Sezon grzewczy niedługo w Polsce będzie trwał dziesięć miesięcy. (U nas dziesięć miesięcy zimy a reszta wsie leto....) Kolejny rok z rzędu maj jest koszmarnie wręcz zimny. Cały maj, a nie tyłko cztery dni imienin pracowników zieleni miejskiej. Wczoraj pod prysznicem zmarzłem tak, jakby był co najmniej początek listopada i pękła magistrala ciepłownicza. Tak, myłem się w ciepłej wodzie, nie posiadam niestety deszczownicy żeby lała się na mnie ta woda cały czas...
Dlaczego od lat starszy się ludzi historiami o falach upałów w sytuacji gdy efekt cieplarniany oznacza jak widać tylko tyle, że niedługo owszem, będziemy mieli dwa tygodnie upałów w roku, ale przez resztę czasu 5 st. C i arktyczny wiatr? O ile dobrze pamiętam wysuwano i takie hipotezy, tylko TV woli co roku straszyć dwoma tygodniami upałów w Australii i Pakistanie i od łat nic się nie zmienia...
Ktoś na forum właśnie szuka pod koniec maja dobrej farelki. Jestem z tobą stary!
Nikt?
Odkąd pamiętam, jajogłowi powtarzają, że to nie polega na lecie pół roku, tylko wzroście średniej temperatury atmosfery. A w Polsce łagodne zimy, skrócenie okresów przejściowych (jesień i wiosna) i upalne lata (w zeszłym roku w Hiszpanii było chłodniej niż u nas). W bonusie mamy ilość opadów podobną jak w Egipcie. W Skierniewicach zabrakło wody w zeszłym roku. A z drugiej strony Gdańsk może nam kiedyś zalać.
TV woli co roku straszyć dwoma tygodniami upałów w Australii i Pakistanie i od łat nic się nie zmienia...
Nie oglądaj telewizji. To szkodzi ;)
Mój ojciec (rocznik 62) pamięta jeszcze lata kiedy w maju śnieg potrafił padać więc nie panikuj.
To raz a dwa - post Matysiaka. Nikt nigdy nie mówił, że ocieplenie klimatu=w styczniu 15 stopni tylko raczej bezśnieżne łagodne zimy i gorące suche lata.
A poza tym dwa tygodnie? Z tego co pamiętam w tamtym roku koniec kwietnia był gorący (powyżej 25 stopni), maj chłodniejszy za to czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień a nawet początek października to już były upały 30 plus więc nie wiem co ty bredzisz. Mieliśmy jedną z najgorętszych jesieni w historii pomiarów.
Akurat u nas w okolicach 10-go Maja spadło dosyć sporo śniegu :)
Z roku na rok będzie coraz gorzej. Za 10 lat będziesz miał śnieg w czerwcu - po kolana.
Za to u mnie w stolicy tej zimy śnieg widziałem 2 razy. Raz - spadł i się roztopił po 3 godzinach; drugi - nawet nie pobielił chodników. Topił się od razu po kontakcie z gruntem. Klimat to nie pogoda. Lokalne zjawiska pogodowe niczego nie dowodzą w skali planety.
BTW, mam 20 lat mniej niż Padew Qverty'ego, a widzę różnicę między pogodą teraz a 20 lat temu.
Tak tak, dwa albo trzy dni w kwietniu to był cały koniec kwietnia! A w październiku było +30, oczywiście.
Zim beż śniegu wcsle nie neguję, też kiedyś nie do pomyślenia co z jednej strony cieszy osobę która śniegu nie lubi, z drugiej wolałbym już chyba śnieg w grudniu niż w maju
A w październiku było +30, oczywiście.
30+ nie ale 20+ owszem, przynajmniej w Poznaniu
BTW, mam 20 lat mniej niż Padew Qverty'ego, a widzę różnicę między pogodą teraz a 20 lat temu.
Mam 30 lat mniej niż mój padre i też widzę. Co nie zmienia faktu, że chłodny maj to żaden ewenement. Większym szokiem było 2 tygodnie października w tamtym roku kiedy temperatura nie spadała poniżej 20 stopni.
Nie sądzę żeby w dzisiejszych czasach był jeszcze sens dyskutować z argumentem:
"Jaki tam efekt cieplarniany jak u mnie na wsi jest zimno".
Jak ktoś nie załapał to już nie załapie.
Aha. Jeśli ktoś chcę się naprawdę przestraszyć, to polecam to:
Albo to:
Wychodzi na to, że port w Elblągu to pomysł z perspektywami ;)
Obecny spadek temperatur jest spowodowany prawdopodobnie rekordowo niską aktywnością Słońca, zdarza się to co kilkaset lat. Jak wszystko wróci do normy i Słońce zacznie grzać jak wcześniej, to średnie temperatury znacznie się podniosą i efekt cieplarniany będzie widoczny.
Tyle już wpompowaliśmy CO2 do atmosfery, że aktywność słoneczna ma znikome znaczenie. Każdy kolejny rok jest cieplejszy od poprzedniego.
Śnieg w maju był nawet za mojego życia, tyłe że słabo to pamiętam bo miałem chyba dwa latka...
Wzrost średniej? No właśnie, jak cały rok będzie +5 to średnio da aż 5 st. więcej niż jakby pół roku było +20 a pół roku -20...
A przecież większość ludzi nie lubi zimna, a nie ciepła więc dlaczego ich tym nie straszymy?
Większość mojego życia to były lata ze śnieżną zimą ale takie, kiedy już właściwie cały maj był często ciepły, nie było mowy o chodzeniu w swetrach bluzach ani jesiennych kurtkach, w t-shirtach często biegało się po dworze. Teraz już czwarty czy piąty rok z rzędu piździ i serio nie pociesza mnie że kiedyś to w lecie było pięć dni z temperaturą +30, s teraz jest piętnaście. Nie tak sobie wyobrażałem globalny kataklizm.
To już lepiej chyba było łudzi straszyć suszami. A nie, straszy się ciepłem, a potem powstają jakieś ruchy anty, a Szyszko zostaje ministrem, bo zamiast ocieplenia sezon grzewczy trwa już od września do maja. (A Grenlandia była już kiedyś zielona)
Przecież straszą suszami.
W tym roku spaliło się bagno.
BAGNO!!!
Wzrost średniej? No właśnie, jak cały rok będzie +5 to średnio da aż 5 st. więcej niż jakby pół roku było +20 a pół roku -20...
A przecież większość ludzi nie lubi zimna, a nie ciepła więc dlaczego ich tym nie straszymy? Wzrost średniej globalnej. Nie możesz patrzeć na Polskę, bo to mały, niemiarodajny obszar.
Brak gorąca w maju to i tak pikuś przy kompletnym braku śniegu na północy kraju w zeszłą zimę. Tylko jednego dnia spadł, poleżał kilkanaście godzin, zniknął i już nie wrócił. Jakby mi ktoś kilkanaście lat temu powiedział, że kilka lat później w zimę nie będzie śniegu, to chyba bym go wyśmiał.
Pamiętam, jak śnieg topniał regularnie dopiero pod koniec lutego/na początku marca, a raz nawet w kwietniu był (o śniegu w maju słyszałem od rodziców). Jestem chyba ostatnim pokoleniem, które pamięta wychodzienie na sanki :/
Rok temu latem mieliśmy rok przerwy na plantacji trawy z rolki (Zachodniopomorskie) z powodu braku wody. Udało się utrzymać poziom nawadniania tak by trawa przeżyła, ale przez kilka tygodni była zbyt sucha by mogła trafić do klientów. W tym roku sytuacja zapowiada się na jeszcze gorszą i możliwe, że problemy zaczną się już wcześniej. I nie mówimy tu o miejskich wodociągach czy przydomowym stawiku, a o bardzo drogich systemach nawadniających z własnymi rezerwami, studniami głębinowymi itd. Niestety poziom wód podziemnych gruntowych od lat obniża się w Polsce zatrważająco. Spowodowane to jest nie tylko bardzo suchymi i gorącymi latami ale także wyjątkowo łagodnymi, bezśnieżnymi zimami i brakiem wód roztopowych. To jest tendencja zauważalna i postępująca od lat. Firmy ogrodnicze w Małopolsce zaczynają rezygnować z zimowych przestojów bo od kilku lat właściwie przez całą zimę mają warunki odpowiednie do pracy i mówienie o "mrozowym" przestało mieć jakikolwiek sens.
Kilka chłodniejszych, majowych tygodni nie ma tu żadnego znaczenia i nie świadczy o żadnym nadejściu "arktycznych wiatrów". A to, że "od lat nic się nie zmienia" to kompletna bzdura. Zmienia się. I to bardzo dużo. Tyle, że dla wielu osób jest to jeszcze trudne do dostrzeżenia. Jeśli jednak ktoś pracuje w branży dla której takie rzeczy jak ilość rocznych opadów i średnie temperatury i zmiany klimatyczne mają znaczenie, to o tych zmianach wie doskonale od dłuższego czasu.
No właśnie zmienia się tylko jakoś inaczej niż to, jaki scenariusz w głowach prostych ludzi zbudowały media ale także niektórzy uznający się za nieomylnych naukowcy czy organizacje ekologiczne.
Chyba że to faktycznie dodatkowo cykl słoneczny, ale znowu jednej rabin powie tak drugi powie nie.
Nigdy chyba jeszcze w połowie maja nie zakładałem zimowej kurtki. W kwietniu to się czasem zdarzało ale ile razy? Niewiele...
Kurtka zimowa? Taka prawdziwa? Nie uzywalem chyba od 3 lat. Moze jak ktos mieszka w gorach to mial szanse.
A co do globalnego ocieplenia wystarczy sprawdzic srednia temp grudnia i stycznia w Polsce w tym roku i por. ze stanem sprzed 10 -20 lat.
Im dalej w las tym więcej będzie się odpierniczało dziwnych rzeczy, anomalie pogodowe to jeden z głównych symptomów zmian klimatycznych - notoryczne powodzie w Indiach, periodyczne huragany w USA czy susze w Europie nie wzięły się z powietrza. Dlatego też w mediach zaczęto używać zwrotu "climate change" a nie "global warming" - po to by Janusze nie mogli argumentować "ocieplenie? Pfff jest czerwiec a za oknem 6C".
Oczywiście społeczeństwo jak to zwykle bywa ma zerowe pojęcie, wiadomo że Greta Thunberg to kukiełka i pośmiewisko (a że ma aspergera i wygląda jak wygląda to już w ogóle beka), ale za 100 lat ówcześni ludzie będą lamentować "dlaczego nikt nas nie ostrzegał" :)
Ja się tylko cieszę że żyję teraz a nie urodziłem się np. za 50 lat, to że w 2100 będzie o 1,5C - 2C cieplej to praktycznie pewniak (cholera wie jaka jest górna granica, może nawet +6C), a jak ktoś myśli że niesie to za sobą tylko trochę lżejsze zimy i cieplejsze lata - czeka go ogromna niespodzianka. Już teraz oceany (60% wielkiej rafy koralowej długości 2300km jest martwe) i lodowce mają przesrane (lodowce które w ogromnym stopniu ochładzają planetę btw.), a to dopiero początek.
https://climate.nasa.gov/effects/
https://www.theguardian.com/environment/climate-change
Chyba już nic mnie nie zadziwi po starym wątku, w którym ktoś narzekał jesienią na deszcze gdzieś w 2017? roku, gdy mieliśmy piękną złotą jesień i zero deszczów. Widać rodacy potrafią znaleźć powód do narzekania :]
Za 10 lat będziesz miał śnieg w czerwcu - po kolana.
Chyba w snach albo wspomnieniach z dzieciństwa. Śnieg w ilościach wymagających machania łopatą to dla większości relikt przeszłości.
Jak się zacznie racjonowanie wody, to pewnie coś zatrybi.
Wątpię, to typ ludzi na których może spaść meteor i nie wyciągnie z tego żadnych wniosków.
Co do wody - to Nestle będzie najpewniej za to odpowiedzialne, sami przyznali że chętnie chcieliby mieć monopol na wodę pitną na ten planecie.
A kiedy były rekordowo chłodne miesiące?
Dawno. W mojej okolicy było to jakieś 30 stopni na minusie czy jeszcze gorzej. Sople na przewodach wysokiego napięcia, braki w dostawach prądu... nie było ciekawie.
To już zapomniałeś, jak roczniki 2014, 2015, 2018 oraz 2019 były rekordowo ciepłe?
Już nie wspominając o rekordowo ciepłym czerwcu 2019, który pobił wszystko i był jednym z najgorętszych w historii miesięcy w Polsce. Wcześniejszymi rekordowo ciepłymi miesiącami były kwiecień 2018 oraz maj 2018. A kiedy były rekordowo chłodne miesiące? Tego to najstarsi górale nie pamiętają.
Czy my mamy połowę 2020 i naprawde ktos jeszcze neguje globalne ocieplenie, bo mu nogi zmarzły od rana?
Łukasz Warzecha? No, bo przecież sprawa nie jest oczywista, bo 1% naukowców twierdzi inaczej? :D
Dlaczego nikt nie ostrzegał nas czym naprawdę grozi efekt cieplarniany?
A jakie to niby ma znaczenie, skoro większość ludzi nadal konsumowałaby w tym samym tempie?
W zasadzie ochrona środowiska musiałaby wiązać się z powrotem do standardu życia ze średniowiecza, a na to się nikt nie zgodzi. Dlatego cieszę się, że urodziłem się jeszcze przed czasami, gdy Islandia stanie się kurortem wypoczynkowym jako jeden z nielicznych krajów z normalną do życia temperaturą otoczenia :)
Islandia stanie się kurortem wypoczynkowym jako jeden z nielicznych krajów z normalną do życia temperaturą otoczenia
Nie byłbym tego taki pewien - długoterminowe prognozowanie pogód w obecnych czasach może dawać nieintuicyjne wyniki. Np. na syberii mamy prawie 30C.
https://www.washingtonpost.com/weather/2020/05/22/siberia-heat-wave/
powrotem do standardu życia ze średniowiecza
Globalne ocieplenie będzie postępować jeszcze dekadami nawet gdyby w tej chwili zredukować emisję CO2 do zera - teraz stawka to czy w 2100+ będzie po prostu trochę gorzej, czy tragicznie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to że naprawdę nie trzeba monumentalnych zmian żeby ogromnie poprawić rokowania - nawet gdyby każdy ograniczył spożycie mięsa (nie mówię nawet o zrezygnowaniu - po prostu nie żreć go 7 dni w tygodniu), lobbował o przejście na odnawialną energię / atom, głosował na polityków którzy zdają sobie sprawę z problemu, postarał się ograniczyć zużywanie plastików (chociażby używając wielorazowych reklamówek) - dałoby to niesamowitą poprawę.
Ale nic takiego nie nastąpi bo:
- ludzie mają to w dupie (jak nastąpi Mad Max, to ja już będę w grobie od 50 lat),
- ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z problemu (są kompletnie nieświadomi) albo wręcz zaprzeczają że problem istnieje.
Jedyna nadzieja w młodych pokoleniach, które nie tylko wiedzą dlaczego i jaki problem występuje, ale martwią się o swoją przyszłość - a ci ludzie za 30-40 lat wyprą z władzy starych pierdów.
Ludzie mają gdzieś ocieplenie klimatu dopóki nie zabraknie im wody lub nie zobaczą tornada klasy 5 na własnym podwórku
Zapowiada się, że brak wody w tym roku może uderzyć szybciej, mocniej i na dłużej. W kwietniu w jednym artykule przeczytałem, że gdzieś pod Warszawą można było przejść przez Wisłę nie mocząc butów. Jest to dość niepokojące, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ta niekompetentna banda z sejmu w ogóle nie podnosi tematu retencji wód w Polsce.
Zacząłem niedawno robić zapasy wody w mieszkaniu. Koszt raczej niski, ot, zamiast jednej zgrzewki biorę dwie a wolę być przygotowany zawczasu.
Dokładnie, to jest skandal a nie globalne ocieplenie. Jeżeli w maju jest zimniej niż w lutym to gdzie to ocieplenie? :D
O czym wy pitolicie? Temperatury sie powyzej 20stopni oscyluja od dobrego miesiaca i glownie slonecznie w Wawie jest. Ludzie w krotkich gaciach chodza.
Teraz moze zawialo troche z polnocy to sie ochlodzilo, za pare dni zawieje z sachary i bedzie znowy plus 20.
Nie ma Zim, sniegu, coraz wiecej dni slonecznych, malo deszczu, polska zamienia sie powoli w Arizone i bedzie tu banany niedlugo sadzic.
Spokojnie. Przyjdzie lipiec, dopie@doli plus 37 w cieniu i będziesz z tęsknotą wspominał dzisiejszy dzień.
