Witam,
Dzisiaj wychodząc do pracy na tyłach podwórka znalazłem ciało mojego psa (Polski Gończy) zagryzionego i wykrwawionego. Sąsiad potwierdził że zabierała dzisiaj swoje psy z mojego podwórka, ale postanowił mnie poinformować o tym (prawdopodobnie) dwie godziny po tym jak juz je zabrał. Jestem na niego wściekły że nie obudził mnie wtedy bo prawdopodobnie dałoby się go uratować. To już trzeci raz kiedy jego psy zdołały wejść na mój teren i zaatakować mojego pieska. Trzeci i ostatni raz. Za pierwszym razem, no okey takie rzeczy się zdarzają panie sąsiedzie. Proszę uważać następnym razem. Dwa szwy i nie ma tragedii. Za drugim razem pan sąsiad wziął postawił podwójną i nieco wyższą warstwę siatki. No okey powinno być dzięki temu bezpiecznej. Niestety jako że jego działka jest za drzewami nie zauważyliśmy iż ostatnio składuje tam opony. Dziś za pomocą tychże opon zdołały wskoczyć na działkę i zabiły mi pieska. Koniec, to nie może się tak skończyć. Szukałem na różnych forach podobnej sytuacji, ale nie dałem rady niczego takiego znaleźć. Z tego co wiem w takich sytuacjach jest zwyczajny mandat 150 zł, co jest śmieszne. Za przekroczenia prędkości dostaje się więcej. Wiem że pewnie część z was się śmieje, ale zapewne wiecie że z psem ma się wyjątkową więź. Ktoś spotkał się kiedyś z podobną sytuacją? Co można zrobić? Chciałbym zgłosić to na policję, ale boje się że skończy się tylko na jakimś lichym mandacie, a mojego psa zabiorą na utylizację, a mimo wszystko zależy mi żeby został pochowany na terenie. Nie mam najmniejszej ochoty ani się z nim dogadywać, ani brać od niego pieniędzy które mi teraz obiecuje. Może sobie je wsadzić. Mój pies był niewiele większy od 5 letniego dziecka. Co by było gdyby na podwórku były dzieciaki w trakcie gdyby one się wbijały na podwórko? Aż strach pomyśleć.
Spróbuj dogadać się z sąsiadem, przedstaw mu sytuację, a jak się nie uda to wtedy dzwoń na policję.
Nie chcę się z nim dogadywać. Jedyne czego chce to żeby dosięgła by go ręką sprawiedliwości. Mam gdzieś jego pieniądze. Wiem że w naszym marionetkowym państwie będzie to ciężkie, ale nie mam wyjścia.
co ty za przeproszeniem pierdolisz? jakie dogadać?
Dogadywać to on się mógł jak dochodziło do drobnych incydentów, a nie po fakcie jak mu jego pupilki psa zagryzły...
Odnoszę wrażenie, że nie zostałem zrozumiany. Piszę żeby się dogadać, bo policja i tak nic nie zrobi, wlepi mandat i sobie pojedzie. Chyba, że się mylę.
W pierwszej kolejności zgłosiłbym to jednak na policję i zobaczył co z tym zrobią.
Sam fakt że Twój pies został zagryziony to jedno ale dużo gorsze jest to że mimo iż sytuacja się powtarzała sąsiad nic z tym nie zrobił. W miejscu Twojego psa kiedyś może być jakieś dziecko.
Gdyby policja nie zachowała się odpowiednio zawsze pozostaje zgłoszenie sprawy w prokuraturze, w końcu niedopilnowanie agresywnych psów to sprowadzenie na innych zagrożenia utraty zdrowia i życia.
Nie do końca pomogę w temacie głównym, natomiast odradzam zakopanie psa na posesji. W tym państwie z kupy i kartonu jeśli sąsiad skończy z mandatem 150zl jak napisałeś (w co mimo wszystko wątpię) to Ty dostaniesz 500zł za zakopanie zwłok w ziemi, wystarczy tylko zgłoszenie od jakiegoś uczynnego sąsiada.
Wiem o tym właśnie. I to mnie najbardziej powstrzymuje przed zgłoszeniem tego. Nie mam serca oddawać go do spalenia.
Sąsiad nie musi wiedzieć o fakcie ani o miejscu pochówku czworonoga OP, jeśli autor tematu dogodnie wybierze czas na dokonanie tego. Ja bym nie oddawał zwłok moich czworonogów do firm mieniących się nazwami "zakład utylizacji odpadów pozwierzęcych" i tego typu, szczególnie że samą organizację takiego wywozu autor zapłaci więcej, niż sąsiad potencjalny mandat- jeśli to faktycznie 150 zł.
No właśnie z tymi 150 zł nie jestem pewien. Gdzieś kiedyś czytałem o czymś takim, ale prawo mogło się zmienić albo po prostu patrzę na to od złej strony.
W tym panstwie z kupy i kartonu...
Bardzo to bylo przykre.
Po pierwsze - jeśli te psy są agresywne i już któryś raz wtargnęły ci na podwórko to powinny zostać zabrane właścicielowi bo widocznie nie potrafi ich upilnować i wychować. Szkoda tych zwierząt. Myślę że to jest spokojnie do zgłoszenia na policje bo skoro one są takie agresywne to ja bym się bał na podwórko wychodzić.
Druga sprawa że on się wyprze wszystkiego jak nie będziesz miał dowodów.
Zgłoś sprawę na policję. To jedyna droga, aby ewentualnie poniósł jakiekolwiek konsekwencje.
https://www.arslege.pl/odpowiedzialnosc-za-szkody-wyrzadzone-przez-zwierzeta/k9/a4691/
I załóż sprawę cywilną.
Po pierwsze, takie sprawy zgłasza się od razu, jak wszystko. Teraz może być po ptokach. Tym bardziej, że pewnie zająłeś się swym psiakiem już.
Po drugie, nikt Ci nie zabierze psa, ponieważ jest to Twój obowiązek i Twój problem. Wątpię, żeby ktoś tam warował i pilnował, co zrobisz z nim.
Po inne, psy sąsiada zostałyby poddane obserwacji i przede wszystkim, czy są szczepione. Kara będzie dużo wyższa, niż te 150 zł, a jeśli weterynarz czegoś się dopatrzy, to sąsiad będzie musiał się ich pozbyć. I coś zrobić z tym, aby ich bardziej pilnować.
Jeszcze się nim nie zająłem. Przykryłem go jego ulubionym kocem i przeniosłem w mniej widoczne miejsce. Niestety nie mogłem pozwolić sobie na nieobecność w pracy dzisiaj. Dostałem od szefa kilka godzin zwolnienia żebym mógł się nim zająć jeszcze za tzw. widoku.
call to saul
a na poważnie od tego masz adwokatów aby w twoim imieniu działali w takich sprawach, nikt nie wycenia psa czy żadnej innej istoty jak przedmiotu / kanon najlepiej ci napisał załóż sprawę cywilną i domagaj się tyle na ile uważasz i wyceniasz więź z psem. I wiem że PL to banana land tutaj dostaniesz z :
Sąd Okręgowy w Krakowie w wyroku z 7 września 2017 r. (sygn. akt II Ca 1111/17).
z 5K PLN zadość uczynienia bo to nie USA i nie masz zapewne liczyć na więcej może do 10K
Zanabyć jakiegoś rzeźnika rasy pożeracz niemowląt, albo dwa i czekać na kolejną wizytę czworonogów somsiada.
No nie wiem. Nawet Pitbull miałby problemy z Kaukazem, a co dopiero z trzema.
Polecam rasę ursus. Hodowana przez Rosjan specjalnie do ochrony przed czeczeńskimi owczarkami.
Mówiąc serio, to jakby mi się na teren wbiły trzy kaukazy, to bym chyba strzelał z pepeszy dziadunia zagrzebanej na wszelki wypadek pod sianem w stodole. Ten koleś to ciężki debil. Kocham kaukazy, będąc jednocyfrowo levelowym szczylem kumplowałem się z jednym i była to najlepsza maskotka świata, ale to przecież wielkie bydlę i trzeba naprawdę nie mieć wyobraźni, skoro trzy takie robią sobie tourné po okolicy. Idź do niebieskich zanim jeszcze komuś stanie się krzywda.
Rozumiem, że chcesz uniknąć kremacji, ale twój pechowy zwierzak nosi na sobie dowody idiotyzmu sąsiada i dla swojego bezpieczeństwa powinieneś go policji pokazać, skoro jeszcze go nie pochowałeś.
Doceniam próby humorystyczne, ale niestety nie jestem w stanie nawet się zaśmiać :(
Mówiąc serio, to jakby mi się na teren wbiły trzy kaukazy, to bym chyba strzelał z pepeszy dziadunia zagrzebanej na wszelki wypadek pod sianem w stodole. Ten koleś to ciężki debil.
Gdybym tylko coś usłyszał to sytuacja inaczej by wyglądała.
Gość ma kaukaza? Świetnie. Ten pies musi być zarejestrowany w gminie bo znajduje się na liście psów agresywnych, pierwsze co bym zrobił to to sprawdził. 99% że nie jest.
https://www.infor.pl/prawo/gmina/pozwolenia/219395,Pozwolenie-na-posiadanie-psa-groznej-rasy.html
Jeśli nie jest a jestem prawie przekonany że nie, nie pochodzi (czy pochodzą) z oficjalnej hodowli to zostaną mu odebrane a on będzie bulil grzywnę i tobie odszkodowanie.
Zanabyć jakiegoś rzeźnika rasy pożeracz niemowląt, albo dwa i czekać na kolejną wizytę czworonogów somsiada.
Burki przecież tak naprawdę nie są winne całemu zajściu, tylko sąsiad-idiota autora wątku, który powinien mieć zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt. Nie jestem prawnikiem, ale u adwokata poszukałbym porad, czy istnieje prawna możliwość nałożenia takiego zakazu na sąsiada, by podobna sytuacja już się w przyszłości nie wydarzyła. + zadośćuczynienie dla właściciela zagryzionego psa.
Mała poprawka nie mam pewności czy to kaukazy. Po rozmowie z sąsiadem podał mi informacje że to Wodołazy. Po obczajce. A Googlu wyglądają całkiem podobnie.
Nie ma szans żeby wodolazy były agresywne, to są najłagodniejsze psy pod słońcem.
Nie zgodzę się. Kuzyn miał kiedyś Wodołaza i wiele razy zdarzyło się że rzucił się na właściciela. Skończyło się na tym że mieszkał w kojcu.
Ssaki mają swoje charaktery. Znam kluchę amstaffa, znam jack russell terriera mordercę, mam kota maskotkę i kota choleryka. Rasa to najwyżej predyspozycja.
Burki przecież tak naprawdę nie są winne całemu zajściu, tylko sąsiad-idiota autora
100% zgody. Tym niemniej jak bandyci regularnie wpadają ci na dzielnię robić bardachę, to nie zaszkodzi zatrudnić ochronę.
Mój sąsiad był kiedyś w takiej samej sytuacji, pozew nic nie zdziałał. Tydzień po zajściu zatruł kretem psa swojego sąsiada. Nikt mu nic nie udowodnił, ale każdy domyślał się co się stało.
Nie żebym coś takiego popierał, ja nie potrafiłbym tego zrobić.
Raczej też nie byłbym w stanie, ale dla mnie takie zwierzęta nie podchodzą pod kategorie psów.
Nawet nie próbuj się z nim dogadywać tylko od razu zgłaszaj do prokuratury. Teraz zginął twój pies a za tydzień może to być syn sąsiadów. Jak trzyma groźne psy to musi wziąć za nie odpowiedzialność.
Jak pogadasz z sąsiadami którzy mają dzieci to będziecie mogli powiedzieć że psy są zagrożeniem dla mieszkańców. Wtedy go udupicie, nie dość że zapłaci to jeszcze każą uśpić mu psy.
Z tym tzw. uśpieniem psów to mimo wszystko trochę przesada, ale może do schroniska dałoby się je przenieść, czy w jakieś miejsce, gdzie te psy przeszłyby swoistą "rehabilitację"?
Z tym problemu nie będzie bo wiem dokładnie co sąsiedzi sądzą o tych pasach.
Jeśli tak to zbierasz minimum 10 osób i facet nie ma żadnych szans w sądzie.
Żadnego dogadywania się. Zgłoś gdzie się da, idź do adwokata, niech się wezmą za sprawę. Co do pochówku - możesz spokojnie kupić usługi kremacyjne dla zwierzęcia, wraz z urną, to powinno być najlepsze wyjście.
P.S. To nie tobie jakaś banda półgłówków zabrała kota i pozbawiła życia? Kojarzę taki wątek. Jeśli tak, to masz wyjątkowego pecha...
Nie. Nie przepadam za kotami.
Z kaukazami nie ma zartow, zwlaszcza jesli wlasciciel odpowiednio ich nie wychowal/wychowuje. Dzis pies, jutro czlowiek, takze dziwie sie, ze dopiero po trzecim incydencie zdecydowales sie podjac jakiekolwiek kroki.
A moim zdaniem właśnie dogadanie się jak najbardziej wziąć pod uwagę. Każdy zasługuje na drugą szansę.
Chyba że się nie da po prostu lub nie jest to już pierwszy raz z danym typem. Wtedy się nie czaić.
I piszę ogólnie, niekoniecznie konkretnie pod ten przypadek.
Moje wyrazy współczucia i myślę, że również reszty kolegów z forum. Jesteśmy chyba na tyle zbulwersowani tą sprawą, że od razu myślimy co tu zrobić. Z mojej strony widzę to tak, wszystko zostało tutaj powiedziane. Przychylam się do opinii, aby udać się do adwokata. Poświęcisz czas, energie i pieniądze, ale domyślam się że psina jest tego warta. Pytanie tylko dla Ciebie, jak bardzo jesteś zdeterminowany, żeby rozprawić się z sąsiadem. Ze swojej strony doradziłbym tylko zadziałać chłodno i przemyślanie, aby nie stworzyć sąsiadowi jakiejkolwiek możliwości obrony albo gry na emocjach. Jeśli incydent się powtórzył, to nie ma dla mnie sensu podejmować żadnych rozmów z tak nieodpowiedzialnym człowiekiem, jak właściciel tych kaukazów.
Dzisiaj był Twój pies, jutro może być czyjeś dziecko.
Właściciel widać, nie radzi obie z tymi psami, skoro piszesz, że to nie pierwszy incydent. Twojemu psiakowi już to nic nie da, ale warto pomyśleć teraz o bezpieczeństwie innych mieszkańców okolicy.
Myślę, że zgłoszenie sprawy na policje, należy tu rozpatrywać jako obywatelski obowiązek.
Jeśli kolo zabierał psy z jego posesji to na pewno wiedział, że zagryzly mu psa i to olał. Nie popusciłbym.
W życiu są sytuacje, które definiują nas jako facetów. To jest jedna z nich. Jedziesz z nim!
Wyrazy współczucia i liczę na to, że gościu srogo odczuje konsekwencje tego co się stało. Dobrze, że nie chcesz iść na ugodę, bo czas na ugody był gdy to zdarzyło się wcześniej - trzeci raz pokazuje, że miał sprawę po prostu w dupie.
Szkoda psa. Ja mam suczkę już 13 letnią ale traktuję ją jak członka rodziny i w razie ataku na nią odpowiedziałbym siłą. W tej sytuacji pewnie wezwanie policji i spisanie zeznań. Psa nie ruszaj do ich przyjazdu. Ewentualnie sprawa do sądu ale to już podpytałbyś policjantów.
Co prawda mój miał 3 lata, ale to wystarczyło aby stał się pełnoprawnym członkiem rodziny. Kiedy od małego widzisz jak dorasta. Kiedy jest razem z tobą w dobrych i zły chwilach utrwala jego obecność w twoim życiu.
Stary, wyrazy współczucia. Na pewno na policji bym nie poprzestał, bo oni wielkie g zrobią. Na Twoim niejscu nigdy bym mu juz nie dal spokoju, by wiedział i zrozumiał, jak sie teraz czujesz. Trzymaj sie chłopie, wiem co tzn stracić ukochanego zwierzaka.
Ogromne wyrazy współczucia. Strata zwierzaka zawsze boli, wiec mam nadzieję że sąsiada dosięgnie jak najwyższa forma sprawiedliwości. Mieć dwa takie psy i nie potrafić nad nimi panować jest cholernie niebezpieczne. Typowi powinny zostać one odebrane.
Jechac ze skurwy... Rodowod, czy szmaty mialy szczepienia, data zakupu, wszystko co ma na temat psow. Pozniej jak napisal Yarpen, sprawdzasz czy to rasa agresywna i wymagajaca hodowli. Albo od razu do prokuratury/policji, ze ci psy zagryzly bydlaki i boisz sie o zycie, bo to nie pierwszy raz i nie wiesz co bedzie jak te szmaty postanowia zagryzc ci dziecko albo zaatakowac ciebie.
Nic Ci nie doradzę - z mojej strony mogę tylko powiedzieć że żal mi Twojej straty...
Tak jak koledzy napisali - właściciel powinien odpowiedzieć za agresję swoich psów i niedopilnowanie ich. A druga sprawa - te psy są do odstrzału. Innej opcji nie ma.
Póki co sprawa zgłoszona na Policję. Na początku próbowałem wymusić na sąsiedzie jakieś zapewnienie bezpieczeństwa żeby sytuacja się nie powtórzyła, ani żeby broń Boże nie stała się sytuacja że zaatakują jakiegoś człowieka. Nie chcę na razie wchodzić na drogę sądową bo nie chodzi mi o to żeby się na nim odegrać czy coś. To życia mojemu psu nie zwróci. Dzielnicowy powiedział że skończy się na mandacie i wymuszeniu zadbanie o wzmożenie bezpieczeństwa. W sumie na tym teraz mi najbardziej zależy. Udało mi się ustalić z innym z sąsiadów iż widział że te psy chodziły mi dzisiaj po podwórku, także sprawa jest praktycznie wygrana.
Nie popieram takiego rozwiązania, ale w formie ciekawostki - drzewiej ludzie kiełbaskę faszerowali spaloną żarówką, gdy im pies sąsiada przeszkadzał.
Nie żeby coś, ale za umyślne spowodowanie krzywdy czyjemuś pupilowi może grozić nawet więzienie. Także darujcie sobie takie głupie gadanie
oczywiście, tylko że jak teraz udowodni mu ktoś że to on zrobił?
Mojej narzeczonej gdy była dzieciakiem też pewien sąsiad psa otruł, bo mu przeszkadzało jego szczekanie... wszyscy wiedzieli kto za tym stoi, ale jak nie udowodnisz to możesz co najwyżej pojojczyć w bezsilności.
Tylko dlaczego te psy mają umierac w męczarni skoro to nie jest ich wina tylko właściciela. Takie rzeczy robią tylko ostatnie sukinsyny.
Ta jak truc psa to tak zeby zdech szybko, a nie sie meczyl, potluczone zarowki kur.... masakra jakas.
Zagryź sąsiada i psy przy okazji.
A tak na poważnie to szkoda przyjaciela, wiadomo że jego strata nie jest niczym przyjemnym. Niby tylko pies, ale człowiek się z nim wiąże na tyle mocno, że nawet głupiego kręcenia się pod nogami będzie brakowało.
A więc sytuacja przedstawia się następująco.
Sytuacja została zgłoszona na policję tego samego dnia w którym doszło do tego przykrego wydarzenia. Policja zainterweniowała w końcu 5 grudnia, czyli po 7 dniach. Mandat został przyjęty przez sąsiada, a policja wyczulila go o obowiązku do zapewnienia bezpieczeństwa. Sąsiad buduje kojec, najgorsze jest to że buda została dosunięta do mojego płotu i wokół tego zostanie budowany kojec. Zupełnie jakby chciał zrobić to na złość. Teraz niestety pojawia się problem taki że nikt z moich domowników nie może czuć się bezpiecznie na podwórku, a o wychodzeniu po zmroku u niektórych nie ma nawet mowy. Kto to widział żeby człowiek nie czuł się bezpiecznie na własnym podwórku... Poświęciłem kilka ostatnich wieczorów aby porozmawiać z sąsiadami którzy graniczą i mieszkają blisko niesfornego sąsiada i udało mi się z nimi dogadać aby poinformowali mnie o wszelkich rzeczach jakie zauważą w kwestii psów. Czy nie wchodzą na działki innych sąsiadów, czy nie latają po ulicach itp. Postawiliśmy sąsiadowi ultimatum, że jeżeli zostanie przez nas zauważone coś co może nieść za sobą potencjalne niebezpieczeństwo, to zostaną zawiadomione odpowiednie służby oraz zostanie złożona sprawa cywilna o likwidacji psów. Powód dla którego nie zdecydowałem się od razu zgłaszać sprawę do sądu to właśnie dlatego że przyjął mandat. Jeśli w przyszłości zajdzie potrzeba to ten mandat daje nam wygraną sprawę, praktycznie z automatu.
Edit. Nadal nie mogę przyjąć tego wszystkiego do wiadomości. Nadal zdarzają się momenty gdzie wychodzę na podwórko i czekam aż przyleci zadowolony ze swoimi zabaweczkami gotowy na zabawę. Nadal zatrzymuje się z przyzwyczajenia w dziale z rzeczami dla psów w sklepie. Rano nadal łapie za michę...
Fakt Policja wspomniała o tym że sąsiad musi przyjść i musimy dogadać się o zadośćuczynieniu. Natomiast jeśli chodzi o sąsiada to nie ma bata żeby naruszał swoją godność żeby przychodzić do kogokolwiek. To jeden z tych ludzi którzy myślą że na osiedlu są kimś bo mają dużo aut i zarabiają w euro. Niech sobie żyje w tej bańce samozachwytu jeśli żyje mu się z tym lepiej. Natomiast jeśli chodzi o pieniądze to nie chcę i nie potrzebuje jego krwawych pieniędzy. Psa mi to nie zwróci. Jeśli już będziemy się dogadywać w tej kwestii to będę prosił o wpłatę na fundację ratująca psy lub żeby wpłacił kasę na jakieś schronisko.
Dziwie sie ze zwierza nie ubiles, zeby we wlasnym domu nie czuc sie bezpiecznie masakra jakas, polskie prawo jest tak niedoj........ ze nic nie mozna oficjalnie zrobic, nawet jak ci takie bydle po podworku biega.
Takie uroki Polskiego prawa.
Kaukazy to zdaje się mocno terytorialne zwierzęta, jeśli twój teren uznały za swój, a ciebie uznają za wroga na swoim terenie to chyba lepiej je uśpić.
Nie chcesz z tymi bydlakami stanąć twarzą w twarz i czekać parę godzin aż sąsiad je odwoła.
Tak pierwotnie pisałem o Kaukazach. Później napisałem poprawkę że to jednak Wodołazy (tak twierdzi sąsiad). Mnie te psy się zupełnie nie podobają. Są jakieś kompletnie zdziczałe.
Drogi był ten mandat?
Ja tam psiarzem nie jestem zapalonym, ale dla mnie nowofunland wyglada inaczej niz kaukaz. Jesli ktos widzial obie rasy, raczej nie pomyli jednego z drugim.
Poza tym, nowofunlandy sa lagodne jak sa do tego wychowane. W przeciwnym wypadku ten pies, jak kazdy inny, moze byc "zdziczaly" i agresywny. Co wiecej, przy duzej masie i sile moze byc niebezpieczny nawet dla wlasciciela jesli bedzie chcial zadominowac stado (rodzine).
Kto to widział żeby człowiek nie czuł się bezpiecznie na własnym podwórku...
Kup sobie gaz. Możesz poczytać nawet jakie są najlepsze przeciwko psom (ja się na tym nie znam).
Kumpel w ten sposób wytrenował psa sąsiada jego rodziców. Co przyjeżdżał ich odwiedzić ze swoimi dziećmi to pies od razu wyskakiwał do niego, był agresywny.
Kumpel bał się, że w końcu kiedyś chwyci mu dzieciaka. Wkurzył się, wziął gaz i mu pociągnął po pysku. Następnym razem na sam jego widok pies od razu teleportował się do budy.
Jak się nie da po dobroci to niestety trzeba inaczej.
Ciekawa informacja, dzięki wielkie.
Git pomysł. Może zadziałać, a nie robi krzywdy bestii, której jedyną winą jest to, że trafiła na właściciela idiotę.
Najpierw tez sprawdz, ktory gaz bo mozesz psa zabic. Nie kombinuj z niczym mocniejszym niz gaz pieprzowy. I nawet w tym przypadku poszukaj jakies slabszego bo mozesz psu na stale wech uszkodzic, choc akurat w tym przypadku to nie byloby takie zle :p