Postanowilem ze w tym miesiacu jem tylko rzeczy bio gluten free itp ciekaw jestem efektow czy schudne chociaz 1 kg odzywiajac sie tylko zdrowo,bez zadnych sportow itp
Ciekawy wątek stworzony na pewno aby wywołać burzliwe dyskusje, ja dodam od siebie tyle, że jeśli nie jesteśmy uczuleni na gluten, to niekoniecznie powinniśmy go ograniczać.
zupełnie nie jest ciekawy. To tak samo jakby dyskutować o obcych cywilizacjach z planety gamma odwiedzające sołtysa z Plewek Dolnych.
Jakie prowokacje jakis czas temu pisalem o posilkach weganskich ale ze to zbyt duza zmiana, to próbuję teraz tylko zdrowe odzywianie produkty bio gluten free, ryby,kasze,ryz
Zdrowszy cukier,soki ale tryb zycia ten sam czyli brak sportu i jestem ciekaw czy sama dieta cos da
Nie trzeba mieć "uczulenia" na gluten, aby doświadczać negatywnego działania zbóż. Gluten, czyli kilka aminokwasów to jedno, ale dodatki dodawane do makaronów czy pieczywa to drugie. Trzecie jest sama jakość zbóż i ich rodzaj. Dzisiejsze masowo siana zboża to nowoczesne odmiany, które są sypane mnóstwem pestycydów, herbicydów i innych oprysków jak Roundap (chociaż chyba monsanto zmieniło nazwę handlową tego środka). Wciąganie glifosatu wraz ze zjadanym zbożem to standard, a jak udowodniono naukowo ten mocno przyczynia się do powstawania nowotworów i wyniszczania układu pokarmowego.
Kwestia tego czym zastąpisz w diecie to co jadłeś z glutenem, jak człowiek jest uzależniony od zbóż to na początku może być ciężko. Oczywiście jak zaczniesz czuć poprawę w samopoczuciu i zobaczysz efekty utraty tkanki tłuszczowej to jest to najlepsza motywacja do utrzymania zdrowszego stylu jedzenia. Chociaż odstawienie glutenu wcale nie musi być gwarantem utraty tkanki tłuszczowej, bo jak zastąpisz chleb np czekoladą, albo będziesz wypijał litr kolorowych słodzonych napojów to jeszcze możesz przytyć :)
a jak wygląda Twoja dieta obecnie ?
Kolega czasami nie jest również antyszczepionkowcą (zwanym pro-epidemikiem)?
Co ma gluten do randapu. Jizys.
To, że gluten występuje w zbożach, a te sypane są Roundapem. Wykluczając gluten, zmniejszasz ilość dostarczanego glifosatu do organizmu, już widzisz powiązanie? Jeśli koledze zależy na zgubieniu zbędnych kg, to wykluczenie glifosatu z diety sprawi, że układ trawienny będzie efektywniej pracował. Zdrowy układ trawienny = szybsze gubienie kg.
Takie same "rewelacyjne" powiązoania można napisać o każdym rodzaju jedzenia. Jestem na diecie bez-wodnej bo do wody trafiają środki ochrony roślin.
Świetnie! Wobec tego napisz jakieś "rewelacje" z chęcią poczytam :)
mistrzu., a kto i kiedy spryskuje zboza glifosatem?
Czytam i sie zastanawiam, gdzie takie rewelacje produkuja.
Słuchaj ja rozumiem, ale mieszanie glutenu (który dla zdrowego człowieka nie jest w niczym szkodliwy) z świństwami produkcji roślinnej jest po prostu nie fair.
Drackula --> Mistrz odpowiada. Rolnik Panie, rolnik sypie roundapem. Po co? Po to, że środki te niszczą chwasty i inne roślinki, które przeszkadzają w rośnięciu zbożom. Do tego środek ten wysusza zboże, przez co rolnik nie musi specjalnie dbać, aby wysuszyć zboże, aby się nie psuło. Nie ma za co :))
DanuelX --> No właśnie spożywanie glutenu przez "zdrowego" człowieka, sprawi, że człowiek przestaje być zdrowym.
niestety, ale pleciesz jak potluczony.
Juz pomijam fakt, ze w Polsce nikt Roundupem nie wysusza zbiorow, bo za droga operacja, to zabieg taki stosuje sie przez spryskiwanie, nie "sypaniem" cokolwiek by to mialo znaczyc.
Poza tym nie spryskuje sie zboz, tylko uprawy o duzej masie lisciastej, jak np rzepak. Poza tym, taki rzepak idzie na produkcje diesla a nie do oleju spozywczego. Mozna takze spryskac ziemniaki wczensiej aby zniszczyc element zielony, ale to tylko i wlacznie w produkcji przeznaczonej na ponowny zasiew.
Roundup, ktory dostaje sie do ziemi, jest w ciagu 12 dni rozkladany przez drobnoustroje, dlatego zazwyczaj jest stoswany przed wlasniwa produkcja rolna, lub w zastosowaniach typu sady, ale to tez w okresie wiosennym raczej. Choc tu jak pisalem, srodek musi przejsc przez glebe wiec nie ma problemu jako takiego.
Wracajac juz nawet do tego rzepaku, nikt kto dostarcza go do produkcji spozywczej nie wysuszy roundupem, bo badanie probki wykaze i kontrakt z rafineria *** strzeli.
Takze, co tam na tych waszych forach dietetycznych jest napisane, nie zawsze jest zgodne z rzeczywistoscia.
Drackula ---> Ogólnie lubię rozmowy na poziomie, nie stosuję przymiotników w celu określania Twojej osoby i z pewnością milej mi będzie jak postąpisz podobnie. Bardzo się cieszę, że są osoby, które interesują się ważnymi tematami jak i wiem, że nie wszystko wiem i jestem otwarty, aby poszerzać swoją wiedzę.
Juz pomijam fakt, ze w Polsce nikt Roundupem nie wysusza zbiorow,
Rozumiem, że znasz wszystkich polskich rolników ? Jeśli uważasz, że nikt nie sypie to jesteś w błędzie bo mam rodzinie na wsi i sąsiad używał tego środka. Również po rozmowie z sąsiadem twierdził, że inni też "sypią". Ba nawet przyznał się po kilku głębszych do siania GMO bo to idzie w parze jak pewnie wiesz. Stwierdził, że i tak tego nikt nie sprawdza :) Do tego jest kilku rolników na polskim internecie, którzy o tym głośno mówią.
"Poza tym nie spryskuje sie zbóż, tylko uprawy o dużej masie lisciastej, jak np rzepak."
Oczywiście, niestety badania popularnego oleju rzepakowego pokazały, że zawiera glifosat. Podobnie badania kasz, goszczących w pewnych polskich sieciach sklepów.
Mimo, że w Polsce z pewnością rolnicy mniej używają roundapu niż na zachodzie, to przecież większość warzyw i zbóż sprowadzane są z zagranicy, a polskie produkty, które cieszą się wysoką jakością idą na eksport.
Roundup, ktory dostaje sie do ziemi, jest w ciagu 12 dni rozkladany przez drobnoustroje, dlatego zazwyczaj jest stoswany przed wlasniwa produkcja rolna, lub w zastosowaniach typu sady, ale to tez w okresie wiosennym raczej. Choc tu jak pisalem, srodek musi przejsc przez glebe wiec nie ma problemu jako takiego.
Brzmi to super optymistycznie, niestety badania pokazują, że glifosat odnajdują nawet w mleku matek karmiących dzieci. Co oznacza, że jest inaczej. Piszesz, że wciągu 12 dni. Niestety sam kiedyś pryskałem (nie byłem świadomy) chwasty i raz porządnie psikałem to wszystko usychało i miałem na kilka miesięcy spokój od chwastów. Gdyby było inaczej to po tych 12 dniach znów rosłyby chwasty, a tak nie było. Robiła się pustynia :)
Wracajac juz nawet do tego rzepaku, nikt kto dostarcza go do produkcji spozywczej nie wysuszy roundupem, bo badanie probki wykaze i kontrakt z rafineria *** strzeli.
Byłbym zachwycony gdyby zawsze wszystkie normy, standardy i wytyczne były przestrzegane. Niestety tam gdzie ludzie chcą zarobić, tam często normy są łamane.
a ja nie lubie jak ludzie pisza jak do 5letniego dziecka
Nadal nie rozumiem tego sypania. Co sypia? Roundup? Przeciez to jest srodek dolistny, sypiac nie ma zadnego efektu. Przy zasiewie to sie sypie pestycydy, co by robaki ziarna nie zgryzly.
Powtorze jeszcze raz - nikt nie bedzie pryskal zboza roundupem, bo nie ma takiej potrzeby. Zboze sie kosi w momencie, kiedy i tak sie wyluszczy. Jesli sie ziarno nie wyluszcza to roundup nic tu nie da, bo ziarno jest niedojrzale i nadaje sie ewentualnie na pasze dla zwierzat nie na make.
Jak w Polsce sprzedaja olej rzepakowy zrobiony z przemyslowego rzepaku to tylko wspolczuc. Nie wyobrazam sobie aby ktos majac kilkadzisiat ha rzepaku, sprzedal produkt na cele spozywcze bez konsekwencji. wiem, ze w Polsce jest problem z kontrola, ale jesli przetwornia robi na export to raczej nie pozwola sobie na takie kombinowanie. Jest to jeden z powodow, dla ktorych malym producentom rolnym tak ciezko jest sprzedac produkt.
Dobrym przykladem jest produkcji koncentratu jakblkowego. Robi sie go z najtanszego surowca, czesto z poziomeem chemikaliow ponad wszelkie normy. Potem musza prowadzic dodatkowo obrobke cieplna aby oczyscic koncentrat bo zachodni odbiorca sprawdzi poziom zanieczyszczenia i bedzie po ptokach. Ale juz polskiemu producntowi winiaczy to dynda, kupi najtansze gowno.
I z ta jakoscia polskich produktow to bym nie przesadzal, akurat jakosc polskiej zywnosci poleciala na leb na szyje. Jednym z glownych powodow jest koszt srodkow ochrony roslin. Na chwile obecna istnieje olbrzymia szara strefa nielegalnych srodkow, masowo sprowadzanych z Chin i Indii. Ten wspomniany Roundup, to akurat najmniejszy problem osoby kupujacej jedzenie w supermarkecie.
Smiem twierdzic ze jakosc surowcow z Niemiec czy UK jest duzo wyzszej jakosci bo tu kontrole sa dosc konkretne.
Takze jesli zalezy ci na jedzeniu bez roundupu to zacznij podpieprzac tych twoich znajomkow rolnikow :). Ale powtorze raz jeszcze, roundup to najmniejszy twoj problem, ilosc pestycydow, jest znacznie gorsza, tym bardziej ze niekontrolowany rynek tymi srodkami w Polsce jest dosc potezny.
I ja to nie bede sie spieral o obecnosc chemii w jedzeniu, czepiam sie akurat w tym przypadku wyolbrzymionego problemu. Tym bardziej ze nawet zawartosc kilku gram glifosatu w ciele czlowieka nie jest dawka niebezpieczna. Co wiecej, nadal nie ma twardych dowodow, ze pochodne glifosatu sa rokotworcze.
Jesli sie nie myle (bo juz od kilka lam mam ograniczina stycznosc z bezposrednim rolnictwem) to glifosat jest takze skladnikiem pestycydow, i to tu doszukiwalbym sie jego nadmiaru.
I teraz to co dotyczy nas Europejczykow troche mniej, ale zycie zyciem, a z importem moze byc roznie. Glifosat jest stosowany w rozwoju GMO, celem tworzenia szczepow roslin odpornych ba ten preparat. Umozliwia to spryskiwanie herbicydami zawierajacymi glikosat rosnacych zboz bez obawy o "spalenie" roslin. To dotyczy glownie USA , Argentyny i Brazylii.
W UK, dostawca zboz dla firm jak Weetabix lub Nestle musi byc przez te firmy zatwierdzony, co zwiazane jest z regularnymi testami. Weetabix to nawet stawia ludziom na polach tablice ze sa ich dostawcami.
A olej? olej to tylko z oliwek :p
Drackula --> Trafne spostrzeżenia :) Zajmujesz się zawodowo tematami związanymi z rolnictwem? Może masz jakieś sugestie lub słyszałeś ćwierkające ptaszki co trafia do jakich sklepów lub jak wygląda jakość warzyw czy owoców w takich marketach jak lidl czy biedronka lub inne polskich sklepy ? Widziałem mierniki, które mierzą poziom azotanów - są filmiki na YT jak koleś mierzy i marketowe wypadały nienajgorze. Chociaż będąc ostatnio w takim lidlu widziałem rzodkiewkę wielkości mandarynek - mega zdziwienie, nigdy nie widziałem tak ogromnej rzodkiewki. Pytanie, czy taka rzodkiewka to efekt GMO, nawozów, gatunku ? Raz kupiłem jabłka w biedrze - takie ustawione na wydmuszkach jak od jajek, każde miało naklejke biedronki i wyglądało znakomicie. Po przyjściu do domu i przekrojeniu każde jabłko było zgniłe w środku, pomimo, że na zewnątrz wyglądało mega :)
ja taki rolnik na pol gwizdka, choc bardziej sadownik teraz. Prawie pol zycia na wsi spedzilem, uczac sie rolnictwa i sadownictwa. Jednak ostatnie 7-8 lat to juz praktycznie nie nadazam za zmianami, zbyt szybko rozwoj nastepuje dla mnie nie bedac czynnie w tym zwiazanym.
Wiem ze markety sprawdzaja wyrywkowo jakosc warzy i owocow, ale nas osobiscie to nie dotyczy bo my za maly gracz jestem. Siostra jest na Vacie wiec dostarczamy do malych i srednich osiedlowych sklepikow na "Slasku". Nikt chemii nam tam nie sprawdza, ale wierz mi na slowo, (lub nie) po warzywach widac czy ktos naduzywa srodkow ochrony roslin i wtedy kupiec nie wiezmie. A takiej salaty nie umyjesz bo ja szlag trafi zanim dowieziesz do sklepu. Zreszta my mamy stalych odbiorcow i raczej uwazamy z chemia bo na rynku dosc duza konkurencja aby na wtopy sobie pozwolic. Choc wozimy tez za granice, np, sliwki na Czechy.
Wielka rzodkiewka to:
- krzyzowka z rzepa
- zbyt duzo nawozow
- kontrolowane warunki w szklarni z nawodnieniem kropelkowym i odzywkami.
We wszystkicj przypadkach przypadloscia tej rzodkiewki jest gabkowatosc i slaby smak. Rzodkiewka to za maly kaliber aby sie tu w GMO bawic.
Jablka - to co opisane to dosc czesta przypadlosc jablka, ktore zostalo zapakowane do chlodni ale bylo zbyt pozno zerwane z drzewa (ewentulanie lezakowalo juz na ziemi) i srodek "przejrzal". W chlodni jablko jest spryskiwane utrwalaczem trzymane w teperaturze 2-3C a komora jest pozbawiona tlenu. Wtedy proces gnilny zachodzi w ograniczonym zakresie w sreodku, gdzie zachowujac zewnatrzna powloke ladnie wygladajaca i chrupka. Generalnie jest zjadliwe jak wykroisz srodek :) Kupiles je w Biedronce bo to pewnie byla partia odrzucona z exportu :p
Edit.
Na emeryturze znow zajme sie rolnictwem, choc wtedy moze juz byc za pozno, na to co teraz robi sie numerem jeden w produkcji "rolniczej" - produkcja w kontrolowanym naswietleniu. No bo kto nie chcialby zjesc czerwonej salaty? :)
Edit2. Powiem tak. Nie wyobrazam sobie produkcji bez chemii, takze uwazam ze tej nie unikniesz. Dlatego wazne jest aby bylo wiadomo, jaka chemia zostala uzyta, kiedy i w jakiej ilosci. A tego nikt ci nie zagwarantuje, dopoki nie bedzie wiekszcyh kontroli produktow, kontroli sprowadzanej chemii oraz doplat do licencjonowanej chemii, aby ludzie nie musieli siegac po 3 krotnie tansze chinskie zamienniki. Srodki ochorny roslin w Polsce w sotusnku do ceny skupu sa duzo wyzsze niz w konkurencyjnych krajach. U nas w skilka osob sie zbieray i jedziemy co roku na zakupy do Wloch, aby tam kupic taniej opryski i unikac tych chinskich zamiennikow. A te pojawiaja sie juz podrobione jako znane marki.
Urojenia sojożerców, nie brać na poważnie.
Kiedyś słuchając audycji radiowej na temat diety bezglutenowej pomyślałem "o w mordę! toż to te produkty co po nich mi tak bezczelnie dzieżko jest!". Nie spożywałem więc glutenu i nawet schudłem. Dopiero po jakimś czasie zagłębiłem się w temat żywienia ogólnego doszło do mnie, że to nie jest kwestia glutenu, tylko tego, że produkty kojarzone z glutenem bazują głównie na białej mące pozbawionej błonnika i często podsypane cukrem. Pij niesłodzone, nie jedz makaronu, bułek, ciastek i chleba białego, tylko to co pełnoziarniste, graham itp. Wyjdzie Ci na to samo albo lepiej.
No zobacz, bo są ludzie, którzy preferują dietę lekkostrawną, wiec ten błonnik ograniczają.
A to nawet nie wiedziałem, że koliduje. W pozostałych przypadkach na trawienie działa bardzo dobrze (no chyba, ze ktoś przeholuje z ilością)
Ja od stycznia biegam. Jem zdrowiej i mniej i na razie 9kg polecialo. Nie patrze na gluten. Jedno piwko tygodniowo. Mniej smazonych kielbas, mniej nie w ogole. Mniej coli max 3 l tygodniowo.
Jezeli chcesz schudnac to musisz zuzywac wiecej energii niz jej pochlaniasz - proste. Jezeli nie jestes UCZULONY na gluten to taka dieta rownie bzdurna jak wiekszosc diet. Rownie dobrze mozesz ulozyc sobie diete wedle ktorej nie jesz niczego co w nazwie zawiera samogloski...
Najlepsza jest dieta MŻ - mniej żryj - i taka jest brutalna prawda.
Jezeli chcesz zrzucic mase wysilek fizyczny jest wlasciwie wymagany. Musisz tylko znalezc rodzaj aktywnosci fizycznej ktory pasuje TOBIE. Ja na przyklad nienawidze biegania. Ale lubie plywac. Natomiast dieta na redukcje masy zakladajaca siedzenie na dupie i liczenie na cud pod postacia samego doboru produktow spozywczych to zwykla strata czasu i oszukiwanie samego siebie.
PanSmok-->
Jezeli nie jestes UCZULONY na gluten to taka dieta rownie bzdurna jak wiekszosc diet
Nieprawda, można mieć nietolerancje na gluten, a wcale nie mieć alergii na ten rodzaj białek, aby wpływał niekorzystnie na zrzucanie tkanki tłuszczowej. Do tego gluten niszczy kosmki jelitowe i zawęża światło jelit co w efekcie rozregulowuje procesy, które zachodzą w jelitach. Również gluten osłabia pracę żołądka, co w długotrwałym efekcie będzie powodowało osłabienie układu trawiennego co w konsekwencji może przyczyniać się do tycia i coraz bardziej opornego spalania tkanki tłuszczowej.
Jezeli chcesz schudnac to musisz zuzywac wiecej energii niz jej pochlaniasz
Również nieprawda, wystarczy obserwować osoby z insulinoopornością. Takie osoby mogą np. zjeść kromkę białego pieczywa (i nic więcej) i po 3 dniach nagle okazuje się, że na wadze przybyło 2kg pomimo, że dostarczyli dziennie tylko 200kcal, a wydatek energetyczny dziennie był np 2500kcal. Kaloria to tylko informacja o tym ile ciepła/energii wydzieli się po strawieniu danego produktu. Możesz mieć lepsze efekty na diecie 3000kcal pozyskanej np z warzyw niż na diecie 1500kcal pozyskanej z produktów wysoce przetworzonych.
Albo jak będziesz pił tylko coca colę małymi łyczkami cały dzień, cały czas będziesz wydzielał insulinę, czyli hormon magazynujący. W takim przypadku nie uwolni się antygonista jak glukagon i mimo, że niby dostarczyłeś mniej kcal w bilansie dnia niż spaliłeś, to i tak będą marne szanse na spalenie tkanki tłuszczowej, bo nie uruchomisz procesów pozyskiwania energii z trójglicerydów :)
Jezeli chcesz zrzucic mase wysilek fizyczny jest wlasciwie wymagany.
Również nieprawda, jak weźmiesz osobę z rozregulowaną gospodarką hormonalną, zniszczonymi nadnerczami, tarczycą i trzustką, to organizm w obronie na wysiłek fizyczny zacznie tyć.
William_Wallace ---> Pamiętam czym się zajmujesz i wiem, że o diecie wiesz naprawdę dużo i w praktyce również, ale z tą insuloopornością i zjedzeniem 6 kromek chleba na 3 dni i przytyciu 2 kg to żeś akurat odleciał. To chyba musi być jakaś osoba z nową chorobą genetyczną, która powoduje, że przez 1 dzień odkładają się 2 kromki chleba przez które tworzy się dodatkowe źródło energii, a w tym czasie organizm nie funkcjonuje i nie potrzebuje "energii" :D
Każdy organizm funkcjonuje tak samo: "pobierasz energię" z pożywienia lub "z siebie" ;)
Łyczek --> Zdaje sobie sprawę, że pewne rzeczy mogą budzić łapanie się za głowę i niedowierzanie, ale nie mam nic przeciwko temu :) Przypadek, który podałem jest autentyczny i nie była to choroba genetyczna, ale właśnie rozwalona trzustka i po spożyciu kromki białego pieczywa, insulina cały czas się wydzielała, a trzustka nie mogła przerwać produkcji insuliny. Jak to działało ? Tak, że cukier był cały czas we krwi, w odpowiedzi organizm wysyłał insulinę, aby ta mogła pozbierać cukier i włożyć go do komórek, ale ze względu na niewłaściwy skład insuliny, komórki nie chciały się otworzyć i powstawało błędne koło. uruchamiało się mnóstwo procesów w tym stan zapalny, przez co organizm zaczynał magazynować wodę w tkankach.
Historia pacjenta z oddziału klinicznego - ponad 150kg.
Łyczek ---> Zgadza się, to był rzadki przypadek, niemniej jednak nawiązywałem do wypowiedzi forumowicza, który napisał, że trzeba zużyć więcej kcal niż dostarczyć, aby spalić tkankę tłuszczową. Tym samym chciałem pokazać, że wybór rodzaju pokarmu jest ważniejszy niż liczenie kalorii. W zasadzie w mojej pracy to standard, że ludzie pierwsze co robią i ograniczają ilość spożywanego jedzenia, aby schudnąć i jest to dobre myślenie, a ja tak często pokazuję, że wcale nie trzeba ograniczać ilości, ale wystarczy zamienić pewne produkty na inne. Często bywa tak, że człowiek ogranicza, ale nadal je niewłaściwie, tym samym nie odżywia organizmu i nie dostarcza tego co ciało potrzebuje. Po 2 tyg opada z sił i się poddaje, a efekt mizerny. Do tego powraca do starego stylu i jeszcze tyje kończąc z wagą większą niż przed startem. W gruncie rzeczy nie płaczę z tego powodu bo mam więcej pacjentów :)
hopkins ---> a które to podstawowe prawo fizyki mówi, że trzeba spalić więcej kalorii, niż dostarczyć, aby schudnąć ? :)
hopkins -> nie same kalorie maja wplyw na wage czlowieka, odpowiednio komponujac diete mozna zrzucic kilogramy dostarczajc organizmowi tyle samo kalori co przy normalnym niezdrowym zywieniu. Bedzie to trwalo dluzej, ale bedzie widoczny ubytek tkanki tluszczowej, oczywiscie wiecej ruchu = szybciej znika tluszczyk :)
Kilgur ale ja nigdzie nie pisze, ze same kalorie maja wplyw na wage czlowieka. Ja pisze tylko, ze to co napisal PanSmok jest prawdziwe. Przynajmniej tak mi sie wydaje z tego co wynioslem ze szkoly.
Teraz z zona wlasnie dyskutujemy na ten temat. Jako przyklad podalem jej, ze jak zje dwie kanapki wieczorem i pojdzie spac, to powinna nad ranem byc o te dwie kanapki ciezsza. +/- to co wypocila, wygazowala, zjadla owadow. Teraz na necie znajduje mi watki ludzi, ktorzy pisza, ze po wstaniu rano waza nawet o 1,5 kg mniej :)
Hopkins --> Te prawa to prawa fizyczne, a w naszym organizmie odbywają się również procesy chemiczne, biomechaniczne, elektromagnetyczne. Moim zdaniem nie wytłumaczysz procesu spalania tkanki tłuszczowej zasadą zachowania energii :)
Ja mam lepsze pytanie do osób, które twierdzą, że kalorie są odpowiedzialne za tycie. Pytanie, brzmi "W jaki sposób energia cieplna (kalorie), zamieni się w ciało stałe - tkankę tłuszczową :) "
Nasz organizm rzadzi sie takimi samymi prawami, jak caly wszechswiat :)
To pytanie to na powaznie? :)
hopkins --->
Przecież zachodzą procesy metaboliczne. Możesz dostarczyć pokarm o danej wadze, część wydalisz, ale pozostała część ulegnie przemianie w energie, przez co masa zniknie, a powstanie energia, która zasili organizm :)
o czary, przeczytałem Twój wpis o 22:17 i odpisałem, a zegar pokazał mi, że wpisałem o 22:09. Wyprzedziłem Czas o 8 minut LOL
Podstawy sa te same :) Nie wiem co sie dokladnie dzieje z pokarmem w brzuszku, ale jestem pewien, ze nie znika, ani jego masa nie ulega zmianie, ergo jestesmy ciezsi o to jedzenie do czasu, az go nie wydalimy w jakis sposob.
Tylko te przypadki przez moja zone przedstawione mi po glowie chodza. Jak to mozliwe, ze taki delkiwent z rana ( bez postawienia klocka, ani zrobienia siku) jest lzejszy o 1,5 kg?
Wyedytowales swój poprzedni post, a nie odpowiedziałeś :-)
Ale żeby tyle tego poszło w trakcie snu? Chyba nasz organizm nie potrzebuję, az tyle energii w trakcie odpoczynku.
Nie jestem ekspertem , ale jak pamiętam z książek to pojecie kalorii jako energii cieplnej stosuje się w fizyce, a w dietetyce to tylko przełożenie ile energii było by potencjalnie w samym pokarmie w procesie spalania (dosłownie), ale organizm nie przerabia to w taki sposób. Wydaje mi się, że faktyczną energie organizmu liczy się w kilodżulach.
Masz racje, właśnie zauważyłem, że edytowałem zamiast odpowiedzieć.
W sumie nie prowadziłem eksperymentów z ważeniem się wieczorem i z samego rana, aktualnie nie mam wagi w domu. Jeśli masz to możesz sprawdzić, sam jestem ciekaw co Ci wyjdzie :) Chociaż 1.5kg uważam, za abstrakcje dla człowieka o przeciętnej wadze :) Ewentualnie niedokładna waga i różny rozkład sił w zależności jak się na niej staje i czy stoi prosto na podłodze. Ogólnie przyjęło się dzienne wahania wagi to 1-2 kg czyli waga tego co w jelitach i pęcherzu, dlatego polecam ważyć się raz na 2 tyg.
Miodowy -> Nie ma znaczenia w jakiej jednostce jest to wyrazone, chodzi o to ile z danego pokarmu organizm moze zaabsorbowac energii.
hopkins -> przecierz to proste masa zamienia sie w energie ktora czlowiek zuzywa, tak jak samochod lejesz do niego powiedzmy 20 kg paliwa, a w spalinach tych 20 kg nie bedzie bo sporo masy zmienilo sie w energie podczas spalania.
Tak wiem, ale pytanie na górze brzmiało:
Pytanie, brzmi "W jaki sposób energia cieplna (kalorie), zamieni się w ciało stałe - tkankę tłuszczową :) "
więc mówię, że energia cieplna się nie zamienia w tłuszcz.
Kilgur - tak, masa zmienia się w energię, ale będzie to niemierzalne. Jak spalisz 20kg paliwa, będziesz miał 20kg spalin. 1kg benzyny daje max ok. 40MJ, dzieląc to na c^2, będzie oznaczać, że z tych 20kg ubędzie na poziomie 9*10^-9kg.
Organizm rozłoży sobie związki chemiczne na inne związki chemiczne i przerobi to na budulec. Energia nie będzie zaabsorbowana, tylko zamieniona w energię mechaniczną lub cieplną.
Miodowy --> Zgadzam się, dlatego to było pytanie do osób, które mówią, że od kalorii się tyje :) Ewentualnie może to być pytanie retoryczne, po którym osoba zda sobie sprawę, że od kalorii się nie tyje.
Niestety zona nie pozwala na trzymanie wagi w domu :)
Bedac wscibskim i bezczelnie offtopikujac zapytam z czystej ciekawosci, jak teraz wygladasz? Z tego co pamietam to kawal byczka byl z Ciebie, wiec teraz po tych warzywkach musisz byc straszna chudzina :)
hopkins --> Kiedyś był byk, bo optymalna waga to było 90-95kg. Dzisiaj (fotka z przed kilku dni) 80kg przy 180cm wzrostu. Dokładnie przez prawie rok byłem na witarianizmie - jadłem tylko surowe warzywa i owoce (czasem wjechała gotowana kasza lub ciecierzyca), taki eksperyment. Efekt taki, że mocnoooo schudłem i straciłem sporo mięśni, ale odzyskałem witalność i mocno naprawiłem układ trawienny. Do tego eksperymentowałem z bretarianizmem, czyli nic nie jedzeniem i odżywianiem się praną :) Taka ciekawostka pierwsze dni były tragiczne, później czułem się fajnie, lekko, ale człowiek przechodzi w inny tryb myślenia i zachowania. Łączy się z naturą, czuje bliskość ziemi, czuje energie drzew i zwierząt - niezła jazda :) Jak kochałem rywalizacje, tak zaczynałem odczuwać połączenie z innymi ludźmi takie spojrzenie jakby każdy człowiek był Twoją rodziną i ochota rywalizacji czy wyróżniania się przestawała istnieć. Dużo by pisać :) Dodam, że w mieście nie było możliwe uzyskanie takiego efektu, taki stan i dobre samopoczucie odczuwałem przebywając tylko poza miastem na łonie natury, chodząc boso, kilka godzin na słońcu, trochę w lesie, takie buszmieńskie klimaty :) Obecnie jestem na diecie 2 posiłki dziennie, pierwszy 2-3 litry smothie z warzyw korzeniowych + owoców i drugi posiłek sałatka z surowych warzyw z kaszą :)
Pol czlowieka! :) Juz sie nie smieje z wegan, bo jak wiecej takich jak Ty jest, to troche strach.
Kiedyś było tak ;)
Ja bardzo spokojny jestem i przyjaźnie nastawiony do świata. Zresztą wiem, że dużo tych "byków" po prostu próbuje zabudować siebie mięśniami, bo chce ukryć swoje słabości.
Dla Pudziana mega szacun z mojej strony, już nawet nie za osiągnięcia, ale za to, że po przyjęciu takiej ilości towaru w życiu, nadal trzeźwo myśli i lubię jego podejście do wielu spraw :)
oj siadla mu gadka strasznie, 20 lat temu byl bardziej wyrobiony w mowie. Ja sie dziwie, ze mu pikawa wytrzymala, a przynajmniej nic od znajomkow na ten temat nie slyszalem.
Treningi utrzymują go w całości. Jednak pikawa mimo, że pewnie już mocno zużyta to wciąż pobudzana do działania chętnie się regeneruje. Najgorzej jak wyczynowy sportowiec po wielu latach kończy całkowicie z wysiłkiem fizycznym. Szybko staje się wrakiem. Mam kilku znajomych, którzy ćwiczyli ostro po 20 lat, wypalili się i całkowicie przestali. W przeciągu roku stali się wrakami z opłakanym zdrowiem. Jak człowiek ćwiczy latami to musi ćwiczyć do końca życia, aby funkcjonować :)
kriskow11
Koniecznie daj znać, jak pójdziesz na prawo.
William_Wallace - wszystko fajnie pieknie, ale do jasnej cholery pokaz mi kogos kto nie schudnie na ujemnym bilansie energetycznym.
ALE - nie mowie o patologii. Ja rozumiem ze jak masz rozwalona trzustke, tarczyce to mozesz "lapac" kilogramy pijac wode.
Ale ja pisalem do normalnego czlowieka ( zakladam ze w miare zdrowego ) ktory probuje zrzucic mase nie robiac NIC poza zmiana diety. A to jest jak mowia angole - wishful thinking.
Osobiscie jestem weteranem diet. Mam czarny pas z osmioma dziurkami w efekcie jojo.
Walczylem z masa przez dlugie lata - w zasadzie przez pol zycia. Aktualnie wygrywam ( trzymam wage od 10 lat ) - ale u mnie sprawa oparla sie o nóż.
Bretarianizm? Nie rozsmieszaj mnie. Tylko ta jedna "dieta" dyskwalifikuje mnie Ciebie w moich oczach - bez urazy - jako czlowieka rozsadnego. Ja na to mowie glodowka lecznicza. Rownie dobrze mozesz oddychac pod woda. Pod warunkiem ze wciagasz powietrze odpowiednio wolno i dasz organizmowi czas na zaabsorbowanie tlenu z wody.
Z niewiadomych dla nauki przyczyn bretarianizm kompletnie sie nie sprawdzil np w obozach koncentracyjnych. Moze nie znali teorii - moze mieli za malo slonca. Choc zazwyczaj pracowali na dworze. Moze dlatego ze lazili w kapciach. Moze Gaia miala ich w d*pie. Moze brakowalo im kogos kto Ich uswiadomi ze w ten sposob sie da. W Afryce i innych regionach dotknietych glodem bretarianizm nie sprawdza sie na poziomie wrecz epickim. Nie cierpia Oni ( ludzie glodem dotknieci ) na brak slonca, kapci rowniez u nich brakuje - wiec kontakt stop z gleba powinien byc optymalny.
Podpisano
Były grubas.
p.s Jakie zajmujesz stanowisko w sprawie chemitrails? Prosze nie obrazaj sie - usiluje ustalic z kim dyskutuje. Jestem otwarty na rzeczowe argumenty i konsruktywna krytyke.
PanSmok --> Nie twierdzę, że na ujemnym bilansie się nie schudnie, bo na ogół to dobre założenie, jeśli zależy na redukcji masy ciała, ale nie zawsze to działa i podałem przykład. Trafiają mi się pacjenci, którzy walczą właśnie "od lat" z nadwagą, skupiając się na zasadzie ograniczenia spożywania kalorii i robiąc sobie np. dietę 1200kcal, a waga zatrzymuje się w miejscu pomimo tego, że mają jakiś tam wysiłek fizyczny i można wnioskować na podstawie analizy trybu życia, że ich ciało "spala" więcej kcal niż dostarczają, a mimo to stoją w miejscu. Dopiero zwiększenie w ich diecie kcal np do 1800 (czyli o 500kcal więcej) i zmiana rodzaju pokarmu daje efekty w postaci redukcji masy ciała. Co przeczy teoriom typu czym mniej kalorii w diecie tym człowiek szybciej chudnie. Pokarm to nie tylko kalorie, ale składniki budulcowe, rozkazujące jak i niosące informacje dla naszego ciała, niczym instrukcje obsługi. Wraz z pokarmem przyjmujemy również bakterie, które "ciamkają" pokarm w jelitach, później kolokwialnie mówiąc robią kupę, którą dopiero wtedy możemy wchłonąć i odżywić nasz organizm. Co z tego jak obetniesz kcal, jak np. nie dostarczysz tłuszczy, z których powstają hormony, witamin, minerałów albo mimo, że dieta zawiera mało kalorii to rodzaj przyjmowanego pokarmu będzie niszczył układ pokarmowy. Już samo to czy się człowiek wysypia czy nie będzie miało ogromne znaczenie typu mało snu = wyższy kortyzol = oporniejsza redukcja masy ciała. Po prostu na podstawie mojej wieloletniej praktyki zastosowanie tylko zasady ograniczenia kcal wcale nie musi być efektywne i jest to dopiero któryś tam punkt na liście, na który można zwrócić uwagę.
Gratuluję wytrwałości w redukcji i trzymania masy ciała :)
Co do bretarianizmu, to ja jestem człowiekiem, który lubi eksperymentować na sobie i typem, muszę coś przeżyć, zobaczyć, abym uwierzył. Przerobiłem już chyba wszystkie powszechnie znane style jedzenia i wyciągałem wnioski. Kiedyś nauka twierdziła, że to słońce kręci się w okół ziemi, a taki wariat Kopernik udowodnił, że jest inaczej ;) Nie twierdzę, że każdy może nic nie jeść i żyć, ale nie przeczę, że istnieją jednostki, które to potrafią. Wiem, że w naszym organizmie zachodzi miliardy procesów w każdej sekundzie, wiem, że pewnym procesów organizm musi się nauczyć - u jednych szybciej u innych wolniej jak np odżywianie się ciałami ketonowymi (diety tłuszczowe), a nie glukozą, jak i pewnie istnieją procesy, których nauka jeszcze nie odkryła. Ja się dzielę, tym co przeżyłem i dzielę się krótkim sprawozdaniem. To oczywiste gdyby bretarianizm był dla każdego to dzieci w Afryce nie umierałby by z głodu itd. W tym temacie mogę się tylko domyślać i wyciągnąć wnioski po eksperymentach, które prowadzę na sobie. Myślę, że w tym temacie ważną rolę odgrywa świadomość czy nastawienie. W końcu sposób myślenia ma również wpływ na to co się dzieję z naszym ciałem. Np. taki stres, który zachodzi w naszym umyśle, przekłada się na objawy psychosomatyczne, a później boli brzuch i możemy nabawić wrzodów, albo uczucie potężnej miłości pomiędzy ludźmi uskrzydla, albo przypadek, że babcia podnosi auto, które przygniotło jej wnuczka i z niewyjaśnionych przyczyn nabiera na te parę sekund super siły nie wiadomo skąd. Moja prababcia raz w roku robiła miesięczną głodówkę i twierdziła, że jej to służy (dożyła 98 lat), a teoretycznie nauka mówi, że bez jedzenia można żyć 2-3 tygodnie. Dziś wiadomo, że takie głodówki mogą naprawić organizm np. zjadając zużyte i niepotrzebne struktury w naszym ciele (makrofagi). Być może istnieją mechanizmy w naszym ciele, dzięki, którym możemy żyć miesiącami bez jedzenia, ale te nie zostają uaktywnianie z jakiś powodów, lub udaje się to tylko pewnym ludziom, którzy zostają okrzyknięci wariatami i oszustami (chodź pewnie tych ostatnich nie brakuje). W końcu nauka nie potrafi wyjaśnić tak fundamentalnych zjawisk jak np. skąd się biorą i jak powstają myśli :)
Z tym pytaniem o chemitrials to wygląda tak, że czytasz moje wpisy, które nie zgadzają się z Twoim światopoglądem czy doświadczeniem, ale równocześnie nie potrafisz obalić tego co piszę, więc szukasz jakiejś abstrakcji, w którą wierzysz, że jest całkowitą bzdurą i jeśli ja napiszę, że ta abstrakcja jest rzeczywista, to dzięki temu będziesz mógł mnie zaszufladkować jako wariata, co zwolnij Cię z tego, aby zbadać temat, który poruszaliśmy. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że nasz umysł nie lubi zmieniać poglądu na pewne sprawy i broni się przed zmianami :) a, że ja nie boję się mówić to napiszę, że sprawa chemtrials jest dla mnie zastanawiająca, bo sama smuga kondensacyjna, którą zostawia samolot powinna znikać po paru minutach z tego co mi wiadomo. W zeszłym roku obserwowałem niebo - bo sporo czasu spędzałem na dworze i latały samoloty, których smuga była cienka i znikała za samolotem po paru minutach. Ale latały też samoloty, które zostawiały smugi, które nie znikały, ale poszerzały się i tak po przelocie killku takich samolotów (szczególnie na krzyż) na niebie tworzyła się swoista mleczna zawiesina, ni to chmura, ni to mgła, nie wiadomo co, ale np po 2h na całym niebie było to mleko, które zasłaniało słońce i miało się wrażenie, że wysoko na niebie jest mgła, mimo, że nie było żadnych chmur. Nie przeczę, że zrzucają coś z samolotów, ale również nie mogę potwierdzić :)