W dniu dzisiejszym dokonałem aktu apostazji, czyli formalnie wystąpiłem ze wspólnoty wiernych Kościoła Katolickiego.
Decyzję podjąłem tak naprawdę już lata temu, kiedy w gimnazjum świadomie nie przystąpiłem do sakramentu bierzmowania. Moje późniejsze...doświadczenia religijne związane z ateizmem, agnostycyzmem, hinduizmem i buddyzmem, ostatecznie: hellenizmem, a także moje zainteresowania religioznawstwem i antropologią tylko utwierdziły mnie w podjęciu decyzji i mocno wpłynęły na moje poglądy religijne, teologiczne i filozoficzne. Obawiałem się co prawda problemów ze strony księdza, wykładów i pouczeń. Dostałem tylko pytanie czy się nad tym mocno zastanowiłem...Odpowiedziałem zgodnie z prawdą że nie czuję się członkiem kościoła od kilkunastu lat. Koniec tematu, złożyliśmy podpisy i...koniec.
Teraz czuję ulgę. Moja przynależność do Kościoła Katolickiego była fasadowa. Nie zostanę już co prawda chrzestnym potencjalnych dzieci przyjaciół czy kuzynów (i tak bym się nie zgodził bo to byłaby farsa), ale też nikt mnie już nie pochowa z krzyżem na katolickim cmentarzu.
To odważna decyzja, młody człowieku. I wielki ciężar - zostać apostatą. Będą Cię pokazywać placami. Będą spluwać na Twój widok. Krąg wyśle Twoim śladem list gończy, a Templariusze będą Cię tropić bez wytchnienia. Udaj się na Północ, gdzie Wolne Miasta opierają się sile Zakonu. Tam znajdziesz wytchnienie, którego szukasz. Być może.
I pamiętaj - Szarzy Strażnicy zawsze werbują.
No i co z tego?
No i co z tego?
Pochowają Cię jak ateistę, gdzieś na specjalnym cmentarzu, jeśli wcześniej wykupisz miejsce, lub będziesz miał środki żeby rodzina to zrobiła jak przyjdzie czas. Na pewno są takie miejsca.
A co to za różnica dla Ciebie czy będzie pochowany z krzyżem na katolickim cmentarzu czy nie? Te symbole i miejsca nie powinny mieć znaczenia.
No to teraz to już na 100% pójdziesz do piekła.
No i spoko. Też od lat nie czuję się członkiem KK ale jestem zbyt leniwy żeby cokolwiek z tym zrobić.
Tak bardzo mi to zwisa.
Czy to ma być jakieś osiągnięcie lub sukces?
Jak ktoś nie jest katolikiem to pomoc ma chodzić do księdza po papierek i wypisywać się? Jak ktoś nie jest katolikiem to leje na religię, księdza i ani trochę go to nie interesuje.
Dla mnie apostazja nie jest czymś o czym warto rozmawiać, to przejaw megalomanii i infantylizmu.
A ja uważam że nie. Zostałem "za małego" zapisany do organizacji, na co nie wyrażałem zgody. Apostazja może wiele w życiu nie zmieni, ale dla wielu osób, w tym dla mnie, stanowi przejaw uczciwości - wobec siebie, wobec Kościoła, wobec społeczeństwa. mam "czystsze" sumienie. A sprawa pogrzebu też ma pewne znaczenie...
Chwalenie się tym jest głupie i dziecinne, ale sama apostazja już nie. Nie podbija się statystyk Kościołowi.
Nie, nie chwalę się, ot tak lubię pisać na różne tematy :)
A dlaczego ma to nie być osiągnięciem? Nikt się mnie nie pytał czy chcę należeć do grona wiernych, czy nie. Dostałem to ot tak i już. Widocznie dla kościoła było i jest osiągnięciem posiadanie jak największego inwentarza wiernych. Ma z tego wymierne korzyści.
Jeśli więc system kościelny miał interes i środki do zaliczenia mnie w poczet swoich - czy mi się to podoba czy nie - to sukcesem można nazwać wypisanie się z przymusowej przynależności.
Po drugie, nie odbieram posta Iselora jako odtrąbienia sukcesu, ale raczej zdziwienia, że tak łatwo poszło. Wiąże się to też z pewnymi konsekwencjami, o których pisze, i które w wielu miejscach i społecznościach są do tej pory przyjmowane z niezrozumieniem a nawet oburzeniem.
Jeśli są osoby, które chwalą się zjedzeniem fit śniadania na fb czy instagramie, nie widzę powodów, dla których ktoś nie może się 'pochwalić' czymś innym - chociażby aktem apostazji.
A co do megalomanii i infantylizmu, to najwięcej widzę ich w postawie wszelkiej maści religii, a nie osób, które w ten czy inny sposób z nimi się nie zgadzają.
Jakie, jeśli mogę spytać?
Mimo wszystko nie chcę być chowany na katolickim cmentarzu z nagrobkiem z krzyżem ani żeby ksiądz odprawiał mszę. Ma to dla mnie znaczenie, nie wiem jak to ująć - duchowe, mentalne, symboliczne. Co prawda pewnie może to stanowić problem jeśli w testamencie zażyczę sobie pochówku na cmentarzu przy kościele Wang (choć to kościół ewangelicki) bez symboliki chrześcijańskiej, no ale do tego czasu jeszcze kilkadziesiąt lat....Oby ;)
Dla mnie apostazja nie jest czymś o czym warto rozmawiać, to przejaw megalomanii i infantylizmu.
o lol, a wpisywanie 90% polaków jako katolików megalomanią już nie jest?
Apostazja może wiele w życiu nie zmieni, ale dla wielu osób, w tym dla mnie, stanowi przejaw uczciwości - wobec siebie, wobec Kościoła, wobec społeczeństwa. mam "czystsze" sumienie.
Apostazja to IMO przejaw władzy, jaką czarni nad nami mają. Nie ty masz nieczyste sumienie, nie ty jesteś nieuczciwy wobec kościoła i społeczeństwa, tylko kościół wobec niego i Ciebie. Po pierwsze apostazja - wbrew mylnemu przekonaniu - nie jest aktem wystąpienia z kościoła. Oznacza jedynie, że tracisz "prawo" do sakramentów. Jako ochrzczony zostajesz katolikiem, tylko jesteś zawieszony w prawach członka. Po drugie przechodzenie procedury, którą to oni wymyślili, żeby odrzucić coś, do czego zostałeś zmuszony jest upokarzające, a cała kościelna metafizyka to dla mnie bajka. Kosciół to firma, która wbrew mnie przetwarza moje dane. Dlatego dużo lepszą drogą IMO jest skarga do GIODO i niech wykreślają mnie ze swoich książek pod karą grzywny. Oczywiście w tym religijnym państwie nie jest to takie proste, ale przepisy są.
Facebook gorszy, ma więcej danych i handluje nimi.
Ale tylko takie, które sam mu przekazałeś i łatwiej się wypisać. No i facebook w zamian coś mi daje.
Dlatego osobiscie mam gdzies wszelkie apostazje i oficjalne wypisywanie sie (zreszta mocno pracochlonne), bo to niczego nie daje. Nie wierze i juz. Wiara nie jest mi do niczego potrzebna. A co tam w papierkach ktos zapisal, to niech se wsadzi... do szuflady.
Isleor - ale w swietle prawa kanonicznego I TAK NADAL jestes katolikiem.
Ale nie jestem członkiem wspólnoty. Chociaż tyle. Jak mówię, to ma znaczenie dla mnie symboliczne, psychiczne, światopoglądowe....
I zapłaciłeś im za to? Jak tak, toś frajer i dałeś się naciąć :P
To nie jest płatne.
No fajnie, tylko że z niczego nie wystąpiłeś i wciąż jesteś członkiem KK, Twoje sakramenty, które dotychczas przyjąłeś nie zostały unieważnione i dalej wliczasz się do statystyk wyznaniowych jako katolik. Jedyne co apostazja zmienia to że tracisz wszystkie "przywileje" typu właśnie bycie chrzestnym, ślub kościelny itp. IMO trochę bezsens, ale jak się z tym lepiej czujesz to good for you. Na pewno dodaje to też punkty respektu w pewnych kręgach.
Zdaje sobie sprawę - ma to jednak dla mnie wymiar także...symboliczny bo nie jestem formalnie członkiem wspólnoty katolickiej. Jestem innowiercą. Apostazja to najwięcej na co KK pozwala zrobić niestety. Przywilejów nie potrzebuję: ślub wziąłem tzw. jednostronny (mieszany), bo żona jest katoliczką, nie interesuje mnie bycie chrzestnym ani świadkiem na bierzmowaniu - to byłaby hipokryzja i fałsz (zwłaszcza że sam nie mam bierzmowania - pierwszego sakramentu świadomego chrześcijanina). Nie interesują mnie też respekty w kręgach, bo bić brawo biłaby głównie lewica, a ja deklaruję się jako człowiek prawicy, może nie skrajnej PiSowskiej, ONRowskiej, ale jednak umiarkowanej prawicy a la Robert Gwiazdowski i Kosiniak - Kamysz.
Spłoniesz w piekle, bezbożniku ty.
Ja sam planuję apostazję, ale niestety dalej będą mnie uznawać za członka kościoła kayolickiego, bo niby nie da się wymazać sakramentów.
Ale czy to aby nie powinno być niezgodne z prawem? Kiedy jesteś nieświadomym niczego niemowlakiem rodzina zapisuje cię do jakiejś religijnej organizacji z której w praktyce do końca życia nie możesz się wypisać, łamiąc twoje prawo do wolności wyznania i przynależności.
Ja tego swoim dzieciom na pewno nie zrobię.
Dziwne są relacje państw z Watykanem i dziwne są owe...przepisy prawa kanonicznego. Apostazja to jedyne co możemy zrobić. Nawet jeśli ma to wymiar symboliczny.
Nie, nie jesteś apostatą. Oszukujesz forumowiczów szukając guanoburzy. Pamiętam twoje posty o tym, że następstwem małżeństwa winno być posiadanie dzieci a bez tego wszytko jest nieważne i bez sensu. Dokładnie słowo w słowo nie napiszę,a le sens był taki. Było kilka innych tematów w których obnosiłeś się wiarą(co oczywiście nie jest niczym złym). Nie wiem w co Ty grasz chłopie ale weź Ty się ogarnij lepiej i nie piernicz tu głupot.
Nie jestem ateistą.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hellenizm_(religia)
Nie tylko ateiści dokonują apostazji.
Helenizm ma takie samo podejście do rodziny i posiadania dzieci jak pisałeś w którymś tam wątku?
A właściwie po co Ci była ta apostazja?
xD
Wy ateiści śmiejecie się ze wszystkich religii.
Możesz sie też pośmiać z tego:
Helenizm ma takie samo podejście do rodziny i posiadania dzieci jak pisałeś w którymś tam wątku?
Nie tyle hellenizm co każda religia.
A właściwie po co Ci była ta apostazja?
Dla siebie, dla spokoju ducha.
Twoja prawdziwa natura jest niematerialna (duchowa).
Masz niematerialną duszę która jest nieśmiertelna.
Twoja dusza w przyszłości wcieli się w nowe ciało fizyczne (reinkarnacja).
Twoja dusza nie wcieli się w ciało zwierzęcia, bo nie można się cofnąć w rozwoju duchowym.
Sens życia - do świata fizycznego przybywamy po to aby się czegoś nauczyć
Doceniam i szanuję Twoje przekonania ale...
Moim zdaniem religie są wymyślone po to by ludzie mieli o co toczyć ze sobą wojny. Nie ma żadnych dusz i świata niematerialnego(choć fajnie byłoby się mylić). Jesteśmy myślący, boimy się umierać. Naturalną częścią bycia myślącym żywym organizmem było wymyślenie życia po śmierci ciała. To naturalny odruch obronny.
Nie wiem czym My jesteśmy w kosmosie (o ile on istnieje, bo wszytko co wiemy to wiemy z telewizji). Planety które być może są, światy które być może są...?
Na ta chwilę w imię "wiary" ludzie się zarzynają..i to na śmierć..ciała...
Podróż do poprzednich wcieleń: badania prof. Stawowskiej
Czy nosimy w pamięci wspomnienia z poprzednich wcieleń? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwała prof. Lidia Stawowska, która za pomocą hipnozy regresyjnej przenosiła ludzi do wcześniejszych inkarnacji. Badania na tym polu doprowadziły ją do wniosku, że śmierć nie istnieje, a świadomość krąży między kolejnymi wcieleniami…
https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/podroz-do-poprzednich-wcielen-badania-prof-stawowskiej/7nd9d7d
John_Doe----> polecam wpierw lektury:
Joseph Campbell "Potęga mitu" + "Bohater o tysiącu twarzy"
Mircea Eliade "Traktat o historii religii" + "Sacrum a profanum" + "Historia wierzeń i idei religijnych"
Dzieci reinkarnacji w Polsce
Kilkuletnie dzieci opowiadające ze szczegółami o przeszłych wcieleniach. To dzieje się także w Polsce, choć historie te bardzo rzadko oglądają światło dzienne. Słuchajcie uważnie swoich pociech. Może i one noszą w pamięci wspomnienia z poprzedniego życia?
- Parapsycholodzy od dekad badają przypadki kilkulatków pamiętających poprzednie wcielenia.
- Historie o "dzieciach reinkarnacji" pojawiły się także w Polsce.
- Dzieci te mówią najczęściej o swojej tragicznej śmierci w poprzednim wcieleniu albo o życiu w dawnych czasach.
- Przypadki tego typu, zdaniem niektórych badaczy, mogą wskazywać na istnienie reinkarnacji.
https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/dzieci-reinkarnacji-w-polsce/7dkrz9x
Iselor(Łódź) i Pawel44 To wszytko co mi proponujecie przeczytać i co poznać ... No ok, pewnie poczytam i zapoznam się z tym, tak z czystej ciekawości.
Jednak czytałem wiele rozmaitych historii. I powiem Wam, że wszytko co wymyślają ludzie, te wszystkie cuda wianki o innych wcieleniach, reinkarnacjach..... Jest jedynie po to by lżej było umierać.
Nie proponuje ci bełkotu parapsychologów i ezoteryków, tylko dzieła dwóch najwybitniejszych religioznawców w historii. Inaczej po ich lekturze spojrzysz na religie, nie mówię że się na coś nawrócisz, ale nawet jeśli pozostaniesz przy ateizmie, nie będzie to ateizm "buldogów Dawkinsa" i inaczej spojrzysz na pewne kwestie dotyczące tematu.
John_Doe
Lęk przed śmiercią to lęk przed nieznanym. Nie wiemy na 100% co jest po śmierci, ale przecież to wcale nie musi oznaczać że nie ma nic.
Są ludzie którzy na chwilę byli po drugiej stronie, a później wrócili do świata fizycznego bo to nie był jeszcze ich czas.
Według takich ludzi śmierć niczego nie kończy.
Według takich ludzi śmierć to tylko przejście ze stanu fizycznego do stanu duchowego.
Polecam obejrzeć
WIZYTA W KRAINIE ŚWIATŁA - poruszająca relacja o śmierci klinicznej Jacka Matlaka, grudzień 2019
https://www.youtube.com/watch?v=ItIgoG2XbBM
Idź na forum rodzimowierców słowiańskich (bo są największą grupą pogańska w Polsce) i tam się wymądrzaj.
Idź na forum rodzimowierców słowiańskich (bo są największą grupą pogańska w Polsce) i tam się wymądrzaj.
To tak jakby iść do podstawówki i próbować przegadać bandę trzecioklasistów. Co drugie zdanie dokonują merytorycznej autodestrukcji i w zasadzie nie mają argumentów, ale co z tego skoro w kupie powiedzą ci że to oni mają rację a ty jesteś tylko jeden to co masz do gadania.
To tak jakby iść do podstawówki i próbować przegadać bandę trzecioklasistów. Co drugie zdanie dokonują merytorycznej autodestrukcji, ale co z tego skoro w kupie powiedzą ci że to oni mają rację a ty jesteś tylko jeden to co masz do gadania.
Znaczy że ateiści nie dokonują autodestrukcji :) Proszę cię :) Masz jakiś duży kontakt z rodzimowiercami?
Z rodzimowiercami nie, ale miałem dużo kontaktu z chrześcijanami. We wszystkich przypadkach dochodziło do samozaorania i kończyło się na ,,nie rozumiesz kontekstu'', ,,co ty się znasz gimboateisto'', ''współczuję ci'' albo innym ,,mam nadzieje że zrozumiesz prawdę''
Wątpię żeby w przypadku innych religii było inaczej. Brak racjonalnych argumentów (których nie dają żadne religie) z automatu zaprzepaszcza możliwość prowadzenia racjonalnej dyskusji.
Monoteiści mają inne spojrzenie na świat niż politeiści. Dla nich centrum jest niewidoczny oddalony Absolut i ew. jego równie oddalony syn. My politeiści czcimy Naturę, Gaię, Boginię Matkę - czyż nie otacza nas ona ze wszystkich stron? Czyż nie świeci nad nami Helios, Słońce ? Czy nie widać mocy Peruna podczas burzy ? Czyż Neptun nie okazuje swego gniewu we wzburzonych falach morza? Czyż nie jest napisane w "Teogonii" Hezjoda że wszechświat powstał, zgodnie z tym co mówi nauka, z Chaosu?
a ty co masz do rodzimowierców słowiańskich?
Nic, mam z nimi dobry kontakt, niedawno uczestniczyłem nawet w wykładzie organizowanym przez naszego łódzkiego żercę, Arkadiusza Bartwickiego. Szanuję słowiańskich bogów, co nie znaczy że się do nich modlę.
ale ja jestem wierzacy, po prostu wierze w Jahwe, ktory zrobil z bożków Iselora idiotów
zresztą żadna to strata, bo Jahwe jest dobry i kochający, a zeus deus kosmadeus i jego kazirodcza paczka to była banda zakochanych w sobie bufonów
ale ja jestem wierzacy, po prostu wierze w Jahwe, ktory zrobil z bożków Iselora idiotów
zresztą żadna to strata, bo Jahwe jest dobry i kochający, a zeus deus kosmadeus i jego kazirodcza paczka to była banda zakochanych w sobie bufonów
A sobie wierz, choć ty akurat lubisz mnie prowokować, więc nie będę z tobą ciągnął tematu.
Czy masz problem ze wzrokiem ? Jestem hellenistą, neoplatonikiem, wyznaję bogów Hellady. Religia: hellenizm. Masz u góry linki.
Religia jest dla slabych jednostek, ktore nie potrafia zyc bez bytu wyzszego do ktorego wznosza modly i to daje im poczucie bezpieczenstwa, ze ktos czuwa. Niestety ludzie zostaja skazeni ta slaboscia bardzo wczesnie, od malego sa zakuwani w religijne dyby i ciezko sie tego pozbyc, mysle ze nawet nie jest to mozliwe, bo zawsze w chwili wielkiej potrzeby podswiadomie beda wracac do tego w czym ich wychowano. Najlepszy przyklad jaruzelskiego ktorego namascili przed zgonem ;D
Religie są dla ludzi którzy są przekonani że coś (wszechświat) nie mogło powstać z niczego.
A skoro mamy inteligentnego stwórcę to czasem warto mu za coś podziękować i o coś Go poprosić.
Dlaczego profesor Stephen Hawking negował publicznie istnienie Boga? No cóż. Był sparaliżowany. Miał o to żal do Boga. I to był powód dla którego negował Jego istnienie.
Religie są dla ludzi którzy są przekonani że coś (wszechświat) nie mogło powstać z niczego.
No nie jest to takie proste. Większość wierzących (i nie mówię tu tylko o chrześcijaństwie) nigdy się nad takimi kwestiami nie zastanawiała. Nie wspominając już o wielu innych dziurach tej tezy, choćby takiej że nie odpowiada na pytanie skąd tyle tak różnorodnych wierzeń skoro powód ich powstania jest jeden. Absurd.
A skoro mamy inteligentnego stwórcę to czasem warto mu za coś podziękować i o coś Go poprosić.
Zakładając na chwilę że bzdura o "inteligentnym projekcie" jest prawdą, to skąd pomysł że projektant dalej zajmuje się swoim tworem? Skąd pomysł że będzie w ogóle słuchał stworzeń które są tylko jakimiś robakami na jakimś pyłku krążącym wokoło niewiele większego pyłku?
Skąd w ogóle pomysł że on jeszcze istnieje? Ta teoria jest bardziej dziurawa niż ser szwajcarski.
Dlaczego profesor Stephen Hawking negował publicznie istnienie Boga? No cóż. Był sparaliżowany. Miał o to żal do Boga. I to był powód dla którego negował Jego istnienie.
Wszystko co pisałeś wyżej to po prostu bzdury, ale te intelektualne rzygowiny to po prostu parodia.
Hawking był ateistą na długo przed tym zanim w ogóle dowiedział się że jest chory. A sprowadzanie jednego z największych współczesnych umysłów do "żalu do boga" jest krótko mówiąc żałosne.
Religie są dla ludzi którzy są przekonani że coś (wszechświat) nie mogło powstać z niczego.
Tego nie kumam. Wszechświat nie mógł powstać z niczego, ale wszechwładny, działający świadomie twórca tak? To jest jakoś logiczne?
Poza tym fakt, że nie potrafimy czegoś wyjaśnić nie oznacza, że jest w tym jakikolwiek pierwiastek nadprzyrodzony. Większość z nas nie ma pojęcia, jak działa choćby komputer, ale mimo to nie zakładamy, że w dziale R&D Intela pracują magowie i alchemicy.
Wiara w gościa który rzuca piorunami z greckiego pagórka i dyma wszystko co się rusza łącznie ze zwierzętami. Mamy ci pogratulować?
No tak bo to przeciez duzo mniej legitne od wiary w goscia, ktory bedac swoim ojcem, levelowal na ziemi magie leczenia i inne czary. Odrazu nachodzi czlowieka ochota by w cotygodniowym rytuale zjesc symbolicznie jego cialo.
Facet podzielil sie czyms prywatnym, a reszta jak zwykle ma uzywanie. :D meritum tego watku to oficjalne odciecie sie od narzuconej przy narodzinach instytucji. I jezeli jest to dla autora w jakis sposob wyzwalajace i dajace ulge to why not, mozna pogratulowac, ze zrobil cos dobrego dla siebie i swojego samopoczucia.
Nie rozumiem jak ktokolwiek kto uwaza sie za wierzacego moze nasmiewac sie z innowiercow. Potepienie i ewangelizacja wynikaja z dogmatow ale nabijanie sie z fantastycznych zalozen innych wierzen to najzwyklejsze samozaoranie.
A czym się niby różni wiara w greckich bogów od wiary w typa, który podobno jest gdzieś tam w górze, ale nikt go nigdy nie widział nawet pomimo obserwowania wszechświata i lotów w kosmos oraz w to, że świat powstał w 7 dni, a pierwszymi ludźmi byli Adam i Ewa, których stworzył na swoje podobieństwo i w inne bzdety? Zanim zaczniecie wyśmiewać się z wierzeń innych ludzi spójrzcie na swoją religię.
Nawróciłem się. Także dzięki takim wątkom. Dzięki.
Zazdroszczę ludziom wierzącym wiary. Kiedyś bardzo mocno wierzyłem i było mi łatwiej.
Wróć do bogów sumeryjskich w końcu Jachwe był jednym z nich nie wiedzieć czemu po drodze o innych zapomnieli, ale np potop jest od Sumerów pewno jeszcze nie jedna opowieść w Biblii pochodzi ze starszej religii.
Wbrew pozorom dobry ruch gdyż jak ktoś nie uznaje kk to powinien się wypisać. Im więcej czynnie będzie pokazywalo brak wiary poprzez wypisanie się z kk tym słabszy będzie kk A jest to za silna organizacja która propaguje i ma negatywny wpływ na społeczeństwo więc jak nie uznajesz kk i/lub nie wierzysz wypisz się.
Po części rozumiem decyzję bo chociaż sam jestem raczej agnostykiem to nie dziwię się, że ktoś kompletnie nie chce należeć do całej wspólnoty KK.
Sam w pewnym momencie chciałem być poganinem żyjącym w zgodzie z naturą i leśną fauną, Varg Vikernes był moim idolem, a pójście do kościoła wywoływało u mnie odrazę... no, ale miałem 16 lat więc chyba jestem usprawiedliwiony.
I tak, pomimo apostazji, jesteś szczęściarzem, że Cię w dzieciństwie ochrzczono. Masz na duszy wyryty nieusuwalny "akt własności" Boga (tego jedynego i prawdziwego). "Właściciel" będzie Cię ciągle do siebie przyzywał. Obyś zdążył wrócić - jak Jaruzelski czy Oleksy. Oni też byli takimi szczęściarzami - mieli do czego wracać w godzinie śmierci.
Jahwe, mezopotamski El-Shaddaj, bóg gór, pełniący też funkcję boga wojny ("bóg zastępów" się nie wzięło też znikąd) toczący wojnę z podrzędnym syryjskim bóstwem płodności i deszczu, którego niektórzy nazywają Szatanem, to ma być ktoś kto mnie przyzywa ? Proszę sobie nie kpić, od dziecka czułem że blisko mi do Bogów Olimpu. Monoteizm to wielkie zło tego świata.
Nie wiem, wymienianie faktu nieusuwalności przyjętych sakramentów to zarzut? Zaznaczę tylko. Iż nie da się wykasować żadnego z sakramentów. Czy to chrztu, kapłaństwa czy namaszczenia chorych. Np. ksiądz dochodzący ze stanu kapłańskiego posiada ważne święcenia, których nikt łącznie z papieżem, odebrać mu nie może
To odważna decyzja, młody człowieku. I wielki ciężar - zostać apostatą. Będą Cię pokazywać placami. Będą spluwać na Twój widok. Krąg wyśle Twoim śladem list gończy, a Templariusze będą Cię tropić bez wytchnienia. Udaj się na Północ, gdzie Wolne Miasta opierają się sile Zakonu. Tam znajdziesz wytchnienie, którego szukasz. Być może.
I pamiętaj - Szarzy Strażnicy zawsze werbują.
Zazdroszczę ludziom wierzącym wiary
Ta wiara Iselora to zbyt mocna nie jest. Zmienia religie jak rękawiczki.
Moje późniejsze...doświadczenia religijne związane z ateizmem, agnostycyzmem, hinduizmem i buddyzmem, ostatecznie: hellenizmem
Pewnie już jest w odpowiednikach piekła w każdej religii którą porzucił. A kto wie czy za rok nie zacznie wierzyć w latającego potwora spaghetti.
Pieprzysz bzdury i obrażasz mnie. Jestem związany z hellenizmem ponad 10 lat. Długo poszukiwałem swojej ścieżki, ale byłem wtedy młody i głupi i nieco zbuntowany. Te poszukiwania zaowocowały krótkimi (mniej niż rocznymi) przygodami z buddyzmem i hinduizmem ale tego nie żałuję, bo wiem że to nie dla mnie. Ma to też swój pozytyw bo posiadam bardzo dużą wiedzę religioznawczą.
Nie, PSL jest neutralny w sprawach religii.
Gdzieś tam na jakimś profilu mogę zaznaczyć że jestem hellenistą. Czy że jestem apostatą? Nie wiem czy kogoś z wyborców będzie to specjalnie obchodzić, ale mam jakieś 4 lata na zastanowienie.
Umarł ateista. Staje przed świętym Piotrem i czeka na decyzję.
- Piekło - decyduje św. Piotr.
- Ale jak to piekło?
- No tak, piekło.
- Chcę rozmawiać z Panem Bogiem.
- Dobrze, zaraz wracam.
Św. Piotr idzie do Boga i mówi.
- Umarł ateista, ja zdecydowałem, że idzie do piekła, a on chciał rozmawiać z Tobą.
- Teraz nie mam czasu, powiedz mu, ze MNIE NIE MA.
Nie jestem ateistą ;)
^^Wole to.
Ciekawe, trzeba przyznać. Wiecie co?
Kiedyś założyłem wątek"Martwa cisza". Opisałem w nim co chciałbym robić w życiu. Nie przeszkadza mi w tym mój ateizm. Szacunek dla ciała oraz wiary człowieka którego przygotowuję do pochówku jest na pierwszym miejscu. Ludzie wierzą, maja swoje wiary, i to trzeba uszanować. Ja chcę im pomagać przeżyć ich stratę tak jak chcą...nie wierząc... Czy to czyni ze mnie potwora?
No i o czym mamy dyskutować?
Ps: nikt was nie pytał o to czy może was sprowadzić na świat, czy też nikt was nie pytał o to czy macie ochotę iść do szkoły. Co to jest w ogóle za argument że "nikt mnie nie pytał"?
To nie tak Stary ...zupełnie nie tak...
Gdyby w grę wchodziło obrzezanie, albo jakieś inne chore obrzędy to też pisałbyś takie głupoty?
Sneaky Snake -> wiedza nie grzeszysz widze :P obrzezanie jako zabieg religijny to tylko hmm maly wycinek calosci. Obrzezanie zapobiega wielu chorobom, niektore moga doprowadzic do bezplodnosci, zmniejsza ryzyko zlapania HIV i innych chorob przenoszonych droga plciowa.
hopkins -> znajdz se babe czula truskawa to same plusy przy dymaniu :D
No i dobra. Póki robisz to z własnej, nieprzymuszonej woli jest ok.
Nie wiem jakie to ma w praktyce znaczenie. Jestem ochrzczony w obrządku katolickim, ale od dawien dawna do kościoła nie chodzę, nie identyfikuję się z samą instytucją, deklaruję się jako agnostyk. W swoich oczach jestem więc apostatą, natomiast dla Kościoła polskiego wciąż jestem jego owieczką.
Jak wiadomo Kościół polski wprowadził wyjątkowo rygorystyczną procedurę apostazji, niezgodną ze wskazówkami Kurii Rzymskiej. Tylko w Polsce w pewnym momencie do przeprowadzenia skutecznie aktu apostazji potrzebni byli dwaj świadkowie. W innych krajach takich absurdów nie było. Dlatego sprawa jest mi już zupełnie obojętna, co sądzi sobie o mojej przynależności Kościół polski zupełnie mnie nie interesuje. Póki nie wrócą jakieś rygory prawne, jak w niektórych krajach muzułmańskich, póki nie pojawi się pomysł wprowadzenia tutaj zapisów o państwie wyznaniowym. Mamy taką dziwną władzę, takie dziwne czasy i takie dziwne społeczeństwo, że niczego wykluczyć nie sposób ;)
*"Obrządku katolickim"
Nie ma czegoś takiego jak obrządek katolicki
*"deklaruję się jako agnostyk"
Czyli jako osoba bez poglądów. A de facto jest tak że "pogląd" agnostycki jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Osoba określająca się jako agnostyk właściwie jest ateistą. Choć osobiście jestem zdania że pojęcie agnostyk należy usunąć. Bo jest ono puste poznawczo bo odnosi się do epistemologii a nie konfliktu wiara - niewiara. Tak BTW, pierwotnie gnostyk kto ktoś kto był wyznawcą sekty, która uważała za materię za coś negatywnego. I z tej materii należało się uwolnić. Dlatego też, protestuje przeciwko wykorzystywaniu słowa gnostyk, do określania swojej postawy względem wiara/niewiara
*"Jak wiadomo Kościół polski wprowadził wyjątkowo rygorystyczną procedurę apostazji, niezgodną ze wskazówkami Kurii Rzymskiej"
Ciekawe, jesteś ekspertem od prawa kanonicznego a nie wiesz że nie istnieje coś takiego jak "obrządek katolicki"? Obrządek może być; łaciński, grecki, bizantyjski, Asyryjski, Bizantyjsko-słowiański. Ale nie katolicki czy prawosławny czy protestancki
*"póki nie pojawi się pomysł wprowadzenia"
Świeckie państwo obraża moją wiarę. Nie życzę sobie zatem by państwo było świeckie lub neutralne światopoglądowo
Ko-o-ast-y ---> "A de facto jest tak że "pogląd" agnostycki jest nie do utrzymania na dłuższą metę. Osoba określająca się jako agnostyka właściwie jest ateistą." - jak rozumiem dla Ciebie nie ma różnicy pomiędzy "nie jestem pewien czy jacyś bogowie istnieją", a "bogowie nie istnieją"? Jeżeli tak, to może już się dalej nie ośmieszaj.
Ko-o-ast-y --> agnostyk =/= ateista
Ko-o-ast-y - ale wiesz, że gnostycyzm nie ma wiele wspólnego z agnostykami? ;)
Agnostyk to człowiek, który nie feruje wyroków, jeśli nie ma wystarczającej ilości danych. Jeśli nie da się czegoś dowieść, to agnostyk stwierdza, że wie, że nic nie wie.
A to, że ty chciałbyś usunąć to pojęcie ze słowników świata, to chyba należy traktować jako dziwactwo, nic więcej.
Być może popełniłem błąd używając nieprecyzyjnego i upraszczającego określenia "obrządek katolicki", ale jednak jest to określenie, mimo wszystko, zrozumiałe. Natomiast ty, zdaje się, nie do końca rozumiesz znaczenia słów.
Nie życzysz sobie by państwo było świeckie? W XXI wieku? Też mam to traktować jako dziwactwo? Czy jako fanatyzm religijny? Każde cywilizowane państwo jest świeckie. I z tym też się musisz pogodzić, czy ci się to podoba czy nie, podobnie jak z istnieniem w słownikach słowa "agnostyk". :D
Ależ ja doskonale wiem co to znaczy agnostyk. Ktoś kto zawiesza osąd nie wierzy w Boga, czyli jest ateistą. I tyle. Równie dobrze można powiedzieć tak "nie da się empirycznie wykazać tego że Bóg jest. Ale w niego wierzę" czy zatem jestem agnostykiem? Nie. Tak jak mówię, pojęcie puste poznawczo
*" ale jednak jest to określenie, mimo wszystko, zrozumiałe"
Nie jest
*"Nie życzysz sobie by państwo było świeckie? W XXI wieku?"
Oczywiście. Zważywszy na fakt jak wprowadzano te idee świeckości państwa w umysły ludzi... I co to ma do rzeczy że mamy XXI wiek?
Ale ja nie twierdzę z przekonaniem, że Boga czy bogów nie ma. Ja po prostu nie wiem. Ateista wyklucza istnienie bogów, ja pozostaję w swojej ignorancji. Dlatego istnieje owo rozróżnienie pojęć.
Z uczciwości, symbolicznie, dla siebie, dla spokoju ducha więc po co ten wątek?
Nie jestem ekspertem ale myślę, że doświadczenie bliskie śmierci skutecznie człowieka nawraca. Wiem, że wiele ludzi twierdzi, że nie boją się śmierci, ale jak dla mnie to zwykle pierdolele. Po prostu jeszcze im nie spojrzała w oczy.
Strach to potężne narzędzie. W końcu religia nie opiera się tylko na obietnicach raju.
czyli co - wierzacy to tchorze, bojacy sie smierci i posmiertnej kary?
Jak ci przyloze lufe do czola albo zagroze ze bede gwalcil na twych oczach twa corke/siostre/matke - wybierz sobie - to tez wykrzykniesz ze jestes ateista, agnostykiem albo wyznawca Odyna (bo tak sobie zazycze), myle sie? Dokladnie na tej zasadzie niektorzy staja sie pod koniec zycia religijni, ale nie ma w tym wiary jest TYLKO strach.
PS. Jestem ateista, nie boje sie smierci, a tego co jest przed nia - agonii, bolu, zaleznosci od innych, upokorzenia gdy np. srasz w pampersy etc. Miliardy lat mnie nie bylo, teraz jestem, za chwile znow mnie nie bedzie i mina kolejne miliardy lat. Ot i wszystko, zadna wiara w Jezuski, klepanie paciorkow etc, nie jest mi w zyciu do niczego potrzebne.
Swoja droga jak wyglada zycie wieczne wedle nauk katolicyzmu, mozesz objasnic? Bo latanie z harfa z chmurki na chmurke i spiewanie "hosanna" zdaje mi sie nieco nuzace tak po pierwszym milionie lat.
Dokladnie na tej zasadzie niektorzy staja sie pod koniec zycia religijni, ale nie ma w tym wiary jest TYLKO strach.
Strach przed czymś w co nie wierzą?
Przy naszym obecnym poziomie wiedzy o życiu, wszechświecie i całej reszcie(tm) przekonanie o tym, że po śmierci nie ma absolutnie niczego jest tyle samo warte co wiara w Jezuski, latanie po chmurkach, reinkarnację czy harem dziewic. Ot jaka tam wizja komu bardziej leży.
Niezły kabaret. Nieuki edukują innych nieuków, żeby zastąpić brednie w ich głowach nowymi bredniami. Mamy rok 2020, a Polacy wciąż nie znają podstawowych pojęć i myślą, że agnostycyzm to coś pomiędzy ateizmem i wiarą.
Jak pytają cię czy wierzysz w X, to albo wierzysz, albo nie. Wiara w X jest wartością binarną. Wiara to nie jest wiedza i zarówno wierzący, jak i ateista mogą powiedzieć, że nie mają pewności czy X istnieje, ale w niego wierzą lub nie.
Naprawdę tak boicie się przyznać, że jesteście ateistami? Co się stanie, jak się przyznacie? Mama na was nakrzyczy?
Jestem ateista. w czym problem, o góró? Przy czym nie moge dac ci 100% gwarancji, ze Boga (raczej Kreatora, zeby bylo jasne ze nie o "panbucka" z swia broda mi chodzi) nie ma, bo tez tego w zaden sposob nie dowiedziono (tak samo jak tego, ze jest). A jesli nawet Kreator jest nie ma nic wspolnego z tym, co w Biblii opisano.
To kim jestem twoim zdaniem?
Przewiń wątek odrobinę do góry, to domyślisz się, że nie ty jesteś adresatem tego posta, miszczuniu.
A na twoje pytanie odpowiada wykres, który wkleiłem. Wszystko wytłumaczone jak krowie na rowie.
Po pierwsze wiem, ze nie do mnie ale urokiem for DYSKUSYJNYCH jest to, ze mozna sie wlaczyc w cudza dyskusje. A skoro wykres wyjasnia wszystko, to po co TY gledzisz tyle?
Ja jednak jestem ciekaw jak TY umiejscowisz ateiste, ktory nie wyklucza ze jakis tam Kreator jednak jest.
No i wykres nic mi nie mowi o tym, co czeka mnie przez wieczonosc po smierci, jak jednak uwierze w Bozie. W piekle mniej wiecej wiem, ale co w raju, panie, co w raju? Co bede robil przez wiecznosc? W islamie to maja jakeis konkrety (77 dziewic i chlansko bez kaca), a co wy oferujecie?
"Odpowiedz mi!!!!!!"
"Dlaczemu mi odpowiadasz???!!!! Przestań ględzić!!!!!!!"
Według wykresu jesteś na zielonym polu. Tak trudno przeczytać? Wszytko trzeba ci tłumaczyć jak małemu dziecku?
Nie wiem co rozumiesz przez "wy", bo nic o swoim stanowisku nie pisałem, ale tak tylko żeby pokazać ci, jak bardzo się mylisz i zasygnalizować, żebyś przestał dopieprzać się bez powodu do innych niczym pisowiec w komentarzach onetu: też jestem na zielonym polu.
Zabawne, bo tu NIE MA zielonego pola.
Ale jesli jako dyskusje rozumiesz "JA mowie, reszta slucha" to prosze bardzo, to sobie DYSKUTUJ sam ze soba, nie ma problemu. Jest szansa, ze wygrasz te dyskusje wtedy.
PS Strasznie unikasz odpowiedzi na to, jak wyglada chrzescijanska wizja raju. Az tak nudno tam jest?
Ale spoko, postaw jeszcze wiecej znaczkow zapytania i wykrzyknikow, bedziez bardziej przekonywujacy w mowieniu niczego.
Wybacz, nie wiedziałem, że rozmawiam z kobietą. Dla mnie jasnozielony to zielony. Jak ty by powiedziała na ten kolor na obrazku u góry po prawej, ten z napisem "Agnostic Atheist"? Seledynowy?
Gdybyś pytała wierzącego chrześcijanina jak wygląda jego wizja zaświatów, to pewnie coś tam by powiedział, bardziej sensownego lub mniej. Ja mogę odpowiedzieć tylko: zapytaj wierzącego chrześcijanina.
To monitor ustaw jak należy. Z przeczytaniem tych kilku krótkich opisów z obrazka też miałeś problem?
Niuniek, na agresje dobra jest melisa.
To albo nie działa, albo za mało jej pijesz, bąbelku ty nasz.
Uważasz, że po twoich popisach tutaj zasłużyłeś na coś lepszego? A ten obrazek z rysunkiem kuśki jak bardzo jest wyrafinowany, tak w skali od 1 do 10?
"dla mnie to raczej niebieskawy, a nie zielony."
Spróbujmy raz jeszcze.
R: 240
G: 252
B: 127
"Color #f0fc7f contains mainly GREEN color."
Cerebris - mowie o swoim subiektywnym odbiorze, na litosc. Dla mnie zielony to jednak zielony jak zaba czy lisc na wiosen, temu dla mnie jest blizej niebieskiego. Jezus maria, ale afera...
Kojima - moge ci zrobic wykres "zajebistosci/wyrafinowania" i ten screen oraz cie tam zaznaczyc, jesli to dla ciebie takie wazne. W sumie bedziecie blisko. Dlatego go wrzucilem.
To nie żadna afera, lififter, tylko fakt, że niebieskiego jest tutaj najmniej. Ja już skończyłem. :]
To dla mnie tak samo ważne jak dla ciebie ważna była w tym wątku rzeczowa dyskusja.
Wiec - kurde - nie lekcewaze takich sygnalow.
To abstrahując o kolorów. Spytam już trzeci albo czwarty raz. Czemu po prostu nie doczytałeś z wykresu, że znajdujesz się w polu z napisem "Agnotic Atheist"? W swojej pierwszej odpowiedzi napisałeś niemal słowo w słowo to samo, co widać u góry i po prawej na moim obrazku, ale i tak domagałeś się, żeby wszystko ci wyjaśniać jak dziecku. Może jednak wcale nie chodziło ci o rzeczową dyskusję tylko o obrzucenie kogoś błotem?
Dla mnie to jest żółty. Sprawdzałem na telefonie i dwóch monitorach. Żadnego zielonego tam nie widzę. Ratunku.
Tu nie ma zielonego pola.
Na awatarze Iselora postać jest zielona. Porównaj sobie jej kolor do 'zieleni' z wykresu i powiedz mi, że to ten sam kolor.
Nie istnieje cos takiego jak agnostik atheist! Czego nie potrafisz zrozumiec? Narysowales w paint jakis glupi graf i na nim opierasz swoje wywody,
Zdemaskowałeś mnie. Kolor zielony też sobie zmyliłem. Taki kolor w ogóle nie istnieje!
Jeśli wolisz, to znalazłem w internecie taką niebieskawo-szarawą wersję.
Oj, dziubasku ty.
Taka przypowieść.
W pewnym miejscu inwestor zamierza zbudować pole golfowe. Zniwelowal teren, polozyl murawe, nawodnił etc. Czeka aż się trawa przyjmie i dobrze ukorzeni.
Tymczasem gdzieś w zakamarku budowy zaległy się mrówki. A że trawka zielona, zraszacze działa, a harmider budowy odstraszyl ptaki, to mrowki maja idealne warunki i mnoza się jak opętane,. Tak im dobrze, ze az z nadmairu wolnego czasu zaczynają się zastanawiać i filozofować. I wymyslily sobie, ze ten idealny dla nich swiat stworzyla pewna Istota, zwana Wielka Mrówą (WM). WM stworzyła cały ten ogromny świat tylko po to by mrówki miały gdzie zyc, i oddala go mrowkom do zasiedlenia. Same mrowki to rzecz jasna również dzielo WM, który to uczynil z nich krolow tego swiata, a same mrowki sa stworzone na obraz i podobieństwo WM. Mrowki zatem czcza Wielka Mrowe i chwala jej laskawoc, zanoszą do niej modly, dziekuja za to, ze swieci slonce i pada deszcz, stawiaja jej swiatynie itd. Niestety nie zdaja sobie sprawy, ze dokładnie w tym miejscu, gdzie maja mrowisko inwestor zaplanowal budowę garażu dla meleksów. I za tydzień wjada tam buldozery by wykopac fundamenty.
Inwestor oczywiście nie zdaje sobie nawet sprawy, ze mrowki tam sobie zyja, a gdyby nawet to przecież nie przeniesienie garażu w inne miejsce, bo to by były duże koszta i same problemy, wiec tak czy siak budozery tam wjada...
Tak mniej więcej widze Boga, jeśli jest, mroweczki.
Fejk, mrówki nie biorą kredytów we frankach.
Wciąż nie wiem na jakiej zasadzie działają odpowiedzi. Czasem mam odpowiedz czasem nie.
Hej smug, dalej robisz w tej gazecie? :p
Tak, jak pisałem, nie jestem ekspertem.
Ja wierzę a co kto inny robi to jego sprawa.
Smuggler wrzuć fotę kota:)
...to nie jest gazeta. Tak, dalej tam robie.
Za wrzutke foty na zyczenie biore 1000 zl :)
To uczucie gdy dwóch ateistów w temacie z kategorii religia triggerują się bardziej nawzajem niżli osoby wierzące...
https://www.youtube.com/watch?v=Ed5Bh_DbHPU
Ten żart jest zabawniejszy niż sądzisz, bo celem było uzmysłowienie ateistom-agnostykom, że też są ateistami. A że największy ból czterech liter dostał ateista-agnostyk, który wie, że jest ateistą i sam nie potrafi wyjaśnić, z czym właściwie ma problem? To jest jeden z wielu uroków internetu.
Ateiści nie są agnostykami. Mylisz pojęcia. Jeżeli jeden odpowiada "nie", a drugi odpowiada "może tak, a może nie" to to nie jest to samo. Nie rób z siebie kretyna w temacie o którym tylko myślisz że masz pojęcie.
Nie, ale mogą być. Zapoznaj się z właściwymi definicjami. Obrazek, który zamieściłem pozwoli ci właśnie nie zrobić z siebie kretyna. Chociaż okazało się, że z odpowiednim nastawieniem nawet i temu niektórzy mogą nie podołać.
Nie, ale mogą być. Zapoznaj się z właściwymi definicjami.
Ty mówisz o stopniowaniu agnostycyzmu. Nie tłumacz mi czym jest agnostycyzm, chwilowo byłem kiedyś agnostykiem. Agnostycyzm jest właśnie pomiędzy wiarą i niewiarą i wrzucanie we wszelkich statystykach agnostyków i ateistów do jednego wora to absurd.
Nie, agnostycyzm nie jest "pomiędzy" i się nie stopniuje. I nie wrzucam wszystkich do jednego wora. dlatego napisałem "mogą być". Skoro nie rozumiesz krótkiego posta na forum, to po co zabierasz się za skomplikowane sprawy związane z religią?
Skoro nie rozumiesz krótkiego posta na forum, to po co zabierasz się za skomplikowane sprawy związane z religią?
Doskonale wiem czym jest agnostycyzm a o religiach mam większe pojęcie od ciebie i twoich kolegów.
dlatego napisałem "mogą być"
Tyle, że w wątku jest mowa o agnostycyzmie. Ateizm to zupełnie inne pojęcie. Fajny obrazek wstawiłeś, ale go wcale nie rozumiesz. Myślisz, że istnieją tylko 4 skrajne postawy i nie ma nic pomiędzy. Agnostyk może być ateistą lub deistą. Albo żadnym z nich. I wtedy jest w tej czerwonej kropce. I o tej grupie jest mowa w tym wątku.
I tak, jest coś takiego jak stopniowanie. Możesz wychodzić z założenia, że nie wiesz czy bóg istnieje i obie opcje są tak samo prawdopodobne. Możesz myśleć, że nie wiesz czy bóg istnieje i być jednocześnie sceptyczny do faktu jego istnienia. A możesz też być przekonany, że Boga na pewno nie ma. I mnóstwo innych postaw. Jest dużo więcej postaw niż te 4 skrajne. I nie da się sklasyfikować czyichś poglądów na podstawie dwóch pytań (wierzysz? wiesz, masz pewność?), bo problem jest jednak nieco bardziej skomplikowany.
I nie wmawiaj innym, że są ateistami, bo pogląd agnostycyzmu nie oznacza, że automatycznie jesteś też ateistą. Zupełnie dwa różne pojęcia.
Obrazek ma pomóc rozróżnić dwa różne pojęcia, ale jak widać tobie za bardzo on nie pomógł.
Agnostyk może być ateistą lub deistą. Albo żadnym z nich. I wtedy jest w tej czerwonej kropce.
Nie. Wtedy jest w żółtym polu. To naprawdę nie jest trudne.
I nie wmawiaj innym, że są ateistami, bo pogląd agnostycyzmu nie oznacza, że automatycznie jesteś też ateistą.
Nie. Możesz być też teistą. I to też jest uwzględnione na obrazku. Najpierw zrozum podstawy, a potem filozofuj.
Podoba mi się stwierdzenie, że cztery kategorie to za mało. Ale kiedy była mowa o trzech, to jakoś pretensji nie było.
Kojima Twoje wywody nie maja zadnego poparcia w faktach :)
A jakie to fakty, hopkins? Odnalazłeś człowieka, który wierzy w boga w połowie albo jest przekonany o jego istnieniu na 85%?
Kojima to cie zaskoczę, bo jest dużo więcej kategorii niż cztery.
A co jeśli dopuszczasz możliwość istnienia jakiegoś bytu, ale obecnie jest martwy albo nie interweniuje w ludzkie żywoty, ogólnie mówiąc ma wywalone? Co jeśli jednocześnie dopuszczasz możliwość, że nie było żadnego bytu, życie na Ziemi powstało przez przypadek. Ateista czy deista?
Koasty powie, że ateista, w końcu każdy kto nie jest żarliwym wyznawcą jakiekolwiek Boga to ateista, co powiesz ty?
A co jeśli dopuszczasz możliwość istnienia jakiegoś bytu, ale obecnie jest martwy albo nie interweniuje w ludzkie żywoty, ogólnie mówiąc ma wywalone?
No to na pewno agnostyk. Ale nie napisałeś czy w niego wierzysz, więc nie wiadomo czy teistyczny, czy ateistyczny.
Co jeśli jednocześnie dopuszczasz możliwość, że nie było żadnego bytu, życie na Ziemi powstało przez przypadek.
Dopuszczasz możliwość, że Boga nie ma, a więc dopuszczasz też możliwość, że Bóg jest. No to agnostyk. Ale znowu nie napisałeś, czy wierzący.
Z czym masz tak naprawdę problem?
Może po prostu agnostyk? Jak mogę wierzyć lub nie wierzyć jeżeli nie wiem dokładnie w co. W którego dokładnie Boga pytasz czy wierzę? Jak miałbym praktykować wiarę w Boga, który nie wiem jaki jest? Bo jeśli pytasz czy wierzę w katolickiego Boga i że pójdę do nieba lub do piekła po śmierci to nie, nie wierzę w to. Jeżeli jakiś Bóg istnieje to raczej nie jest taki jakiego go opisuje większość religii. Dopuszczam możliwość istnienia jakiegoś bytu, który stworzył świat. Dopuszczam też możliwość jego nieistnienia. A czy w niego wierzę? Co to ma znaczyć? Jak miałbym praktykować wiarę w taki byt? Nie powiedziałbym, że wierzę. Ale niewiara oznaczałaby, że nie dopuszczam możliwości istnienia takiego bytu. No to ateista czy teista?
Przecież ty nie rozumiesz (albo udajesz, że nie rozumiesz) podstawowych pojęć i nawet w jednym poście stosujesz zamiennie wiarę, wyznawanie i przekonanie. Po co pytasz o wiarę, skoro odpowiedzią ma być agnostycyzm (lub gnostycyzm)? To jakbyś na pytanie czy masz cukrzycę odpowiadał "lubię placki".
Widzę, że masz srogo wywalone na kwestie teologiczne i to nie one skłaniają cię do pisania w tym wątku, więc spytam jeszcze raz: z czym tak naprawdę masz problem?
Skonczylem zajmowac sie wazniejszymi sprawami i wrocilem to mniej waznych spraw. Po *glebniejszym przyjrzeniu sie sprawie wyszedl mi taki wykres (mozliwe, ze normalni ludzie nie ogarnia, bo to wyzsza technologia) :
edit: zostawiam glegniejszym, bo to superasny wyraz
edit2: zauwazylem wiecej bledow, ale nie chce mi sie! Nie umniejsza to faktowi moim badaniow!
Widzę, że bardzo cię to rozwścieczyło, hopkins. To dobrze. Dobrze widzieć, że jednak myślisz o tym temacie. Fakt, że panicznie boisz się odpowiedzieć merytorycznie i wolisz wklejać obrazki, z których tylko ty się śmiejesz, ale jednak temat cię zajmuje. Może dzięki temu w końcu kiedyś zaczniesz myśleć czym jest wiara, a czym pewność istnienia.
Wczoraj byłem lekko niedysponowany, więc chciałem z tego powodu napisać, że Kojima dalej nie ma jak pisać pod swoją prawdziwą ksywką. Niestety skończyły mi się grafy i wykresy.
Tak, to jest powód twojej frustracji. Nie to, że zobaczyłeś informację, która godzi w twoją błędną wizję świata i teraz od kilku godzin wściekasz się z tego powodu.
Najwyraźniej nie.
Specjalnie na potrzeby twojego jałowego bełkotu sięgnąłem do mojej biblioteczki:
Słownik filozofii pod redakcją Adama Aduszkiewicza, wydawnictwo Świat Książki:
(gr.), postawa filozoficzna głosząca niepoznawalność tego, co istnieje (w tym sensie wiąże się ze sceptycyzmem); w węższym znaczeniu nauka o niepoznawalności Boga, głoszona bądź po to, by w ten sposób stworzyć miejsce dla wiary (Augustyn), bądź po to, by postulować istnienie rzeczy samej w sobie jako czegoś, co stoi poza zjawiskami (I.Kant), czy wreszcie po to by pryncypialnie odrzucać wszelką filozofię spekulatywną.
Zerknijmy do drugiego źródła: Religie świata. Encyklopedia PWN:
agnostycyzm - stanowisko filoz. i teol. wykluczające możliwość poznania absolutu (Boga), ogranczające możliwości poznawcze człowieka do zjawisk zmysłowych, negujące częściowo lub całkowicie możliwośc poznania obiektywnej rzeczywistości, a zwł. możliwość poznania"istoty" rzeczy, natury związków przyczynowych i prawidłowości rozwojowych, występujących w świecie. (...) termin a. wprowadził w 1863 Th. Huxley (...); mianem tym określił on stanowisko przeciwstawiające się zarówno teizmowi jak i ateizmowi(...) Klasycznym przykładem zachodniego a. są poglądy sofisty Protagorasa z Abdery, który niepewność wiedzy o bogach uzasadniał nie tylko za pomocą racji poznawczych, lecz także krótkością życia. (...) Pod koniec XIX wieku pojęciu a. nadano inne specyficzne znaczenie: a. jako postawa poznawcza został umieszczony między teizmem a ateizmem i określony jako stan niemożliwości filoz. stwierdzenia istnienia ani nieistnienia Boga. Takie właśnie rozumienie a. podzielał Huxley a wraz z nim m.in. Spencer, Russel, Otto. Do rozwoju tak rozumianego a. przyczynił się D. Hume, przeczący możliwości osiągnięcia wiedzy wykraczającej poza fakty (...).
Ja mam potężny księgozbiór filozoficzny i religioznawczy. Ty zaś napchałeś sobie głowę kolorowymi obrazkami z neta i starasz się zaciekawić tym innych.
No fajnie, fajnie. Dowiedziałeś się, że agnostycyzm odnosi się do kwestii nierozpoznawalności / niemożliwości poznania Boga. Czyli to, o czym wczoraj pisałem.
A wiesz też, że teizm i ateizm nie odnoszą się do rozpoznawalności, tylko do wiary? I to nie są jednoznaczne pojęcia?
No fajnie, fajnie. Dowiedziałeś się, że agnostycyzm odnosi się do kwestii nierozpoznawalności / niemożliwości poznania Boga. Czyli to, o czym wczoraj pisałem.
Czyli pisałeś o agnostycyzmie teologicznym, który nijak się ma do agnostycyzmu filozoficznego, z jakim mamy do czynienia gdy ktoś mówi że jest agnostykiem.
A wiesz też, że teizm i ateizm nie odnoszą się do rozpoznawalności, tylko do wiary? I to nie są jednoznaczne pojęcia?
Mam dosyć twojego trollowania. Doskonale rozróżniam te pojęcia.
I jak dla mnie EOT. Na przyszłość staraj się o sensowne źródła, nie kwadraciki z neta.
Pisałem o agnostycyzmie. To czy będzie on teistyczny, czy ateistyczny zależy już od tego czy wierzysz, czy nie.
Już dobrze, nie wciekaj się. Może Atena doda ci na tyle mądrości, żebyś to zrozumiał.
Smug, tylko żartuję :) jak tu zimno, jak tu parno daj mi fotę kota za darmo :D
Jak tu zimno, jak wiatr siecze, ze schroniska weź człowiecze.
Moim zdaniem apostazja jest bezsensowna, jak zresztą obrzędy czy religie które czczą wyimaginowane istoty. Mimo wszystko zawsze byłem zainteresowany z jakich powodów człowiek jest gotów w nie wierzyć. Dlaczego wierzysz ?