Wszystko wskazuje na to, że strajk nauczycieli się odbędzie. Co prawda mojego dziecka jeszcze to nie dotyczy ale w pełni ten strajk popieram.
Przez dekady ten zawód był tak nieprawdopodobnie olewany przez każdą władzę, że cieszę się bardzo, iż w końcu walnęli ręką w stół. Tak na moje oko to powinni żądać nawet więcej niż ten 1000 zł.
Świetne porównanie ostatnio słyszałem. Przeciętny człowiek jak musi się leczyć, dajmy na to iść do dentysty, to chciałby iść do dobrego specjalisty. Tak samo w innych dziedzinach życia. Robisz remont, chcesz mieć dobrą ekipę, itd. Natomiast kompletnie olewa się kto i za ile uczy nasze dzieci czyli wykonuje szalenie ważną dla każdego rodzica rzecz. I jak mają to być wysoko wykwalifikowani specjaliści, skoro płaci im się tam żenująco mało? Na kasie w dyskoncie lepiej już się zarabia (nie umniejszając rzecz jasna tym pracownikom).
Dlatego niech strajkują do skutku i każdy myślący rodzić powinien ten strajk popierać.
Warto było założyć ten wątek dla samych postów Alexa. Tak oderwanej jednostki od rzeczywistości ze świecą szukać.
Nauczyciel powinien zarabiać co najmniej 5000 zł.
Początkujący to tak z 3500. Nauczyciel to jedna z najważniejszych fuch.
Ci od religii też ?
Zawsze powtarzałem, że nauczycielom powinno się płacić co najmniej dwa razy tyle, co obecnie, plus dodatki za ryzyko i warunki szkodliwe, jak policjantom i górnikom. To jest tak przesrana robota, że powinna się cieszyć przynajmniej taką samą estymą i szacunkiem co lekarz, prawnik czy strażak.
Już czekam, jak telewizja publiczna i bracia Karnowscy wyciągają jakiejś strajkującej geograficy zagraniczne wakacje w Szarm El Szejk z profilu na Fejsie, albo jak pokazują, ze nauczyciel matematyki i historyczka wyszli kiedyś razem na kolację do restauracji, zamiast zjesc kartofle ze smalcem jak biedny pięćsetplusowiec.
A skąd wziąć pieniądze dla nauczycieli?
Wystarczy nie kraść. Już z samych pensji asystentek w NBP by się uzbierało parę złotych.
mogą uczyć w prywatnych szkołach i zarabiać z 10K+ miesięcznie nikt im tego nie zabrania / aczkolwiek uważam że dla takich zawodów jak pielęgniarka czy nauczyciel podwyżki powinny być co roku przynajmniej o taki sam wzrost jak rośnie kwota minimalna
Wszyscy nauczyciele do szkół prywatnych, a w publicznych niech dzieci uczą się same!
Wiadomo.
Musimy sobie zafundować nierówności edukacyjne, a w konsekwencji i dochodowe na poziomie USA, żeby na własnej skórze się przekonać, jak destrukcyjny wpływ ma to na społeczeństwo. Ten jeden raz też nie będziemy mądrzejsi przed szkodą.
Ja tam wolę fiński model edukacji.
Generalnie lubię twoje posty A.l.e.x, ale czasami stan konta naprawę zasłania ci świat.
mogą uczyć w prywatnych szkołach i zarabiać z 10K+ miesięcznie
Ha! Ha Ha!
Ty na poważnie? Wymień choć kilkadziesiąt takich prywatnych szkół w Polsce, gdzie nauczyciel (nie kadra kierownicza) zarabia 10K.
Bukary - w szkołach prywatnych zarabiają, może nie w każdej ale na pewno w takich gdzie płacisz kilka czy kilkanaście tysięcy miesięcznie czesnego nauczyciele są odpowiednio wynagradzani. Ja mogę się odnieść do nauczycieli akademickich bo mam kilku znajomych którzy pracują na uczelniach i ich pensje roczne z tylko z tytułu zatrudnienia oscylują w granicy 90-140K PLN brutto na co też narzekają, a przecież jeszcze zarabiają na prawa autorskich, umowach o dzieło, dodatkowych wykładach na uczelniach prywatnych itd. Milionerami raczej nie będą z tego tytułu ale wielu z nich ma dostęp do laboratoriów, zleceń zewnętrznych skierowanych do politechnik, nowości technicznych i cześć z nich ma własne firmy, opracowane patenty i to są ich dodatkowe źródła utrzymania. Jeden z znajomych jest dr na politechnice gdzie miał dostęp do najnowszych rozwiązań, kontaktów itd dzięki czemu założył firmę która specjalizuje się w technologii oczyszczalni projektuje je i buduje i na pewno kilka milionów rocznie mu z tego zostaje. Na uczelni jest tylko po to aby mieć dostęp do zleceń i kontaktów. Może to się wydawać jednostkowy przykład ale jak w każdym zawodzie i każdej specjalizacji : do każdego mówi się to samo weź los w swoje ręce, nikt tego za ciebie nie zrobi, a już na pewno nie państwo. To jest Polska tutaj z jednego zawodu i pracy mało kto może funkcjonować.
A wiesz czemu? Bo mamy kiepski poziom edukacji. A to się mści w każdej możliwej dziedzinie życia.
A teraz zejdź na chwilę ze swej wieży z kości słoniowej i pomyśl, ile grantów na politechnice i dodatkowych wykładów na uczelniach otrzyma nauczyciel matematyki w Koziej Wólce.
Zobrazuję ci to na przykładzie, który zrozumiesz - między innymi od tego nauczyciela matematyki z Koziej Wólki będzie zalezało, czy dzieci z tejże samej Koziej Wólki będą sobie w przyszłości mogły za własną pensję kupić dwanaście nowych Dżiforsów w SLI, czy też będą musiały się zadowolić komputerem napedzanym węglem i ziemniakami.
Yogurth
Co go to obchodzi? Jego dzieci pójdą (poszły?) do prywatnej szkoły, gdzie nauczyciel zarabia 10k.
Yoghurt - to jest bardzo zły przykład, bo większość wiedzy zdobywa się samemu. Nauczyciel jest tak naprawdę tylko latarnikiem wskazującym drogę. Poza tym najwięcej wiedzy jest skupionych w największych uczelniach które się specjalizują w swojej dziedzinie. Czego się spodziewa nauczyciel z "Koziej Wólki" i jego studenci że w spokoju i ciszy na łonie przyrody odkryją wzór alchemiczny na zamianę aluminium w złoto ?
Nie wiem jak ty, ale ja, mając dzieci, chciałbym, żeby był inteligentnym i kreatywnym, dobrze wykształconym człowiekiem, który będzie potrafił je zachęcić do zdobywania wiedzy i po prostu miał ochotę być tą latarnią.
Nie musi być wybitnym naukowcem. Ma być tym, kto ich wychowa.
Człowiek z takimi kompetencjami musi dobrze zarabiać, bo bez problemu znajdzie robotę gdzie indziej.
Zresztą przeczytaj pierwszy post. Chcesz powierzać przyszłość swoich dzieci, przyszłość społeczeństwa i kraju, byle komu?
Nie no, jasne, przecież każdy nauczy się większości rzeczy sam, a nauczyciel to jest tylko taki gloryfikowany zakreślacz do zaznaczania cytatów. W sumie to tę prace może wykonywać każdy. Posadzimy Aleksa za biurkiem na tydzień, on dzieciom puści Metro w najwyższych detalach na ekranie, a matematyki to się nauczą w domu.
To moze inaczej, bo widzę, że wieża z kości słoniowej pnie się górę tak wysoko, że niewiele z niej widać, co tam się na ziemi dzieje.
Jeśli matematyk z Koziej Wólki bedzie przemęczony i źle opłacany, będzie dzieciom źle wskazywał drogę albo nie wskaże jej wcale. I te dzieci, które moze by wykazały zainteresowanie matematyką, go nie wykażą. I zamiast kiedyś zmienić aluminium w złoto, będa kolejnym pokoleniem bez perspektyw.
Latarnik, który przychodzi do roboty, ale nie ma na nią siły i ochoty, gdy latarnia nawala albo przestaje świecić, moze coś z tym zrobi, a może nie. W sumie wszyscy mają jego robote w dupie, to po co się wysilac. A jak się rozbije jakiś statek albo dwa? Od pięćdziesięciu lat się rozbijają i dalej nikt nie wpadł na to, ze może by przestały walić o skały, gdyby tylko ktoś wynagrodził latarnika za jego robotę.
Alex fansolisz znam nauczyciela który pracuje w prywatnej szkole gdzie podstawowe czesne wynosi 3 tysiące miesięcznie i zarabia 500 Zeta więcej niż nauczyciel w publicznej.
Ryokosha - Alex pisał o szkołach za kilkanaście tysięcy na miesiąc. Do takich za 3 koła to pewnie bezdomni posyłają dzieci.
jak czytam wasze posty to mi łzy ze śmiechy lecą ;) przecież to o czym piszecie tyczy się każdego zawodu / ja rozumiem jakby w Polsce nauczyciel zarabiał 2500 PLN brutto bez możliwości dorabiania, a kasierka w Lidlu czy Biedronce zarabiała 3500 PLN brutto, a od 20:00 jeszcze pracowała jako barmanka za 2000 PLN miesięcznie. Wszyscy mają identycznie każdy z założenia zarabia mało, a jak chce więcej to musi robić coś więcej / przecież nie dzieje się to w próżni tylko w Polsce w kraju w którym nadal spora część społeczeństwa zarabia miesięcznie kwotę minimalną i wegetuje.
Alex, wybacz, ale niewiele wiesz o pracy i zarobkach nauczyciela w Polsce. Pracownicy uczelni wyższych posiadający tytuł naukowy zarabiają co najmniej kilka razy więcej niż nauczyciele z najwyższym stopniem awansu.
Może istnieje kilka szkół prywatnych, w których nauczyciel zarabia kilka tysięcy miesięcznie. Ile osób znajdzie tam zatrudnienie? Stu? Pięciuset pedagogów?
Mam pewne doświadczenie związane z zarobkami w "typowych" szkołach prywatnych. W jednej z nich dostałem wiele lat temu pracę po żmudnym procesie rekrutacyjnym. (Nawet ten, który przeszedłem w CD Projekcie, był chyba nieco łatwiejszy). Po dokładnym zapoznaniu się z regulaminem płac i obowiązkami pięknie podziękowałem jednak za współpracę. Roboty było znacznie więcej, a zarobki po zsumowaniu w skali roku okazały się... nieco mniejsze niż w placówce publicznej (sic!).
Czytając twoje wypowiedzi w tym wątku, odnoszę wrażenie, że słynne powiedzenie "bogaty nie zrozumie biednego" jest nadzwyczaj prawdziwe. ;)
jak czytam wasze posty to mi łzy ze śmiechy lecą ;) przecież to o czym piszecie tyczy się każdego zawodu / ja rozumiem jakby w Polsce nauczyciel zarabiał 2500 PLN brutto bez możliwości dorabiania, a kasierka w Lidlu czy Biedronce zarabiała 3500 PLN brutto, a od 20:00 jeszcze pracowała jako barmanka za 2000 PLN miesięcznie. Wszyscy mają identycznie każdy z założenia zarabia mało, a jak chce więcej to musi robić coś więcej / przecież nie dzieje się to w próżni tylko w Polsce w kraju w którym nadal spora część społeczeństwa zarabia miesięcznie kwotę minimalną i wegetuje.
No ale co niby z tego wynika?
Że nauczyciele mają sobie dorabiać? Pewnie, że mogę. Lepiej klepać korepetycje, bo za godzinę wezmę ok. 70 zł (a gdybym mieszkał w Warszawie, to nawet 150 czy 200), niż się przykładać do szkolnych obowiązków, skoro w szkole dostanę za godzinę ok. 17 zł (jako nauczyciel dyplomowany). Ale nie sądzisz, że rodzicom powinno jednak zależeć na tym, żeby nauczyciel poświęcał energię pedagogiczną przede wszystkim na prowadzenie zajęć w szkole?
W szkole mało płacą? To dorabiaj i olewaj pracę w szkole. To jest twoja recepta na sukces polskiej edukacji?
A.l.e.x
Problem w tym, że nauczyciel to nie jest "każdy zawód" tylko stanowisko STRATEGICZNE z punktu widzenia państwa, społeczeństwa, rynku itd.
W dużym uproszczeniu - nie zaczniemy zarabiać dobrze, dopóki nie zainwestujemy w edukację. Wskaż mi jedno państwo, które odnosi sukcesy gospodarcze i ma kiepski system edukacji.
Matysiak G - w tym przypadku przyznaje ci całkowicie rację ale nie sądzę że nagle ktoś w tym kraju zrozumie z osób u władzy że lepiej podnieść poziom finansowania na polach edukacja i służba zdrowia a nie płacić 45 miliarda na armię. To jest kraj świętych, pomników, historii, husarii i wygranych wojen. Wątpię czy do 2100 coś ktoś tutaj zmieni.
Bukary - jak będziesz realistą to tak będziesz robił, a jak marzycielem to będziesz czekał co zrobi rząd.
Bukary - jak będziesz realistą to tak będziesz robił, a jak marzycielem to będziesz czekał co zrobi rząd.
Gdybym olewał swoją pracę, Alex, to by znaczyło, że jednak nie nadaję się na pedagoga.
I dlatego właśnie zazwyczaj wygrywają inni, a przegrywają nauczyciele. Bo wielu z nas stara się jednak dbać o dobro podopiecznych, poczuwa się do konkretnych obowiązków i wzbrania się przed cynicznym podejściem do życia.
A.l.e.x
Sporo ludzi to rozumie. Tylko znowu trzeba by z tego robić wątek o PiS i o tym jak bezwzględnie grają każdą rzeczą, która może im dać punkty, kompletnie ignorując dalekosiężne konsekwencje. Pamiętasz Elbanowskich i atakowanie PO za obniżenie wieku obowiązku szkolnego?
PO odwaliło kawał roboty tłumacząc ludziom, czemu to jest dobry ruch. Bo był. Nie wiem, czy była tego dalsza wizja, ale z tamtą opozycją i tak nie dało rady zdziałać więcej.
Co zrobiło PiS? "Ratowało maluchy". Przed szansą na wcześniejsze wyjście z domu, co dla niektórych mogło być zbawienne.
Nie wiem skąd wiesz takie bzdury, ale w placówkach prywatynch nauczyciele zarabiają jeszcze gorzej. Żeby nie być gołosłownym sam jestem nauczycielem więc wiem co piszę. Żaden szanowany nauczyciel i dobry metodyk nie pójdzie uczyć do szkoły prywatnej. Chyba, że już naprawdę nie ma wyjścia.
Wiesz, jemu chyba chodziło o takie szkoły "ekskluziw", dla dzieci milionerów.
Też pisałem, że w "normalnych" szkołach prywatnych w Polsce zarobki są jeszcze gorsze, bo tam się oszczędza właśnie na nauczycielach, co jest cebulackim absurdem. Ale do rodziców, którzy płacą za naukę dzieci w takich szkołach, też to chyba nie dociera.
W każdym razie: wszystkim nauczycielom, którzy nabierają ochoty na pracę w szkole prywatnej, radzę, żeby zapytali od razu o zarobki. ;)
Dzieci, a w konsekwencji całe społeczeństwo, cierpią cały czas przez bardzo nieefektywny system edukacji. Podwyżki dla nauczycieli są niezbędne, choć powinny być tylko jednym punktem w dyskusji, co z tym fantem począć.
W czasie strajku sa egzaminy gimnazjalne. Ja bym sie wkurwil, gdybym przez ten strajk byl rok w plecy.
I o to chodzi. Najlepiej jakby tak strajkowali, żeby nikt tego nie zauważył, nie? Niech strajkują. Niech się suweren przekona, że palenie opon przez górników to drobiazg w porównaniu z protestem tych, których naprawdę potrzebujemy.
Teraz pomyśl, co czują nauczyciele, którym przed wyborami obiecano gruszki na wierzbie, potem zrzucono im na łeb tzw. reformę szkolnictwa, tnąc godziny, zwalniając, łącząc klasy i robiąc totalny infrastrukturalny i administracyjny rozpiździel, potem olano obietnice mówiąc, że nie ma na nie pieniędzy, a kiedy się okazało, że prezes kręci lody na grube miliony i może to zagrozić wyborom, natychmiast znalazło się 40 miliardów z budżetu na kiełbasę, ale nie dla belfrów.
Podpowiem. Oni są wkurwieni od dawna.
Najlepiej strajkować w wakacje!
Hopkins, nie ma możliwości strajku nauczycieli, który nie wpływałby na uczniów. Na MEN spoczywa obowiązek takiego zorganizowania egzaminów, żeby wszyscy rodzice i uczniowie byli zadowoleni.
A jak postarasz się o dzieci, to zrób wszystko, żeby ludzie, którzy zajmują się nimi przez wiele lat, byli dobrze wykształconymi, zadowolonymi z życia i pełnymi ochoty do pracy pedagogami, a nie wypalonymi zawodowo, sfrustrowanymi ignorantami, którzy poszli do pracy w szkole, bo nic innego nie potrafili robić. Liczba młodych nauczycieli systematycznie spada. Ludzie kreatywni, inteligentni, posiadający odpowiednie umiejętności i wiedzę zaczęli omijać szkołę szerokim łukiem.
Bukary czemu czasu matur nie wybral ZNP na czas strajku? Wtedy to by sie dzialo!
Matysiak G niech strajkuja. Ja tylko zauwazylem, ze ucierpia postronni.
Tu nie ma postronnych.
Wszyscy jesteśmy zaangażowani, bo jak już tu parę razy napisałem, jakość edukacji przekłada się na wszystko w państwie. Dosłownie wszystko.
Nie mam dzieci i nie planuję. Ale chcę, żeby Polacy byli wykształceni i byli dobrymi fachowcami i fajnymi ludźmi. Bo przecież jestem ich klientem, kontrahentem, pacjentem itd.
Latwo tak pisac, gdy Ciebie to nie dotyczy. Zycze nauczycielom jak najlepiej, ale nie kosztem uczniow.,
No i trafiłeś kulą w płot, hopkins. Mnie dotyczy jak najbardziej. Jestem nie tylko nauczycielem, ale i ojcem dziecka, które w tym roku zdaje egzamin gimnazjalny.
ale nie kosztem uczniow.,
Ale w zasadzie jakim kosztem? Na dwa dni przed egzaminami dzieci miałyby się jeszcze czegoś uczyć? Przecież na większości takich sprawdzianów wiedzy dzieciaki piszą wszystko same, nauczyciele mają tylko ich upilnowac i dbać o zachowanie odpowiedniej formy, sprawdzeniem poprawności prac też zajmuje się nie nauczyciel w szkole, tylko komisja. Chaos organizacyjny oczywiście będzie (jak co roku w polskiej edukacji zresztą, ze strajkiem czy bez), ale gorszy byłby strajk w środku roku szkolnego, albo dwa czy trzy miesiace przed egzaminami, gdzie faktycznie dzieci potrzebują intensywnego przygotowania i wzmożonej uwagi nauczycieli.
Jestem ciekaw, jak da się przeprowadzić strajk bez narażania czegoś lub kogoś. Jak pielęgniarka ma strajkować i jednocześnie dalej opiekowac się pacjentami? Jak ma strajkować rolnik, nie narażając plonów? Jak ma zastrajkować pracownik fabryki, nie przerywając pracy zakładu? Jakiś pomysł? Bo ja nie mam.
Yoghurt nawet nie wiem jak to skomentowac :)
Jestem ciekaw, jak da się przeprowadzić strajk bez narażania czegoś lub kogoś. Jak pielęgniarka ma strajkować i jednocześnie dalej opiekowac się pacjentami? Jak ma strajkować rolnik, nie narażając plonów? Jak ma zastrajkować pracownik fabryki, nie przerywając pracy zakładu? Jakiś pomysł? Bo ja nie mam.
Dobrze chyba wiesz, ze jak strajkowaly pielegniarki, czy lekarze to i tak dalo sie uzyskac pomoc medyczna. Bylo to utrudnione, ale jednak. Pozniej to juz plyniesz. Ja tutaj mowie o dzieciach. One sa narazaone, a nie jakies plony, czy zaklad ( gdzie celem strajkuj jest wlasnie utarcie nosa temu zakladowi)
Zagrozone jest samo odbycie sie egzaminu, a nie to, ze dzieciaki nie beda przygotowane.
Hopkins
Przecież o tym jest ten wątek.
Protest jest w interesie dzieci. W naszym też. Lepsze zarobki to więcej chętnych do pracy. Więcej chętnych to możliwość lepszej selekcji. Lepsza selekcja to lepsi nauczyciele, a tego chyba chcemy?
Oczywiście, że podwyżki nie załatwią wszystkiego. Ale może przy okazji zaczniemy w końcu rozmawiać o edukacji.
Jasne, ze chcemy. Tylko znowu, ja bym byl cholernie wsciekly, ze jestem rok w plecy. Oczywiscie zakladam najgorszy scenariusz, ze egzaminy sie nie odbeda i MEN nie ogarnie tego calego bajzlu.
Przecież egzamin się odbędzie, więc o jakim zagrożeniu mówimy?
Zasłanianie się dobrem dzieci to jest stara śpiewka, przy czym walka o to dobro dzieci właśnie się toczy. By były lepiej uczone. Jakoś dobrem dzieci uczonych przez przemęczonych, źle opłacanych, dorabiających po kątach nauczycieli nikt się nie przejmuje, ale jak już się w końcu wkurwią, to wszyscy "olaboga, pomyślcie o dzieciach!".
Jeśli strajk się przedłuży, MEN powinien przesunąć termin egzaminu, żeby nie doszło przypadkiem do sytuacji, że część uczniów zdaje, a część - nie zdaje. Wtedy rzeczywiście zapanowałby straszliwy chaos.
MEN miał kupę czasu na zajęcie się oświatą. Co robiła w tym czasie minister Zalewska? Cofała nas do 1997 roku. Także pretensje do niej.
Yoghurt skad masz ta informacje, ze egzaminy sie na pewno odbeda?
edit: Ja do nikogo nie mam pretensji. Juz wczesniej napisalem, ze w pelni popieram strajk nauczycieli. Zauwazylem tylko, ze moze z tego wyjsc niezly bajzel.
MEN twierdzi, że wszystko jest cacy i egzaminy odbędą się planowo.
Hopkins, na pewno się odbędą, tylko nie wiadomo teraz, w jakim terminie wszyscy będą zdawać. Na pewno o żadnej rocznej przerwie w egzaminach nie ma mowy.
Skoro nie ma mowy o rocznej przerwie, to macie moje pelne poparcie, a raczej jeszcze pelniejsze poparcie!
A jak cholerni lekarze odchodzą od łóżek to jest dobrze? Mimo swojej przysięgi Sokratesa. A my to mamy zapierda..ać za grosze.
Taaa, od razu bal wszystkich swietych.
Praca do 12, ponad dwa miesiace wakacji i chcieliby 10 tysia za frajer.
<facepalm>
Bukary, bumelancie, tłumacz się z dwóch miesięcy wakacji...
W pełni popieram jako rodzic. Trudno zresztą nie czuć sympatii do nauczycieli, kiedy bolszewicki rząd i jego funkcjonariusze medialni właśnie tą grupę zawodową wzięli teraz na celownik (po sędziach, lekarzach, niepełnosprawnych i właściwie każdym, kto nie popiera PiS). Ten zawód to nie jest lekki kawałek chleba, nauczyciele powinni zarabiać więcej.
Skąd brać na te podwyżki pieniądze? Tak jak Yoghurt napisał - wystarczy nie kraść :)
ps. Sevenup do ignorowanych, moja cierpliwość na kretynizmy się skończyła.
Zawsze szanowałem nauczycieli. Jasne, należy im się podwyżka.
Ale jest też pewna grupa zawodowa, której też należy się podwyżka.
Chodzi o pracowników socjalnych. Opiekunowie środowiskowi w terenie czy opiekunowie w Domach Pomocy Społecznej którzy wkładają całe swoje serce aby opiekować się ludźmi, aby zmieniać im pampersy, aby ich karmić zarabiają raptem 1500 zł na rękę. To chyba trochę za mało, nieprawdaż?
Mity:
1) nauczyciel pracuje 18 godzin tygodniowo (pensum);
2) nauczyciel ma wolne dwa miesiące wakacji;
3) średnia pensja nauczyciela to ok. 5000 zł.
Fakty:
1) zgodnie z badaniami IBE nauczyciel-"etatowiec" pracuje średnio 46 godzin w tygodniu;
2) w zestawieniu z pracownikiem, który korzysta z praw i udogodnień wynikających z Kodeksu Pracy (np. 20 lub 26 dni urlopu), nauczyciel ma średnio 2-3 tygodnie więcej "wolnego" w skali roku, ale wiążą się z tym dodatkowe ograniczenia (np. niemożność "urlopowania" w dogodnych finansowo okresach) i obowiązki w stosunku do pracowników w innych branżach (np. związane z zadaniami wychowawczymi i opiekuńczymi, które często obejmują pracę 24 h/dobę oraz odpowiedzialność karną za bezpieczeństwo innych ludzi);
3) "goła" pensja nauczyciela stażysty to na rękę niecałe 2000 zł, a nauczyciela dyplomowanego ok. 2500 zł, zaś ewentualne zwiększenie pensji jest mocno ograniczone (maksymalna liczba nadgodzin to 9) i wiąże się z dodatkowymi obowiązkami, czyli, rzecz jasna, wydłużeniem czasu pracy, a więc wspomnianych 46 godzin.
na dobry monitor stać, metro exodus skończone w kilka dni po premierze, a to znaczy że masz dużo wolnego czasu na np. jeszcze 2 etaty w innych szkołach i już średnia 5000 staje się normą ;) Ja wiem że idealnie jest pójść do pracy na 7:30 skończyć o 15:30 i po 22 dniach pracy zobaczyć na końce +10-20K wpływu ale to jest Polska tutaj mało kto tak ma większość aby zarabiać dużo musi poświęcić sporo więcej czasu niż 8 godzin dziennie, a nie od 15:15 trzymać już w ręku teczkę i startować do wyjścia. Moim zdaniem lepiej wcześniej to zrozumieć niż liczyć że Państwo będzie nas wspierać i opłacać sowicie. Nauczyciele mają i tak dużo większe pole manewru niż służby mundurowe.
Ale nie nosisz cegieł, więc tak naprawdę nie pracujesz Bukary. Kredą po tablicy to dwulatek mazać umie.
CO TU SIĘ ODJANIEPAWLA !?
Bukary
Ty sk......u. Jakim prawem poświęcasz czas na jakiekolwiek rozrywki? Spać, jeść i uczyć, a nie się bawić ! Bumelancie !
BTW A l.e.x.
Jaką płacisz stawkę podatkową?
nie napisałem nic co jest nieprawdą / trzeba się dostosować do reali w jakich się żyje, a nie liczyć na garnek złota na końcu tęczy / jeśli to żenada to przepraszam nie do mnie a do premiera w tym wypadku skargę proszę pisać
Matysiak G - podatek uprzywilejowany względem nieuprzywilejowanych co nie zmienia faktu że liczy się ostatecznie kwota, a nie % zabrany.
No toś popłynął, Alex.
Nie mam zamiaru komentować takich docinków, ale powiem jedno: wbrew temu, co twierdzisz, "Metro" to bardzo krótka gra. ;)
Tak sobie tłumacz. Procent przekłada się na realną kwotę. Tym bardziej, im wyższa podstawa.
Tyle dobrego, że widzisz przywilej.
Bukary -> w sumie najciekawiej by się zrobiło, gdyby większość nauczycieli zabrała by się za inną pracę. Wtedy dopiero całe towarzystwo tak krytykujące nauczycieli i ich podwyżki nagle by się zderzyło ze ścianą, nie? ;)
Swoją drogą wtedy całe pokolenie byłoby stracone...
Nexus- w sumie nie mam zdania na ten temat, nie wiem ile w polsce zarabiaja nauczyciel, nie mam pojecia ile pracuja, nie wiem jak im sie zyje ale "w sumie najciekawiej by się zrobiło, gdyby większość nauczycieli zabrała by się za inną pracę. Wtedy dopiero całe towarzystwo tak krytykujące nauczycieli i ich podwyżki nagle by się zderzyło ze ścianą, nie? ;)" mozna by tak powiedziec o prawie kazdyn zawodzie, nawet o polityku takze bardzo slaby komentarz.
1) Te badania były na podstawie ankiety internetowej i chyba telefonicznie. To coś mówi o ich wiarygodności. A jeżeli chodzi o same wyniki - jak zdefiniowane w tym badaniu jest np "przygotowanie lekcji"? W ankietę wliczone jest też np "samokształcenie". Przeczytanie książki historycznej przez pana od historii to która z tych kategorii? Czy ta ankieta brała pod uwagę np okres wakacyjny?
2 - Wakacje to 8 tygodni a ferie dwa tygodnie. Skąd więc "2-3" tygodnie więcej?
3 - Podajesz wynagrodzenie nauczyciela bez żadnych dodatków i twierdzisz, że taki pracuje 46 godzin. Przecież te naciągane 46 godzin to średni czasu pracy wszystkich pedagogów w tym i tych co mają wszystkie najlepiej płatne dodatki...
Na marginesie, nie wszystkie bonusy wymagają dodatkowej pracy, co z dodatkiem za pracę w małych miasteczkach?
Drax ---->
1) Te badania były na podstawie ankiety internetowej i chyba telefonicznie. To coś mówi o ich wiarygodności.
Typowa insynuacja. Wszystkie badania czasu pracy nauczycieli na świecie oparte są o podobne metody pomiaru. Stosuje się albo kwestionariusze/ankiety (np. Nowa Zelandia), albo dane zbierane za pomocą dzienniczków (np. Wielka Brytania), albo metodę wywiadów bezpośrednich (np. Francja). Jak sobie wyobrażasz badanie czasu pracy poza miejscem pracy? Przydzielisz każdemu pracownikowi opiekuna-badacza?
Badanie IBE zostało przeprowadzone dwuetapowo: najpierw przeprowadzono badanie wstępne jakościowe (wywiady grupowe), a potem badanie ilościowe za pomocą dwóch komponentów - wywiadu bezpośredniego oraz ankiety.
A jeżeli chodzi o same wyniki - jak zdefiniowane w tym badaniu jest np "przygotowanie lekcji"? W ankietę wliczone jest też np "samokształcenie". Przeczytanie książki historycznej przez pana od historii to która z tych kategorii?
Badanie wyróżnia następujące czynności nauczycieli:
a) związane z dydaktyką:
Przygotowywanie lekcji
Prowadzenie zajęć pozalekcyjnych
Przygotowanie i prowadzenie imprez/wydarzeń szkolnych
Przygotowywanie zajęć pozalekcyjnych
Przygotowanie uczniów do konkursów/olimpiad
Sprawdzanie prac
Wycieczki
Przygotowywanie i przeprowadzanie sprawdzianów semestralnych
Dyżury związane z rekolekcjami
Wyjścia dydaktyczne
Zajęcia z uczniami w ramach dni wolnych od zajęć dydaktycznych
Dyżury na dyskotekach
Uczestnictwo w egzaminach zewnętrznych (w trakcie egzaminów)
Przygotowanie planu pracy z konkretnym uczniem
Przygotowywanie i przeprowadzanie egzaminów próbnych
Czynności obsługowe związane z przeprowadzaniem egzaminów zewnętrznych
Przeprowadzanie egzaminów sprawdzających i kwalifikacyjnych
Przygotowywanie i realizacja zielonych/białych szkół
Przeprowadzanie ustnych egzaminów zewnętrznych
b) związane z wychowaniem, opieką i innymi zadaniami statutowymi szkoły:
Indywidualne spotkania z rodzicami
Praca w zespole przedmiotowym
Zebrania z rodzicami
Praca w zespole wychowawczym
Przygotowywanie planu działań wspierających
Opracowywanie karty indywidualnych potrzeb
Przygotowywanie kart osiągnięć ucznia
Praca w zespole pomocy psychologiczno-pedagogicznej
Przygotowywanie oceny opisowej ucznia
Obserwacje i pomiary pedagogiczne
Opieka nad samorządem uczniowskim
Opieka nad pocztem sztandarowym
Doradztwo edukacyjno-zawodowe
c) związane z administracją i tworzeniem dokumentacji:
Prowadzenie dzienników
Opracowywanie kryteriów oceniania
Rady pedagogiczne
Pisanie sprawozdań
Przygotowanie nagród i dyplomów
Uczestniczenie w procesie ewaluacji wewnętrznej lub zewnętrznej
Opracowywanie programu nauczania
Obliczanie frekwencji
Wypisywanie świadectw
Przygotowanie arkuszy ocen
Opiniowanie programów
Tworzenie planu lekcji
Tworzenie siatki dyżurów
d) związane z rozwojem zawodowym:
Uczestnictwo w szkoleniach w ramach wewnątrzszkolnego systemu doskonalenia nauczania
Poszukiwanie i zapoznawanie się z pomocami dydaktycznymi
Udział w konferencjach
Uczestnictwo w szkoleniach zewnętrznych i kursach
Przygotowywanie dokumentacji związanej z awansem zawodowym
Udział w zajęciach kursu kwalifikacyjnego
Udział w zajęciach na studiach podyplomowych (bez skierowania od dyr.)
Udział w zajęciach na studiach podyplomowych (ze skierowaniem od dyr.)
"Samokształcenie i doskonalenie zawodowe" dotyczy więc czynności wymienionych w ostatnim obszarze.
Nie ma definicji "przygotowywania lekcji", ale chyba oczywistym jest, na czym takie działanie polega. To m.in. lektura poradników, leksykonów, pisanie konspektów, opracowywanie materiałów na zajęcia (drzewka decyzyjne, arkusze, ankiety, ćwiczenia, rozsypanki, prezentacje itp.) itd.
2 - Wakacje to 8 tygodni a ferie dwa tygodnie. Skąd więc "2-3" tygodnie więcej?
Kodeks Pracy: 26 dni urlopu (4 tygodnie). Od 10 tygodni odliczamy 4. Zostaje 6. Zazwyczaj nauczyciele tuż po zakończeniu roku szkolnego pracują w komisjach rekrutacyjnych. Rekrutacja trwa nierzadko do połowy lipca. Z kolei tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego pracują w komisjach egzaminacyjnych i uczestniczą w posiedzeniach rady pedagogicznej. Od 6 odejmujemy 3 tygodnie. Zostają 3 tygodnie. Nie liczę nawet innych obowiązków (np. w mojej szkole przez całe wakacje nauczyciele mają naprzemienne dyżury w szkolnej galerii), a także wykonywanych w maju zadań egzaminacyjnych (przez 2 tygodnie w maju pracuję od rana do wieczora przy maturach ustnych, a w 3 weekendy maja - piątki po południu, całe soboty i całe niedziele jestem zobowiązany do sprawdzania matur pisemnych). Do tego dochodzą czasem długie wyjazdy/wycieczki (i w moim wypadku plenery artystyczne), w czasie których nauczyciel pracuje właściwe 24 godziny na dobę. Przyjmijmy więc, że 3 tygodnie są względnie spokojne.
3 - Podajesz wynagrodzenie nauczyciela bez żadnych dodatków i twierdzisz, że taki pracuje 46 godzin. Przecież te naciągane 46 godzin to średni czasu pracy wszystkich pedagogów w tym i tych co mają wszystkie najlepiej płatne dodatki...
Na tym polega średnia. Jestem polonistą i kiedyś zapisywałem czas pracy w "gorącym" tygodniu maja. Wyszło ok. 55 godzin (bez wliczania czasu pracy w egzaminacyjne weekendy). W spokojniejszym tygodniu wyjdzie pewnie ponad 30 godzin. Tak to działa. Uczę 5 klas. Mają średnio po 30 uczniów. Średnio w tygodniu każda z nich pisze albo kartkówkę, albo sprawdzian z wiedzy, albo wypracowanie typu maturalnego, albo test typu maturalnego. Sprawdzanie 1 kartkówki to ok. 5-10 minut. 1 sprawdzian z wiedzy - ok. 20 minut. 1 test - ok. 15-20 minut. 1 wypracowanie - ok 20-30 minut. Pomnóż to razy 30 i razy 5. A wyjdzie ci liczba minut, jakie średnio spędzam nad samymi pracami uczniów w jednym tygodniu. I pomyśl o wszystkich innych czynnościach, jakie oprócz tego wykonuje nauczyciel.
Na marginesie, nie wszystkie bonusy wymagają dodatkowej pracy, co z dodatkiem za pracę w małych miasteczkach?
Jasne. Problem polega na tym, że np. nauczyciel Bukary żadnego dodatku (poza tym za wysługę lat) nie dostaje. Tym bardziej że większość dodatków minister Zalewska zlikwidowała.
Co do tzw. "dodatku wiejskiego": uważam, że powinien zostać zlikwidowany, bo już dawno stracił rację bytu.
1 Uważasz za wiarygodne w 100% badanie, gdzie nauczyciele sami określają to ile czasu pracują? Podczas gdy cały czas szukają sposobów żeby przekonać ludzi że podwyżki im się należą?
Udział w podyplomowych studiach albo zapoznawanie się z pomocami dydaktycznymi liczą się jako praca... Np to czytanie książki przez historyka.
To m.in. lektura poradników, leksykonów, pisanie konspektów, opracowywanie materiałów na zajęcia (drzewka decyzyjne, arkusze, ankiety, ćwiczenia, rozsypanki, prezentacje itp.)
Jak widzisz pod samo przygotowanie lekcji można podciągnąć bardzo wiele różnych rzeczy. Ale 46 godzin pracy brzmi fajnie. Ale ile z tej pracy jest warte pełnej stawki godzinowej?
2 - Ile procent nauczycieli pracuje w tych komisjach i radach w wakacje i ile zajmuje to srednio czasu?
Ile wycieczek ma przeciętnie taki nauczyciel rocznie, dwie? Przecież ma za to płaconą pensję, nie prowadzi w tym czasie zajęc w szkole i jeszcze ma za darmo wyjazd. 24 godziny pracy też brzmi całkiem nieźle chociaż połowa z tego to sen i dojazd.
3 - Nie, napisałeś że nauczyciel zarabiający niecałe 2000 zł czyli najniższą pensję bez dodatków pracuje 46 godzin. Ta naciągana liczba to jest średni czas pracy wszystkich nauczycieli w tym i tych zarabiających najwięcej. Jezeli podajesz sredni czas "pracy" nauczycieli to podawaj też faktyczną średnią pensję.
Udział w podyplomowych studiach albo zapoznawanie się z pomocami dydaktycznymi liczą się jako praca...
To pierwsze jest kwestią dyskusyjną. Jeśli chodzi o skierowanie przez szkołę na studia, to jak najbardziej mamy jednak do czynienia z pracą. Co do drugiego... a niby dlaczego zapoznawanie się z narzędziami nie powinno być wliczane w czas pracy? Rozumiem, że np. korelowanie oprogramowania do tablicy multimedialnej z konkretnymi elementami rozkładu materiału nie powinno być uznawane za pracę? I że nauczyciel powinien kilka godzin spędzanych nad tego rodzaju czynnościami w ciągu miesiąca uznać za nieodpłatną działalność "misyjną"?
Zdajesz sobie sprawę, jak cenny jest czas, który możesz poświęcić niekoniecznie na pomoce dydaktyczne, ale np. na rozmowę z własnym dzieckiem? Przykład z życia wzięty: oddajesz instruktorowi narciarstwa dziecko; lekcja trwa 2 godziny; spóźniasz się i zostawiasz dziecko 20 minut dłużej pod jego opieką; w tym czasie instruktor "nic nie robi", tylko siedzi z dzieckiem na ławce. Jak myślisz: zażąda zapłaty za swój czas?
Nie wymagajmy od nauczycieli dziadowania. Inni cenią swój czas. Dlaczego w naszym wypadku ma być inaczej? Przydział czynności nauczyciela obejmuje również opisane powyżej działania. A to znaczy, że wchodzą one w zakres obowiązków, za które ma otrzymywać wynagrodzenie. Dlatego wliczane są do czasu pracy.
Ale ile z tej pracy jest warte pełnej stawki godzinowej?
Dziwne pytanie. Rozumiem, że za dyżur na przerwie trzeba wprowadzić inne stawki niż za udział w posiedzeniu Rady Pedagogicznej, a za pisanie konspektu - jeszcze inne? I że np. urzędniczka ma dostawać inne wynagrodzenie w zależności od tego, czy przybija cięższą czy też lżejsza pieczątkę? A może w zależności od tego, czy musi czytać łatwiejsze czy trudniejsze dokumenty urzędowe? Itp.
Ile procent nauczycieli pracuje w tych komisjach i radach w wakacje i ile zajmuje to srednio czasu?
Nie przeprowadzałem badań tego rodzaju, więc nie mam pojęcia. W tym zakresie swoją wiedzę opieram na obserwacji pracy w jakichś 3 szkołach, które znam.
Przecież ma za to płaconą pensję, nie prowadzi w tym czasie zajęc w szkole i jeszcze ma za darmo wyjazd. 24 godziny pracy też brzmi całkiem nieźle chociaż połowa z tego to sen i dojazd.
Wycieczka szkolna to nie wypad wakacyjny. Ten "wyjazd" to żadna przyjemność, dlatego większość wychowawców udaje się na wycieczki w ostateczności i z obowiązku. Mają zresztą ogromne trudności ze znalezieniem innych opiekunów-nauczycieli, którzy zechcieliby wyjechać. "Darmo" nie jest żadnym przejawem łaski w tym wypadku. Odpowiadasz za bezpieczeństwo uczniów, także w czasie swojego "snu" czy "dojazdu". Jeśli coś się stanie przez twoją nieuwagę, czeka cię proces sądowy i utrata praw do wykonywania zawodu. W praktyce oznacza to, że nauczyciele śpią po 3-4 godziny dziennie (w nocy wymieniają się dyżurami), gdyż zawsze przynajmniej jeden z nich (albo więcej niż jeden, jeśli uczniów jest sporo) musi być na nogach. Co więcej, tego rodzaju wycieczki nie są z finansowego punktu widzenia "opłacalne", gdyż pensja się nie zwiększa i nie otrzymujesz dodatkowego wynagrodzenia za wszystkie godziny, które spędziłeś w pracy. Cały dzień jesteś z uczniami, a za dziesiątki tych "nadgodzin" nikt ci nie płaci. Dostajesz tylko uśrednioną pensję.
I nie mam dziś za bardzo czasu na pisanie, więc zapytam tylko: do czego zmierzasz z tymi pytaniami i uwagami? Pewnie, że są lepsi i gorsi nauczyciele. Pewnie, że jedni pracują mniej, a inni - więcej i lepiej. Jedni są obowiązkowi, a inni - olewają robotę. I co z tego? Tak jest w każdym zawodzie. Czy to znaczy, że nikt się nie może domagać godziwej zapłaty za ciężką pracę? Przecież w każdym koszyku znajda się zgniłe jabłka. Mało tego, właśnie większa pensja umożliwi usunięcie tych zgniłych jabłek z koszyka.
Powiem nawet więcej: gotów jestem dłużej niż 8 godzin zostawać w budynku szkoły i tam pracować w ramach czynności niezwiązanych z bezpośrednim prowadzeniem zajęć, o ile dostanę większa pensję. Potrzebuję jednak wtedy własnego gabinetu, żeby w spokoju sprawdzać wypracowania (bo inaczej się sprawdzać po prostu nie da) i żeby zrobić sobie chociaż herbatę czy zjeść przyniesiony z domu posiłek (gdyż nie mam przerwy na lunch, a na przerwach dla uczniów - dyżuruję). Praktycznie żaden budynek szkoły publicznej w Polsce takiego warunku nie spełnia. :P
Trochę też zdziwiłem się, że wychodzi średnio te 46 godzin, gdzie po przeczytaniu, co zostało wzięte pod uwagę przy wyliczeniu tego czasu sprawia, że liczba jest zawyżona. O ile te z punktów a, b, c w miarę można uznać za podstawne (ale też nie wszystkie, bo jest bardzo dużo rzeczy, które występują w bardzo dużym odstępie czasu i są sporadyczne), tak wrzucanie do tych 46 godzin rzeczy związanych z rozwojem osobistym to komedia. Tak to w każdym innym zawodzie z 40 czy 50 godzin tygodniowo można zrobić odpowiednio średnio 50 czy 70 godzin czasu pracy, bo takie rzeczy dotyczą wielu innych zawodów, gdzie firmy czy instytucje za to wtedy nie płacą pracownikowi poza np. częściowym lub całym dofinansowaniem studiów. Co innego poprawianie sprawdzianów, librus, sprawozdania, rzeczy związane z wychowawstwem itd. – zabierają czas, szczególnie nauczycielowi języka polskiego, bo akurat ten przedmiot jest najbardziej obłożony czasowo i wierzę, że przy gorącym okresie egzaminacyjnym siedzisz te 7 dni w tygodniu po co najmniej 8 godzin. Jednak pewnie też masz luźniejsze tygodnie w innym okresie, więc chyba nie jesteś obłożony tak ciągle robotą? Bowiem czytając te niektóre listy nauczycieli na Onecie – co chwile chyba jakieś nowe dodają - można takie odnieść wrażenie, że leżą pod tym stosem papierów… I przez to wiele osób zwyczajnie nie bierze nauczycieli na poważnie... To przygotowywanie się do lekcji – to chyba dotyczy głównie nowych nauczycieli lub przy zmianach w zakresie nauczania, czy ewentualnie zastępstwie? Chyba w części przypadków masz wiedze w małym paluszku i wiesz co na danej lekcji masz przedstawić i zrobić…
@ Bukary Dlaczego też uważasz, że ten dodatek wiejski jest do likwidacji? Jak zapoznałem się z innymi, które zlikwidowali, to ten wiejski na papierze wygląda w porządku. W końcu taki nauczyciel na terenie wiejskim ma najczęściej do obskoczenia z kilka szkół, więc akurat z tego dodatku coś tam dołoży sobie do paliwa.
A to pech.Jak ja chodziłem do szkoly to nauczyciele nie strajkowali.
Warto było założyć ten wątek dla samych postów Alexa. Tak oderwanej jednostki od rzeczywistości ze świecą szukać.
Niestety, syty nie zrozumie głodnego.
Ludzie naprawdę nie ogarniają, że niski poziom nauczania jest spowodowany słabymi zarobkami? Kto normalny będący ekspertem w danej dziedzinie pójdzie pracować za marne 2,5 tysiąca złotych na rękę? Przecież to oczywiste, że jeśli zawód będzie lepiej płatny, to będzie więcej chętnych na stanowisko nauczyciela niż wolnych miejsc i szkoła zatrudni bardziej kompetentnego nauczyciela.
To oczywista oczywistość, ale do niektórych nawet takie proste sprawy nie docierają. Liczy się koniec własnego nosa itp.
Jak pisałem, coraz mniej jest młodych nauczycieli. Zdolni absolwenci uczelni wyższych unikają tego zawodu. A ci, którzy jednak przychodzą teraz do pracy, to często kompletni ignoranci (pod względem wiedzy i umiejętności pedagogicznych). Zaczynają pracę ze względu na ubezpieczenie zdrowotne itp., a nie dlatego, że chcą uczyć. Wielu się zupełnie do tego zawodu nie nadaje. Zasilą potem szereg frustratów, którzy uczniów i swojej pracy nie cierpią.
Na powodzeniu strajku powinno zależeć zwłaszcza młodszym osobom, które mają lub planują dzieci.
Popieram strajk nauczycieli. Jest to bardzo stresujący zawód, a przy tym ogromnie ważny społecznie. Nie jest też tak, że nauczyciele robią mniej bo wakacje czy mniej godzin pracy w tygodniu. Owszem są wakacje, ale przeciętny belfer przynosi pracę do domu, bo jest ogrom papierkowej roboty w stylu poprawiania sprawdzianów. Postulują o 1 000 zł podwyżki, ale widząc po tym ile pracy ma moja własna matka uważam, że należy im się przynajmniej kilka razy tyle.
Łatwo narzeka się na pauperyzację społeczeństwa, ale zatrzymanie jej wymaga odpowiednich warunków pracy w edukacji (i oczywiście dobrych rodziców).
Ale w USA i na zachodzie tak jest chcesz dobra kadre plac kilka tys rocznie
Najlepiej studia max 300 zl miesiac nauczyciel po doktoracie takt sie nie da w biednym kraju jak Polska chcesz dobrej edukacji kierunek UK koszt kilka tys /m
Moja zona uczy, 2,5k na reke z nadgodzinami.... :)
Dyskoteka, rodzice maja dzieci odebrac do 16... - mija godzina zona dzwoni do matki , nie odbiera, wiec dzwoni do taty, ktory oswiadcza ze od roku sa rozwiedzeni i ogolnie to ma wyje$@T na dziecko i zone. 18:00 Przyjezdza Matka, jakby nigdy nic ,a przepraszam przysnelo mi sie....
Dzieci i rodzice sa swieci , nigdy nie sa niczemu winni :) zawsze moj brajanek z dobrego domu (rodzice lekarze), nie mozliwe ze chcial wyr$%!@# kolezanke z 3 kolegami, to wszystko wina szkoly !
+Bezstresowe wychowanie
W jednym Alex ma racje : zwykli ludzie "ktorzy" robia po 12h/2 etaty nie maja czasu na wychowywanie dzieci, i robi to za nich TV/Komorka/PC/Ulica i za swoje zaniedbania wina obarczaja szkole i nauczycieli ot taki psychologiczny obronny mechanizm.
Edukacja przyszlych pokolen jest najwazniejszym obowiazkiem jaki mamy jako cywilizacja...
Dajmy przyklad ze nauczyciel zarabia srednio tyle co moja zona ( z nadgodzinami hic ! )
Rata Kredytu 1200zl
Czynsz 400zl
Telefon 30zl
Prad 150zl
Gaz 50zl
Internet 50zl
Siecowka na Komunikacje Miejska ( w sumie nie wiem ile ) ale kiedys to bylo +/- 200zl
---------------------------------
Zostaje 420 na jedzenie/reszte
Jak ja sie pytam ci ludzie maja sie skupic na uczeniu, jak zastanawiaja sie jak dotrwac do 1... juz nie wspomne ze powinni rozwijac swoja pasje do "nauki" w wolnym czasie a nie robic drugi etat.
2500 na rękę = 3500 PLN brutto / średnia w Polsce 4500 PLN brutto / z tym że średnia u kobiet jest niższa i wynosi praktycznie 3000 PLN netto czyli 4200 PLN brutto, więc do średniej brakuje jej tylko 700 PLN brutto. - więc jak to wygląda na tle społeczeństwa źle czy dobrze ?
Przeczytales cos wiecej ? niz 2500 ?
Edukacja przyszlych pokolen jest najwazniejszym obowiazkiem jaki mamy jako cywilizacja...
Jak ja sie pytam ci ludzie maja sie skupic na uczeniu, jak zastanawiaja sie jak dotrwac do 1... juz nie wspomne ze powinni rozwijac swoja pasje do "nauki" w wolnym czasie a nie robic drugi etat.
Oczywiście że trzeba dostosować się do realiów, w których się żyje. Realia są takie, że bez strajku nie będzie kasy.
Swoją drogą to świetnie, że nauczyciele (i pielęgniarki i policjanci itd.) jeszcze chcą się dostosowywać w taki sposób, a nie np. zmieniając pracę.
I uwaga do lokatorów wież z kości słoniowej - można w takiej mieszkać, dopóki społeczeństwo na około w miarę funkcjonuje. Jak drastycznie nawala, to w końcu przychodzą bolszewicy (prawdziwi, nie Zandberg) i pala wieżę.
Nauczyciele muszą więcej zarabiać, ponieważ oprócz roli edukacyjnej sprawują również rolę wychowawczą. Większość rodziców nie potrafi wychować swoich dzieci, albo nie ma na to czasu/ochoty. To szkoła wychowuje.
Nauczyciele powinni dostać podwyżki. Sam kilka lat temu pisałem, że źle nie zarabiają, ale ostatnie lata to zwiększenie zarobków w usługach i w pracach prostych, kilkukrotne podniesienie płacy minimalnej, ładowanie pieniędzy w ludzi niepracujących i takich, którzy mają wywalone na pracę, bo po co ma iść do pracy jak mając np. dwójkę dzieci może wyciągnąć ponad 3 tysiące miesięcznie - i tacy śmieją się z pracujących. A płace nauczycieli jak i też innych szeregowych funkcjonariuszy publicznych stanęły w miejscu lub dostawały podwyżki na poziomie kilkudziesięciu złotych i mając jeden etat balansują przy najniższej krajowej. Jednak wraz z tymi podwyżkami powinny iść zmiany w programie nauczania oraz trzeba zwrócić uwagę, że nauczyciel nauczycielowi nie jest równy, bo jak taki nauczyciel wychowania fizycznego, religii/etyki ma się do nauczyciela języka polskiego czy matematyki? Przecież Ci drudzy a szczególnie z języka polskiego tracą dużo więcej czasu na przygotowanie do lekcji czy też późniejsze sprawdzanie sprawdzianów i innych rzeczy. Sama podwyżka płac niewiele zmieni, bowiem system oświaty nadal będzie kwiczał, bo nagle uczniowie nie zamienią się w orłów. Jednak też nie przesadzajmy z tym, że tysiąc złotych to za mało, bo tysiąc to też jest duża kwota i znając ten nierząd wszelkie podwyżki zrzuciliby na gminy i powiaty a oświata jest zazwyczaj w czołówce wydatków (szczególnie małych gmin) i mocno odbiłoby się na ich budżetach a tym samym na innych inwestycjach. Podwyżka tak, ale poza podniesieniem pensji zasadniczej (a przede wszystkim od dawien dawna do wynagrodzenia nie powinno się wliczać wysługi lat, tylko powinna być naliczano dodatkowo - i to u każdego pracownika), dużo większe dodatki do wychowawstwa, bo to ono zabiera najwięcej czasu (np. z tych nędznych 50 zł do 500 zł.), dodatki za szkodliwość (praca w ogromnym hałasie) i inne pomniejsze. Poza tym dodać ogromne kary za znieważenie nauczyciela przez rodziców czy uczniów lub coś w ten deseń, aby ludzie nabrali szacunku do tego zawodu, bo jednak zostawia się w nim dużo zdrowia (a czemu karać? Bo Polacy sami z siebie nie nabiorą go, ale uderzenie po portfelu na pewno zaboli) a także wyeliminować wszelkiego rodzaju niepotrzebną papierologię, wymogi kuratorium, opisywanie tego i owego, czego pewnie nikt nie czyta itd (z tą papierologią to już wszędzie). Skoro sędziowie, prokuratorzy (tu wiem, że co najmniej 8 stówek do niemałej zresztą wypłaty) , policjanci dostają podwyżki, to dlaczego nie nauczyciele i inne zawody, które balansują przy najniższej krajowej, a których praca jest niedoceniana a równie bardzo potrzebna?
Ja mogę się odnieść do nauczycieli akademickich bo mam kilku znajomych którzy pracują na uczelniach i ich pensje roczne z tylko z tytułu zatrudnienia oscylują w granicy 90-140K PLN brutto
buhaahaha, a na jakiej uczelni prywatnej tyle zarabiaja? Czy moze masz znajomka rektora i wydaje ci sie teraz ze kazdy pracownik uczelni ma taka kase. Wez sobie sprawdz ile zasadniczej brutto ma przecietny profesor na uczelni:)
wynagrodzenie minimalne
profesora zwyczajnego 6410 PLN
profesora nadzwyczajnego 5320 PLN
adiunkta 4680 PLN
asystenta 3205 PLN PLN
lektora i instruktora 3205 PLN
bardzo wątpię że wszyscy pracują za minimalne, na pewno są dodatki za staż pracy, funkcyjne itd.
zapewne nie ale myślę że 30% do tego można dołożyć spokojnie więc wtedy co wychodzi :
profesora zwyczajnego 100K rocznie
profesora nadzwyczajnego 83K rocznie
adiunkta 73K rocznie
asystenta 50K rocznie
lektora i instruktora 50K rocznie
myślisz że się dużo pomyliłem ? poza tym to jest tylko podstawa, a przecież każdy jeszcze dorabia i wykonuje różne prace zlecone
no 50k a 90k to taka mala pomyleczka, kto by tam patrzyl na szczegoly. No bo chyba nie powiesz ze kazdy jest profesorem zwyczajnym co?
Jakbys napisal 50-100k to pewnie bym sie nie czepial, ale napisales 90-140k i patrzac po znajomych z polskich uczelni mi to sie nie zazebia.
List do redakcji onetu:
Jestem mamą gimnazjalisty, który za miesiąc będzie zdawał egzaminy gimnazjalne.
Jestem oburzona strajkiem nauczycieli, który ma rozpocząć się 8 kwietnia. Nauczyciele to jedyna grupa zawodowa w Polsce, która ma tak liczne przywileje rodem z PRL. Nie rozumiem czego oni jeszcze chcą, mają bardzo wysokie wynagrodzenia, pracują tylko 18 godzin w tygodniu, ponad trzy miesiące wakacji, a każda godzina zastępstwa jest ekstra płatna. Kto tak ma w naszym kraju? Nikt poza nauczycielami, a im jeszcze źle.
Jak oni tak narzekają to niech się przekwalifikują i idą do pracy do supermarketu albo do innej firmy prywatnej, to wtedy dopiero się dowiedzą, co to znaczy ciężko pracować na chleb. Oni nie mają zielonego pojęcia, jak reszta społeczeństwa jest wynagradzana i ile przeciętny Polak spędza godzin w pracy. A jest to o wiele więcej niż 18 godzin w tygodniu. Ja też mam wyższe wykształcenie, tytuł magistra, a moje zarobki mają się nijak do zarobków nauczycieli.
O trzymiesięcznych wakacjach mogę tylko pomarzyć, góra dwa tygodnie w roku i dalej do pracy. Mam dwie koleżanki, które są nauczycielkami i widzę jak wygląda ich życie. O godzinie 13 są już w domu, mają czas dla siebie i dla rodziny, zarabiają dwa razy tyle co ja, wakacje za granicą. Po prostu żyć nie umierać. I oni jeszcze mają czelność strajkować? To jest jakiś absurd. A co mają teraz zrobić uczniowie, którzy przygotowują się do egzaminów?
Nauczyciel pracuje 18 godzin w tygodniu, mój syn spędza w szkole 36 godzin w tygodniu, a gdy przyjdzie do domu, to dalej musi się uczyć i odrabiać zadania domowe. To uczniowie powinni strajkować, że mają tyle godzin, a nie leniwi nauczyciele, którym się w głowach poprzewracało. Mam nadzieję, że w szkole syna nie będą strajkować, bo to by wołało już o pomstę do nieba. Weźcie się lepiej belfry do roboty, a strajkować to powinny inne grupy zawodowe, którym podwyżki naprawdę się należą, za ciężką i odpowiedzialną pracę, ale na pewno nie wam darmozjady.
To moja opinia o tym strajku, myślę, że wielu Polaków się ze mną zgodzi w 100 procentach.
Poniekąd nauczyciele są uznawani przez wielu ludzi za kastę nie do ruszenia.
Mało było przypadków swoistego "szantażu" ze strony nauczycieli jeśli rodzic jakiegoś dziecka nie chciał wpłacić pieniędzy na ubezpieczenie dziecka (podobno nie ma obowiązku), odmawiał wpłaty na komitet rodzicielski, przynieść pieniędzy na ksero lub ryzy papieru?
Zawsze takie dziecko było na świeczniku i miało obniżoną ocenę ze sprawowania, bądź bardziej ekstremalne przypadki gdy na koniec roku szkolnego nauczyciel odmawiał wydania świadectwa ukończenia szkoły bez uiszczenia zaległych wpłat.
Ludzie zapamiętują takie rzeczy i mają uraz do tej grupy społecznej.
W moim przypadku nic takiego się nie wydarzyło rodzice zawsze wpłacali te pieniądze, ale jak dziś pamiętam zawsze było gadanie na początku roku od podstawówki przez gimnazjum po technikum Dzieci tylko zapłaćcie PZU i komitet i ksero.
Jakby nic innego nie było ważniejsze np. plan zajęć.
No ładną propagandę nam tutaj Maniek zaserwował...
Popatrzcie, ile razy jest mowa o 18 godzinach. Kłamstwo. O 3 miesiącach wakacji! Kłamstwo. (Odsyłam do wypowiedzi [9]). I jeszcze nauczyciele (a nie ministerstwo) są winni tego, że uczniowie mają dużo godzin. Dowiedziałem się też z tego listu, że dodatkowe godziny pracy nie powinny być wynagradzane. Nauczyciel powinien pracować za darmo!
Maniek, wiesz, że wklejanie kłamstw bez korygującego komentarza, a wręcz z nutką aprobaty, rzuca też cień na osobę wklejającą?
A co do innych spraw... już naprawdę nic "mocniejszego" nie potrafiłeś wymyślić? Opłaty na ubezpieczenie? Na komitet rodzicielski? Poważnie?
No to po kolei:
Nie ma obowiązku wpłaty na komitet rodzicielski. Nauczyciel czasem prosi o taką wpłatę, ale nie robi tego w swoim imieniu, tylko w imieniu RODZICÓW i na ich prośbę, Maniek. Bo to są pieniądze właśnie, jak sama nazwa wskazuje, dla komitetu składającego się z rodziców. Ja na przykład informuję o możliwości wpłaty, ale niczego nie zbieram i odsyłam rodziców do... rodziców, czyli komitetu rodzicielskiego. Niech sobie sami załatwiają swoje sprawy finansowe we własnym gronie.
Podobnie jest z ubezpieczeniem. Wychowawcy informują o ubezpieczeniu, ale nie mogą nikogo do niczego zmuszać. Wyjątkiem są sytuacje związane z wycieczkami itp. Nie płacisz ubezpieczenia, nie jedziesz. Proste.
Ksero. Tutaj bywało różnie. W mojej szkole za wszystko płaci "państwo", więc nikt żadnego papieru nie musi kupować. Są jednak bardzo "biedne" szkoły. A kserować trzeba, np. przykładowe arkusze egzaminacyjne. Nauczyciel może wtedy poprosić o zrzutkę, ale znowu nie ma prawa niczego narzucać i wymuszać. Teoretycznie za takie sprawy powinny płacić samorządy, więc rodzice mają prawo odmówić tych kilku złotych na papier. Szczerze mówiąc, już od wielu lat nie słyszałem o takich "zrzutkach".
I tak, nauczyciele to wyjątkowa kasta, bo prosili o wpłatę kilku złotych na papier, z którego korzystali uczniowie, albo kazali podopiecznym zbierać "obiegówki". Seriously? Weź się, Maniek, bardziej postaraj. Poszukaj wśród nauczycieli jakiegoś pedofila czy coś...
@Bukary
Podniosłem Ci ciśnienie czy jak? Pieklisz się od razu jakby to była moja wina że ludzie z dziećmi wypisują takie rzeczy.
To co opisałem to rzeczywistość którą sam doświadczałem:
(W moim przypadku nic takiego się nie wydarzyło rodzice zawsze wpłacali te pieniądze, ale jak dziś pamiętam zawsze było gadanie na początku roku od podstawówki przez gimnazjum po technikum Dzieci tylko zapłaćcie PZU i komitet i ksero.)
A co do innych spraw... już naprawdę nic "mocniejszego" nie potrafiłeś wymyślić? Opłaty na ubezpieczenie? Na komitet rodzicielski?
To pierdoły za które dzieciarnia i rodzice miała u mnie w mieście wiecznie na pieńku z nauczycielami.
...zarabiają dwa razy tyle co ja...
To gdzie ona pracuje
Ktoś wierzy, że ten list jest prawdziwym? :D
Najlepsze w tym jest (oprócz braku wskazania praktycznie jakichkolwiek szczegółów) napisanie, że nauczyciele powinni iść do lepiej płatnej pracy bo zarabiają i tak dwa razy tyle co ona ;D GENIUSZ ARGUMENTACJI I ERYSTYKI
Też mi się wydaje, że mamy tutaj list sponsorowany przez partię rządzącą i MEN. ;)
Zresztą Zalewska lubi wydawać publiczne (nasze) pieniądze na szkalowanie nauczycieli:
https://oko.press/men-zaplacil-64-tys-za-akcje-dezinformacyjna-o-zarobkach-nauczycieli-ogloszenia-mialy-charakter-misyjny/
Jprdl trzeba było mi iść do szkoły handlowej w takim razie:
https://bezprawnik.pl/zarobki-lidl-2018/
Heh drukarze to rzemieślnicy i zawód z perspektywami teraz to mija się z jakimkolwiek sensem ech...
Edit:
Dobra doczytałem to i już nic więcej nie mam do dodania:
Dzięki tegorocznej podwyżce, zarobki w Lidlu 2018 będą wyższe, niż przeciętne wynagrodzenie pielęgniarki, które wynosi około 2845 zł brutto. To również więcej niż średnia pensja kasjera w banku.
Zdarza się, że kasjerki w sklepie zarabiają więcej niż nauczyciel czy pielęgniarka.
Pielęgniarka? Litości, ktoś i tak dyżury brać musi, chyba, że jak kiedyś pisałem - na noc wszyscy z obsługi do domu, i kto przeżyje do rana, ten ma szczęście.
Niech podadzą zarobki z dyżurami.
Na taki zawód się pisały, do cholery!
Alex w jednym ma rację i jednego nie rozumie.
Nie rozumie, że ktoś ten zawód wykonywać musi. Jeśli dodatkowo ma brać inne etaty to gdzie miejsce na np. rodzinę, nie mówiąc o jakimś godnym życiu?
Ma natomiast rację w tym, że w naszym kraju problem z zarobkami nie występuje tylko w tej sferze społecznej.
A co ja mam powiedzieć, gdy przez 1,5 roku trzepię sprawę przeciwko zusowi za 90 zł? Mimo, że np. kogoś uratowałem od zapłaty 20 tysięcy? Dlaczego za 90? Bo ZUS za dużo spraw przegrywał, stąd państwo obniżyło stawki. Satysfakcja jest, jednak opłacać się to nie opłaca w żaden sposób. I to nie chodzi nawet o najprostsze przełożenie popytu na podaż, tylko to w jaki sposób kraj traktuje kogoś wykonującego funkcje społeczne.
buntownicy a nie nauczyciele wiecznie im mało nie dośc ze mają pensje w wakacje i ferieee za niccccc to jeszcze im mało...za co im te podwyzki dawac jak guzik robia tylko sie obijają w pokoju nauczycielskim , po dzwonku to 15 minut ida do klasy drugie tylko sprawdzają obecność ,, przez15 minut cos pościemniają z podrecznika i juz przerwa kolejna koniec lekcji,,, i tak w kółkooooooo
@A.l.e.X
Im więcej piszesz o realiach, tym bardziej pokazujesz, jak oderwany od rzeczywistości jesteś.
A'propos tego "listu do onetu" z posta 22, to niemal identyczne teksty są kopiuj-wklejane w posty na większości for i portali prawiczkowych (i nie tylko). Więc to nie żaden list, tylko zwykły partyjny przekaz dnia i pisowska propaganda, mająca na celu zohydzenie nauczycieli (jakby im przypadkiem jeszcze jakiś szacunek w oczach pato-dzieciorobów akurat został...) i dalsze poróżnianie społeczeństwa.
Niezwykle ciekawe jest oczywiście, w jaki sposób bolszewicki rząd (i podporządkowane mu media) będzie starał się obrzydzić nauczycieli Polakom, jakimi metodami będzie się posługiwał, żeby napuścić rodziców na belfrów?
W wypadku sędziów wyciągnięto jakiegoś zmarłego, emerytowanego sędziego, który kiedyś ukradł kiełbasę. Plus dość nieszczęsną wypowiedź jednej pani sędzi o "nadzwyczajnej kaście" i blamaż prezes Gersdorf, czyli tekst, że "za 10 tys. to dobrze można żyć tylko na prowincji". Ach, no i badania, czyli niskie zaufanie społeczne do sędziów, oczywiście Polacy w rządowych mediach nie usłyszeli, że jeszcze niższe zaufanie społeczne jest do polityków :). I to od lat. Efekt tej nagonki był raczej średni.
Lekarze (rezydenci), to wiadomo - "pokaż lekarzu, co masz w garażu". Klasyka bolszewików. Żerowanie na najniższych instynktach Polaków - ktoś ma więcej, lepiej zarabia, to na pewno ukradł i trzeba donieść do skarbówki. Też wyszło raczej średnio, bo rezydenci pokazali swoje paski wypłat, które raczej u nikogo nie wzbudziły poczucia, że jest czego zazdrościć ;-). Ach, były też jeszcze zagraniczne wojaże rezydentów w TVPiS. Z tym, że wycieczka zagraniczna okazała się później wyjazdem misyjnym w ramach pracy. Całość skończyła się kompromitacją obozu rządzącego.
Bolszewicy walczyli dalej, jak Don Kichot z wiatrakami. Tym razem na cel wzięto osoby niepełnosprawne i ich opiekunów. Zagraniczny wyjazd na wakacje pani Hartwich z niepełnosprawnym synem Kubą z (bodajże) 2008 czy tam 2009 wzburzył w roku 2018 co najwyżej najbardziej twardogłowy elektorat "dojnej zmiany" oglądający tylko i wyłącznie Dziennik Telewizyjny. Cała reszta przyzwoitych, porządnych Polaków widziała jedynie poniżanie ludzi, którym powinno się pomagać - przepychanki w Sejmie, złośliwe docinki posłów PiS, zasłanianie niepełnosprawnych parawanem. Butę i arogancję obozu rządzącego. Dwa obrazki z tego protestu zostaną mi w pamięci na długo - premier "robot" Pinokio Morawiecki i posłanka PiS Bernadetta Krynicka obrócona do protestujących dupą, z tryumfalną miną, z rysującą się na twarzy pogardą wobec tych ludzi. Nagonka na niepełnosprawnych zakończyła się dla rządzących klęską, bo nikt przyzwoity nie da się napuścić na słabszych, bez względu na to czy mają rację czy nie.
No to teraz kolej na belfrów :). Tutaj pole manewru rząd ma bardzo ograniczone :). Absolutnie nie da się pokazać zagranicznych wakacji, bo na takowych polscy nauczyciele masowo nie wypoczywają. Może znajdzie się jakiś dyrektor prywatnego liceum wypatrzony przez A.L.E.X.a z wieży z kości słoniowej, ale to, myślę że może nie wystarczyć ;-). Na słowa "pensja nauczyciela" Polakom załącza się w głowach kultowa scena z filmu "Dzień Świra" Marka Koterskiego. Paski wypłat nauczycieli (przepraszam teraz wszystkich belfrów) w odbiorze społecznym wywołują jedynie odruch współczucia i (u cyników) uśmiech politowania, a także chęć niesienia pomocy. Mnie w głowie od razu - "to musi być powołanie, ci ludzie kochają ten zawód i faktycznie chcą czegoś te moje dzieciaki nauczyć. Ja za takie pieniądze bym nie pracował, wolałbym iść na kasę do Biedronki". Pokazanie więc, że w pisowskiej Polsce, w tym raju na Ziemi, nauczyciel zarabia kupę kasy i wspaniale mu się żyje rządowi się nie uda.
No to może zagrać dziećmi, ten rząd i jego funkcjonariusze medialni nie mają przecież tutaj żadnych hamulców? Dziennik Telewizyjny będzie wałkować tekst, że "poszkodowane będą dzieci" każdego wieczoru. To, moim zdaniem również się nie uda. Rodzice nie są (w odróżnieniu od minister Zalewskiej) oderwani od rzeczywistości - mają kontakt z nauczycielami, wiedzą "o co ta chryja", widzą, że wiele problemów w szkołach wynika z deformy Zalewskiej. Z drugiej strony widzą w podporządkowanych rządowi mediach zadowoloną z siebie (i ze swojej "reformy") panią minister, opowiadającą banialuki jak to jest wspaniale, a z drugiej strony szykującą się do ewakuacji do Brukseli. Tutaj każdemu myślącemu człowiekowi nasuwa się od razu pytanie: "Skoro jest tak wspaniale, to dlaczego ta pani chce dać nogę?". Obstawiam, że to będzie kolejny "sukces" tego rządu, tym razem podobny temu 1:27 ;-)
Niezwykle ciekawe jest oczywiście, w jaki sposób bolszewicki rząd (i podporządkowane mu media) będzie starał się obrzydzić nauczycieli Polakom
Jak wszyscy wiemy, po kilkunastu latach rzadow pis doprowadzeni do ostatecznosci nauczyciele zdecydowali sie, pod wodza swojego odwiecznego (no. niech bedzie ze te dwadziescia plus na stolku to wiecznosc) przywodcy na desperacki i apolityczny krok przed wyborami.
Nikt nic nie bedzie musial obrzydzac, bo normalni ludzie pamietaja jak wygladaly media chociazby podczas strajkow pielegniarek za odpowiednich rzadow.
Powodzenia ze strajkiem.
Normalni ludzie pamiętają też, jak za odpowiednich rządów władza się zachowywała wobec protestujących.
Normalni ludzie widzą co odwalają w tej (i każdej innej niewygodnej dla rządu) sprawie media zwane błędnie publicznymi.
A apolityczny strajk to jakiś majak idioty. Rząd odpowiada za edukację i rząd robi politykę. To nie nauczyciele wyciągnęli na kampanię 40 mld nie swoich złotych jak królika z kapelusza. To w ogóle nie było desperackie...
O, nasz ulubiony emigrant w końcu się odezwał :D Jakoś nie widziałem żebyś wcześnie się popisywał oratorsko na temat kolejnych cwaniactw twojej ukochanej partii :P
To w takim razie wyjaśnij jak to jest, ze najpierw nie ma pieniędzy na nic, a potem nagle wyciąga się jak z kapelusza 500+ na pierwsze dziecko + 13 dla emerytów bo smrodek wokół Srebrnej się zrobił?
Czyli kasa na przekupstwo głupiego wyborcy jest a nauczycieli nagle nie ma?
I jak się odniesiesz do wszystkich pytań, wcześniej skierowanych do ciebie w tym wątku? Bo jakoś nie widziałem byś tak ochoczo na nie odpowiadał jak teraz wystartowałeś w obronie swych idoli...
a ja czytalem ze te 500+ na pierwsze dziecko to pomysl bezczelnie ukradziony opozycji.
Normalni ludzie pamiętają też, jak za odpowiednich rządów władza się zachowywała wobec protestujących.
^^Dokładnie. I nie chodzi tylko o "przez ostatnie osiem lat" (wspominanie o tym, w czwartym roku rządów PiS jest już mocno żenujące), ale o ile dobrze pamiętam, to żaden poprzedni rząd nie odczłowieczał adwersarzy i nie przekraczał tej cienkiej, czerwonej linii, po przekroczeniu, której już nie ma z kim zasiąść do stołu negocjacyjnego.
Ten rząd robi to NAGMINNIE plus ZAWSZE napuszcza ludzi na siebie. Z automatu też, ZA KAŻDYM RAZEM przypisuje protestującym złe intencje. W sumie mnie to nie dziwi, to jest klasyka u bolszewików, oni po prostu muszą mieć wroga, mniejsza o to czy prawdziwego, czy urojonego.
I tak jest w tym wypadku, u bolszewików to już wręcz rutyna. Prorządowe media wałkują temat "krzywdy dzieci" próbując napuścić rodziców na nauczycieli, natomiast sam Pinokio Morawiecki, wali z grubej rury i wprost napuszcza nauczycieli na samorządy. A przecież wiemy, kto rządzi przynajmniej w połowie sejmików i w miastach zwłaszcza - wraże siły POst KOmuny jak rzekłaby Mazurkowa :). Wprawdzie to rząd odpowiada za tą "reformę", to rząd zarzekał się, że nie ma kasy na podwyżki dla nauczycieli, a tu nagle BUUUMMM i jest 40 miliardów na socjal i kupowanie głosów, czyli to rząd na czele z Pinokiem kłamał, a samorządy to akurat biorą na siebie bajzel, za którzy rząd odpowiada, ale co tam - "ciemny lud" (podobno) "wszystko kupi".
Myślę, że nie tym razem skoro nawet sam Pinokio udziela wywiadu we wrażej TVN 24 :). Desperacja u bolszewików musi być, więc spora, belfrów nie da się tak łatwo spacyfikować ;-)
I znów coś bąkasz pod nosem, nie w temacie zadanych pytań. Nie pytałem się ciebie o to, kto pierwszy wpadł na ten pomysł tylko jak to jest, że najpierw nie daje się kasy dla nauczycieli bo "pinidzy ni ma", a potem gdy nagle strzela "kapiszon" Srebrnej nagle pieniądze się znajdują na zakup poparcia?
Ty już nie rozumiesz pytań, które ci się zadaje? A może udajesz, ze nie ma pytań, które pokazują obłudę twoich idoli? :P
Nie wszystko od razu.
Przypomnij sobie jaka drame rozpetalo PO gdy nie bylo 500+ na jedno dziecko, juz jest, poczekajmy troche, pewnie bedzie i dla nauczycieli.
W koncu mieli dobra lekcje cierpliwaosci za czasow poprzednich rzadow c'nie?
Lutzu drogi, oczywiście, że ten strajk ma nie tylko podłoże finansowe, ale i (w pewnym sensie) polityczne. Przecież to PiS doprowadził polską edukację na skraj przepaści.
Protestujemy nie tylko w związku z niskimi zarobkami. Chodzi też o warunki pracy i cofanie się w rozwoju zaproponowane przez rząd pisowców. Za czasów PO edukacja rozwijała się bardzo powoli, ale zmiany (choć nie zawsze i nie wszystkie) szły przynajmniej w sensownym kierunku. PiS, rękami armii ignorantów w ministerstwie, zafundował polskiemu społeczeństwu "powrót do przeszłości", a kosztami realizacji swoich idiotycznych pomysłów obarczył samorządy i właśnie nauczycieli, nie oferując nic w zamian, a wręcz przeciwnie - zabierając dodatki i obniżając pensje (poprzez wydłużenie drogi awansu zawodowego).
Podwyżki zaproponowane przez PiS nie mogą się równać z podwyżkami z czasów PO choćby z tego względu, że PO dało nauczycielom niewielkie podwyżki, ale nic wcześniej nie zabrało. PiS natomiast obniżył pensje, zabrał dodatki, a potem ogłosił, że daje podwyżki. Też niewielkie. Rachunek wychodzi na zero, a w przypadku wielu nauczycieli - na minus. Takie to matactwa Zalewskiej i teraz Morawieckiego. Typowe dla partii, którą popierasz: ciągłe kłamstwa, hipokryzja i działania nastawione wyłącznie na sukces propagandowy, a nie związane z dobrem obywateli (uczniów, rodziców i nauczycieli). I jak w tym kontekście oszustw propagandowych wyglądają twoje słowa: "Nie wszystko od razu"?
Jakbyś dalej miał wątpliwości, jakie są przyczyny strajku:
--------------------------------------------------------------
Jestem nauczycielem od 23 lat. Należę do grupy facebookowej Superbelfrzy. Sześć lat temu zostałem laureatem tytułu Nauczyciel Roku w konkursie organizowanym (jeszcze wtedy) przez MEN i tygodnik "Głos Nauczycielski". Dzisiaj namawiam wszystkich znajomych do strajku w obronie godności naszego zawodu – zarówno godności finansowej, jak i prestiżu społecznego. Do strajku w imię walki o odpowiednią rangę edukacji w społeczeństwie. Dlaczego?
Świat jest teraz w okresie panowania gospodarki wiedzy, z wyjątkiem naszego kraju, gdzie rozpanoszył się kult niewiedzy wspierany manipulacją. Nigdy wcześniej rządzący nie przyczynili się aż tak do obniżenia godności nauczycieli i statusu edukacji jako wartości, w którą warto inwestować.
Gdy w innych krajach stawia się na innowacyjność, nasza oświata na rozkaz MEN maszeruje sobie raźnym krokiem w edukacyjną przeszłość – tak około 40 lat wstecz. Zamiast dbać o własny rozwój i doskonalenie kompetencji zawodowych, dzięki którym będzie można lepiej przygotować uczniów do życia zarówno w świecie dzisiejszym, jak i świecie jutra, jesteśmy zmuszeni do ratowania szkół pogrążonych w chaosie reformy, wywołanej nieprzemyślanymi decyzjami niekompetentnych urzędników. Chcę być dobrze opłacany, żeby uczniowie, z którymi się spotykam, i na których życie mam często duży wpływ, potrafili zarazić się ode mnie entuzjazmem i dobrą energią, a nie sarkazmem i zgryźliwością. Chcę dobrze pracować nie MIMO systemu, ale także DZIĘKI systemowi edukacji. Chcę zajmować się tym, jak można w klasie wprowadzić Godzinę Geniuszu, a nie tym, jak radzić sobie z podwójnym rocznikiem uczniów pracujących na dwóch różnych podstawach programowych. Chcę budować relacje z uczniami, a nie przejmowac się, czy po opłaceniu rachunków wystarczy do pierwszego.
Chcę eksplorować wykorzystanie Sztucznej Inteligencji w klasie, a nie zmagać się z przestarzałą już w chwili powstania podstawa programową. Chcę, by moi uczniowie byli dumnie z tego, że ukończyli polską szkołę (...), a nie żeby jedyną motywacją do nauki angielskiego był jak najszybszy wyjazd z "tego kraju". Dlatego zastrajkuję.
PS. Polskie prawo jest tak skonstruowane, że jedyną formalną przyczyną strajku mogą być prawa pracownicze. (...) Natomiast osoby zapowiadające swój udział w strajku wyraźnie mówią, że - poza postulatami finansowymi - chodzi o niespotykaną od 30 lat zapaść w polskiej oświacie.
Marcin Zaród, nauczyciel roku 2013
--------------------------------------------------------------
Tam gdzie rząd nie może, samorząd dopomoże:
https://natemat.pl/266195,podwyzki-dla-nauczycieli-w-warszawie-zalatwil-je-rafal-trzaskowski
W ramach przypomnienia: chodzi o tych samorządowców, na których Pinokio Morawiecki próbuje napuścić nauczycieli. Czy Mateuszek Kłamczuszek będzie miał odwagę, żeby przeprosić za kłamliwe, niepotrzebne słowa? Czy będzie go stać na to, żeby podziękować Trzaskowskiemu i radnym Warszawy? Proszę nie odpowiadać, to pytanie retoryczne ;-)
A gdzie ?
Jestem przez weekend poza tematem, ale właśnie dostałem ciekawą informację na temat tego, jak "Solidarność" rozwala ten strajk.
ZNP wchodzi w procedurę sporu zbiorowego i robi w szkołach referendum strajkowe. Natomiast "Solidarność" (często podszywając się pod ZNP) puszcza w szkole listy poparcia dla strajku, który miałby polegać na... uwaga... wzięciu urlopu bezpłatnego. Niektórzy podpisują listy "Solidarności", bo myślą, że to referendum strajkowe albo właśnie nie podpisują, bo chcą strajkować, a nie urlopować się za darmo.
Ładnie (i może skutecznie?) prorzadowy związek zawodowy próbuje ograć ZNP i nauczycieli.
Ty, ale wytłumacz mi, jak można się podszyć i siać dezinformację w przypadku takiej akcji, o której wszyscy trąbią na okrągło? A ponoć to ja byłem swego czasu średnio poinformowany i ogarnięty społecznie. Ale widzę, że nauczyciele nie lepsi.
Nauczyciele nie mogą się zdecydować, czy idą za Broniarzem, czy za Kacperkiem?
Najprostsza metoda: listę do podpisu daje ci członek ZNP, który "zapomniał" poinformować, że od dwóch miesięcy należy już do "Solidarności". U góry masz informację, że to lista osób wyrażających zgodę na strajk. A forma strajku gdzieś tam ukryta "małym druczkiem". Mam wrażenie, że włodarze "Solidarności" mają prikaz, żeby strajk na różne sposoby storpedować, zachowując pozory i udając chęć do walki.
Owszem, nauczyciele za bardzo się rozemocjonowali tym wszystkim (a trudno się nie wkurzyć, słuchając choćby gadki o robieniu dzieci) i stracili czujność. A część z nich pewnie nie czyta uważnie umów bankowych. ;) Jeszcze insza część może się przestraszyć gniewu rodziców, którzy coraz mocniej "wypytują" o to, czy egzamin się odbędzie. Inni z kolei myślą, że jedyna organizowana forma strajku to w takim razie urlopy bezpłatne i na takie coś się nie piszą.
Tak więc sam jestem ciekaw, co się odjaniepawla w poszczególnych szkołach. Propsy dla piątej kolumny PiS-u. ;)
No ale jak podpiszą listę jednym, to nie mogą podpisać też innym? W końcu referendum to referendum, a to tylko lista. Poza tym członek związku, co to "zapomniał poinformować"? No litości, to nikt w szkole nie ogarnia kto jest JEGO przedstawicielem w związku w takim momencie? I nie wiedzą już nawet, czy ZNP jednak organizować ma strajk, czy tylko urlopy bezpłatne? Słabe to.
Trochę tak, jak złośliwie przewidywałem.
Spokojnie. Większość nauczycieli ma jednak trochę oleju w głowie. ;) Pisałem o jednostkowych przypadkach.
Pewnie, że mogą dwa razy "podpisać". Dlatego mnie bawią podchody "Solidarności" i piszę o tym wszystkim z uśmiechem. Gorsza jest kwestia rodziców, bo im bliżej strajku, tym większa panika.
Panika absolutna. Mam syna w ósmej klasie i nie mam pojęcia, co będzie się działo. Egzaminy za pasem, sraczka maksymalna. Rozumiem postulaty Nauczycieli, ale łatwiej zrozumieć sytuację zapewne mogą rodzice dzieci z innych roczników niż ostatnie podstawówkowe i gimnazjum...
Szkoła, w której moje dziecko zdaje egzamin gimnazjalny, też zamierza strajkować.
Nasze dzieci będą pisały egzaminy w normalnym terminie tylko wtedy, gdy
a) nauczyciele zrezygnują ze strajku;
b) PiS zdecyduje się na poważnie zasiąść do rozmów z nauczycielami lub przesunie termin egzaminu dla wszystkich.
Jeśli tak się nie stanie, nasze dzieci będą zapewne pisały egzaminy dopiero w czerwcu, a wyniki rekrutacji do szkół poznają pod koniec wakacji, a nie w lipcu. Jeśli MEN nie przesunie terminu egzaminów, część uczniów ze szkół, w których nie ma strajku, napisze egzamin w pierwszym terminie i - w zestawieniu z uczniami, którzy nie pisali egzaminu w kwietniu - bedzie miała większe szanse na dostanie się do wybranych szkół.
Rodzicom radzę wywierać nacisk na polityków, a nie na pedagogów. Zwłaszcza na panią Zalewską, która odpowiada za cały ten chaos, a teraz pakuje walizki i ucieka do Brukseli. :P
Olaboga, roczne wakacje, ale tragedia, życie złamane, gorzej niż zrobić dziecko albo przejechać staruszkę na pasach!
Ale czemu roczne? W najgorszym wypadku egzamin i rekrutacja przesuną się o 2 miesiące. Chyba że strajk potrwa aż do wakacji. ;)
Jest to dla dzieci uciążliwe, owszem. Wiem, bo sam mam w domu ucznia gimnazjum. Ale nie da się przeprowadzić sensownego strajku w inny sposób. Choć, szczerze mówiąc, wolałbym, żeby strajk się odbył (przyciągnął) w okresie sprawdzianu ósmoklasisty czy matury. Miałby jeszcze większą moc.
Ech. Zaczynam rozumieć Agnieszkę Chylińską która ma no ....takie sobie zdanie o nauczycielach.
Bardzo dobrze, że nauczyciele strajkują. Teraz przy egzaminach macie najlepszy moment aby przycisnąć rząd, tylko nie dajcie się zrobić w konia tak jak policjanci.
Wszystko zależy czy dostaniemy niby obiecaną podwyżkę w przyszłym roku. Po całej akcji z l4 kiedy wszyscy się zebrali do kupy i razem walczyli to związki podarowały zbyt dużą ilość postulatów. Na przykład najważniejszy postulat z odmrożeniem waloryzacji upadł. Niby dostaliśmy ta podwyżkę 600 zł brutto no ale koniec końców okazało się, że nie wszyscy taką dostaną a tylko Ci najstarsi z najdłuższym stażem, miało być po równo a wyszło, że najwięcej dostaną Ci którzy w proteście tylko przeszkadzali. Dodatek dla starych policjantów, co mają dostać dodatek emerytalny za pozostanie w służbie to śmiech na sali, spowoduje to tylko i wyłącznie zabetonowanie stanowisk a i tak ostatecznie kto to dostanie ma decydować komendant. Dostaliśmy niby płatne nadgodziny, szkoda tylko, że w rozliczeniu półrocznym i koniec końców nikt tego nie zobaczy gdyż zdążą powysyłać ludzi na dodatkowe wolne. U mnie w jednostce nie ma prawie Ruchu Drogowego bo wszystkim oddają nadgodziny.
Wracając do podwyżki, te 600 zł i tak mieliśmy dostać w tym roku z tym, że rozbite na 2 podwyżki w marcu i lipcu tak więc jeśli kolejna podwyżka w 2020 upadnie to praktycznie nic nie wywalczyliśmy.
Edit:
Tak czy owak wielu chłopaków u nas ma niedosyt i żal do związków, trochę tak nas przehandlowali. Mam nadzieję, że wam nauczycielom uda się wywalczyć większość postulatów.
No to rzeczywiście niewesoła sytuacja. A media tak przedstawiły wyniki strajku, że mogło się wszystkim wydawać zupełnie inaczej.
W naszym przypadku też jeden ze związków zawodowych próbuje się dogadać z rządem za plecami nauczycieli. Chodzi, rzecz jasna, o "Solidarność".
Medialnie to my złote góry dostaliśmy, niestety rzeczywistość nie jest tak kolorowa. Fajnie, że i tak tą podwyżkę mamy, mimo wszystko są to dobre pieniądze, boję się tylko tego, że przez kilka następnych lat znowu będzie posucha a to co dostaliśmy teraz zeżre inflacja. Waloryzacja by wszystko rozwiązała no ale nie przeszło...
A jeśli chodzi o Solidarność to szkoda gadać, dobrze, że ten związek nas nie reprezentuje bo nic byśmy nie wywalczyli. Po proteście mieli ból tyłka o wszystko w zasadzie i domagali się wejścia w struktury policji, mam nadzieję, że to umarło śmiercią naturalną.
Niskie bezrobocie i zmniejszenie wartości pieniądza dzięki rozdawnictwu partii rządzącej i w efekcie cała budżetówka po kolei strajkuję bo im wypłata została taka jaką mieli a koszty utrzymania wzrosły.
Rozumiem potrzeby podwyżek ale jestem przeciwny dorabianiu do tego jakiejś dodatkowej ideologii. Podwyżki dla nauczycieli nie poprawią w żadnym stopniu stanu polskiej edukacji. Przeciętny nauczyciel ma materiał do zrealizowania i go realizuje. Nie wbija uczniom wiedzy do głowy tylko prowadzi lekcję a później wymaga i ocenia. Ambitniejsze dzieci (lub ambitniejsi rodzice) przysiądą i się nauczą. A później zapomną bo po co zaśmiecać sobie mózg wiedzą zbędna, a w dużym stopniu taka jest przekazywana w szkole. Do matematyki wcale nie potrzeba wybitnego nauczyciela(i tak się takich nie znajdzie ;) ). Uczniowie którzy mają 'umysł ścisły' łapią materiał z matematyki z podstawówki/gimnazjum/liceum błyskawicznie, a Ci którzy nie łapią nie powinni wiązać swojej przyszłości z czymś co ma związek z matematyką. Nie zauważyłem żeby brakowało studentów. Kierunki które aktualnie są na topie i mają zapewnić dobrą przyszłość są przepełnione studentami którzy bezproblemowo przyswajali wiedzę w podstawówce/gimnazjum/szkole średniej i jakiego nauczyciela by nie mieli tak samo dobrze by sobie poradzili bo i tak w większości pracowali sami nad sobą. Reasumując nauczyciel mówi czego uczeń ma się nauczyć, uczeń się uczy sam, nauczyciel sprawdza wiedzę. Nie potrzeba do tego wybitnego fachowca, nawet nie wiem co on miałby tu zmienić.
Wypisywanie ile to nauczyciel ma obowiązków (pojawiła się tutaj jakaś lista) jest delikatnie mówiąc słabe. Przeciętny inżynier też musi cały czas pracować nad sobą po godzinach, czytać literaturę i strony branżowe, jeździć na szkolenia i delegację (i też mu nie płacą za 24h ;) ) itp. A pracuje 40h/tydzień (czasami dłużej). Licząc po nauczycielsku wyjdzie pewnie 70h/tydzień ;). I przeciętny inżynier bez doświadczenia na start dostanie pieniądze podobne do nauczyciela bez doświadczenia a czasami nawet niższe (wiadomo, dosyć szybko rośnie wraz z doświadczeniem, ale na start cienko, zależy od branży). Dlatego większość studentów kierunków technicznych już w trakcie studiów dziennych stara się zacząć pracować w branży i zdobywać doświadczenie.
Jestem za podwyżką dla nauczycieli bo zdaję sobie sprawę że taki jest efekt 500+ i całej reszty. Ale bez opowiadania jak to nauczyciele mają ciężko i jak duży mają wpływ na nasze dzieci. Bądźmy poważni gówno mają a nie wpływ na zbuntowanego nastolatka i to, że będą zarabiać więcej tego nie zmieni.
Nie zgadzam się z tezą, że od "jakosci" nauczyciela nie zależy jakość nauczania. To absurd. A większe zarobki mogą się przyczynić do lepszej selekcji do zawodu. Choć to, rzecz jasna, nie jedyny czynnik, który ma wpływ na "jakość" osoby, która podejmuje zawód nauczyciela.
Zgodzę się natomiast z tym, że jest już za późno na wywarcie odpowiedniej presji na rząd w kwestii odejscia od idiotycznej "reformy". Mleko się wylało i strajk niewiele zmieni. Nikt nauczycieli 3 lata temu nie słuchał. I żadnego poparcia nie mieli. Dopiero teraz się społeczeństwo obudziło.
Wiesz, en masse może i nie mają, ale tych naprawdę dobrych pamięta się przez dużą część życia. Poza tym - skoro nie mają wpływu teraz, to czy nie powinniśmy dążyć do tego, by jednak mieli?
Oczywiście, tak jak nie każdy lekarz za pieniądze będzie empatyczny, tak i nauczyciel tylko z powodu pieniędzy nie stanie się wzorem i autorytetem czy wręcz mentorem ale też cyniczne twierdzenie, że pieniądze nie motywują, jest po prostu pieprzeniem trzy po trzy.
Bo doskonale wiesz na co w przyszłości liczy ten młody inżynier, który czyta branżowe strony o budowlance, wetuje rozporządzenia o warunkach technicznych budowy dróg i sieci oraz jeździ na szkolenia - na hajs. Może łączyć przyjemne z pożytecznym i dostawać orgazmu projektując profil zakrętów na nowej ekspresówce, ale za darmo też tego robić chciał nie będzie.
Co do przyczyn protestów nikt chyba nie ukrywa, że chodzi w pierwszej kolejności o to, że rząd daje dzieciorobom, a budżetówka dostaje po dupie, tymczasem prawie każdy wbrew pozorom i od nauczycieli, i od urzędników, i i od policjantów etc. wymaga. To, że zadowolony majętny człowiek z większym prawdopodobieństwem - ale nie z gwarancją - odda się misji, to kwestia drugorzędna. Nikt nie ściemnia, że nie chodzi o "nie mamy, ale 40 mld wydamy". Za PO było źle, ale oni nie dawali nikomu. :P
Z jednej strony wakacji sam nauczycielom mogę zazdrościć, a z drugiej patrz - nikt nie przechodzi na pól etatu, by mieć mało hajsu, ale dużo wolnego. Ten inżynier - a znam kilku - też nie. Będzie zapieprzał, narzekał, jęczał - i trzepał kasiorę. Widać wolny czas dla większości gówno znaczy - bo nie bardzo jest z nim co robić bez kasy, a przecież wykształcony inżynier nie zadowoli się Harnasiem i "Twoja twarz brzmi znajomo" w sobotni wieczór.
Okej, przesadziłem mówiąc, że postać nauczyciela w żaden sposób nie wpływa na wyniki uczniów. Naprawdę dobrzy nauczyciele potrafią podnieść poziom niektórych uczniów ale moim zdaniem to wciąż tak sporadyczne przypadki, że ciężko mówić o poprawię stanu edukacji. Sam bardzo miło wspominam nauczycielkę języka polskiego (za którym nie przepadałem) w szkole średniej i wiem, że dzięki niej dużo więcej wyniosłem z tych lekcji. (choć wiem też, że do niczego mi to potrzebne nie jest ;)) Co do selekcji to wydaje mi się (nie wiem jak jest teraz czy w ostatnich 10 latach, może się coś zmieniło, choć wątpię), że szkoły nie za chętnie pozbywają się nawet bardzo marnych nauczycieli i tacy potrafią 'trzymać się stołka' nawet do emerytury. A często też zdarza się wkręcanie znajomych. A to już trzeba rozmawiać o zmianie całego systemu bo podniesienie pensji niewiele zmieni.
Pieniądze oczywiście mają wpływ na chęci nauczyciela ale powinny być wynagradzane wyniki jakie osiąga w postaci podniesienia pensji albo jakichś premii, a nie że wszyscy nauczyciele powinni zarabiać co najmniej po 5k na rękę, a świeżaki na start też powinny dostać świetne pieniądze. Jak miła pani od techniki która uczy dzieci w 4 klasie obsługi nożyczek może zarabiać tyle co naprawdę dobry nauczyciel matematyki? Oczywiście, piję do niektórych komentarzy m.in. Yoghurta, że nauczyciel powinien zarabiać nie wiadomo ile bo to taka ciężka praca i ma taki duży wpływ na przyszłe pokolenia. Z tym, że w związku z uprawianym przez rząd rozdawnictwem, także nauczycielom należy się jakaś podwyżka nie dyskutuję.
A inżynierem się rodzi od razu? Kto tego inżyniera uczył matematyki, fizyki, itd.?
A inżynierem się rodzi od razu? Kto tego inżyniera uczył matematyki, fizyki, itd.?
Kpisz sobie? Wydaje mi się, że napisałem wcześniej jak dzieciaki uczą się tych przedmiotów? Albo przychodzi im to bardzo łatwo albo same poświęcają czas po lekcjach na zrozumienie tematu. W skali kraju postać nauczyciela nie wpływa znacząco na wyniki uczniów bo większość nauczycieli zgodnie z rozkładem normalnym zawsze będzie bardzo przeciętna. Nauczyciele są średni, niewiele tłumaczą, a inżynierowie są cały czas produkowani i ich nie brakuje. Więc o co chodzi?
Rzadko przychodzę na to forum. Jednak zawsze kiedy jestem, bardzo dobrze bawię się czytając posty Alexa i zgraję jeszcze większych imbecyli starających się mu coś tłumaczyć.
Alex jeszcze kilka miesięcy temu kupował po 5zł pirackie konta z grami na Xbox One. Tak się zawstydził swoim zachowaniem, że aż ukrył swój profil na Live, a później atakował mnie na forum z kilku multikont.
Wy naprawdę nie macie co robić w swoim życiu.
Strajku nauczycieli nie komentuję. Mają prawo.
kochany Niedzielny Graczu jedyne co mnie zawstydza to brak umiejętności do nawiązania dialogu z osobą z tak wyśrubowanym ilorazem IQ jak twój :] kupowanie kont, multikonta / haha poważnie ?! jakby ci odpowiedzieć abyś zrozumiał a jednocześnie nie poczuł się urażony hm
spoiler start
wyobraź sobie niewyobrażalne
spoiler stop
myślę że nawet ty jesteś w stanie to ogarnąć ;)
Cainoor czemu nie? Handluje kontami za 5 zloty to i stac go na nowy sprzet :)
Dobry wywiad z szefem ZNP:
I w kwestii "Solidarności":
(...) zapomina się o tym, że cała dzisiejsza „Solidarność” to przybudówka polityczna Prawa i Sprawiedliwości, a w sferze edukacji wielu prominentnych działaczy tego związku - włącznie z wiceprzewodniczącą - weszło w struktury organizacyjne Ministerstwa Edukacji Narodowej i zostało na przykład kuratorami oświaty. Pełnią odpowiedzialne funkcje i opowiadają bzdury dotyczącego tego, jak oni dzielnie walczą o interesy nauczycieli, a czasami sami sobie zaprzeczają w kontekście tego, o czym mówili sami na manifestacji w 2015 roku. Nikt jakoś z PiS nie poczuwa się do takiej elementarnej zgody z faktami.
I jak MEN reaguje na widmo strajku? Czy proponuje jakieś zmiany, reformy? Czy negocjuje? Czy szuka nowych terminów egzaminu? Czy zastanawia się, jak zabezpieczyć uczniów?
Nie.
MEN nadal wydaje pieniądze podatników na akcję dezinformacyjno-propagandową, która ma na celu szczucie Polaków na Polaków.
Cala machina propagandowa ruszyla. Wasza sila bedzie jednosc srodowiska. Trzymam kciuki za powodzenie.
Propaganda propagandą, ale tutaj chodzi też o zwykłe, ordynarne kłamstwa, ktore padają z ust minister edukacji, a więc osoby, która powinna stanowić krystaliczny wzorzec moralności.
W telewizji Zalewska mówi na przykład, atakując nauczycieli:
Nigdy w historii nie było takich podwyżek w takim tempie.
PiS w ciągu 4 lat daje nauczycielom 16 procent podwyżki, ale w 3 ratach. Mało tego, wcześniej zabiera nauczycielom dodatki i drastycznie obniża pensje, wydłużając drogę awansu zawodowego, co właściwie jeszcze bardziej zmniejsza wysokość podwyżek, które w gruncie rzeczy finansowane są z wcześniejszych obniżek.
A jak było wcześniej? Rząd PO w pierwszych dwóch latach dał nauczycielom 20 procent podwyżki. A w całej swojej pierwszej kadencji 42 procent. A do tego nie zabierał dodatków i nie obniżał pensji.
Zalewska razem z Morawieckim powinni dostać jakaś nagrodę "Największy kłamca w historii polskiego parlamentaryzmu".
A wszystkie kłamstwa PiS-u w sprawie nauczycieli i reformy edukacji sponsorujemy my, rodzice, nauczyciele, podatnicy.
Propaganda te klamstwa wynosi do szerokiej publiki...
Aha. Ta pani jest juz w PiS - paradoks klamcy normalnie ;)
Wasza sila bedzie jednosc srodowiska
Paradoksalnie: "Solidarność" sprawia, że jest problem z solidarnością zawodową. ;)
Bukary ale na tym taktyka szczerzuji polega. Odebrała dodatki żeby potem za to sfinansować podwyżki. Efekt? Może powiedzieć że dała podwyżki choć budżet ministerstwa jakoś wielce nie wzrósł.
A jak było wcześniej? Rząd PO w pierwszych dwóch latach dał nauczycielom 20 procent podwyżki. A w całej swojej pierwszej kadencji 42 procent. A do tego nie zabierał dodatków i nie obniżał pensji
Nie kłam w TV PiS mówili, że PO nic nikomu nie dało, więc to musi być prawda. Przestańcie jątrzyć!
Tutaj tabelka z prawdziwymi kwotami, jakie nauczyciele zarabiają - to dla wszystkich alexów i innych 7upów.
Co oznacza, że do nauczycieli NETTO (czyli "na rękę") trafi w przypadku:
stażysty - 1834 zł, tj. o 83 zł więcej niż w 2018 roku
kontraktowego - 1885 zł, tj. o 87 zł więcej niż
mianowanego - 2132 zł, tj. o 99 zł więcej
dyplomowanego - 2492 zł, tj. o 115 zł więcej.
I jeszcze jeden cytat:
W 2018 roku wszedł w życie pakiet cięć w oświacie autorstwa Anny Zalewskiej. Nauczyciele stracili:
– prawo do lokalu mieszkalnego na terenie gminy – dotyczyło to nauczycieli zatrudnionych na wsi i w miastach do 5 tys. mieszkańców;
– dodatek mieszkaniowy – korzystało z niego 186 tys. pedagogów mieszkających na wsi i w małych miastach (MEN oszczędziło 129 mln zł rocznie);
– możliwość korzystania z urlopu dla poratowania zdrowia na dotychczasowych zasadach – oszczędności wyniosą 137 mln zł rocznie (od 2019 r.).
– dodatek na zagospodarowanie w wysokości dwumiesięcznego wynagrodzenia zasadniczego – dotyczy to nauczycieli kontraktowych, a więc początkujących w zawodzie (ministerstwo zaoszczędzi ok. 5 mln zł rocznie);
– dotychczasowe możliwości awansowania w zawodzie. Według nowych zasad uzyskanie najwyższego
stopnia awansu (nauczyciel dyplomowany) będzie trwać średnio o pięć lat dłużej (wydłużenie ścieżki
awansu z 10 do 15 lat). To oznacza, że dłużej trzeba będzie czekać na zwiększenie wynagrodzenia w związku z uzyskaniem kolejnego stopnia awansu.
Budżet państwa już w 2019 r. zaoszczędzi na tym 23 mln zł, od 2021 r. – setki milionów złotych rocznie, a od 2023 r. co roku oszczędności z powodu zmian w awansie zawodowym wyniosą około 1 mld zł! Te wszystkie ciecia sprawiają, że podwyżki dla nauczycieli zostaną w pewnej części sfinansowane przez samych nauczycieli z pieniędzy, które zabrano pedagogom.
I dobrze tak belfrom . Za moją krzywdę niech maja.
Ha! Ha!
"Solidarność" musiała jakoś odpowiedzieć na sensowne działania ZNP, więc... zaczęła okupować kuratorium. Uda się strajk kwietniowy - będą "współautorami" sukcesu. Nie uda się - przecież też chcieli dobrze.
Solidarnosc na tym obrazku to pikus, dostala kartke i przeczytala co jej kazali. Wsluchaj sie w gadke Kuratorki, przekaz z siedziby glownej KCPiS :)
https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/co-sie-stanie-z-osma-klasa/swds6c6
– O co tu chodzi? – pytam Wojtka, nauczyciela polskiego w jednym z warszawskich liceów. Wojtek zamierza strajkować i najchętniej by odszedł z zawodu, ale nie umie. – Skąd się wziął ten bałagan?
– W skrócie?
– Może być.
– Z tego, że władza postanowiła zamknąć gimnazja i wrócić do starego systemu: ośmioletniej podstawówki i czteroletniego liceum.
– To dobrze?
– To źle.
– Dlaczego?
– Bo gimnazja się sprawdziły. Ale najgorsze, że postanowili się pospieszyć. Czyli zamiast zaplanować reformę na parę lat, zrobili ją na szybko. Efekt jest taki, że w tym roku do szkół średnich zdają trzy różne roczniki: czternastolatki, które poszły do szkoły w wieku sześciu lat, piętnastolatki, które poszły rok później, i szesnastolatki, które kończą wygaszane właśnie gimnazja.
– I oni będą w tych samych klasach?
– Czternasto- i piętnastolatki tak. Dla szesnastolatków będą osobne klasy pierwsze. Ci pierwsi będą w liceach cztery lata, ci drudzy – trzy.
– To ile będzie programów nauczania?
– Dwa.
– W jednej szkole?
– Tak. Realizowane przez tych samych nauczycieli. Uprzedzam pytanie: nikt nas o zdanie nie pytał.
– To co wy na to?
– Większość nauczycieli, których znam, chce strajkować. Sporo osób myśli o odejściu z zawodu. A wielu się przyzwyczaiło, że ten zawód to jest po prostu czarna dupa.
Nauczyciel zarabia prawie tyle, co poseł - twierdzi słynny działacz PiS-u:
Władza jednak niszczy szare komórki.
jasne, a sprawdzales czy Suski mial takie przed rzadami Pisu aby takie wnioski stawiac?
Oni juz mocno jada po bandzie :/
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/slawomir-broniarz-zapowiada-pozew-przeciw-gazecie-polskiej/70jl36r
Oni juz mocno jada po bandzie :/
Antoni Dudek dobrze dziś to opisał w TOK FM. Dla bolszewików nauczyciele są już i tak straceni jako elektorat. Deforma edukacji zrobiła swoje. Także będą szli na ostre zwarcie, podwyżek nie będzie albo będą symboliczne. Po jaką cholerę się starać jeśli nie zapewni im to głosów?
A ja uwazam, ze PiS populistycznie obieca kazde pieniadze by zyskac chociaz ten 1% w wyborach, wiec finalnie widze tutaj mozliwosc porozumienia. To nie ich kasa, jak przegraja to i tak sie nie beda martwic, a jak wygraja - no coz, to sie zobaczy...
by zyskac chociaz ten 1% w wyborach
Żaden nauczyciel, który nie głosuje na PiS, nie zagłosuje na partię Kaczyńskiego, choćby dostał tysiaka podwyżki. ;)
Pamietajmy, ze nie o samych nauczycieli glosy sie tu rozchodzi. I ktos kto byl pisowcem, ale wkurzyla go deforma i obecny stan nauki, po odpowiednim nawilzeniu obietnicami moze machnac reka i powiedziec - a dam im jeszcze szanse.
Może masz rację. Ale deformy nie da się cofnąć. Zostaje z nami na wiele lat. Trudno będzie już teraz przekonać nauczycieli/rodziców, że miała sens i przynosi coś dobrego. Rodzice ósmoklasistów są niejednokrotnie równie wściekli, co nauczyciele. Że nie wspomnę o rodzicach gimnazjalistów. :P
A okładka rzeczywiście odrażająca. Typowy PiS z typową mową nienawiści, z którą podobno walczy nasz obecny rząd. Pamiętacie niejakiego Manolito, który przekonywał, że w dziedzinie hejtu też należy wskazać na symetryzm?
Obroncow nauczycieli chyba fantazja ponosi. Pracuje w szkole jako sekretarz 5 rok. 40 godz tyg. Na kazdej akademii po pracy latam z aparatem czy kamerą i nie mam placone jak nauczyciel za pare minut 40 zl brutto. We srode dni otwarte na podstawowce, 3 godz dodatkowe w robocie, szkola muzyczna robi zaraz 2 komcerty, znowu 4 godz dodatkowe, na wywiadowkach 3 godz dodatkowe, imprezy typu dzien mamy babci itp po 3 godz dodatkowe, w ciagu pracy na swoj koszt jazdy do szpitala 25 km w jeda strone bo uczen na wfie cos se zrobil, nauczyciel jadac na lekcje indywidualne 3 km pisze delegacje, ostatnio bylem 100km w jedna strone w sobote na konkursie z uczniem, choc delegacje mialem ale musialem zrezygnowac z drugiej pracy gdzie dorabiam w tym terminie, w ta sobote mam propozycje jechac na konkurs ok 250km w jedna strone ale pewnie zrezygnuje, niech nauczyciel jedzie. Co w sytuacji kiedy ktos wjedzie we mnie i dziecko stanie sie niepelnosprawne po wypadku badz zginie? kogo rodzice beda ciagnac do odpowiedzialnosci? mnie czy dyrekcje? jezeli chodzi o spotkania nauczycieli po robocie w szkole, obiad za kazdym razem, kawka herbatka, niech sie pozniej nie dziwia jak kasy na swieta nie bedzie.
Ha, ha! Dobre, dobre...
W mojej szkole sekretarz sobie siedzi cały dzień w swoim gabineciku i może z 2 godziny popracuje. Za każdym razem, jak idę coś do niego załatwić, to widzę, jak pyka na kompie w jakąś karciankę. Czasem nie zdąży zamknąć przeglądarki, zanim wejdę i zobaczę. A doprosić się o jakiś dokument... trzeba czekać kilka dni, aż łaskawie coś skrobnie. Do pracy przyjeżdża na 8, a wyjeżdża zazwyczaj ok. 14, bo już mu się nudzi.
W innej szkole, którą znam, sekretarz z kolei pracuje jako kamerzysta na weselach. W weekendy kręci, a w szkole w czasie pracy sobie godzinami montuje filmy...
A więc... mam rozumieć, że wszyscy sekretarze to nieroby? Drogi Tadziku, łatwo jest uogólniać. I w jedną, i w drugą stronę.
A tak w ogóle to jesteś sekretarzem (kadrowym) czy kierownikiem administracyjnym? A może kierowcą? Jaki masz przydział czynności? W szkołach to są odrębne stanowiska. Jeśli robisz wszystko naraz w jednej szkole, to coś mi tutaj nie pasuje.
Zerknij do przydziału czynności i do statutu szkoły (rozdział o stanowiskach kierowniczych). Poważnie masz tam wpisane kręcenie imprez szkolnych i dowożenie uczniów na konkursy? I pracę w weekendy? Albo coś ściemniasz, albo dziwną umowę podpisałeś.
nie mam placone jak nauczyciel za pare minut 40 zl brutto
Parę minut? A takie kłamstwa to byś sobie mógł darować.
nie mam placone jak nauczyciel za pare minut 40 zl brutto
Parę minut? A takie kłamstwa to byś sobie mógł darować.
Masz rację, 44.23 brutto mgr dyplomowany, za teoretycznie 45 min zastępstwa, zanim nauczyciel pójdzie do klasy i sprawdzi obecność zostaje mu 30 minut roboty :)
zanim nauczyciel pójdzie do klasy i sprawdzi obecność zostaje mu 30 minut roboty
Jasne, jasne. Ty masz również w przydziale czynności hospitacje, że wiesz dokładnie, jak wyglądają lekcje poszczególnych nauczycieli? Sekretarz, kadrowy, kierowca, kamerzysta, a teraz się jeszcze okazuje, że i zastępca dyrektora! Człowiek renesansu.
A te rzekome "30 minut roboty" to i tak gorzej niż maniana sekretarza/kadrowego, który godzinami gra w czasie pracy w pasjansa.
No i w końcu, Tadziku, masz te wszystkie czynności, na które się skarżysz, w przydziale? Pracujesz w jednej szkole czy w kilku?
Bukary, przeciez napisal, ze on na kilka etatow jedzie, taki obrotny :)
choc delegacje mialem ale musialem zrezygnowac z drugiej pracy gdzie dorabiam w tym terminie
jeszcze inny temat: urlop okolicznościowy, 14 miesięcy nic nie robienia i wypłata taka sama jak by chodzil do pracy, tylko 13stka i wczasy pod grusza odpadają, no ale za tyle wolnego to te 2 dodatki mozna odpuscic xD
jeszcze inny temat: urlop okolicznościowy
Tadzik, czemu kłamiesz? Jeśli rzeczywiście jesteś sekretarzem w jakiejś placówce oświatowej, to chyba jednak powinieneś iść na podstawowe szkolenie, bo swoją niewiedzą możesz wyrządzić krzywdę i uczniom, i innym pracownikom szkoły.
Urlop okolicznościowy nie jest jakimś przywilejem nauczyciela. Tobie również przysługuje (i ty też dostajesz za niego wynagrodzenie). Zasady jego udzielania są regulowane przez przepisy pracownicze, a nie zapisy w Karcie Nauczyciela. Mało tego, nauczyciel może wziąć urlop okolicznościowy w następujących wypadkach i w następującym wymiarze:
2 dni – w przypadku ślubu, urodzenia dziecka, zgonu i pogrzebu małżonka lub dziecka, ojca, matki, ojczyma, macochy nauczyciela;
1 dnia – w przypadku ślubu dziecka, zgonu i pogrzebu rodzeństwa, teściowej, teścia, babki, dziadka, a także innej osoby pozostającej na utrzymaniu nauczyciela lub pod jego bezpośrednią opieką.
O jakich 14 miesiącach więc bredzisz?
W tym momencie zaczynam się zastanawiać, czy cała twoja historia o sekretarzowaniu w szkole nie jest jakaś bajeczką dla naiwnych. Wygląda na to, że jesteś jakimś pracownikiem administracji (konserwator? kierowca?), bo nawet świeżo upieczony sekretarz zna podstawowe przepisy. Przyglądasz się pracy nauczyciela z boku, tak naprawdę niewiele wiesz i niewiele rozumiesz, a do tego zżera cię zawiść, bo wydaje ci się, że pracując na kilka etatów, powinieneś spędzać nad pracą nie więcej czasu niż nauczyciel w jednej szkole.
@tadzikg
Przestań trollować i siać dezinformację.
@Bukary
On chyba miał na myśli urlop zdrowotny (dla poratowania zdrowia).
Wygląda na to, że jesteś jakimś pracownikiem administracji (konserwator? kierowca?) Zapewne konserwator powierzchni płaskich.
On chyba miał na myśli urlop zdrowotny (dla poratowania zdrowia).
Nie sądzę, ponieważ urlop dla poratowania zdrowia przysługuje maksymalnie na okres 12 miesięcy.
Pomijam już nawet fakt, że decyduje o nim lekarz medycyny pracy, że jest przyznawany na określonych zasadach (nie każdy i nie zawsze może go wziąć) i że praca w szkole (m.in. praca głosem) po prostu wymaga często dłuższej (nie zawsze rocznej) przerwy.
Zresztą tego rodzaju urlop przysługuje nie tylko nauczycielom, ale też przedstawicielom innych zawodów, np. sędziom i prokuratorom. Mało tego, zgodnie z przepisami każdy pracodawca może dać swojemu pracownikowi urlop dla poratowania zdrowia, stosując rozwiązania zapisane w regulaminie pracy czy układzie zbiorowym pracy.
Mówiąc krótko, z Tadzika jest taki sekretarz jak z koziej dupy trąba.