Okropna tradycja wyniesiona z PRL-u. Sama ryba niejdalana, tanie obrzydlistwo z mułem. Nie potrafię zrozumieć jak ludzie mogą to jeść i jeszcze zabijać się o przecenę w markecie.
Szczególnie że polska kuchnia jest bardzo bogata.
Jak Wigilia to tylko chińska panga. To nowa świecka tradycja.
Za karpiem nie przepadam, mimo że mam staw, gdzie są karpie dużo lepiej karmione i z dużo smaczniejszym mięsem, niż to co można spotkać w sklepie.
mój teściu ma rękę do ryb, a karpia na Wigilię przyprawia tak jakby podawał ją sam Modest Amaro :)
Jak jesz same kebaby z frytkami to masz prawo nie wiedzieć.
Tak po prostu, nawet ma to sens.
Ryba to ryba. Ja tam wole karpia niż te tuńczyki w puszkach. Poza tym kurczaka to każdy ma na codzień, i co, na święta znowu świniak i kurczak jak zawsze?
Jak Wigilia to tylko chińska panga. To nowa świecka tradycja.
Karp sam w sobie nie jest zły, ale ma tyle ości że niech go cholera. Jeśli mam możliwość zastępuję ulubionym dorszem.
Jeśli kupujesz taką rybę w markecie na przecenie, to nie dziwota, że nazywasz ją "tanim obrzydlistwem z mułem". Karp jest świetny i posiada wiele pozytywnych właściwości dla zdrowia.
Ja rozumiem, że Polacy przyzwyczaili się do tej ryby na wigilijnym stole, ale nie rozumiem dlaczego jest to jedyny gatunek ryby, który muszą obowiązkowo przynieść w jakiejś foliówce i zabić go w domu. Mamy XXI wiek, szeroki dostęp do świeżych ryb, tysiące przepisów na wykonanie ich, a Polacy ubzdurali sobie jakiegoś karpia z foliówki i w dodatku jedzą go tylko jeden dzień w roku.
Bo sum/szczupak za drogi hehe
Jak ktoś wyżej napisał, niedługo to panga i miruna bedzie na stołach, takie czasy. to juz lepszy ten karp :D
Ja tam lubię karpia w swieta zjesc. Ryba jak ryba, jak sie dobrze przygotuje to i gowno sie zje ze smakiem, takze akurat na smak nie narzekam. Jakos sie do tej tradycji przyzwyczailem.
Ryba jak ryba
No dokładnie. Jak ktoś narzeka na ości to nie umie ryb jeść, ale można sie nauczyć :D Na karpie narzekacie, to se płotke zjedzcie :D
spoiler start
niee, nie konia z Wieśka
spoiler stop
Z jednej strony człowiek mógłby się zgodzić, na uj nam żywy karp - na szczęście od tego już odchodzimy... Ale co jest dziwnego w tradycji jedzenia jakiejś potrawy raz w roku? Czy inne narody takowych świątecznych potraw (na rożne okazje) nie mają?
A Polska kuchnia... problem z jej bogactwem jest taki, że codzienna domowa kuchnia jest znacznie uboższa, a przynajmniej mniej bogata w smaki niż kuchnia np. krajów południowych, gdzie nawet do prostych domowych biednych potraw było dostępnych więcej całorocznych ziół czy przypraw... Chociaż tam, tak samo jak i u nas, tradycje kuchni to głównie tradycje arystokracji... No i nasze magnackie tradycje też zdają się być mniej uniwersalne, chociaż teraz na nowo twórczo interpretowane. Tylko że nie każdy może jadać jak Amaro.
No ale skoro już jesteśmy przy takim rozumieniu kuchni i udajemy, ze jednak większość gotuje potrawy równie wyszukane i skomplikowane, to wystarczy obejrzeć kilka programów kulinarnych przed świętami by przekonać się, że karp może być rarytasem podanym na dziesiątki twórczych sposobów.
Dlatego nie warto udawać nabzdyczonych ekspertów z kulinarnymi horyzontami Amaro, krytykując przy tym karpia, bo człowiek tylko się wtedy kompromituje i pokazuje, że jego znajomość i pojęcie o wyszukanej kuchni ogranicza się do współczesnych odpowiedników "Strogonowa" i kurczaka z pieczarkami - czyli niby nowoczesnych i lepszych dań, w gruncie rzeczy jednak ogranych nowomodnych standardów, teraz po prostu łatwiej dostępnych i prostszych w przygotowaniu (tak, te wszystkie makarony z sosami, mięsa z bardziej wyszukanymi przyprawami i warzywami).. A może nawet mniej, bo karpia je się rzadko, a pstrąga można mieć na co dzień
bo karpia je się rzadko, a pstrąga można mieć na co dzień
eee? w rybnym karpii nie ma?
Jak ktoś karpia nie lubi to niech se ośmiornice zje heheh
Są, ale zdaje się, ze poza sezonem w mniejszej ilości, doskonale chyba wiesz że odławia się je masowo na okres świąteczny, wtedy jest największa podaż i dostępność w sklepach.
A "rybne" to chyba tylko w największych miastach są, ryby pozyskuje się raczej w upadających powoli hipermarketach albo mrożone na tackach w Lidlu i Stonce.
No chyba że chciałeś pokazać jaki jesteś kulinarnie otrzaskany i jak wyszukanej gamy produktów używasz na co dzień - w takim wypadku na pewno umiesz wyczarować z karpia małe cuda.
Niee, nie jestem żadnym smakoszem. Po prostu karp jest dostępny wszędzie gdzie są stawy. A rybne są w miasteczkach, u mnie np. 20k ludnosci i jest rybny, serio w wiekszych miastach nie ma? Jak nie to trzeba szukać jakichś wędkarzy, jeżdżą na pewno gdzieś na stawy.
Żałuje napewno że mam daleko do morza, wtedy inne rybki bym szamał, a tak zanim ryba z nad morza trafi na wschód polski to jest to 100% jak nie 200% drożej. Dlatego lubię każdą rybe :)
Ja tam od dawna nie jem już karpia. Częściej serwowany jest mintaj. Oczywiście nie przyrządzam, bo nie umiem into gotowanie ryb. A i śledzik to pozycja obowiązkowa.
Są lepsze ryby niż karp, znaczy smaczniejsze ale odpowiednio przyrządzony jest całkiem całkiem. Choć na wigilii wolę się obżerać pierogami, barszczem czerwonym czy krokietami :P
U mnie na Wigilię kupuje się łososia zamiast karpia.
What? I jeszcze minusa dostałem, bo wolę łososia od karpia? Co za czasy. Nawet za gusta się obrywa.
Od lat jadam łososia, trochę inaczej przyrządzony, niż zwykle. Karpia raczej nie lubię, bo ościsty, mulasty. A może nie umiemy go przyrządzać. Nie mam pojęcia, ale nie zgłębiam tego.
Mnie osobiście tradycja jedzenia karpia nie przeszkadza.
Przeszkadza mi jedynie tradycja sprzedawania go żywego w worku foliowym, gdzie biedna ryba, nim trafi na stół jakiegoś Janusza, musi trochę przecierpieć, nim ten zdoła uwolnić swoje nanogramy testosteronu i za dwunastą próbą zada bestii śmiertelny cios wałkiem w łeb.
I tak wszyscy wiedzą, że najlepszy jest karp w galarecie po żydowsku!!
Dobry karp musi zostac "odmulony" czyli kilka dni w "bierzacej" wodzie plywac, wtedy jest swietny 0 posmaku mulu.
W ogóle nie jem ryb, ale u mojej rodziny karp był tylko raz i z tego co wiem to nikt go nie polubił - więcej się nie pojawił.
te parę dni przed wigilią gdy ludzie chodzą z rybami w torbach foliowych ... to jakiś ukryty sadyzm. Jedna z dwóch rzeczy przez które nie lubię Wigilii ( zaraz za łamaniem się opłatkiem).
Sam napisałeś, że tradycja z PRL więc o karpia piorą się osoby starsze. Trzeba poczekać aż te stare ku wymrą co głosują na pis i władza w końcu trafi w normalne ręce.
Z ryb to najlepszy jak dla mnie jest szczupak. Ryby karpiowate nie za bardzo mi smakują, chyba że płoć z grilla.
[1] Co roku w okresie świątecznym niektórzy ludzie, są to głównie wędkarze, organizują akcje uwolnić karpa.
Polaga ona na kupieniu tej ryby i wypuszczeniu jej do jakiegoś jerzorka czy rzeki. Jak chcesz możesz pomóc ;)
Obejrzyjcie sobie film jak karp bierze do ust ruskiemu. Zobaczymy czy nadal będziecie mieli apetyt na tę paskudną rybę.
Karp mocno średni.
Ale zawsze to leprze niż wszelakie ślimory i robale z morza, zwane jego owocami :/
Nie no karp fee, śledzie fee, owoce morza fee. Wiadomo Polak to kebab i tłusta pizza.
Nie, a ty? Nie ja tu marudzę na jedzenie jak małe dzieci.
ale jak to zwykle w swoich postach marudzisz na Polaków. Brakuje mi tylko inwektyw typu "p0olakó" albo "cebulaków" , "sebixów"
I co to ma wspólnego z płcią? I dlaczego miałbym marudzić na obce nacje skoro to z Polakami mieszkam na co dzień a nie z Anglikami jak niektórzy patrioci forumowi?
I co to ma wspólnego z płcią?
nic, zapytałem z ciekawości, wydajesz się taki postępowy
I dlaczego miałbym marudzić na obce nacje skoro to z Polakami mieszkam na co dzień
a z iloma forumowiczami mieszkasz na co dzień?
Ryby tylko smażone.
Śledzi niecierpię, rzygać mi się chce na sam widok.
z Polakami mieszkam na co dzień
Weź emigruj i to jak najszybciej.
Ja całe życie na Wigilii zamiast karpia miałem solę, jakoś mnie ten karp nie przekonał jak kiedyś próbowałem
Nie przepadam za karpiem - zbyt tlusty i oscisty, w wigilie zjem dzwonko "dla tradycji" i na rok spokoj,
Jak nie lubię ryb, tak karp jest dla mnie stałym elementem tradycji wigilijnej i zawsze bardzo mi smakuje
Karp jest super, tylko trzeba go przyrządzić jak rybę słodkowodną, tzn. jeśli nie ma możliwości pozyskać karpika z hodowli na bieżącej wodzie to np. dzwonka karpia czy filety moczyć w mleku 12-24h i po problemie mulistości rybki.
Jeśli macie problem z ościami to zrobić filety z karpia, nawet niedoświadczony kucharz pozbędzie się tak 95% ości.
Od paru lat odkrywam jak bardzo nasze ryby są smaczne, wystarczy nauka filetowania i gotowania zupy uchy i praktycznie każdą rybę można super przyrządzić :)
Co do wigilii, u mnie co roku smażone dzwonka karpia, karp po żydowsku i pstrąg smażony. I tradycyjnie, dzień przed wigilią ustawiam się w kultowej kolejce do lokalnej hodowli, z 15 lat temu czekało się nawet godzinami, dziś jest to kwestia 15 minut, tak bardzo ludzie wolą kupić tanią, nieświeża i nie pewną rybę z marketu. 2 lata temu kumpel się przeprosił z hodowcą, bo karpik zakupiony w stonce z datą 3 dni do przodu okazał się obślizgłym kawałkiem zepsutej ryby ..
Nieważne jaka, ryba na wigilię to obowiązek!
karp jest passe dla mnie ze względu na mało zwarte i mocno opatulone tłuszczem mięsso, od jakichś lat paru w moim domu prócz Karpia podaje się Amura i Jesiotra
Amur jest nawet spoko w smaku, napewno lepszy niż karp.
Jesiotr moim zdaniem jest mocno przereklamowany, jadłem i się trochę rozczarowałem. Ogólnie ryby pobierające pokarm głównie z dna, a jesiotr taką ryba jest, nie są za dobre ale to tylko moje zdanie.
Polacam spróbować naszych rodzimych gatunków ryb drapieżnych np szczupaka, sandacza czy okonia.
A dziękuję, zjadłem ok kilograma 2h temu. Na święta zjem 3x tyle. :)
Zauważam że różnica w ocenie tradycji jedzenia karpia to róznica pomiędzy miejscem zamieszkania i ogólnym żywieniem się.
Ludzie którzy żyją na pomorzu i mają dostęp do dobrej, świeżej ryby z morza i znający jej smak (polecam sandacza) nie jest w stanie zdzierżyć karpia. Ktoś na co dzień kupujący i przyrządzający ryby też skrzywi się na karpia.
Wystarczy nie lubić ryb i problem z głowy.
Ryn nie lubi mniej osób, niz używa VR. Nie da się ich nielubić :D
Ja ogólnie nie lubię karpia, bo nie cierpię ryb z ośćmi. Ale nic przeciwko niemu nie mam, taka tradycja i niech sobie ona będzie, co to komu przeszkadza? nie chcesz? nie jedz.
Karp jest smaczny tylko właśnie te ości.
To kupcie fileta, tak jak ja ;)
Ja nie przepadam, we Wigilię zawsze głodny jestem i czekam na pierwsze i drugie święto, wtedy wjeżdża mięcho czyli to, co tygryski lubią najbardziej.
To nie robicie wieczorem wigilijnej kolacji?
Ja też nic nie jem ale dlatego, żeby potem wieczorem móc spróbować jak najwięcej potraw no i na głoda wszystko lepiej smakuje. :)
Robimy, ale nie przepadam za rybami, więc co najwyżej skubnie się ze dwa fileciki, trochę sałatki, jakieś paszteciki itd.
W Boże Narodzenie stół jest bardziej urozmaicony w potrawy które mi pasują, takiego gyrosa na przykład na wigilijnym stole nie zobaczę, dzień później już owszem.
U nas mięsa 24 się nie je, ale wiem że nie wszyscy to praktykują.
A o to chodzi. No u nas to pierwsza potrawa to barszcz czerwony z uszkami, potem łosoś a tak to z ryb śledzie w occie i w sosie pomidorowym no i ryba po grecku z dorsza. A i wiadomo pierogi też a na koniec Wigilii ciasta.
No w święta to już wiadomo sałatki warzywne, gyros, różne mięsa, wędlina, bigos itp.
Jadłem karpia raz pod dwiema postaciami. I więcej nie chcę. Niesmacza ta rybka jest. Ale do tradycji nic nie mam :)
Wolę iguanę na patyku lub chrupiące wiewiorcze kęsy ;)
U mnie jada sie amury. Nie ma osci i mieso duzo delikatniejsze/smaczniejsze.