Jak zaopatrujecie się na wezwanie w razie gdyby polska była w potrzebie?
Moderacja: Ten wątek założono w niewłaściwej kategorii i został on przeniesiony. Prosimy pamiętać o zakładaniu tematów we właściwym miejscu. Notoryczne nie stosowanie się do tego upomnienia może skutkować interwencją Moderatorów lub Administracji Forum.
Nie, dziękuję. Nie jestem chętny ginąć za ten kraj.
Proste, wypieprzam z rodziną za granicę, z miejsca zamieszkania mam 30 minut drogi do Czech lub cztery godziny do Niemiec. Po kiego miałbym poświęcać się dla kraju który kompletnie nic nie znaczy i dodatkowo otwarcie pluje w twarz swoim obywatelom?
Po za tym tak ogólnie to jakoś nie widzi mi się tracić swojego życia w wieku 20-30 lat z dziurą w brzuchu i twarzą w błocie, z ,,perspektywą'' dopisania do tablicy z ,,bohaterami'' za kilkadziesiąt lat.
Ale w sumie to bronimy kraju czy tych wyżej którzy wywołają tą wojnę? Bo co wywoła tą wojnę? My prości ludzie czy ci wyżej z władzą? Nawet nie wiem czy jesteśmy w stanie w pojedynkę wojnę odrazu wywołać. Tylko ci wyżej tak potrafią :P
I będziemy się zabijali o rację, który ma racje? A nie mogli by se w karty pograć czy w monopoly? Nie chciałbym zabijać ludzi tak samo nie winnych jak ja. Gdzie jest sens wojny? Mogli by zrobić wojnę airsoft albo paintball, bo po co odbierać komuś życie kto ma rodzine i w ogóle nic mi nie zrobił i najprawdopodobniej gdybyśmy się poznali to mogli byśmy być super przyjaciółmi.
Jedyne osoby za które mogę nadstawić dupę to najbliższa rodzina (rodzice / żona).
Nie ma zaś mowy żebym ryzykował życiem za kraj, nic nie jestem mu winien, po tym co się tu odwala i porównując standard życia z zachodem nie jestem emocjonalnie związany w żadnym stopniu.
Nie kiwnę palcem, jak patrioci chcą ginąć w imię debilnej polityki to droga wolna.
Zawsze w takich wątkach wystarczy zadać jedno pytanie:
Jaką wartość bojową ma 18/20/30-letni statystyczny Polak we współczesnym konflikcie? A co mi tam - niech to będzie i Polak 40/50-letni, który załapał się na pobór i odbębnił kopanie rowów przeciwczołgowych.
Niezależnie od tego, czy jest to Seba wyszkolony przez ulicę i ustawki po meczu Trampkarze Dzierzążnia, wąsaty Janusz wędkarz pijący raz do roku z kolegami z wojska, typ grający w Tomb Raidera w sylwestra czy korposzczur średniego szczebla, jego przydatność na polu walki XXI wieku jest praktycznie zerowa. ZE-KURWA-ROWA.
Tak pi razy drzwi 99% tych, którzy są gotowi oddać życie za ojczyznę i mówią o ideałach i patriotyzmie, nie przeżyłoby tygodnia siedzenia w lesie, statystyczny obywatel nie jest w stanie zbić prosto dwóch desek, bo współczesne społeczeństwo wyspecjalizowało się w takim stopniu, że nawet niebieskie kołnierzyki nie są już złotymi rączkami, co to naprawią samochód młotkiem a potem jeszcze zbudują sobie szałas i zasieją pole (tymczasem biały kołnierzyk nawet do zalania sedesu kretem musi wzywać fachowca).
Ci sami ludzie twierdzący, ze broniliby Polski, w życiu nie mieli broni w ręku, ich jedyną stycznością z militariami było strzelanie z patyków na podwórku podczas zabawy w wojnę, kampienie na Malinowce w World of Tanks i bieganie z Garandem albo M4 w Call of Duty.
A nawet, jeśli pozasuwali troszkę z kałaszem po poligonie albo popruli sobie hobbystycznie do tarczy na strzelnicy, ich umiejętności raczej zbytnio się nie przydadzą przy ostrzale artyleryjskim zza horyzontu, dronach, czy nalotach bombowców stealth. Nawet tacy zdeterminowani i nie bojący się śmierci fanatycy jak ISIS nie mieli szans w otwartej walce w nowoczesnym konflikcie. Jedyną przewagą takich psycholi są akty terroru wśród ludności cywilnej, którym nie da się przeciwdziałać dobrze wymierzonym pociskiem Tomahawk. Ale jakoś nie widzę polskich patriotów wysadzających się w moskiewskim/berlińskim/teherańskim/pekińskim metrze.
Tych, którzy do obrony ojczyzny są (jako tako) przygotowani, jest około 120 tysięcy i dostają za to regularny żołd, a przy okazji, w teorii, mogą liczyć na wsparcie sojuszników. WOTu nie liczę, bo to nadal nie jest jednostka nawet na miarę niedzielnych żołnierzyków z amerykańskiej gwardii narodowej i służyłaby do tego, co niegdysiejsze jednostki obrony cywilnej. Pozostałe circa 38 milionów obywateli przyda się co najwyżej do kopania rowów i usypywania doraźnych barykad.
Nie, dziękuję. Nie jestem chętny ginąć za ten kraj.
Mi też załatwcie patyka, poszturcham z wami.
Kijem z kupą, a nie patykiem
Zaopatrzyłbym się w zestaw pierwszej pomocy i rozpatrzył sprawę, jeśli dotyczyłaby Polski.
Jestem w tej dobrej sytuacji że nie muszę rozważać takich kwestii. Zresztą uważam że nie warto.
Będę wspierał mocno razem z politykami jak już uciekną z Polski żeby pospulstwo walczyło.
Zostawię to zadanie wszystkim tym wielkim patriotom, którzy idą na marsz niepodległości żeby zachlać, podrzeć mordę i porzucać racami
Tak wam będą politycy wielcy patrioci machać jak będą lecieć do Londka tworzyć nierząd na uchodźstwie.
Będę pierwszym, który utworzy partyzantkę walczącą z tak zwanym polskim rządem.
W razie wojny to ja się chowam pod dywanem
czasy królów już minęły dawno teraz tylko wybitni patrioci będą umierać za nic niewartą ziemię ale tacy się jak najbardziej znajdą mogę im tylko doradzić że jeśli w okopie to tylko wtedy kiedy po lewej twej tusk w hełmie, a po prawej kaczyński z sztandarem. A już bez śmiechu proponuje zobaczyć ta lolową ustawę gdzie na mięso armatnie przewidzieli wszystkich tylko nie urzędników średniego, wyższego i super szczebla :)
Nie mam najmniejszego zamiaru poświęcać życia za ten kraj.
Z resztą, powoli dojrzewam do decyzji o wyjeździe, więc za jakiś czas problem będzie czysto akademicki.
Aż mi się przypomniało:
https://wiadomosci.wp.pl/terytorialsi-z-bronia-pojawili-sie-w-restauracji-dowodca-stal-na-zewnatrz-6442170419861121a
Serio ludziki patyki popuszczają w rurki, jak widzą zająców pod bronią?
Nie wiem czy wiecie ale nie ma się czym chwalić że lejecie ciepłym moczem na Polskę.
mamy w kraju armię zawodową, doświadczoną i opłacaną : próby wrzucenia cywila w kamasze aby służył za mięso armatnie kiedy pisze się ustawę o ochronie wszystkich urzędników którzy nie mogą być powołani jest groteską :) swoją książeczkę wojskową a miałem taką wyrzuciłem do kosza kilka minut po komisji, poszedłem na studia i zapomniałem o tym na zawsze, i gdyby przyszło do wojny to mamy armię zawodową oraz obronę terytorialną (oraz wszystkiego większego lub mniejszego kalibru pasjonatów wojska i militariów + walecznych kibiców).
Czyli gdyby ci dom rozpupili i strzelali to rodziny nic byś nie zrobił.
spoiler start
Hehe.
spoiler stop
a co to jest dom ? dom to ludzie a nie budynki / pierwsze co bym zrobił to bym zadbał o bezpieczeństwo rodziny tam gdzie wojny nie ma (do wyboru do koloru)
Z drugiej strony wojny nie będzie tam gdzie wróg będzie wiedział, że tam będą się bić o ten skrawek ziemi. Tak czy siak będziesz się chował za plecami innych mężczyzn i kobiet.
A ty myślisz, że jak już pójdziesz do tego wojska to oni ci pozwolą siedzieć przed domem i pilnować przed najeźdźcą? Bo mi się wydaje, że już minimalnie większą szansę obrony tego domu mają ci, którzy będą w środku lub okolicy niż ty kilkaset kilometrów dalej siedząc w okopie przy linii frontu.
Wartość żołnierza poborowego na dzisiejszym polu walki to zero. Liczy się tylko ktoś konkretnie wyposażony i uzbrojony.
większa wartością szary Kowalki dla ojczyzny się wykaże robiąc darmowe nadgodziny w jakiejkolwiek robocie chociaż luźno związanej z wysiłkiem wojenny (choćby umożliwiającej pozyskanie dodatkowych środków pieniężnych).
Bo opcje mamy dwie, albo wojna byłaby na tyle krótka, że poborowych i tak nie zwerbują, albo na tyle długa, że ważniejsza będzie wydolność zaopatrzenia. Ukrainie nie brakuje ludzi do walki a zasobów (żywności, sprzętu, amunicji).
Ja sam jestem w otyle ciekawej sytuacji, że w wypadku wojny w kamasze pewnie pójdę ale frontu nie zobaczę. Z racji, iż zawodowo zajmuje się m.in. bezpieczeństwem systemów informatycznych to trafię do zabezpieczenia informatycznego infrastruktury niezbędnej dla działania państwa.
Całe szczęście że na front mnie nie wyślą. Gorsza sprawa że trochę roboty przez ewentualną wojnę bym miał.
Wtedy by się cieszył.
https://www.youtube.com/watch?v=NHycPiY6wEM
Otóż, o konieczności i trybie przeprowadzania podobnych, jak ta wymieniona w pierwszym wpisie operacji, mam podobne, co kapitan Wagner, zdanie.
Ktoś jest zorientowany, czy na tego typu akcje wołać też będą 30 letnich grubasków z początkami miażdżycy? Czy raczej przedział ludzi świeżo po 18' ?
Ja nie miałbym nic przeciw, ale obawiałbym się z moim kompletnym brakiem kondycji (a ćwiczyłem w szkole średniej bardzo dużo...) to prędzej na zawał zejdę, niż się na coś przydam.
żołnierze rezerwy posiadający nadane przydziały mobilizacyjne
a, ok. czyli nie muszę wracać do ćwiczeń i mogę spokojnie hodować zatory naczyń krwionośnych.
swoją książeczkę wojskową a miałem taką wyrzuciłem do kosza kilka minut po komisji, poszedłem na studia i zapomniałem o tym na zawsze, i gdyby przyszło do wojny to mamy armię zawodową
No tak, nasz forumowy wielki niepoprawny optymista... :) My prawie nie mamy faktycznej armii, sprzęt to złom. W przypadku ewentualnego konfliktu cywilów będą ściągać na potęgę, możesz byc tego pewny.
Ale w sumie to bronimy kraju czy tych wyżej którzy wywołają tą wojnę? Bo co wywoła tą wojnę? My prości ludzie czy ci wyżej z władzą? Nawet nie wiem czy jesteśmy w stanie w pojedynkę wojnę odrazu wywołać. Tylko ci wyżej tak potrafią :P
I będziemy się zabijali o rację, który ma racje? A nie mogli by se w karty pograć czy w monopoly? Nie chciałbym zabijać ludzi tak samo nie winnych jak ja. Gdzie jest sens wojny? Mogli by zrobić wojnę airsoft albo paintball, bo po co odbierać komuś życie kto ma rodzine i w ogóle nic mi nie zrobił i najprawdopodobniej gdybyśmy się poznali to mogli byśmy być super przyjaciółmi.
Wojna to niesnaski i układy między największymi psychopatami. Nie ma w tym sensu.
Też tak uważam i to w dzisiejszych czasach, gdzie jest tyle gier wojennych. Stoczyli by przez sieć jakiś mecz w Call of Duty czy Battlefield i po problemie. Natomiast odnośnie terrorystów to powinni rozgrywać swoje potyczki w Counter Strike, zamiast mordować niewinnych.
No dokładnie. Jak chcą na smierć i życie to niech se zrobią 1vs1 na patyki czy co tam se wymyślą skoro nie potrafią bez zabijania załatwić sprawy. Ja to mógłbym co najwyżej zagrać w ogromnego paintballa (na skalę jak wojna, taka ogromna i bezpieczniejsza zabawa)
Za co za to ze emeryt musi pracować bo za 1600 zł emerytury czy 1550 zł ma wybór rachunki i bochenek chleba, pasztet i zupa mleczna każdy wie ze 1500 zł samemu to nic gdy średni koszt opłat czynsz itp to 1000 zł w mini kawalerce lub mieszkaniu z zniszczonymi szafkami, w 2020 roku martwimy się czy tramwaj przyjedzie na czas
Wówczas gdy polityk podróżuje samolotem statusem priorytet do żony z pracy. Tak aby godnie żyć samemu pracujesz po 200 h lub bierzesz prace do domu dla premii. Może nie jest tragicznie ale czy taki Dracula ma powód by wrócić z UK?
Edid
Jak połowa mojej rodziny
Takich wątków w trakcie roku jest kilka i zawsze są dwie grupy:
1. Tak jestem bo kocham ten kraj i jestem patriota.
2. Nie, nie mam zamiaru poświęcać życia za ten kraj bo PiS, bo Janusze, bo biedacy itd.
poświęcać życia za co ? bo co jest cenniejsze dobra związane z ziemią i nieruchomościami czy rodzina o której bezpieczeństwo muszę zadbać. Ludzie zawsze walczyli tak naprawdę o ten majątek trwale związany z gruntami, a co więcej ginęli za majątek najczęściej innych. Ludność cywilna ma za zadanie w czasie wojny przede wszystkim do ucieczki i ochrony życia, a wojsko zawodowe do walki ewentualnie do obrony pozostawionego przez nich majątku. Nic mnie nie przekona że jakieś kamienice, czy ziemia jest warta tego aby za to umierać, nic i nigdy. Nawet obecna ustawa za pokzanie facka jedną z kar przewiduje utratę majątku... nie będę komentował nawet tej śmieszności.
No tak bo zawsze możesz wybudować nowy dom. Pytanie tylko gdzie? Bo przecież musiałbyś żyć "pod zaborami" lub ewentualnie jako uchodzca. No chyba że masz tyle pieniędzy żeby sobie kupić nowe życie gdziekolwiek indziej. Tylko nie każdy tak ma.
wartością jest życie i człowiek a nie pieniądze, gdzie bym nie wyjechał nawet bez grosza przy duszy jestem pewny że spokojnie udałoby mi się pracą własnych rąk utrzymać rodzinę. Pomijam już to że w XXI wieku ludzie mają znajomości na całym świecie, a nawet ci którzy nie mają mogą liczyć na pomoc innych większą lub mniejszą. Dla wszystkich którzy z okrzykiem husarii chcą biec z szablą polecam kiedyś spotkanie z osobą która była korespondentem wojennym i weryfikacje swoich założeń. Jeśli nie masz dla kogo żyć to możesz poświecić się dla kogo chcesz, a jak masz to zawsze na pierwszym miejscu masz obowiązek zadbać o najbliższych, a już szczególnie jeśli jesteś ojcem czy matką.
To nie jest w sumie ani śmieszne, ani też proste zagadnienie a każdy powinien zrobić własny 'rachunek sumienia'.
Od razu powiem: ekspertem nie jestem w tej dziedzinie. Bardzo daleko mi do wojska, na wfie się migałem i byłem kąkuterowcem, zanim to było modne, od woja zresztą też się migałem, bo byłbym gnojony :D
Z racji zawodu bywam na różnych imprezach i nie ominęły mnie pokazy ataków wojsk nieprzyjaciela i nawet takie zupełnie bezpieczne szoł, potrafi uzmysłowić, z czym naprawdę miałbym się borykać. Przy czym pierwszy raz miałem okazję być dosłownie miesiąc po tym, jak zaczęły się zawirowania na Ukrainie - która przecież nie jest tak daleko od nas. Spowodowało to wizje tak realne, że naprawdę gotowałem się w środku. Nie, nie biegałem z krzykiem jak pizda, czy coś w tym stylu, ale jednak w środku działo się we mnie wiele - a myślałem, że generalnie jestem gruboskórny i "nic mnie nie rusza", cytując klasyka.
I tu nawet już nie chodzi o fakt, że "jestem winny ojczyźnie", albo "gówno dla tego kraju zrobię", po prostu emocje biorą tak górę nad rozumem, że wiem jedno: nie wiem jak się zachowam i co zrobię, gdyby ruskie (czy szkopy, islamy, czy ktokolwiek) weszły mi do domu, tudzież usłyszałbym że się zbliżają.
Prawdopodobnie bym uciekał. Ale czy to byłoby możliwe? Generalnie przeraża mnie taka myśl.
Fotka z jednej z tego typu imprezek dla przyciągnięcia uwagi :)
Zgadza się, chodzi o rezerwistów posiadających nadane przydziały mobilizacyjne. Tych z automatu przerzuconych do rezerwy się to nie tyczy.
Ja tam mam spokój, bo mam że jestem niezdolny do pełnienia służby w czasie pokoju. Niestety na wojnę się nie udało.
Jak ja. Kategoria D. Witaj w klubie.
Mój kumpel dostał E, bo mu stwierdzili wadę serca. Przebadał się i serce zdrowe.
Dodam, że przed komisją wypił ze stresu dwie mocne kawy (na stresa pije ten trunek) a podobno duże stężenie kofeiny pokazuje, że ma się nieregularne bicie serca, więc stwierdzili, że ma chore serce.
Masz na myśli Herr Pietrusa, któremu emeryci i kobiety w ciąży ustępują miejsca?
Nikt z forum i serio. Tak było. Widocznie badał go jakiś niedoświadczony lekarz. Ja nie wiem. Ale tak było...
Jakby trzeba było to by zrobili na szybko nowe komisję i kto ma dwie ręce i dwie nogi by poszedł do okopów na front także się nie ciesz :p
Virtualmaniac, jak przeszedles badania na pilota skoro zdrowie masz tak watle że wojsko wlepilo ci D? Domyślam się że w wizzairze czy gdzie tam nie wymagają za sterami Rambo, ale jakieś tam zdrowotne testy macie, prawda?
Aen W dzieciństwie przestraszyłem się pewnego filmu. Na drugi dzień matka poszła ze mną do lekarza, bo aż gorączkowałem. Po tym miałem tylko lęki. Nawet bałem się spać we własnym łóżku. Leki brałem na to do 20 roku życia. Wojsko ludzi przelękniętych nie potrzebuje.
Ale to było w mojej młodości i już tego nie mam, więc obecne testy zdaję jako zdrowy.
Z miejsca idę. Mogę nie zgadzać się z władzą, ale za kraj i rodaków bez wahania oddałbym życie.
Z kolei w niedzielę 17 listopada w wadowickiej Komendzie Powiatowej policji odbyły się ćwiczenia pod kryptonimem „EGIDA 2019”. Wzięło w nich udział 20 rezerwistów z zasobów lokalnej Wojskowej Komendy Uzupełnień, którzy stanowią uzupełnienie kadrowe na czas zagrożenia bezpieczeństwa państwa.
Głównym założeniem ćwiczeń było praktyczne sprawdzenie mechanizmów i procedur powoływania rezerw osobowych do jednostek organizacyjnych policji przewidzianych do militaryzacji, doskonalenie funkcjonowania punktów kontrolno-informacyjnych czy wydawania wyposażenia i umundurowania.
Dobra zmiana boi się, że ludzie wyjdą protestować na ulice?
Mam E, więc zapatruję się tak, że w razie wojny będę co najwyżej jak najszybciej uciekał za zachodnią granicę, póki jej nie zamkną.
To jesteś lepszy ode mnie, E to taka gdzie kobiety w ciąży ustępują Tobie miejsca w autobusie?
Na prawo nie ma żadnej nadziei a dół...yyy...co by nie było na zachód :)
Bo Niemcy nie zamknęli by granicy...
Samochód wpuszczą, Polaków nie
skad wiesz z ktorej strony przyjda?
Przecież to jest jasne, że ze wschodu lub północnego wschodu. Jedynym naszym zagrożeniem jest Rosja. Przecież Niemcy nas nie zaatakują, skoro należą do NATO tak jak my.
Przecież Niemcy nas nie zaatakują, skoro należą do NATO tak jak my
Oj naiwny Kolego jesteś, to że teraz należą do NATO nie oznacza że kiedyś nie zwróci się to przeciwko nam. Jeśli historia czegoś nas uczy, to w przeszłości było pełno papierków "pokojowych" którymi można się podetrzeć. To nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia, życie uczy że można liczyć tylko na siebie. Kiedy Niemcy i Rosja nas zaatakowały w 39 to pomoc "sojuszników" polegała na zrzucaniu ulotek z informacją o zaprzestaniu ataków. Natomiast wszelkie pakty pokojowe funkcjonowały tylko do czasu, aż komuś się nie odwidziało.
Jedyne osoby za które mogę nadstawić dupę to najbliższa rodzina (rodzice / żona).
Nie ma zaś mowy żebym ryzykował życiem za kraj, nic nie jestem mu winien, po tym co się tu odwala i porównując standard życia z zachodem nie jestem emocjonalnie związany w żadnym stopniu.
Nie kiwnę palcem, jak patrioci chcą ginąć w imię debilnej polityki to droga wolna.
Pytanie jak rząd jest gotowy bronić Polski...
Za czasów Hitlera odmówili pomorza. A dziś? A powiedzieliby: A bierz panie Hitlerze tylko coś kapnij nam trochę kasy, bo wciąż nam mało...
Ja obecnie nie broniłbym tego kraju ze względu na rządy jakie mamy. Wytępić ich i dać do rządów patriotów. To samo z religią. Wytępić fałszywych księży a zostawić tych z powołaniem, z wiarą.
PS: Jak Kwaśniewski wysyłał do Afganistanu to dla niego było ok, ale pamiętam słowa ludzi jak mówili czy by swojego syna wysłał tam swojego syna jakby go miał...
Wojna to jedna wielka szachownica, którą kieruje garstka często psychopatycznych ludzi. Im to wisi że giną niczemu niewinni ludzie, grunt że on dzielnie walczy przesuwając kolejny pion na szachownicy.
Tak właśnie widzę każdego świra, któremu marzy się wojna -> https://www.youtube.com/watch?v=OSHaVH9HhfI
Czytając Wasze wypowiedzi jestem w szoku w jakim kierunku poszło nasze społeczeństwo. Szanuję Wasze wypowiedzi i cieszę się, że nie czytają tego Wasi pradziadowie i dziadkowie... Dla większości z Was jak widać Ojczyzna nie stanowi żadnej wartości i lekka ręką byście ją sprzedali za ruskie bądź niemieckie srebrniki. A tym, którzy chcą stąd wyjechać i zerwać z tym krajem życzę szerokiej drogi. Pozdrawiam i nie czekam na gównoburzę.
Ja bym ojczyzny nie sprzedał i kocham swój kraj, a także nie mam zamiaru z niego wyjeżdżać. Tylko różnica między nami, a naszymi dziadkami jest taka że wtedy było o co walczyć. Wtedy naprawdę się broniliśmy, natomiast gdyby nastała III Wojna Światowa to bylibyśmy czyimiś pieskami na posyłki w imię interesów bogaczy. Tutaj nie byłoby walki o ojczyznę, a o interesy małej grupy ludzi.
Teraz widzisz różnicę? Więc ja się nie dziwię wielu komentarzom. Świat i tak zmierza do zagłady, bardzo krótkiej zagłady przy dzisiejszej technologii.
Warto też dodać do tego, że gdyby ludzie byli mniej chciwi na pieniądze i odporni na propagandę to ta mała gromada psycholi sama by biegała z karabinami lub zagrałaby w szachy.
Ojczyzna nie stanowi żadnej wartości
Dokładnie, nie stanowi żadnej wartości. Nie jestem zobowiązany do poddaństwa ani kawałkowi ziemi, ani strukturom państwowym. Mogę żyć w każdym kraju, nie obchodzi mnie kto będzie ze mnie podatki ściągał.
Jedyną wartość stanowią dla mnie ludzie, moja rodzina, przyjaciele i znajomi. A tych nie ochronię dając się zabić na froncie w imię chorych decyzji kretynów, którzy doprowadzą do wojny.
Nie, nie jestem gotowy, ani nie mam na to ochoty.
Słabe to było. Okres chyba mocniejszy jest od tego.
Proste, wypieprzam z rodziną za granicę, z miejsca zamieszkania mam 30 minut drogi do Czech lub cztery godziny do Niemiec. Po kiego miałbym poświęcać się dla kraju który kompletnie nic nie znaczy i dodatkowo otwarcie pluje w twarz swoim obywatelom?
Po za tym tak ogólnie to jakoś nie widzi mi się tracić swojego życia w wieku 20-30 lat z dziurą w brzuchu i twarzą w błocie, z ,,perspektywą'' dopisania do tablicy z ,,bohaterami'' za kilkadziesiąt lat.
Lepiej siedzieć w namiocie na polu z uchodźcami i czekać na pomoc humanitarną niż ginąć z dachem nad głową.
Nie wiesz co mowisz. Jak by ci matkę w takim obozie zgwałcili i walczył o każdą paczkę z ryżem to byś inaczej mówił.
Tak, bo miasto ogarnięte wojną to przy takim obozie raj na ziemii. Nie ma to jak zabawa w chowanego z wrogimi wojskami, epidemie, jedzenie tego co znajdzie się pod gruzami i sąsiedzkie donosy dla ratowania własnej skóry.
Nie rozumiem jak ktoś może tego chcieć. W dzisiejszym świecie idea oddawania życia za kraj w którym się urodziło jest absurdalna. Ludzie wyszli z prymitywnego nacjonalizmu, nauczyli się żyć w pokoju z innymi narodami, są lepiej wyedukowani i czują się obywatelami świata. W trakcie 2 wojen światowych zginęło kilkadziesiąt milionów ludzi, rzuconych jak mięso armatnie, których śmierć poszła na nic. A jednak mimo to wciąż istnieje cała masa ludzi, którzy bez mrugnięcia okiem poszliby walczyć za swój kraj, czyli sztuczny ludzki wymysł, sztuczne granice wytyczone przez kilku możnych tego świata. Są gotowi zabijać innych ludzi tylko dlatego, że mówią innym językiem i mają inną flagę. Są gotowi oddać własne życie za interesy klasy rządzącej, która ich uciska. Żadna ojczyzna nie jest warta aby za nią umierać i w trakcie wojny należy uciekać lub odmówić pójścia na front.
"My"? Z tego co się orientuję, to nikt mnie nie zapytał, czy chcę kogokolwiek przyjmować czy nie. Jeśli potencjalni imigranci nie robią problemów w kraju, dlaczego miałbym być przeciwny? A to, że większość po przyjeździe pojedzie do Niemiec to inna sprawa...
Siedzę już na tym forum prawie dwie dekady i tak jak ktoś już wspomniał, to pytanie wraca cyklicznie, a im dalej w las ( czyt. bliżej teraźniejszości ) tym jest gorzej. Większy odsetek ludzi ma to w dupie. Pokolenie komórkowo/komputerowe/roszczeniowe. Sprowadzenie pytania czy będziesz walczył za swój kraj do twierdzeń - ,,że ja nic nie jestem winien temu krajowi, ja nie będę walczył za polityków, tak czy siak wyjadę" - jest kretynizmem. Dla mnie taka odpowiedź równa się:
tak oddam im swój dom/mieszkanie/ziemię
tak pozwolę zrobić z moimi rodakami ( w tym rodziną ) wszystko - gwałty, grabieże, narzucenie woli/religii/światopoglądu
tak wyprę się flagi narodowej, ojcowizny, historii, wartości za które walczyli nasi dziadkowie
Przykre to.
Dokładnie. Dzisiejsze pokolenie jest jak sprzedajna dziwka - bez poczucia honoru i godności. Nieważne kto przyjdzie to i tak mu się oddam bez walki. A może jeszcze coś na tym zyskam. Nie obchodzą mnie inni poza moja rodziną. Ten kraj to jedno wielkie gówno. Najlepiej jakby go zaorali.
Egoizm i narcyzm. Niektórzy myślą że jak wrzuca 5zl do puszki Owsiakowi to już są kwita z własnym sumieniem.
Z czystej ciekawosci - co bylbys ( teoretycznie ) w stanie zrobic w wypadku realnego konfliktu? Czy jestes wyszkolonym zolnierzem? Na wspolczesnym polu walki "pospolite ruszenie " nie ma prawa bytu.
Miejska partyzantka - owszem, powiedzmy ze cos zdziala, ale poza tym... Nie chodzi o to zeby ginac za swoj kraj, patriotyzm ma wiele oblicz, zasadniczo chodzi o to zeby przezyc i kontynuowac prace przodkow.
Zlapac za karabin i dac sie odstrzelic prze zawodowca? Dlaczego? I po co?
Akurat trafiłeś, tak jestem żołnierzem zawodowym, ale to nie ma znaczenia. Pytanie było: ,,Jak zaopatrujecie się na wezwanie w razie gdyby polska była w potrzebie?".
Zakładam więc, że chodzi o powołanie do czynnej służby i zaopatrzenie przez wojskowe rezerwy sprzętowe. Nie roztrząsajmy tylko spraw typu ,,pewnie i tak nie pożyłbyś długo" itp, chodzi o sam fakt odpowiedzi na wezwanie do obrony ojczyzny przed napaścią.
Odpowiadajac na pytanie z watku - jak zapatruje sie na wezwanie?
Nie wiem jak odpowiedziec. Serce mowi tak - glowa mowi - ni ch*ja. Co ja niby zrobie? Z cywila zrobia mnie zolnierzem w 3 dni? Sam wiesz ile zajmuje wyszkolenie.
Moje pytanie brzmi: co ma zrobic na polu walki wyekwipowany cywil? Nie wspomne ze w sprzet sprzed +- 40 lat... No moze nie caly, ale konserwy i kałach na pewno. Choc w zasadzie co to zmienia? Nawet jak dadza mi Turbo Dziabąga z dopalaczem w wersji 3.0 - prosto z magazynow eksperymentalnych na Służewcu - nadal bede niewyszkolonym cywilem. Jaka bede przedstawial soba wartosc bojowa? Puszcza mnie przed zawodowcami zeby sie wrog wystrzelal z pestek? Lub po prostu zmeczyl?
No to pójdziesz ratować. Dostaniesz karabinek i nawet nie zdążysz go odbezpieczyć i pierdnąć jak już będziesz martwy.
chodzi o sam fakt odpowiedzi na wezwanie do obrony ojczyzny przed napaścią.
Szczerze powiedziawszy historia powinna nas już dawno nauczyć, że, cytując Pigonia, strzelanie do wroga brylantami nie ma najmniejszego sensu. Nie jestem gotowy bronić ojczyzny, bo... nie jestem gotowy bronić ojczyzny, w czysto praktycznym sensie. Więc jej nie obronię, na nic się nie przydam. Co najwyżej dam się zabić. To nie ma nic wspólnego z patriotyzmem i bohaterstwem. To po prostu czysta głupota.
sam sobie odpowiedziałeś jesteś żołnierzem zawodowym wybrałeś ten zawód aby w razie potrzeby walczyć i zabijać (niestety też), a nie nosić mundur, uczestniczyć w wiecach czy w defiladach. To jest twoja praca, twoje przeszkolenie, oraz lata zdobytego doświadczenia, nie oczekuj od ludności cywilnej tego samego. Ty jako żołnierz masz ochraniać cywili, konflikty zbrojne nawet w średniowieczu polegały na walce armii, a nie ludności cywilnej, partyzantka to zupełnie coś innego. Postawiłeś też następujące pytania:
- tak oddam im swój dom/mieszkanie/ziemię (w moim przypadku wielokrotność tego) majątek jaki by nie był nie ma żadnej wartości aby go bronić nad życie
- tak pozwolę zrobić z moimi rodakami -> nie pozwolę dlatego swoją rodzinę zabieram z sobą mam obowiązek jako ojciec zadbać o bezpieczeństwo dzieci i żony, matki i siostry / jeśli uda mi się pomóc komuś (jesteśmy ludnością cywilną nieprzeszkoloną w opuszczeniu pola walki to pomogę na ile starczy mi sił)
- tak wyprę się flagi narodowej, ojcowizny, historii -> nie bo historię tworzą ludzie żyjący a nie martwi, nie bo historia to pamięć przekazywania przez ludzi żywych, o martwych nikt nie pamięta, narody pojawiały i znikały na mapach historii.
Nie oczekuj od cywilów że będą za ciebie wykonywać twoją pracę. Ja żołnierzem nie byłem i nie będę.
I tak zapomniałem dopisać moje życie i mojej rodziny jest niewspółmiernie (nawet nie da się tego porównać) bardziej warte dla mnie niż życie premiera, prezydenta czy innych urzędników którzy w ustawie o służbie w czasie działań zbrojnych wykluczyli swój udział (jednocześnie pod karą utraty majątku czy więzienia nakazując bezwzględny udział cywili z poboru). Samo to rozporządzenie przekreśla całkowicie mój szacunek dla tworzących takie prawo.
Ze swoim wancem który planuje zrzucić tej zimy to mogłaby być dobra parodia. Zgadałem się ze szwagrem i w razie wojny ma mi przywieść karabin. W fpsy trochę pograłem więc obsługa broni 10/10.
Tak ale tylko przed władzą i przrosnietym państwem gdyż wyznaję zasadę mało państwa w państwie = mało podatków = dużo życia. Przed realnym wrogiem mogę bronić ojczyzny.
Pacyfizm? Ależ ja będę z całych sił wspierał nasz rząd na wychodźstwie. Czy ucieknie (uda się) do Londynu, Paryża czy też Nicei ja dzielnie udam się za nim.
Z tamtąd będę przekonywał rodaków do niezłomnego oporu.
Ja zbyt dokładnie nie wiem jak to działa, ale wydaje mi się, że takich jak ja mężczyzn 18+ z kategorią A mobilizują dopiero gdy wszystko to co powyżej zostanie wymiecione, a w takiej sytuacji porażki armii zawodowej + pomocy ze strony NATO nie wiem co banda niewyszkolonych cywilów mogłaby zmienić.
takich jak ja mężczyzn 18+ z kategorią A mobilizują dopiero gdy wszystko to co powyżej zostanie wymiecione, a w takiej sytuacji porażki armii zawodowej + pomocy ze strony NATO nie wiem co banda niewyszkolonych cywilów mogłaby zmienić.
Po 1, mobilizują wcześniej gdyż muszą mieć czas na przeszkolenie choćby w podstawowym zakresie m. in. z zakresu obsługi broni palnej. Choćby to miało trwać dwa dni, ale takie przeszkolenie to jest absolutny wymóg. I im więcej praktycznego szkolenia tym lepiej, te dwa dni to juz w bardzo krytycznej sytuacji miało by miejsce.
Po 2, przy naszym braku obrony przeciwlotniczej i ogólnie małej ilości ciężkiego sprzętu (a przynajmniej takiego mogącego służyć za skuteczny system obronny) ilość strat w ludziach wśród armii żołnierzy zawodowej (którzy faktycznie zostaną posłani na 1 ogień) były by bardzo duże; z tej racji czymś te braki będą musieli zastępować. I tu wkraczamy my, a właściwie najpierw przeszkoleni kiedyś rezerwiści jako pierwsi :)
Po 3, pomoc ze strony NATO nie oznacza wkroczenia wojsk np. z Niemiec z automatu. Pomoc może się też objawić w dostarczeniu sprzetu w pierwszych fazach wojny, ale może też oznaczać np. potępienie agresora na arenie międzynarodowej :P i zerwanie stosunków dyplomatycznych
Po 4, banda cywilów może zmienić coś, jeśli się ją wyszkoli. Choćby to miało utrudnić podbój kolejnych rejonów kraju i dać więcej czasu potencjalny sojusznikom na skuteczną reakcję (historia niestety swoją drogą...) Oczywiście taki żołnierz po dwóch tygodniach szkolenia czy miesiącu nie będzie wart tyle, co zawodowa armia potęgi, jaką jest choćby Rosja, która niedoświadczonych szaraczków na 1 ogień nie wyśle. Ale przy dość dużej ilości strat będzie konieczność uzupełniania oddziałów, w drugiej kolejności będą brani faktycznie Ci z nadanymi przydziałami mobilizacyjnymi. Zwykłe szaraczki to będzie ostateczna ostateczność, być może że działania wojenne zostałyby zakończone tak szybko, że większość by tej mobilizacji nie doczekała. Wszystko zależy od długości trwania konfliktu.
Matko jedyna!
Tacy obcykani z tego internetu a nie widzieli obrazków ze współczesnej wojny?
Popierdzieliło was zupełnie, patrioci za dychę.
Nazwijcie je jak chcecie, wojny pełzające, hybrydowe czy inne. To jest masakra, długotrwała masakra i destrukcja.
Trwają przez wiele lat i nikt w nich nie wygrywa.
Spójrzcie na Syrię, wysoce zurbanizowany kraj, duże miasta, gęsta zabudowa i sześć lat powstania warszawskiego.
Ten filmik z [26] to tylko fragment jednego miasta, destrukcja i masakra.
A Donbas, wojna, której nie ma, poszukajcie skutków jednej salwy z Grada to się odechciewa bohaterstwa.
Czy będziesz bronił Ojczyzny, Flagi będziesz bronił, Godła i Honoru?
Wojny nie wybuchają tak ot sobie, bo Staszek zachciał pomachać kałachem. Rząd, który dopuścił do powstania sytuacji w jakiej zaistniał konflikt zbrojny, powinien zostać w trybie doraźnym powieszony publicznie.
Może to by studziło zapały i ambicji idiotów.
Zawsze w takich wątkach wystarczy zadać jedno pytanie:
Jaką wartość bojową ma 18/20/30-letni statystyczny Polak we współczesnym konflikcie? A co mi tam - niech to będzie i Polak 40/50-letni, który załapał się na pobór i odbębnił kopanie rowów przeciwczołgowych.
Niezależnie od tego, czy jest to Seba wyszkolony przez ulicę i ustawki po meczu Trampkarze Dzierzążnia, wąsaty Janusz wędkarz pijący raz do roku z kolegami z wojska, typ grający w Tomb Raidera w sylwestra czy korposzczur średniego szczebla, jego przydatność na polu walki XXI wieku jest praktycznie zerowa. ZE-KURWA-ROWA.
Tak pi razy drzwi 99% tych, którzy są gotowi oddać życie za ojczyznę i mówią o ideałach i patriotyzmie, nie przeżyłoby tygodnia siedzenia w lesie, statystyczny obywatel nie jest w stanie zbić prosto dwóch desek, bo współczesne społeczeństwo wyspecjalizowało się w takim stopniu, że nawet niebieskie kołnierzyki nie są już złotymi rączkami, co to naprawią samochód młotkiem a potem jeszcze zbudują sobie szałas i zasieją pole (tymczasem biały kołnierzyk nawet do zalania sedesu kretem musi wzywać fachowca).
Ci sami ludzie twierdzący, ze broniliby Polski, w życiu nie mieli broni w ręku, ich jedyną stycznością z militariami było strzelanie z patyków na podwórku podczas zabawy w wojnę, kampienie na Malinowce w World of Tanks i bieganie z Garandem albo M4 w Call of Duty.
A nawet, jeśli pozasuwali troszkę z kałaszem po poligonie albo popruli sobie hobbystycznie do tarczy na strzelnicy, ich umiejętności raczej zbytnio się nie przydadzą przy ostrzale artyleryjskim zza horyzontu, dronach, czy nalotach bombowców stealth. Nawet tacy zdeterminowani i nie bojący się śmierci fanatycy jak ISIS nie mieli szans w otwartej walce w nowoczesnym konflikcie. Jedyną przewagą takich psycholi są akty terroru wśród ludności cywilnej, którym nie da się przeciwdziałać dobrze wymierzonym pociskiem Tomahawk. Ale jakoś nie widzę polskich patriotów wysadzających się w moskiewskim/berlińskim/teherańskim/pekińskim metrze.
Tych, którzy do obrony ojczyzny są (jako tako) przygotowani, jest około 120 tysięcy i dostają za to regularny żołd, a przy okazji, w teorii, mogą liczyć na wsparcie sojuszników. WOTu nie liczę, bo to nadal nie jest jednostka nawet na miarę niedzielnych żołnierzyków z amerykańskiej gwardii narodowej i służyłaby do tego, co niegdysiejsze jednostki obrony cywilnej. Pozostałe circa 38 milionów obywateli przyda się co najwyżej do kopania rowów i usypywania doraźnych barykad.
No jasne ze prawda. Taki izreal o tym wie i działa. Ameryka i ruscy też. A my siedzimy i się patrzymy. W razie czego NO PRZECIEŻ NIKT NIE BYŁ SZKOLONY. Nikt nas nie obroni.
Izrael jest praktycznie otoczony z każdej strony wrogami, którzy przy najbliższej sposobności starliby ten kraj z powierzchni mapy (a niektórzy zapewne mają dostep do broni nuklearnej), jego najbliżsi sojusznicy (nawet biorąc pod uwagę współczesne realia i siły szybkiego reagowania) są dosłownie za morzem. Powszechny, koedukacyjny pobór i szkolenie w Izraelu to jest wynik paranoi, jakiej dorobili się żydzi na przestrzeni ostatnich paru tysięcy lat i wyjątkowo kiepskiego połozenia geopolitycznego ich przybranej ojczyzny.
Polska na mapie jest tylko elementem ogromnej, splątanej sieci powiązań dyplomatyczno-militarnych i na tym opiera swoją obronność. Współczesna dyplomacja na naszym kontynencie to zbyt pogmatwana pajęczyna zależności jednego kraju od drugiego, by w Europie doszło do otwartego i niespodziewanego konfliktu między sąsiadami. Zresztą, gdyby demoniczni Ruscy, którymi niektórzy straszą, chcieli nas szybko wykończyć i zmusić do rokowań, wystarczyłoby, że zakręciliby nam kurek z gazem w zimie.
Ameryka nie ma powszechnego poboru tylko armię ochotniczą, wartość bojowa typowego Johna Smitha z Wisconsin trzymającego w domu broń na współczesnym polu walki jest ledwie o promil wyższa od wartości Janka Kowalskiego z Podlasia, bo nawet kolekcja karabinów i strzelb Johna nie pomoże mu zbytnio, gdy na jego dom spadnie MOAB (co widać choćby po sporadycznych próbach walki porąbanych separatystów i sekciarzy uzbrojonych po zęby z gwardią narodową i w razie potrzeby regularną armią - gdyby rząd amerykański nie przebierał w środkach, był gotów olać opinię publiczną i po prostu wystrzelał całe to towarzystwo, podobne scysje trwałyby jakieś 15 minut, a nie tydzień czy dwa).
Rosyjski trep z poboru również służy raczej za żywą tarczę albo służbę porządkową we współczesnych realiach, zimnowojenna mentalność nie ma tu racji bytu i sowieci dobrze o tym wiedzą - wszelkie ruskie interwencje w XXI wieku opierają się na amerykańskiej doktrynie błyskawicznego, zmasowanego uderzenia joint-op poprzedzonego skruszeniem wroga ostrzałem artyleryjskim i nalotami, a nie wysłaniem prostych chłopców w kamaszach prosto na pozycje wroga (lekcje z Afganistanu i Czeczenii nie poszły na marne).
W erze globalizacji musiałoby dojść do jakiegoś kataklizmu na skalę globalną lub do zerwania wszelkich możliwych połączeń między krajami, by rozerwać tę sieć i uczynić Europę (i właściwie resztę świata) zbiorowiskiem niepowiązanych państewek. Obecnie tak bogaty i w miarę niezależny kraj jak Wielka Brytania nie umie nawet wyjść jak trzeba z Unii Europejskiej, bo wiąże go za dużo wspólnych interesów i konwenasów, a my tu mówimy o konflikcie zbrojnym zmieniającym mapę geopolityczną starego kontynentu.
Ten kraj nie jest wart walczenia o niego kosztem smierci
Żaden, ale predzwj już bym o Holandie walczył, niz o Polske w takim stanie
A tak w ogóle kogo się obawiamy? Zachód ma tu swoje strefy, wschód kooperantow. Kto kogo po co ?
Póki Niemcy są bogaci nie zaatakują nas ale zawsze mogą być bogatsi więc mogą podbić nas z rosjanami. Niekoniecznie militarnie, tego spodziewałbym się po rosjanach, Niemcy ekonomicznie co już uczynili ale zawsze można wziąć więcej...
Polackie urojenia, każdy jest wrogiem, jak ktoś 100 lat temu nas zaatakował to przecież teraz może zrobić to samo w każdej chwili, prawda?
Żyj sobie dalej w przekonaniu że pokój jest dany raz na zawsze i nikt tego nigdy zmienić nie będzie chciał.
W obecnej Europie jest zbyt wiele powiązań między wszystkim i wszystkimi na jakąkolwiek wojnę. Żeby zrobiło się groźnie musiałby dojść do upadku Unii Europejskiej, a to jest scenariusz bardzo odległy.
A wiesz ze jedna susza w Europie kładzie na łopatki wszystkie umowy i powiązania?
No i co wtedy? Czy takowa susza sprawi, że Chiny, USA czy kraje arabskie mające swoje interesy w Europie nagle o nich zapomną?
I co da nawet w takim wypadku konflikt zbrojny? Dziś cywilizowane kraje prowadzą między sobą wojny gospodarcze, które są dotkliwsze i skuteczniejsze od amunicji.
Tak, bo inaczej bylibysmy przesladowani gorzej niz Cyganie czy inni bezpanstwowcy.
Ruscy to daliby nam podwojny wycisk w takiej sytuacji.
Nawet nie chce sobie tego wyobrazac.
Te pytanie jest bez sensu. Teraz kazdy moze sobie deklarowac to czy tamto. Chwila prawdy bylaby w momencie konfliktu. Rozmawialem kiedys z moim niezyjacym dziadkiem, ktorego powolano w 39 roku. Babcie tez czasami opowie jak to bylo. Powiedzial mi, ze bohaterskie czyny i wole walki mieli ludzie po ktorych nikt sie tego nie spodziewal. Ludze, ktorzy byli uwazani za twardzieli przed wojna okazywali sie tchorzami. Wojna weryfikowala i zmieniala ludzi. Nie mam prawa oceniac poniewaz sam nie wiem jakbym sie zachowal.
gdybym mogl posiadac w tym naszym "panstwie" bron i ja posiadal oraz umial sie obchodzic to moze bym sie zastanowil. a tak mam juz opracowany plan przeniesienia sie z najcenniejszym majatkiem, zapasem zywnosci na zabita dechami wies na gospodarstwo moich śp. dziadkow:)
Zastanawiam się, dlaczego Wy wszyscy, którzy uważacie, że pierwszą rzeczą będzie spakowanie się i ucieczka, jeszcze tu siedzicie? Równie dobrze możecie już teraz spieprzać, jak tak bardzo Wam śmierdzi w tym kraju. Sam nie jestem żadnym wielkim patriotą, oram co miesiąc, żeby przetrwać, uważam, że nasz kraj jest zepsuty itp...popatrzcie na sytuację z uchodźcami. Co wolisz, być opluwanym i gardzonym za granicą? Bo tak Was potraktują. Pomijam nieliczne jednostki jak Alexy i jemu podobni, mający status majątkowy na poziomie pozwalającym pojechać w dowolne miejsce na świecie i spokojnie zyć. Ale nie każdy sra pieniędzmi.
Zresztą z własnego doświadczenia i niemal dziesięcioletniej obserwacji tego forum wysnuwam jeden wniosek - obecnie na forum dominują "eksperci" internetowi mający jedynie pojęcie o Androidzie i Windowsie, a nie mający pojęcia o życiu. Ilu z Was potrafi choćby zmyć naczynie, zebrać dziecko do szkoły czy ugotować obiad? Bo ja czytając teksty typu "nie chce mi się", "będziemy szturchać patykiem konającą ojczyznę" itd. widzę typowego, współczesnego pizdeusza, potrafiącego tylko pyskować i zamawiać kebaba bez "dzień dobry" i "dziękuję".
Przecież Polacy gardza nie tylko emigrantami ale i samymi rodakami. Więc co tutaj jeszcze robisz. Wykonaj swój najbardziej męski i patriotyczny rytuał, czyli ubierz fartuszek wymyj gary, podetrzyj tylki dzieciom i goodbye.
Jak się czyta takie wysrywy w stylu kuuuuuurla Tera to pedryle w rurkach nawet nie wymyka garów to się nóż w kieszeni otwiera.
Przyjaciół? Zawsze. Kraju patykiem nie tknę, opresyjne struktury państwowe nie są tego warte.
Ktoś zresztą bardzo słusznie zauważył, że (zbyt) łatwo rzuca się takimi deklaracjami w czasie pokoju.
Obrona ojczyzny nie musi się wcale wiazac z pojsciem w kamasze, wzięciem kałacha i pierwsza linia frontu. Ojczyzny można bronić na różne sposoby, chociażby utrudnianie przeciwnikowi przejęcia sieci i danych informatycznych. Przecie wiadomo, że nie uzbroja 20 mln obywateli w karabiny i nie każą im strzelać do wszystkiego co się rusza i jest obce. Tylko kanalie, szczury i koniunkturaliści uciekają z tonacego statku. I co eskapiści, jak wyjedziecie w bezpieczne miejsce i tam też dotrze wojna to będziecie uciekac dalej? Jeśli tak naprawdę mocno nie kochacie Polski to po co tu siedzicie? Pozbądźcie się obywatelstwa polskiego i jedzcie gdzie Wam się podoba. Świat jest otwarty.
A co to jest Ojczyzna dla lumpeninteligenta gorszego sortu? Czyżby to samo co dla Prawdziwego Polaka Jedynego Patrioty?
Jak już pisałem, będę pomagał rządowi na wychodźstwie, albowiem.
Albowiem rząd nie ucieka, rząd uchodzi w obliczu.
A wy jesteście gotowi bronić ojczyzny?
a, co? znudził Ci się pokój?
polskość to nienormalność? ...
Tak, pójdę umierać za messiasa, który nie potrafi nawet napisać Polska z dużej litery.
Widzący już wyczerpał temat, ale warto jednak wkleić stosowny tekst:
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z pannami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
I na deser:
https://www.youtube.com/watch?v=MiJ6MFk4kfU
Aż dziw bierze, ilu jest takich - wedle słów Tuwima - "byle szczeniaków", którzy dają się nabrać politykom na pseudopatriotyczną gadkę.
No tak. Bo w pytaniu w tytule wątku chodzi o atakowanie, a nie obronę. Jak się Twój wierszyk odnosi do sytuacji z 39?
Tak się odnosi, że ludzie umierali, a "generalisko" w tym czasie uciekało do Rumunii, na Węgry albo jeszcze dalej. Wiersz (bo "wierszyki" to mogłeś czytać w przedszkolu) Tuwima jest a propos "uchodźstwa" z postów Widzącego.
A więc tak: trzeba szkolić lud, żeby potem bronił ideałów, czyli w imię Ojczyzny i Boga ruszał z grabiami na bombowce B-2.
Albo dosadniej, skoro chcesz nawiązania do pierwszej wypowiedzi w tym wątku: wzywanie do woja (kiedy "ojczyzna jest w potrzebie") jakichś dojrzałych ludzi, którzy nie są zawodowymi żołnierzami, uważam za idiotyzm.
Dalej nie wiem co to ma do tematu. Pytanie nie jest o walkę za jakąś ideę, albo dla ropy. Autor pyta o to, czy byłbyś w stanie bronić Polski w razie ataku, ale wszyscy dorabiają sobie jakąś ideologię. Po nauczycielu języka polskiego spodziewałem się czegoś więcej.
Możesz wrzucić więcej wierszyków :-)
Albo dosadniej, skoro chcesz nawiązania do pierwszej wypowiedzi w tym wątku: wzywanie do woja (kiedy "ojczyzna jest w potrzebie") jakichś dojrzałych ludzi, którzy nie są zawodowymi żołnierzami, uważam za idiotyzm.
Tak jak myślałem. Nie chciałem pisać tego wcześniej, ale plujesz na Szare Szeregi.
plujesz na Szare Szeregi
Tak, tak. Może jeszcze na ciebie?
Dorabiaj dalej "gębę" osobom, z którymi się nie zgadzasz.
Żebyś nie miał wątpliwości: darzę ogromnym szacunkiem np. powstańców warszawskich, ale nie darzę szacunkiem zbyt wielkim tych, którzy o wybuchu powstania zadecydowali. Słowacki dobrze pokazał, z jakiego (czyjego) kotła takie osoby wychodzą. Uważam też na przykład, że powstanie listopadowe było sensownym zrywem, a powstanie styczniowe - zrobiło więcej złego niż dobrego. A, i nie mam dobrego zdania o wielu (nie wszystkich) tzw. żołnierzach wyklętych.
I na koniec: pytanie o obronę ojczyzny (w sensie: czy broniłbyś się przed najeźdźcą, który bezpośrednio atakuje twoją rodzinę/bliskich itp.?) jest pytaniem typu: "Czy napiłbyś się, gdybyś był spragniony?". A więc TAK, broniłbym się. Ale pytanie o obronę ojczyzny w innym sensie (czy walczyłbyś w imię Ojczyzny, Boga itp.? czy potrzebny jest powszechny pobór?) nie ma dla mnie racji bytu. Albo prościej: NIE, nie walczyłbym. Już Edelman (tak, ten Edelman) pięknie mówił, że dla takich rzeczy nie warto umierać. NIE, nie jest potrzebny. Bo w naszych czasach żołnierz "poborowy" jest tylko mięsem armatnim i nie decyduje o zwycięstwie.
Tego szacunku nie widać. Nazwałeś ich postępowanie idiotyzmem.
Nazwałeś ich postępowanie idiotyzmem.
To może sobie jeszcze raz przeczytaj uważnie, co napisałem.
Pytanie w tytule wątku to jedno, a wykorzystany w pierwszej wypowiedzi przykład ("pobór") to drugie. Zresztą w powyższej wypowiedzi masz wszystko jasno wyłuszczone.
Czyli powołanie ich do woja jest idiotyzmem, ale walka w cywilu już nie? Musisz jak krowie na rowie, bo ja prosty chłopak jestem.
No to prosto:
Jeśli ktoś ma ochotę iść z karabinem na wóz opancerzony (i nie nakłania/zmusza do tego innych), proszę bardzo. Jego sprawa. Każdy może mieć ochotę na popełnienie samobójstwa. Z różnych przyczyn. Jeśli ktoś odczuwa potrzebę walki skazanej z góry na porażkę np. w imię zachowania godności - ogromny szacunek.
Natomiast ten, który wysła ludzi na śmierć (bo np. wiadomo, że nie ma szans na zwycięstwo w ogólnym rozrachunku), jest idiotą, szkodnikiem, bucem, matołem, złym człowiekiem lub spryciarzem (można wybierać).
Przykład:
Walka Szarych Szeregów w ramach państwa podziemnego miała sens, jeśli idzie o działalność dywersyjną w konkretnych przypadkach (można np. "odbić" uwięzionego kolegę). Wydający decyzję o konkretnych akcjach nie byli zazwyczaj idiotami. (Dyskusyjna jest kwestia świadomości konsekwencji, czyli np. masowych egzekucji w odwecie za działania naszych "partyzantów").
Zbrojna walka z komunistami, ukrywanie się w lasach, wykonywanie wyroków śmierci, pacyfikacja całych wiosek itp. po oficjalnym rozwiązaniu AK była idiotyzmem, a często nawet zbrodnią.
Wprowadzający obowiązek powszechnej służby wojskowej w Polsce w naszych czasach lub wzywający w tym tygodniu jakichś przypadkowych rezerwistów na szkolenia - są idiotami.
Wygodnie z perspektywy czasu oceniać decyzję podjęte w tamtym czasie, co? Człowiek liczy się ze śmiercią na wojnie, ale nie walczy z założeniem, że przegra.
Z perspektywy czasu?
A z tamtej perspektywy to niby powstanie styczniowe czy partyzantka wyklętych miała jakiekolwiek szanse powodzenia? Jeśli tak, oświeć mnie.
jak lubię oglądać rożne programy typu druga woja światowa w kolorze itp..
jeden z głównych wniosków jaki wysunąłem to najbardziej opłaca się nic nie robić, wszystkie bierne kraje wyszły najlepiej z wojny. Kraj nie stawiający oporu jest omijany dzięki temu obywatele nie giną miasta nie są niszczone.
Jakby Polska nic nie robiła to by niemcy przez nas przejechały jak przez autostradę, wiadomo ze by nas okradli itp, ale chociaż miast by nie spalili. Takie powstanie warszawskie po co te 200 tyś ofiar cywilnych czy to np było potrzebne, a tak zamiast tego niemcy by wykrwawiły się na walce z zssr zamiast tego zssr se odpoczęło, a warszawa wykrwawiła. Jest wiele takich przypadków ale co tam dla wielu lepiej zginąć jak przeżyć takie myślenie dla mnie jest błędne ponieważ żywy człowiek w końcu i tak doczeka się wolności i odbuduje kraj, a martwy no nic nie zrobi niestety.
W europie mało jakie kraje walczyły w czasie ww2 i wcale gorzej nie mają jak my, taka Belgia Holandia, Czechy Skandynawia, ile oni stracili obywateli i miast a ile my?? można powiedzieć że wyszli z wojny w lepszym stanie jak my.
W wojnie zazwyczaj walczą mocarstwa więc lepiej się w nie nie wtrącać, bo robić dla nich za mięso armatnie to nie jest dobry biznes. Już nie mówiąc o tym ze wojny wywojują politycy i pierwsi też uciekają, pomyślcie jakie by było ich zaskoczenie jakby ludzi nie walczyli, no ale niestety jesteśmy za głupi by samemu myśleć i zazwyczaj myśli masa która robi co im się każe.
Jeszcze ww1 wg mnie politycy ją zakończyli ponieważ żołnierze już nie chcieli walczyć i jak to zaobserwowali to postanowili szybko się "dogadać" by przypału nie było.
A kolega słyszał o obozach koncentracyjnych(niemieckich) domyślnie każdy polak miał tam trafić, nine wspominając o oficerach i rodzinach zesłanych na daleką Syberię
sugerujesz że ominęło to Polskę dzięki temu że stawiali opór??
Niemcy potrzebowali przymusowych pracowników do zasilenia machiny wojennej i tak naprawdę do obozów pracy trafiało się w pierwszej kolejności.
Wiadomo że ze względów na poglądy niemców ludzie określonego wyznania byli skazywani na śmierć, jednak z bliżej mi nieznanych powodów Polacy sa często stawiani w parze z okupantem w eksterminacji, to chyba też przez to ze stawiali opór, biernym krają też to się zarzuca??
A kolega słyszał o obozach koncentracyjnych(niemieckich) domyślnie każdy polak miał tam trafić, nine wspominając o oficerach i rodzinach zesłanych na daleką Syberię
Daleko szukać nie musisz, żeby zaprzeczyć swojej tezie. Popatrz na ofiary wojenne po stronie Czechosłowacji (szacunkowo 340 000 do 355 000) a po stronie Polskiej (5 900 000 do 6 000 000) - ponieśliśmy 17-krotnie większy straty wśród ludności, straciliśmy infrastrukturę, zabudowania miejskie, stolica doszczętnie rozwalona. Czesi do teraz mają Pragę w stanie praktycznie nienaruszonym.
Kto wyszedł na wojnie lepiej?
Mam E, czyli mam to nawet niżej niż w dupie. Nie mam rodziny, czyli mogę spakować 2 torby i ruszyć w poszukiwaniu pokoju.
gdyby się tak stało, że będę musiał bronić ojczyzny to bym rodzinę wysłał, tam gdzie bezpiecznie a sam prowadził działania w taki sposób, że po wojnie zapewne by mnie powieszono bądź rozstrzelano za zbrodnie wojenne
Przede wszystkim nie miałbym złudzeń, że jako Polak drugiego sortu musiałbym przede wszystkim bronić tych wszystkich patriotów całkowicie przypadkiem ustawionych w drugiej linii. Gdyby w wyniku mojej wrodzonej złośliwości wobec miłościwie panujących udało mi się przeżyć, należałoby mnie postawić przed sądem polowym i rozstrzelać za sianie defetyzmu, żebym w następnych wyborach przypadkiem nie zagłosował w sposób uniemożliwiający dalszy jakże prężny rozwój naszego pięknego kraju. W tej sytuacji nie mogę się wręcz doczekać złożenia swego życia na ołtarzu.
Jestem za a nawet przeciw.
To nie jest średniowiecze że wskoczę w zbroję, nawet łachmańskie szmaty, wezmę widły w łapy czy innego kija i dołączę do "oddziału" chłopów i jako wsparcie ruszę na Krzyżaków. To nie jest też sytuacja z II WŚ gdzie można by zaczepić sie do jakieś partyzantki.
Bez przeszkolenia wojskowego nie ma to sensu, bo zostać mięsem armatnim jest łatwo tylko po co? Jaki w tym sens? Od walki za kraj jest armia. Armia przegra? Są sojusznicy z NATO. Też przegrają? Trzeba więc zacząć żyć pod nową władzą chyba że "klimat" pozwoli na zbrojny zryw partyzantki z minimalnymi szansami na zwycięstwo.
Uzmysławiam Ci jedną ważną rzecz - każą Ci przysięgać, póki co, nie na wierność fuhrerowi, tylko
[...] Stać na straży Konstytucji, [...]
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19920770386/O/D19920386.pdf
i dają w tym celu karabin do ręki! Naprawdę nie czujesz tego patriotycznego obowiązku? Czy w szturmie na Nowogrodzką nie warto choćby zginąć?
Możesz.
Zostanie tylko wykazać, że działałeś w obronie konstytucji, że organy władzy były nielegalne i nie złamałeś żadnego rozkazu zwierzchnika.
Pośmiertnie będzie Ci trudno, ale nie jest to niemożliwe, zasilisz szeregi wyklętych.
Abyś nie musiał bronić jej w strachu przed konsekwencjami prawnymi, powołano niezawisłe sądy. W dodatku masz solenne zapewnienia tych, przed którymi tę Konstytucję mógłbyś chcieć chronić, że osoby proponowane do orzekania w sprawie tejże obrony, pomimo faktu, iż jako poseł w pełni świadomie tę Konstytucję łamały, już jako sędziowie TK czy innych instancji przejdą pełne przeistoczenie w osoby niezawisłe i osądzą Cię, jak na to zasługujesz.
I pamiętaj - koniecznie zbieraj pamiątki - kiedyś sprzedasz na Allegro. Zamienił stryjek siekierkę:
https://allegro.pl/oferta/niemcy-3-marki-1929-f-przysiega-konstytucyjna-7955825322?reco_id=e9fc2032-0bcc-11ea-907d-000af7f61150&sid=0e7a5475e04eefd78184d559df6fb9f87c889ad5ac94196dac75ac99722370c3&bi_s=archiwum_allegro&bi_c=Product&bi_m=reco&
na kijek:
https://archiwum.allegro.pl/oferta/niemcy-przysiega-na-wiernosc-hitlerowi-1942-i7216425649.html
Jeśli jednak nie ufasz całkowicie przejrzystemu losowaniu składu orzekającego, czy też masz nieuzasadnione niczym obawy względem jakichś nazwisk, typu Kwiatkowski, Kowalski, czy Świderski, to w przypadku objawów wybiórczej nomatofobii zawsze warto trzymać się sprawdzonej wersji - "Ja tylko wykonywałem rozkazy!".
Jest jeszcze inna opcja - wzorem naczelnego zwierzchnika i całej tej zakłamanej bandy możesz wykręcić się "Reservatio mentalis":
http://www.zw.com.pl/artykul/137986.html?
Ja zostałem wychowany w duchu patriotycznym, w tym znaczeniu, którego tzw. prawdziwi Polacy kompletnie nigdy nie zrozumieją. Zwyczajnie zależy mi na dobru Rzeczypospolitej. Patriotyzm, jako cnota, którą tak pięknie zdefiniował Jan Nowak-Jeziorański, jest uczuciem tożsamym z miłością do matki. Moja matka nie musiała być najpiękniejszą, najmądrzejszą czy najbogatszą kobietą, bym mógł ją kochać. Była moją matką, zaś miłość ma była bezwarunkowa. Polska jest jedyną dużą Ojczyzną jaką mam. Z nią jestem związany więzami rozmaitymi, życie krótkie nie pozwoli stworzyć podobnych więzów z czymkolwiek innym na tym padole. Życzę więc Polsce szczęścia i pomyślności. Mym wkładem niewielkim jest bycie człowiekiem przyzwoitym, tylko tyle i aż tyle.
Czy mógłbym umrzeć z bronią w ręku za ten kraj? Myślę, że urodziłem się w niewłaściwych czasach, by w tak spektakularny sposób dokonać żywota :D Dzisiaj patriotyzm przejawiać się może zupełnie inaczej, niekoniecznie poprzez daninę krwi. Gdyby Moskale najechali ten kraj, a sojusznicy nie chcieli pomóc, to walka byłaby trudem daremnym, przy tak ogromnych dysproporcjach militarnych. Trzeba by znowu, tak jak podczas zaborów, wymyślić sposób na to by jeszcze Polska nie zginęła. Drzewiej nazywano to pracą organiczną.
https://brilliantmaps.com/europe-fight-war/
Tak sobie mysle, ze Polska powinna najechac Niemcy :).
Z drugiej strony co innego deklaracje, co innego rzeczywistosc.
Najlepsze są skandynawskie dyktatury lewackie :)
Wyniki podkręcają zapewne brygady gejowskie nieposiadające dzieci.
Trzeba byc idiota, zeby tracic zycie za zadze wladzy politykow i glupie, nic nie znaczace nazwy.
Jak mi beda płacić tyle, co naszym politykom, za popijanie kawki i naciskanie guziczka, to przemyśle ten fakt.....jesli ktos zaatakuje moje miasto
Ależ ten wątek się rozwinął przez tę dobę... Tak naprawdę nie ma tu jednej, słusznej odpowiedzi. Nie ma też czerni i bieli. We wszystkim są odcienie szarości. Temat szeroki, niekoniecznie przyjemny, ale być może skłaniający do refleksji.
Jestem gotów bronić pisowskiej Polski do samego końca. Mojego lub jej.
obojętnie od waszych deklaracji, to przebieg działań wojennych decyduje kto z nas jaką będzie miał postawę podczas niej, jeśli ktoś jest obciążony rodziną będzie w pierwszej kolejności dbał o jej przeżycie(nie ucieknie do "lasu"tylko nadal bedzie pracował na jej utrzymanie) jeśli straci bliskich, w akcie zemsty lub rozpaczy jest bardzo prawdopodobne, że będzie czynnie zwalczał wroga. Powołany ale taki, który odmówi wejścia w szeregi armii musi liczyć się z konsekwencjami takimi jak wiezienie, ostracyzm (np. utrata pracy) a nawet kulą w łeb. jeszcze w innym przypadku świadectwa wojenne, okrucieństwo, strach, głód i powszechna śmierć w okół staje się czynnikiem niezwykle mobilizującym, lub odwrotnie - defetystycznym.
Podsumowując, niezależnie od waszych deklaracji, nastawienia, sympatii politycznych, religii, to wojna i to w jaki sposób nas pośrednio lub bezpośrednio dotyka decyduje jaką będziemy mieć postawę - ten który twierdzi dziś, że ma swoją ojczyznę w nosie, może jej bronić, a ten który dziś chciałby to robić, może nie zrobić nic.
Brakuje tutaj tylko podstawowego problemu, jaka to będzie wojna?
Bo mamy kilka możliwych scenariuszy zależnych od typu wroga w wypadku wojny obronnej:
1) W stylu nazistów. W trakcie II wojny światowej Niemcy dążyli do eksterminacji narodu Polskiego. Kiedy człowiek wie, że wojna jest o przetrwanie łatwiej mu podjąć walkę.
2) W stylu komunistów. Tutaj co prawda celem jest nie wybicie całego narodu a jedynie ludzi szczególnie wartościowych w celu zniszczenia narodu tożsamości. Walka o własną religię, kulturę, język i wolność też może być podjęta dość łatwo choć z większym oporem.
3) W stylu Amerykańskim. Czyli to co uprawia choćby USA na świecie, wojna jest o zasoby i często z punktu widzenia szarego Kowalskiego zmieniają się tylko rządzące gęby oraz zmienia się trochę sposób życia. Ot trochę więcej wolności na pokaz ale niższy poziom bezpieczeństwa i świadomość, że okrada cię kto inny. W tym wypadku często bardzo ciężko zmobilizować się do takiej walki bo w gruncie rzeczy jak wspomina wiele osób w tym wątku po co?
W wypadku wojny ofensywnej:
1) Walka wyprzedzająca z wrogami w stylu hitlerowskich Niemiec lub ZSRR, tylko tutaj jest o tyle ciężko, że często ciężko zrozumieć zasadność takich działań ludziom, bo skąd można wiedzieć z całkowita pewnością jakie plany ma nasz wróg?
2) Walka o wpływy i kasę. No i tutaj zmobilizować się jest zupełnie ciężko, bo po co człowiek ma ginąć za ludzi dla których wojna to biznes?
Ostatnim elementem jest skala:
1) Wojna światowa, nie ma gdzie uciekać to wiadomo, że walkę podjąć łatwiej z braku innego wyboru.
2) Wojna lokalna, jest gdzie się schronić. Wiadomo, że w pierwszej kolejności człowiek chce ratować rodzinę, więc ktoś kto ucieka z rodziną wcale nie jest jak malują go papierowi patrioci tchórzem a osoba z właściwą skalą wartości. Rodzina jest najważniejsza. Nawet gdyby we mnie obudziła się w tej sytuacji silna chęć walki za kraj (nie jestem idiotą by teraz wiedzieć, że na pewno bym za niego walczył lub nie) to najpierw i tak zabezpieczył bym rodzinę a potem do walki przystąpił.
A najbardziej zawsze bawią mnie ci pseud-patrioci co to krzyczą, że za kraj będą walczyć do staniej kropli krwi a nie potrafią paczki po fajkach zanieść do śmietnika tylko rzucają gdzie popadnie, zapłacić uczciwie podatków lub demolują przestrzeń publiczną. Doświadczenie, choćby z czasów drugiej wojny światowej uczy, że oni pierwsi będą kolaborować. Oczywiście usprawiedliwią to sobie, że to w celu oczyszczenia narodu z złych elementów (żydzi, lewacy, LGBT, cykliści, sąsiada złodzieja itd.) i nie jest to zdrada.
Ale wiele wojen o zasoby, jeśli są zwycięskie, ma wpływ na poziom życia obywateli kraju te zasoby zagarniającego. Potęga Imperium Brytyjskiego brała się właśnie z owego wyzysku. Od pewnego momentu poziom życia Brytyjczyków zaczął rosnąć, aż osiągnął poziom nieznany w innych regionach świata..
Skoro obywateli polskich można łatwo przekupić, choćby 500+, i większość tych obywateli opiera swoją opinie o Ojczyźnie na podstawie tego, ile im ona może dać, to można sobie wyobrazić, że gdyby Polska, poprzez wojnę i grabież, mogła zaproponować obywatelom inne jałmużny, np. 1000+, to niejeden z nich wojnie takiej, w rezultacie której by wymiernie zyskał, przyklasnął.
naprawdę myślisz, że jak ktoś potrafi wrzucić papierek do kosza, albo płaci podatki (każdy płaci, nawet bezrobotny menel) to każda taka osoba będzie bronić ojczyzny? chęć obrony ojczyzny może wynikać z własnej chęci, patriotycznych uczuć, ale też z przymusu, z zemsty albo też z pragmatyzmu np. groźba biologicznej eksterminacji całego narodu, bo np. przeciwnik ma w nosie twoje chęci, tylko jakiej narodowości jesteś - płacenie podatków, albo kultura własna nijak się mają do obrony ojczyzny, choć do jej stanu jak najbardziej.
Nie doceniasz lenistwa tej grupy. Oni by z chęcią chcieli, że ktoś umierał za nich a oni dostali owoce tego bo im się należy. Drugą sprawą jest, kogo mielibyśmy niby najeżdżać dla zasobów?
Wiem, że cycaty z Biblii nie do każdego trafiają, ale poniższego uczą nawet w szkołach biznesu z racji na jego praktyczne zastosowanie w zarządzaniu. On po prostu działa:
Każdy bowiem, kto jest wierny w rzeczach małych, jest też wierny i w rzeczach największych; a kto jest niegodziwy w małych rzeczach, również i w wielkich pozostaje niegodziwcem.
Stąd tez moje spojrzenie na patriotyzm. Jeżeli ktoś nie potrafi zadbać o ojczyznę w trakcie pokoju w drobnych rzeczach to mądrość, doświadczenie i rozsądek jasno podpowiadają, że na wielkie poświęcenie gotów nie będzie tym bardziej. Na słowo mam uwierzyć? To czyny świadczą o człowieku, choćby te najdorodniejsze. I wiadomo, nie każdy kto przejawia drobną troskę o ojczyznę będzie gotów na duże poświęcenie, ale jest na to przynajmniej szansa. U tej drugiej grupy taki efekt można jedynie osiągnąć odpowiednio ją manipulując, licząc, że jakimś cudem coś z tego będzie.
Uwielbiam to jak odpowiedź Manolito świadczy o tym, jakim jest człowiekiem.
Czyli nie ustosunkowuje się do tego, że obywatele PW nie potrafią odnieść butelki do śmietnika a krzyczą, że będą bronić ojczyzny do śmierci.
On od razu ZARZUCA, że to, że ty odnosisz tę butelkę, nie oznacza, że będziesz walczył o kraj.
Niby żadna różnica, ale jednak coś pokazuje
Z racji tego że mam możliwość wyjazdu za granicę, w każdej chwili, rodzina za granicą-lokum, to smrodu by po mnie nie było. Ten kraj nigdy nie zrobił dla mnie nic dobrego, wszędzie chcą cię oszwabić, a politycy i sądy to sprzedajne świnie, w pracy to samo aby cię zatyrać, tak więc nie zastanawiałbym się nawet sekundy nad podjęciem decyzji.
no to na co czekasz? Droga wolna.
Obraziłem twoje uczucia?
Chodzi po prostu o to co ty tu jeszcze robisz skoro nic cię tu nie trzyma, jedz za granicę.