Recenzja Arise: A Simple Story – gry, która najpierw was wkurzy, a potem uszczęśliwi
Będzie recenzja gry ashen?
Fixumdyrdum wzięła się za gry?
Akurat jeden esej modnej obecnie noblistki, naprowadził na zrozumienie, sporo różnego słownictwa; wrzucanie prostych, żeby nie prostackich wyrażeń (oraz te polinglisz jak millennials) pomiędzy w miarę sensowny tekst itp itd.
Generalnie od razu widać młody wiek autorki (ryzykowałbym mniej niż 20 lat), małe oczytanie, wychowanie się na tekstach czy filmach przez ostatnie lata modnych (gdzie blokowisko, słownictwo i klnięcie to norma itp).
Gierka o przemijaniu. Brak oczu to już w starożytności choćby monety na oczach nawiązywały, zresztą nie bez powodu zmarłym się zamyka powieki... Dużo by można pomyśleć, dużo nawiązań znaleźć. Troszkę tu widać braki w wiedzy ogólnej w kulturze - się z drugiej strony opierać się tylko na tym co stare? Kolejne pokolenie to i inne nawiązania.
Gra wydaje się interesująca, a warsztat i obycie literackie musi przyjść z doświadczeniem. Choć widać u autorki, że sporo jeszcze trzeba przeczytać i napisać. Ale jeśli ma się uczyć robiąc recenzje takich gierek, gdy hity AAA nieraz tu nie są ocenione? Jestem za. Bo hit jakoś można ocenić. Jest ich pełno. A o małych tytułach nieraz nie ma nic.
Grałem i potwierdzam: na początku wkurza niemiłosiernie, potem daje w mordę i otrzeźwia. Ale warto. Najlepsze lekarstwo na kaca zaściankowości. Tekst czyta się dobrze, gładko, język plastyczny, barwny, jak lastryko czy dobrze wypolerowany beton.