Ja pracuje od 9 do 16 i po pracy zawsze idę na zakupy. Wracam do domu około 17.00. Szybki prysznic i odpalam TV aby zobaczyć czy nie ma jakiegoś zajebistego streama na TV Gry. I wypadałoby coś zjeść, ale sobie tak myślę, że chciałbym coś na szybko bo szkoda mi czasu na gotowanie, zmywanie.. wolę coś opędzlować na szybko i mieć już czas wolny dla siebie..Dlatego góruje u mnie szybka kuchnia, ale to nie znaczy, że niezdrowa. Jakieś pierogi, kluski, krokiety czy Giuuuuuuusepppe! No takie o..
Jeśli mam wolne to też wolę zorganizować sobie fajnie dzień i zjeść przy okazji w restauracji.
Mieszkam z dziewczyną, która pracuję na 2 zmiany i ma podobne podejście. Dzieci nie mamy, więc nie ma ciśnienia o rodzinny obiad i każdy je to na co ma ochotę. Czasami przygotujemy coś bardziej skomplikowanego :)
A jak jest u was?
U mnie z reguły obiad już czeka albo dochodzi, a jeśli nie, to pakuję się do samochodu i jadę "opędzlować" coś na szybko. Pizza, kebab, rollo, czy inne rzeczy typu KFC, czy MCD. Ale porządny obiad z ziemniakami, surówką, sosem i mięsem też się należy regularnie.
Pracuję na jedną zmianę od 6-14, a i tak nie chce mi się stać przy garach, bo i nawet gotowanie to nie moja pasja ;)
Jem obiad w czasie pracy. Zamawiam jedzenie do firmy albo idę do restauracji.
Nie chce się robić ale robimy zazwyczaj na 2 dni . Codziennie stać po pracy to by było męczące. Obczajcie sobie jakieś zapiekanki czy inne makarony . Niedosc że pyszne to z dnia na dzień coraz pyszniejsze
Zazwyczaj jak wracam z pracy to żona już czeka z gotowym obiadem. Ja do kuchni wchodzę tylko w weekendy, wtedy albo pichcimy coś razem albo sam coś przygotuje.
Ogólnie gotować umiem i lubie, ale w tygodniu po pracy jest u mnie podobnie jak u Ciebie - zmęczenie i szkoda wolnej resztki dnia by stać przy garach sprawia, że miło przyjść na gotowe, bo człowiekowi się gotować zwyczajnie nie chce. Gdybym musiał codziennie po pracy sam sobie organizować obiad, to pewnie szybko bym się dorobił karty stałego klienta w osiedlowej pizzerii.
Gdybym mial robic w kuchni cos sam to by byla bida. Dziekuje Bogu za te wszystkie wspaniale kobiety ktore cale zycie dbaly o smaczny posilek dla mnie.
spoiler start
babcia, mama, zona i tesciowa
spoiler stop
Ryż gotuje się szybko. Marchewka i inne warzywa też. Pół godziny roboty, łącznie z obraniem marchewki. Ale jadam też obiady w pracy na stołówce. Ale na różne dziwne i egzotyczne dania nie mam ochoty poświęcać czasu. Ale nie jem też syfu na szybko.
Ja wracam później i jeśli moja nie zrobi to albo kupię gotowca, albo zrobię spaghetti bolonskie, albo rybkę z frytkami :P
Nikt mi nie zrobi obiadu jak ja (albo mamusia!).
Prawda jest taka, że przygotowanie obiadu nie jest ani nie musi być skomplikowane ani praco/czaso chłonne. Trzeba to po prostu lubić.
A co to za problem, lejesz wody do gara, wrzucasz makaron (obojętnie jaki), na patelnie wrzucasz jakieś mięso (obojętnie jakie), dorzucasz warzywa (co tam akurat jest w lodówce), sos jaki kto lubi, mieszasz i masz. Obiad gotowy w ciągu 30 minut.
Tzw. szybka kuchnia. A weź zrób w 30 minut zupę lub mielone czy schabowego :D
Robienie zupy trawa jeszcze krócej - samo jej gotowanie na ogniu zajmuje czas. Mielone to zwykły banał a schabowe jedynie w czym jest skomplikowane to rozbicie mięsa.
A weź zrób w 30 minut zupę lub mielone czy schabowego :D
a co za problem?
mielone - wrzucasz składniki do dużej miski, mieszasz, wyrabiasz i na patelnię
Schabowe - ubić (dobre do wyżycia się a także odpłacenia nadobnym sąsiadom hałasującym piętro wyżej/niżej), obtaczasz i na patelnię
przy dobrej organizacji mniej niż 30 minut :] po pracy też, szczególnie po pracy można rzecz.
Mielone czy schabowe to nie takie chop siup jak się wydaję.
jest jest, wystarczy chcieć :]
Zmywanie? No to papierowe talerzyki w takim razie.
Mielone czy schabowe to nie takie chop siup jak się wydaję. Po tym wszystkim jeszcze trzeba pozmywać i ogarnąć kuchnie. Niekoniecznie mam na to ochotę po ciężkim dniu pracy..
[11.3]
jak mam czas to lubię przygotować mięso np. na schabowe, dzień wcześniej. Bardzo lubię jak wtedy przesiąka smakiem przypraw, więc wtedy dłużej niż 30 min ;) ale to już moje upodobania i nawyki w gotowaniu. Na upartego, tak da się zrobić schabowe w 30 min
[11.4]
Co do zmywania polecam zmywarkę - naprawdę oszczędza czas
Ja robię dokładnie tak samo, powielam ten schemat ciągle. Mam problem jeedynie z surówkami, nie mam na nie pomyslu w ogóle . Chyba, ze trafi sie w lodowce pomidor, salata i ogórek, to dorzucam jogurtu naturalnego i tralalala ;D
To wszystko zalezy od miesiaca wiadomo raz kasa idzie tylko na zycie
I w tedy jadam czesto na miescie
No ale a czasem sa te dodatkowe wydatki no to wiadomo cos sie ugotuje
nie znoszę to za duże słowo, ale z niechęcią jadam w restauracjach.. pizzeriach, czy zamawianych do domu…, niestety czasem tak trzeba, ale jeśli jestem w domu to tak, zrobię obiadek dla żony, córki no i ja się załapię;).. przy okazji,
zgadzam się z wypowiedzią powyżej [ 10 ] DanuelX
Prawda jest taka, że przygotowanie obiadu nie jest ani nie musi być skomplikowane ani praco/czaso chłonne. Trzeba to po prostu lubić.
co domowe swoje to domowe:) lubię jak powiem smacznego, a żonie i córce smakuje i widzę uśmiech..:)
co domowe swoje to domowe:) lubię jak powiem smacznego, a żonie i córce smakuje i widzę uśmiech..:)
W momencie czytania tego słuchałem motyw z gladiatora ,, '' Now We Are Free '' i powiem ci, że się wzruszyłem..
Razem z żoną gotujemy, w dni robocze wychodzą raczej jednodaniowe, szybkie obiady np. spaghetti, kurczak z szpinakiem itp. Podczas weekendu zazwyczaj przygotowujemy coś ambitniejszego.
Sam gotuję 2-3 razy w tygodniu, ale lubię to, więc nie uważam tego czasu za stracony i do tego mogę się uczyć nowych rzeczy.
Ostatnio widziałem , że w kościele niedaleko domu obiady 10 zł za 2 dania, ale niestety tylko do 16.00.. fajna opcja a chyba kuchnia święta zła być nie może :)
18 zł to dużo jeśli ktoś stołuje się codziennie.
10 zł /dzień zupa + 2 danie to całkiem niezła opcja, szczególnie dla ludzi, którzy nie mają czasu na gotowanie.
Jakbym miał jeść jedynie jakieś makarony czy zapiekanki to bym się zaczął uczyć gotowania bo dłużej bym nie dał rady tego jeść.
Co też się stało - robię obiad na 2-3 dni i jakoś się żyje...
Dziś robię kluski śląskie ( z paczki oczywiście ) z własnym sosem pieczarkowym. Zamiast buraczków czy kapusty czerwonej, papryczki Jalapeno w zalewie octowej ;)
Spaghetti gotowe :D A jutro robię kuleczki ziemniaczane, schabowy a na nim roztopiony ser żółty do tego sałatka z rucoli z pomidorkami cherry :P
A jak robisz te spaghetti? Bo moja ulubiona wersja na szybko bez sosu pomidorowego wygląda tak :
1. Makaron Al Dente
2. Na patelni rozgrzewam oliwę z dodatkiem masła
3. Podsmażam na tym pół małej drobno posiekanej cebuli
4. Dodaje posiekane suszone pomidory, papryczki Jalapeno i oliwki ( zielone ) i chwile smażę
5. Dodaje wyciśnięty czosnek ( 3 ząbki ) kiedy aromat rozsadza mi łeb dodaje Makaron i przyprawiam z młynka solą himalajską i pieprzem. Mieszam i gotowe!
Posypuje Parmezanem i orgazm :)
Ps. Do tego świetnie sprawdza się bagietka na ciepło z masełkiem czosnkowym lub pomidory pokrojone w plasterki przykryte serem mozarella w plasterkach, polane oliwą i posypane ziołami ( bazylia, oregano )
@Engima - Ja robię zawsze z sosem, zawsze z oliwkami, papryką i solą himalajską a do tego lubię dorzucić do potrawy trochę zielonego groszku i pekińskiej :P
Groszek i kapusta do spaghetti?
Moj obiazek zrobienia obiadu jest w srode, czwartek, piatek. Wiec robie czegos caly gar na 3 dni w srode i mam pozniej spokoj.
nie bo nie pracuje, a poza tym niech każdy robi to w czym jest dobry, a ja kucharzem nie jestem :)
Czyżby Alex był jakimś komandosem, który zasłużenie w młodym wieku przeszedł na emeryturę?
Jestem strasznie ciekawy skąd on ma na to wszystko pieniążki..
Wygrana lotto? Czy po prostu firma w spadku? A może jesteś sławnym You Tuberem? Proszę.. zaspokoisz moją ciekawość?
Jestem strasznie ciekawy skąd on ma na to wszystko pieniążki..
Bogaty i wyrozumiały teściu.
Bo jeśli sam rozkręcił firmę to nie wiem czym ta firma się może zajmować, że on przy niej nic nie musi robić. Są takie działalności?
yarpen - ty moje kochanie ;) jak już masz funkcjonującą firmę, albo kilka i masz odpowiedzialnych ludzi aby nimi zarządzali to jako właściciel nic nie musisz, bo masz od tego pracowników którzy dbają jak o swoje. To jeśli chodzi o to jak mogą działać firmy. A teraz wyobraź sobie że poza pasywami jak nieruchomości w których pomieszkujesz masz też z kilka innych które są już aktywami, dobrze zlokalizowane obiekty w miastach gdzie na dole masz powierzchnie wynajęte najczęściej dla banków, a górne piętra pod biura. Żyjemy też w takim kraju gdzie niektóre agencje państwowe zamiast kupić lub mieścić się we własnym budynku wolą wynajmować cały od ciebie podpisując umowę na wiele lat. Jedyne co musisz robić to zatwierdzać płatności i to tylko te które są duże i nie są automatyczne.
Teraz spójrz na Polskę i na dowolne miasto zobacz ile jest setek tysięcy obiektów w naszym kraju ile ludzi prowadzi firmy, większe czy mniejsze, a potem zastanów się jak oni to robią :) Dodatkowo żyjemy w tak świetnych czasach z dostępem do inernetu i informacji że pieniądze zarabia się na dwa kliknięcia nawet szybciej niż ułożenie pasjansa w windowsie 95.
A. l. e. X - - > Poleć mi jak zacząć swój biznes. Ja chcę uderzyć w gastronomię. Coś w stylu bar-restauracja. Aby klienci mogli popić i też coś dobrego zjeść.
Ja w ogóle nie gotuję. Po prostu wychodzę z założenia że mi się nie opłaca. Wolę zjeść coś w restauracji w drodze z pracy - nie wychodzi dużo drożej, mam możliwośc wyboru w różnych kuchniach (najczęściej pada na hinduską albo tajską ale wybór w okolicy mam duży) a przy okazji mam dodatkowy czas żeby coś poczytać zamiast stać przy garach.
Ukochana malzonka gotuje w domu. KFC - MCshit... 0%. W Maku zdarza mi sie byc na kawe.
Od swieta ja cos ukrece. Do restauracji chodzimy jak mamy ochote na cos z innego zakatka swiata nie bede udawal ze potrafie ugotowac danie Wietnamskie jak Wietnamczyk. Jak pizza - to z pizzerii.
ps . Bardzo uwazam na to co jem - jestem ex-grubasem. To tak jak z wodka - tylko zamiast Wyborowej - Coca-Cola.
Nie chcę więc nie robię. Moja robi a w wolne dni albo jak nie ma czasu to restauracja.
ja jadam w restauracjach które mają 3 gwiazdki Michelina, pychota , jak mozna zryć w makdonaldzie te syfy czy w tych kebabach od ciapatych ktorzy rąk nie myją
Korzystam z kateringu, gotuję tylko w weekendy. Wychodzi sporo drożej niż samodzielne przygotowanie posiłków, ale z drugiej strony oszczędzam mnóstwo bezcennego czasu a i nie mam problemu z "niechceniem się" i brakiem pomysłu na danie, po prostu wybieram sobie z aplikacji na telefonie to co mi pasuje. No i odpada liczenie kalorii, więc kolejny plus.
sprawdźcie temat https://www.reddit.com/r/MealPrepSunday/
dzięki temu można zjeść zdrowiej i taniej jak się nie ma czasu gotować a nie jakieś Giuseppe czy pierogi z Biedry. Jak mam czas to gotuję coś dobrego, jak nie to mealprep (trzeba mieć mikrofalę raczej do tego)
od miesiąca gotuję codziennie i odpowiednie planowanie zużywa 2 - 4 godziny w sobotę lub niedzielę a w tygodniu zużywam tyle czasu ile potrzeba na podgrzanie potraw
Od 4 lat jem 5 posiłków dziennie, w tym 2 obiady. Jeden kupuje w pracy w Olimpie, drugi gotuje w domu zaraz po pracy, przed treningiem/zajęciami z podpiecznymi.
Gotuje codziennie, i choć do kucharza mi daleko a z zawodu robie zupełnie co innego - jest to częscia mojej pasji budowania masy mięśniowej i nie ma przebacz :)
Naszła mnie taka refleksja, że kiedyś to było.. Człowiek chciał jak najszybciej dorosnąć bo mu się wydawało, że życie dorosłego jest takie fajne i pełne przygód. Będąc dzieciakiem jedynym naszym zmartwieniem było to czy Mati wyjdzie dziś na dwór i czy zdążę na nowy odcinek Pokemonów, Yattamana czy Kapitana Tsubase.. Dziś o wszystko trzeba się martwić..
Po pracy odpalam 2-3 pietra (zalezy od skladnikow) na parowarze i po 20-30 minutach mam gotowy posilek,
Parowar to w ogóle jest rewelacyjne urządzenie. Rybka z niego to sztos.
Też kupiłem sobie Zelmera i jestem bardzo z tego zadowolony. Warzywka nie tracą witamin i inaczej smakują niż te gotowane w wodzie. Ziemniaki też mi bardziej podchodzą z parowania niż tradycyjnego gotowania.
Ja stołuję się w pracy bo mam restaurację na firmie 24h.
Dzisiaj krewetki na maśle i dużo czosnku, do tego grzanki z ciemnego chleba oraz lekkie mojito.
A jakich krewetek używasz? Takich już obranych z paczki mrożonych?
@konriiiiiiiiiii
Jeśli tak ma wyglądać i smakować żarcie od Hindusów, to ja to kupuję ->
Nie przepadam za takimi daniami i nie rozumiem ludzi, którzy żrą prawie codziennie kebsy..
Jak kto lubi, u mnie raz w tygodniu minimum musi wlecieć coś a la to ze zdjęcia :)
Kebsy to trochę co innego, już nie pamiętam kiedy jadłem.
Mrożone frytki, sałata lodowa, wysuszony kurak i polany chujwieczymnabaziechujwieczego.
No po prostu uczta.
Sam jesteś wysuszony :D frytki może i mrożone, ale kurczak grillowany, baranina i wołowina, sałata lodowa to tylko jeden ze składników surówki. Sos akurat nie wiem z czego, ale to kuchnia hinduska, ja jestem prostym człowiekiem i całość smakowała zajebiście :)
Dla mnie to obok frytek wygląda jak jakiś wyrzyg ale skoro ci smakowało
Wygląda spoko ale do frytek bym się przyczepił, bo ja gustuję w grube frytasy.
Ja osobiście też przygotowuje obiad do pracy. Jak do tej pory w pracy jadłem głównie kanapki ewentualnie od czasu do czasu jakaś zupka z paczki a już wgl rzadko się zdarzało zjeść coś ciepłego w pracy. Jaki był efekt ? 10kg więcej w ciągu około ponad pół roku ponieważ rano jadłem skromne śniadanie w pracy chleb lub zupka i dopiero wieczorem jak wracałem po 18 jadłem porządny obiad. Teraz do pracy robię sałatki jakieś lekkie ciepłe obiadki i już waga leci z powrotem w dół.
Odkąd kupiliśmy z lubą robota kuchennego na literę T (nie chcę żeby ktoś pomyślał że robię reklamę postem ;)), gotowanie zaczęło mi sprawiać wielką przyjemność i zajmuje dużo mniej czasu. Dosypujesz co ci tam na ekraniku pokaże, wciskasz guzik, masz np. kwadrans wolnego by się przebrać itp, wracasz do kuchni, dorzucasz coś, wciskasz guzik, i wychodzą dania o które sam siebie nie podejrzewałeś. Tak więc tak, po pracy chętnie coś upichcę.
Co to za magiczny robot? Jakie on ma funkcje? Jak to wygląda? Wrzucasz resztki z lodówki a on czaruje ci obiad z dwóch dań?
Pracuję 15 dni w miesiącu a reszta wolne. Tylko nie, że pracuję 15 dni pod rząd tylko mam to rozłożone na cały miesiąc. Pracę kończę o 18:00, więc po pracy jem tylko jogurt. Pora obiadowa w pracy to 12:00, więc wtedy jem jakieś gotowce ze sklepów. A na wolnych? Uwielbiam gotowanie. Jest to moje trzecie i ostatnie hobby. :) Myślę w przyszłości założyć jakąś gastronomię, bo mnie to kręci i nawet popyt na rynku na to jest, więc życzcie mi powodzonka... :)
Myślę w przyszłości założyć jakąś gastronomię, bo mnie to kręci i nawet popyt na rynku na to jest, więc życzcie mi powodzonka... :)
Obejrzyj sobie kilka odcinków kuchennych rewolucji to ci się odechce :D
Sprawdzę... Najwyżej zatrudnię kucharza. :D A biznes będzie się kręcił, bo nie zamierzam pracować do emerytury dla kogoś...
Zazwyczaj nie ale dziennie z dziewczyną staramy się zrobić coś ciepłego na obiad. Ja mam ten plus że z racji wykonywanej pracy ustawowo przysługuje mi ciepły posiłek w pracy i taki też dostajemy. A po pracy zawsze na szybko coś się ugotuje. Często na 2 dni żeby później tylko odgrzać i nie tracić czasu.
W niedzielę robię obiad na 2 dni, a potem to już różnie, wieczorem już się nie chce albo są inne rzeczy do roboty. fas food już nam się przejadł, zresztą chcemy zrzucić parę kilo więc szukając czegoś zdrowego i szybkiego w przyrządzaniu znalazłam w skepie ciekawą propozycję, Kaszotto i Risotto Łowicza, danie gotowe w mikrofali w 2 minuty i bardzo smaczne, o dziwo bardzo sycące i zdrowe, skład z pudełka Kaszotto: z kaszą gryczaną, cebulą i suszonymi podgrzybkami.
Ja robię obiad dzień wcześniej dla siebie i dla żony i jem w pracy.
Po pracy odbieram syna ze żłobka, trochę zabawy, kąpiel, usypianie i wieczorem znowu praca. Za obiad na następny dzień zabieram się ok 21-22, wcześniej nie ma kiedy :)