawodzącym trailerom i gameplayom. W ciągu tych kilku miesięcy zauważcie z newsa na news mamy do czynienia z gradacją oceny Cybera no bo bez przerwy nas rozczarowuje - po prostu. Ale cały czas pokładamy nadzieję w fabule i konkretnej historii, która tak jak TLoU II złapie za "klejnoty", mocno je ściśnie i pozostawi z szokiem do części trzeciej (przesadziłem, ale wiecie o co chodzi xD). Gracze chyba zbyt materialnie odbierają gry. Dodajmy temu nieco finezji :D
Nie wiem czego spodziewałem się po kimś kto ma nick bmwbmw2, ale ten komentarz mnie uświadomił czego mogę spodziewać się na przyszłość.
Po co uzywac slowa "zasluguje" przeciez to od razu prowokuje tych ktorzy uwazaja ze nie zasluguje. Sa pewne slowa ktorych nie powinno sie uzywac w mailach i rozmowach z klientami a oceniajac gre unikalbym slowa "zasluguje" Wystarczy uzasadnic wlasnie tak "To jedna z najlepszych gier, w jakie grałem. Koniec, kropka." Jak ktos nie rozumie ze inny gracz moze ocenic gre 10/10 to jego problem.
Oho, zaczynamy wybierać, których słów się nie powinno używać. Coraz częściej się z tym ostatnio spotykam.
To znaczy redaktorzy Gola specjalnie uzywaja slow i zwrotow zeby prowokowac bo dzieki temu wiecej osob kliknie w artykul i wezmie udzial w dyskusji. W tym przypadku nawet niezadowolony klient robi im przysluge i nie musza sie przejmowac ze graja na nerwach polowie tego forum dajac do zrozumienia ze TLoU2 zasluguje na 10/10 reakcja jest natychmiastowa, prawie tak samo jak z moim psem ktory jak slyszy slowo kot to zaczyna szczekac.
Dla każdego grą 10/10 będzie co innego, wg mnie każda produkcja może być taką grą bo to zależy od gracza jak ją odebrał. Dla jednych może być to minecraft, a dla mnie jest to Life is strange mimo tego że widzę to, że cała historia sprowadza się do jednego wyboru, a animacje są średnie to jest to dla mnie gra 10/10 bo wywołała u mnie masę emocji i w każdym z kim grałem. Dajmy po prostu każdemu oceniać gry tak jak chce byle tylko ocena była związana z grą.
Masz rację. Dla mnie obecnie gry na 10/10 to Gwint, Remnant From Ashes i Wiedźmin 3. Bardzo wysoko oceniam też Far Cry Primal i The Last of Us 2.
Też uważam, że najważniejsze jest to, jakie gra czy film wywołuje emocje i jakie masz ogólne odczucie podczas kontaktu z dziełem. Osobiście filmy oceniam (tak dla siebie, wewnętrznie) na 0 lub 10. Albo się dobrze bawiłem albo coś było nie tak.
Redakcjo, nikt się tak naprawdę nie gniewa za tę dyszkę dla the lasta of usa.
Wariaciny kochane <3
pozdrawiam =)
W mojej skali oceniania ocena 10/10 oznacza grę idealną, taką bez wad, a jak wszyscy wiemy takich gier nie ma. Z tego też powodu najwyższą ocenę jaką ja mogę wystawić jest 9+/10, czyli taka gra, która jest bliska ideału, ale jednak ma jakieś rysy.
Z drugiej strony ocena 0/10 według mnie oznacza grę w którą w ogóle nie da się grać, nic nie działa, fabuły nie ma, klimat to mit, a muzyka i cała reszta to tragedia. Tu też wszyscy wiemy, że takich gier nie ma, stąd też najniższą ocenę jaką do tej pory wystawiłem było 3/10 dla Luciusa 3.
Każdy z graczy ma swój system oceniania, niektórzy podchodzą do tego prosto, podoba się lub nie, inni z kolei kierują się swoimi zasadami przy ocenianiu. Każdy też ma swoją hierarchię co w grze liczy się najbardziej. Stąd też nawet oceny recenzentów również są subiektywne i wcale nie muszą się pokrywać z naszymi. Osobiście również uważam, że dużo większe znaczenie ma opinia pisana niż zwykła ocena, ponieważ to więcej nam powie jaka jest gra w odczuciu danego gracza, a nie zwykła cyferka.
Problem tak naprawdę nie leży w samych ocenach, a w graczach. Zarówno tych oceniających nisko, jak i tych oceniających wysoko. Ci pierwsi oburzają się jak inni oceniają wysoko, a ci drudzy jak inni oceniają nisko. Niezależnie od oceny, bo niekoniecznie muszą to być tak skrajne oceny, bo wystarczy, że różnica między tymi dwiema osobami może wynosić nawet 2 punkty, a już rozpętywana jest wojna. Z tego też powodu staram się nie komentować na tym forum najpopularniejszych gier. Tutaj dobrym przykładem jest wątek z The Last of Us Part II, ktoś napisze, że fabuła mu się nie spodobała, złe zakończenie, postacie coś tam, to od razu zbierze się ta sama grupka ludzi i będą mu pisali, że nie zrozumiał, bo ma orzecha zamiast mózgu, ma dziwny gust, to nie gra dla niego, jest fanem japońszczyzny, albo też każą wymieniać lepsze tytuły. Stąd też wolę dzielić się opiniami wśród znajomych lub poprzez własne recenzje.
Problem polega na tym ze tu prawie nie ma normalnych wypowiedzi na temat fabuly TLoU2 Ci ktorym sie nie spodobala gra napisza ze jest koszmarna albo glupia i tyle na ten temat. Ja sie nie oburzam ze ktos ocenil duzo nizej niz ja, zwykle wlasnie ze wzgledu na fabule ale niech przedstawi argumenty ktore beda chociaz swiadczyly o tym ze przeszedl ta gre (oznaczajac je oczywiscie jako spoiler). Pojawiaja sie takie komentarze i fajnie sie je czyta ale jest ich niewiele.
Spacewar - uważana za pierwszą grę komputerową. Przetarła szlak, na swoje czasy bez wad. 10/10 jak nic
Podstawowym błędem w odbiorze ocen gier i innych rzeczy jest to, że ludzie zapominają, że coś co ma np. 10/10 nie znaczy, że każdy element jest perfekcyjny. Nie ma gier, filmów, książek i innych dóbr kultury, które nie mają jakiś mankamentów.
Świetny felieton, bardzo trafny.
Ale jak zacząłem czytać komentarze pod nim to uświadomiłem sobie że w niektóre puste pały nie da się wbić wiedzy nawet młotkiem 10/10 :D.
Do tych najbardziej zacietrzewionych nie przemawia nawet fakt że felieton napisał człowiek który (wnioskuję z podkastu który oglądałem jakiś czas temu) sam TLoU 2 na 10 nie ocenia.
Ale przynajmniej jest się z kogo pośmiać :D.
ja wystawiłem ostatnio kilka 10/10 dla gier które skończyłem
The Last of Us 2 - 10/10
Half-life Alyx - 10/10
Lone Echo - 10/10
Hellblade VR 10/10
Wszystkie te wymienione gry sprawiły że jako gracz poczułem że obcuje z czymś nowym czego jeszcze nie było i nie widziałem. W tym wspaniałym roku zapowiedziane jest jeszcze kilka gier które mają szanse dostać u mnie maksymalną ocenę
Nie to, że dokuczam, ale dawanie 10/10 na prawo i lewo prowadzi do strasznej deprecjacji Twoich ocen. ;)
Ja miałem podobnie np. z Bound na VR. Gra nie jest jakaś oryginalna, gameplayu w nie mało, fabuła średnia, ale grając w nią czułem coś zupełnie nowego i niesamowitego;)
Nietrudno dac grze VR 10/10 bo to cos nowego. Ocenilem Alyx "tylko" 9.5/10 poniewaz zabraklo mi tam pewnych rzeczy ktore sa juz obecne w innych grach VR i sa tu nawet wskazane tj mozliwosc utluczenia kraba crowbarem oraz bardziej immersyjnego uzywania broni po ktora powinno sie siegac a nie zmieniac przyciskiem jak w zwyklej grze.
To samo pierdolamento było przy RDR2, że nie zasługuje bo ktoś ma inne zdanie.
Dla mnie w tej generacji spokojne 10/10 to Persona 5, God of War, Bloodborne, Red Dead Redemption 2, The Last of Us Part 2, Legend of Zelda Breath of The Wild.
Recenzenci już od dawna piszą recenzje dla siebie i dla twórców gier a nie dla graczy i ta 10 jest tego przykładem.
Recenzenci piszą swoje odczucia w grze i to jak im się podobała, i piszą to dla innych recenzentów, i dla sprzedawców gier? Co to za chora logika?
Nie sprzedawców tylko twórców gier i nie dla innych recenzentów tylko dla siebie. Nic nie zrozumiałeś z tego co napisałem. Nie dziwie się.
Taaaa. Kompletnie coś innego napisałem niż to do czego mi odpisałaś i się jeszcze wykręcaj. Oj biedny płatek śniegu. Zaraz się roztopisz. I dalej nic nie rozumiesz.
>Czepianie się, że recenzja jest subiektywna i zarzucanie, że jednak nie jest subiektywna tylko się ją piszę dla twórców gier bo recenzenci są przekupnymi cichodajkami...
Aha.
Każdy ma własne listy gier dla 9-10/10, kiedy dla inni to "błee, te gry to przeciętniaki albo śmiecie, jesteś głupi"...
Jedni grają w Fortnite i piszą, że to bardzo fajna gra, a inni piszą, że to gra dla głupie dzieci. I znów kolejna awantura.
I tak dalej...
Ludzie są bardzo różne, mają różne wymaganie, kultury i gusty. NIE DA SIĘ DOGODZIĆ ZE WSZYSTKICH! Nigdy nie istnieje ocena 10/10 DLA WSZYSTKICH. Każda ocena 10/10 zawsze budzi kontrowersje.
Życzę wszystkich miłego grania. Proszę nie kłóćcie się ze sobą i z redakcji GryOnline. Po prostu zachowujcie zdrowy dystansu do cudze 10/10 i wystawcie swoje oceny dla wypróbowane gry i już. ;)
Do ludzi nigdy coś takiego nie dotrze. Niestety.
Dokładnie. Jak gra mi się nie podoba, to jakim cudem mam zostać przekonany, że jednak była dla nie super, bo jest z ligi "kultowa"?
Zasadniczo zgadzam się z głównym założeniem, że nie chodzi o to, by każdy element dzieła był oddzielnie perfekcyjny, ale by wszystko jako suma dało taki efekt końcowy. Niestety, w przypadku gier czy filmów wychodzą bolączki wszelkiego rodzaju systemów oceniania, ale też i walka recenzentów samych z sobą. Czy przymykać oko na niektóre rzeczy? Czy może silić się na sztuczny obiektywizm? Czy olać komentarze i napisać subiektywnie co się czuje? Jaką właściwie mamy skalę i czy jest uniwersalna i nadająca się do porównywania? Czego by się nie zrobiło, na koniec i tak reakcje czytających recenzje wahają się między niezadowoleniem a wk^$@#eniem :D.
Natomiast z mojej perspektywy często dostrzegam inny problem podczas czytania bałwochwalczych recenzji gier (przy czym mówię ogólnie o recenzjach, a nie odnośnie tych na GOLu). Podejrzewam, że głównym czynnikiem tego stanu rzeczy jest konieczność wypuszczenia recenzji jak najszybciej, najlepiej jeszcze przed premierą, ale mam często wrażenie, że oceniane gry przechodzone są za szybko, w wielogodzinnych maratonach, a recenzje pisze się na gorąco tego samego dnia, albo kolejnego po przejściu gry. Powoduje to, że odczuwane podczas grania emocje bardzo się kumulują, a jeśli przy okazji koniec jest mocny, wtedy ciężko na chłodno oceniać to, co się widziało na przestrzeni całej gry. Sam często łapię się na tym, że np. tuż po obejrzeniu filmu z wyrazistym emocjonalnym finałem wystawiam mu w swojej głowie 10/10, bo, wiadomo, emocje, szlochanie, niedowierzanie, itd.. Ale jak się ochłonie i trochę nabierze dystansu, człowiek sobie przypomina, że w sumie to początkowe 2/3 filmu się strasznie wynudził, kilka występów aktorskich to historyczne poziomy tartaczne, a fabuła to ementaler. Kilka dni później o filmie nie pamiętam, a po paru miesiącach, gdy próbuję go obejrzeć drugi raz, wyłączam po 15 minutach. Z drugiej strony są też oczywiście perełki, które po przetrawieniu nabierają z czasem wartości (vide przykład z NieR Automata).
Wydaje mi się, że najczęściej właśnie z tego powodu mam obiekcje co do "rzetelności" recenzji - nie mam żadnego bagażu emocjonalnego. Bywa wtedy, że ocena jest według mnie bardzo powierzchowna, a umniejszane, bądź całkowicie pomijane są kwestie skrywające się pod płaszczem emocji. Boli to tym bardziej, gdy w końcu to ja siadam do ocenianej hurraoptymistycznie gry, ale mając do dyspozycji, powiedzmy, 2h każdego wieczora. Między kolejnymi partiami grania mija wystarczająco dużo czasu, żeby o wydarzeniach w grze pomyśleć, a, cholera, akurat dzisiaj 2h musiałem klepać fetchquesty, żeby dobić wymagany poziom i nicsięniedziaoooodajciemikawy. Nagle dłużyzny stają się dostrzegalne, podstawowe mechaniki gry jednak nie są takie angażujące, a poza tym, dlaczego do cholery mam iść zabić tę postać? Przecież jak sobie od wczoraj trochę dłużej pomyślałem, to nie ma to sensu.
Emocje przestają wystarczać, 10/10 zdaje się nie pasować.
Z drugiej strony, każdy gra inaczej, każdy oczekuje czegoś innego i pytanie, pod kogo pisać recenzje nie ma dobrej odpowiedzi. Jedni będą grać w jedną grę kilka tygodni, inni mają możliwość, by samemu zrobić maraton i strzelić 30h w 1 weekend, by od poniedziałku zacząć kolejną grę. A co się dzieje, gdy "hajp" na grę był duży, a twórcy podejmują kontrowersyjne decyzje? Dużo maratonów, kumulacja emocji, starcie 2 frontów. Jeden utonie w zachwytach, drugi będzie totalnie wpieniony, recenzje będą dobrą sztachetą do nawalania, a internety będą dogasać jeszcze przez długie tygodnie.
To tak jak 0/10? Nie oznacza niegrywalnego crapa, a grę która zawiodła w najważniejszych aspektach i gracza który chce by jego niezadowolenie z tego powodu było widoczne i trafiło do twórców...
Proszę Cię... Tak to możesz co najwyżej dotrzeć do samego siebie. Jeśli gracze chcą wpłynąć na twórców muszą użyć portfela, a nie jakiś ocen z multikont i gróźb na mediach społecznościowych aktorów - ekhm, aktorki ;D Dobry przykład EA, ludzie ich tak nienawidzą, ale o dziwo ich gierki sprzedają się jak świeże buleczki. Ciekawe dlaczego? Mniejszość nie ma nic do gadania ;)
Dla mnie gra na dychę to tytuł którego każda składowa jest conajmniej rewelacyjna. Ostatnio jak się zastanowiałem to na 10 jest dla mnie:
Bloodborne, Half-Life 2. Bardzo blisko jest Portal 2, Dark Souls.
Obrona głupich ocen i kolejny "felieton".
Choć wiem, że wystawienie obiektywnej oceny grze jest trudne, to uważam że recenzenci powinni do tego dążyć. W końcu ich zadaniem jest ocena gry dla szerszego odbiorcy by ten mógł dzięki niej zdecydować czy warto dokonać zakupu. Natomiast recenzenci już od dawna boją się podczas wystawiania ocen powiedzieć coś złego w obawie przed odcięciem od kopii gier rozdawanych im od wydawnictw przed premierą.
O czym ty gadasz?
Jeżeli do czytelnika nie dociera, że każda recenzja ze swojego założenia powinna być subiektywna to myślę, że lepiej dla niego jeżeli da sobie z tym siana. Ale nie, lepiej narzekać na bogu ducha winnych recenzentów oraz tworzyć szalone teorie o tym, że dostają w łape od twórców.
To już ten czas. Zakładaj foliową czapeczke.
Napisałem dlaczego uważam tak, a nie inaczej odnośnie recenzji. I nie mówię, że dostają w łapę (u ciebie widzę czapeczka już od dawna na głowie), ale że wydawcy stosują inne zabiegi, które mają wywrzeć wpływ na recenzentów lub uniemożliwić zbyt wczesne wydanie oceny ich grze - od dawanie edycji kolekcjonerskich, przez odebranie kopii recenzenckich w przypadku gorszych ocen czy embargo na recenzje do czadu premiery albo i dłużej. Nie wszyscy to stosują, jednak nie zaprzeczysz, że coś z tymi ocenami i recenzjami jest od dłuższego czasu nie tak. Ile to już razy padały zarzuty o olewanie przy wystawianiu oceny strony technicznej gry czy przeczekiwaniu (RDR2 na PC się przypomina) do czasu naprawienia. I to jest jefen z przykładów z brzegu. Obecnie poza Quazem nie kojarzę nikogo z polskiej sceny, kto potrafi tak rzeczowo opowiedzieć o grze w recenzji, wymieniając zarówno jej wady i zalety. Jego recenzje powinny być przykładem jak fachowo przedstawić grę, tak by każdy mógł zdecydować czy będzie warto ją zakupić.
Gracze zarzucają recenzentom że oceny nie są ok a sami rzucają dziesiątkami i zerami bez większej przyczyny. No faktycznie.
Może i dostają kopie i twórcy bawią się z nimi w gry psychologiczne, ale recenzja zawsze powinna być subiektywna i nie rozumiem ludzi którzy twierdzą, że obiektywizm w takim momencie jest jedyną słuszną opcją. Tyle.
Drogie państwo redakcji GryOnline, mam do was prośbę, jeśli można.
Proszę poprawcie system oceny w GryOnline tak, żeby każdy gracz może zmieniać ocena w dowolnej chwili, jak zajdzie taką potrzebę.
Bo bardzo często dochodzi do sytuacji:
- Gracz zagrał w grze tylko przez 10 minut i od razu dał 10/10 z powodu pierwsze wrażenie, a potem żałował po ukończeniu grę i to po opadnięciu hype. Przykład jest Dragon Age Inkwizycja.
- Gracz ukończył grę A i był zadowolony, że dał oceny 10/10. Potem zagrał w grze B, który okazało się, że jest dużo lepszy od gry A. Więc dał gry B ocena 10/10 i przy okazji chciał obniżyć ocena dla gry A z 10/10 na 8/10, ale nie może zrobić. Przykład jest Skyrim w porównanie do lepsze gry RPG sandbox.
- Hejter dał 1/10 dla gry, ale jak dorośnie, to zmienia zdanie i chce poprawić ocena, ale nie może zrobić.
- Niektóre gry z wiekiem starzeją się na gorsze lub zmieniają się na lepsze, co mogą mieć wpływ na wartość oceny.
Dziękuję i pozdrawiam.
Straszna lipa z tym wszystkim, ani oceny, ani nawet nicku zmienić nie można. ;-]
Poza tym wątpię, że zmieni się coś w tej kwestii w najbliższej przyszłości.
Też o to proszę, kiedyś byłem jakiś niespełna rozumu i dałem 5/10 Star Wars Dark Forces, a to świetna gra i chciałbym zmienić (i to nie tylko w tym przypadku).
A tak wgl to kiedyś coś takiego chyba było, ale po zmianie stara ocena dalej liczyła się do średniej (ktoś chyba opowiadał w komentarzu, że tym sposobem zwiększył ocenę któremuś Nierowi czy innej grze).
Tacy testerzy sprzętu komputerowego, na przykład kart graficznych, oceniają oddzielnie wydajność, oddzielne zużycie energii, kulturę pracy, wygląd, itd. Może recenzenci gier powinni wziąć z nich przykład?
Kiedyś takie recenzje były. Oceniano kilka kategorii jak grafika, muzyka, grywalność czy stan techniczny. Później sumowano i dawano ocene za całokształt (plus-minus o oczko za subiektywny odbiór danego tytułu). Teraz ludzie piszący recenzje zasłaniają się swoją subiektywną opinią przez co recenzje przestały się sprawdzać, bo nie ma identycznych gustów i nawet jak ktoś ocenił 100 gier identycznie jak my to następną zawsze może ocenić inaczej, bo składa się na to mnóstwo czynników czasami nie dotyczących nawet samej gry.
Najbardziej rozbudowy pod tym względem był (chyba) Komputer Świat Gry. Pamiętam, że był na końcu recenzji był table na pół strony z ocenami ważonymi każdej składowej (audio, video, fabuła, etc.). Nie było to głupie, łatwo modyfikując "wagi" poszczególnych kategorii można było "dopasować" recenzję pod swój styl.
Ale tu nie chodzi o ocenę. TLoU2, RDR2, Death Stranding to gry w których albo nie wspominacie o istotnych wadach, albo coś tam przebąkniecie, ale nie przykładacie do tych wad zbyt dużej wagi, i dajecie wysoką ocenę. A w komentarzach okazuje się że jednak te gry wady mają, i to takie które mogą uprzykrzyć rozgrywkę.
Panowie redaktorzy, pamiętajcie że wy ponosicie odpowiedzialność za swoją prace. I to nie przed szefem, tylko przed czytelnikami. Ludzie inwestują pieniądze opierając się na waszych ocenach. To nie jest tak że sobie możecie pisać co wam się podoba.
Dla mnie gra 9/10 to taka, którą po ukończeniu odrazu chcę grać drugi raz i każdego wieczoru gra mnie przyciąga do sprzętu do grania.
Inaczej gra to maks 8/10 najwyżej.
a gra 10/10?
To gra przełomowa, która odmienia mój pogląd na gry video, kamień miliowy, gra do której i po 20 latach często wracam i kończę wiele razy.
10/10 nie dałem żadnej grze od dwóch generacji, ostatnia taka to był Resident Evil 4, a wcześniej Metal Gear Solid, wcześniej Moonstone (miażdzy grywalnością i klimatem do dziś takie Dark Soulsy), Punisher z automatów czy UfO Enemy Unknown, Gunship 2000 (Gunship na PS1).
Blisko był Wiedzmin 3 i Mass Effect 2, ale miały swoje wady (Wiedzmin skalowanie się świata- byle odbarty strażnik był potężniejszy niż Dziki Gon-debilizm, a Mass Effect 2 miał to "wypuść sądę" i zbieranie surowców co odrzucało przy ponownym przechodzeniu).
Dzisiaj już nie robią tak miodnych i wciągających gier. Robią piękne i ciekawe to fakt (Last of Us, Metro Exodus, Prey, Days Gone, Uncharted 4 itd,)
Każdy powinien mieć swojego recenzenta któremu ufa. Ja tego tutaj zapamiętam i będę unikał....
Chociaż ostatnio Quaz wrobił mnie w RDR2. Cała recka pozytywów i tylko raz jedno zdanie - gra jest monotonna. No rany... gram w to teraz i nie wiem czy dam radę dotrwać do końca....
Sporo jest takich gier. Ale całkiem mało jest z kolei gier, które zasługują na 8/10 i więcej. Już dobrą dekadę temu recenzenci totalnie schrzanili skalę ocen dając średniakom oceny 7/10, dobrym grom 8-9/10 i bardzo dobrym 10/10, przez co w górnej części skali ocen nie ma już miejsca na rzetelne ocenienie tytułu. Gier 10/10 w całej swojej historii widziałem kilka - Heroes of Might and Magic 3, Baldur's Gate 2, Age of Empires 2, Half-Life 2, TES III: Morrowind, Icewind Dale, Homeworld, GTA Vice City i Pillars of Eternity. Reszta gier poniżej tej oceny.
Ja tam się nie patrzę w sumie na oceny gier, bo te których średnia jest stosunkowa niska (Assassin's Creed Origins czy Oddysey) gra mi się bardzo dobrze, a gdy patrzę na oceny to mam takie "xD". Wolę obejrzeć sobie 2 filmiki z gry żeby zobaczyć mniej więcej jak gra wygląda i popytać znajomych którzy w nie grają i wiedzą jakie gry lubię ;)
Na tej stronie Dragon Age Inkwizycja dostała 9.5/10 więc nie dziwcie się 10/10 dla TLOU 2.
Na dodatek dostało 9,5 od autora tego felietonu i nadal tę ocenę podtrzymuję:)
Z inkwizycjom się totalnie zgadzam. Miała słabsze questy (choć nieprawda że same kiepskie), ale poza tym to dobra gra była. Wiele rzeczy robiła najlepiej z pośród gier Bioware (np. filmowość i różnorodność misji głównych)
kwiść
No cóż, nie każdy jest dobrym recenzentem. Tak jak nie każdy jest dobrym murarzem, czy deweloperem, albo lekarzem. Ty jesteś kiepskim jeżeli do tej pory nie byłeś w stanie zweryfikować obiektywniej swojej oceny. Rzeczywiśtość ją jednak zweryfikowała, i gra jest dzisiaj uznawana powszechnie za średniaka. Z wadami którym nie sposób zaprzeczyć.
Są ludzie którzy uważają Armageddon za wybitne kino. Ale nie są to poważni recenzenci filmów. Co się dziwić jakimś szaraczkom z metacritica, że urządzają bombardowania, jak 'poważny' recenzent nie zna się na swojej robocie. To właśnie patrząc na takie wasze wyskoki taki szaraczek myśli sobie, że każdy może być recenzentem. Wam zresztą też się tak wydaje.
Wyobraźcie sobie poważnych recenzentów filmowych, którzy nie mają pojęcia o historii filmu, nie widzieli w życiu żadnego filmu Forda, Bergmanna czy Truffaut.
Wy jesteście właśnie takimi recenzentami na poletku gier. Nie macie żadnego wykształcenia w temacie kulturoznastwa, nie znacie się na kulturze ogólnej, czytaliście w życiu najwyżej Wiedźmina i nie graliście nawet w stare gry (z tego to nawet rubrykę uczyniliście). Bo wydaje wam się, że w końcu gracie na codzień w gry, to możecie recenzować gry. Ano możecie, nikt wam tego nie zabroni, ale też nikt poważnie was nie będzie traktował z powodu waszego braku wiedzy.
Tak jak nikt nie będzie serio traktował jako recenzenta filmów kogoś kto uważa, że Armagedon to film 10/10.
I tak, gry mogą być sztuką, ale wy byście tego nie rozpoznali. Nie macie po prostu do tego warsztatu w najmniejszym stopniu.
Oh boi, dziwi mnie, że naprawdę ktoś może mieć tak przerośnięte ego, by w ogóle takie rzeczy pisać i to tak nieironicznie. Na jakiej w ogóle podstawie zakładasz jakie wykształcenie w temacie *kulturoznawstwa mają Oni (tu rozumiem, że masz na myśli cały ogół recenzentów na GOLu)? Poza tym kurcze, piszesz:
Ty jesteś kiepskim jeżeli do tej pory nie byłeś w stanie zweryfikować obiektywniej swojej oceny. Rzeczywiśtość ją jednak zweryfikowała, i gra jest dzisiaj uznawana powszechnie za średniaka.
więc ma się rozumieć, że każda opinia dotycząca utworu jest w jakiś sposób błędna, bo nie pokrywa się z tym co powszechnie się o utworze uznaje? Jaki miałoby w takim wypadku sens pisanie jakichkolwiek recenzji, jeśli o tym czy jestem "dobrym recenzentem" ma świadczyć to, czy trafię w jakiś klucz i zgodzi się ze mną większość. Naprawdę wątpię, że jakikolwiek.
Gdyby nie wystawili 9/10 lub wyzszej, straciliby od EA rozne accesy.
Dla DA:I nawet 8/10 jest naciagane. Do dzis pamietam te zalosne kunktatorstwo - czekaj pan na DLC Trespasser, bo inaczej nie dostaniesz porzadnego zakonczenia. Nie wiesz kto to jest Corypheus? Kup Legacy DLC do DA2 i juz bedziesz wiedziec.
Gra ma oczywiscie szereg innych wad, ale jestem skrajnie nietolerancyjny dla ludzi, ktorzy probuja wyciagnac ode mnie kase, stosujac takie triki. Po Inkwizycji glosuje portfelem. Innym tez polecam.
Jezeli nie straszne wam spojlery, ogladajcie recenzje na Youtube i czytajcie opinie co bardziej obiektywnych graczy. Na metacritic sa tony wartosciowego feedbacku. Tak samo jak komentarze tutaj. Gamefaqs tez kiedys dawalo rade.
Takie portale to blogoslawienstwo - po odsianiu trolli i ludzi z klapkami na oczach, prawda wychodzi na wierzch.
10/10 nie oznacza że gra jest absolutnie bez wad i przypadnie każdemu. 10/10 nie jest jakimś tabu, poziomem, którego nic nie jest w stanie osiągnąć. Zwykła nota jak każda inna. Gdyby gra, dzieło lub cokolwiek innego osiągnęło nieznany do tej pory poziom to mówilibyśmy że dostało 20 punktów z 10 możliwych i byłoby odniesienie do skali.
Oparzenie palca rozgrzanym do czerwoności ostrzem oceniam 10/10 w skali bólu, ale ugryzienie w jajo przez czerwoną mrówkę oceniam na 257/10 ;) True story...
Hehe, zajebiste porównanie z tym ugryzieniem w jajo. Rozbawiłeś mnie. Mnie zawsze rozwala to, że wszędzie napisane jest "oceń grę", ale nic z tych rzeczy - trzeba oddać hołd czemuś co większość uznaje za "kultowe" i nie możemy ocenić, czyli oddać naszego subiektywnego podejścia do gry. Jak napisałbym, że ogórek mi nie smakował, to klub fanów "kultowego" ogórka też mieszałby z błotem moją ocenę i przekonywał mnie, że jednak powinien mi smakować.
To błąd, po to właśnie jest skala ocen, aby było wiadomo gdzie jest sufit. Tak więc, ugryzienie w jajo powinno mieć 10/10 w skali bólu, a oparzenie palca w zaokrągleniu 0,4/10 :-) Widziałeś, żeby kiedyś nauczyciel wystawił uczniowi ocenę "7" zamiast "6" ?
Z resztą, całe nasze pitolenie nie ma sensu, bo oceny już od dawna nie są obiektywne - wielu recenzentów to marionetki w służbie wydawców. Jedyna warta uwagi jest jedynie ocena użytkowników lub nasza własna :-]
Swoją drogą ciekawe, że recenzenci mainstreamowi (czyli głównie ci powiązani z dużymi portalami czy czasopismami growymi) ostatnimi czasy jakoś bardzo hojnie wyceniają te duże i mocno wyczekiwane tytuły (typu Death Stranding czy TLoUII), a na bardziej krytyczne opinie trzeba z reguły czekać na recenzentów z YouTube'a, potem ewentualnie na samych graczy.
Absolutnie nikogo o nic nie oskarżam, niemniej coraz trudniej jest mi zrozumieć, dlaczego mainstreamowi recenzenci zdają się w przypadku niektórych tytułów tak jednomyślnie przymykać oko na dosyć oczywiste niedoskonałości (niektórzy w ogóle je pomijają, inni o nich wspominają, ale i tak dają maksymalną notę), w czasie gdy krytycy z YT (nawet ci bardzo znani i popularni, jak chociażby Angry Joe czy Jim Sterling) już tacy wyrozumiali nie są...
Ktoś mógłby oczywiście wyjść z kontrargumentem, że to jest właśnie oznaka tego, że wszystko jest porządku. W końcu recenzent powinien umieć spojrzeć nie tylko okiem zwykłego konsumenta, ale też krytyka i znawcy o wyrobionym guście, a najwidoczniej ci mainstreamowi recenzenci tacy właśnie są i jako jedyni potrafią dostrzec artyzm i głębię tam, gdzie recenzenci z YT - najwyraźniej pozbawieni takiej samej wrażliwości i wprawy - widzą tylko banały albo schematy.
Takie tłumaczenie nawet miałoby jakiś sens, gdyby nie jeden szczegół: gracze. Oni w swoich zapatrywaniach często wydają się przychylać bardziej do opinii właśnie tych recenzentów z YT, którym dużo łatwiej przychodzi krytykowanie nawet "świętych krów" branży gier. To z kolei oznacza, że najwyraźniej to oni są teraz "bliżej ludu", gdy ich mainstreamowi koledzy po fachu zdają się coraz bardziej odgradzać murem od "zwykłego gracza". Zasadne staje się więc pytanie, czy "zwykły gracz" jest jeszcze w stanie wyciągnąć cokolwiek wartościowego z tych mainstreamowych recenzji? Czy one powstają jeszcze dla niego, czy już dla... no właśnie kogo? A jeżeli nie, to czy mainstreamowi recenzenci są jeszcze "zwykłym graczom" w ogóle potrzebni, skoro coraz trudniej jest im zaufać? I nie chodzi mi o brak zaufania w ich uczciwość i rzetelność (bo tego nie śmiem kwestionować), tylko o zwykłe prawdopodobieństwo, że recenzja będzie się pokrywała z moim zdaniem. Czy działając pod wpływem przytłaczająco pozytywnych recenzji mogę dokonać zakupu, którego nie będę potem żałować? Jeżeli recenzenci przestają być takim drogowskazem, to chyba coś poszło nie tak...
Nie wiem czemu tak się dzieje że recenzent swoje, a gracze swoje, ale może nieco światła rzucą na tą sprawę następujące słowa "Activision przyznało, że każde 5% powyżej 80 w ocenie gry na Metacritic oznacza podwojenie sprzedaży"
"Mainstreamem" posługiwałem się głównie z braku lepszego określenia, chodziło mi po prostu o rozróżnienie na dziennikarzy z serwisów growych (uchodzących za media growe głównego nurtu) i z YT, który stanowi zbieraninę profesjonalistów, pół-profesjonalistów i amatorów. A jakaś różnica między nimi musi być, bo to co opisałem w poprzednim poście, nie może być przypadkowe.
Ja też nie śmiem kwestionować braku uczciwości bo nigdy nikogo za rękę nie złapałem. Ale rzetelność? W recenzjach jest mnóstwo przykładów braku rzetelności. A często braku zrozumienia w co recenzent gra.
Zobaczyłem Ellie, potem
TLoU2 to genialna gra. Rozumiem te hejty ze względu na wątki LGBT. Sam jestem wrogiem tych dziwactw ale jeśli przymknie się na to oko to gra nie ma równych sobie. Taka prawda.
Co wy wszyscy z tym LGBT?! Ludzi wnerwiło m.in to, że z Joela zrobiono nieroztropnego matoła i z tego powodu spotkało go co go spotkało.
LGBT to najmniejszy problem w tej całej sytuacji. Ale fanboje nie rozumieją i nadal myślą, że wszyscy mają problem z homoseksualizmem w grze.
A ja staram sie uzywac skali 10 tak jak jej sie powinno uzywac. Czesto daje jakiejs grze np 5/10 i w mojej glowie jest to calkiem spoko ocena, tzn ze gra byla OK, nie byla najgorsza, nie byla najlepsza, ale przeszedlem i tyle. Oczywiscie w glowach innych 5 to ocena masakryczna, no ale to oni nie potrafia uzywac skali, nie ja.
Za dzieciaka, chętnie spędzałem wakacje na wsi, u dziadków. Dziadek zaraz po śniadaniu zasiadał przy piecu kaflowych, paląc popularnego. Zaraz po tym uciekał z izby, 'za budynek'
Podejrzewałem, że ma to coś wspólnego z krzykami babci. Udałem się śladem dziadka, minąłem bramę grodzącą podwórek domu, od części gdzie znajdowała się obora, chlewnia, kurnik. Tzw. 'za budynek'
Zauważyłem wejście obory, zamknięte na dolną część. Górna część wrót była otwarta. Z której wydobywał się dym papierosowy i dźwięk kaszlu mojego dziadka. Wiedziałem że uciekł przed babcią, żeby móc spokojnie palić. Wiedziałem już wtedy, mając niecałe 10 lat, że woli przebywać z krowami niż z ludźmi. Wiedziałem już wtedy, jeśli wejdę tam, nic mnie nie zaskoczy, bo już wcześniej rozkminiłem sprawę. Ale mimo wszystko wszedłem, żeby dziadek poczuł się lepiej, bezpretensjonalnie, żeby poczuł się zrozumiany. Niestety ND nie jest moim dziadkiem. Ich historia mnie nie dotyka. Pierwsza część była moim dziadkiem.
Musimy się bardziej szanować i rozumieć że ktoś może dać ocenę 10 grze , która dla nas jest na 6 , natomiast ludzie , którzy mają świadomość na czym opierają się gry video i w jakich kryteriach powinno się je oceniać powinni być obiektywni w 100% nawet jak są fanami tej czy innej firmy.
WIęc jak słysze od mojego znajomego , który sika pod siebie na wspomnienie o TLOU1 , facet jest powiedzmy w połowie części drugiej i stwierdza iż ma ciary na plecach ,ale co do gameplayu to opiera się to na wejściu w lokacje , czyszczeniu i tak w kółko (jak narazie). To wadliwa staje się ta 10 na GOLU- skoro jednym z najważniejszych aspektów gier video jest owa rozgrywka to czemu conajmniej punkt nie został ujęty jeżeli jest ona przestarzała i powtarzalna ?
To wadliwa staje się ta 10 na GOLU- skoro jednym z najważniejszych aspektów gier video jest owa rozgrywka to czemu conajmniej punkt nie został ujęty jeżeli jest ona przestarzała i powtarzalna ?
Może dlatego że twój kolega nie pracuje na GOLu?
Z rozgrywką w TLoU 2 jest jak najbardziej wszystko w porządku, po prostu nie każdy lubi taką rozgrywkę.
Każda gra jest oparta o jakieś absolutnie bazowe mechaniki które powtarza się od pierwszego do ostatniego poziomu.
Jeśli te bazowe mechaniki cię nudzą lub ci przeszkadzają to tytuł po prostu nie jest dla ciebie, nie oznacza to jednak że jest słaby.
Masz oczywiście rację, nie oznacza. Tylko skoro nie jesteś fanem tego stylu rozgrywki, to może wypadało by uznać że nie jesteś najlepszą osobą do tego żeby się na jej temat wypowiadać?
Przykładowo jeśli lubię oglądać sport, a konkretnie piłkę nożną, to mogę się na jej temat wypowiedzieć. Znam piłkarzy, rozumiem zagrania, wiem które było dobre a które kompletnie nieudane. Natomiast bycie fanem piłki nożnej nie sprawia że powinienem się wypowiadać na temat krykieta. W takim przypadku rozsądnie jest powiedzieć "nie znam się na tym, nie do końca rozumiem, więc zostawiam ocenę innym".
Jeśli chodzi o OCENY same w sobie to jedyną osobą, którą się sugeruję jest AngryJoe, który jako jedyny ma zdrową skalę oceniania gdzie 5/10 to jest średniak, 6/10 przeciętna, 7/10 ponadprzeciętna 8/10 dobra itd.
Wszystkie te growe portale sypią dziesiątkami i dziewiątkami na lewo i prawo a skala ocen zaczyna się od 7/10. Ich ocenami nie ma się co sugerować.
Auto Aim Joe który gra w 80% gry a w resztę jego koledzy. Często nawet odchodzi od ekranu i w tym momencie ktoś gra. Drze się i przegaduje przerywniki filmowe. Jego skill w grach jest "ogromny". To że korzysta z pełnej skali ocen to ok, ale prawie każda jego ocena to średnia user score jaka jest w Internecie.
The Man of the People.
Wiesz, że gry ocenia nie tylko sam AngryJoe ale i jego wspólnicy z którymi gra czyli Otherjoe i Alex? Wspólnie recenzują grę i wymieniają się swoimi spostrzeżeniami. To że AJ występuję w video nie znaczy że on sam recenzuje grę.
Z tego co widziałem to na wszystkich kluczowych momentach AJ się znajduje i jest skupiony, ale nie rozumiem po co ma siedzieć i gapić się w ekran gdy kolega przeszukuje 58 domek w poszukiwaniu zasobów czy wspina się na 65 skałę. Jeśli sądzisz że żeby ocenić grę trzeba siedzieć cały czas skupionym na 100% i nie można wyjść na chwilę to nie mamy o czym rozmawiać.
Rozumiem, że gdy w kinie cie pociśnie dwójka i nie ma cię z 5-10 minut, to filmu nie możesz ocenić?
No to Other Joe jest 20% czasu przy grze. Jim Sterling, Skill Up czy Dunkey to o wiele lepsi recenzenci.
Pisanie, że gracze wyszukują elementu słabszego, a następnie budują wokół niego negatywną narracje co do gry, to bzdura (jasne, wielu tak zrobi, ale jest tak dużo uargumentowanych głosów, że to bzdura). Przy The Last of Us Part II nie trzeba posuwać się do takich zagrywek (to świetna gra, ale mająca swoje bolączki).
Bardziej boli to, że Wy, jako największa redakcja w Polsce, którą czytają wszyscy, a nie tylko fanboje Sony, nie dopuściliście do głosy krytyki - a np. Hed, w swoim krokiecie, wyraźnie powiedział, co sądzi o grze. Jeżeli robicie portal dla wszystkich, to, mała rada, nie uciekajcie w skrajność, a potem ich nie brońcie. Czy to takie straszne? A może Hed był tą skrajnością w redakcji? To warto chociaż o niej wspomnieć - wśród setek tysięcy czytelników ktoś może mieć podobny gust jak jeden z kilkunastu redaktorów.
Co do ocen - nie jestem zwolennikiem ocen w postaci noty.
Jeżeli sam miałby miałbym już wystawić notę 10/10 jakieś grze, to za zrealizowanie swojego tematu w 100%.
Gra może opierać się na historii, świecie oraz rozgrywce (wyzwaniu).
Jeżeli mam grę, która w 90-100% składa się z historii, ta historia jest świetna oraz interaktywna, to można dać 10/10 (przykładem takiej gry jest dla mnie Oxenfree)
Jeżeli gra w 60% opiera się ma świecie (i jego eksploracji), 30% wyzwaniu oraz 10% na fabule, to nie będę jak debil się czepiał, że fabuła jest słaba, tylko ocenie bardziej świat i mechaniki związane z eksploracją oraz wyzwaniem, i jeżeli te będą zrealizowane na 10, to gra dostanie ode mnie 10 (ten konkretny przykład to Zelda BotW).
Jeżeli gra w 50% składa się z genialnej fabuły (kontrowersyjnej lub nie; dojrzałej lub nie), lecz oderwanej od interakcji - opartej na filmowości a nie interakcji; w 30% z wyzwania (średniego, nieco archaicznego gameplyowo, natomiast mającego powiązanie ze światem) oraz 20% ze świata (ciekawego, wykreowanego z pietyzmem, lecz średniego w eksploracji - średniego od strony rozgrywki, gdyż detal jest na najwyższym poziomie), to ja nie widzę podstaw do wystawienia 10 - tak, teraz pisałem o The Last of Us Part II.
Jeszcze bardziej ekstremalny przykład. Gram w Assetto Corssa - gra nie zasługuje na 10/10 gdyż ma ubogą fabułę...
Być może za bardzo to uprościłem, nie powiązałem ty składowych...
kiedyś grając w river raid czy froga, nie mówiąc już o draconusie czy boulder dash / odlatywaliśmy. Czekało się na "wgranie gry" za nim z kaset nie przeszło się na cartridge czy dyskietki. Dzisiejsze pokolenie to pokolenie wiecznie narzekających p@!#. Wystarczy na moment włączyć YT dla młodego widza i już człowiek myśli że osiągnięty został poziom abstrakcji jak z filmu idiokracja. Nic się nie podoba, wiecznie źle, całe życie jeden z drugim kwaśne i skrzywione ryje. Dzisiejsze czasy są wspaniałe, świat jest wspaniały, to co teraz oferują gry wideo było jeszcze parę lat temu nie do pomyślenia, czy wyobrażenia. Ciężko mi zrozumieć to pojękiwania, widocznie niektórzy urodzili się z drzazgą w pupie i zawsze ich coś boli :D
Nie wiem czy wiesz, ale im więcej człowiek widział w życiu tym mniej rzeczy go zaskakuje i tak też jest z grami. Po za tym co z tego że dzisiejsze gry tyle oferują jak większość to klony. Jak dla mnie najgorsze w branży gier jest to że twórcy nie eksperymentuja. Każde mechaniki są standaryzowane, jedynie światy i bohaterzy się zmieniają.
Dla mnie jest 10/10 jak gra ma syndrom odstawienia po jej przejściu a to wymaga ok.100 godzin gry na wysokim poziomie. Do takich gier mogę zaliczyć np. Fallout 2, Wiedźmin 3, Divinity 2, Elder Scrolls czy KOTOR 2.
To taki system oceniania jest po prostu wadliwy. Ale ludzie lubią przejrzyste uproszczenia, stąd powszechność.
A ja tam nie boje się wystawiać dyszek. Każda nawet najlepsza gra ma wady, ale czasem niektóre rzeczy robi tak dobrze, że je zwyczajnie nadrabia.
Nie zgadzam się. Po prostu doszło do inflacji ocen - średnia oscyluje wokół 7 a powinna wokół 5. Recenzenci są zbyt łaskawi dla gier, bo nie chcą wyjść na surowych i w efekcie gry mające dziesiątkę mogą znacznie różnić się jakością. Wystawić 5 dla przeciętnej gry? Przecież widać, że ktoś się napracował, to byłoby okrutne.
Z tym, że idealnej gry nie ma, to się zgodzę, ale są takie zasługujące na 10/10. Nawet przy mniej łaskawym odchyleniu ocen.
W obecnych czasach, i mówię to za każdym razem, punktowa skala ocen jest przestarzała i zła. Bo czy tego oczekują gracze po recenzji? Swego czasu miałem rozmowę z kolegą - doktorem filmoznawstwa. Spytał się mnie czego oczekuję od recenzji filmowych. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że głównie namówienia bądź zniechęcenia mnie na dany tytuł. W drugiej kolejności to chęć poznania zdania drugiej osoby. On natomiast szukał tylko takich recenzji, które odpowiedzą mu na pytanie, czy w filmie sa jakieś środki artystycznego wyrazu, które pozwolą mu odczuwać piękno dzieła filmowego. I tylko takie recenzje czytał. Problem w tym, że żeby pisać takie recenzje to po pierwsze: trzeba się znać na środkach artystycznego wyrazu, umieć rozbić sposób narracji na części pierwsze, krótko mówiąc - ocenić filmowość danej gry. A na to, jeszcze raz przepraszam, ale jesteście za ciency. Ale na pocieszenie powiem, że mało kto to potrafi. :P Po drugie - target musi tego chcieć. A z całym szacunkiem, ale uważam, że większość czytelników jest taka jak ja. Głównie chce polecenia lub zniechęcenia danej gry, później jest ciekawa rzetelnej opinii. A w takiej sytuacji jedyna skala ocen jaka ma sens to: WARTA KUPIENIA NA PREMIERĘ/POCZEKAJ NA OBNIŻKĘ/NIE KUPUJ.
Znowu ból dupy w komentarzach. TLOU2 nie jest arcydziełem, ale jest bardzo dobrą grą i nic tego nie zmieni.
Najlepiej sugerować się Steamem. Na gry-online już dawno oceny są wydawane według wielkości marek, a nie gameplayu
Ja tam wolę oceny społeczności. O ile są prawdziwe (a nie optymalizowane pod zamówienie sponsora) to jest OK.
Gracze najlepiej wiedzą co jest dobre.
Encyklopedia gier na GOL robi swoją robotę, większość komentarzy Graczy pod grą jest trafnych i można na ich podstawie sporo się dowiedzieć.
Media to wiadomo, służą temu, kto płaci. Jak coś jest za free, tzn, ze zapłacił ktoś inny, a kto płaci ten wymaga/zamawia.
Dlatego tak dużo w mediach jest lansu na LGBT, po prostu ta grupa płaci.
Jest tego tak dużo, bo ktoś naprawdę loży duże pieniądze na zmianę światopoglądu młodych ludzi lub tych, którzy nie mają doświadczenia.
Nawet w branży growej, a może zwłaszcza tutaj.
Trudno oczekiwać, że media nie wywiązują się z zobowiązań tych, którzy im płacą.
Ktoś napisze, że tego nie doświadczył, może nie wiedzieć tego co góra wie, albo ma za mały wpływ na ludzi.
Wszyscy płaco wszystkim.
Oj takie słabe te nawiązania do malarstwa.
Czy gdy patrzymy na obraz, który nam się podoba, to uważamy, że jest wspaniały, bo malarz każdy ruch pędzlem wykonał perfekcyjnie?
Oczywiście, że tak. Dobrze wybrałeś porównanie akademików do impresjonisty i kubisty.
Zaprezentowany przez Ciebie przypadek pokazuje jak bardzo nietrafny jest Twój przykład.
Tak jak w grach przy podziwianiu sztuki malarskiej chodzi o kontakt z dziełem i jego odbiór. Czyli coś co gracze często nazywają imersją. Reguły są zawsze takie same. Ceni się nie tylko samą treść ale i formę, proporcje, fakturę, użytą paletę barw, itd. itd.
Jak myślisz dlaczego Picasso zaczął malować formy kubistyczne? Przecież w wieku 15 lat namalował w stylu akademickim "Pierwszą komunię" Realistyczne do bólu płótno. Mało znane i stosunkowo niedawno odkryte. Ponieważ pod kątem jego późniejszych dokonań obraz udowodnił tylko, że Picasso potrafił malować w stylu akademickim. Jednak jego twórczość poszła w innym kierunku. Jak myślisz dlaczego? Ponieważ ludzie dość mieli tego samego czyli naśladowania rzeczywistości. Pragnęli czegoś nowego. I Picasso im to dał. Formy kubistyczne. Tak samo było z impresjonistami. Tu mylisz się jeszcze bardziej. Ponieważ w impresjonizmie większość pracy polega na pociągnięciu pędzlem. Nurt impresjonistyczny powstał gdy fotografia była jeszcze w powijakach. Malarze impresjoniści chcieli pokazać pułapki wpadek optycznych akademickiej sztuki. Stąd próby oddania nie tylko rzeczywistości ale także barwy i atmosfery natężenia światła, a także jego temperatury. Takie efekty można uzyskać tylko za pomocą odpowiedniej faktury. Stąd jak się dokładnie przyjrzysz dziełom impresjonistów to ich obrazy nie są gładkie jak fotografia. Tylko są jakby trochę rzeźbione farbą. Są to grube pociągnięcia pędzlem ale cieńsze w zależności od próby pozyskania odpowiedniego efektu.
Dlatego Twoje porównania są słabe i w sumie mało sensowne.
Zawsze chodzi o kontakt z widzem lub czytelnikiem. Nie zapominaj, że od kilku lat gry próbują być sztuką. Obowiązuje je zatem taka sama zasada jak inne dzieła sztuki. Wtórność, brak pomysłu i słabość przekazu kończy się sromotnym łomotem. I nieważne czy to jest obraz, książka czy gra. Wszędzie i zawsze ważna jest nie tylko treść ale i forma. A doskonała sztuka to również forma idealnego rzemiosła.
Puk, puk, to my reguły sztuki zawsze dla wszystkich jesteśmy takie same.
Może to kwestia tego, że ściana dziesiątek wygląda dziwnie? Ściana ocen z ósemkami i dziewiątkami oraz okazjonalnymi 10/10 chyba nie wywołałaby takiej burzy?
Ma się wrażenie, że 10/10 to będzie wtedy gra dla każdego, idealna i bezbłędna. Ale nie była. Była dobra, może bardzo dobra ale nie idealna. I to niektórych boli...
Kurcze, myślałem że niniejszy artykuł będzie bardziej rozbudowany i poparty kilkoma przykładami gier 10/10, w których będzie rzetelna argumentacja takich ocen i czym one się różnią np. od gier z oceną 7/10 czy poniżej 5/10...
A odnosząc się do kwestii merytorycznie- pragnę zaznaczyć, że trudno jest nadać danej grze ocenę 10/10, to zależy od subiektywnego spojrzenia gracza. Dam przykład.
Far Cry, rok 2004, ocena w CDA 10/10 (czytałem wtedy na bieżąco pisma komputerowe) i po zagraniu w tę grę w pełni zgadzam się z oceną. Gra, jakiej jeszcze nie było, niby typowy FPS, ale ta swoboda działań, rewelacyjna oprawa graficzna, super udźwiękowienie, nawet dziś gra się fantastycznie. Czym różni się od Dooma 3 wydanego w tym samym roku, któremu dałem ocenę 7,5? To też FPS, ale liniowy, w pewnym momencie monotonny i nie dający swobody działań, choć graficznie i dźwiękowo na równie wysokim poziomie. No i nie sprostał wymaganiom poprzednich części.
Oczywiście, ktoś inny mógłby dać oceny odwrotne, tzn. Doom 3 10/10, a Far Cry 7,5/10... i ma do tego prawo, bo w Doom 3 grało mu się lepiej niż w Far Cry, albo w ogóle nie grał w Far Cry, a Doom 3 pozostawił u niego świetne wspomnienia i dobrze się bawił. Oczywiście, te 2 tytuły daję tylko jako przykład, bo możemy wstawić tu dowolnie inne.
Nigdy nie wystawiłem żadnej grze 10/10. Nawet moje ulubione gry które uważam za najlepszy gry w które grałem w życiu nie zasługują na 10 bo w nich też były elementy które można było zrobić lepiej albo czegoś w nich brakowało. Skala ocen współcześnie używana przez media jest ułomna bo w najlepszym razie zaczyna się od 5 a powinna zaczynać się od 1. Przez co później wychodzą takie kwiatki gdzie ktoś uważa że 5/10 to najgorszy crap a 7/10 to średniak. Skala ocen którą ja wyznaje to skala gdzie 5/10 to średniak a 7/10 to ocen dobra. Nie mam pojęcia czemu na GOLu 5/10 jest na czerwono i ma opis słaba ale 5,5 i już jest na żółto z dopiskiem przeciętna. Całkowity bezsens. Skala ocen która jest na MALu (myanimelist) jest według mnie najbardziej odpowiednia.
W felietonie jest napisane że gra która nas irytuje wkurza, ma masę błędów ale sprawia że siedzimy z szeroko rozdziawionymi ustami i doświadczamy niemożliwych do opisania emocji jest grą 10/10. Według mnie nie jest, jeżeli gra mnie wkurza, irytuje i ma masę bugów to nie może być arcydziełem nieważne jak bardzo jedzie na emocjach. Dodatkowo o jakich niemożliwych do opisania emocjach mowa? O złości, nienawiści, smutku, rozpaczy? Żadna z moich ulubionych gier które oceniałem na najwyższe moje oceny czyli gdzieś 9,8/10 nie powodowała we mnie niemożliwych do opisania emocji.
W przypadku oceniania anime które oglądam mam bardzo proste kryterium które anime musi spełnić aby dostać 10, mianowicie muszę ryczeć w trakcie oglądania. To rozumiem może podchodzić pod te niemożliwe do opisania emocje. Anime może być 7/10 ale jak w ostatniej scenie ostatniego odcinka się rozpłaczę to bum 10. Ale jak przełożymy to na gry to żadna gra nigdy nie wywołała u mnie płaczu, nawet Nier Automata. Więc ocena 10 jest nie do wystawiania kierując się tym kryterium.
Drugie kryterium oceny 10 dla anime jest już dużo mniej klarowne i kreuje olbrzymie pole do nadużyć, mianowicie anime musi mnie tak wciągnąć że nie mogę się oderwać, nie mogę przestać myśleć o nim, ogólnie no mogę obejrzeć całe na jedno posiedzenie. Jeżeli to kryterium przełożymy na gry to znajdzie się kilka kandydatur na ocenę 10, gier w które grałem 8-10 godzin dziennie i miałem cały czas ochotę na więcej itd. Ale w przypadku gier to kryterium jest dużo słabsze niż w przypadku anime bo gra w którą gram 8 godzin dziennie może mieć bugi, może mieć słabe zadania, może mieć problemy które może nie wpływają zbyt mocno na zabawę ale jednak nie można ich zignorować. Idealnym przykładem takiej gry jest Andromeda, nie mogę tej grze dać oceny 10 tylko dlatego że grałem w nią po 8 godzin dziennie, nie mogę zignorować wad która ta gra posiada. Anime też może mieć wady ale według mnie zarzut np. o słabą kreskę jest dużo bardziej do wybaczenia niż w przypadku gry zarzut o słabe i nudne questy. Yakuza 0 była grą przy której przez myśl mi przeszło aby wystawić 10, ale potem gra zaliczyła 2 crashe na pulpit w ciągu godziny i ogólnie na jednej mapie nocą bardzo często witałem pulpit.
Więc ostatecznie wychodzi że u mnie ocena 10 jest po prostu nie do wystawienia, nie ma gry idealnej, ani wybitnej bo w każdej grze można coś zrobić lepiej.
Polecam Death Note, myślę że temu anime można z czystym sumieniem wystawić 10/10 choć nie jest idealne :P Ogólnie to jest sporo bardzo dobrych anime których nie jestem w stanie ocenić, po prostu zapadły mi głęboko w pamięć co jest jak dla mnie jakimś tam wyznacznikiem jakości oczywiście subiektywnym.
BOKU DAKE GA INAI MACHI
Elfen Lied
Berserk
Phantom: Requiem for the phantom
Btooom!
Mogę tylko powtórzyć: dopóki przy rozmowach kwalifikacyjnych na recenzenta nie zacznie się weryfikować umiejętności liczenia do 10 to ocena 10/10 będzie równie normalna co każda inna (z zakresu cyfr, które dany recenzent akurat zna, zazwyczaj mózgu wystarcza na 6/7-10). I w równym stopniu nie będzie wymagała uzasadnienia. Można sobie pisać felietony, "każda recenzja jest subiektywna", "uwielbiam jak ktoś mi mówi, że gra powinna dostać 8,33 a nie 8,92, które wystawiłem", "do dzisiaj utrzymuję ocenę 12/10 dla corocznagratopowegowydawcyedycjawrzesień2016", bla, bla, bla.
Osobiście nie mam problemu, że gry dostają 10/10. Ocena zawsze jest subiektywna i to co podoba się jednym innych może wręcz drażnić. TLOU2 dostało 10/10 i ok widocznie tak odebrał ją recenzent. U mnie nie ma oceny bo w nią nie grałem. Sam wystawiłem kilka 10. Dostały je gry, które nie były bez błędów ale dla mnie to były gry wybitne, od których nie mogłem się oderwać. Championship Manager 03/04, Star Trek: Birth of Federation, Baldurs Gate 2, Settlers 2, Heroes 3, Dune 2, Civilization 1, 2 i 5. Europa Univesalis 4, Stellaris (po dodatkach), XCOM 2, Wiedźmin 3. Większość się ze mną nie zgodzi ale to moja subiektywna ocena mimo wad jakie te gry posiadają bo nie ma gier bez wad.
Staram się używać skali ocen prawidłowo i często zdarza mi się dać grze AAA ocenę poniżej 6/10, która wcale nie jest złą oceną, ale widzę że skala u wielu ludzi zawęża się do 7-10/10 a poniżej są już crapy w które nie ma sensu grać, a tak nie jest. 10/10 bardzo rzadko daję, wręcz po Mass Effect 2 nie dałem jej żadnej grze, aż do 2017 roku w którym to dałem tę ocenę dwóm grom: Nier Automata i The Legend of Zelda Breath of the Wild, a było jeszcze Xenoblade Chronicles 2 które także zrobiło na mnie ogromne wrażenie, ale była jednak max. na 9/10 (a to wszystko w jednym roku, ależ to był rok) Od tamtego czasu nie dałem tej oceny żadnej grze, choć gram właśnie w Half Life Alyx i czuję że jeśli jakiejś grze miałbym dać 10/10 to właśnie jej, no chyba że coś się skiepści pod koniec.
Zgadzam się, dla niektórych oceny zawężają się do 0 albo do 10. U mnie próg sensownej grywalności to 5,5. Powyżej 7 to już w ogóle dobre gry dla mnie są.
Według mnie historia nosi kilka gier, które są idealne. Zawsze gdy o tym myślę, to przychodzi mi do głowy Re-Volt. Ta gra po dziś dzień wygląda bardzo ładnie, jest tak samo grywalna jak kiedyś i odpala na wszystkim co tylko oznacza że dobrze została napisana.
Problem jest taki, że bardzo trudno nie odnieść wrażenia, iż pewne marki, wydawcy czy developerzy mają fory. I nie chodzi tylko o GoLa, ale ogólnie o media branżowe. Niektórym po prostu "wolno więcej", a recenzenci wyjdą z siebie, byle tylko uzasadnić wysoką ocenę, podczas gdy w innych przypadkach jest odwrotnie - szukanie dziury w całym i powodu, dla którego można jeszcze trochę śrubę przykręcić i coś od oceny odjąć.
A to wszystko i tak z pominieciem tego, ze niektóre gry są od początku przygotowywane z myślą o dłuższym wsparciu i rozbudowywaniu, czego obecny system oceniania w ogóle nie uwzględnia.
Nie jestem pewny jednak chyba nigdy nie dałem żadnej grze "dychy". Choć w kilku przypadkach był bardzo blisko. ;-)
Jednak te przypadki to można na palcach jednej dłoni policzyć.
Myślę, że podczas oceniania jakiegoś tytułu bardzo ważnym elementem jest to z jakiego poziomu to robimy. Totalny laik zagra w Uncharted czy w najnowszego Deus: Exa i powie że te gry są wybitne 10/10. Jednak od recenzenta który w życiu nie jedno już widział wymagam aby był troszkę bardziej wybredny i krytyczny. Druga sprawa jest taka, że oceny gier powinny być podzielone na kategorie i jasno zaznaczone w której są oceniane tzn TLOU2 10/10 w kategorii gier fabularnych/liniowych, myślę że to by trochę zmniejszyło rozbieżność w ocenach i uspokoiło co niektórych graczy :P
"Myślę, że podczas oceniania jakiegoś tytułu bardzo ważnym elementem jest to z jakiego poziomu to robimy."
To bardzo celne spostrzeżenie.
Prawda iż nie będę pisał o laikach natomiast zwrócę uwagę na coś innego - gorsze i lepsze dni.
Bywa że dobry tytuł "nie wejdzie" gdyż ktoś zabiera się za niego nie w porę. Podobnie przesyt gier może mieć wpływ i gracz znudzony bez specjalnie konstruktywnej krytyki po prostu tytuł odrzuci.
Na wstępie zaznaczę że nie grałem w ani pierwsze TLOU ani w Part 2 - mało mnie ta seria obchodziła (głównie dlatego że nie posiadam PS3 ani PS4) - aczkolwiek burza, choć określenie orkan albo huragan byłoby chyba całkiem trafne, jaka rozpętała się wokół tej produkcji przykuła moją - jak i zapewne bardzo wielu innych - uwagę. Zapoznałem się z fabułami obu części - przez YT bo nie bardzo mam jak - i zanim jakiś średnio ogarnięty troglodyta zacznie wrzeszczeć : MUSISZ ZAGRAĆ ALBO SIĘ NIE WYPOWIADAJ - powiem tylko że tych grach historia - czyli fabuła, postaci i ich losy są siłą napędową tej produkcji. Gameplay, sterowanie, grafika jest służalcza (wiem, dość kiepskie słowo, ale nie wiem jak dobrze przetłumaczyć serviceable) względem opowieści. Tak też zapoznałem się z nowym God of War - i wiem że pod względem rozgrywki gra mi się nie spodoba (kamera jest dla mnie ustawiona ZA BLISKO i mam ogromny problem żeby się do takich gier przekonać) - tak fabularnie jestem pełen podziwu jak wykorzystali mitologię (nie tylko nordycką) i przekształcili ją by pasowała do opowiadanej historii.
Bardzo rzadko udzielam się na forum - uważam się bardziej za cichego obserwatora, stoję w cieniu i patrzę bezszelestnie - ale to co się tutaj wyprawa sprawiło że muszę nieco poużywać klawiatury.
Zacznijmy od tego że te wasze felietony mogę opisać jako śmieszno-żałosne (nie potrafię określić które z tych słów przeważa szalę) - płacą wam chyba od ilości a nie od długości - a szkoda, bo gdyby się troszeczkę bardziej rozpisać, przedstawić argumenty za i przeciw, wyjaśnić nieco bardziej szczegółowo swoją opinię/punkt widzenia. Ale kto by się tym przejmował, prawda? Widać że będziecie bronić tej gry do upadłego - polecam przyszykować zapasy bo chyba trochę sobie posiedzicie w tej oblężonej twierdzy.
Moim zdaniem - co również kiedyś Quaz powiedział choć w dużo bardziej łagodny sposób - oceny liczbowe powinny zdechnąć dawno temu. Raz że jakakolwiek skala została wypaczona - jeśli gra ma w danej skali mniej jak 70% to wielu z automatu uważa ją za absolutne gówno - podczas gdy w normalnej skali takie określenie można przypisać grze dopiero przy ocenach do 3/10. Dlaczego? Ponieważ środek skali - 5/10 to nic innego jak gra ŚREDNIA -nie jest twór wybitny który będzie pamiętany latami. Jednakże ta sama gra nie jest to okropnym szkaradzieństwem od którego monitor zaczyna się pocić a podzespoły naszego blaszaka chcą udać się na wieczny spoczynek. Wówczas 4/10 byłoby trochę poniżej średniej. Dlaczego tak bardzo się o tym rozpisuję? Ponieważ gra od dużego wydawcy przeważnie zaczyna od 7/10. Więc automatycznie ta gra jest już znacznie powyżej średniej. Dlaczego? hmmm... nie wiem...
Co chcę powiedzieć? W skali o której mówię gra 10/10 musiała by być absolutnym majstersztykiem - prawdziwym arcydziełem w tworzeniu historii, grafiki, rozgrywki, muzyki i przystępności dla każdego kto zdecyduje się po nią sięgnąć. Uniwersalnie doskonała w absolutnie każdej dziedzinie.
Tylko że to jest niemożliwe. Oceny są bowiem subiektywne. Jeśli aspekt gry A (fabuła) podoba się osobie nr.1 to nie ma absolutnie żadnej gwarancji że spodoba się osobie nr.2 - tak po prostu działa ten świat. Nie da się ocenić gry obiektywnie - no chyba że wypiszesz co działa a co nie działa - co jest bardziej szczegółowym opisem danej produkcji oraz jej cech/właściwości - mało to pomocne w stwierdzeniu czy gra jest "dobra" albo nawet "bardzo dobra".
Dam tutaj swój przykład - jedną z gier które będę bronił póki nie starczy mi sił jest SpellForce (dokładniej złota/platynowa edycja pierwszej części). Tylko co sprawia że nie jest to gra której mógłbym dać 10/10? To że zdaję sobie sprawę że ta gra ma wady - nierówny voice acting, spory nacisk na ekonomię w porównaniu do innych RTS-ów jak Warcraft 3 gdzie 2 surowce + limit wojska to standard ekonomii kontra 3 surowce podstawowe, 3 specjalne oraz żywność (przy czym limit wojska jest możliwy do podniesienia dopiero po zdobyciu określonych budynków) a także absolutny brak jakiegokolwiek balansu pomiędzy rasami i klasami postaci (mag w późniejszych etapach wytrze wojownikiem podłogę wraz z całą jego armią) co jak na grę która posiadała możliwość gry wieloosobowej jest naprawdę ogromnym problemem. Co jednak sprawia że tak bardzo ją lubię? Muzyka, konsekwentnie zaprojektowany świat, całkiem ciekawie prowadzona fabuła, niektóre postaci drugoplanowe, solidnie rozpisane wątki niektórych zadań pobocznych (historia Amry i Lei to zdecydowanie mój faworyt). Czy ją polecam? Ależ oczywiście. Czy każdemu przypadnie do gustu? Absolutnie nie.
Co zaś do waszych ocen - Legendarny już Fallout 76 który na premierę od was dostał 5.5 - ocenę według która gra powinna być powyżej średniej - była cholerną katastrofą na chyba każdym możliwym polu. AI nie istniało, grafika momentami się nie wczytywała. Fabuła? Chyba ktoś w biurze wywalił scenariusz do niszczarki na dokumenty. Rozwój postaci? W grze RPG? A na co to komu? Ilość błędów technicznych trawiących ten twór zebrano w film trwający aż 3 GODZINY - a pewnie sporo pomniejszych rzeczy zostało pominiętych. Duże ilości błędów naraz. KOLOSALNE BŁĘDY. Błąd na błędzie. Silnik tak archaiczny że rakieta na silnik parowy i węgiel wydaję się szczytem technologicznym.
No i dochodzimy do omawianej teraz gry. Graficznie to po prostu opad szczęki - ilość detali, animacje i szczegółowość otoczenia i postaci - to już nawet nie jest Mt. Everest tylko marsjański Olimp. Muzyka i udźwiękowienie - górna półka. Gameplay? To już zależy czy ktoś lubi strzelanki trzecioosobowe. Przystępność rozgrywki? Ilość ustawień jakie możemy zmienić wedle własnego uznania jest doprawdy imponująca. Zmiana kolorów dla osób z problemami wzrokowymi - oby coraz to więcej gier miało takie udogodnienia. Jest tylko jedno małe ALE - wymienione rzeczy mają drugorzędne znaczenie - to fabuła i postaci są daniem głównym tej serii.
I tutaj wszystko się sypie. Wszakże to gra 10/10, Opus Magnum - nieważne że fabula jest poszatkowana jak cebula tasakiem (bo wiecie, ma wyciskać z ciebie łzy). Nieważne że mamy całą masę nowych postaci które obchodzą nas tyle co zeszłoroczny śnieg. Nieważne że stare postaci które gracze znają zachowują się KOMPLETNIE inaczej niż wcześniej - BEZ ŻADNEJ PRZYCZYNY. Nieważne że Ellie zamienia się w krwiożerczą psychopatkę która bestialsko masakruje całe tabuny bogu ducha winnych przypadkowych żołnierzy bez jakiejkolwiek refleksji czy zastanowienia się czy ci ludzie mają cokolwiek wspólnego z jej vendettą. Tylko po to by na sam koniec uznać że "a może rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać w Bieszczady?" Nieważne że nasza druga postać grywalna (która jak na mój gust jest w cholerę paskudnym mutantem o łapach jak Kapitan Ameryka czy Thor) z jakiegoś powodu zaraz po dokonaniu numeru z kijem golfowym dostaje całą masę momentów poklepujących ją po plecach, bawieniu się z psami, przyjacielskich rozmów ze swoimi ziomkami - którzy chwilę po ich wprowadzeniu giną niespodziewaną i brutalną śmiercią - być może zupełnie niezasłużoną, nie nam jednak o tym decydować. Gra rzuca hasłem - ONA JEST W CIĄŻY - 3 razy. Czujesz się źle z tym zrobiłeś? Nie? A powinieneś. Zabiłeś psa? No to teraz cofamy się do momentu gdy ten piesek był jedynie małym szczeniaczkiem. Popatrz jaki był słodki - a ty go zabiłeś w QTE naciskając kwadrat jak szalony naciskacz kwadratów - MORDERCO. Tanie chwyty mające wymusić na nas poczucie winy. Jeśli gra musi co kilka chwil niczym magik z kapelusza wyciągać takie zagrywki TO NIE JEST DOBRZE NAPISANA HISTORIA. Co zaś to niefortunnej nazwy "felietonu" - ta gra właśnie młotem chce nam wbić pewne morały i jak mniemam też lekcje życia. Młotek jednak chyba okazał się zrobiony z gumy.
Kończąc swój wywód - oceny liczbowe są bezwartościowe. Czasem fabuła jest dziurawa i nie da razy wszystkich tych dziur zakleić. Czasem rozgrywka to jak rąbanie drewna tępą siekierą. Tylko że gra wideo to suma wielu poszczególnych części - jeśli jedna z nich nie działa to nie znaczy że całość jest radioaktywnym odpadem. Ale nie możemy wtedy powiedzieć że ta gra to gra doskonała. Bo gier idealnych nie ma.
Gry wybitne/przełomowe - to temat na zupełnie inną rozmowę...
Cytat : Gra jest jak obraz czy książka... Może nas irytować, wkurzać, może mieć masę błędów, ale jeśli po jej ukończeniu lub w trakcie grania siedzimy z szeroko rozdziawionymi ustami i doświadczamy niemożliwych do opisania emocji, to jest to gra 10/10.
Jeśli gra na którą wybuliłem o wiele za dużo pieniędzy - i to bez możliwości zwrotu - spowoduje że po jej ukończeniu (lub zorientowaniu się że gra nie ma nic więcej do zaoferowania) w głowie gra mi BFG Division i mam ochotę chwycić za piłę spalinową z wrzaskiem gonić ludzi po ulicy - wszak wciąż są to nie do opisania emocje - jak mniemam to wciąż gra 10/10?
Cholibka, się rozpisałem. Życzę wszystkim miłego dnia.
Wywalić oceny i problem z głowy. Ale wtedy nie będzie wojenek i bólu pupy w komentarzach. Coś za coś.
Każdy ocenia według własnego uznania, dla mnie The Last Of Us 1 i 2 jako całość jest jak ten wasz z dupy młotek - 10/10.
10/10 tak ale to gry takie jak Quake 1, Doom 1993, Fallout 1 i 2, HoMM 3, a TLOU2 to 6.5/10 ani ta gra nie jest rewolucyjna, ani ewolucyjna, kolejna liniowa gra z dupną fabułą i tyle.
Podoba mi się co napisaliście. Gry w głównej mierze odbiera się bardzo subiektywnie. Ja skupiam się bardzo na historii opowiedzianej. Jeżeli historia jest dobra to dla mnie 10 na 10 nie ważne ile było błędów.
Niedawno skończyłem Days Gone i gameplay bardzo mnie irytował, był trochę mosiężny, bardzo dużo błędów, powtarzalność zadań pobocznych, ale fabuła dla mnie to był sztos. Szukanie bez ustanku żony w postapokaliptycznym świecie pełnym świrusów.... Po prostu bomba. Zakończenie obejrzałem na youtube. Pamiętam jak na samym końcu już wk****** mnie gameplay i nie mogłem dalej grać ale bardzo chciałem poznać zakończenie. Kiedy zobaczyłem O'briana to zaniemówiłem.
Trochę polałem wody ale tym są dla mnie gry. Nośnikiem wspaniałych niezapomnianych historii i przeżyć. Uwielbiam się wczuwać