Tak jak w temacie. Do stworzenia tego wątku zainspirował mnie wątek o tym ile czasu zajmuje sranie. Tam napisałem historie z akademika. Przypomniałem sobie przy okazji kilka innych. Tutaj przedstawię kilka. Nie najlepszych, ale te co mi do głowy akurat wpadły.
W jednym akademiku łazienka była taka, że jak się wchodziło to były dwoje drzwi. Po lewo i po prawo. Za tymi po prawo były stanowiska kiblowe, za tymi po lewo prysznice. Jeden gościu z Kołobrzegu tak się nawalił raz, że się pomylił. Zamiast do kibla poszedł pod prysznic. Najpierw się wyrzygał pod prysznicem, potem wysrał.
W innym akademiku na piętrze w łazience były cztery stanowiska kiblowe. To ostatnie było najciekawsze. Kibel był pod kątem 90 stopni do drzwi. Naprzeciwko niego było okno. Raz się zdarzyło, że chciało mi się sikać i srać jednocześnie. Więc podczas srania, równocześnie sikałem za okno.
Jeden gościu mieszkał z dwoma współlokatorami. Gdy tamci wyjechali na weekend, postanowił pójść na chlanie do innego akademika. Nawalił się srogo. Wracał do pokoju mocno pijany, ale miał jeszcze ze cztery piwa w reklamówce. No i się jeszcze dobił. Z tego wszystkiego się zesrał. Pomyślał, że jak jest sam w pokoju to wypierze i nikt się nie dowie. Poszedł po klucz od pralni. Zrobił co miał zrobić i oddał klucz do piętrowego. Kolejnym który chciał zrobić pranie tego dnia byłem ja. Otwieram pralnie, następnie pralkę i nagle do moich nozdrzy trafia niemożliwy do opisania odór. Obsrane spodnie w pralce. Gościu był tak pijany, że po wrzuceniu spodni do pralni zapomniał jej włączyć, tylko od razu po wrzuceniu odniósł klucz. Dlatego nie udało mu się ukryć tej wpadki. Cały akademik wiedział, że Piotrek W. się zesrał.
Oto trzy historyjki, które mi się przypominały wszystkie dotyczą srania, ze względu na wątek założony przez Hydro2.
Kolejne które napisze będą w innej tematyce.
były dwa drzwi
Ktoś jeszcze podejmie się udowodnienia, że liczba podwójna nie spoczywa już 2 metry pod ziemią?
Nie ma się czym przejmować. Większość Polaków ma problemy z liczbą podwójną i z liczebnikami.
Po prostu czadowo to zabrzmiało. :)
@garet123#2
Po lewo i po prawo
Generalnie w języku polskim są dwa dopuszczalne połączenia przyimka z kierunkiem:
1. po lewej, po prawej (stronie)
2. (skieruj się) na lewo, na prawo
Ustrzeliłeś po fragmencie obydwu ale akurat w kombinacji, która jednak dopuszczalna nie jest. ;)
Teraz już wiem, dlaczego Nowa Fantastyka nie chciało opublikować moich opowiadań.
Fantastyka jest rodzaju żeńskiego, więc ewentualnie nie chciała... :D
Mógłbyś też napisać (czaso)pismo Nowa Fantastyka nie chciało i byłoby ok ale znowu w tej kombinacji nie ma sensu.
spoiler start
Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. Już wyłączam tryb #grammarnazi
spoiler stop
[ciach]
Ktoś mnie ubiegł w byciu upierdliwym.
Historia znajomego.
W akademiku mieszkał schizofrenik. Nazbierali żab do torby na zakupy i wypuścili je na korytarz, a następnie zapukali do pokoju schizofrenika. Poleciał na dół do recepcji i zgłosił, że po korytarzu skaczą olbrzymie ropuchy. Facetka wiedząc z kim ma do czynienia po prostu go pogoniła nie wierząc w to co mówi.
Bardzo zabawne te historie. Pamiętasz jeszcze jakieś ciekawe sytuacje ze sraniem i rzyganiem w roli głównej?
Jak opowiem to jutro w gimbazie, to będzie beka.
Autorskie:
Siedzę w pokoju z współlokatorem. Nagle z korytarza słychać kilka głosów. Później nagłe JEB i wybuch śmiechu. Nie moja sprawa, nie wnikam. Po 10 minutach wychodzę do łazienki. Patrzę a tu kran wyrwany.
Pijemy w pokoju z współlokatorem i z znajomym (nocował u nas "na czarno"). Nagle wbija rusek i pyta o kiepy. No nie mieliśmy. Ten patrzy - piwo. Prosi o łyk piwa bo mu w gardle zaschło. No spoko, trzeba mu pomóc, nalaliśmy do szklanki i se golnął. Wychodzi z tą szklanką. Współlokator chciał się na niego na początku rzucić bo myślał że ją zabierze ze sobą i pójdzie a ten idzie do umywalki i ją myje. Oddaje czystą szklaneczke. My siedzimy z szczękami przy ziemi a ten nam mówi "Zawsze po sobie sprzątam, dla zasady" po czym wychodzi.
Ułyszane:
Kumpel z roku mieszkał w akademcu. Termin ważności jajek się skończył a trochę ich zostało. Szkoda wyrzucać. Stanął z współlokatorem przy oknie i czekał na ciapaków. Podobno raz trafili (z 7 piętra).
2 znajomych wracało po melanżu do akademca. Jeden prowadzi drugiego praktycznie na zgonie. Za pierwszym razem pomylił akademik. Później trafił do dobrego. Nie zauważył że przeszklone drzwi są zamknięte. Jak przywalili to obaj na ziemi wylądowali. Pozbierali się , jakoś weszli i trafili do pokoju. Z ranka kumpel się budzi i patrzy a ziomek za okno rzyga. Od samego widoku mu też się zebrało i dołączył do tamtego. Tęcza z ostatniego piętra była piękna.
Moje najlepsze wspomnienie związane z akademikiem to fakt, że nigdy nie mieszkałem w akademiku.
a wg mnie akademik to byl wspanialy czas
ja nie jestem z tych imprezowych, nigdy w zyciu nie bylem pijany a w akademiku mieszkalo mi sie super, cale 6 lat w tym dwa czy trzy lata w radzie mieszkancow
jasne, imprezy byly, ale za moich czasow nie bylo jeszcze tak zle:)
dodtakowo prawie nikt nie mial komputera, internetu nie bylo (zalozyli nam w moim ostatnim roku), ludzie sie socjalizowali a nie siedzieli w komorkach
nie chce brzmiec jak stary dziad, ale bylo po prostu milo i sympatycznie
ludzie normalni, pomocni, wspolne gotowanie itp
wspolna nauka, wspolne ogladanie malysza w sali telewizyjnej, jak kupilemkompa to wpsolne granie w CM01:)
ehh, pieknie bylo