Jak radzicie sobie z tym zjawiskiem? Macie jakies sposoby sprawdzone aby nie umierać psychicznie po robocie?
Piwo to nie rozwiązanie, bo aby mnie zamuliło, i wcześniej spać poszedłem, a więc i robota wcześniej + kac morderca.
JA to chyba mam fobię na punkcie pracy, serio, nienawidzę bycia podporzadkowanym komuś i słuchania czegoś i robienia ,,bo muszę" Jestem w duszy wolnym ptakiem, ale z tego kasy nie ma, a jak wiadomo ,,nie rabotajesz nie kuszajesz" czy jakoś tak
JA to chyba mam fobię na punkcie pracy, serio, nienawidzę bycia podporzadkowanym komuś i słuchania czegoś i robienia ,,bo muszę" Jestem w duszy wolnym ptakiem, ale z tego kasy nie ma, a jak wiadomo ,,nie rabotajesz nie kuszajesz" czy jakoś tak
Nie. Ty jesteś poprostu nierobem.
Zmień pracę, bo chyba w jakimś kołchozie robisz. Ja tam mimo że duszy pracoholika nie mam, to bardzo lubię swoją pracę i z chęcią do niej chodzę. Urlopu tez mam już za dużo i czas zacząć go wykorzystywać, ale nie chce mi się na niego po prostu iść. Mógłby ten Cymbergaj w końcu wyjść, wtedy miałbym powód aby wreszcie z niego skorzystać.
Kołchoz tak... masakra, praca na produkcji, zapieprz, ludzie nastawieni jak wilki do siebie, towarzystwo nie moje, bo albo grazynki starsze albo mietki itp. lub sebusie obrotne po wyrokach...
Na budowie się zatrudnij. Z Ukraińcami sobie pogadasz, popijesz to może ci się humor poprawi. Podobno tak źle nie płacą.
JA to chyba mam fobię na punkcie pracy, serio, nienawidzę bycia podporzadkowanym komuś i słuchania czegoś i robienia ,,bo muszę" Jestem w duszy wolnym ptakiem, ale z tego kasy nie ma, a jak wiadomo ,,nie rabotajesz nie kuszajesz" czy jakoś tak
Nie. Ty jesteś poprostu nierobem.
Nie traktował bym tego w kategoriach "wypalenie" tylko zmiana pracy, inne środowisko, inne czynności inni ludzie, nieradzenie sobie itp, "wypalenie" to jest po 10 latach robienia ciągle tego samo, gdzie nie masz rozwoju, awansu. Ewentualnie postaraj się zmienić stanowisko, przebranżowij się -zmień tą robotę.
jak jesteś wolnym ptakiem to zostań youtuberem lub innym twórcą w social mediach.
ta, juz to widze
"TOP 10 domowych sposobow na zwalczenie smrodu spod pach"
"golab miejski - szkodnik czy tanszy odpowiednik kurczaka?"
"ubrania ze szczawiu - ekologia czy hipsterka?"
takie to rzeczy taki gestochowa moze miec swiatu do przekazania
zainteresowały mnie te tematy serio szczegolnie ten o gołebiach
Praca na produkcji w jakichś kołchozach w systemie 3-zmianowym to chyba najgorszy, najbardziej zdehumanizowany typ pracy. Przerabiałem to parę razy i za każdym razem szło wypowiedzenie po góra 6 miesiącach, bo po prostu nie wyrabiałem mentalnie ze świadomością bycia biorobotem w jakiejś fabryce guwna, zerowymi perspektywami na cokolwiek (bo ani niczego przydatnego w innych fuchach się nie nauczysz w większości przypadków, a o awansach można zapomnieć) i obracaniem się wśród ludzi z mentalnością robotów.
To już lepiej na budowie z Mietkami alkusami tyrać. Przynajmniej wesoło i luźno bywa, a na producji wieczna spina i normy z kosmosu.
Weź na swe barki nasze marzenia (przy okazji spełniając swoje) i zostań testerem gier ;)
Harnasie do termosu i wio. Pozniej po pracy z 4 na sen i jakis pornosik i dobrze jest.
Zacznij sprzedawać dostęp do kont steam, zabakraba przybywaj. Wiem, że krazysz nad tym forum jak sęp.
Opowiedz im historie z wigilii, od razu bedziesz dusza towarzystwa i bedzie ci sie milej pracowalo.
Może jakaś robota papierkowa Ci potrzebna?
spoiler start
Trzepanie worków po cemencie
spoiler stop
Pracuj na własny rachunek. Jak robisz w korporacji gdzie jesteś wyliczony do pracy za niewolnika to nie ma się co dziwić. Jedyna wolność to własny zarobek na własnym produkcie lub zdobycie majątku i żyć z niego.
No właśnie to jest bardzo popularny błąd. Nic nie wymaga większej dyscypliny niż praca na własny rachunek, we własnej firmie.
Zdaję sobie sprawę że autorowi wątku może się ta opinia nie spodobać ale dla niego najlepszym wyjściem jest szef stojący z przysłowiowym batem za plecami bo on sam nie jest siebie w stanie zmotywować do czegokolwiek.
Kiedy masz własną działalność to sam się musisz zmotywować do tego żeby wstać z łóżka, coś załatwić, być w odpowiednich miejscach w odpowiedniej porze. To zazwyczaj nie praca 8 godzin dziennie a 12 czy nieraz 15, zwłaszcza gdy firma jest nowa i nie ma jeszcze renomy na rynku i stałych klientów.
Na weekendzie palę jointa i w poniedziałek idę do pracy jak nowo narodzony
Jeśli źle się czujesz w pracy, to jest w sumie naturalne. Zależy jaka to praca, na jakich ludzi (zwłaszcza jakich przełożonych) trafisz wokół oraz od tego jaki masz charakter, bo każdy z nas jest inny. Ale pytanie o radę kolegów czy rodziny Ci nie pomoże - jak widzisz, już w najbardziej upvote'owanym komentarzu zostałeś wyzwany i zaszufladkowany jako "nierób". Nie zwracaj na to uwagi. Tak naprawdę to znak, że masz wyższe ambicje niż populistyczna większość (i strasznie razi to komentujących i upvote'ujących), więc tak naprawdę Ci to pochlebia.
Co do rady nt. pracy czy wypalenia czy ogólnie swojej psychiki, pytanie o nią kolegów czy rodziny czy na forum związanym z grami to nie jest najoptymalniejsze wyjście. W tych miejscach znajdziesz tylko malutki odsetek ludzi, którzy rozumieją cokolwiek na te tematy lub zajmują się tym zawodowo i zostaną zagłuszeni głosem większości, którzy tego nie rozumieją i się tym nie zajmują.
Lepiej udać się od razu do profesjonalistów, którzy zajmują się tymi powszechnymi problemami zawodowo i codziennie, tzn. psychologa oraz doradcy zawodowego. Wtedy wiesz, że będziesz w dobrych rękach. Wierz mi, sam żałuję, że nie zrobiłem tego od razu i wcześniej.
Pytanie o tak ważną radę, związaną z Twoją indywidualną psychiką i przyszłością na tym świecie, na forum czy rodziny czy znajomych — czyli nie-specjalistów w tych sprawach — to trochę tak, jak zatrudnianie do naprawy komputera np. sprzedawcy w markecie, który kompletnie nie ma o tym pojęcia. Z pewnością opowie Ci wiele ciekawych historii o ludziach, produktach i sobie (a i pewnie Cię wyśmieje z braku szacunku), ale nie naprawi Ci PC i tym samym nie pomoże Ci, tylko stracisz przez niego czas, cierpliwość, nerwy, wiarę w siebie. Może Cię też to nawet zniechęcić jeszcze bardziej, jak np. otoczenie ludzi którzy widzą świat tylko w czarno-białych barwach i nazywają kogoś "nierobem" bo zaszufladkować kogoś jest najprościej. Zrozumieć czyjś punkt widzenia i nie oceniać jest już znacznie trudniej.
Zacznij tutaj: https://liniawsparcia.pl/centrum-wsparcia/
Pobierz sobie broszury, poczytaj je, sprawdź (i zapisz sobie gdzieś na kartce) ile z wymienionych objawów u Ciebie występuje. Jeśli będziesz miał chociaż jeden z nich — strona pomoże Ci znaleźć odpowiednie miejsce, gdzie możesz napisać, zadzwonić lub nawet po prostu pójść blisko Ciebie.
Ja wierzę w Ciebie, że uda Ci się kiedyś odnaleźć i zrozumieć siebie, oraz znaleźć dla siebie odpowiednią niszę :) Na wszystko jednak potrzebny jest czas, Twoja chęć polepszenia sobie życia i samopoczucia, i to przełamanie się do udania się do specjalisty (to będzie najgorsze, ze względu na wiele panujących o tym stereotypów dzisiaj). I odpowiednie otoczenie ludzi.
Chodzi o zrozumienie tego, że każdy z nas jest indywidualny, ma swój charakter, i nie każdemu się podoba wszystko to co innym. Większość ludzi, którzy nie interesują się psychologią, nie będzie Cię rozumiała i będą ciągle zdziwieni, dlaczego nie chcesz być "owcą w stadzie" razem z nimi. Oni Ci nie pomogą, wręcz przeciwnie — przez nich poczujesz się tylko jeszcze gorzej. Psycholodzy są bezstronni, nie oceniają nikogo i mają zawsze indywidualne podejście dla każdego człowieka, bo tak to powinno wyglądać.
Jeśli nadal Cię to nie przekonało, przeczytaj ten wpis:
https://www.pracowniarozwoju.org/wsparcie/38-czy-warto-isc-do-psychologa.html
Czytając ten post miałem wrażenie że próbujesz ludzi do jakiejś sekty zwerbować.
Jeśli źle się czujesz w pracy, to jest w sumie naturalne.
Co w tym jest do diabła naturalnego? Praca to jest jedno z miejsc w którym spędzasz mnóstwo czasu więc jest to w miarę istotne żeby czuć się tam dobrze.
Ale pytanie o radę kolegów czy rodziny Ci nie pomoże
Jeśli uważasz że pytanie o radę i proszenie o pomoc bliskich jest błędem, to z tobą jest coś nie tak. Szukanie wsparcia w rodzinie to najbardziej naturalny odruch.
Tak naprawdę to znak, że masz wyższe ambicje niż populistyczna większość
Albo że nie chcesz robić absolutnie nic i nie ma to żadnego związku z ambicjami, ja bym stawiał raczej na to w tym przypadku.
Co do rady nt. pracy czy wypalenia czy ogólnie swojej psychiki
O jakim ty wypaleniu mówisz po 5 dniach pracy???
Większość ludzi, którzy nie interesują się psychologią, nie będzie Cię rozumiała i będą ciągle zdziwieni, dlaczego nie chcesz być "owcą w stadzie" razem z nimi.
Z tego co facet pisze to ma około 30 lat i nigdzie dłużej nie pracował. Ponieważ nie umarł z głodu to albo ewolucja wytworzyła w nim zdolność fotosyntezy albo siedzi na garnuszku u rodziców. A ty pierniczysz o jakichś "owcach w stadzie".
Czasem trzeba zebrać się w sobie i wychodować jakieś jaja bo ty tu pierniczysz o psychologii, specjalistach, obrażasz pracowników marketów, a możliwe że gdzieś tam w cieniu tych pięknych słów i kwiecistej przemowy starsza kobiecina urabia ręce po łokcie żeby wykarmić i ubrać 30 letniego konia.
@JohnDoe666
To dobrze, że masz swoje opinie na jakieś tematy. Przepraszam, jeśli za bardzo dosadnie zabrzmiało porównanie z pracownikiem marketu — tutaj rzeczywiście przesadziłem, z tego względu, że trudno mi precyzyjnie przelać myśli na słowa i dobrać odpowiedni przykład. Każdy pracownik marketu może oczywiście być równie lub nawet bardziej wartościowym człowiekiem niż każdy inny. Niefortunne porównanie i dobór słów. Dzięki za zwrócenie uwagi. Z "owcą w stadzie" też raczej częściowo przesadzone porównanie, bardziej aby zwrócić obrazowo uwagę, aby miało to bardziej znaczący wydźwięk w psychice (stąd zresztą cudzysłów).
Życzę Ci wszystkiego dobrego :)
Chodzi o to, co sam wewnętrznie czuje w danym momencie i co sam wewnętrznie ma ochotę z tym zrobić, czyli o całość przekazu i nieszufladkowanie, nieocenianie. Ale głębsze spojrzenie i analiza problemu oczami tego człowieka, po nitce do kłębka. Profesjonalna pomoc specjalisty, który zajmuje się tym na codzień, pomoże mu sobie to wszystko poukładać. My jako ludzie uwielbiamy wszystko sobie sprowadzać do prostych rzeczy oraz uwielbiamy kogoś oceniać tylko z naszej perspektywy i doświadczenia życiowego, podczas gdy tak naprawdę w realu praktycznie nigdy jedna rzecz nie jest bezpośrednią przyczyną innej, ale to kaskada wielu przyczyn i skutków które wystąpiły w całym naszym życiu nakładających się na siebie warstwami oraz ich długoterminowy wpływ na naszą psychikę złożyły się na ten konkretny wynikowy problem, który siedzi w naszym umyśle w danym momencie. Dopiero gdy to wszystko zanalizujemy, będziemy w stanie sami ocenić, co naprawdę jest problemem, i go odpowiednio przedstawić. W jednym wydawałoby się prostym poście, lub czasem nawet zdaniu, jest zawsze zawarta cała historia danego człowieka, która nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Odkrycie tego wszystkiego to nie zawsze jest prosta sprawa, i zajmuje sporo czasu, dlatego im szybciej się zacznie współpracę z dobrym psychologiem tym lepiej. Pod koniec może się okazać, że to nawet niekoniecznie praca czy cokolwiek innego wymienionego tutaj jest problemem, ale coś zupełnie nawet innego, o czym wcześniej nie zdawaliśmy sobie nawet sprawy, a co w ostateczności (po nitce do kłębka) doprowadziło do tego, gdzie jesteśmy.
Pomyśl sobie, co tak naprawdę lubisz w życiu robić
a potem zacznij z tego zarabiać.
Dofinansowania, działalność i heja.
Taki daleki znajomy ostatnio pokupował klocki lego, mindsztormy i mindfucki, arduino i jeździ po szkołach dzieciaki uczyć. Pomysł na biznes? Jakbym nie miał co robić, sam bym w to poszedł
Po piwie kac morderca?
Gówna sie nie pije.
Tak to bywa jak sie do pierwszej pracy idzie po 30-stce.
Ale walcz do konca, zrob to dla Polski.
Gęstochowa ile czasu tam już pracujesz ogolnie? A jak tam u Wlodzixa, zajmuje sie czyms co mniej wypala zawodowo?
Zmien pracę. Inaczej się nie da. Próbowałem na wszelkie sposoby. Dopiero teraz jest tak jak byc powinno. Fakt, zarabiam nieco mniej, ale lepiej zarabiać mniej i byc szczesliwszym, niz więcej i nie nawidziec każdego dnia. Jedyny problem to kasa przy tych wydatkach, co mam, ale znacznie wiekszy (przez duze Z) luz w pracy, wysypianie się, wiecej czasu dla siebie i warunki w samej pracy skutecznie mi to rekomendują. Polecam.
Na ile ? Miesiąc, dwa ? Próbowałem kiedyś sprzedając 980Ti. po raz pierwszy (wtedy kosztował około 3 tysi). Nic mi to nie dało.
uczenie się zarządzania własnym budżetem to nie jest zajęcie na miesiąc, dwa... już ci pisalem kiedyś w innym wątku przy okazji twojego wiecznego użalania się nad chronicznym brakiem gotówki - czas dorosnąć.
Mając takie wydatki jakie mam z tak małym budżetem, jaki mam, jestem prawie pewien, że ani Ty ani nikt inny nie zrobiłby tego lepiej. Przykładem jest post z góry - czytaj - Ty byś sprzedał kartę, ja bym zrobił wszystko, by tego nie robić. W dodatku pisałeś to akurat w wątku LOTTO, który założyłem, kiedy akurat jej mialem znacznie wiecej, ale mialem dosyć zapier....ania w pracy, którą zapewne Ty byś wybrał mając do wyboru luźną i taką, którą lubisz robić vs taką , której nie na widzisz a bardziej płatną. Co więcej, jestem (znowu) prawie pewien, że w tej sytuacji już dawno sprzedał byś kartę ;) Zatem nie wiem, kto tu musi dorosnąć ;)
Narzekasz na brak pieniędzy, kupujesz najnowszą kartę do grania za 4000 zł. Ty byś wolał tydzień nie jeść niż sprzedać kartę, ergo - Malaga ma rację.
tym, który musi dorosnąć nadal jesteś ty choćby z tak prozaicznego powodu, że nie rozumiesz, że zarządzanie budżetem nie polega na sprzedawaniu tego co się kupiło, a na niekupowaniu rzeczy, na które nas najzwyczajniej w świecie nie stać.
Ja nie bawię się w gdybanie i wróżenie z fusów co kto by zrobił i czego jestem "prawie pewien". Z tego co piszesz jasno wynika, że Ci się nie przelewa, wręcz żyjesz do pierwszego do pierwszego, ale tylko na własne życzenie, bo kto normalny mając kiepsko płatną pracę napala się na kolejne okulary do VR czy najnowszą grafikę z ray tracingiem czy rzutnik/projektor... przykładów jest cała masa, a z tego nie wyrosłeś.
Trzeba ustawić sobie priorytety i rzeczy pierwszej potrzeby stawiać jak sama nazwa wskazuje na pierwszym miejscu, a jak nie ma kasy na kolejny gadżet elektroniczny to zacisnąć zęby i żyć dalej, a nie potem beczeć na forum jak to pieniędzy brak.
Admin: Moderator rzeczywiście niesłusznie usunął twojego posta, powyżej oryginalna treść.
jakiś nadgorliwy moderator usunął mojego posta nie wiedzieć czemu. Ktoś chyba nie wie jak moderować forum, ale mniejsza...
Nie lubisz się podporządkowywać, bo może ktoś zwraca się do Ciebie jak gbur, bez szacunku?
Gęstochowa trzydzieści lat żył jak pączek w maśle a jedyna umiejętność, jaką posiadł przez ostatnią dekadę, to posługiwanie się sztućcami (choć co do tego nie mam pewności) i nagle zderzył się z rzeczywistością. Szok i niedowierzanie.
JA to chyba mam fobię na punkcie pracy
II Wojna Światowa wybuchła 80 lat za wcześnie. Jakby Niemcy do obozów sobie nasciagali naszych millenialsow, to by rzucili to wszystko w cholerę po dwóch tygodniach
Żaden ze mnie millennials, po prostu rynek pracy nie ma posad dla ludzi o moim poziomie
po prostu rynek pracy nie ma posad dla ludzi o moim poziomie
Myślę, że świetnie odnalazłbyś się w zawodzie pozoranta do treningu psów policyjnych.
no niestety, do zawodu żula trzeba mieć nie tylko kwalifikacje, ale też metrykę
po prostu rynek pracy nie ma posad dla ludzi o moim poziomie
Ferdek Kiepski zawitał na GOLa? :o
jezu jaka ty jestes larwa, az wstyd ci powinno byc cos takiego pisac
Takie rzeczy wypisuje prawdopodobnie prawnik...
Aż się zarejestrowałem
Pierwsze pytanie ile ty masz lat ?
Najpierw może osobiście:
Pierwszą pracę dostałem w wielu 18 lat , wykładanie towaru w marketach i inne zlecenia w międzyczasie szkoła.
Po ukończeniu szkoły do normalnej pracy, zawsze to produkcja, do dziś robię na produkcji, mam 30 lat.
Nie lubię swojej pracy, lubię wypłatę jaką za nią dostaje, bo człowiek musi się utrzymywać, nie ma czasu na narzekanie bo chciałoby się coś zjeść dobrego, coś napić, ładnie ubrać, wyjechać gdzieś na weekend czy wakacje.
Jak ci jest źle to do cholery czemu się nie szkolisz, uczysz czegoś by polepszyć swoją sytuację przy wyborze pracy ?
Dla mnie jesteś słabym człowiekiem i mężczyzna.
Prawdziwy mężczyzna zarabia, utrzymuje rodzinę i nie narzeka tylko robi coś jeśli mu jest źle, ty jesteś albo młodym człowiekiem albo zwykłym mentalnym zerem
Prawdziwy człowiek zarabia sam na siebie, na produkcji robisz na kogoś jak niewolnik - taka prawda, a że przy okazji dostaniesz jakiś ochłap żebyś z głodu nie umarł bo niewolnik musi stawić się codziennie rano na zakładzie to już inna para kaloszy. Najgorzej gdzieś się zasiedzieć, ciężko potem odejść bo co powiedzą koledzy ola boga zwalnia sie za co będzie żył xD marni niewolnicy
Niestety nie każdy ma bystra głowę do interesów więc pracuje fizycznie.
Nie podoba mi się ten ton i taka pogarda dla człowieka pracy, bo domniemam że masz firmę, ale ktoś robi jakieś rzeczy za ciebie.
Szacunek dla każdego człowieka pracy, czy to sprzątaczki czy kogokolwiek innego , bo każdy na swoje możliwości daje z siebie wszystko, i nie żeruje na państwie
Nie mam firmy, pracowałem kilka lat na produkcji i wiem jaki to syf i jacy ludzie tam pracują, w porządku osoba to jedna na kilkunastu w takim miejscu
Jak ci nie pasuje ta praca to uciekaj z tego kołchozu i tyle - jedna zasada, nie rób wszystkiego by przypodobać sie innym - oni tego nie docenią. Rób wszystko by tobie było dobrze. Nie pasuje? Odejdz nie tłumacząc się przed nikim.