Ma ktoś taki problem ??
Szkoła ma być zamknięta tak ??
Jak z dzieciakami nie ma kto zostać to wolne w pracy dadzą???
Trochę ciężko to pojąć jak się samemu nie ma dzieci. Osobiście staram się nie popadać w przesadyzm, a mam dzieciaki niewiele młodsze niż autor wątku (6 i 9 lat), ale samych na cały dzień na pewno bym w domu nie zostawił.
Chociaż jestem z pokolenia "klucz na szyi" i do szkoły :). I to trzeba traktować dosłownie - mając lat siedem ostatni wychodziłem z domu do szkoły i pierwszy wracałem. Jeździłem też na sankach, w kuligu za Ursusem C360 i siedziałem w "maluchu" z tyłu bez żadnego fotelika (bo takowych wtedy w Polsce nie było) i pasów (jak wyżej).
To wszystko jednak nie znaczy, że muszę swoim dzieciom zafundować dokładnie to samo, w zupełnie innych czasach (pęd życia jest dziś kosmiczny, tego w ogóle nie da się porównać), ze względu na moje przemiłe wspomnienia z dzieciństwa. Rzeczywistość przecież nie była tak kolorowa, fejsbuczkowe memy w rodzaju "nie mileliśmy Internetu, ale zjeżdżaliśmy z górki na sankach (wprost na drogę)" pokazują tylko część prawdy, a skrzętnie pomijają tragedie, których przy odrobinie wyobraźni (rodziców, bo ci odpowiadają za dzieci) można było uniknąć.
Doskonale więc rozumiem to co pisze Kyahn i również bym się pod tym podpisał - "jak jest dobrze, to jest dobrze", ale jak coś się stanie, to jako rodzic sobie nie wybaczysz. Tym bardziej, że dzieciaki są różne, jeden będzie w tym domu grzecznie siedział, a innemu strzeli coś do głowy i akurat wtedy wymyśli coś czego nie powinien. Przykładów mam sporo, także od znajomych, więc nie wchodzi tu w głowę jakieś przewrażliwienie albo "a bo w telewizji powiedzieli".
Nie chcę wyjść na twardziela wychowanego przez wilki którego rodzice zostawili samopas w wieku 2lat. Ale dziesięciolatka można powoli uczyć samodzielności - ja wiem twoje dzieci itd. Zawsze możesz zatrudnić jakąś ciotkę czy babcię, albo tak jak było modne za czasów mojego dzieciństwa dogadać się z sąsiadami co mają dzieci w podobnym wieku czy one by się nie przypilnowały. Możliwości jest multum, zresztą same szkoły czasami organizują jakieś zastępcze atrakcje.
Ok teraz 2 tygodnie wolnego od szkoły i rodzice mają problem. To jak sobie radzą z 2 miesiącami wolnymi w trakcie wakacji ?
A to nie jest tak że nie ma jako tako wolnego tylko dziećmi będą zajmowali się katecheci którzy nie strajkują?
8 i 10 lat... Naprawdę nie mogą się same sobą zająć? Kaleki wychowujesz, które nie przetrwają pół dnia same?
Ciekawe ilu z tych przemądrzałych "rodziców" ma dzieci.
Polskie prawo nie definiuje dokładnie jak małe dzieci można zostawiać bez opieki, mamy tylko:
"Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka, podlega karze grzywny albo karze nagany."
oraz
Konsekwencje prawne dla rodzica wynikną w przypadku, kiedy dziecko narozrabia. Wtedy to rodzice ponoszą konsekwencje wynikające z kodeksu cywilnego pod warunkiem, że dziecko nie ukończyło 13 lat, bo takiemu nie można przypisać winy.
natomiast
Według psychologów dzieci przed 10 rokiem życia nie powinno się zostawiać samych w domu, a i wtedy nie zawsze są na to gotowe. Według organizacji działających na rzecz praw dziecka większość 13-latków nie jest gotowa, by zostać w domu bez opieki, a dzieci starszych o 2-3 lata nie powinniśmy zostawiać samych na noc.
Więcej na:
https://dziecko.trojmiasto.pl/Od-kiedy-dziecko-moze-zostac-samo-w-domu-n115447.html
Także przestańcie wypisywać bzdury o mało samodzielnych dzieciach w wieku 8 i 10 lat.
Według organizacji działających na rzecz praw dziecka większość 13-latków nie jest gotowa, by zostać w domu bez opieki
Sorry ale to już jest prawdziwe kalectwo. Tak jak napisałem twoje dziecko twoja decyzja i pewnie "kiedyś" były inne czasy, ale w wieku 10 lat sam zostawałem w chałupie i ją zamykałem wychodząc do szkoły.
Super, ja też robiłem masę rzeczy, na które obecnie swojemu dziecku bym nie pozwolił i co z tego wynika?
ja też robiłem masę rzeczy, na które obecnie swojemu dziecku bym nie pozwolił
Dlaczego?
Bo wiem, że to nie było mądre?
Tutaj idealnie działa zasada "dopóki jest dobrze to jest dobrze".
Możesz zostawić dziecko i tysiąc razy samemu w domu, bo wydaje Ci się, że jest już gotowe, ale wystarczy ten jeden raz, że sobie coś zrobi i po prostu sobie tego nie wybaczysz.
Skoro jest możliwość uniknięcia takiej sytuacji to po co ryzykować?
Według organizacji działających na rzecz praw dziecka większość 13-latków nie jest gotowa, by zostać w domu bez opieki
Kyanh ale powiedz szczerze. Czy ty swojego 13 letniego dziecka naprawdę balbys się zostawiać samego w domu żeby sobie krzywdy nie zrobił? Ja wiem, że inne czasy, że bezstresowe wychowanie, że nie wolno przylać a nawet krzyknąć na dzieciaka żeby się nie zamknął w sobie ale chciałbyś wychowywać taką niemote która będąc nastolatkiem nie potrafi siedzieć samemu w domu? Już abstrahując od jakiś durnych norm i przepisów
Skoro jest możliwość uniknięcia takiej sytuacji to po co ryzykować?
Na tej zasadzie trzymajmy dzieciaki pod kloszem do 18 roku życia bo jeszcze sobie krzywdę zrobią i sobie tego nie wybaczymy. W taki sposób tym ludziom wyrządza się krzywdę.
Nie wiem, nie mam 13 letniego dziecka.
Mam 6 i 8 letnie i wiem, że tego ośmioletniego bym nie zostawił.
W wątku jest mowa o 10 i 8 letnim.
Dzieci są dziećmi bo robią niemądre rzeczy i na tych niemądrych rzeczach uczą się życia. Nie każę nikomu zostawiania niemowlaków samych sobie ale być może twoi rodzice mieli trochę racji dając ci swobodę?
Mi się wydaje, że oni nie mieli za bardzo wyboru, a ja wybór mam.
Mój siostrzeniec ma 5 lat i już jest samodzielny.
Kwestia dziecka, a siostra wytłumaczyła co może a co nie może i mały się tego trzyma
I zostawia go samego w domu na 8-9h kiedy idzie do pracy?
Pracuje w domu.
Ale jeśli ci to pomoże to nie skupia się wtedy za bardzo na nim.
Skoro ty nie widzisz różnicy między zostawieniem dziecka samego w domu, a z rodzicem, który za bardzo się na nim nie skupia, to o czym my w ogóle rozmawiamy?
Że niby wtedy nie czuje strachu i bardziej rozrabia? Kłóciłbym się.
Czy może chodzi ci o to, że mu psychika siądzie bo nie ma rodzica w pobliżu?
Albo że jak sobie coś zrobi to mu rodzic nie pomoże, bo go nie ma w pobliżu?
Albo inny przykład - 10 latka, sama nie potrafi pójść do szkoły, ale tu raczej wina rodzica, bo to rodzic wywołał ten strach swoim nieprzemyślanym gadaniem.
A to co bym chciał powiedzieć: sporo zależy od dziecka.
Jak miałem 8 lat zostawałem sam w domu. No i w związku z tym nigdy bym nie zaryzykował czegoś podobnego jako rodzic. Nie dlatego, że byłem niesamodzielny. Wprost przeciwnie. Samodzielne dziecko z fantazją to przepis na katastrofę.
Podpalony dywan i 3 szwy na gębie mojej młodszej siostry to tylko dwa z kilku moich błyskotliwych występów.
Zresztą nie tylko zostawałem. Matka mnie spuszczała ze smyczy i miałem być w domu na kolację. Jak sobie teraz pomyślę ile różnych rzeczy mogło mi się przydarzyć, i jakie numery z okolicznymi gówniarzami odwalaliśmy, to sam mam ochotę donieść na nią do prokuratury ;).
Chyba wiem o co wam chodzi.
Wy się boicie zostawić dzieci same by wam domu nie spaliły i/lub zrobiły sobie krzywdy, a nie o to, że boi się samo zostawać w domu.
Nie rozumiecie jednej rzeczy, nikt tu nie robi z dzieci kalek ,moją córkę zapytasz to ona CI powie, że zostanie nie ma problemu. nie powinno się takiego malucha zostawiać w domu gdyż w razie czegoś raczej sama sobie pomocy nie udzieli , a dzieci w domu gdy nie ma rodziców na więcej sobie pozwalają.
Leżenie w łózku z jedzeniem i zachłyśnięcie i co wtedy kto pomoże?
Co byś powiedział gdyby takie coś Ci się przytrafiło a mogłeś jedną decyzją temu zapobiec? Pewnie są dziesiątki zniczy zapalane dzieciakom których rodzice uznali że już są samodzielne ...
Dzieci samodzielne i odpowiedzialne ... w ciągu dnia mam doczynienia z tępymi dorosłymi jak nie w pracy to podczas jazdy samochodem .... a tutaj od dziecka będę wymagał samodzielności.
UCZYĆ a nie wymagać.
Milka^_^
"Ale jeśli ci to pomoże to nie skupia się wtedy za bardzo na nim."
Wyobraź sobie taką sytuacje, dziecko biegnie z łazienki do pokoju, bo poszło siku, ale chce zdążyć na kreskówkę.
Jeb - śliska podłoga, bo wcześniej wylało trochę wody. Uderza o ścianę/podłogę i traci przytomność a krew cieknie.
Raczej mało prawdopodobnie aby samo się po ocknięciu opatrzyło i zadzwoniło po pomoc.
Matka która nie zwraca na dziecko uwagi bo pracuje z domu, to jednak na hałas zareaguje.
Jak nikogo nie ma w domu - to ciekawe jak dzieciak se poradzi. Jak pomoc będzie najwcześniej za kilka godzin.
Możliwych scenariuszy można przytoczyć setki.
Można też dywagować, a co z samotnymi dorosłymi - ale różnica jest taka, że jednak dorosła osoba ma lepszą wyobraźnie przy zapobieganiu wypadków bo ma więcej punktów doświadczenia i rozdysponowane skille i perki, dzieciak takowych nie ma.
Trochę ciężko to pojąć jak się samemu nie ma dzieci. Osobiście staram się nie popadać w przesadyzm, a mam dzieciaki niewiele młodsze niż autor wątku (6 i 9 lat), ale samych na cały dzień na pewno bym w domu nie zostawił.
Chociaż jestem z pokolenia "klucz na szyi" i do szkoły :). I to trzeba traktować dosłownie - mając lat siedem ostatni wychodziłem z domu do szkoły i pierwszy wracałem. Jeździłem też na sankach, w kuligu za Ursusem C360 i siedziałem w "maluchu" z tyłu bez żadnego fotelika (bo takowych wtedy w Polsce nie było) i pasów (jak wyżej).
To wszystko jednak nie znaczy, że muszę swoim dzieciom zafundować dokładnie to samo, w zupełnie innych czasach (pęd życia jest dziś kosmiczny, tego w ogóle nie da się porównać), ze względu na moje przemiłe wspomnienia z dzieciństwa. Rzeczywistość przecież nie była tak kolorowa, fejsbuczkowe memy w rodzaju "nie mileliśmy Internetu, ale zjeżdżaliśmy z górki na sankach (wprost na drogę)" pokazują tylko część prawdy, a skrzętnie pomijają tragedie, których przy odrobinie wyobraźni (rodziców, bo ci odpowiadają za dzieci) można było uniknąć.
Doskonale więc rozumiem to co pisze Kyahn i również bym się pod tym podpisał - "jak jest dobrze, to jest dobrze", ale jak coś się stanie, to jako rodzic sobie nie wybaczysz. Tym bardziej, że dzieciaki są różne, jeden będzie w tym domu grzecznie siedział, a innemu strzeli coś do głowy i akurat wtedy wymyśli coś czego nie powinien. Przykładów mam sporo, także od znajomych, więc nie wchodzi tu w głowę jakieś przewrażliwienie albo "a bo w telewizji powiedzieli".
Tak jak mówisz, dopóki nie ma się samemu dzieci to nie do końca się rozumie sytuację.
Mózgowcy w tym wątku pokoju Mika niszczą system. Osiem, pięć, kto da więcej. Ja to bym półtoraroczne w domu samo zostawił, chodzić już umie, to starczy!
13-latka to bym trzymał pod kluczem.
Wypuści się taki na miasto, a ty potem płać alimenty...
Do osiemnastki w bunkrze, a potem kopa za drzwi i nie mój kłopot.
A na serio, to przecież wszystko zależy od dzieciaka. Są takie nastolatki, co można zostawić, są takie aparaty, że ten bunkier naprawdę by się przydał. To już każdy powinien swojego znać na tyle, żeby wiedzieć, czy ma w głowie olej, czy pstro.
Wow, niezly watek, rodzice moga sie z niego wiele nauczyc.
Lutz, ale ty to chyba jesteś za tradycyjnym, konserwatywnym wychowaniem dzieci - rzucić je na pożarcie i tylko silne niech przeżyją? Dla kogo jak dla kogo, ale chyba dla ciebie nie ma miejsca na świecie na te nowoczesne lewackie wynalazki?
żucić je na pożarcie
Oczywiscie, tylko pżerzuc i wypluc.
to nie fair - edytowales....
Mineta to obrzydliwy francuski wynalazek.
Może ten strajk komuś w końcu uświadomi jak patologiczny jest system opieki nad dziećmi - powiedziałbym że go nie ma w ogóle. I w końcu społeczeństwo zacznie się domagać pomocy w tym i robienia pewnych kroków. Bo tak jak nie masz matki. Babci i to jeszcze blisko to dziecko = zazwyczaj konieczne bezrobocie.
To jest jedna z głównych przyczyn zmniejszania się dzietnosci w społeczeństwie. 500+ tu nic nie rozwiązuje co zresztą statystyki dowiodły. Tylko opieka na wysokim poziomie niestety ale zapewniona przez państwo bo prywatna to dla przeciętnego pracownika 50-80% pensji więc nic nie rozwiązuje.
Tylko opieka na wysokim poziomie niestety ale zapewniona przez państwo bo prywatna to dla przeciętnego pracownika 50-80% pensji więc nic nie rozwiązuje.
A skąd pieniądze na to ma mieć panstwo.? Kolejne rozdawnictwo dla zwiększenia narodzin dzieci?