Też tak macie, że wam się nic nie chce? Np. jutro poniedziałek i jak sobie pomyślę, że muszę wstać rano do roboty to mi się nic nie chce. Nawet kłaść spać dziś w nocy.
Zawsze tak mam w niedziele.
No chyba, że laba w poniedziałek to wtedy się nie przejmuję.
Ja mam odwrotnie. Chce mi się pracować bo zacząłem fajną pracę w NL za dobrą kasę i mam motywację. Im będę wydajniejszy tym więcej dni pracujacych dostanę i wiadomo, wincyj kasy.
Bardzo lubię swoją pracę i z przyjemnością do niej chodzę.
To też by tłumaczylo wszystko, o czym napisałem :)
Zatem cieszy mnie, że oboje jesteśmy zadowoleni :) Chociaż ty pewnie nie :)
Mam tak. Dosłownie identycznie, jak Ty. Na szczęście z nią kończę i szukam czegoś, co bardziej mnie uszczęśliwi :) Kasa to nie wszystko :) Trzeba w którymś momencie powiedzieć dość. Poza tym jutro Walking Dead :P Jakoś przetrzymam te 5 dni "z bronią przyłożoną do skroni" :)
To też by tłumaczylo wszystko, o czym napisałem :)
Zatem cieszy mnie, że oboje jesteśmy zadowoleni :) Chociaż ty pewnie nie :)
Kiedyś tak miałem. Cała niedziela mnie dobijala a wieczorem sen odkladalem ile się dało. Nic nie cieszyło bo poniedziałek dobijał. Przeszło mi.
Jezeli w niedzielne popoludnie stwierdzasz, ze jutro nie chce ci sie pojsc do pracy, to znaczy, ze praca, ktora wykonujesz nie sprawia tobie przyjemnosci.
A czemu Ciebie to dziwi, że on tak ma ? To co dziennosć w dzisiejszych czasach. :P
Pan Bóg nie stworzył nas do pracy tylko do leżenia pod rajskimi drzewami. A że między nami a Panem Bogiem coś się popieprzyło no to jest jak jest.
To już drugi Twój post w ciągu jednej godziny, pod którym podpisuję się wszystkim, co mam. A jakbym śledził je na bieżąco, pewnie znalazł bym ich całą serię. Dobrze prawisz, powiem Ci szczerze :)
Jacek jest spoko.
Owszem. Oboje jesteście fajni :P
To samo...patrzę na zegarek, a tu jeszcze kilka godzin i koniec niedzieli. "Robotaju na tego złodzieja"
Świat się kończy, zgadzam się z tobą :o
Ta wiem coś o tym. Uczęszczam na studia zaoczne, dlatego nie miałem ani jednego dnia wolnego od 5 tygodni.
U mnie zależy to od weekendu.
Im gorszy weekend tym bardziej chcę poniedziałku.
W dzisiejszym wypadku mój weekend był jednym z najlepszych w tym roku:-(
Ja to najchętniej bym przeszedł na emeryturę :D stres w pracy duży a płaca mała. Jeszcze zapowiedzieli na poniedziałek jakieś ćwiczenia i nie wiem czy to będzie wojna czy atak terrorystyczny. Z drugiej strony aż tak źle nie jest, szczególnie w lato.
Odkąd zacząłem pracować, to jak dotychczas - odpukać - jest całkiem nieźle - nie powiem, żebym skakał z radości na wieść o pracy, ale też nie ma "o nie, znowu...". Generalnie dla mnie: praca > studia.
U mnie wszystko się zmieniło jak uruchomiłem u siebie w domu siłkę. Z natury jestem nerdem, więc nie lubię chodzić w miejsca gdzie jest dużo ludzi. Trochę mnie kosztowała ta siłka, ale samo [link] jest na w miarę dobrym poziomie. Też Ci polecam zacząć pracować nad sobą, gdyż życia ma wtedy więcej sensu.
Ja tam nie mam problemu z robotą, bo ją bardzo lubię i do tego fajna szefowa o której już kiedyś wspominałem. Fakt moment wstania rano bywa ciężki, ale kiedy mózg się ustawi po kilku minutach na tryb aktywny, to jest już dobrze.