Teatr czy kino, co wolicie? Jeśli teatr to jaka była wasza ostatnia lub ulubiona sztuka jaką oglądaliście. Ja nie przepadałem za teatrem ale znajomi niedawno jakiś miesiąc temu na spektaklu "Chory z urojenia" w teatrze im. Juliusza Słowackiego. Poszedłem tam tylko z nastawieniem że gra Andrzej Grabowski ale muszę przyznać, że zabawa była przednia. Bardzo dobra komedia, świetnie zagrana. Jak się potem okazało całość leciała wtedy na żywo w telewizji, powiedziałbym że "Zmarnowane pieniądze, bo można w telewizji obejrzeć, a i coś przekąsić" ale nie ja płaciłem :)
Rzadko, głównie ze względów finansowych. Ostatnio byłem na "Szalonych nożyczkach", kilka miesięcy temu niestety :( Częściej jestem w kinie.
Ostatnio byłem w Teatrze parę lat temu na ostatniej części Harrego Pottera jechałem ponad 200 km aby to obejrzeć, tak na co dzień wolę kino
Do kina nie chodzę, bo ludzie przeszkadzają mi w skupieniu się. No i też to ja czasem mam silną chęć zacząć gadać o tym co się dzieje na ekranie. Więc z kin zrezygnowałem.
Ale teatr zdaje się fajna rzecz. Byłem tylko raz, jednak oglądanie spektaklu na żywo jest czymś odświeżającym. Nie pamiętam co było wystawiane.
Nie lepiej założyć taki wątek na stronie skupiającej kinomaniaków i ludzi chodzących do teatru? Tu kręcą się głw. gracze, a z kinem ma to niewiele wspólnego, a z teatrem jeszcze mniej.
Byłem tylko raz, jednak oglądanie spektaklu na żywo jest czymś odświeżającym. Nie pamiętam co było wystawiane.
:)))
Pare razy sie zdazylo, ale to lata temu. Pozniej zal pieniedzy. Lubie musicale, wiec dwa razy na Footloose bylem :)
Kolega bardzo zachwala Rodzine Adamsow i Producentow.
liczyłem na to, że klasa wyższa (bez urazy jak pisał @Hydro2 trochę dystansu) uczęszcza na tę rozrywkę dla inteligentnych. A tak na serio nie chodzi mi o opinię kinomaniaków i lubiących teatr, a opinię i radę zwykłego Kowalskiego. To, że jest to forum o grach i graczach jest jeszcze bardziej interesujące dlatego, że mogę się przekonać co do stereotypów że gracze to non stop ino przed ekranem. Może i tak jest może są tu nerdy, które tylko kino i naprawdę ich rozumiem bo do tej pory też wolałem. Teraz będę starał się częściej chodzić do teatru o ile kasa i czas pozwolą
Lubię teatr i staram się od czasu do czasu do niego się wybrać. Już za czasów szkolnych lubiłem, kiedy reszta rówieśników kręciła nosem. Mi natomiast sprawiało to przyjemność, lecz muszę przyznać że nie wszystkie sztuki mi się podobały.
Teatr jest lepszy niż kino. Za każdym razem jak oglądasz ten sam film to jest to dokładnie to samo aż do znudzenia, a w teatrze nigdy sztuka nie jest taka sama za drugim razem. Oprócz tego masz kontakt z aktorem. Jak masz dobre miejsca to także możesz podziwiać kunszt aktora jak gra głosem czy mimiką. Część aktorów kojarzysz tylko z seriali i raczej są odbierani jako średni aktorzy a w teatrze ich gra jest super. Np. Wawrzecki znany w TV przede wszystkim ze Złotopolskich w teatrze jest świetnym aktorem komediowym. Są oczywiście aktorzy którzy świetnie grają w filmach/serialach ale w teatrze są jeszcze lepsi np. Kwiatkowska.
Nigdy mnie teatry za czasów szkolnych nie przekonały i chyba już nie przekonają, choć na pewno kiedyś spróbuję pójść.
Na tym zadupiu to ja se mogę co najwyżej nad rzeczkę podejść.
W zyciu.
Byłem 20 lat temu.
Do teatru chodzę niestety rzadko ale miałem kiedyś farta jak do mojej mieściny zjechała ekipa przedstawiająca Bogusława Schaeffera. Widziałem " Kwartet" z braćmi Grabowskimi , Peszkiem i Fryczem genialni oraz " Scenariusz dla jednego aktora " w wykonaniu Mikołaja Grabowskiego .W tym drugim spektaklu byłem nawet uczestnikiem . Mikołaj wszedł w widownię , położył się na kolanach mnie oraz sąsiadowi i zajęczał dramatycznie " Zanieście mnie na scenę !! " .No i taszczyliśmy go . Niezapomniane wrażenia .
Na wszystkie musicale, jakie grają. Oraz angielskie farsy. Staram się pójść przynajmniej raz na kwartał.
Teatr traktuję jako rozrywkę dla plebsu, do którego się zaliczam i nie udaję, że kumam wszystkie te dziwaczne wynurzenia, metafory i głębokie przesłania ukryte za sześciogodzinnym monodramem albo offowym przedstawieniem gdzie sześciu gołych aktorów tacza się po scenie, udając balasy spływające kanalizacją do rzeki, mające symbolizować późny kapitalizm. Musical to niemal zawsze gwarancja zajebistego szoł (zwłaszcza, gdy teatr jest dobrze wyposażony i ma świetne zaplecze, "Producenci" w Chorzowie to jest najwyższa półka realizatorska, zbliżająca się do broadwayowskiego rozmachu, a wiem co mówię, byłem na Broadwayu). Angielska farsa oferuje mi trzaskanie drzwiami, wrzaski, komedię pomyłek i chłopów przebranych za baby, więc też się nie nudzę.
Dobra, czasem pójdę też na Szekspira, bo lubię. I gdy terminy pasują, próbuję się też załapać na dowolną sztukę z Cezarym Żakiem, bo to jest Wielki Aktor, przez duże W i A, na żywo jest fenomenalny. Ale na "Klątwie" czy innych tak zwanych kontrowersyjnych sztukach bym się tak wynudził, ze szkoda mojego czasu i pieniędzy, ten sam efekt osiągnę, wąchając klej.
Do chorzowskiego Teatru Rozrywki mam niedaleko ale niestety tylko czasem przejeżdżając spojrze na afisze i sobie pomyślę " Kurna , warto by się na to wybrać " .......I nic .Nic z chęci nie wynika .Gnuśność kulturalna. Przecie nawet musicale na żywo , rozrywka dla plebsu jak piszesz i w dodatku nie specjalnie mi leżąca to spore doznania artystyczne i emocjonalne.
bylem na jesus christ superstar i zalapalem siena the rocky horror show w rozrywki w chorzowie, to drugie to byla rewelacja
a szekspir jest zawsze na propsie, imo dobrze zrobiony makbet to jest must see dla kazdego, kto choc troche teatr lubi
Hopkins -> W Chorzowie był.
https://www.youtube.com/watch?v=F6LmdJRPuqY
Ale nie wiem, czy występuje tylko jedna obowiązując wersja polska, czy każdy teatr się bierze za własne tłumaczenie.
Bulz -> Na JC Superstar do Chorzowa się wybieram już chyba 5 rok, ale mnie zawsze Balcarem w roli Jezusa straszą i mi się odechciewa. natomiast "Producenci", "Jekyll & Hyde", "Billy Elliot" i "Skrzypek na dachu" w Teatrze Rozrywki totalnie rozpieprzają system, muszę teraz ogarnąć "Cabaret", bo akurat leci.
Dżeki -> Raz się warto przejść, na spróbowanie. Chorzów to jedna z najlepszych scen musicalowych w kraju (moim zdaniem przebija Romę) i jakiegoś klasyka zawsze warto pochłonąć, żeby się po prostu lekko odchamić.
Niezbyt często, ale firma daje zniżki w kilku teatrach, więc się czasem człowiek wybierze. Osobiście lubię musicale, ale tu mnie finanse powstrzymują przed częstymi wizytami.
Dosyć często. W Wawie jest na prawdę dużo teatrów, z których można coś dla siebie wybrać. A Chory z urojenia genialny. Jedna z lepszych sztuk an jakich byłem.
Raz na 2-3 lata do Romy na jakiś musical. Tak to nie chodzę. Z pół roku temu szukałem jakiegoś ciekawego spektaklu w Warszawie i nie znalazłem.
Generalnie nie chodzę do teatru. Strasznie sztuczna forma przekazu, jak dla mnie. Kino ma jednak znacznie bogatszy zasób środków wyrazu.
Ostatnio byłem w październiku na Wujaszku Wani w Teatrze Polskim. Nie był to wieczór zmarnowany.