Gry na PS5 / XSX mogą być droższe; duzi wydawcy rozważają podwyżki
"flagowe tytuły AAA takie jak NBA 2K, zasługują na tę cenę bardziej niż inne"
Świetny żart, mówią o tej obrzydliwej maszynce do pieniędzy z symulatorem kasyna, oraz minigierką w której można grać w kosza?
W 2017 EA miało przychód na poziomie 5,1mld, ActivisionBlizzard 6,5mld. To jest budżet dla 50 gier AAA. Ile takich tytułów faktycznie powstało?
W 2017 roku EA wydało:
Mass Effect: Andromeda - budżet 100 mln
Need for Speed Payback - budżet nieznany, ale podobno 100 mln
Star Wars Battlefront II - budżet ok 250 mln
Poza tym są też dodatki do The Sims i gry sportowe. Znane IP, same pewniaki.
Wydawca był zawiedziony słabą sprzedażą Battlefronta II - jedyne 9 mln kopii - po 50$-60$ za sztukę to przychód ponad 500 mln. EA było zawiedzione tym, że na start zarobiło na czysto jedyne 250mln $.
Nie dajcie się oszukać. Te korporacje mają gigantyczne, wielomiliardowe dochody w skali roku. Prawdziwym powodem jest chciwość, nie rosnący koszt produkcji.
Tak, koszty produkcji gier pokroju FIFy czy NBA na pewno wzrosły dramatycznie, powinny wiec kosztować jak najwięcej. Oczywiście w podstawowej wersji, powinny być dostępne jedynie dwa - trzy zespoły, kolejnych graczy powinno się dokupować oddzielnie, powiedzmy 10 dolarów za zawodnika.
Przecież tworzenie gier na nową generacje miało być bardzo proste, przyjazne środowisko narzędzi deweloperskich. Tak czytałem. Do diabła!
Biednym korporacjom nie starcza na produkcję nowych gier. Mam nadzieję, że jeszcze nie głodują w tym 2K. Może trzeba zrobić jakąś zbiórkę pieniędzy dla tych bidulek?
Tak, koszty produkcji gier pokroju FIFy czy NBA na pewno wzrosły dramatycznie, powinny wiec kosztować jak najwięcej. Oczywiście w podstawowej wersji, powinny być dostępne jedynie dwa - trzy zespoły, kolejnych graczy powinno się dokupować oddzielnie, powiedzmy 10 dolarów za zawodnika.
250 zł za grę w dniu premiery to już jest dużo. A oni i tak chcą podnieść jeszcze cenę. Pamiętajmy że nawet jak wyjdzie jakaś gra to dostaje mikropłatności czy DLC. Gdzie to drugie jest jeszcze ok. Bo jednak jak jest dobra gra i dostanie fajny dodatek to kampanii to spoko.
Nawet jeśli wyjdą jeszcze te mikropłatnośći i DLC. To są następne duże pieniądze. I sam zakup gry za 300 zł + 2 DLC powiedzmy za 60 za każdy mamy już 420 zł. A jak gra ma mikropłatności i ktoś gra w multi to też wyda więcej jak nie wiele więcej. A jak będzie następna generacja konsol to co wtedy? Też będą musieli podnieść cenę o kolejne 10 dolców?? Wyjdzie na to że za 5-10 lat gry będą w dniu premiery za 350 zł oczywiście w podstawce jeszcze ...
Następny problem to taki że nie każda gra jest długa. Przykładowo. Resident evil remake 3 kosztował w dniu premiery 250 zł. Gdzie kampania była na 4-6 h. A taki doom eternal kosztował 230 zł. I gra była na 20-30 h. Nie może być coś takiego jeszcze że grę dostanę na 8 h i mam płacić później jak powiedzmy będą podwyżki 300 zł. Cyberpunk 2077 na konsole jest wyceniony na 270 zł. Jednak wiem że ta grę będę przechodzić około 100 h. I cena pasuje. Bo z grą spędzę kilka tygodni jak nie miesięcy. A resident evil? 4-6 h to jest na 2-3 wieczory. I też z pełną ceną.
Podsumowując. Jeśli chcą podnieść ceny to niech mają powód. Jeśli studio robi grę z otwartym światem przykład Cyberpunk 2077 to oni muszą włożyć w ten projekt dużo pracy więc niech sobie cenę podniosą. Ale taki RE3 remake gdzie był bardzo krótki i dużo się nad grą nie siedziało powinien być tańszy. W dniu premiery 169 zł. A nie pełna cena. Dodatkowo jest to remake.
Ps. Dobrze że są jeszcze pudełka które szybko tanieją i można odzyskać większość pieniędzy.
Mam przeczucie, że ceny gier mogą spadać jeszcze szybciej. Na premierę coraz mniej ludzi będzie stać na nowe gry, za to promocje będą pokroju 60% po roku od wydania.
duzo to jest w polsce, dla osoby pracujacej w naszym bez nadziejnym kraju, dla osob mieszkajace za granica co to jest wydac 59€ czy tam 45 funtow na gre w dniu prmiery ? to tak samo jakbys mial wydac 59zl :)
PS5 i XSX – 2K podniesie ceny gier AAA, inni wydawcy też to rozpatrują
Podśmiewa się rok 1983 ;-)
Nie do końca. Jak sobie poczytasz zagraniczne komentarze, to zauważysz, że tam również nie podobają im się obecne ceny, a w szczególności mikropłatności. Więc nastawienie maja mniej więcej takie jak u nas, choć fakt, że nas dotyka to mocniej.
https://arstechnica.com/gaming/2020/07/will-nba-2k21s-70-price-set-a-new-next-gen-console-standard/?comments=1
https://kotaku.com/nba-2k21-will-cost-70-on-ps5-and-xbox-series-x-1844246760
Skończmy już może z mitem, że Polska to bida, a na zachodzie ludzie się podcierają banknotami :D
Tutaj chyba najlepsza do używania w szybkich porównaniach statystyka:
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(PPP)_per_capita
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_past_and_projected_GDP_(PPP)_per_capita
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(PPP)_per_capita_growth_rate
Jak widać jeszcze trochę to potrwa, ale gonimy Włochy, Hiszpanię, Nową Zelandię. Przez ostatnie 20 lat siła nabywcza wzrosła z 11,630 I$ do 36,651 I$.
Jak będzie odsprzedaż używek to nie ma problemu. Tak czy owak podziękujcie ludziom którzy cyfrówki kupują za 280, 350, 480zl.
Nie wiem jak wpadłeś na to stwierdzenie, idąc tym tokiem rozumowania to cena pudełkowych wersji już w obecnej generacji powinna się zrównać z cenami cyfrówek a jak powszechnie wiadomo tak się nie stało.
No, jak już mamy na kogoś zrzucać winę, to przykro mi, ale to wina konsolowych wydań pudełkowych, bo tylko te można odsprzedać, a że producent zarabia tylko raz na kopii, to cóż.
Ale nikogo nie obwiniajmy, bo woli kupować gry w inny sposób. Jak producenci podwyższą ceny gier... to po prostu trzeba przestać je kupować. Głosowanie portfelem to jedyna opcja.
Biednym korporacjom nie starcza na produkcję nowych gier. Mam nadzieję, że jeszcze nie głodują w tym 2K. Może trzeba zrobić jakąś zbiórkę pieniędzy dla tych bidulek?
Może i koszt rośnie, ale zarabiają krocie na mikropłatnościach. Warunkiem powinno być, że te gry, które mają kosztować więcej, nigdy nie będę posiadać czegoś takiego jak mikropłatności.
Przecież tworzenie gier na nową generacje miało być bardzo proste, przyjazne środowisko narzędzi deweloperskich. Tak czytałem. Do diabła!
Prostsze nie znaczy tańsze.
Jak to nie? Ułatwienia skracają czas produkcji, a jak wiadomo w każdym biznesie czas to pieniądz.
Skoro takie Ferrari produkuje się dziś łatwiej, niż np. 30 lat temu (bo mamy potężne komputery i super precyzyjne roboty automatyzujące proces produkcyjny), to czemu nie są tańsze?
Może dlatego, że ich zaawansowanie techniczne jest dużo większe niż kiedyś, przez co nad jednym modelem musi pracować więcej ludzi? Poza tym każde Ferrari nadal jest składane ręcznie, więc ten przykład jest kompletnie nietrafiony.
Tak, ale w przeciwieństwie do motoryzacji nie ma tyle możliwości wyciągania z klienta każdego grosza. Samochód sprzedasz raz i tyle (tak jak gry kiedyś), a do gry możesz jeszcze wrzucić mikrosyf i dziesiątki dlc. Na tym twórcy gier zarabiają krocie (według danych największych firm nawet więcej, niż ze sprzedaży gier). Poza tym dzisiaj jest dużo więcej graczy niż kiedyś, więc sama sprzedaż również jest dużo większa. Kiedyś 100-200k sprzedanych kopii to był sukces, a dzisiaj 5 mln to czasem za mało.
zaawansowanie techniczne jest dużo większe niż kiedyś, przez co nad jednym modelem musi pracować więcej ludzi?
I widzisz? Sam sobie odpowiedziałeś, bo dokładnie tak samo jest z grami. Nie ma większego znaczenia, że twórcy dostają coraz wydajniejsze narzędzia, bo cały czas jest to równoważone przez rosnące wymagania graczy. Nowe produkcje muszą nie tylko wyglądać i brzmieć coraz lepiej, ale powinny też być coraz bardziej realistyczne, dłuższe, najlepiej też mocno nieliniowe, immersywne i nowatorskie pod względem mechanik rozgrywki. Sprostanie tym wymaganiom jest niemożliwe bez ogromnego nakładu pracy, a tego nie da się zapewnić bez dużej ilości czasu i pieniędzy. Nie możesz mieć gry zgodnej ze standardami 2020 roku i płacić za nią tyle, ile w 2000, na dłuższą metę jest to nie do utrzymania, chyba że chcesz mieć inwazyjne mikro transakcje w każdej produkcji.
No tak, ale obecnie jest dużo więcej graczy, wiec sprzedaż jest o wiele większa, o czym zdaje się ciągle zapominacie. Na dodatek największe firmy największe zarobki mają z mikrosyfu i dlc, a nie z samej sprzedaży gier. Na rynku motoryzacyjnym nie ma czegoś takiego. Tam sprzedajesz samochód raz i więcej na nim nie zarabiasz.
Nie wierzę w to, co właśnie przeczytałem. Serio myślisz, że gdyby ubishit, ea, czy activision nie wrzucali tyle microsyfu do niemal każdej gry, to byłoby mniej darmówek? Przecież to nie ma żadnego związku. Epic rozdaje gry, bo chce utrzymać przy sobie graczy Fortnite'a (no i przy okazji przyciągnąć trochę z zewnątrz)m, a nie dlatego, że w wielu grach jest mikrosyf.
Może pod względem dostępności obecne czasy dla graczy są dobre, ale pod względem jakości już nie do końca. Dla mnie dużo lepsze były dwie poprzednie generacje. W obecnej niestety dominuje mikrosyf, dlc i nudne do porzygu sandboxy. Oczywiście zdarzają się bardzo dobre gry, ale jest ich dużo mniej niż kiedyś.
Gry F2P to zupełnie inny temat. Tam mikropłatności muszą być, bo inaczej studia nie miałby jak zarabiać na swoich grach.
Chciałbym, żeby w grach AAA za 250 zł w ogóle nie było mikropłatności. Jakoś taki Battlefield 4 mógł na siebie zarobić, a tego gówna nie miał. Jednak gdybym miał wybrać mniejsze zło, to wybór padłby na kosmetyczne mikro, ale na nic więcej. Problem polega jednak na tym, że mikropłatności w grach AAA nie zawsze są wyłącznie kosmetyczne. Ubisoft lubi budować gry pod grind, żeby wymusić na graczach zakup ułatwiaczy, które zresztą kiedyś wpisywało się zwykłymi kodami. Z kolei EA i Activision lubią dawać dużą przewagę kupującym. Kosmetyka w grach multiplayer może być, ale pay to win, czy grindu już nie.
totalnie! niech teraz gra kosztuje 300-400zł poczekaj aż kupię! kupuje gry i tak które według mojego poczucia są warte kupna... ponieważ to jest przesada.
"flagowe tytuły AAA takie jak NBA 2K, zasługują na tę cenę bardziej niż inne"
Świetny żart, mówią o tej obrzydliwej maszynce do pieniędzy z symulatorem kasyna, oraz minigierką w której można grać w kosza?
Trzeba sobie zadać pytanie: Ile naprawdę są warte dzisiaj gry?
W latach 90-tych (daje przykład z perspektywy zachodniego odbiorce) za 60 dolców można było kupić Final fantasy 6 (bez DLC bo ich nie potrzebowała), a dzisiaj za ta kwotę nie dostajemy nawet pełnej gry. Jeśli chodzi o rynek AAA. Każą dawać za swoje produkty za dużo, a ciągną jeszcze z tego mikrotranzakcjie.
Czy dzięki temu utrzymują studia, nie zwalniają pracowników, ich szefowie nie są przepłaceni kwotą na którą można było wydać na produkcje dziesiątek gier niezależnych?
Jak widać nie! Po co dawać na rozwój gier i pracownikom, którzy crunchują? Trzeba dawać szefowi, który wykorzysta tą kasę na zapychanie swojej kieszeni i nie wydanie jej na utrzymanie firmy i pracowników. Lepiej, żeby pracowali z "pasją" (tłumacząc z języku dużych wydawców: pracować za frajer)
W latach 90. AAA kosztowało najwyżej kilka milionów dolarów i robiło je z reguły kilkanaście osób, w kilka miesięcy. Dziś AAA kosztuje od 100 do 300 milionów dolarów i tworzą je setki / tysiące osób przez wiele lat.
Koszty rosną niemal wykładniczo, więc nic dziwnego, że producenci szukają nowych form zarobku.
w latach 90tych ludzie nie zarabiali tysiace tylko setki bierz to tez pod uwage, co roku masz zwiekszana minimalna kwote na godzine, wiec tez wszystko idzie do gory, chleb drozeje, mleko drozeje, sprzet drozeje gry tez drozeja proste jak jeb....e :)
W latach 90 sprzedaż gry na poziomie 100 tysiecy kopii była sukcesem, 1 mil sprzedanych kopii oznaczał gigantyczny sukces, dzisiaj ponad 7 milionów sprzedanych kopii Battlefielda V jest porażką.
Inną sprawą czy powstają dobre gry z tego rozbuchanego budżetu? Kingdome come kosztował tyle co wypłata Bobbiego Kotica, który on nie wyda na nic, a okazał się sukcesem mimo małej ekipy i budżetu.
Dla mnie marketing jest tak rozbuchany bo wydawca nie wierzy w sukces swojego produktu. Większość gier AAA są do siebie podobne więc trzeba się wyróżnić lub zrobić dobre wrażenie poprzez naciskanie na grafikę i pusty spektakl i tym samy dodając i utrudniając pracy deweloperom.
Skoro jesteś taki dobry w optymalizowaniu kosztów produkcji gier, to może zatrudnij się w jakimś Blizzardzie czy innym Rockstarze? Na takim stanowisku można zarobić grube miliony, a ty zdradzasz wszystkie tajniki na forum i się zwyczajnie marnujesz ;/.
Wole robotę, która nie przypomina obozu pracy i nie panują tam toksyczna atmosfera.
Owszem to duże pieniądze, ale wypalenie zawodowe tam jest gwarantowane...chyba, że coś tam się zmieni.
PS5 i XSX – 2K podniesie ceny gier AAA, inni wydawcy też to rozpatrują
Podśmiewa się rok 1983 ;-)
Jak więcej? Obecnie nowe gry kosztują ćwierć tysiąca. W ogóle to już teraz kupno nowej gry jest pewnym luksusem
Całe to hobby zaczyna się robić luksusowe, zwłaszcza biorąc pod uwagę PCMR. :<
Całe to hobby zaczyna się robić luksusowe, zwłaszcza biorąc pod uwagę PCMR.
Dlaczego? O ile nie pchasz się na siłę w nowości, to gry na PC możesz kupić 1-2 lata po premierze za 50-70 zł. Do tego dochodzą wyprzedaże na Steam, Humble Bundle, wyprzedaże na gog.com i inne. Gry starzeją się dużo wolniej niż kiedyś, mamy olbrzymi zastój technologiczny, więc produkcje z 2015, 2016 czy 2017 roku nie są zacofane technologicznie względem nowych gier. Np. dzisiaj dorwałem na wyprzedaży Steam Mankind Divided z season passem za 24 zł. Teraz na PC da się pograć tanio jak chyba nigdy wcześniej.
Dobrze dlaczego nie mogę płacić nawet 300 pln ale jak gry nie będą opierały się na kupowanie paczek z zawodnikami do grania w Ultimate team i bez płaceniu haraczu Sony czy MS za granie multiplayer. Bo wole płacić 300 pln za pełna grę jak 450 za całość 250 pln gra reszta w sklepie gry i opłata za możliwość grania multiplayer
Duże gry single, czy nawet multi zrozumiem. Duże koszty tworzenia, utrzymywanie serwerów, wszystko rozumiem. Nie rozumiem czemu o tym mowa w kontekście gier które od wielu wielu lat proces tworzenia polega na kopiuj-wklej względem zeszłego rocznika. Mało tego, mówimy tu o grach które generują jakieś chore pieniądze, a ci mówią że koszta znacznie wzrosły? No na pewno. Oni cały koszt tworzenia tych gier nadrabiają w pierwszym tygodniu sprzedaży, a później pieniądze lecą strumieniami w ramach mikotransakcji.
Ceny rosną a przeciwnicy coraz głupsi, brak destrukcji otoczenia czy innych rewolucyjnych rozwiązań jedynie grafika idzie do przodu. Powstają tak skrajnie liniowe wydmuszki jak tlou2 gdzie nie ma swobody w podejmowaniu decyzji czy stylu gry a twórcy zamiast próbować robić produkcje dla graczy robią dla siebie i jeszcze atakują gdy komuś się to nie spodoba. Mam nadzieję, że gracze wreszcie zagłosują portfelami.
A niech nawet podniosą to 200$, ja i tak będę czekał na promocje, gry mi nie uciekną. Jak ceny będą wysokie to gracze znów zawrócą do alternatywnych metod pozyskiwania gier.
Są pewne granicę ceny z gry, której przekroczenie może odbyć się negatywnie na sprzedawanym produkcie. Jednak już dożyliśmy czasów, gdzie nawet do kupna nowego samochodu dołączą abonament. Sporo graczy pokrzyczy a spora liczba również kupi i nas do tego zmuszą. Sławna zbroja dla konia również dzisiaj ukazuje swe oblicze.
Ja nie kupuje nic na premierę tylko dopiero wtedy gdy gra osiągnie kwotę za którą mogę ją kupić. Niemniej jednak odbije się to też na mnie , więc pomysł głupi
Mi to lotto, bo i tak grę sprzedaję zaraz po ukończeniu. A jak coś chciałbym na dłużej, to w promocji kupuje jeszcze raz, tylko cyfrowo. Ale to ułamek wszystkich gier jakie ogrywam.
Ceny gier stoją w miejscu od dobrych kilkunastu lat. Kiedyś musiał nadejść czas i na te podwyżki.
Dlatego ja nie kupuje gier za więcej niż 150zl. Dla mnie jest to rozrywka, nie coś niezbędnego do życia, więc nigdy nie kupuje gier na premierę, a na promocjach za 60-150zl. Jak innym chce się wydawać po ćwierć tysiąca na gry - proszę bardzo. Ja wolę poczekać i nie tyrać portfela na głupią rozrywkę. Gier nie brakuje, a te nowsze z czasem też stanieją. I świat się kręci, nic mnie nie omija, prędzej czy później zagram w tytuły jakie mnie interesują i nie wydam przy tym kroci :)
I do tego jeszcze gry w wersji cyfrowej maja zdominowac rynek i to ma byc przyszlosc gamingu.
Wiec ja pytam ile bym musial zarabiac zeby grac w nowe gry i placic za kazda po 330 żł ????
do tego dochodzi ps+ i wogole chyba bede musial zrezygnowac z gamingu bo nie bedzie mnie stac na granie hardcorowe.
Teraz wymieniam gry na plytach po 30 żł dlatego moge grac i grac ale jak bede mial bulic po 3 stowy za gre ktora przejde w 3 tygodnie i mi sie znudzi i kupowac nowa za kolejne 3 stowy to sorry nie stac mnie
W 2017 EA miało przychód na poziomie 5,1mld, ActivisionBlizzard 6,5mld. To jest budżet dla 50 gier AAA. Ile takich tytułów faktycznie powstało?
W 2017 roku EA wydało:
Mass Effect: Andromeda - budżet 100 mln
Need for Speed Payback - budżet nieznany, ale podobno 100 mln
Star Wars Battlefront II - budżet ok 250 mln
Poza tym są też dodatki do The Sims i gry sportowe. Znane IP, same pewniaki.
Wydawca był zawiedziony słabą sprzedażą Battlefronta II - jedyne 9 mln kopii - po 50$-60$ za sztukę to przychód ponad 500 mln. EA było zawiedzione tym, że na start zarobiło na czysto jedyne 250mln $.
Nie dajcie się oszukać. Te korporacje mają gigantyczne, wielomiliardowe dochody w skali roku. Prawdziwym powodem jest chciwość, nie rosnący koszt produkcji.
Dokładnie, też kiedyś o tym pisałem. Przecież taki prezes nie będzie jeździł 5 samochodami i mieszkał jedynie w 7 domach wielkości willi. Co to jest? Przecież to jest nic. Chłopak nawet wyboru dużego nie ma. 20 sportowych aut i 15 pałaców no to już coś.
Korporacayjna matematyka oczami 12 latka :). Jakoś dziwnie umknęły ci podatki, koszty licencyjne, wynagrodzenia, opłaty dla pośredników (np. Sony, Microsoftu czy Valve) i cała masa innych mniej lub bardziej oczywistych wydatków...
Dzięki za info. Mogło się obyć bez uszczypliwości, bo wychodzisz troszeńkę na dupka, ale mimo wszystko, dzięki.
Battlefront II dalej się sprzedaje (ostatnio zanotowano 33 mln sprzedanych kopii gier z serii), zarabia również na mikrotransakcjach, DLC. Ostateczny przychód jest znacznie wyższy niż 500 mln.
Nie będę podejmować się próby wyliczenia dokładnego dochodu, bo nie posiadam dokładnych informacji, a ich znalezienie zapewne okaże się niemożliwe/czasochłonne. Znalazłem za to takie info:
"For its current fiscal year, the company expects to generate $4.875 billion in net revenue, with net income expected to come in at $980 million. (2019)"
Sam przychód w 2017 był nieco wyższy. EA jest ponoć co raz wydajniejsze, ale myślę, że sensownym jest założenie, że ich roczne dochody oscylują w okolicach 1 mld dolarów.
Edit: Znalazłem trochę oficjalnego info:
2017 - 4.84 mld przychodu (tutaj widać poprzednie info miałem błędne) / 967 mln dochodu
2018 - 5,15 mld przychodu / 1,04 mld dochodu
2019 - 4,95 mld przychodu / 1,02 mld dochodu
Nierentowny biznes, bieda, ledwie się zwraca ;)
Dochód EA za zeszły rok wyniósł 1 mld, na ten rok przewidują 2,5 mld. Wiec owszem, maja w ciul pieniędzy. W tej tabelce co podał Persecuted, zauważyć można, że odliczono działkę wydawcy. Gdzie najpewniej znajdują się wszystkie koszty wydania gry, plus te dodatkowe 13 funtów na każdym egzemplarzu. Co najmniej, bo wątpię by dochód deweloper - wydawca, rozdystrybuowany był fifty-fifty. Wiec czystego zysku z każdego egzemplarza mają łącznie po 30 funtów. A to i tak mało, bo uwzględniono koszty pośredników, co można znacznie zmniejszyć wydając grę na swojej platformie (wiadomo koszty operacyjne, ale to i tak zysk). Licencja jest w mało której grze, kolejne funty wpływają do skarbca.
Tutaj link do oficjalnego źródełka.
https://ir.ea.com/financial-information/annual-reports-and-proxy-information/default.aspx
1,02 mld, chyba, że coś nie ogarniam :)
Tak jeszcze dodam, że strona 35 raportu zawiera wynagrodzenia zarządu.
2019 rok - 60 mln $
2018 rok - 124 mln $, nie wliczając "wypłaty" dla Chief Studios Officer
Dobrze, ze firmy maja zyski, ale wyjasnienia 2K brzmia srednio przekonywujaco jak sie spojrzy na ich ostatni raport:
Zysk netto w 2019 $330m (wiadomo RDR2), w porownaniu z $170m w 2018
Pierwsze 3 miesiace 2020 $124m przed podatkami.
Nie chcesz nie kupuj albo załóż firmę zostań prezesem ale zarabiaj mniej i wydawaj gry albo ogólnie charytatywnie za darmo wydawaj gry bo się należy. Co za socjalistyczny bełkot. Matematyki takiego nauczą w publicznej szkole i od razu księgowy aka Karl Marx wychodzi.
Niedługo pół wypłaty będziemy oddawać by pograć w grę, którą przejdziemy w 10 godzin. Potem twórcy się dziwią że tyle osób zagląda na crackwatcha.
Nawet nie ma po co tam zaglądać. Żyjemy w takich czasach że gra po złamaniu od razu znajduje się na różnych stronach z tego typu treścią.
Po skoku cen najlepszym wyborem będzie pobranie gry z takiego źródła na premierę (oczywiście jeśli została złamana) i jeśli się spodoba to kupić ją po czasie za niższe pieniądze. Nie wyobrażam sobie wydawać 300zł za grę komputerową skoro nawet pudełek z instrukcją nie dają jak to było kiedyś. Im dalej idzie rynek gier komputerowych tym mniej oferuje graczom za wyższe pieniądze. Dobrze że istnieje piractwo (trochę mi głupio że to piszę), bo jest to sposób na sprzeciwienie się dyktatury wydawców. Nie każdy może sobie pozwolić zapłacić tylu pieniędzy za często wykastrowaną i nieukończoną grę. A jeśli klient nie będzie mieć szansy na "zaprzyjaźnienie" się z grą to na pewno jej nie kupi, ani kolejnej odsłony.
Chciwe złodziejskie korporację niszczą powoli i gry, odkąd stały się mainstreamową rozgrywką jak filmy. Ciężko będzie sie rozstać z tym hobby, bo ostatnio to nie dość że gry sa nastawione na wyciągnięcie z ciebie jak najwiecej hajsu, a nie zawartość to jeszcze pchają do nich jakieś politycznie poprawne agendy. Szkoda strzępić ryja. Glosujcie portfelami, wolę nie grać niż wspierać tych złodziei.
Cały czas wychodzi mnóstwo tytułów, takich samych, lub lepszych jak te co były "kiedyś". Tylko trzeba się trochę rozejrzeć.
Przecież nie wszyscy wydawcy podniosą ceny do tych 70$, niektórzy będą czekać na reakcje na droższe gry EA a część w ogóle bo obecna się opłaca i wygląda lepiej na tle konkurencji.
Bo np taki CP 2077 kosztuje teraz 200 zł zamiast tych standardowych 250
Drogi
Gratuluję tematu na artykuł.
Widocznie czytamy podobne portale...
...
Z jednej strony większe koszta produkcji a z drugiej rynek również rośnie i sprzedają więcej egzemplarzy. Mnie osobiście to wcale nie dziwi z generacji na generację ceny rosły i tak będzie tym razem.
PS
Gorszy jest fakt ,że większość wydawców pakuje w swój gotowy produkt za pełną cenę guano w postaci pociętej zawartości i mikrotransakcji. Ale to tylko i wyłącznie wina graczy którzy zaakceptowali ten stan rzeczy swoim portfelem.
Miało być 10 dolarkow a w Europie już jest 15€.
Cyfra teraz za ile będzie? 85€?
Może mi to ktoś wytłumaczy, bo ja chyba liczyć nie umiem ------------------>
Od kiedy 69,99 x 0,89 = 74,99 ???
Abstrahując od tego złodziejstwa, fakt podwyżki jakoś bardzo nie dziwi. Ja nie mówię, że to dobrze, że drożeją, ale podwyżki nie było od ponad 10 lat, a coś takiego rzadko się zdarza.
Oczywiście osobną kwestią są mikrotransakcje, cięcie gier, czy biedna jakość na premierę. Jeżeli podwyżka miałaby rozwiązać te problemy to może nawet byłoby warto. Tyle, że wszyscy wiemy jak to będzie wyglądać naprawdę...
Amerykańskie ceny są zawsze NETTO, bo każdy stan ma inny podatek od sprzedaży, a dodatkowo każde miasto tez ma swobodę w przypadku podatku od sprzedaży. To, że cena widnieje 69.99 to nie znaczy,że tyle zapłacisz przy kasie.
W Europie dochodzi VAT jak do 70 dolków dodasz te 20% VATu (tak średnio) i pomnożysz przez te 0,89 to Ci wyjdzie ok 75 ojro.
Dzięki za odpowiedź
tak - kiedyś było 50 dolków to 50 euro, ale to było niekorzystne dla nas, a wynikało z kursu walut. Przypomnij sobie jak Euro było po 3,5 a dolar po 2 zł - zobacz jak nas wtedy skubali XD teraz ten przelicznik Dolara do Euro jest zupełnie inny.
Natomaist dla korposzczurów każdy pretekst dobry dla podwyżek.
Jakby już ceny nie były wysokie. Wystarczy zobaczyć, ile kosztuje przedpremierowy Cyberpunk 2077 - na pc 200, a na PS 270.
Pamiętam złote piękne czasy gamingu w Polsce jak kupowałem w 2009 roku Resident Evil 5 i Batman Arkham Asylum pierwszy za 79 zł drugi za 69 zł oba na premierę w pudełku, gry się nie przypisywały do kont i byly/wyglądały lepiej niż na konsolach (na konsoli nie było AA). Każda gra spolszczona.
Albo Wiedźmina 2 kupiłem w dniu premiery za 79 zł a w pudełku oprócz gry bogactwo dodatków. Też nie przypisywał się do żadnego konta (chociaż w dniu premiery łączył się z jakimś serwerem na ziemniaki bo nie można było gry odpalić, później patche usunęły DRM).
Call od Duty Modern Warfare kupiłem za 99 zł, co 3 miesiące w kolekcjach klasyk wychodziły roczne gry po 20-30 zł bez DRM. Było BOSKO i przezayebiscie! Gran Turismo 5 w dniu premiery kupiłem za 179 zł a i można było konsolowe gry za 159 zł dostać, a roczne gry trafiały do platynowych wydań za 99 zł.
Komu to przeszkadzało? Najpierw przyszedł pasożyt Steam biorący za nic 30% i ceny poszybowały z 79-99 do 129-150 zł, a później było już tylko coraz gorzej.
Więc w grach i ich cenach dobrze już było. Teraz została drożyzna i przypisywanie gier do kont przez co gra nie jest Twoja i może przestać działać w każdej chwili jak korpo odłączy serwer.
Pierwsza zapowiedzią, że idzie gorsze była cena Diablo 3 na premierę, chyba aż 160 zł. Wtedy to była drożyzna, dzisiaj to norma niestety.
Jest dzisiaj dużo drożej (2-3x) i dużo gorzej. Lepiej już było i mogłem w tamtych wspaniałych czasach mieć te 20+ lat i korzystać z tego w pełni. To co mamy dzisiaj to niestety dyktat chciwych ujków, a ludzie z dystrybucji gier na nośnikach potracili pracę, wydawcy podupadali, a bandyckie pasożyty jak Steam czy dystrybucja cyfrowa na konsolach maja się coraz lepiej.
Dobrze już było.
Myślisz że wcześniej nie było pośredników biorących 30% zysków, a utrzymanie serwerów i całej infrastruktury to "nic"? Powodzenia.
I już za jakiś czas na premierę każdej gry będzie puszczane wesołe "Jo-ho i'm pirat".
Będą podwyższać ceny, a ludzie i tak będą czekać na ofertę 30$/€ o ile jeszcze będą chcieli kupować. Rynek gier rozwija się prężnie i jest ogromna konkurencja to też wydawcy powinny bardziej zastanawiać się co dać graczowi żeby grę kupił, a nie dyktować mu ceny. Traktują graczy jak jakiś rodzaj narkomanów, a nie klientów.
No patrzcie, a nowy unreal Engine miał ułatwić znacząco pracę nad grami i zredukować koszty produkcji. Wiem że nie każdy używa UE ale proszę, droga wskazana, ścieżka wydeptana, wystarczy teraz nią podążać.
Ja nigdy skąpy nie byłem, zawsze kupowałem najlepsze egzemplarze.
Ale to co się ostatnio odpierdala, to przechodzi ludzkie pojęcie. Kupuję grę za 400-500 złotych, a otrzymuję pękające od pierwszego otwarcia pudełko i jedną karteczkę - reklamę gier producenta... W dupę niech sobie ją włożą.
Pamiętam jak podczas premiery kupowałem pierwszego Half-Life’a. To było duże pudło wypełnione ciekawą zawartością. Sama książeczka liczyła bodajże 100 stron i zawierała sporo interesujących informacji.
Co ciekawe, nawet najzwyklejsze egzemplarze za kilkadziesiąt złotych nie miały się czego powstydzić i wypadały lepiej od współczesnych edycji kolekcjonerskich.
Oprócz tego dodam, że współczesne gry to niegrywalne dziadostwo, ze schematyczną, powtarzalną, nudną i uproszczoną rozgrywką. Rzygać mi się chce, gdy mam zagrać w jakiegoś „far kraja czy asasin krida”
Dokładnie. Po co grać na konsolach na których kupujesz grę za 250 zł i nie możesz jej potem sprzedać
A nie czekaj....
Zgadzam się z Barklo - PC i Xbox zawsze będzie lepszy dla ludzi wychowanych tylko i wyłącznie na PC. Na tych dwóch platformach można każdą grę spiracić. A do tego gracze PC są przyzwyczajeni. Dlatego mimo możliwości odsprzedaży gier na PS4, to Xbox i PC są tańsze gdy jest się złodziejem.
Jest jeszcze jedno rozwiązanie na skąpych i chytrych wydawców.
Nie kupować na premierę, ogrywać zaległości i czekać aż to co nas interesuje spadnie z ceny o 50-75% i będzie poprawione.
A na konsolach? Nie kupować nextgenów w pierwszych latach po ich premierze, lecz w drugiej połowie ich życia, albo wręcz pod koniec.
Wówczas ograsz wszystko 50-75% taniej i będziesz przebierać w hitach i wszystko dopracowane, popatchowane.
No i przeprosić się z pecetem, gdzie dają gry często za darmo i są najlepsze promocje.
Nie musisz kupować gamingowego PC, wystarczy Ci zwykły laptop, podpiąć do TV i skorzystać z GeForce Now.
Generalnie granie w chmurze i Game pass może być realna alternatywą dla drogiego grania.
Nie kolekcjonuje się gier? Kupując cyfrowo grę także nic nie kolekcjonujesz, a jakas obietnica że gra będzie działać na serwerze jakiejś korporacji to mrzonka. Za 30 lat może nie działać, a żyć będziemy i po 70 jeszcze lat, sam uwielbiam wracać do gier z lat 1990-1995 i działają tylko dzięki temu, że były to gry offline.
A niech sobie podwyższają. Jakby zabrali promocje to może bym się lekko zirytował a tak to nie ma się czym przejmować. Nie kupisz gry za 300 zł na premierę, kupisz za 80 na promocji po roku czasu.
Z kazda podwyzka wiąże się oatatnio gorsszy content.
Może zamiast pudełka z grą będą wysyłać plyty w papierowych kopertach?
W sumie? Mam to daleko gdzieś, z dwóch powodów.
1. Wystarczy poczekać 2-3 miesiące i już jest 50% obniżki przeważnie, nie trzeba grać na premierę. Co wiąże się z dodatkowym plusem, gdyż obecnie nowe gry wychodzą w takiej jakości, że te 2-3 miesiące są akurat na załatanie błędów.
2. Obecnie rocznie nie potrafi wyjść nawet jedna gra, którą chciał bym kupić na premierę, autentycznie wolę pograć w jakieś starsze tytuły, a z bliższych i dalszych premier jedynie co mnie interesuje, to Cyberpunk, TES VI, i ewentualne GTA VI, potem trochę mniej nasz Dying Light 2, i tyle, nic ciekawego na horyzoncie nie ma.
No cóż,chyba czas odkurzyć swój piracki kapelusz,jeszcze nie upadłem na głowę żeby płacić 300 zł za JEDNĄ grę.
Moja kupka wstydu jest na tyle duża, że zanim zacznę grać w tegoroczne produkcje, to te będą już po 20zł w complete edition.
To chyba logiczne że wersja na nową generację będzie droższa, w końcu dodadzą tam więcej rzeczy i zawartości by się sprzedało
Trzeba robić bardziej przemyślane zakupy czytaj poczekaj kilka tygodni po premierze nie po to żeby staniała ,ale żeby sprawdzić czy to jest Twój gameplay - mam wiele gier które kupiłem i nie zagrałem dłużej jak 6 -7 godz , gdybym kupił tylko te , które faktycznie ograłem od deski do deski to kupowałbym 6 gier na rok i miał w co grać.
300zł za grę uważam że to jest dużo za dużo.
Przy takich cenach ciężko być graczem.Podwyzka raczej nie spowoduje wzrostu sprzedanych kopii a raczej odwrotny trend i będzie potem zdziwienie dlaczego nikt nie kupuje gier
Ceny gier wzrosły nie w 2005 roku a wraz z przybyciem nowej generacji czyli 7 lat temu. Więc było się tego spowiewać, że będzie tak samo tym razem.
W 2005 I 2006 to ja za nowe w sklepie płaciłem 40 lub 42, takie były ceny.
Na PS2 gry kosztowały na premierę w granicach 40-50$. Na PS3 60$ i tak zostało do dziś. Wiadomo, że twórcy nadrabiali niskie ceny gier wydaniem DLC, mikroplatnosciami itd.
Ale i ceny gier kiedyś podskoczą.
Wartość 50$ w tamtym okresie nie równa się dzisiejszym 60$. Dziś 60$ to niewielki wydatek w porównaniu do roku np. 2006 i 50$.
Producenci i wydawcy tyle płaczą z powodu rosnących kosztów tworzenia i wydawania gier, ale nie zająkną się nawet o tym, że można przecież zrobić coś tak śmiałego, tak niebywale zuchwałego, jak spróbować te koszty... obniżyć? Może np. trochę mniej zapychaczy w otwartoświatowych grach? Albo szukać oszczędności na tym, co w grach się praktycznie nie liczy?
No i jeszcze jeden temat, który jest jak dla mnie bardzo intrygujący, a nie widziałem, bo którekolwiek growe medium go poruszyło: jak to jest, że praktycznie każda gra AAA ma taką samą cenę? Czy to odgrzewane od ponad 25 lat kopanie piłki, które zawsze się sprzeda, czy nowa i niosąca ze sobą pewne ryzyko marka, cena taka sama. Koszty produkcji na pewno nie są identyczne. Jak to więc jest?
Nie mówiąc już o elementach hazardowych jak lootboksy czy tych wykorzystujących słabości ludzkiej psychiki, jak mikrotransakcje. Koncerny rok w rok zwiększają swoje zyski, zarządy i CEO wypłacają sobie kosmiczne premie (khem Bobby Kottick khem), jednocześnie biadoląc jak przysłowiowy Janusz, co to od 20 lat dokłada do interesu, choć Cayenne pod willą stoi.
Gry nie są w żadnym wypadku za tanie. Jeśli już, to za drogie.
A żeby było śmieszniej, gry dużych wydawców szybko tanieją. Jak to jest, że taki EA potrafi zjechać z ceną o 50% po kilku miesiącach, a taka Pirahna Bytes czy inne Spiders, która grę na premierę wypuszcza zwykle jednak nieco taniej (choć nie jest to regułą) ceni się zdecydowanie dłużej? Nawet rozumiem, że to efekt skali i taki moloch może sobie pozwolić na swobodniejszą politykę cenową, niż małe studio, ale nikt mi nie wmówi, że te gry pc parę lat temu wyceniane na circa 50% edycji konsolowych były sprzedawane poniżej kosztów.
Prezesi chyba sobie upatrzyli coś kosztownego czyżby samochody Tesli?