Pomimo 22 lat na karku dalej mam to w sobie czy to porozmawianie z obcą osobą, rozmowę o pracę, nie wiem może to przez geny w każdym razie byli tutaj tacy co własnymi siłami ją pokonali ?
Ale po co walczyć z własnym charakterem? Także należę do osób które nie garną się do towarzystwa (stereotypowy introwertyk indywidualista). Moim zdaniem lepiej siebie zaakceptować. Jak ludzie Cię nie akceptują to jest to ich problem a nie Twój :)
No, chyba że w Twoim wypadku powoduje to taki skutek, że faktycznie czujesz się nieszczęśliwy w życiu lub masz przez skutki tej nieśmiałości depresję. Ale to sam musisz zdecydować, czy wolisz pozostać sobą czy też na siłę próbować się zmienić. Mi to ostatnie nie wyszło swego czasu. (a mam na karku już prawie 30 :) )
Także należę do osób które nie garną się do towarzystwa (stereotypowy introwertyk indywidualista).
Witajcie w klubie.
oczywiście że tak :) Kiedyś bardzo podobała mi się pewna dziewczyna ale bałem się do niej zagadać a wystarczyło tylko rzucić w nią truskawką i chodziliśmy przez pół roku potem się okazało że to jednak nie to
Tak, ja bardzo ciężko nas tym pracuje w ostatnich latach. Jest dużo lepiej, choć nadal stres i trema zawsze paraliżują i na chwile przed jakimś wystąpieniem publicznym długo się zastanawiam czy zapanuje nad emocjami.
To jest normalna cecha charakteru, często wynikająca z dużej inteligencji, ale jest do przepracowania. Rutyna, doświadczenie i świadomość trochę pomagają nas tym zapanować.
Tja . Z dużej inteligencji . Nas to chyba nie dotyczy.
Ja nieśmiały nie jestem, ale w sytuacjach większego napięcia zwykle się stresuję i objawia się to drgającymi częściami ciała. Nawet nie potrafię z tym walczyć, bo wszystko dzieje się gdzieś w głębi podświadomości.
Miałem taką nieśmiałą koleżankę, Ewę, normalnie taka nieśmiała, że zawsze sama z boku stała, a jak się do niej ktoś słowem odezwał, to zaczynała płakać i wyrywać sobie włosy z głowy. Taki jeden Tomek chciał jej pomóc obywając z nią niezobowiązujący stosunek seksualny, ale Ewa nie chciała dać mu się do siebie zbliżyć. Nieśmiałość doprowadziła w końcu do jej śmierci, utonęła podczas samotnej wyprawy wielorybniczej (wszyscy polowali w grupach, tylko Ewa uparła się, że sama będzie łowić) gdzieś koło Nowej Zelandii. Znaleziono tylko jej katamaran. Nieśmiałość to poważna choroba, która może doprowadzić do śmierci człowieka, dlatego najlepiej leczyć ją farmakologicznie w oddziałach zamkniętych.
nie wierzę, że to przeczytałem, teraz jestem głupszy o to co napisałeś
Sam nie mam z tym problemów, ale są od tego książki / poradniki. Kojarzę, jak jeden znajomy korzystał z książki, opowiadał o ćwiczeniach np. podczas zakupów zagadać do sprzedawcy o pogodę albo o kupowany towar.
Ważne jest, żebyś zrozumiał, do czego dążysz. Jest ogromna różnica pomiędzy zmianą charakteru i stylu "bycia" a polepszeniem zdolności komunikacji czy tak zwanych "miękkich zdolności" wykorzystywanych w pracy.
Od siebie zapytam jeszcze o jedno. Co rozumiesz przez introwertyka i ekstrawertyka? Często zdarza się, że oba typy osobowości są błędnie interpretowane.
Daruj sobie z jakimikolwiek poradnikami, podręcznikami, filmami na ten temat - tylko praktyka i jeszcze raz praktyka.
Ja tu myślałem, że na GOLu takie osoby to wyjątki i że jestem tym wyjątkiem, a jednak...
Jeśli chcesz porady dotyczącej nieśmiałości to idź do wątku "dobrej zmiany"
Tam każdy się przezywa od prawaka/lewaka to znaczy, że oni niczego się nie boją.:-D
Choć nie sądzę, że obcej osobie na ulicy powiedzieli by takie hasło, no ale cóż... od tego jest internet.
ja zwalczyłem w jakichś 80% :) głównie przez utratę wagi, mój wygląd zmienił sie na tyle że mnie nawet z rodziny nie poznawali. nabrałem pewnośści siebie a co za tym idzie, stałem się bardziej rozmowny, otworzyłem się na ludzi i do ludzi. Oczywiscie te 20% to przypadki gdy jakaś osoba jest specyficzna i potrafi mnie jakoś onieśmielic lub zawsytdzic jakimś tekstem ;)
Jetsem inną osobą niż kilka lat temu gdy byłem spasionym wieprzkiem.
tez jestem skrytym introwertykiem. I wiecie co jest najgorsze?
Ze moja nastepna praca bedzie ode mnie wymagala prowadzenia szkolen dla wielu osob. tzw wystapienia publiczne.
O masakra nie wiem jak temi podolam, mam nadzieje ze sie uodpornie zanim sie skompromituje i z czasem bedzie latwiej
Tyle lat na forum, a zawsze znajdzie się jakiś troll albo skrajnie nieogarnięta osoba, która zada pytanie o podobne problemy właśnie tutaj?
Chociaż OK, przyznaję, jakoś spokojnie w tym wątku jak na GOL-owe standardy.
Po pierwsze co autor rozumie przez nieśmiałość?
Po drugie - w zależności od tego terapie albo leki od psychiatry.
no nie wierze, tak to same kozaki na golu a teraz sie przyznaja ze jednak niesmiali? ;) lol
Tak. Lat temu ponad 10 ale się udało do tego stopnia, że dzisiaj nie mam problemów z wystąpieniami publicznymi przed setkami osób.
Moje porady:
1) znajdź ludzi, z którymi dzielisz zainteresowania, z takimi łatwiej zacząć rozmawiać. I jak to możliwe lepiej by nie były to gry a coś bardziej towarzyskiego w realu. Np. historia może zacząć się od zwykłych rozmów na jej temat a skończyć na wspólnych wypadach po np. okolicznych zabytkach. Oczywiście może też to być sport (kumple od piłki), gry planszowe czy cokolwiek innego choć trochę wymagającego społecznej integracji. Przesuniesz sobie granicę po jakimś czasie i będziesz w stanie nawiązywać kontakt z ludźmi, z którymi coraz mniej cię łączy.
2) polecam kursy tańca, naprawdę pomaga ludziom się przełamać, zwłaszcza w kontaktach z płcią przeciwną. Tylko lepiej jakieś latino (salsa, bachata) niż towarzyski. Czemu? W wielu większych miastach są regularne imprezy tego typu. Są one o tyle fajne, że nie przypominają tych klasycznych a bardziej potańcówki/bale sprzed 50lat. Mało kto się upija, nie ma burd, jest ciszej, każdy tańczy i rozmawia z każdym itd. Ogólnie świetne miejsce do wejścia w szersze kontakty towarzyskie jak i nawiązywanie kontaktów z płcią przeciwną. Zresztą tak poznałem żonę. Zaleta jest taka, że w tańcu rozmawia się stosunkowo niewiele, tj. sami decydujecie ile, przez co dłuższe chwile ciszy nie są niezręczne bo zapełniasz je jakimiś zestawami figur tanecznych mając równocześnie czas na zastanowienie się co powiedzieć dalej, naprawdę ułatwia to sam początek gdy często jest skrajnie niezręcznie.
3) wystąpienia publiczne na małą skalę. Jako bardzo nieśmiały nastolatek i 20-latek byłem lektorem. Wyście przed kilkaset osób i czytanie publiczne naprawdę uodparnia na stres związany z nieśmiałością. Oczywiście takich możliwości jest więcej, jakiś wolontariat, cokolwiek gdzie ma się kontakt z grupą ludzi, która cię słucha z jakiegoś powodu. Nie musi ona być duża, ot zwykła wycieczka, w której pilnujesz nikt się zgubił. Znajoma tak robiła, organizując wycieczki historyczne dla dzieci i osób starszych gdzie po prostu oprowadzała ich po ciekawych miejscach opowiadając o nich. Grupy duże nie były, ale to nie szkodzi.
ja bym nie rownal introwertyka z osoba niesmiala. Jak ktos boi sie wystapien publicznych, nawet po wielokrotnych probach, unika ludzi podczas eventow itp to ma glebsze problemy natury psychicznej.
Ja raczej tez do introwertykow sie zaliczam, choc z drugiej strony nie mam problemu aby spotkac sie z ludzmi, pojsc na impreze, brac udzial w eventach. Moj introwertyzm objawia sie tym, ze potrzebuje wyciszenia od takiego grupowego obcowania. Takze bycie "odosobnionym", jakby ladowalo mi energie.
Jednak nigdy nie mialem problemu z publicznymi wystapieniami czy prowadzeniem zajec grupowych.
Wyzbyłem się nieśmiałości w sposób dość brutalny, mianowicie stając się bezczelnym człowiekiem, tak wiem, ze skrajności w skrajność, ale kto jest doskonały.
Pomyśl, że życie jest zbyt krótkie, aby tracić czas na zastanawianie się "czy zagadać, czy nie zagadać" im dłużej się tak sam nakręcasz tym masz więcej wątpliwości, żeby przełamać lody wystarczy często jedno rozsądne zdanie. Jeżeli nie wiesz jak zacząć rozmowę to wykorzystaj sytuację, jeżeli jedziecie razem autobusem to zwróć uwagę, że Ty też czytałeś tę książkę, bądź zapytaj o coś czego nie wiesz. Szukanie wspólnych cech jest skuteczne w takich sytuacjach.