Właśnie dotarła do mnie informacja o tym że Terry Jones jeden z bardziej charakterystycznych członków Monty Pythona, odszedł do krainy wiecznych łowów. Zmarł w wieku 77 lat.
Wspaniały komediant i aktor.
Odtąd zawsze patrz w jaśniejszą stronę... śmierci, Terry.
Monty Python to zjawisko absolutnie wyjątkowe i niepowtarzalne. W Polsce byli popularni szczególnie, może dlatego, że ich humor jakoś muzycznie rezonował w szarej, komunistycznej rzeczywistości i korespondował z naszym poczuciem i wyczuciem absurdu.
Zawsze będę go pamiętał z charakterystycznego piskliwego i mocno akcentowanego sposobu wypowiadania się, niemalże satyrycznego. O tym że zawsze pakował się w rolę kobiet (choć nie zawsze, bo Eric Idle bardzo też lubił taką konwencję) nie wspomnę, bo każdy kto łyknął Python'ów doceni jego wielki kunszt aktorski.
w zyciu wazne jest by umiec sie smiac ze wszystkiego i do samego konca
Matka Briana zmarła?
O kruca...
A może on tylko drzemie lub przypuszczalnie usycha z tęsknoty za fiordami...
Typowy brytyjski humor. Nie trafia do każdego.