Syndrom Wiedźmina, czyli dlaczego Dracula z Netflixa sobie poradzi
Osobiście nie polecam. Pierwszy odcinek mimo głupot dawał nadzieję na coś klimatycznego jednak drugi już tylko dobijał żeby w trzecim pokazać, że można jeszcze gorzej.
inteligentne, wisielcze dialogi;
znakomicie grany przez Claesa Banga Drakula: błyskotliwy, zabawny i okrutny;
przeciwstawiona hrabiemu siostra Van Helsing (Dolly Wells) – prawdziwa perełka;
...ich pojedynek to najlepsze, co przytrafiło się temu serialowi;
Zgodzę się tylko częściowo w punkcie samego Draculi który był dobrze zagrany mimo iż według mnie brakowało mu klasy i postać była za bardzo "obrzydliwa"(zło tutaj powinno być bardziej pełne klasy, przyciągające i kuszące).
Natomiast postać Agaty i jej pojedynek z Draculą to tragedia. Przykładowy dialog:
- Na pytanie Draculi kim jest siostra Agata mamy jej odpowiedź "Twoim najgorszym koszmarem. Wykształconą kobietą z krucyfiksem."
Postać Agaty jest kreowana na odważną, silną i inteligentną tyle, że sposób w jaki twórcy to jest po prostu odrzucający. Postać robi kretyńskie rzeczy, a to świat dostosowuje się w absolutnie nie logiczny sposób do tej głupoty. Doprawdy można tworzyć silne i ciekawe kobiece postaci ale w tym serialu jest to po prostu absolutnie źle rozwiązane. Miał być kobiecy Szerlok, a jest mało wiarygodna irytująca postać która nie pasuje.
Ogólnie serial ma bardzo dużo głupot które połączone są często z typowymi dla Netflixa tematami jak silne kobiety, homoseksualizm czy też rasizm względem czarnoskórych jednak robi to w tak przerysowany, głupi, bezsensowny i na siłę sposób, że widza to po prostu odrzuca.
Jak tylko 3 odcinki,to pewnie kiedyś zobaczę. Ale nie wiem. Jakoś Dracula przestał mnie jarać, po jakichś dwóch filmach :D
"Przy tym wszystkim jestem pewny, że Drakula zyska sympatię widzów i odniesie przynajmniej umiarkowany sukces."
Wystarczy przeczytać recenzje użytkowników imdb, wysoką ocenę dają ci co tylko obejrzeli pierwszy odcinek. Reszta ma dokładnie taki sam schemat:
1 odcinek - świetny
2 odcinek - nieporozumienie
3 odcinek - dno
Dwa pierwsze odcinki świetne! Ostatni... rozczarowanie, jakby nie z tego serialu. Claes Bang genialny.
Dno jak wszystko z Netfliksa prócz Narcosa i Last Kingdom.Omijać z daleka.
Nawet mając gotowy scenariusz potrafią wszystko , w innych przypadkach nawet czołowi aktorzy nie pomogą (Portman/Will Smith)...Ale tak to jest jak się idzie w ilość nie jakość.
Darujcie sobie tego gównianego Draculę, lepiej obejrzeć Mesjasza.
Drugi odcinek najlepszy, trzeci ma dobre tylko zakończenie. O pierwszym nie ma co pisać, bo jak się kończy, to nie wiadomo co myśleć. Ogólnie rzecz biorąc... Ten mini serial jest naprawdę dobry :D
Pierwszy odcinek nierówny ale z przyjemnością da się obejrzeć. Drugi gorzej, jednak miał swój klimat. Trzeci to jakieś totalne nieporozumienie, do oglądania motywowało mnie tylko aktorstwo Claesa Banga.
No ma ten serial coś takiego że pewnie zobaczę go do końca. Jednak myślę że w przypadku wróżenia temu serialowi sukcesu poniosła recenzenta ułańska fantazja (choć doceniam asekurację w postaci stwierdzenia "umiarkowany sukces").
Ten serial to nieporozumienie.
Może by coś z tego było, gdyby twórcy zamiast skupiać się na wciskaniu ideologii LGBT, postanowili dopracować fabułę.
Zamiast ciekawej historii, mamy biseksualnego Draculę, wojującą feministkę Agathę Van Helsing, parę gejów i nie trzymającą się kupy opowieść z całą masą idiotycznych zachowań bohaterów. Bram Stoker się w grobie przewraca...
Z całym szacunkiem, ale nie jestem w stanie zrozumieć osób, którym się ten serial podobał. Może to kwestia mojego wieku, pewnie za stary już jestem na większość tych współczesnych wypocin, których twórcy skupiają się nie na tym co trzeba. Kolejna po "Wiedźminie" wydmuszka, która mogła być czymś o wiele lepszym. Zmarnowany potencjał. Zaczynam powoli kojarzyć Netflix z zalewem tego typu produkcji, na które szkoda zwyczajnie czasu.
Edit:
Zastanawiam się, jaką ocenę od osób, które daję temu serialowi 7 - 8 (na Filmweb) dostałby Dracula Coppoli z 1992 (o ile dobrze pamiętam), z Keanu Reavesem, Gary Oldmanem, czy Anthony Hopkinsem? 20? 50? Tam jest klimat, ciekawie opowiedziana historia, świetna muzyka i gra aktorów. Brak natomiast wszędobylskiego LGBT.
Zaczynam powoli kojarzyć Netflix z zalewem tego typu produkcji, na które szkoda zwyczajnie czasu.
Witam w klubie , dla mnie to już standardowe skojarzenie od jakiegoś roku jak pliki .wmv z windows media player.Widzę że serial z Netflix to przewijam dalej nawet nie zadając sobie trudu przeczytania o czym to jest.Ględzenie o niczym,przeciąganie bezsensownych nic nie wnoszących gadek byle tylko zwiększyć długość odcinka,często kiczowate efekty specjalne low quality.
Albo same gówniane superhirołsy...Koneser dobrego kina w wieku 30-40 lat ma od kilku lat przerąbane - nawet z hollywood nic szczególnego już nie wychodzi.
Ostatni dobry film to "Parasite" fajnie się oglądało,a tak to wałkuje ciągle jakieś starsze dobre filmy.To tylko świadczy o tym jaki jest teraz odbiorca...Niewymagający/głupi...skoro tyle paści powstaje....
Na odtrucie od tego całego LGBT polecam cztery sezony "Bamshee". Co prawda jeden z bohaterów lubi damskie fatałaszki, jednak to prawdziwie męski serial ;)
Obejrzałem pierwszy odcinek. Interpretacja historii może być, kilka ciekawych scen. Dziur fabularnych nie szukałem.
Zfeminizowany Van Helsing, standard czasów obecnych. Większy problem mam z tym jak została wykreowana postać. Za dużo humoru, za powagi. Taki nieco roztrzepany, szalony naukowiec. Bardziej to przypominało Sherlocka w wykonaniu Downey'a niż Val Halsinga w wykonaniu Hopkinsa.
Kracja Draculi tak samo. Tylko dwa razy gorzej. Wydał mi się ... zbyt zabawny, chaotyczny. Właśnie o to chodzi - zbyt przebojowy, zbyt dowcipny. Za mało arystokratyczny.
Serial dobrze trzyma poziom Netflixosych produkcji, niestety jest to poziom dna. Polecam ale omijać szerokim łukiem a nie oglądać.