Cześć.
Jak w temacie, mam dylemat jaki opał do OC na wakacie się sprawdzi.
Dąb, Jesion, Brzoza? Co polecacie, czym palicie w upalne dni?
Dzięki :)
Brzoza, osika. Dąb to na zimę.
Sosna tak a co do dębu to nie jestem pewien.
Dąb długo się pali. Niestety miałem tylko na tak zwane spróbowanie, więcej niż taczkę.
Może taki mix Dąb+zrzyny z tartaku o których kolega Ppaweł wspomniał.
I w zimę długo trzyma ci ciepło oraz nie musisz często podkładać. A na noc zdusić piec trocinami.
Chodzi mu o to, żeby wodę w bojlerze zagrzać a nie ogrzewać dom. Przecież wspomniał o OC.
Co? Literówki każdemu się zdarzają...
@bisfhcrew
OC- Ogrzewanie Centralne.
Wcześniej paliłem węglem, problemu wielkiego jakoś nie było, prócz uwalonego komina od zewnątrz.
Przepisy i wymogi, że nie wolno ponoć palić nim.
@VirtualManiac Tak. :)
To przymiarka przed zimą, suchy opał oraz lekkie testy wydajności spalania.
Najlepiej pal gałęziami, Brzoza, osika, olcha. Na zimę to dąb, grab, buk, sosna, itp.
Sosna czy jodła kopczą, bo to drzewa z żywicą.
Nie zaprzeczam.
Zywica zapcha komin po paru miesiacach :P
Nie po zrzynkach z tartaku.
Poza tym sadze w kominie się palą.
Zywica zapcha komin po paru miesiacach :P
dlatego czasami komin trzeba przeczyścić
Wychowywałem się na wsi zabitej dechami co dom trzeba było ogrzewać piecem kotłowym a wodę pobierało się ze studni (pompa, hydrofon). Miejsce gdzie te urządzenia się znajdowały to kotłownia. Miastowi tego nie znają. :)
Poprzedniej zimy czyszcząc komin, wybraliśmy całą czubatą kastrę 90litrów(chyba) tę prostokątną.
Trochę jestem zmieszany. Nie pomyślałem, że sadza w kominie mogłaby się zapalić. Chryste, to by było. :X
U nas dwa razy się zapalił z niedbalstwa rodziców. Ja wtedy byłem dzieciakiem. Pamiętam jaki wtedy był szum w kominie i gorące ściany, gdzie komin leciał. Nic się nie stało a komin był wyczyszczony przez ogień. Ale to niebezpieczne było i ojciec zaczął czyścić komin co roku w jesień.
wodę pobierało się ze studni (pompa, hydrofon).
mieliście na wsi hydrofon? Szacun....
Kiedyś była korba z wiaderkiem. Potem pompa z hydrofonem.
Może i hydrofor. Nie łap mnie za literówki, bo to było dawno. Pamiętam jak pompa tam nabijała wodę do określonego ciśnienia i jak ciśnienie spadało do jakiejś wartości to pompa znów automatycznie się uruchamiała. Jakaś kosteczka odpowiadała za to, ale już nie pamiętam nazwy tego czegoś (automat wodociągowy?). Dla mnie hydraulika to czarna magia. :D
aktualnie masz doplaty z programu Czyste Powietrze na kolektory słoneczne, polecam mocno nawet w marcu woda miala 60-80 stopni przy ladniejszym dniu a jesli wakacje znow miałyby być jak poprzednie to 4 miesiace bez palenia w piecu.