W czasie powszechnego niepokoju związanego z występowaniem koronawirusa w coraz to liczniejszych miejscach na świecie, zacząłem zastanawiać się nad planowaniem zbierania rzeczy niezbędnych do przeżycia jak najdłuższego okresu w zamknięciu w domowych czterech ścianach. Kiedy wirus uderzy do Polski, prawdopodobnie najlepszym sposobem aby się uchronić będzie po prostu zamknięcie się w domu i bytowanie. Zacząłem jednak coraz bardziej zastanawiać się nad jedzeniem. Woda to wiadomo że będzie potrzebna bez dwóch zdań. W co jednak zaopatrzyć się do jedzenia? Myślałem o racjach żywnościowych. Po pierwsze dlatego że mają całkiem długi okres przydatności, po drugie w paczkach jest wszystko czego potrzeba do przyrządzania posiłku, po trzecie można je w łatwy sposób przygotować. Jakie jednak możecie polecić racje? No i ile należałoby kupić, aby być w stanie przetrwać potencjalny okres największego rozprzestrzeniania się wirusa?
Czokoszoki, zawierają wszystkie niezbędne witaminy i minerały.
Jaja sobie robisz czy poważnie pytasz?
Może zacznij jakiś bunkier koło domu kopać i tam zainstaluj generator prądu, zgromadź zapasy, zainstaluj telewizor, żebyś mógł pograć na konsoli i posłuchać wiadomości o tym, jak się rozprzestrzenia wirus w Polsce. Nie zapomnij też kupić broni: różne typy spod ciemnej gwiazdy będą szukać schronienia w czasie ucieczki z wielkich metropolii.
Nie róbmy z tego apokaliptycznego scenariusza od razu.
Wbrew pozorom zrobienie zapasu żywności (takiej która się nie zmarnuje jak poleży pół roku) i niezbędnych produktów nie jest aż takie głupie jak się może wydawać.
Lokalna kwarantanna + histeria (jak np. we Włoszech) = wykupione żarcie, lekarstwa, środki czystości (jest mnóstwo zdjęć jak wyglądają supermarkety w dotkniętych okolicach).
W takich okolicznościach jak ktoś się obudzi z ręką w nocniku nie jest już tak śmiesznie.
Czokoszoki, zawierają wszystkie niezbędne witaminy i minerały.
POZDRAWIAM
Jadłospis Łysacka.
Podstawowe, tanie i łatwe do przechowywania produkty, a żarcia od pyty.
0 radości z jedzenia
W sumie to i tak nic nie sprawia mi radości...
Ja mam wodę ze studni, piec kaflowy i 8 ton drewna. Teraz wystarczy nakupować ryżu, makaronu i czokoszoków. Z takimi zapasami przetrwam każdą epidemię. Nawet mi was nie szkoda.
spoiler start
Raczej nie będzie aż tak źle, ale jeśli jednak to ja jestem bezpieczny, ogólnie ludzie na wsiach będą mieli lżej.
spoiler stop
Tak jak pisał wyżej Amadeusz, nie tyle problemem jest sama epidemia, co przewrażliwienie ludzi - jak tylko pojawi się w okolicy jeden potwierdzony przypadek zachorowania, to zacznie się młyn i ludzie będą masowo wykupować rzeczy ze sklepów, jak ma to miejsce we Włoszech. Pojawiła się plotka, że w Jaśle jest chory i znajomi już sraczki dostają i chcą z neta zamawiać maseczki i robić zapasy. Więc może kupno rzeczy z długim terminem, żeby nie zostać z ręką w nocniku, nie jest takie głupie.
Trzymając się wątku - nie zapomnij o sraj taśmie. ;)
Psia karma w puszce. Takie racje wytrzymały wybuchy bomb nuklearbych w Falloutach to taki wirus ich nie tknie ;)
Tylko zamiast gotować na jeden raz tak jak na nagraniu, należy zastosować proces tyndalizacji.
Ja robię pierwsze gotowanie tak 2,5-3 godziny, następnie przerwa w temperaturze pokojowej 24h, 2 godziny gotowania, przerwa 24h, 1-1,5 godziny gotowania.
Po takim zabiegu słoik może i rok stać bez lodówki, oczywiście schowany w ciemny suchy kąt.
[edit]
Nie tyle gotowanie, co "pykanie", czyli poniżej 100 stopni C, podstawowa wiedza jeśli ktoś się bierze za tego typu wyroby. Napisałem dla zasady :)