Ten sezon ogórkowy jest super!
To rzeczywiście dobry moment, żeby zabrać się za zaległości i na pewno warto zwrócić swoją uwagę na nieco mniejsze lub bardziej niszowe tytuły, bo kryją się w nich często ogromne pokłady miodu.
Nie przesadzałbym jednak z tym sezonem ogórkowym. Dziwi mnie trochę ta narracja przyjęta przez grową branżę, bo to zaczyna wyglądać trochę tak, jakby o "ogórkowości" danego miesiąca lub kwartału decydowały tylko i wyłącznie gry AAA napędzane potężną machiną marketingową. A przecież jest w co grać na początku 2020 roku, co ostatnio świetnie pokazał w jednym z wpisów Cascad na blogu Lavocado.
Czytałem wpis na Lavocado i niestety mnie ta wyliczanka remasterów średnio popularnych u nas gier w które już grałem albo od dawna mam oraz skrajnych nisz nie przekonuje o dobrobycie. W sytuacji, gdy gier niezależnie od czegokolwiek każdego miesiąca wychodzi kilkaset to raczej naturalne, że to te mainstreamowe z samej swojej definicji kształtują obraz tego czy dany okres uważamy za posuchę czy nie :)
Jestem w stanie zrozumieć taki sposób patrzenia, ale zastanawiam się na ile jest on dobry dla całej branży i nas graczy. Od pewnego czasu narzekamy na postawę producentów i wydawców gier AAA, który wypuszczają na rynek zabugowane, niedopracowane produkcje. Jednocześnie doskonale wpisujemy się w forsowaną przez nich retorykę, że miesiąc bez hitu AAA jest "ogórkowy" i dobry na nadrabianie zaległości. Jak wspomniałeś, każdego miesiąca wychodzą setki gier, z których przynajmniej kilkanaście jest dobrych, ciekawych, niekiedy nowatorskich. Może więc, przynajmniej jako media gamingowe, powinniśmy pokazywać odbiorcom, że nieustannie jest z czego wybierać i przez zbyt zawężoną perspektywę omijają ich fantastyczne przygody oraz wiadra miodności.
No a czymże jest ten wpis jak nie zachętą do wyjścia ze strefy komfortu i grania w gry, których normalnie się nie próbowało? Po prostu ja wybrałem ogrywanie potencjalnych perełek z backlogu, do których dostęp uzyskałem za darmo albo zapłaciłem dawno temu, zamiast pakowania kasy całkowicie w ciemno w kolejne premiery :P
Bo potencjalnie ciekawe perełki premierowe to jedno, ale często ostro przeszarżowane ceny premierowe gier indie w połączeniu z widmem opcji, że za kilka miesięcy będzie można je wyrwać i tak za dolara w bundlu, to inny problem, który akurat mnie już dawno odstraszył od rzucania się od razu na gry z tego segmentu.
I chwała Ci za to Czarny Wilku, że pokazujesz i promujesz tytuły mniejsze i sprzed lat, do których warto dzisiaj wrócić. Ja tylko sygnalizuję, żeby ograniczyć tę narrację z sezonem ogórkowym, która moim zdaniem jest krzywdząca dla mniejszych projektów, bardziej niszowych gatunków i pomysłowych indyków. :) Może myślę idealistycznie, ale sądzę, że w dobie tylu rozczarowań ze strony dużych, powinniśmy przestać ich tak hołubić.
Oczywiście, wszystko zależy od upodobań gatunkowych oraz czy mówimy o AAA czy o indykach, jednak ten tekst to jakaś wierutna bzdura. Sam luty na szybko:
13.02 WOLCEN
17.02 Corruption 2029
20.02 Conglomerate 451
25.02 Wasteland Remastered
25.02 Broken Lines
Pomijam już mega grywalnego Nazi Zombie Army 4, całkiem w porządku Episode 3 do Division 2, przebudowaną od podstaw Warsaw czy przeklimatyczne DLC2 Sam's Story do Metro Exodus. Serio, wystarczy trochę poszperać. Ogórki to rok temu były srogie. Zwłaszcza w okresie czerwiec - sierpień.
No i znowu, nie licząc Wolcena (który zresztą też nie jest AAA, schrzanił swoją premierę, oceny zebrał poprawne i jak na razie swój sukces zawdzięcza bardziej suszy premierowej oraz gatunkowej niż jakości) powymieniałeś remastery, DLC i tytuły skrajnie niszowe, o których słyszała mała garstka zapaleńców, a jeszcze mniejsza jest zainteresowana graniem w nie. No faktycznie, dobrobyt w cholerę.
Rojo, bądźmy poważni i patrzmy szerzej niż do własnego tyłka, to że JA lubię Yakuzę i w lutym wyszedł remaster piątki (plus pudełkowe remastery 3-5) nie oznacza że nagle luty stał się fenomenalnym miesiącem dobrobytu dla całej branży i ogółu graczy, bo JA dostałem swoją Yakuzę.
Z tymi poprawnymi ocenami Wolcena to bym tak nie szarżował - oceny miał na poziomie bardzo dobre, zaniżone w ostatnim czasie przez ludzi, którzy nie mogli znieść problemów z serwerami i pakowali negatywne recenzje. A jedyną rzeczą, która różni Wolcena od np. D3 pod względem bycia gra AAA, to chyba tylko przerywniki filmowe - bo pod względem grywalności niczym mu nie ustępuje i na start ma przynajmniej namiastkę end game'u. :)
Mnie h'n's specjalnie nie interesują, więc po prostu bazuję na tym co czytam w sieci - a Wolcen gdzie nie spojrzę nie wywołuje szału. Metascore 69, user score 5.8, na Steamie recenzje "Mieszane". Nawet tutaj dość mieszane opinie https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11806770
Wilku, ja myślę, że ilość grających jednocześnie graczy świadczy o tym, że tytuł się podoba. Ja wiem, że trochę w myśl "milion much nie może się mylić" i że na rynku hns jest posucha, bo są 3 liczące się produkcję, ale i tak Wolcen ewidentnie się ludziom podoba. ;) Na meta jest ta sama sytuacja co na Steamie - dużo ludzi hejtowalo grę za problemy na premierę, to samo byłoby pewnie jakby wyszło dziś D3 (co dobitnie pokazał WC3 Reforged).
No spoko, nie będę się kłócić - jak już pisałem, h'n's to kompletnie nie moja bajka. Ostatni raz wciągnąłem się w ten gatunek na więcej niż kilka godzin przy pierwszym Torchlightcie. A i to nie dużo więcej, bo na kilkanaście h :)
Widzisz więc bezsens tego artykułu? Zawsze każdy coś sobie znajdzie. To, że dla Ciebie wieje posuchą, nie znaczy, że innym również. Rozumiem kolejny artykuł z kategorii "kiedyś było lepiej", ale Wilku... stać Cię na więcej. Serio. Nie dla każdego AAA to być albo nie być, które zawodzą częściej niż kiedyś. Nie określają one też już branży w tak mocnym stopniu. Nie w dzisiejszych czasach.
Sam wolę segment AA od AAA, ale z twierdzeniem że AAA znaczą dziś mniej niż dawniej się absolutnie nie zgodzę. W naszych bańkach może i mamy ludzi którzy gustują w określonych niszach, ale czy nam się to podoba czy nie, w skali makro to FIF-y, CoDy i Fortnite'y wciąż definiują tę branżę - i brak tytułów tej skali jak najbardziej upoważnia do twierdzenia że mamy do czynienia z sezonem ogórkowym. I to że miłośnikom różnych nisz się akurat trafiają pojedyncze ochłapy wiele tu nie zmienia - dla typowego nie hardkorowego gracza do premiery Dooma (o tej marcowej dużej premierze faktycznie zapomniałem) nie wychodzi nic istotnego :)
Mi osobiście na GOLu (i nie tylko) brakuje więcej zestawień jakichś mało znanych perełek, na przykład z konkretnego gatunku, które przeszły bez echa. Ja wiem, że czasami się takowe pojawiają, ale, cytując klasyka "wincyj, k... wincyj". :)
Człowiek zmęczony ciągłym bombardowaniem informacjami i skandalami związanymi z grami AAA chętnie przygarnął by jakiś niszowy tytuł - ale jak się ma przebijać przez steamowe barachło to się odechciewa.
Też nad tym ubolewam, ale wiesz... to się nie klika:) Nie można polegać tylko na serwisach, trzeba stety/niestety samemu ruszyć dupsko i poszperać. Jeśli jest się tylko konsolowcem, proces ten jest utrudniony, bo na ich sprzętach są własnie głównie AAA. Jasne, Steam oferuje masę łajna, ale jak już się perełkę złowi, to satysfakcja jest nieopisana. Plus nagle magicznie ogórki znikają.
Staramy się pisać takie zestawienie, ale realia są jakie są, nie przeskoczysz tego że ludzie najchętniej grają w to (i czytają o tym) , co znają. Ale nawet w tej chwili pracuję nad jedną topką z mniejszymi grami, więc coś tam się w temacie zawsze dzieje ;)
A z konsolami tak źle nie jest. Switch jest zalewany indykami nie gorzej niż Steam (niestety również w kwestii proporcji rzeczy sensownych do crapiszczy). Na PS4 aż tyle tego nie ma, ale wciąż wynajdziesz tam kilka tysięcy indyków - no i dzięki barierze wejścia jest częściowy odsiew największego barachła zasypującego Steama i Nintendo eShop. Nie wiem jak wygląda sytuacja na Xboksie, ale zakładam że podobnie jak na PS4.