Assassin’s Creed Valhalla nie będzie zmuszał do grindu jak AC Odyssey
A ja bardzo lubie ta dodatkowa aktywnosc, lubie miec odkryta cała mape i zaliczony kazdy fort, w Odyssey nie robie tylko misji z tablic bo one sie powtarzaja, wszystko inne mam "odptaszkowane". Najpierw odkrywam dana lokacje w całosci (odpowiadajaca poziomowi bohatera) a dopiero potem robie misje głowne i poboczne. Zagrac i szybko skonczy gre to nie sztuka dlatego lubie tytuły w ktore gra sie długo tak jak jest w przypadku Odyssey. Mam przegrane 140h i jestem w 2 z 3 czesci Losu Atlandyty wiec spokojnie dobije do 150h a pewnie i wiecej wskoczy
To wcale nie jest taka dobra wiadomość. Wyjdzie na to, że gracze odbębniający niezbędne minimum będą w stanie ulepszać ekwipunek i inne rzeczy w takim samym tempie co gracze, którzy lubią wykonywać dużo aktywności pobocznych i w efekcie ci drudzy skończą z toną zbędnych materiałów rzemieślniczych. Ja aktualnie wciągnąłem się w AC:Odyssey i gram zwiedzając wszystkie zakamarki, a jeśli chodzi o misje poboczne to w 90% skupiam się na tych unikatowych (swego rodzaju mini kampanie z własną fabułą). Grając w taki sposób zapewniam sobie optymalny zasób kasy i surowców, tj. zawsze mam taką ilość aby coś ulepszyć, ale jednak muszę decydować o tym co jest bardziej priorytetowe aby nie zostać z niczym. Moim zdaniem gra jest w tym względzie bardzo dobrze zbalansowana.
Zresztą w AC2 mieliśmy podobny zabieg. Już po kilku godzinach gry cała ta mechanika rozbudowywania posiadłości w celach zarobkowych dostarczała nam tyle pieniędzy, że wykonywanie misji pobocznych i lootowanie skrzynek z kasą stawało się całkowicie zbędne w efekcie czyniąc questy poboczne, eksplorację i otwarty świat zupełnie niepotrzebnymi.
W grze na singla to nie ma większego znaczenia. Jeśli ktoś będzie chciał robić poboczne i zwiedzać świat to i tak to zrobi. To nie jest mmo w którym trzeba będzie się bic kto pierwszy będzie miał lepszy item.
Wyjdzie na to, że gracze odbębniający niezbędne minimum będą w stanie ulepszać ekwipunek i inne rzeczy w takim samym tempie co gracze, którzy lubią wykonywać dużo aktywności pobocznych i w efekcie ci drudzy skończą z toną zbędnych materiałów rzemieślniczych.
Każdy zagra tak jak mu pasuje to nie mmo czy inny multiplayer żeby patrzeć jak grają inni gracze. Lubiłem grind z Odyssey ale też można zagrać i bez niego, a skupić się na innym aktywnościach.
Ja nie lubię rozmytego doświadczenia. Dzięki temu można odwalić sobie na zapoznanie się historia, jeśli będzie ciekawa, a to dopiero się okaże.
Mniejsza jeśli chodzi o różnicę w progresie pomiędzy graczami, którzy lubią wykonywać akcje poboczne, a tymi, którzy za tym nie przepadają. Szczerze mówiąc bardziej chodziło mi o fakt, że wykonywanie tych aktywności będzie przynosiło nagrody, które mogą okazać się zbędne. Lubię misje poboczne i podbijanie fortów czy obozów ale pod warunkiem, że stoi za tym atrakcyjna nagroda. Jeśli aby usprawnić ekwipunek, łódź czy osadę wystarczą surowce zdobywane przy wykonywaniu misji głównych, to w tym wypadku takie aktywności znacząco tracą dla mnie na znaczeniu...
To akurat prawda, że jeżeli główna linia fabularna zapewniła by graczowi wszystko czego potrzebuje, to było by to trochę głupie. Według mnie główna linia powinna zapewniać graczowi co najwyżej potrzebne minimum aby móc dalej pchnąć fabułę, a jeśli będzie się chciało być kozakiem z fajnym ekwipunkiem, statkiem i rozbudowaną osadą, to trzeba będzie trochę dookoła pobiegać i porobić aktywności lub zadania poboczne. Byle tylko te zadania poboczne były chociaż w miarę ciekawe, a nie kopiuj wklej.
Tak czy inaczej gra będzie raczej zkonsturowana tak, że fabułę przejdziesz bez zabawy we wszelkie aktywności poboczne (co spodoba się graczom, którzy grają dla fabuły), ale na mapie (prawdopodobnie) będą takie miesjca gdzie bez grindu nie dasz sobie rady i tutaj będą się mogli wykazać gracze, którzy lubią sobie pobiegać po mapie i zbierać surowce. Czyli dla "grindowców" nagrodą będzie możliwość dostania się tam gdzie normalny gracz by nie miał szans. Jeśli te "niedostępne" miejsca oferowałyby jakieś fajne aktywności czy dodatkowe ciekawe zadania poboczne, to sam bym się wtedy bawił w grind, bo bym był ciekaw kogo mogę tam spotkać i jaką mi historię te miejsce opowie (oczywiście o ile ta gra będzie ciekawa), ale tak to raczej tylko jak będę miał taki kaprys to się może trochę pobawię w grind.
Nie będzie levelować postać, ale są ulepszenia ekwipunku i już wspomniano o surowcach (więc pewnie znowu sklep micro będzie) dodatkowo jeszcze rozgrywki nie pokazali, a już SP i skórki rodem z MMO RPG...
Może w końcu zrobią grę, który nie ma być twoim życiem, a faktycznie grą, którą spędzasz miło czas jakby to było rozrywka.
Po za tym jeśli ktoś lubi robić zadania poboczne przecież będą i są one poboczne przecież.
Może w końcu zrobią grę, który nie ma być twoim życiem, a faktycznie grą
O to miej pretensje do wtórnego rynku gier konsolowych. Nie jest żadną tajemnicą, że właśnie dlatego tworzy się gry długożyjące, nagradzające gracza za ciągłą i stałą aktywność (np. codzienne logowanie albo wykonywanie resetujących się zadań). Jest to mechanizm uzależnienia (stymulujący w mózgu ośrodek nagrody), by gracz odłożył w czasie (lub całkiem zaniechał) odsprzedaż gry na rynku wtórnym.
Ten problem, o którym mówisz dotyczy nie tylko Konsolowego rynku, a całej branży gier. Jak się mówi: historia lubi się powtarzać. Te tak zwane live service to nic innego jak mmorpg jak za czasów kiedy próbowano naśladować WOW'a. To jest trend, który z początku przyciąga dużo osób przez jakiś czas, ale ostatecznie odpływają do czegoś bardziej popularnego i zostają tylko zapaleńcy. Kiedyś próbowano być COD'em, grą Lol'em, a dawniej C&C czy GTA. Coś co zyskało sukces nagle pojawia się wielu naśladowców, jak miasta wokół odkrytych złóż złota w czasie gorączki złota w XIX wiecznej Kalifornii. I jak wiele tych miast zostaje opuszczonych z powodu wyschnięcia źródła dochodu.
Podziwiam ludzi, którzy atakowali każdy fort i obóz bandytów. Toż to się nie da grać bo albo spędzi się godzinę w dużym forcie atakując każdego po cichu albo też walczy się z całym oddziałem fortu plus 3 najemnikami.
...plus 3 najemnikami.
Żeby to tylko 3...
Też podziwiam tych ludzi, bo jeśli zrobiło się wszystko na startowej wyspie plus wszystko w okolicach Aten, to widziało się już wszystko i nie było sensu biegać od kolejnego ? do kolejnego z nadzieją, że trafi się na coś innego lub interesującego. Odyssey to idealny przykład dla innych deweloperów jak NIE robić sandboxa. Nie mogę sobię nawet teraz na szybko przypomnieć czy kiedykolwiek grałem w inną równie nudną, pustą i wypchaną tak powtarzalną ilością lokacji grę
Jakby w Assassynie rozbudowali możliwości skradania sie i ataku z zaskoczenia, podnieśli poziom trudności walki oraz inteligencję AI, to właśnie rozbijanie takich fortów byłoby ciekawsze niż całe te side questy idz-przynieś.
Musieli by mieć lepsze zmysły a jednocześnie gracz wiedział jak dobrze go widać i słychać. Powinni łatwiej gubić gracza ale też po zaalarmowaniu aktywnie i w grupach go szukać
Da się jeszcze sporo poprawić na tym polu
Dobrze, tylko tych fortów jest milion 500. Dosłownie co zakręt fort.
Dobijało jeszcze to, że najemnicy dosłownie teleportowali się pod brame, przez co nie było szans na szybkie wyczyszczenie i ucieczkę. Najbardziej dawało się to we znaki przy 50 lvlu, gdzie twoje skradanie nie zdawało egzaminu bo nie dało się zabić lepszych przeciwników i kosmosu jednym ciosem (a tych było np. 6 w jednym miejscu) a po zaatakowaniu przybiegało 3 najemników, w tym dwóch z atakami obszarowymi, a jeden z wilkiem albo niedźwiedziem.
O to chodzi w nowych AC?
Odysseya i Origins to najlepsze sandboxy w jakie grałem
To widać mało grałeś. Współczuję.
oferują świat na tyle duży że nie widzisz rogów mapy z praktycznie każdego miejsca w grze a zarazem o tyle pełny że cały czas masz coś robić i spędzisz mile kilka godzin nim wrócisz do questa głownego
Yy... każdy sandbox oferuje świat, w którym nie widać tych "rogów" mapy, więc co odkrywczego zrobił tu Ubisoft? Nie uważam świata wypchanego "?" które mogą mieć 4-5 wariantów i niczym się nie róznić. Czyszczenie tych lokacji z miłym spędzaniem czasu nie miało nic wspólnego. Dawno się tak nie wynudziłem i była to dla mnie katorga, którą później odpuściłem, aby tylko skończyć fabułę.
Ba odyssey jest dla mnie nawet lepszy niż origins bo pozwala ci przez przypadek czyszcząc obóz zdobyć jakiś przedmiot ważny dla zadania lub zabić jakąś osobę i potem jak idziesz do właściciela i on cie prosi o ten przedmiot to nie musisz wracać do obozu i go szukać tylko od razu możesz go dać bo go przez przypadek znalazłeś, ta gra jest przykładem jak należy tworzyć gry które dają uczucie rzeczywistości.
Faktycznie. Godny naśladowania przykład. Ale coś mi świta, że już w niektórych grach coś takiego widziałem, bardzo dawno przed Odyssey. Jedynym sanboxem od dawna, który dał mi poczucie realnego świata było RDR2. Ale już nie będę w jednym zdaniu wstawiał AC przeciwko RDR2, bo to obraza tej drugiej produkcji.
No jak patrzę na mapę to widzę ponad 200 miejsc, które można było czyścić z przeciwników. Nie licząc dodatkowych 66 jaskiń.
Jak można było się niby pozbyć najemników?
I chyba faktycznie graliśmy w różne gry, bo po jawnym zaatakowaniu żołnierzy od razu wzrastał poziom posuzkiwania i pojawiali się najemnicy.
ak się jakiś teleportował pod bramy fortu to tylko wtedy jak byłem bardziej poszukiwany za mordowanie wszystkiego i wszystkich przy świadkach.
no dokładnie to jest to, o czym napisałem. Tacy liderzy, czy czciciele chodzili w otoczce 5-6 lepszych żołnierzy, każdy po 50 lvl. Nie dało się ich zabić jednym ciosem z ukrycia.
Hmm... Już dużo czasu minęło i mogę dobrze nie pamiętać, ale...
Choć miałem takie problemy, jak NewGravedigger, to chyba po jakichś ulepszeniach byłem w stanie po cichu wszystkich eliminować w forcie i unikałem konfrontacji z najemnikami. Starałem się udawać, że gram w "asasyna", a nie w grę asasynopodobną, i w fortach jednak uskuteczniałem skradanie się. Dawało to dużo frajdy.
Skradanie się było w "Odysei" chyba poprawione względem wcześniejszych gier. Przeciwnicy byli znakomicie "rozłożeni" w fortach - zawsze można było przy odrobinie wysiłku dokonać skrytobójstwa. Sprzyjała temu też wielopoziomowa, wertykalna konstrukcja poszczególnych lokacji.
Owszem, wyczyszczenie jednego fortu w ten sposób zajmowało czasem godzinę, ale mnie - miłośnikowi "Thiefa" - dawało jednak frajdę. Co wcale nie znaczy, że "Odyseja" była dobrze zbalansowaną grą. Bo nie była. Fortów za dużo, przeciwnicy zbyt podobni do siebie, za dużo identycznych misji itp.
Na początku gry nawet nie myślałem, żeby robić te wszystkie pytajniki. Jednak po ukończeniu głównych wątków jakoś się za to zabrałem i w rezultacie wyczyściłem mapę. Chodzi o to, że rozgrywka jest banalna, lekka, sama Grecja prezentuje się ładnie i różnorodnie, więc po prostu mi się chciało coś robić, cokolwiek, byleby się zrelaksować przy ładnych widokach (btw od strony technicznej w grafice to kolejny krok wstecz, od Syndicate włącznie, ta seria wygląda coraz gorzej) i odpocząć od innych gier czy codziennych zajęć. Jak się tak wraca na pół godziny dziennie do tej gry to jest nawet przyjemne odmóżdżenie.
lol a jak wygląda czyszczenie mapy w innych sandboxach? Wiedźmin 3 - pytajniki pod którymi kryją się obozy bandytów, gniazda ghouli i opuszczone domostwa ze strzygami? Skyrim - setki bardzo długich jaskiń i lochów w których na 90% nie znajdziesz nic ciekawego poza trashowym lootem? Ostatnie assassyny przynajmniej mają to do siebie, że gameplay czy to w postaci walk, skradania się, łucznictwa jest niezwykle płynny i satysfakcjonujący. Drewno z wiedźmina, skyrima i wielu innych sandboxów niestety nie ma do nich startu.
Mam tylko nadzieję, że nie zrobią z tej gry "only online" jak division 2 przykładowo.
"To będzie 3 raz to samo ale kupisz od razu" dobre podsumowanie tej gry
Szczerze nie zauwazylem grindu w Odyssey. Wykonywalem misje poboczne z ciekawosci, tak samo inne rzeczy jak punkty widokowe. Generalnie wszystko bylo ciekawe i nie mialem odczucia powtarzalnosci. Oczywiscie nie mozna bylo od razu wybrac sie na dowolna wyspe na mapie ze wzgledu na ograniczenia poziomu, ale nazwalbym to po prostu liniowoscia, bo koniec koncow nie bylo zadnych problemow zeby ciagle miec cos ciekawego do roboty zanim osiagnie sie wymagany poziom na odleglejsze wyspy.
Widzisz, ja uważam tak samo, ale narzekania idą od ludzi którzy chcą jak najszybciej odbębnić główny wątek, odstawić na półkę i odpalić następna grę, czego kompletnie nie rozumiem. Byleby by przejść jak najszybciej główny wątek, reszty nawet nie tknąć. Zastanawiam się po co grają w gry? Tylko dla fabuły? Serio? Toż to lepiej książkę wziąć. Co z tego że świat ciekawy, masa aktywności, genialny discovery tour. Nic tylko płacz ze jest jakiś gind fest, gate lock na fabułę, bo trzeba wyższy level wbić (!). Zamiast cieszyć się grą w wolnym tempie, dawkując sobie aktywności to chcą pędzić, a później narzekają że nie mogą skończyć fabuły bo nie mają odpowiedniego levela.
Misje poboczne są po to, żeby odciąć się na moment od głównego wątku lub aby lekko dopakować postać. Nigdy nie powinny być wymagane do ukończenia gry. Jeśli są, to oznacza, że gra została źle zaprojektowana.
Choć ja sam należę do tych, co lubią questy poboczne i w grach RPG robię praktycznie wszystkie, to nie mam zamiaru powtarzać kiljadziesiąt razy tych samych aktywności. Całkiem niedawno grałem w Assassin's Creed II i gdybym musiał robić wszystkie questy poboczne (na szczęście nie musiałem i oprócz grobowców asasynów wszystkie olałem), to nigdy bym tej gry nie ukończył. Już wystarczy, że ponad 70 wież do wspinania doprowadzało mnie do szału :/
"Misje poboczne są po to, żeby odciąć się na moment od głównego wątku lub aby lekko dopakować postać. Nigdy nie powinny być wymagane do ukończenia gry. Jeśli są, to oznacza, że gra została źle zaprojektowana."
Czyli w zasadzie spokojnie 90% gier RPG jest źle zaprojektowana, ponieważ ukończenie gry bez robienia questów pobocznych jest prawie niemożliwe, a na mobkach nie nabijesz odpowiedniego poziomu.
Najwidoczniej miałem szczęście, bo jeszcze nigdy nie spotkałem się z grą RPG, która wymagała robienia większości questów pobocznych do ukończenia gry. Drugą kwestią jest jakość tych questów. Podejrzewam, że gdyby AC Odyssey miał ciekawe questy poboczne, to nikt by nie narzekał na uporczywy grind. Mało tego, gracze byliby zadowoleni z tego, że mają w grze dużo ciekawej zawartości.
No to spoko że jak kogoś nie rajcują zadania poboczne, to nie jest zmuszanym się do ich robienia, dzięki temu gra będzie przyjemniejsza, bo jak najdzie mnie ochota na np. odbicie sobie obozu, to nie będę tego robił z obowiązku tylko dla własnej przyjemności.
Tak właśnie powinny być skonstruowane singlowe gry, że gracz nie jest zmuszony do pracy w grze poprzez grindowanie, tylko zajmuję się tym co mu się podoba i co lubi. No jeszcze jest kwestia tego, że w grze muszą się znaleźć jakieś ciekawe aktywności i zadania, ale zobaczymy czy tutaj Ubi się czymś popisze, czy jak zwykle kopiuj wklej.
Trochę grindu może być co najwyżej potrzebne w takiej sytuacji, że na świecie jest trochę takich miejsc, w których sobie po prostu nie dasz rady jak nie będziesz odpowiednio doświadczony lub nie będziesz miał wystarczająco dobrego ekwipunku. Oczywiście te miejsca powinny być jakoś uzasadnione dlaczego są one takie trudne do zdobycia i powinna się w nich też znajdować fajna nagroda. Wtedy gracz, który lubi wyzwania trochę się pobawi w grind, a później będzie miał z tego zadowalającą nagrodę. Tylko taki typ grindu akceptuje w grach singlowych.
Nie będzie grindu bo wszystko będzie ładnie upchane w płatnych skrzyneczkach ;)
Super w koncu ktos w Ubi poszedł po rozum do glowy, te 'misje' poboczne to istny dramat byl
Niedawno pewien uzytkownik tego forum pisał, ze w AC nie musiał grindować ;) to tak swoja droga ;)
Oby na założeniach się nie skończyło, bo od Odyssey i Origins odbiłem się tym, że właściwie to musiałem zrobić zadania poboczne, żeby nabić poziom, bo inaczej bym się bawił godzinę z najprostszymi przeciwnikami, bo ci mieli 10-20-30 poziomów więcej ode mnie
Lubię grać tak jak ja lubię
Pewnie jak biegłeś na pałę od zadania głównego do zadania głównego to i cię zmuszała do grindu. Osoby które stwierdzają że tego grindu nie ma to osoby które wpierw odhaczyły każdy znak zapytania w danej lokacji w której sie dzieje quest główny nim do niego podeszli i idąc do kolejnej mieli lvl większy niż kolejna lokacja wymaga
Mnie to nie dotyczy bo ja zawsze robię wszystko ale co z ludźmi którzy w każdą grę grają przechodząc tylko fabułę? Oni byli w lesie. Co im masz do powiedzenia?
Nie każda gra jest dla nich a jak twórcy się na nich skupią to znowu dostaniemy powrót do boskiej kontry zabijającej wszystko co się rusza przez co robienie czegokolwiek poza fabułą główną straci sens, mi to nie będzie przeszkadzać, tak jak powiedziałem, kocham każde ac do póki nie jest dwuwymiarowe
Co to znaczy że nie każda gra jest dla nich? Jak gra ich interesuje i będą chcieli w nią zagrać to powinni mieć taką możliwość. Gra powinna być zaprojektowana także aby oni mogli się dobrze bawić. Ta boska kontra to była duża lepsza niż to drewno które jest teraz.
Serio? Naprawdę myślisz, że każdą grę da się zaprojektować tak, by KAŻDY mógł się przy niej dobrze bawić? A może jeszcze powiesz, że w Diablo gra się dla fabuły? :).
Ja bym powiedział, że jak ktoś się dobrze bawi w grach typu Diablo, to będzie się też dobrze bawił w Origins i Oddysey, bo dla mnie to są praktycznie identyczne gry, tylko że AC ma ładną grafikę 3D, a nie widok izometryczny. Natomiast fabuła w tych grach to tak naprawdę dodatek do całej reszty. Może dlatego te nowe AC mnie nie potrafią przyciągnąć, bo nie potrafią mnie niczym zainteresować.
Co do "boskiej kontry" to fakt, że nie było to idealne rozwiązanie, bo walka była dosyć prosta, ale za to o wiele ładniejsza i szybsza. Animacje walki w Origins czy Oddysey nazwałbym poprawnymi, bo osobiście nie czułem większej satysfakcji podczas walki, a finishery też nie były jakieś super. Wrogowie natomiast w Origins i Oddysey są gąbkami na obrażenia, gdzie niby mamy do czynienia z grami o Assassinach.
Jeszcze tak tylko dodam, że ludzie narzekają na walkę w Wieśku 3, a tutaj według mnie nie jest wcale lepiej. W AC lepsze jest jedynie to, że możesz walczyć większą ilością broni i masz więcej umiejętności, które się aktywuje podczas walki. Szkoda tylko, że wygląda to dosyć drewniano.
Przez majówkę sprawdzałem sobie AC Odyssey i niestety po jakiś 3h odpadłem. Jest to dla mnie niepojęte jak można stworzyć tak piękny świat a potem zawalić go toną tak niskiej jakości zawartością... plus same mechaniki skradania i walki pozostawiają też wiele do życzenia.
Na szczęście chylę czoła przed osobą, która wymyśliła Discovery Tour. To zdecydowanie najlepszy pomysł Ubisoftu ostatnich lat. W ramach uplay+ przez miesiąc będę z ogromną przyjemnością spokojnie zwiedzał antyczny Egipt i Grecje, nie musząc przejmować się lichą rozgrywką.
Dobry krok, te dramatyczne misje poboczne które trzeba było przechodzić dla expa były najgorszą częścią AC:Origins. W Odyssey nie grałem, ale najwyraźniej było podobnie.
Przy ogrywaniu AC:2, który obecnie jest rozdawany za darmo doszedłem do wniosku, czego brakuje mi w nowszych odsłonach - ciągłości historii. Kolejny quest, nawet jeśli nie pojawiał się bezpośrednio przed nami, wymagał od nas zazwyczaj maksymalnie dwóch minut biegu.
Naprawdę w Odyssey aż tak źle jest z tym grindem? Aż się zaczynam obawiac, bo chcę zagrać
Zależy jak grasz. Osobiście nie czułem za bardzo tego grindu bo lubię sobie czyścić lokacje z zadań i jak już zaczynałem zadania fabularne to zawsze byłem kilka lvl wyżej. Jak nie lubisz eksplorować mapy i wykonywać sporo side-questów to faktycznie możesz poczuć grind, ale jak będziesz grał nie śpiesząc się i będziesz robił wszystko po drodze to nie ma opcji, aby lvl ograniczył ci pójście dalej w fabule.
Jeśli nie masz nic przeciwko powtarzalnym aktywnościom i generycznym side questom to tego aż tak nie odczujesz
Jeżeli lubisz źle zaprojektowane gry to będziesz bawił się wyśmienicie.
No ja ogólnie jestem graczem typu: sprawdzić każdy kąt, obniuchać każdy "pytajnik", wsadzić nos gdzie się da, zanim pchnę fabułę dalej.
Też myślałem, że takim graczem jestem, aż takie gry jak AC:Origins czy całe Skellige w Wiedźminie 3 mnie tego oduczyły.
To zależy co uznasz za grind :). Generalnie większość gier zmusza nas do powtarzania jakichś czynności (czasem naprawdę długo), przy czym za grind przejęło się uważać tylko te aktywności, które gracz odczytuje jako nudne, wymuszone, niepotrzebne, powstrzymujące go przed czerpaniem prawdziwej zabawy itd. A to, jakie czynności tu zaliczymy, to już kwestia absolutnie subiektywna. Przecież takie Diablo (i cały gatunek H&S), w zależności od punktu widzenia, można by umieścić w słowniku pod hasłem grind, ale wielu graczom wcale nie przeszkodziło to we wbiciu np. 3000 godzin w Diablo 3 i co im zrobisz? :s.
Podobnie można by podejść do Borderlands, Shadow of War czy nawet Dark Souls, w którym gracze też trzepią kolejne NG+, tłukąc tych samych przeciwników i bossów. Z Assassin's Creed nie jest inaczej. Ma on zestaw swoich aktywności, które wykonuje się baaaardzo często. Jeżeli nie sprawiają ci one przyjemności, to odpuść sobie, bo będziesz się męczył. Albo się lubi styl danej gry, albo nie i nie ma to nawet wiele wspólnego ze złym czy dobrym designem. Po prostu nie można dogodzić wszystkim, bo gust poszczególnych graczy często się wręcz wyklucza.
Polecam sprawdzić samemu jesli masz taką możliwość bez wydawania gotówki (np. pozyczając od kogoś) a nie sugerować się opiniami tutaj, ewentualnie na YT jest kilka serii pokazujacych gameplay z tej gry.
Osobiście dobiłem obecnie w AC Odyssey 92 lvl postaci bez NG+, mam blisko 300h grania i wciąż dobrze się bawię chociaz obecnie już wchodzę tylko wykonywać zadania dzienne i tygodniowe dla Orichalcum pod Oikos Shop (specjalny sklep w którym można dorwać ulepszenia kosmetyczne i legendarne itemy dostępne w innym wypadku tylko za prawdziwą kasę) czy czasami zrobić jakiś podbój.
Jeśli idzie o moją rozgrywkę to praktycznie od początku darowałem sobie wszelkie zadania z tablicy ogłoszeń (zrobiłem zaledwie 3-4 jeszcze w prologu na Kefalos bo nie do końca wiedziałem o co z nimi biega i czemu non stop mi się pojawiają nowe) poza tymi dającymi ww Orichalcum a także odpuściłem wszelkie pojawiające się na mapie zadania z ikonką takiego rozwidlenia dróg albo klepsydry bo sa to typowe zapychacze generowane losowo.
Natomiast czyściłem mapę z wszelkich pytajników (ot sytuacja podobna jak chociażby w Wiedźminie 3 więc jeśli grałeś i tam pytajniki Ci nie przeszkadzały to również tutaj nie powinno być problemu pomimo chyba wiekszej mapy jako całości) i przede wszystkim jeśli idzie o questy poboczne wykonywałem głównie te, które mają ikonkę takiego złotego rombu czy jak kto woli diamentu (z reguły są 2-4 na każdą większą lokację) - każde z tych zadań miało własną historię i spora częśc z nich zwłaszcza te związane z postaciami historycznymi albo czcicielami były całkiem ciekawe. Do tego misje związane z "zapomnianymi greckimi mitami" (niebieskie ikonki na mapie) również w większości dość ciekawe a także całość zadań z areny i polowań czy to na legendarne bestie czy mityczne stworzenia (te akurat łączyły się zazwyczaj z jakimś diamentem czy niebieską ikonką). Sama fabuła główna trochę sztampowa, ale wciąz solidna i napewno nie odbiega aż tak bardzo od wielu innych gier a i potrafi w kilku momentach solidnie zaskoczyć lub nawet wzruszyć jak jesteś z tych bardziej uczuciowych ;p
Grając w sposób opisany powyżej fabułę kończyłem w okolicach 66-67 lvl-a gdzie początkowo na mapie maksymalny poziom lokacji był pokazany bodajże w okolicach 50 albo i niżej więc gra musiała skalować poziom lokacji pode mnie w górę i wcale nie odczułem jakiegoś większego znużenia "grindem" a przypuszczam, że nawet gdybym sporo większych fortów czy obozów opuścił wciąż nie miałbym problemu z lvl-em potrzebnym pod konkretne lokacje.
Informację o tym, że na wyższych lvl-ach (50+) nie można zabijać po cichu na hita elitarnych żołnierzy, dowodców itp, którą tu niektórzy najwyraźniej nie do końca obeznani powielają można między bajki włożyć. Jak najbardziej jest taka możliwość i piszę tu oczywiście o poziomach trudności powyżej normala - kwestia odpowiedniego ekwipunku (mała rada - w tej grze wbrew pozorom to itemy epickie są lepsze od tych legendarnych) i przede wszystkim buildu a ten właśnie na lvl-ach 50+ jeszcze bardziej można skonfigurowac pod siebie i swój styl gry z racji dodatkowej opcji rozwoju jaką daje wbicie 50 poziomu. Na YT można się bardzo łatwo zapoznać z kilkoma ciekawymi buildami na wysoki poziom postaci i przy okazji zobaczyć jaki dmg dają co poniektóre z nich.
W sumie komentarz "Persecuted" chyba najlepiej oddaje kwestię tej gry jeśli idzie o ten tzw "grind" czyli Twoje główne pytanie, ale jeśli Ty czy ktoś inny doczytał mój komentarz do końca to dziekuję i podziwam, ale walnąłem "esej" XD
pozdro
I dobrze o to najbardziej się bałem w tej grze, mimo że zrobiłem wszystkie pytajniki w odyssey bardzo mnie cieszy to ze inni gracze nie bedą musieli robić pobocznych questow zeby ciągnąć główny wątek.
Najbardziej jestem ciekaw budowy świata oraz aktywności na mapie. Ubi mówią ze bedą orginalne ale to się jednak okaże.
Nie widzę problemu w grindowaniu. Sam starałem się robić znaki zapytania równolegle z postępem fabuły i zmianą lokacji tal, by przed jej zmianą ukończyć ją na 100%.
Grind to problem dla tych ktorzy chca jak najszybciej przejsc glowny watek i miec to juz z glowy. Jesli komus fajnie sie gra to nie zwraca na to uwagi. Odyseja to przyklad gry gdzie mozna zarowno narzekac na grind jak i spokojnie zwiedzac rozne ciekawe miejsca wykonujac questy ktore sie pojawia po drodze. Jesli ktos odczuwa to jako grind to moze powinien zagrac w cos innego.
Ale Odyseja grindu ponoć nie miała... Sami twórcy niby tak mówili...
UBI powinno się nauczyć jak robić misje od twórców Days Gone. Tam były bazy/forty czy jak to nazwać, ale zostały tak sensownie wplecione w główny wątek i misje poboczne, że kompletnie nie nudziły. Byłem w szoku jak dobrze to było zrobione i to przez tak malutkie studio O_o.
Dokładnie. W Days Gone każdy taki forcik/bazka miała swoje uzasadnienie fabularno-miejscowe. Nie były sobie od tak, by były, ale każde miało swoje znaczenie. To było pozytywne zaskoczenie tam
Ogrywając Odyssey na koszmarnym poziomie trudności nie wyczuwałem potrzeby gridnowania. Robiąc misje poboczne i po prostu zwiedzając świat gra jest OK. Ale skoro tyle ludzi narzekało na to, to raczej jakiś problem był i dobrze że to się nie powtórzy, bo każdy powinien mieć możliwość grania w swoim tempie.
To w Odyssey był grind? Wystarczy robić side questy i nic nie trzeba grindować.
Skoro do ukończenia głównej fabuły jest wymagane robienie sidequestów to znaczy, że tak, był grind.
Był i to ostry, czasami trzeba było mieć dużo samozaparcia żeby robić bez przerwy to samo.
Właśnie, że jeśli w Wiedźminie skoncentrowałeś się na Side-questach, to do głównej linii fabularnej wracałeś jak prawdziwie napompowany Dwayne Jonhson i miażdżyłeś wszystko oraz wszystkich.
Zadania główne same w sobie dawały na tyle doświadczenia, aby przy przemyślanym stylu gry móc sobie z nimi natychmiast poradzić.
Kilka pobocznych rzeczy trzeba było zahaczyć lub zrobić, żeby szło to nieco lepiej.
Kiedy wykonałeś wszystko .. cóż główna linia fabularna pozostawała do samego końca jedynie przyjemnym oraz nudnym spacerkiem po płytkiej kałuży.
Jeśli nazywacie ogrywanie całego contentu jaki gra oferuje "grindem" to coś jest z wami nie tak.
Chyba raczej z grą jest coś nie tak, bo mimo, że Wiedźmin wygląda podobnie, to jednak nikt nie narzeka na side questy. Poczytaj komentarze pod tym artykułem, poczytaj sam artykuł, w którym przyznano, że faktycznie był to grind.
Nigdzie czegoś takiego nie powiedziałem .. Nie wkładaj ludziom słów do ust, których nie wypowiedzieli.
A jeśli chodzi o Wiedźmina 3, to tak się wciągnąłem w czyszczenie Skellige, że kiedy wróciłem do fabuły, to przeszedłem ją bez jakiejkolwiek przerwy na coś innego klikając tak naprawdę jeden przycisk na myszy. Dopiero ostatnie starcie z Ogarami Dzikiego Gonu wymagało ode mnie jakiejś solidniejszej postawy.
Zakładam więc, że skoro w Queście z Keirą wpadam wymaksowany i strzelam młokosów na 13 poziomie ot tak, to tę misję najprawdopodobniej mogłem ukończyć zaraz po tym jak ją otrzymałem. Wgl fabuła mi się przez to rozwodniła i granie historii było praktycznie filmem, aniżeli grą. Sam sobie winien, ale późniejszy bieg na pałę i klikanie jednego było zdecydowanie komiczne.
Nie odczułem żadnego grindu w Odyssey, może dla tego że i tak robiłem wszystkie questy poboczne i zaglądałem pod każdy kamień :P
Ja nawet mimo tego to odczułem, bo potrzeba ulepszania statku i wymagania co do surowców są gorsze jak z taniego MMO.
Nie gadaj ze specjalnie surówce farmiles, to faktycznie można zaliczyć do grindu bo to musi być zajebiście nudne, takie rzeczy to raczej w mmo . Przecież surowce same wpadają podczas gry, eksploracji czy z rozmontowania eq.
Również nie odczułam w Odyssey żadnego grindu. Nie przechodziłam tej gry na rekord jak niektórzy w jeden tydzień, grałam sobie powolutku. W Valhalla będzie mniejszy grind albo nie będzie wcale i ludzie powiedzą że fabuła jest za krótka i w ogóle nie ma sensu, bo od startu cała mapa jest dostępna i misje też :P
Ja dopiero w odyseje zacząłem grać miesiąc temu, mam 48 godzin na liczniku 40 lvl i bawię się naprawdę dobrze. Więc liczę na wikingów , będzie dobra zabawa
W końcu, porzuciłem przez to ten shit... czułem się jak w grze MMO.
Moim zdaniem grind w oddysey był dobrze zbalansowany, ale jeśli fajne itemki maja wpadać jeszcze łatwiej to czemu nie. Za to w origins moim zdaniem było strasznie, farmienie materiałów na krokodylach pamietam do dziś.
Osobiście nie odczułem jakoś tego grindu o którym wszyscy piszą. Na spokojnie przechodziłem sobie grę robiąc po drodze quest poboczne, oczywiście nie zrobiłem ich wszystkich, bo po pewnym czasie już mi się nie chciało, jednak nie miałem z tego powodu żadnych problemów w wykonaniu zadań głównych. Nawet jak robiłem 100% osiągnięć, to nie musiałem grindować.
W sumie teraz się nie dziwię dlaczego jRPG nie są popularne w tym kraju, bo jakby jeden z drugim pograli w parę takich tytułów, to grind w ACO nie byłby żadnym problemem xD
Nie zdziwię się, jeśli Ubisoft pozwoli np. swobodnie przechodzić główny wątek, nie zmuszając do grindowania, przez które zapomina się, jaka w ogóle była fabuła i po co szedłem, ale np. sprawi, że rozwijanie osady będzie mordęgą bez odwiedzania sklepu z mikrotransakcjami, żeby kupić surowce. A od poziomu wioski będzie uzależnione zakończenie, a potem tłumaczenie: „Ale przecież to aktywność dodatkowa, nie musicie rozwijać wioski”. Takie mam do nich zaufanie po ostatnich latach, tych trzydziestu wydaniach każdej gry, wewnątrzgrowych sklepach z przyspieszaczami PD itd., że nie tyle, że im nie wierzę, jak np. EA, ale od razu myślę o tym, jak to obejdą, żeby wyszło na ich, a przy okazji nie dało się ich oskarżyć o kłamstwo*.
*Aczkolwiek kłamać i tak im się zdarza.
Ta formuła jest super
Za to uwielbiam Skyrim
Można dobić do 70 levelu nie grając głównego wątku i tak dalej...
Można dobić do 70 levelu nie grając głównego wątku i tak dalej...
Różnica między AC a skyrimem jest taka że w skyrimie wątek główny nie istnieje.
Można dobić do 70 levelu nie grając głównego wątku bo Skyrim jest byle jak zaprojektowany.
https://www.youtube.com/watch?v=GmUtltvUQX0
Nie jestem przekonany, że to taka świetna wiadomość. Z AC:O spędziłem jakieś 75h i nie odczułem jakoś przesadnie tego grindu, na który wszyscy narzekają. Nie atakowałem wszystkich fortów, nie robiłem wszystkich zadań, nie zabiłem wszystkich najemników, ba! Nie odwiedziłem nawet wszystkich wysp! Pamiętam, że zostały mi jakieś na południu i wschodzie.
Jasne - pamiętam też, że zabijanie ostatnich ludzi kosmosa było już trochę wymuszoną formalnością, ale to dla mnie nie powód, żeby narzekać na grind jak np. w Mafii 3. AC:O, jednak oferował ciekawe historie i miejsca nawet w misjach pobocznych.
Jestem fanem rozwiązań elastycznych, ale nie jestem pewien czy deweloperom łatwo jest trafić w złoty środek kiedy chcą zadowolić wszystkich narzekających. AC:O był imo całkiem blisko tego środka.
Właśnie dlatego to pierrwszy od dawna interesujący mnie asasyn. Nie mam czasu w grach na misje poboczne. Robię zawsze tylko główne, czego przykładem jest obecny tytul, w jaki gram, czy Skyrim VR. Tylko blagam, żadnych nawiazsn do poprzedniczek, zwłaszcza we współczesności.
jak jestes z kobieta to tez wyciagasz draga i przechodzisz do watku glownego?
Fatalne porownanie, ale skoro pytasz: tak właśnie robie. Jestem za stary na rozwlekiwanie przyjemności w czasie.
Cóż jestem i pod wrażeniem decyzji Ubisoftu i trochę ją nawet rozumiem, bo przeciętny gracz chyba bardziej niż korzystanie ze wszelkich możliwych wątków i aktywności w grze woli skupić się jedynie na głównych wątkach fabularnym, by rozgrywka nie przedłużała mu się za nadto. Osobiście nie mam nic do grindingu a nawet lubię korzystać z możliwości jakie daje mi gra pełnymi garściami (poza rzeczami jakie są w moim odczuciu gorszące i obrzydzają mi grę), ale nikt nie lubi czegoś co sprawia, że czas dłuży im się w nieskończoność i ta decyzja Ubisoftu powinna być bardzo efektowna przy przyciągnięciu do gry nowych potencjalnych graczy-konsumentów. Ciekawe jaki będzie całokształt rozgrywki Valhalli?