Może ktoś jeździ na hulajnogach i będzie mi mógł doradzić?
Chcę sobie kupić miejską hulajnogę dla dorosłych, do umilania sobie drogi po zakupy czy dojazdu do pracy. Codziennie jeżdże na elektryku od Xiaomi ale chyba potrzebuję nieco więcej ruchu. Rozglądam się już od tygodnia i nic nie mogę znaleźć. Nie wiem czy moje wymagania są wygórowane czy nie ale zebrałam trochę doświadczenia jeżdżąc w dzieciństwie na zwykłej taniej hulajnodze i teraz na Xiaomi.
Zależy mi, żeby koła były bezdętkowe, bo w Xiaomi przebijają mi się często a łatanie czy zmiana tego to koszmar. A co za tym idzie, potrzebna jest dobra amortyzacja, która wszystko stłumi. Oprócz tego możliwość wymiany łożysk i koła o średnicy conajmniej 200mm. Nie chce też gigantów. To ma być hulajnoga, nie rower bez pedałów. Chcę coś sprawdzonego, nie chińską podróbkę, która się rozpadnie. Nie znam się na tych firmach. Już prędzej deskorolkę bym umiała kupić niż hulajnogę. Mój budżet to coś w okolicach 700-1000zł.
Mądry mi powie, czemu nie mogę się odpychać na mojej hulajnodze? A no nie mogę, bo podest jest za wysoko i musiałabym robić półprzysiady jedną nogą, w dodatku jest za ciężka i kiepsko się ropędza bez użycia silnika.
Postęp.
spoiler start
Postęp sprawił że z rowerzystów miano najgłupszych użytkowników dróg przeszło na użytkowników ehulajnog. Ostatnio widziałem typa ZAPIER*** po deptaku pełnym ludzi na jednokołowym sprzęcie elektrycznym.
spoiler stop
Dokąd zaprowadzi nas postęp.
A co to ma do mojego pytania? Tymbardziej, że na hulajnogach jeździły dzieciaki ponad 20 lat temu więc nie wiem co za postęp.
Głupota nie jest objęta postępem.
To zabawki kreowane są zgodnie z postępem, głupota zostaje niezmienna.
Tak 50 lat temu i 20 lat temu jeździły na hulajnogach a nie na ehulajnogach i to że nie widzisz różnicy świadczy o tym że nie nadajesz się na użytkownika tego sprzętu. Jak większość z resztą. Karta rowerowa powinna być minimalnym wymogiem korzystania z tego.
Jest prostszy sposób niż karta rowerowa.
Obowiązkowe OC w cenie odpowiadającej ryzyku dla innych uczestników ruchu i osób postronnych.
Widzę różnicę miedzy zwykłą hulajnogą a hulajnogą elektryczną, tylko nie widzę tutaj związku z tematem przeze mnie założonym. Bo ja chcę kupić sobie zwykłą hulajnogę, bez silnika. I trochę się czuję, jak gdybym wybierała sobie drewnanią łódkę z wiosłami a ktoś zacząłby mnie krytykować za posiadanie motorówki. No hej. Co ma piernik do wiatraka?
I muszę Cie rozczarować, bo powyżej 18 roku życia, karty rowerowej nawet na rower nie trzeba, a tym bardziej na zwykłą hulajnogę, która nawet silnika nie posiada. A jeszcze OC miałoby być? Czyli OC na deskorolki i rolki chyba też. I na rower.
A moją radą dla Waszej dwójki jest założyć sobie specjalny wątek hate'rski dla przeciwników wszystkich współczesnych środków transportu. Może znajdziecie zwolenników.
Już prędzej deskorolkę bym umiała kupić niż hulajnogę.
To moze jednak deska? Niekoniecznie longboard (jakos nie jestem fanem tych desek i uwazam, ze sa mocno niepraktyczne w miescie) ale jakis cruiser moglby byc pomyslem na rekreacje w trakcie krotkich tras do sklepiku czy pracy. Duzo bardziej poreczna i praktyczniejsza w miejskich warunkach niz longboard, a kolka wieksze niz w typowej streetowej desce takze nie trzeba az tak "pedalowac" zeby nabrac/utrzymac predkosc.
Z hulajnoga nie pomoge. :P
spoiler start
W końcu ktoś normalny.
spoiler stop
Kiedyś próbowałam się nauczyć jeździć na desce, szybko zrezygnowałam. Nie szło mi to za bardzo. Ale mówię o trickach, bo sama jazda była nawet przyjemna jak na tanią deskę.
Za pare dni będę mogła przetestować coś lepszego, bo mój chłopak sobie kupił deske Zero z zamiarem nauczenia się paru rzeczy.
Ale ogólnie ja już się zastanowiłam i jestem pewna, że chcę hulajnogę ale zwykłą, nie wyczynową tylko nie mogę znaleźć dobrego producenta. Same chińskie podrabiańce xd Bo to niemożliwe, żeby hulajnoga z amortyzacją, najlepszymi łożyskami i tarczówką kosztowała 200-300zł.. a droższych nawet niema z tym wszystkim.
Ale dzięki za propozycję! Rozważę ale na pewno nie zastąpi to mojego elektryka w dojeździe do pracy :x
ja jezdzilem lata na zwyklej z decthlonu
o taka
https://www.decathlon.pl/hulajnoga-town-5-xl-id_8549024.html
albo ta druga, nie pamietam juz (https://www.decathlon.pl/hulajnoga-town-9-ef-v2-id_8494835.html)
dokupilem do niej przystawke dla dziecka i jak odbieralem ze szkoly smigalismy do domu
swietna sprawa
dużo dzidowałem na Yedoo Mezeq
https://www.yedoo.eu/en/product/mezeq-0fVmNu
fajny sprzęt, choć nie tani, ale ponad 100kg i szaleństwo offroad wytrzymywała bez problemu
dodam, że yedoo jest znaną firmą i ma długoletni staż no i serwisują też sprzęt u polskich dystrybutorów. nie ma też problemu kupić coś na słowacji, bo stamtąd pochodzi firma
żadnego kapcia nie złapałem a walczyłem z leśnymi i kamienistymi drogami
nawet się przygotowałem i kupiłem mleko, żeby zalać bezdętkowo, ale nigdy się nie przydało
te z tymi dużymi kółkami wydają się nieporęczne, ale dają fajną prędkość i długo się toczą na jednym odepchnięciu. jedynym problemem to niska platforma i kilka razy mocno zawadziłem o korzenie oraz regularnie trzaskałem o krawężniki spodem
Powiedz mi, czy nadaje sie ona do przebywania dużych dystansów? Jak się na niej jeździ ogólnie? Nie ma amortyzacji, czy to mocno czuć? W końcu jeździsz po lesie a rowery do takich terenów mają pełną amortyzację. I jak jest z regulacją wysokości kierownicy. Czy ktoś ze wzrostem np 170cm będzie mógł jechać wyprostowany? Bo większość zdjęć w necie ktoś albo stoi obok albo jedzie zgarbiony. Mi zależy na prostej sylwetce, bo na rowerach moje zgięte plecy szybko dawały o sobie znać. Xiaomi ma kierownicę w sam raz.
I jakbyś miał wymienić jej wady, coś co Ci się nie podoba albo szwankuje, to co byś wymienił (oprócz tego, że można zaryć o krawężnik, bo mi się z xiaomi też zdarza chociaż coraz rzadziej)?
Mam nadzieję, że będzie Ci się chciało odpowiedzieć na moje pytania, bo jestem prawie pewna zakupu. Co prawda wolałabym ją najpierw na żywo zobaczyć, stanąć na niej i ewentualnie się odepchnąć. Ale nie mam takiej możliwości. Stąd ten wywiad :D
Tak się śmiejecie, ale te ehulajnogi nie są wcale głupie. Małe i poręczne. Jeśli ktoś ma powiedzmy kilka km do pracy to jest to super opcja. Szybciej się człowiek dostanie, niż autem czy też motocyklem.
- tarczówki są Ci niepotrzebne zupełnie. przy mojej masie powyżej 100kg hamował szybko i skutecznie na standardowych zamontowanych klockach
- duże dystanse? czym większe koła tym, większe się robi komfortowo. 20 - 30 kilometrów to żaden wysiłek dla ciała, oprócz nóg. skuteczność też jest niższa niż roweru ale uczucie prędkości ciekawsze. nawet widziałem, że koleś zrobił pomorską 500, gdzie ponad 500km na raz się jedzie przy pomocy hulajnogi
- jak się jeździ? fajnie :) po prostu fajnie. i po lesie i po asfalcie i po mieście wygodnie się przeciska
- amortyzacja realizowana jest przez opony i nigdy nie miałem problemu jak na rowerze z dłońmi, bo nie opierasz się na nich, więc nie narażasz się tak na uderzenia
- co to wzrostu to możesz regulować kierownicę. zdjęcia zawsze pokazują moment chwilę po odpechnięciu, gdzie musisz się pochylić, by nadać prędkości hulajnodze ale samą jazdę możesz uprawiać wyprostowana. ja mam 192cm zwrostu i latałem wyprostowany, oprócz przyśpieszania, gdzie musisz się pochylić
wady?
skuteczność mniejsza niż roweru ale tylko trochę. wolniej się jeździ niż na rowerze. mało pakowny w odniesieniu do roweru. więcej wad nie pamiętam :)
Ja się tylko zastanawiam, po cholerę w zwykłej hulajnodze hamulce tarczowe?
Przecież to nie ma szans się tak rozpędzić jak rower, masę ma znacznie mniejszą.
A V-brakei w rowerach nadal potrafią w miejscu wyhamować.
To mi sie wydaje trochę ściąganiem hajsu z klientów, którzy są skłonni dopłacić bo coś się wydaje lepsze.
Hmm z doświadczenia wiem, że V-braki ciagle się psują i non stop trzeba je regulować, może ja zbyt wiele od nich wymagałam. Jak dla mnie tarczówki są niezawodne. W hulajnodze do spacerku przez park może i się nie przydadzą ale przy dużej prędkości albo wyboistych drogach, gdzie musisz nagle zahamować już raczej tak. Nikt nie powiedział, że mając już taką hulajnogę (jak tygrysek mi poleca) będę jeździć tylko chodnikami 10km/h.
Ale ogólnie wolę tarczówki, bo jak wyżej napisałam, są według mnie pewniejsze i trwalsze. I łatwiej się je reguluje, przynajmniej mi.
Ok, czyli kwestia osobistych doświadczeń.
Nigdy tarczówek w rowerze nie miałem, jakoś ekstremalnie też nie jeżdżę, ale nigdy nie czułem że v-brake nie dają rady, nawet jak się zwalania z 30-40 km/h. Regulowałem przez całe życie może raz.
Ale może po prostu za mało doświadczenia :)
Znam ten problem :D
Za dzieciństwa miałam jeszcze hulajnogę z taką śrubą na kierownicy skierowaną w moją stronę. Oj moje biedne kolano, a ile razy się krew polała xD