W tym roku przerwałem swój już trzeci kierunek studiów. Na każdym z nich byłem po pół roku. Trochę jest mi z tym źle, bo czuję się przez to niekomfortowo, szczególnie wśród rówieśników. Nie było to spowodowane raczej moją niechęcią do nauki, bo ta zawsze szła mi dobrze (patrząc na wcześniejsze lata edukacji). Myślę, że było to spowodowane mało sprecyzowanym pomysłem na ścieżkę zawodową i zmiennymi pomysłami odnośnie mojej przyszłej branży. Dotychczasowe kierunki raczej nie przynosiły mi satysfakcji. Mimo wszystko próbuję dalej i od października wracam na (mam nadzieję) mój przemyślany kierunek studiów, bo w mojej ambicji jest te studia skończyć, szczególnie że mam już ustalony plan co do mojej kariery. Czy się uda? Czas pokaże...
Trochę martwi mnie fakt, że 22 na karku a ja rozpoczynam dopiero swoje lata akademickie kiedy niektórzy już w tym wieku bronią swój pierwszy tytuł.
Otworzyłem ten wątek dla dyskusji, jak było w Waszym przypadku? Czy jest ktoś kto również manewrował pomiędzy różnymi kierunkami studiów? Jak dzisiaj wygląda wasze życie zawodowe?
Problem jest taki, że jeśli studiujesz gdzieś przez pół roku to nijak nie poznajesz tego, co studia mają Ci do zaoferowania. Pierwszy semestr jest zazwyczaj do odsiania czarnych owiec, dopiero potem zaczynają się zajęcia związane stricte z kierunkiem.
Po części się z Tobą zgadzam natomiast uważam że po pół roku można już wypowiedzieć się co nieco na temat kierunku
Pewnie, że można. Tylko, że prawdziwe oblicze danego kierunku poznaje się na przestrzeni lat, pierwsze pół roku może odrzucić Cię wtedy, gdy naprawdę nic Ci nie pasuje, a taki przypadek wynika według mnie tylko z faktu braku wcześniejszego poznania specyfiki kierunku, na który aplikujesz.
Z drugiej strony głupotą byłoby zostać na kierunku, który Ci nie odpowiada - bo z tego nic by i tak nie wyszło.
Pamiętaj, że żeby prowadzić pomyślną karierę zawodową wcale nie musisz skończyć żadnych studiów, a często nawet po skończonych studiach absolwenci zajmują się kompletnie czymś innym. Jeśli jednak chcesz skończyć jakieś studia, to życzę Ci powodzenia w odnalezieniu kierunku, który Ci będzie pasował.
Życie to nie wyścigi, nie ma żadnego licznika który sprawia że ktoś kto zaczyna na juniorskim stanowisku o 3 lata później jest pracownikiem gorszego sortu. Znam wypalonych zawodowo ludzi którzy po czterdziestce zaczynali prawie od zera i są zadowoleni.
Rozumiem podejście bo ja na studiach też miałem kolegów którzy zaczęli pracować wcześniej ("kurde, jemu już leci staż") i czułem się mniej kompetentny, ale na rynku szuka się ludzi chcących się rozwijać, komunikatywnych i z głową na karku, a nie tych którzy przeszli studia najwcześniej jak się tylko da.
Jedyny zarzut jest taki że jeżeli podejmuje się decyzje powinny być bardziej odpowiedzialne, łażenie na studia bo "może się spodobają" to strata czasu i energii. Wbrew temu co wmawia się licealistom i studentom, "rok w plecy" to nic strasznego, ale jak można uniknąć poślizgów to powinno się to robić.
Zgadzam się z Tobą. Niestety w moim przypadku są to już 3 lata. Oczywiście nie leżę na plecach przez ten czas w oczekiwaniu na kolejny rok akademiccki, bo mimo kilku zmian pracy jestem aktywny zawodowo. Bardzo bym chciał żeby było to już moje ostatnie i pomyśle podejście :)
Ukończyłem jedne studia, w zawodzie nie pracuję ale to nie był stracony czas. Mając 28 lat rozpocząłem kolejne, myślisz, że kogoś obchodził mój wiek? Te przerwałem po 3 latach bo nie widzę siebie jako "naukowca". Ale kolejne przydatne doświadczenie.
Żaden kierunek nie jest "usłany różami". Jest część teoretyczna, specyficzna dla każdego kierunku i konieczność samodzielnej pracy i nauki. Dopiero w pracy jest okazja nauczyć się tego co faktycznie jest potrzebne, na bazie wcześniejszej nauki - czyli, jeśli nawet ukończysz inny kierunek studiów, są części które nadal będą przydatne zawodowo.
Przynajmniej ja to tak widzę.
Skończyłem 2 letnie policealne i czasem mam tyle samo a czasem i więcej jak ci po 5 latach, studiować trzeba umieć, niektórzy kończą studia i pracują tam gdzie zaczynali np gestochowa a takich jest duży %
Jak tak zmieniasz to pewnie jakies humanistyczne gownokierunki, co biora z lapanki i potem prace max w macu masz.
Dzisiaj synek liczy sie tylko specjalizacja jesli chcesz sie liczyc i zarabiac kase.
Polskie studia sa jakies 50lat za tym co dzieje sie na swiecie i realiami. W dobie internetu i specjalistycznych forum, lazenie, chlanie i sluchanie starych dziadow w przepelnionej sali mija sie z celem.
Nauczyc sie angielskiego, napieedalac 24/h waskiej specjalizacji ze specjalistycznych for i materialow. I nauczysz sie 1000000% wiecej niz "studiujac".
Ale jak ty drame robisz bo masz 22lata i studia cie nie pasuja, to raczej sukcesow nie wroze. Tutaj trzeba naaaapedalac non stop i kasiore trzepac a nie sie uzalac.
Finanse i rachunkowość -> inżynieria produkcji -> informatyka. To tak bardziej ścisłe niż humanistyczne chyba