Do 191 częsci tytuł wątku brzmiał: "Serie M&M, Wizardry i inne cRPG-i w trybie FPP"
Został on założony przez Adamusa jeszcze w lutym 2001 roku i jest jednym z dwóch najdłużej ciągniętych wątków w historii Gry-Online. Przewinęło sie w tym czasie przez niego sporo osób i zasób informacji o M&M VI w nim zawarty jest naprawdę imponujący. Okazało się jednak, że nie tylko o tej grze i tej serii uczestniczący w nim ludzie rozmawiają. Wszyscy jednak są miłośnikami cRPGów i to takich jak właśnie seria M&M, Wizardry, The Elder Scrolls, czy Demise. Jak zauważycie, wszystkie te gry zostały zrealizowane w starym dobrym trybie FPP, gdzie akcję śledzimy oczyma naszej drużyny. Niestety w ostanim czasie powstaje coraz mniej gier w trybie FPP :-(. Dlatego postanowiliśmy mocno rozszerzyć temat wątku i zapraszamy do dyskusji o nie tylko grach cRPG w trybie FPP, ale również o innych grach w które gramy.
Arx Fatalis
Patch 1.19:
http://www.filefront.com/14997487/arx1_18_to1_19patch.
spolszczenie :http://www.pobieralnia.pl/plik-3923-arx-fatalis-spolszczenie.html
poradnik: http://uk.faqs.ign.com/articles/491/491140p1.html
M&M 4 i 5
Wszystko o tych dwóch częściach kultowej serii:
http://www.thecomputershow.com/computershow/walkthroughs/mightandmagic4cloudswalk.htm
http://www.thecomputershow.com/computershow/walkthroughs/mightandmagic5darksidewalk.htm
M&M 6
Najlepsze kompendium wiedzy o M&M6 w języku polskim - strona Bodzia:
http://mm6.probit.pl
Dla wolących posługiwać się językiem angielskim:
http://www.the-spoiler.com/RPG/New.World.Computing/might.and.magic6.3/mm6.htm
Super patch do M&M 6 wykonany przez nieocenionego _Mok_'a:
http://www.mediafire.com/download/dxercio2dvj7s12/mm6_eng_patch.7z
Spolszczenie wersja beta:
http://files.acidcave.net/mm6pl.zip
M&M 7
Kompendium wiedzy po polsku:
http://katane.webpark.pl/
Dla wolących posługiwać się językiem angielskim:
http://www.the-spoiler.com/RPG/New.World.Computing/might.and.magic7.2/MM7.HTM
Świetne patche do M&M7 przygotowane przez _Mok_'a:
wersja angielska: http://www.mediafire.com/download/mhtsios8azpirwz/mm7_eng_xp_Mok_.7z
wersja polska (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/37ix261d1dtjgac/mm7_pl_xp_Mok_.7z
wersja polska nowy beta patch (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/pu11a9gobj95u6i/MM7PL_125_beta_Mok_.7z
M&M 8
Kolejne niezbędne patche _Mok_'a do M&M8:
wersja angielska: http://www.mediafire.com/download/lc4qopso4lt934s/mm8_eng_xp_Mok_.7z
wersja polska (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/7900svlys1m72do/mm8_pl_xp_Mok_.7z
wersja polska nowy beta patch (CD Projekt - extra klasyka): http://www.mediafire.com/download/sy48lyb07i48180/mm8pl_testpatch_Mok_.rar
Wizardry 7
Świetna strona z podpowiedziami:
http://www.the-spoiler.com/RPG/Sir-Tech/Wizardry.7.html
Patch do W7 Gold zrobiony przez nieocenionego _Mok_'a:
http://www.mediafire.com/download/sb52g2h8c1ejsa6/wizgold_txtfix.ra
Wizardry 8
Najlepsza bodaj strona w języku angielskim:
http://www.flamestryke.com/wizardry8/flamestrykes_w8.html
Polska strona podana przez Reksia:
http://reddig.republika.pl/
Strona z poradnikami dla wszystkich części Wizardry:
http://www.tk421.net/wizardry/
Demise
Strona polecana przez Wreaker'a:
http://www.decklinsdemise.com/news.php
Wizards & Warriors
Niezbędny beta - patch _Mok_'a:
http://www.mediafire.com/download/a6f21dcl7alep5e/WW11beta.7z
Dragon Quest, Dragon Quest II, Final Fantasy I, Menzoberranzan, Ultima I, II, III IV
http://gryannelotte.blogspot.com/
Poprzedni wątek:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14761982&N=1
Diablo 1 można kupić na GOG-u! W planach dystrybucja WarCraft 1 & 2 na tej platformie. Mega dobry news, bo Diablo 1 można było kupić co najwyżej w formie płytowej na aukcjach.
Tego tom się nie spodziewał :O
Świetne rozpoczęcie wątku, moja płyta z grą dawno nie działa a tak dam im napiwek za to/
Jak wydadzą Diablo II i Warcraft II to normalnie się popłacze ze szczęścia. Ile ja godzin w to przegrałem to nie da się zliczyć :)
Czekam na Hellfire :) Co prawda i Diablo i Hellfire mam na płytach w stanie idealnym, ale...Dobrze będzie mieć, hm, nowoczesną wersję cyfrową bez DRM :)
Blizzard przyznał że nie będzie Hellfire.
Raz że nie kanoniczne, dwa - inna ekipa/wydawca a trzy - był robiony bez ich zgody.
Jak ktoś chce pograć w zawartość Hellfire to niech zainstaluje The Hell moda.
@Battle_Axe
Diablo II raczej nie wydadzą na GOG-u. Zapowiedzieli za to WarCrafta i WarCrafta II na tej platformie.
@SpecShadow
Hellfire z tego co pamiętam był wydany przez Sierrę, a licencje po upadku Sierry przejęło chyba Activision (na pewno prawa do Arcanum mają od Sierry), a Acitvision to w sumie spółka z Blizzardem.
Nie, chyba mają wydać wersję Director Cut za jakiś czas.
Bard's Tale IV jest jak najbardziej grywalne, ale jak nie masz ciśnienia to lepiej poczekać do czerwca na wersję rozszerzoną z nową miejscówką i przeciwnikami.
Dwa tygodnie temu udało mi się zaliczyć Frayed Knights: The Skull of S'makh-Daon. Gra, jak pisze autor, inspirowana była serią Wizardry, zwłaszcza 7. Dla mnie eksploracja to takie M&M 6-9 (płynne, nie po siatce), wnętrza budynków dość ascetyczne, kojarzą mi się z Daggerfallem (aczkolwiek wystrój zdecydowanie bogatszy). Sama walka to system turowy, ale nie fazowy jak w Wizardry, z Wizardry to kojarzy mi się głównie dlatego, że wrogowie pojawiają się zazwyczaj "znikąd", losowo na zasadzie zasadzki czy też po otwarciu drzwi. Jedyni wrogowie którzy są non stop widoczni to patrole chodzące swoimi ścieżkami i nie zbaczającymi z niej, nawet jeśli stoimy na widoku lub wręcz na drodze, odradzający się każdorazowo po odwiedzeniu danej lokacji (czy też sekcji jakiejś większej lokacji). Aby doszło do konfrontacji, musimy na nich "nadepnąć". Rzeczeni wrogowie wyglądają trochę plastusiowato a ich animacja jest bardzo, bardzo uboga. Sama gra wygląda tak, jakby powstała w okolicy 2000 roku, aczkolwiek mnie osobiście to nie przeszkadza. Ma za to koszmarny interfejs: porażająco prymitywny ekwipunek, toporna księga m.in. z zaklęciami czy dziennikiem - to jest największa bolączka tej produkcji. Co tam jeszcze? Na początku niedoceniany przeze mnie system, jednak z czasem coraz bardziej się do niego przekonywałem. Całkiem zmyślny, dość bogaty, zwyczajnie satysfakcjonujący. Gramy czwórką predefiniowanych bohaterów, standardowe archetypy: wojownik, złodziej, druid, czarodzej. Nie mamy wpływu na to, kim są na początku przygody, ale samodzielnie możemy kształtować kim zostaną. Nic nie stoi na przeszkodzie by wojownik nauczył się czarów, chociaż nigdy nie osiągnie biegłości na poziomie rozwijającego się w tym kierunku czarodzieja. Osobiście druida nauczyłem magii czarodzieja, co przyniosło bardzo wymierne korzyści (głównie ofensywne). Opowieść którą snuje gra zaliczam na kolejny plus - niby szablon, ale nie do końca i przyzwoicie podany. Fabuła jest liniowa - jest kilka decyzji do podjęcia (typu zabić/nie zabić), ale nie wpływają one na wątek główny. No i otwarte zakończenie, czekające na kontynuację (jest w drodze). Postacie same powiedziały, żebym save'y zachował :). No i tu jest największy wg mnie plus - dialogi naszych pupili. Każdy z bohaterów nie jest tylko zbitkiem pikseli, portretem z przypisanym manekinem, któremu zakładamy zbroje i tarcze. Mają szczegółowo rozpisane osobowości, które determinują ich stosunek do samych siebie, kompanów, przygód, czy ogólnie życia. Wynikają z tego dialogi niczym w sitcomach (ale tych lepszych), przedstawionych w formie dymków niczym w komiksach, przy zmieniających się portretach w zależności od emocji, jakie w danej chwili odczuwa dana postać. I właśnie za humor mogę polecić tę grę, pomimo biedoty strony technicznej.
Jestem na finiszu Pools of Darkness. No i jest przegięty. Raz się już cofnąłem do wcześniejszego save'a, poszukując czegoś co mi pomoże. Udało się, mam wrażenie że mam o około 4 przeciwników mniej w pierwszych dwóch walkach mniej (i dzięki temu np. w pierwszej walce muszę wyciąć w pień tylko ~30 naprawdę wrednych typów, a nie ~34 - postęp). Tak czy owak udało mi się wczoraj doprowadzić do sytuacji, gdzie pierwszej rundy nie przeżył tylko jeden z pupili (spisany od razu na straty, wiem że dam radę go wskrzesić, chociaż i tak będzie po wszystkim skoro to ostatnia walka). Po kolejnym etapie zostałem już tylko z jednym bohaterem, liczyłem że to już koniec i wskrzeszę sobie dwójkę bohaterów i pójdziemy upić się do nieprzytomności aby uczcić pamięć po pozostałej trójce, ale była jeszcze trzecia walka i wspaniały plan trafił szlag zanim zdążyłem się ruszyć. Przy drugim podejściu zmietli mnie już w pierwszej walce.
Finał jest nieporównywalnie trudniejszy od czegokolwiek, czego można było doświadczyć przez wszystkie części, co tam, przez wszystkie GoldBoxy w które grałem. I problemem nie jest to, że postawili tych konkretnych przeciwników w takiej ilości. Problem jest w koncepcji, że do innych wymiarów nie mogę zabrać magicznych przedmiotów, bo niszczą się przy przejściu. Tym samym najtrudniejsze fragmenty w poszczególnych etapach gry chodziłem bez sprzętu, który właśnie tam przydałby się bardziej niż w normalnych Krainach. A więc musiałem liczyć na umiejętności moich ludzi. Tylko że z wyjątkiem jednego człowieka, z którego jestem bardziej niż zadowolony (na początku gry 17-poziomowego kapłana zdualklassowałem na maga, aktualnie dobiłem do 31 poziomu maga), reszta to: półelf wojownik/mag/kapłan (maksymalny poziom kapłana dla półelfa zdobył już w PoR, pozostałe dwa osiągnął w pierwszej połowie CotAB), trzech elfów wojownik/mag (wojownicy wymaksowani prawie od początku CotAB, mag gdzieś bliżej końca tej części) i jeden elf wojownik/mag/złodziej (pierwsze dwie klasy jak poprzednicy, jedynie złodziej rozwija się do tej pory, aktualnie 25). Pomijam fakt, że elfów, czyli 4 z moich postaci, nie można wskrzesić gdyby im się zeszło. Więc z 6 postaci 4 nie awansują od dwóch części w ogóle, co nadrabiałem dotychczas ekwipunkiem i deszczem fireballi, którymi pokrywałem zawsze pole walki. W tej części deszcze przestały być tak przydatne, bo dość dużo wrednych przeciwników było niewrażliwych na ogień lub posiadało odporność na magię - o was mówię paskudne drowy. Sytuację ratował tylko mój ludzki mag, który był w stanie przełamywać tę odporność. Teraz, na końcu gry, tym jednym magiem wycinam 80-90% tych przeciwników w pierwszej walce, jestem w stanie się samodzielnie wyleczyć, reszta drużyny jest tylko dodatkiem. Niezbędnym w następnej walce, gdzie liczy się tylko walka wręcz, a nie mogę przeciwnikom dać zbyt wiele czasu, bo po kilkudziesięciu testach w końcu obleję i zostanę zdezintegrowany lub zamieniony w kamień. A w trzeciej walce widziałem już, że potrzebuję tych pozostałych aby zrobić zaporę z fireballi, i dać więcej celów. Więc koncept ograniczeń klasowych + brak mojego sprzętu z Pierwszego Planu Materialnego sprawia, że mam teraz ciężki orzech do zgryzienia. Gdybym o tym od początku wiedział, każdego wieloklasowca bym robił w trzech klasach ze złodziejem (jedyna klasa która nie ma limitów rasowych), a może bym się pokusił o samych ludzi w różnych klasach, których z czasem zamieniłbym na magów. Pewnie byłoby trudniej we wcześniejszych częściach, ale finał byłby zdecydowanie prostszy.
A Elminster nie pomagal w jakis sposob z ostatnia walka? Cos mi sie kojarzy, ze byl jakis sposob na przemycenie kilku magicznych przedmiotow. Gralem w to cale wieki temu, wiec moge sie mylic.
Co do druzyny, to faktycznie, jak na POD moze byc ciezko. Ja wymienilem wiekszosc skladu juz przy SSB na ludzi i pozniej dual class.W POD limit poziomow jest ustawiony chyba na 40, wiec mozna miec w ekipie naprawde poteznych wojow.
Niby najpotężniejsze przedmioty się nie rozsypywały przy przejściu przez Limbo. W praktyce wszystko co miało do +5 włącznie znikało. Mam jeden miecz Vorpal, ten przechodzi, także pierścienie Ochrony przed złem, pierścień niepodatności na elektryczność (nie działa swoją drogą), pierścienie of Wizardry, pierścień of Blinking i dwa niemagiczne łuki Fine Long Bow (mają bonus z siły do obrażeń). Wszystkie buty szybkości, rękawice siły itp. kwitną w przechowalni. Wszystko pozostałe co mam to to, co zdobyłem w tym konkretnym wymiarze. Elminster zmagał się z balorem, po mojej wygranej drugiej rundzie on był wchłonięty przez sadzawkę, a balor wzywa resztki sił i jest trzecia walka. Dalszy ciąg zdarzeń na razie dla mnie niekorzystny :).
Kurczę, od lat szukałem tego tytułu. Dzięki :D
Blackthorn -> Frayed Knights czy Pools of Darkness? Zakładam że to pierwsze, bo stałym bywalcom tego wątku raczej trudno chociażby nie słyszeć o PoD :). I nie ma za co, polecam się na przyszłość.
Co do mojej mordęgi w PoD, jestem kilkadziesiąt prób dalej, przypadkiem, gdy oberwałem w drugiej walce kulą ognia, przypomniało mi się, że jeszcze od wymiaru Thorne'a przeniosłem zwój Ochrony przed smoczym oddechem - to jedyny zwój który się nie rozsypuje. Licząc że mnie obroni przed atakami ogniowymi użyłem go - i o ile fireball dalej mnie normalnie krzywdził, o tyle stałem się niewrażliwy na wszystkie błyskawice minionków Bane'a i drakoliczy, które w istocie były zionięciami, a właśnie to dziesiątkowało moją drużynę. Co lepsze, użyłem go na każdego członka drużyny i jeszcze nie zniknął. Pierwszy etap stał się tym samym dużo prostszy. Dalej ciężki, ale do przejścia. Chociaż jakiś pech się mnie uczepił i za każdym razem traciłem co najmniej dwóch ludzi (nie zdawali testów przeciw dezintegracjom czy zamianie w kamień, rzadko od obrażeń fizycznych). Rekord to czterema bohaterami do drugiej walki doszedłem. Tam niestety znów zredukowali mnie do dwóch ludzi. No i w trzeciej walce kolejna niespodzianka - nie można w ogóle rzucać zaklęć. A bez tego ostatnia fala rozniosła mnie. Postanowiłem zmienić podejście, wymieniłem wiele zaklęć u całej szóstki, abym na koniec każdej walki mógł odświeżyć zaklęcia ochronne na kolejną walkę. Niestety, tego zwoju będę mógł tylko na jednej osobie użyć, gdy już zacznie się bitka. Zobaczymy, może te moje cieniasy jednak dadzą radę.
Oczywiście, że Frayed Knights. O Pools of Darkness to chyba każdy słyszał. Przynajmniej każdy, kto interesuje się grami cRPG. Frayed Knights miałem kiedyś zamiar kupić na Desurze jak jeszcze to działało i szkoda, że ta platforma upadła, bo miałem oko na wiele ciekawych gier o których później słuch zaginął.
Szykuje się wyborna końcówka marca. 26 ma wyjść Outward. A dzisiaj pojawiła się wiadomość że 3 dni później pojawi się Operancja: The Stolen Sun:
https://www.youtube.com/watch?time_continue=57&v=rei1If__pSQ
26 marca to premiera też turowego Grimshade: https://www.youtube.com/watch?v=s1maksmH50w
https://store.steampowered.com/app/858100/Grimshade/ tak więc, jak jest ktoś, kto łyka takie gry bez popity to będzie miał w co grać. W sumie niby 3 tytuły, 3 erpegi, ale każdy inny :)
Ogólnie najbardziej byłem skory do zakupu Operencii, ale skoro jest tylko na Epicu tak sobie poczekam rok, nie mam ciśnienia - akurat grę dopracują w razie czego. Zresztą w najbliższych tygodniach może mieć premierę pełna wersja Dungeon Kingdom. Niby mam early acces, ale czekam na ostatnie 3 rozdziały i ewentualne zmiany w całej grze. Bardzo mnie też ciekawi ten Outward - nie ukrywam, że widząc materiały mam mocne skojarzenia z Gothic 3 i czekam na opinie o tej grze. Liczę przede wszystkim, że gra będzie w miarę różnorodna, zadania nie będą na jedno kopyto, ale może jakieś bardziej zróżnicowane, bo cała reszta chyba w tej grze jest. No i split-screen :)
W sumie pod koniec marca powinien wyjść jeszcze drugi dodatek do Grim Dawna, więc trochę tłoczno się zrobi. Również czekam najbardziej na Operancje i jestem ciekaw Ouwarda z powodu skojarzeń z Gothicem., ale boje się że obydwa tytuły na premierę mogą być mocno zabugowane. Zobaczymy za parę tygodnia jak tam recenzje.
Dzisiaj pojawiła się natomiast zapowiedz Fallen_Dungeons, kolejnego CRPGa w stylu Dungeon Master:
https://store.steampowered.com/app/823820/Fallen_Dungeons/
O dzięki, dodałem sobie to listy życzeń. To strasznie tłoczno się robi jeśli chodzi o dungeon cralwery... Jest jeszcze w końcu Dungeon of Dragon Knight w early acces i planują ją zakończyć na jesień tego roku. Ciekawie by się zrobiło gdyby ukończyli w tym roku Arakion... Jeśli chodzi o cRPG FPP to chyba tak bogato jeszcze nie było, jeszcze masa turówek... I jak tu panie znaleźć na to wszystko czas? :D
Nadejdą lata posuchy to czas się znajdzie ;) Z jednej strony fajnie że tyle cRPGów wychodzi albo jest zapowiadanych, z drugiej większość z nich się słabo sprzedaje/sprzeda z powodu dużej konkurencji.
W Sierpniu ma wyjść np. Heroes of the Broken land 2 https://store.steampowered.com/app/1006140/Heroes_of_a_Broken_Land_2/ więc kolejny Dungeon Crawler w FPP który ma wyjść w podobnym czasie jak reszta.
BTW. jak tam postępy prac nad Skullstone?
Pierwsza część Heroes of the Broken Land mi totalnie nie podeszła, bo choć grafika ma dla mnie znaczenie drugorzędne tak ta gra była po prostu paskudna - miała chyba najbrzydsze portrety jakie kiedykolwiek widziałem i w ogóle gameplay był dla mnie też nudny i nie oferujący czegoś extra. Dlatego dwójką nie jestem zainteresowany nawet w minimalnym stopniu :)
Niestety to też prawda, że się wtedy kiepsko sprzedają. Pamiętam, że Ruzar - The Life Stone sprzedał się fatalnie, choć dla mnie była to bardzo sympatyczna gra.
Co do Skullstone pracę idą do przodu, ale w tym roku dość powoli. Sam ostatnio nie mam zbytnio czasu połączonym z twórczością, ale powoli coś tam piszę i dłubię. Z drugiej strony wiele moich pomysłów nie jest branych do gry, ewentualnie są modyfikowane jak i pewne rzeczy widziałbym całkiem inaczej a niektórych z gry się pozbył, ale w sumie to nie ja stanowię trzon grupy. W tej chwili zrobiono model larwy, która będzie wybuchać -> jak się ona prezentuje można zobaczyć tutaj: https://giphy.com/channel/FrozenShade (jest też tam kilka innych gifów prezentujące rzeczy w grze jak rezurektory, ołtarze, ataki obszarowe i inne) . Do zrobienia został model bossa, ostatni rodzaj podziemi oraz rysunki w intro i outro a do tego kilka tekstów, dźwięków. Potem testy i zobaczymy, czy na jesień się ukaże pełna wersja.
Hej. Ostatnio na GOGu ku ogólnej radości pojawiło się Diablo. Sam zastanawiałem się nad zakupem, sądząc że w pudełkowe grać się nie da. Bo i w pierwszego Diabła grałem ostatnio lata temu na XP....Przed chwilą odpaliłem (na win 10 64 bit), tak Diablo jak i Hellfire i...No wszystko działa. Fakt, pograłem kilka minut, może później coś się psoci? Jest sens kupować Diablo na GOGu gdy ma się wersję pudełkową czy jednak są gdzieś jakieś problemy? A może wystarczy jakieś mody ściągnąć żeby wszystko było cacy?
Jak nie masz problemów graficznych (wystarczy wtedy dociągnąć plik chyba ddraw.dll) to nie, co najwyżej mieć jako kopię zapasową.
Sam kupiłem bo nadal co jakiś czas wracam a płyty są w opłakanym stanie u mnie. Tyle za grę to jak napiwek, bo gra rewelacyjna.
Divinity: Original Sin II
Jestem w drugim rozdziale i rzucam w cholerę. O ile pierwszy rozdział był nawet spoko, o tyle tu już się naprawdę nudzę. Już kij że klimatu gry nie czuję. Nie lubię gier z walką na zasadzie: jakiej kombinacji specjalnych zdolności (tutaj do kupienia w postaci książek u unikatowych nauczycieli) i zaklęć użyć by zabrać 5 pkt życia byle łotrowi czy ogarowi? W dodatku wszyscy wrogowie są wypasionymi kombinacjami magów-wojowników (żeby twoje postacie coś im zrobiły też muszą takowi być), rzucają zaklęcia ochronne i wspomagające, atakują jakimiś przyśpieszaczami i korzystają z teleportów i zanim tura się na dobre zacznie cała ekipa ma pół życia. Do tego są przemyślnie tak poustawiani by wesoło atakować z dystansu (zabawne że czasem wróg ma tą przewagę że on do mnie strzeli a mój bohater jest za daleko i musi podbiec - używając tej samej broni!) zaś ja mam problem z dojściem bo co chwila - jak nie płomienie to jakieś spowolnienia (bagna, smoły, dzikie węże). Same walki trwają w dodatku długo i są nużące; żaden turowy erpeg tak mnie nie zmęczył. Żeby jeszcze fabularnie to było dobre, ale towarzysze są milczący i gadki z nimi wiele nie ma (że niby ci z Pillarsów gorsi? Dobre żarty), średnio też rozumiem całą sytuację z porwaniem, Źródłem, kto jest kim, dlaczego tak działa...Cóż, nie wciągnął mnie pierwszy DOS, odrzucił mnie drugi DOS i koło drugich Pillarsów (pierwszych w sumie też) to one nie stały nawet. Cholernie się zawiodłem.
Instaluję Tyranny, może to nie będzie zawodem.
kombinacjami magów-wojowników (żeby twoje postacie coś im zrobiły też muszą takowi być)
łotrzyk z łukiem ma inne zdanie
wróg ma tą przewagę że on do mnie strzeli a mój bohater jest za daleko i musi podbiec
różnica wysokości?
Instaluję Tyranny, może to nie będzie zawodem.
no jak ustawisz swoje oczekiwania w miarę nisko... i to mówię ja, który grywa w sporo gier ze średnimi ocenami
Same walki trwają w dodatku długo i są nużące; żaden turowy erpeg tak mnie nie zmęczył.
tu racja, winę jak dla mnie ponosi system pancerzy, który na papierze brzmi nieźle ale w praniu baaardzo testuje ludzką cierpliwość
to już walki w mieście w starych Falloutach trwały krócej
Tyranny wg mnie to bardzo dobry erpeg. Dla mnie nawet lepszy od podstawki pierwszych Pillarsów. Ma wszystko to, co cRPG powinno mieć. Mamy skondensowaną, ciekawą fabułę (choć w drugim akcie się trochę rozmywa, ale nie schodzi poniżej pewnego poziomu), charakternych towarzyszy, satysfakcjonujący rozwój postaci, dużą ilość wyborów (gra jest na co najmniej dwa razy), fajna muzyka i wiele innych rzeczy. Do minusów zaliczyłbym przede wszystkim nudną eksplorację, małą różnorodność lokacji i przeciwników oraz dużą ilość śmieci w ekwipunku (czyli przedmiotów, których się nie użyje). Ogólnie zagrać warto.
Ja z Divinity: Original Sin II poczekam może do końca roku, chętniej obczaiłbym komputerową adaptację Pathfindera.
Co do Tyranny, przeszedłem w sumie 6x, podobnie jak dodatek. Jest naprawdę spora liczba zmiennych, bo nawet wybierając jedną z kilku stron konfliktu poszczególne questy mają rozgałęzione rozwiązania, a samych frakcji jest bodajże 2x więcej niż stron konfliktu i nawet grając dwukrotnie np. z rebeliantami można wejść w inne sojusze. No i jest ścieżka solo, czyli opcja Yes Man-a z New Vegas lub bezfrakcyjnego podejścia w Deadfire.
Jedna rada - wyłącz wyświetlanie zmian reputacji przy dostępnych opcjach dialogowych. Lepiej grać z głową i faktycznie bawić się w role play niż wybierać kwestie dyktowane przez interface.
Druga rada - graj od razu na ścieżce potępionych, ta gra jest zbyt łatwa i późniejsze potyczki mogą być zwyczajnie nudne.
Trzecia rada - w sumie polecam olać ciężkie pancerze (poza Barikiem oczywiście).
O Tyranny już kiedyś sporo się rozpisałem:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2016/12/subiektywnie-18-tyranny.html
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2017/10/subiektywnie-21-tyranny-bastards-wound.html
Ja obecnie zaliczam "Quest for Glory 1: So you want to be a hero" w wersji VGA. To takie RPG na lekko, z mocną nutą przygodówek. Podoba mi się, że gra potrafi kpić sobie wprost z niepowodzeń bohatera, dodatkowo granie każdą profesją wymaga nieco innych działań. Rzecz lekka i łatwa tak na 2-3 wieczory, ale pozwalająca odpocząć od wielkich produkcji lub też tych bardziej przepalających umysł. A po Legend of Grimrock, które niedawno skończyłam, potrzebowałam czegoś takiego, bo tamta gra wycisnęła mnie jak cytrynę - choć z drugiej strony, dała sporo satysfakcji po ukończeniu. Nie był to może ten poziom nirwany i zachwytu, który mi towarzyszył po skończeniu "Strange Journey", ale i tak...
Przy okazji, mogłabym poprosić o aktualizację opisu mojej strony powyżej?
Rzadko wracam do gier które już przeszedłem, a już RPGi to prawdziwy ewenement w tym względzie (może za wyjątkiem Deus Ex) ale kupno Icewind Dale w wersji Enhanced Edition było dobrą motywacją.
Chyba najlepsza wersja Enhanced Edition od BeamDoga, bo i za wiele do psucia nie było :] Modów do gry też tyle co kot napłakał. Ale i tak czekałem z graniem do pojawienia się megaaktualizacji v2.5 wydanej dopiero pól roku temu.
Usprawnienia graficzne? Zoom - ok, niezłe, kolorowanie dostępnych ścieżek na mapie też ale brakuje najważniejszego a mianowicie opcji przyśpieszenia. I chyba nawet coś zablokowali w łatce v2.5 bo teraz przyśpieszanie speedhackami w Cheat Engine niewiele daje w porównaniu do tego co było, gdy kupiłem grę.
Ostatni raz grałem w IWD więcej niż dekadę temu po zakupieniu w promocji Sagi BG i Sagi IWD za chyba 20zł za oba pudła, jak dotąd najlepszy zakup growy w moim życiu, które potem ogrywałem przez rok albo więcej. Pamiętam że IWD podobał mi się najbardziej z nich wszystkich (jestem fanem action RPGów i h'n'sów) ale po latach stwierdzam że jednak nie jest taki dobry.
Liniowy jak diabli, dopiero ostatni rozdział daje więcej opcji, kilka ścieżek... a potem powrót na stare śmiecie i koniec gry.
Myślę że poza klimatem IWD nie ma wiele dobrych elementów.Tak po prawdzie to IWD2 jest lepszy ale nie mam powodów (jak pojawienie się wersji EE czy mody) by odpalać go ponownie.
Co zabawne przedostatni rozdział udało mi się pominąć przeczesując pobliskie jaskinie. Nieźle się zdziwiłem.
Polska wersja... no niby jest, postacie i NPCe mówią moim językiem ale już na początku, wędrując do Kuldahar, był zgrzyt - olbrzym w starej wieży z nap...adowym bólem głowy gadał po angielsku. Zamiast znajomego „Ja zmiażdżyć...twoja pysk!" było "Me smash ur face!" czy coś takiego.
Innym bublem były kompletnie zdesynchronizowane filmiki z Serca Zimy - tekst+video swoje a lektorka swoje.
Wkurzało mnie niezmiernie to, że tak od połowy gry mój łucznik nie zmieniał amunicji mimo że miał jeszcze jeden czy dwa sloty pełne strzał, które zużywał błyskawicznie bo sporo dobrych łuków ma dodatkowe 2-4 ataki na rundę.
A i w opcjach zauważyłem coś nowego - „Nie przełączaj się na walkę wręcz po zużyciu całej amunicji". No dzięki, tego mi było trzeba pod koniec gry...
Nowe kity, te klasy z Baldurs Gate 2 w ogóle niezbalansowane do tej gry. Łowca Nieumarłych czy Kawaler po prostu czyszczą w tej grze gdzie większość przeciwników to umarlaki.
Dla odmiany zamiast Maga miałem w ekipie Czarownika, który nie zapamiętuje czarów ze zwojów i nie musi odpoczywać by rzucać czar. Miało to swoje dobre i złe strony. Mniej rozbijania obozów dla odmiany na przykład?
Najgorzej jest z AI drużyny, niby jest przełącznik ale nie zawsze (w 90% przypadków) odpowiada na ataki wroga.
W grze jest tryb Story Mode (w hack'n'slashu??) i jest tak dobry że robiąc solo speedruna uwinąłem się w jakieś 3h z grą D: (bez Serca Zimy i ToLM).
Dołączyłem zabawny obrazek z gry, chyba nie tylko Siege of Dragonspear dorzucił problemy płciowe :P
Pamiętam czasy jak na zmianę ogrywałem Baldura 2 i Icewinda właśnie, często nawet równolegle. Enhanced Edition przywróciło jeden quest w Niższej Głębi Dorna, który teraz trzeba wykonać, żeby znaleźć Bladą Sprawiedliwość.
Ta gra w przeciwieństwie do Baldurów modyfikowała dialogi i dodawała opcje rozwiązania questów w zależności od klasy, rasy i statystyk lidera prowadzącego rozmowę z NPC. Gdyby nie achievementy w Enhanced Edition nawet nie wiedziałbym, że można przejąć kontrolę nad golemami Malavona. Racja jednak, że EE jest kompletnie pozbawione balansu - nie tylko przez kitsy z Cieni Amn, ale też przez style szermiercze (jak chociażby walka dwiema broniami).
Story mode jest paradoksalnie w każdym odświeżonym erpegu Infinity Engine poza Planescape Torment, gdzie przydałby się najbardziej xD M.in. podbija siłę do 25 i czyni postać nieśmiertelną, czyli to taki cheat, jednak nie wyłącza achievementów co też jest dziwne.
ID: EE chyba najlepiej przechodzić na maksymalnym poziomie trudności i wyłączyć premię do doświadczenia za grę na takim ustawieniu.
Trials of Luremaster też zaliczyłeś? Heart of Winter zostało skrytykowane przez fanów za to, że było krótkim dodatkiem, więc Black Isle wypuściło darmowe Trials of Luremaster, przenoszące akcję na pustynię Anauroch, aby się zrekompensować. To przez tę krytykę dodatku do jedynki Icewind Dale II stworzono jako grę naprawdę długą, chociaż pierwotny deadline na produkcję sequela dawał Sawyerowi zaledwie 4 miesiące xD
Dla mnie Icewind zawsze będzie kultowy. Menu theme i reszta soundtrakcu Jeremy'ego Soule'a słucham w myślach nawet bez odpalania muzyki w realu xD Sugestywne krajobrazy (Black Isle w przeciwieństwie do BioWare mocno poprawiało ręcznym malowaniem wszystkie prerenderowane tła) i układ map znam na pamięć. Podobnie jak głosy wszystkich NPC-ów. Planuję odświeżyć w tym roku, ale w wersji oryginalnej, tzn. najpierw vanilla bez dodatku (na starym silniku), a dopiero później zainstalować HoW, po to tylko, żeby przypomnieć sobie to pierwotne doświadczenie z grą.
Jedyną grą RPG, którą przechodziłem dwa razy, a wrócę zapewne jeszcze kilka jest Age of Decadence.
W tej grze gra każdą postacią jest całkowicie nowym doświadczeniem, a spora część rozgrywki wygląda inaczej również w zakresie eksploracji. Do tego grając różnymi postaciami widzimy ten sam wątek fabularny z całkowicie innej strony.
Ta gra w przeciwieństwie do Baldurów modyfikowała dialogi i dodawała opcje rozwiązania questów w zależności od klasy, rasy i statystyk lidera prowadzącego rozmowę z NPC.
To prawda i to jest bardzo fajne, a w drugiej części jeszcze znacznie rozwinęli ten aspekt.
Jak dla mnie Icewindy względem Baldurów (poza takimi sprawami jak klimat czy lokacje, bo to mocno subiektywne) górują przede wszystkim immersją. I to właśnie dzięki tej liniowości, którą tak wiele osób im zarzuca jako wadę. Tu się faktycznie ma poczucie uczestniczenia w wyprawie, której przyświeca konkretny cel. A w Baldurach? Niby mam coś tam zrobić pilnego, ale najpierw spędzę parę tygodni ganiając po lasach i szukając wiatru w polu - gdzie tu sens? Albo w drugiej części - mam się teoretycznie spieszyć ratować Imoen, ale najpierw spędzam miesiące robiąc jakieś zadania poboczne. To niby można argumentować tym, że najpierw trzeba zebrać hajs, tyle że tę kwotę można zebrać bardzo szybko wykonując ledwie niewielki procent zadań. Można też poczekać z aktywnościami pobocznymi aż się odbije Imoen, ale wtedy znowu wypadałoby ratować świat przed Irenicusem, a nie zawracać sobie głowę pierdołami. Przez takie rozwodnienie wątki główne w Baldurach nie są dla mnie szczególnie angażujące.
A Trials of Luremaster to bez wątpienia najsłabszy segment wszystkich gier na IE. To miał być chyba taki odpowiednik Wieży Durlaga/Twierdzy Strażnika, czyli długi i trudny dungeon, tyle że poza mało ciekawymi zagadkami i sporą ilością wkurzających walk (te cholerne duchy i harpie) nie oferuje nic ciekawego w zamian. Szczytem jest brak jakiejkolwiek nagrody (nawet doświadczenia) za finałowgo bossa.
Co do problemów związanych z EE i balansem to dochodzi jeszcze kwestia biegłości w typach broni. Oryginalne IWD miało ten bardziej ogólnikowy system biegłości z pierwszego Baldura, czyli np. bronie obuchowe, duże miecze itd., a w EE porozbijali to tak jak w BG2 na długie miecze, miecze dwuręczne, katany, cepy itd. wszystko z osobna. Tylko problem w tym, że wiele z tych rodzajów broni w ogóle nie ma żadnych sensownych przedstawicieli w grze albo są bardzo rzadkie.
Serio PST EE nie ma trybu Story Mode?? To kpina, chciałem go kupić w promocji by ograć ponownie jako gadatliwy mag z większym komfortem a tu takie coś... ja wiem że nie da się permamentnie zginąć ale pozostała ekipa może mieć lepiej.
I tak, przechodziłem Serce Zimy jak i Trails of Luremaster (Próby Mistrza Zwodzeń), i nawet kryptę pod świątynią przeszedłem bez większych kłopotów mimo losowych teleportów bo nie trafiło na mojego maga :]
A w Baldurach? Niby mam coś tam zrobić pilnego, ale najpierw spędzę parę tygodni ganiając po lasach i szukając wiatru w polu - gdzie tu sens? Albo w drugiej części - mam się teoretycznie spieszyć ratować Imoen, ale najpierw spędzam miesiące robiąc jakieś zadania poboczne. To niby można argumentować tym, że najpierw trzeba zebrać hajs, tyle że tę kwotę można zebrać bardzo szybko wykonując ledwie niewielki procent zadań. Można też poczekać z aktywnościami pobocznymi aż się odbije Imoen, ale wtedy znowu wypadałoby ratować świat przed Irenicusem, a nie zawracać sobie głowę pierdołami.
o to to
też nie znoszę tego bycia wybawcą świata na którym skupia się gra, niestety mało która gra prowadzi gracza jako kolejnego trybika w maszynie, jak choćby Age of Decadence czy Underrail.
To jeden z kilku powodów dla którego nowszy Wiedźmin mi się mniej podobał - przekombinowali końcówkę.
Tylko problem w tym, że wiele z tych rodzajów broni w ogóle nie ma żadnych sensownych przedstawicieli w grze albo są bardzo rzadkie.
to akurat problem większości RPGów - miecze są faworyzowane.
@SpecShadow
Odpaliłem P:T EE aby sprawdzić, czy zmieniło się coś odnośnie poziomów trudności od maja 2017, kiedy w Tormenta ostatni raz grałem. Jest suwak, który ma 5 stopni trudności, ale informacja na ten temat głosi jedynie, że przesunięcie suwaka w lewo zmniejszy obrażenia zadawane przez wrogów, a w prawo zwiększy xD
Skończyłem Mutant Year Zero: Road to Eden i gram właśnie drugi raz na najwyższym poziomie trudności z opcją Iron Mutant (permadeath, brak zapisów poza autosavem).
Gra oparta na licencji szwedzkiego erpega o nazwie Mutant Year Zero, jednak bardziej wzoruje się na settingu i jego założeniach niż adaptacji mechaniki.
Road to Eden może się kojarzyć z XCOM-em, ale to tylko egzekucja walki tak wygląda. W grze prowadzi się drużynę stalkerów, a więc brak wyboru klasy postaci z papierowego RPG, bo są sami stalkerzy, ale można wybierać im różnorodne mutacje. O ile na normalnym poziomie trudności można w to grać jak w XCOM-a, to na wyższych MYR jest bardziej grą logiczną, gdzie każda walka to łamigłówka do rozwiązania i bez cichej eliminacji patroli i odpowiedniego przygotowania jest się z góry skazanym na porażkę.
Świat składa się z szeregu lokacji, które eksploruje się w poszukiwaniu złomu (waluta w sklepie), części broni (służą do upgrade'u uzbrojenia) i artefaktów (odblokowują specjalne perki dla całej drużyny). Szkoda, że nie rozwija się samej Arki (miasto-hub) jak w pierwowzorze. Wszystkie mapy są ręcznie wykonane. Cała sztuka polega na tym, by podczas swobodnej eksploracji pozbywać się odosobnionych przeciwników po cichu, wykorzystując do tego bronie z tłumikiem i kuszę, do momentu, aż na mapce zostanie minibos. Jak nabierzemy wprawy i rozkminimy sposoby cichej eliminacji, to praktycznie nie zdarza się, by w walce brało udział więcej niż trzech wrogów na raz.
Przewagą MYZ nad XCOM-em jest tu możliwość negowania wpływu losowości na przebieg walk. Broń zawsze zadaje konkretną liczbę obrażeń a szansę na trafienie można uzyskać w 100% (podobnie jak szansę na trafienie krytyczne). Skille członków drużyny nie odnawiają się z upływem tur, lecz po dokonaniu 2-3 zabójstw. Chodzi o to, by dobrze rozplanować wszystkie działania, mając do dyspozycji ukształtowanie terenu, alternatywne skille (które można przełączać na czas cooldownów), alternatywnych członków drużyny (których można wymienić w dowolnym momencie poza walką - również ze względu na aktywne cooldowny lub określone premie, najbardziej pasujące do sytuacji) i ekwipunek (modyfikacje broni, kilka rodzajów granatów, pancerzy i hełmów, które zapewniają różnorodne premie).
Powyżej normalnego poziomu trudności to serio jest bardziej gra logiczna niż taktyczna.
Całość okraszono świetnym klimatem i oprawą audiowideo. Fabuła jest niezła, ale to bohaterowie grają pierwsze skrzypce, każdy z nich ma unikalny charakter.
Polecam, bo aktualnie jest w Humble Monthly za 12$ z kilkoma innymi grami.
Pudełkowe Bard's Tale IV day one edition w muve.pl za 4 dyszki. Skusiłem się.
Słuchajcie, podobno gry oparte na Infinity Engine (stare, płytowe wydania, nie żadne enchaned edition) sprawiają problemy nowym komputerom, tj. potrafią przegrzać np. kartę graficzną (znajomy mówi że jego znajomemu rozwaliło przez to kartę właśnie) - prawda to? Są na to jakieś...sposoby czy tylko wersje GOGowe zostają, zwłaszcza że akurat nie wszystkie gry na IE doczekały się wersji EE.
Znajomy znajomego? Hmm... Jedyne co mi przychodzi do glowy, jesli to prawda, to praca gry bez limitu klatek, czyli brak wlaczonej synchronizacji pionowej (v-sync)
Tylko, że gra bez limitu klatek nie ma sensu, bo chodzi zbyt szybko - chyba, że komuś to odpowiada.
Dziwne to, starym kartom silnik nie przeszkadzał, a nowym, bardziej wydajnym potworom sprawia problemy? Jakby to była prawda to byłoby o tym głośno w necie, a nie tylko w postaci takiej ploteczki.
Potwierdzam. Kuzyn stryjecznego brata sasiada mojego znajomego mial taki sam problem. Ale wystepowal on tylki i wylacznie wtedy, gdy druzyna skladala sie z 6 niziolkow. Niziolki sa niskie, maja krotkie nozki, musza nimi szybko przebierac i dlatego podczas wyswietlania takiej ich ilosci na ekranie monitora karta graficzna dostaje pierdolca.
A tak poza tym, to troche logiki... Nowe karty graficzne maja zabezpieczenia przed przegrzaniem i predzej sie wylacza niz uszkodza.
Zainstaluj nvidia insepctor i ogranicz fps do 60-200. Stare gry często tak mają, że potrafią ni z gruchy wyskoczyć z jakąś "wystrzałową" ilością klatek i system ze sprzętem potrafią dostać po pupie. Przy wiedźminie 1 miałem tak, że przy wejściu do gry w kości, gra dostawała takiego kopa, że po paru sekundach komputer mi się restartował. Za każdym razem.
Fake. Wszystkie gry Infinity Engine mają domyślny lock na 30 klatkach. Można zwiększyć liczbę klatek w aplikacji konfiguracyjnej (ale chyba nie we wszystkich grach) do 60 klatek, co skutkuje po prostu dwukrotnym przyspieszeniem gry. Wówczas pojedyncza tura nie trwa 6 sekund, a 3 sekundy i jak np. Zaklęcie typu Kula Ognia ma czas rzucania 3 sekundy, to po zwiększeniu klatkarzu do 60 jej czas rzucania skraca się do 1,5 sekundy. Postacie poruszają się dwa razy szybciej i dwa razy szybciej są animowane ataki, które np. wyświetlane domyślnie 3 ataki na 6 sekund stają się 3 atakami na 3 sekundy.
Manipulacja liczbą klatek w grach Infinity Engine imho psuje doświadczenie, bo zniekształca zasady mechaniki systemu. Ograniczenie liczby klatek samo z siebie nakłada limit, podobnie jak VSYNC, więc nie ma opcji, by Ci się karta spaliła, bo GPU nie będzie generować więcej niż 30 klatek na sekundę. Poza tym bez limitu i tak dużo zależy od samej karty i gry. Najlepiej po prostu sprawdzić temperaturę GPU w programie typu HWMonitor albo % obciążenia GPU. Jeśli stara gra żyłuje kartę do 100% wydajności, to wówczas coś jest nie tak i VSYNC powinno się włączyć. Jednak jak wspomniałem, w Infinity Engine games jest domyślnie zablokowana liczba klatek, więc wszystko powinno być w porządku.
Pools of Darkness zaliczone. Udało mi się w końcu finałową walkę przetrwać. Pierwszą z serii walk pomagało mi przejść użycie Zwoju ochrony przed smoczym zionięciem o którym ostatnio pisałem, ale w drugiej walce większość zespołu roznoszona była w pył (lub w kamień), trzecia to zwykłe dobicie mnie przez przeciwników. Już rozważałem zrobienie klonów tego mojego jednego człowieka, mało honorowe rozwiązanie - nie wiem czy się da, ale podejrzewam że tak, w końcu na tym opiera się pewnie ten sposób z przemyceniem przedmiotów o którym pisałeś verify. Tak czy owak szukając czy da się zmienić imię postaci (pamiętałem że wygląd można było) znalazłem opcję "Level". Tam był zaszyty pięciostopniowy poziom trudności. Domyślnie jest na weteranie (3), zmniejszyłem na nowincjusza (1) i rozegrałem ponownie. Różnica polega w ilości HP-ków, przeciwnicy mieli ich dokładnie połowę mniej niż na weteranie. Pierwsze podejście zakończyłem znów na drugiej walce, doszczętnie mnie zmiotły (może poszłoby lepiej gdybym nie zapomniał odświeżyć haste'a). W drugim podejściu przetrwałem wszystkimi dwie pierwsze walki, w trzeciej straciłem połowę zespołu, ale zwyciężyłem.
Na koniec mamy możliwość odpłynięcia niczym Bilbo, albo podjęcia jeszcze jednego wyzwania. Sprawdziłem to. Gra się domyślnie przełączyła na najwyższy poziom trudności. Nie wiem czy jest jakieś większe uzasadnienie tego, ale wracają wszyscy bossowie - za pierwszym razem dostałem się do nich bez przechodzenia całości, chyba przez jakiś błąd - ot znajdowałem ukryte przejścia i od razu przez nie przechodziłem. Utłukli mnie. Pokręciłem się trochę, jedno wyzwanie zaliczyłem i sekretne wejście do bossów było już zamknięte. Kolejne wyzwanie wyczyściło mi wszystkie czary, utłukli mnie i stwierdziłem, że mam dość. Krainy ocalone, to najważniejsze. Nie czuję potrzeby sprawdzania się w tym.
Generalnie przyjemnie mi się w to grało, podobała mi się konstrukcja poziomów (wieża Marcusa, twierdza Zenthil). Na plus swobodna eksploracja świata, implementacja ułatwień w rozgrywce (które to dochodziły stopniowo w poszczególnych odsłonach BoldBoxów), zauważalnie ulepszona grafika (jak ktoś nie wierzy, niech odpali sobie po krótkiej sesji z tytm tytułem którąś z poprzedniczek :). Minusy: brak przenoszenia sprzętu (prawie całego) do i z innych wymiarów, finałowa walka (dwie pierwsze walki przegięte w stosunku do tego, co było przez wszystkie części, aczkolwiek akceptowalne, ale dokładając trzecią, w której w ogóle nie można rzucać zaklęć, to już przesada - może i powodem tego jest zły dobór drużyny, ale ten spowodowany był kolejnym minusem), mechanika (ostre ograniczenia klasowe nieludzi i system awansu - oczywiście to akurat spuścizna całej serii), fabuła (zbyt nadęte to, rozumiem, że Fantasy Role-playing Epic vol.IV, to trzeba było coś epickiego na koniec wymyślić, ale jakieś to, wraz z zakończeniem, mało sensowne). Mimo wszystko grało mi się w to przyjemnie, chociaż nie zbliżyło się to do poziomu, który wyznaczył PoR.
Aktualnie na warsztat biorę Dark Queen of Krynn i Dungeon Lords.
Gratulacje! Caly cykl Forgotten Realms to dosyc wymagajace tytuly i na pewno skonczenie ich wszystkich daje ogromna satysfakcje. Kiedys na pewno sam do niego wroce. Marzy mi sie, aby powstal jakis sensowny remake, cos na wzor wydanej niedawno trylogii Bard's Tale.
Fakt, przy ewentualnym kolejnym podejściu ciekawie mogłoby być przy odświeżonej wersji (Bard's Tale na pewno wolałbym nowe, chociażby dlatego, że starych jednymi postaciami nie mogłem przejść - te za darmochę w BT'2004 były portami z różnych platform).
Ale obecnie bardziej bym się wkręcił nie w remake'i, tylko w następną część, analogicznie jak w BT4. Chociaż nie przeszłoby to pewnie zbyt łatwo ze względu na prawa do FR. Może tym tak zwanym duchowym spadkobiercą tej serii będzie Archaelund?
Gratuluję, jesteś potężnym Wojownikiem cRPG. Potężniejszym ode mnie bo ja już od tak wiekowych produkcji jak Pools of Darkness i Dark Queen of Krynn się odbijam.
No i ciekawi mnie czy podołasz Dungeon Lords. Gra ma potencjał, ale wg mnie cholernie zmarnowany. Typowy średniak.
Nie no, nie taki potężny. Jeszcze do setnego poziomu nie dobiłem. Tutaj jest wielu innych którzy bardziej zasługują na własną podobiznę w Hall of Fame ;).
Dungeon Lords jakieś 15 lat temu ogrywałem, ale pokonał mnie jakiś błąd i brak zapasowych savek, przez co utknąłem w jakiejś komnacie. Prawdopodobnie było to gdzieś blisko początku. Tak więc wiem czego się mniej więcej spodziewać.
No cóż z 14 lat temu "popełniłem" reckę DL dla JRK:
No cóż, jeżeli już mówimy o Dungeon Lords, to nie da się ukryć, że czekałem na tę grę długo i z wielką niecierpliwością (w końcu to miała byc kolejna super produkcja legendarnego Davida Bradley'a) i co by nie powiedzieć zawiodłem sie srodze. Sama gra w sumie nie jest najgorsza i da sie ją (z pewnymi bólami ;-P) ukończyć, ale jest mocno niedopracowana i pozostaje po niej żal, że ponownie (tak jak z Wizards & Wariors) zmarnowano taki potencjał, który w niej niewatpliwie tkwi. Spróbuję spojrzeć na tę grę w sposób jak najbardziej obiektywny i podzielę się moimi przemyśleniami.
Podobnie jak dla wielu innych dla mnie solą (na pewno nie w oku ;-PPP) gier cRPG są dungeony i tych w tej grze nie brakuje. Jako bardzo już stary miłośnik gier z tego gatunku wychowany jeszcze na Dungeon Masterze, cyklu EOB i innych tego typu "starociach" przykładam do "loszków" naprawdę duże znaczenie. Im są wieksze, bardziej skomplikowane i wypełnione przeróżnego rodzaju zagadkami, tym lepiej. Muszę z przyjemnością przyznać, że pod tym jednym względem Dungeon Lords spełnił moje oczekiwania w 90%. Nie mogę przyznać najwyższej noty, bo jednak obok naprawdę genialnych dungeonów jak Wężowa Światynia (która swoimi rozmiarami i zagadkami zadowoli każdego, nawet najbardziej wymagającego gracza), są też lokacje trochę mniej imponujące i w sumie nie ma ich tak dużo jak by się chciało. Przyjmując, że na ocenę gry wynoszącą 100% połowę punktów przeznaczymy na ocenę dungeonów, to otrzymamy 45%.
Drugą najważniejszą wg mnie sprawą jest fabuła i scenariusz - za tą część mógłbym maksymalnie przyznać 10% punktów w przypadku gdyby obie te sprawy stały na najwyższym poziomie, ale niestety :-(. Scenariusz jest średni a do tego liniowy do bólu. I nie pomoże nawet to, że poszczególne artefakty (potrzebne do głównego wątku), możemy zdobywać w dowolnej kolejności, bo co to ma za znaczenie? W sumie nawet traktując grę bardzo łagodnie nie da się dać za ten element więcej niz 5%.
Przejdźmy teraz do interfejsu, ras, profesji, umiejętności, mapy, książki zadań i ekwipunku - kolejne 10% punktów do przydzielenia. W sumie najlepiej z tego wszystkiego wyglada tworzenie postaci, gdzie do wyboru mamy kilka ras (rózniących sie wyglądem i umiejętnościami) oraz kilka profesji, z których w sumie najsłabszymi są (o dziwo) magowie. Muszę przyznać, że jak mało w której grze ostatnio, postacie czarujące są potraktowane bardzo surowo i chyba jednak nie ma jak dobrze zbudowany osiłek sprawnie wymachujący mieczem i dobrze osłaniający się tarczą (który to przedmiot nie tylko ochroni nas przed ciosami mieczem, ale nawet przed kulami ognia, czy mrozu nawet wtedy, gdy nie posiada żadnych tego typu właściwości ;-PPP). Samych umiejętności jest naprawdę sporo i rosną one wraz ze zdobywaniem doświadczenia, a także przybywa nowych w miarę wykonywania zadań dla gildii i awansowaniu naszej postaci. To są pozytywne aspekty tego punktu, które natychmiast równoważy kiepska mapa (nie można jej powiększać i zmniejszać, ani nanosić własnych uwag, nie mówiąc o tym, że poza korytarzami, ogniskami i zarysami terenów nic więcej na niej nie widać i udostepnił ją dopiero patch wydany kilka miesięcy po premierze gry). Nic dobrego nie powiem również o książce zadań, może za wyjątkiem tego, że jest i cieszmy się z tego. Sam ekwipunek też jest potraktowany po macoszemu :-(. Jeżeli komuś marzą się setki przedmiotów z przeróżnymi statystykami, niech o nich zapomni :-( A jakby ktoś chciał powalczyć jakąś inną bronią niż miecze lub topory (a miałby ochotę na bronie drzewcowe lub łuki) to do wyboru bedzie miał w zasadzie po kilka tylko przedmiotów z tego rodzaju. Niewiele lepiej wygląda sprawa ubranek (straszna tu bida, oj straszna) a i mikstur to naliczyłem w sumie 6 (słownie sześć, żeby się ktoś nie przeliczył). Trochę lepiej wygląda sprawa z czarami (cztery rodzaje magii) i składnikami do nich, ale i tak lepszy jest cios mieczem niż walnięcie kulą ognia :-(. Dlatego ogólna ocena za te wszystkie składniki nie będzie mogła być wyższa niż 5%.
Zajmijmy się sprawą równie ważną jak dwie poprzednie czyli interakcjż z otoczeniem, z NPCami i zadaniami pobocznymi (których przecież im więcej tym lepiej :-D). Otóż nie mamy sie tu czym zająć :-/. W grze w zasadzie nie ma prawie żadnych NPCów, poza tymi potrzebnymi do głównego ciągu fabularnego, a jedyne zadania poboczne, które otrzymujemy od osób postronych są związane z awansami w gildiach, a polegają (o zgrozo co za odkrywcze questy ;-PPP) na wyeliminowaniu kolejnych ukrywających sie w krzakach przeciwników ;-/. A przecież aż się prosi, żeby zaludnić miasta, lasy i knieje jakimś ludźmi, któży by coś od nas chcieli, z którymi można by o czymś pogadać. A tu NIC!!! Nawet jeden z NPCów od którego mamy uzyskać potrzebnego do dalszego ruszenia gry bansaja zamiast zlecić nam jakieś zadanie sprzedaje nam drzewko za najwyższą dostepną stawkę, bo inne są zablokowane niezalezżnie od naszych dokonań i statystyk :-(. Mało ciekawie wygląda też sprawa rozmów z innymi osobami, które polegają na wysłuchaniu przygotowanych monologów :-(. Za to nie pozostaje mi nic innego jak tylko z możliwych 10% wystawić ocenę 0%.
Powiedzmy teraz o stronie graficznej, która podobnie jak większość spraw w tej grze ma dwa oblicza. Postać którą kierujemy jak i zmieniany ekwipunek zostały przedstawione w sposób dosyć przyzwoity (aczkolwiek do jej poruszania się mam sporo pretensji), podobnie przeciwnicy i tereny zewnętrzne nie pozostawiają wiele do życzenia. Ale już przestrzenie zamkniete (może nie wszystkie dungeony), a zwłaszcza miasta, chatki i budynki sterylnie puste i pozbawione jakiejkolwiek indywidualności są nie do ogladania. Do tego strasznie denerwujące jest przenikanie się tekstur oraz wiszące w powietrzu przedmioty i pieniądze wypadające z zabitych. Czyli ponownie na 10% możliwych do zdobycia punktów daję 5%.
Na koniec zostawiam sprawę dopracowania i "wygładzenia" gry, za co też przewidziałem 10% ocenę. Tutaj mogę powiedzieć, tylko jedno -KOSZMAR!!! Dawno nie widziałem czegoś takiego (co ja mówie - JA JESZCZE NIE WIDZIAŁEM TAKIEJ GRY!!!). To co nam zaserwowano, to jakaś wersja beta, albo nawet alfa :-(. Zdaję sobię sprawę z nacisków jakie musiały być wywierane na firmę projektującą Dungeon Lordsów, ale wypuszczenie jej w takim stanie zakrawa wręcz na kpinę z klientów :-(. W zasadzie to powinienem postawić ocene ujemną, ale nie bardzo by wypadało, więc pozostawię 0%.
W sumie po podliczeniu punktów otrzymałem 60% i niestety Dungeon Lords nie zasługuje na więcej :-(. Szkoda tylko, że znów zmarnowano taki potencjał i z gry, która mogła być naprawdę niezła, zrobiono przeciętniaka, o którym niedługo zapomną prawie wszyscy za wyjatkiem zatwardziałych miłośników dungeonów.
Ale później jeszcze raz zagrałem w nową wersję DL i naprawdę nie było źle ;P
A ja wsiąkłem jak nic w Yakuzę 0. Gra nie ma za wiele elementów RPG (rozwój postaci jest na zasadzie drzewek umiejętności i czasem są jakieś wybory dialogowe), ale wciąga jak rzeka. Nie tylko pod względem konstrukcji świata (realistycznie wykonana), ale przede wszystkim fabularnie i ilością (oraz jakością) minigierek. Jak ukończę to napiszę recenzję na steamie, a tutaj skopiuję lub podlinkuję.
Obecnie mam 157 godzin i zbliżam się ku końcowi. :(
Powoli się będę przymierzał do Arx Fatalis.
Co jakiś czas (np. teraz) jest promocja na ostatni dodatek do Two Worlds II, czyli Call of the Tenebrae. Są dwie wersje, HD (stand alone) i jako DLC. Czy ktoś wie czy jest między nimi jakakolwiek różnica? Z reguły stand-alone jest tańszy. Czekam na jeszcze lepszą ofertę, ale wolałbym wiedzieć, czy ma znaczenie w którą wersję celować.
Jak mniemam nawet wersja DLC nie jest rozszerzeniem integrującym dodatkową zawartość bezpośrednio w podstawce. Obstawiam bardziej jako odpalany niezależnie moduł, mylę się? Jak jest z postacią? Trzeba grać nową czy można ją importować?
Zaznaczę że nie grałem w podstawkę, jest gdzieś w planie dwuletnim.
Sword Legacy Omen (klon Banner Saga) i dungeon crawler o nazwie Heroes of the Monkey Tavern są z paroma innymi grami w paczce za około 22 zł w Fanatical Vengeance Bundle.
Właśnie miałem to samo pisać :)
Heroes of the Monkey Tavern - krótki, ale fajny, taki podstawowy dungeon crawler z dobrą muzyką. Sword Legacy Omen - turowe rpg, ale ponoć przeciętne. Do tego jeszcze jest taktyczne I'm not a Monster, przygodowka noir White Night i Through the Woods, dla których zastanawiam się nad kupnem tej paczki: https://www.fanatical.com/en/bundle/vengeance-bundle
Pierwszy raz zawiodłem się na Obsidian Entertainment (chociaż to bardziej kwestia leżąca po stronie PrivateDivision/Microsoft.
The Outer Worlds z czasową wyłącznością w Epic Games Store i Microsoft Store. Na Steamie, GOG-u dopiero 12 miesięcy później.
Dodam, że według przecieków, premiera planowana jest na sierpień.
Pewnie Obsidian nie miał nic do gadania, a tym bardziej Microsoft bo on nie ma nic do tej gry, decyzja należala do Private Division.
Jak pojawi się na gogu i gra nie będzie crapem to kupię.
Szczerze to ten Outer World i tak wyglądał tak sobie, za bardzo przypominał Fallouta 4 na pierwszy rzut oka.
Wyjdzie rok później, załatany (kto gra w gry Obsidianu na premierę? :] ) z DLC to może będzie to niezła gra.
Outer Worlds w ogóle nie przypomina Fallouta 4 :D Jedyne co mają wspólnego to FPP.
Tyranny
Do Tyranny podchodziłem nieco ostrożnie – po arcygenialnym Pillars of Eternity II: Deadfire rzuciłem w diabły pierwsze Divinity: Original Sin, drugie zaś przerwałem niedługo po rozpoczęciu drugiego rozdziału. Bałem się że to „zmęczenie materiału” i będzie tak z każdym erpegiem. Jednak nie.
Tyranny zaskakuje od samego początku. To nie jest opowieść o herosach ratujących księżniczki, tylko o tyranie: Hegemonie Kyrosie, który podbija cały kontynent, a na usługach ma dwóch generałów z ich dwiema armiami: ponurymi i zdyscyplinowanymi Wzgardzonymi oraz chaotycznymi i dzikimi mordercami zwanymi Szkarłatnym Chórem. Obie armie muszą ze sobą współpracować choć wzajemnie się nienawidzą i czasem skaczą sobie do gardeł, ale niemożność zdobycia twierdzy rebeliantów w ostatniej podbitej krainie na tyle irytuje Kyrosa, że ten postanawia wysłać tam Stanowiciela (Gracza) – urzędnika, prokuratora, adwokata, oskarżyciela i sędziego w jednej osobie ;) Naszym celem jest przekonanie dwóch zwaśnionych Generałów by łaskawie zaczęli ze sobą współpracę i zaczęli działać bo inaczej Hegemon obróci w perzynę swoją mroczną magią także ich, ich armie i Stanowiciela przy okazji też...Jest niewesoło. I rzadko bywa wesoło.
Podczas gry w Tyranny z monitora i głośników aż bije atmosfera militarystycznego, ciężkiego ponurego fantasy a la „Czarna Kompania” Glena Cooka. Wieczna wojna, mordy, grabieże, zwykli żołnierze i po prostu mordercy udający żołnierzy. Tu nikt nikomu nie ufa, każdy walczy z każdym, lojalność wcale nie wyklucza poderżniętego gardła. Nikt tu nie czeka na rycerzy bo litość, współczucie i zasady moralne są oznaką słabości. Nie ma tu łatwych wyborów, decyzje podjęte przez nas zawsze będą przyjęte pozytywnie/negatywnie przez minimum dwie frakcje/stronnictwa/postacie/towarzyszy. Wychowani na baldurowo – masefektowym systemie dualizmu dobro-zło będą może nieco zagubieni. I to mi się podoba, bo gra jest przez to na minimum dwa przejścia. Nie jest bowiem długa, to trzeba przyznać, starcza na jakieś, bo ja wiem, trzydzieści godzin spokojnego grania. Czy to źle? Myślę że nie, bo dzięki temu nie następuje znużenie. Krótkość gry spowodowana jest też tym, że...nie ma tu prawie questów pobocznych. Gra jest przez to mocno liniowa pod aspektem podróży. Trochę szkoda, ale to ratuje też jednak logikę gry gdzie wszystkie wydarzenia na siebie oddziałują i nikt na nikogo nie będzie czekał (co jest standardem w cRPG: Irenicus porwał moją siostrę i chce zdobyć moce boga? Nie szkodzi, poczeka na wyspie – wypizdowie kilka miesięcy, ja muszę zająć się wcześniej ratowaniem wioski przed dzikimi zwierzętami i ubijaniem egoistycznego gnoma w cyrku i masą innych zajęć). Muszę także przyznać że nareszcie dostałem także dobrze napisanych towarzyszy (jest ich szóstka, podróżować można z trójką) i dialogi są na sensownym poziomie. Cóż jeszcze z zalet? Pillarsowa grafika :) Naprawdę klimatyczna muzyka. Znany z Pillarsów system walki (ja tam lubię). Dobra mechanika (nie będę tu wchodził w szczegóły). Fajnie że podczas walki towarzysze wiedzą co robić i jakie zaklęcia użyć. A coś mi się nie podobało? Mnóstwo śmieci w plecaku, z którymi nie ma co zrobić. Postacie czasem się blokują podczas ruchu (irytujące w walce – zdarza się rzadko, ale zdarza). No i to że 90% przeciwników to ludzie (poza tym natrafimy na Zmory i wilkołakopodobną rasę). Nie ma tu smoków, elfów, krasnoludów, zombiaków, etc. No ale to taki świat.
Tyranny bardzo miło mnie zaskoczyło. Grało mi się lepiej niż w pierwsze Pillarsy i prawie tak dobrze jak w drugie. Jeden z najlepszych cRPG w jakie grałem w życiu. Pewnie moja lista TOP będzie musiała zostać przetasowana :) Mistrzostwo gatunku.
Widzę, że "łyknąłeś" Tyranny w niewiele ponad tydzień. Dla mnie Tyranny to bardzo dobra gra, ale jest też znowu jakaś wybitna i u mnie do top 10 by się nie załapała. Dla mnie też było za dużo śmieci w ekwipunku, do tego eksploracja była kiepściutka i kilka innych rzeczy związanych z małym urozmaiceniem świata oraz pomniejszymi błędami. Nie wiem jak ze sprzedażą, ale dwójka pewnie w najbliższym czasie nie powstanie...
Wiem że gra ma....błędy czy też irytujące cechy, ale który erpeg nie ma? Mi cholernie podszedł świat, klimat, postacie, dialogi...
TOP 10 na ten moment wyglądałby u mnie tak:
Pillars of Eternity II: Deadfire
Vampire the Masquarade: Bloodlines
Might and Magic VII: Za Krew i Honor
Tyranny
Baldur's Gate 2
Might and Magic VI: Mandate of Heaven
Pillars of Eternity
Arcanum
Morrowind
Diablo
@drenz
Prawa do Tyranny ma Paradox, a oni pogryźli się z Obsidianem. Temat rozkręcił Chris Avellone na RPG Codex. Ponoć Obsidian wykorzystał część pieniędzy wyłożonych przez Paradox na Tyranny do produkcji Pillars of Eternity. Dlatego też Paradox nie był już wydawcą PoE 2. Paradox zapowie dziś nową grę w świecie mroku. Na 99% będzie to jakaś forma kontynuacji Vampire the Masquerade Bloodlines, osadzona tym razem w Seattle. Wątpię, by Paradox zechciał zlecić produkcję Tyranny 2, a Obsidian szansy już raczej nie dostanie.
@Iselor
Polecam też Bastard's Wound DLC. Tales from the Tiers jest całkiem niezłe też, bo urozmaica rozgrywkę - zwłaszcza podróżowanie.
Silvaren-----> grałem z DLC :)
Gdyby ktoś był zainteresowany ograniem Heroes of the Monkey Tavern to oddam w dobre ręce klucz Steam :)
Ja bym nie pogardził, chociaż dopiero co zacząłem Bard's Tale IV i pewnie nie odpaliłbym HotMT w najbliższym czasie, więc może lepiej by ktoś inny skorzystał. Na bazarze ŁG sprzedają po 4 zł te klucze, więc jakby ktoś pilniej chciał pograć, to się nie obrażę i zaopatrzę w późniejszym terminie ;]
OK. To podaj maila, wyślę w wiadomości klucz :) Heroes of the Monkey Tavern to krótki crawler - na 6-7 godzin w razie czego.
A jak póki co przygoda w Bard's Tale IV?
BT IV niesamowicie mnie wciągnęło, dopiero wczoraj i dziś miałem czas dłużej pograć. Podoba mi się eksploracja, zagadki i ogólny klimat gry. Interface mógłby być lepszy. Niektóre elementy opisów, np. zdolności lub przedmiotów mają nieproporcjonalnie mniejszą czcionkę do innych fragmentów tekstu tychże opisów i muszę przyklejać nos do ekranu, żeby to komfortowo odczytać.
Polska wersja językowa jest niepełna. I tak np. wszystkie animowane napisy podczas walki, jak informacja, że zaczyna się tura moja lub przeciwnika, albo sama walka albo inne notyfikacje pewnych statusów wyświetlane są w języku angielskim. Fragmenty opisu przedmiotów czy zdolności też są częściowo po angielsku, np. wymagania broni czy zbroi. Wprowadza to zamieszanie, bo w takich grach ważne jest jednak ujednolicenie terminologii. Nie sprawdzałem, może da się przełączyć język na angielski, co rozwiązałoby problem - albo InXile poprawi lokalizację. Są takie babole, jak np. na ekranie wczytywania informacja "niż się wyglądają" podczas gdy powinno być "niż się wydają".
Podoba mi się eksploracja, zwłaszcza wykorzystywanie dostępnych narzędzi, tzn. pieśni, do otwierania nowych przejść. Zagadki związane z ulepszaniem elfickiej broni czy koło runiczne, dzięki któremu rozszyfrowuje się ołtarze. Przypomina to DRM z Pool of Radiance ;p
Najbardziej jednak podoba mi się walka. Nie sądziłem, że będzie aż tak taktyczna pod względem planowania i wachlarza opcji. Tym bardziej zaskoczył mnie rozwój postaci. Myślałem, że rozwój postaci jest niezbyt rozbudowany, ale na tym polu gra też mnie zaskoczyła.
Fabuła z początku nie porwała, ale zebranie paru osób w drużynę i rozwiązanie ich questów zdecydowanie pogłębiło intrygę.
OMFG
Ostatnią sesję z Bard's Tale IV przerwał mi nagły zanik prądu na całym osiedlu. Teraz odpaliłem grę i zniknęły wszystkie zapisy...
VtM Bloodlines 2
- nad grą pracuje parę osób z Troiki
- Chris Avellone macza w tym palce, a Brian Mitsoda jest glownym projektantem narracji
- gra czerpie mechanikę z ostatniej wersji Świata Mroku
- grę zaczynamy jako thinblood, wybór klanu następuje po dłuższej chwili, aby gracz zaznajomił się z nimi wszystkimi
- zabraknie jednego klanu w stosunkubdo Bloodlines 1, ale developerzy mają dodać kolejne klany po premierze (za darmo)
- gra ma kłaść nacisk na dynamikę relacji między świeżo upieczonym wampirem a jego żyjącymi przyjaciółmi i bliskimi, ma oddać wpływ dawnego życia na tą nagłą zmianę stanu rzeczy
- poza klanami pojawią się różne frakcje, które dodatkowo skomplikują relacje i questy w grze, bo działania gracza jednym będą służyć, innym szkodzić, wywołując antagonistyczne reakcje
- pełna customizacja postaci
- alternatywne drogi w czasie eksploracji (np. zmiana w obłok mgły pozwoli przemieszczać się przez kratki wentylacyjne, będzie można opcjonalnie latać itp. ogólnie moce będą miały znaczenie przy pokonywaniu przeszkód)
- niestety będzie jakiś upośledzony tryb detektywa polegający na wyostrzonych zmysłach
- gra według mediów to nie tylko cRPG ale tez immersive sim
- background wybrany przy kreacji postaci będzie miał wpływ na grę, np. jeśli było się gliną, to wizyta w komisariacie policji będzie zupełnie innym doświadczeniem
Posiadam pudełkowe wydanie pierwszego KOTORa (drugiego w sumie też). mam windows 10 64 bit. Odpalam grę, tworzę postać, klikam Graj, pojawia się czarny ekran i wywala do pulpitu. Wie ktoś czy da się to naprawić czy muszę kupować wersję z GOGa?
Według PCGaming wiki do pierwszego Kotora jest jakaś łatka ale nie widzę wzmianki o działaniu na nowszych systemach.
Za to Kotor2 - na Steamie dostał mega aktualizację w okolicach 2015 roku która usprawnia wiele, w tym działanie na nowych systemach.
Nie ma patcha oficjalnego czy fanowskiego by temu zaradzić, po prostu twórca/wydawca przestał udostępniać patche dla wersji pudełkowych.
Istnieje wydanie pudełkowe obu części gry w formie bundla (1+2) które ma lepszą kompatybilność z nowymi systemami ale nie kojarzę by takie u nas wyszło.
Możesz jeszcze spróbować tego starego tematu ale chyba link nie jest aktualny (ani linki w temacie).
http://lucasforums.com/showthread.php?t=194296
SpecShadow - Mówisz o tym wydaniu? https://cdp.pl/star-wars-knights-of-the-old-republic.html
Grałem niedawno w KotOR-a 1 w wersji Steam. Żadnych problemów, nie licząc tych, które trapiły grę od premiery i nigdy nie zostały rozwiazane. Ściągnąłem Flawless Widescreen (koniecznie wersja 32 bit), żeby grać w rozdzielczości 1920x1080 i fix do GUI, który wkleiłem w folderze Override.
Sprawdzę zaraz wersję płytową, którą odpalałem ostatnio na Windows 7. Pamiętam, że tam trzeba było łatki ściągać przez aktualizator dostępny z menu launchera gry. Zaraz się przekonamy, czy na Windows 10 płytowa sprawia jakieś problemy ;p I tak miałem ją zainstalować, bo muszę zweryfikować jedną rzecz odnośnie oficjalnego tłumaczenia.
Co do KotOR 2, jest tylko jedna słuszna wersja tej gry od sierpnia 2015 r. i jest to wersja Steam. Jako jedyna dostała aktualizację od Aspyr Media (studio przeportowało też pierwszego KotOR-a na androida). Łatka nie jest dostępna na GOG-u, a dodaje obsługę wysokich rozdzielczości (aż do 5k) oraz panoramicznych, zapisy w chmurze, obsługę kontrolera, osiągnięcia oraz warsztat - co pozwala jednym kliknięciem zainstalować Restored Content Mod, czy fanowskie spolszczenie (jeśli ktoś chce). Wiem, że Steama nie tolerujesz, ale to serio najprostszy sposób na uruchomienie tej gry bez żadnych problemów z usprawnieniami QOL (m.in. możliwość wyłączenia z poziomu menu głupiego rozmycia po użyciu Force Speed).
Jak mam problemy ze starszymi grami z serii Star Wars (namiętnie grywam w X-wing: Aliance i TIE-Fighter) to wszelkie porady odnajdywałem na tej stronie: http://www.pitow.wroc.pl/~yogurt/StarWars/allindex.shtml?10
Tu masz odnośnik do Kotor 1: http://www.pitow.wroc.pl/~yogurt/StarWars/33-kotor-.shtml?10
Może coś z tych porad Ci pomoże.
@Blackthorn
to chyba to ale w wymaganiach podają WinXP, nic o Viście i wyżej
widzę że trafiliśmy na wyjątkową sytuację, gdy to twórca/wydawca zadbał o działanie gry na nowych systemach operacyjnych, a nie fani czy moderzy, przez co fixy nie są dostępne do ściągnięcia nigdzie.
@Silvaren
dzięki za info, miałem w planach kupno wersji GOG ale nie wiedziałem czy ta aktualizacjia z 2015 roku była dostępna na GOGu.
Przynajmniej raz w roku pojawiają się bundle z KOTORami czy mocne promocje także będę wypatrywał.
@SpecShadow Właśnie jest ku temu dobra okazja. Fanatical Star Deal - można kupić dwupak steamowych KotOR-ów za 2,99 euro.
Właśnie zauważyłem na łowcach gier, zabawny zbieg okoliczności nie powiem :]
Co do sytuacji Iselora to przyznaję, jestem w kropce. To wyjątkowy przypadek gdy gra miała premierę w wersji pudełkowej, sprzed czasów dominacji cyfrowej dystrybucji, która dostała fixy do poprawnego działania na nowszych systemach od samych twórców (a nie fanów) a które dostępne są tylko na platformie cyfrowej.
@SpecShadow
To też nie do końca prawda, bo fixy zrobiło Aspyr Media, kompletnie nie związane z BioWare (KotOR) czy Obsidian (KotOR 2). A szef Aspyr wypowiadał się, że dla niego KotOR 2 to nieśmiertelny klasyk i lepsza gra od pierwowzoru, dlatego też pomimo rozpisania gigantycznej petycji na Steamie, póki co wyklucza możliwość odświeżenia jedynki.
Nawet jak mam płytowe wydania, to i tak korzystam z cyfrowych, bo zwyczajnie dla mnie jest wygodniej. I zawsze byłem ciekaw, ile czasu zajmowało mi ukończenie za młodu gier - teraz mam opcję to sprawdzić. Tymczasem, biorę się za Bard's Tale IV od nowa, bo zanik prądu w mieście podczas gry sprawił, że straciłem save'y.
A szef Aspyr wypowiadał się, że dla niego KotOR 2 to nieśmiertelny klasyk i lepsza gra od pierwowzoru,
i dobrze prawi, Obsidian wie jak robić dobre RPGi, czego nie można powiedzieć o Bioware które powoli drobnymi krokami chyliło się ku upadkowi
dlatego też pomimo rozpisania gigantycznej petycji na Steamie, póki co wyklucza możliwość odświeżenia jedynki.
szkoda, pograłbym z poprawkami
Pewnie podobna zazdrość co na linii Bethesda-Obisidan w kwestii Fallout NV, oficjalnie dobrzy znajomi ale na pewno były momenty zazdrości nad lepszą grą od Obisidanu :]
Tymczasem, biorę się za Bard's Tale IV od nowa, bo zanik prądu w mieście podczas gry sprawił, że straciłem save'y.
wczoraj widziałem promocję na tę część, niestety polska wersja w wersji cyfrowej tylko z napisami :/
@SpecShadow
KotOR był kiedyś jedną z moich ulubionych gier. Później wyszła część druga i na jedynkę już nigdy nie spojrzałem jak dawniej. Sith Lords nawet bez restored content mod było znacznie lepsze. Ten klimat, postacie i dialogi są niesamowite. Nic dziwnego, skoro gra była projektowana według tych samych zasad, co Planescape: Torment i w obu przypadkach Chris Avellone mógł zrealizować w pełni swoją wizję.
Ja kupiłem pudełkowe Bard's Tale IV Day One Edition za 40 zł. Gra ma polskie napisy, ale to tłumaczenie jest jakieś niepełne. Niektóre opisy mają nieprzetłumaczone terminy (np. leather armor, elven armor itp.) i zdarzają się błędy. Ostro się wciągnąłem, a że od wczoraj mam urlop, to mogę posiedzieć nieco dłużej nad grą :D
A pamiętacie "śpiewne" informacje w - chyba - MM8 ?
"Nie moooogę tego użyyyywać" albo "sklep zamknięty-y"
Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać :))
Tak jak wspominałam niedawno, moja recenzja i opis przejścia do Quest for Glory 1: [link]
Zabawy było na tyle dużo, że pozostałe części i spin offy też pewnie będę przechodzić i opisywać.
Było coś lekkiego, więc następne w kolejce mam coś bardziej hardkorowego, czyli Ultima V: Warriors of Destiny. Kto wie, może kiedyś uda mi się zaliczyć całą Ultimę... (na razie mam za sobą części 1-4 i 8).
Czyli rozumiem że z recenzją ósemki wstrzymujesz się aż skończysz 5,6 i 7? :) Szkoda :)
W kwestii Ultim, moim zdaniem najgorsze masz za sobą. Z tego twojego zestawu tylko czwórka jest naprawdę udana, bardziej mi się podobała niż piątka, może nawet od szóstki, koncepcyjnie nawet od dziewiątki (wykonaniem oczywiście nie może konkurować). Tak czy owak wszystkie pozostałe są lepsze niż 1-3 i 8.
Osobiście nie zaliczyłem Akalabeth, porzuciłem po pół godziny, i Martian Dreams (w pewnym momencie nie mogłem już więcej zapisywać stanu gry, coś się zrypało i nawet wcześniejsze savy nie pomagały (coś na zasadzie "zostało ci jeszcze tysiąc kroków i nie zapiszesz więcej gry"). Nie byłem w stanie przejść tak gry, więc to są ostatnie niedobitki ze spin-offów, odłożone na "kiedy skończę wszystkie pozostałe cRPeGi na świecie".
Ósemka była jednym z moich pierwszych RPGów, napisałam ją dawno - to chyba była pierwsza rzecz, jaką zrobiłam na Insimilliona. Mam o niej napisane wszystko - recenzję, solucję, opisy czarów itd. Bardzo ją lubię zresztą, nie kryję. Wisi w kolejce "do wrzucenia" razem z paroma innymi rzeczami, które napisałam na Insi i które tam były albo które nie zdążyły się załapać do wrzucenia (Eye of the Beholder, Ishar itd). Kiedy ją wrzucę na bloga - nie wiem, wolałabym te gry zaliczyć chronologicznie, ale już widzę, że Ultima V jest wyraźnie trudniejsza od czwórki, bo zginęłam kikla razy na samym początku, podczas gdy w czwórce nie miałam takich problemów. Te wielkie gry mają to do siebie, że "wyciskają" mnie mocno, więc zwykle potrzebuję sporo przerwy między kolejnymi częściami. No ale chciałabym mieć poradniki do wszystkich części serii :) Na szczęście mam dość serii, by to wszystko sobą przeplatać.
Gdyby ktoś był zainteresowany - znalazłam niedawno w pełni po angielsku zrobione remaki Wizardry I-V z przyzwoitą grafiką (bo oryginalne są jednak niegrywalne już dzisiaj). Ja mam na sumieniu tylko VI i VII - i chyba żadne gry komputerowe nie dały mi takiego wrażenia grania w papierowego RPGa jak ta seria, przynajmniej od strony mechaniki.
W Wizardry I-IV grało mi się zdecydowanie lepiej niż w Ultimę I-III. Na tamtym etapie wg mnie były zwyczajnie miodniejsze (przeplatałem obie serie równolegle). Nawet perspektywa w lochach była lepiej zrobiona, dzięki czemu robienie map było zwyczajnie satysfakcjonujące. Jedyny problem, to znikomy postęp do części V włącznie, podczas gdy każda kolejna Ultima wnosiła wiele nowego. Z Wizardry fajnie wyewoluował Bard's Tale oraz M&M. Przechodziłem je wszystkie chronologicznie wg roku wydania, dzięki czemu mam jakiś obraz jak się rozwijała każda z serii. Niestety w tamtym czasie nie dane mi było GoldBoxów rozpracowywać, ale część już nadrobiłem.
Jak wspominasz Wizardry4, najtrudniejszego RPGa w historii?
Szczerze? Dla mnie gorszym (pod każdym względem: trudności, grywalności itp.) było Wizardry V. Czwórka była całkiem całkiem. Owszem, duża część walk była na zasadzie kto pierwszy przywali ten idzie dalej, ale nie było tak źle (rozwiązanie walki było szybkie - nasz protagonista miał na tyle mało HP-ków, że jeśli nie poszło z inicjatywą, to, zwłaszcza później, pojedynczy czar przeciwnika mógł zdjąć nas jednym strzałem. Walki były zatem szybkie, z tego co pamiętam, była określona ilość walk na każdym poziomie lochów, i o ile nie postanowisz zapisać gry/przyzwać kolejne potwory w jednym na cały poziom pentagramie (lub pójść wyżej/zejść niżej), to mogłeś sobie do woli chodzić po poziomie. I tu trzeba było podjąć ryzyko, zapis gry i więcej walk, czy liczyć na łut szczęścia że dobrniesz na kolejny poziom. Mapy były dość proste, nic nadzwyczajnego jak się zmapowało poprzednie części - w przeciwieństwie właśnie do Wizardry V, to dopiero była mordęga. Jak się wdepnęło w pułapkę, to na mapie się ją odhaczało i omijało to w następnym podejściu, trudniejsze były łamigłówki rodem z przygodówek. Największy problem to sobie sam stworzyłem, bo ubzudrałem sobie, że "Carrot" to z angielskiego dywan :). Skończyło się na tym, że wszędzie wszystko co miałem próbowałem użyć, no i na napotkanym króliku użyłem m.in. tego mojego domniemanego dywanu i rozwikłałem łamigłówkę (i jeszcze jakiś czas po skończeniu gry nie rozumiałem dlaczego, kto taką bezmózgą zagadkę wymyślił ;). Nie było niezwykle ciężkich walk, jak miałeś pecha to nie przeszedłeś. Jak nie za trzecim razem, to za czwartym pierwszy przywaliłeś i rozniosłeś wrogich czarowników, albo przetrwałeś jakoś ich atak i rozniosłeś wrogich czarowników. Jeśli oni przetrwali do drugiej rundy i byli przed tobą, to po Tobie. Trzeciej rundy raczej nie powinno już być, chyba że dobijanie niemagicznych przeciwników, bo oni też mogli dowalić, ale nie na taką skalę. I tak przez całą grę, nie było męczarni jak miałem np. w Pools of Darkness, gdzie do finałowej walki podchodziłem, bo ja wiem? Ze 30-40 razy?
Generalnie ciepło wspominam tę część, mimo że jest w niej najmniej cRPGa ze wszystkich części. W sumie mechanika była mocno okrojona - za każdy nowy pentagram dostawało się 10 HP i kolejny poziom czarów do dyspozycji. I mocniejsze stwory do przyzwania. Koniec. Może nasi wrogowie mieli więcej mechaniki, w końcu to byli bohaterowie. Oni mieli chociażby ekwipunek, my nie.
Pod względem trudności wolę takie pozycje, niż takie przykładowy Dark Souls. Intro zaintrygowało mnie, chciałem zobaczyć co będzie dalej, ale jak kmioty rozwalały mnie z powodu małych (wg mnie) uchybień zręcznościowych, a sama walka nie jest dla mnie motorem napędowym do grania, to stwierdziłem że olewam tytuł. Pewnie cześć wyżeraczy soulowych nie rozgryzłaby Wizardry IV, ja w drugą stronę, nie mam cierpliwości do nawalania w pada, jeśli sednem gry jest tylko walka.
Kolejny cRPG zapowiedziany, tym razem gratka dla fanów cyberpunku:
https://store.steampowered.com/app/1022710/Conglomerate_451/
Ciekawe czy to "451" w tytule ma nawiązywać do klasycznego kodu otwierającego pierwsze drzwi w immersive simach.
Nigdy o tym kodzie nie słyszałem, chociaż jak sprawdziłem listę gier gdzie to występuje, to musiałem go nie raz używać. Świat już nigdy nie będzie taki sam, wszędzie będę ten kod wypróbowywał...
Dokładniej 0451, ale np. Dishonored ma sejfy z kombinacją trzech cyfr, więc tam pomijało się zero ;] Widziałem obszerną listę gier, które nie wpisują się w gatunek immersive simów, ale też wykorzystywały ten kod jako easter egg.
Gdzieś czytałem, że pierwszy raz gdy użyto ten kod (Deus Ex) miał nawiązywać do powieści Bradbury'ego (451 stopni Fahrenheita), ale to chyba zostało zdementowane przez Warrena Spectora lub kogoś innego ze studia.
Na tej liście o której wspominałem widziałem System Shocki, więc geneza sięga najwyraźniej dalej niż Deus Ex.
Według definicji z urbandictionary to kod do biura Looking Glass i został po raz pierwszy użyty w System Shocku
https://www.urbandictionary.com/define.php?term=0451
Najwidoczniej. W sumie System Shock by pasował. W Ultima Underworld chyba jeszcze nie było tego kodu. W każdym razie widziałem gdzieś ogromną listę gier, które go wykorzystywały i to były często tytuły kompletnie inne gatunkowo od immersive simów czy nie mające nic wspólnego z erpegami.
Od czasu do czasu zaglądam do wątku i szukam inspiracji w co zagrać. Tym razem nie pytałem, bo spodobał mi się od razu Mutant: year zero. i nie drążyłem tematu. Dla mnie (czyli "niedzielnego" gracza RPG) gra idealna. Na normalnym poziomie trudności wymagająca, dość krótka (około 12h) i ciekawa. Bardzo podobały mi się smaczki dotyczące artefaktów jak i komentarze bohaterów na temat przedmiotów z przeszłości.
Polecam jak ktoś szuka lekkiej rozrywki.
Marzy mi się sequel tej gry.
Ja mam Mutanta przed sobą. Nabyłem w monthly, ale póki co ogrywam Wasteland 2. Myślałem, że gra kiepsko się sprzedała, skoro rzucili to w humble monthly, ale może szanse na drugą część są... Póki co co ma wyjść dodatek w czerwcu.
Dodatek chętnie przyjmę. Ostatnia aktualizacja dodała Stalker Trials. Wyzwania na poszczególnych mapach. Inny rozstaw i rodzaj przeciwników, ograniczone fundusze i różne modyfikatory. Do tego tablica wyników, a nick gracza, który pobije rekord na danej mapie w danym tygodniu oraz nick gracza, który ustanowił dotychczas najlepszy wynik ze wszystkich tygodni udostępniane są dowódcom ghuli na tych mapach. Fajny smaczek.
Legends of Amberland: The Forgotten Crown - uuuu twórca sobie życzy za grę niezłą kasę. Myślałem, że będzie gdzieś koło 35 złotych, tym bardziej, że to Early Acces a tu ponad dwa razy tyle.
Outward póki co ma pierwsze wrażenia ma mieszane, ale tak przypuszczałem, że gra jest jeszcze niedokończona choć potencjał ma spory. Liczę na to, że twórcy gry nie porzucą i będą ją usprawniać.A może ktoś kupił i podzieli się na dniach wrażeniami?
Bez tej zniżki to bliżej ceną do trzykrotności. Wg opisu gra inspirowana jest M&M3-5, Beholderami, Pools-ami itp, szkoda że producent nie przyłożył się by dorównać im szatą graficzną, bo o ile rozumiem wzorowanie się rozgrywką, o tyle na siłę ubrzydzanie gry to moim zdaniem lenistwo.
Zgadzam sie. To juz jest jakas parodia pixel artu i mnie tez sie nie podoba, a wrecz odrzuca. Pool of Radiance wyglada zdecydowanie lepiej od tej gry.
Nom, na pełnym ekranie wygląda źle. W oknie jeszcze ujdzie i grafikę jeszcze bym przeżył, gdyby cena była niska, ale cena jak dla mnie za taką grę jest zaporowa i produkcja znika z wishlisty...
Gra pierwotnie miała jeszcze bardziej rozmazaną grafikę. Dopiero po namowach twórca postanowił ją zmienić.
Legend of Amberland...
by Silver Lemur Games, a one-man indie studio from Poland run by Krzysztof Koźmik AKA LordArchibald.
grafika w menusach zalatuje World of Xeen dla mnie.
kolejna dobrze zapowiadająca się polska gra ale i tak nie powstrzyma to artykułów typy „czy w Polsce coś poza Wiedźminem zrobili?"...
... i bym polskiego producenta wsparł, ale nie za taką cenę i za niedokończony jeszcze produkt.
Trzeba liczyć na promocje. Jak będzie promocja -50% to z chęcią kupię.
"niekoniecznie w trybie FPP"
Cholera, kiedy ja ostatnio widziałem ten skrót FPP w użyciu...
Dostałem zaskakującą aktualizację na Moddb
https://www.moddb.com/mods/the-nameless-mod/images
Rewelacyjny mod do Deus Ex - The Nameless Mod - prawdopodobnie dostanie odświeżoną wersję. Prawdopodobnie bo nie ma jak dotąd odpowiedzi od twórców.
Trochę to ironiczne że powstał mod do gry na bazie forum poświęconym grze (Planet Deus Ex) a my co? Złamane Wiosło w Wiedźminie3...
A i może jeszcze Awaken do Fallout Tactics ale to czasu sprzed Neostrady.
Nie jest to RPG w FPP? Szkoda. No i ten system pancerza z DOS2 jest tutaj, ehhh...
We współpracy z Logic Artists? Miazga. Ich gry z serii Expeditions (Conquistador oraz Viking) były naprawdę niezłe.
Jak ja nie lubię tego systemu pancerza w DOS 2...Tak jak lubię walki turowe tak w DOS 2 wybitnie źle mi się gra.
Na Fanaticalu powrócił Anthology Fantasy Bundle. Za ok. 14 złotych jest 15 gier jak:
Demonicon (przyzwoity, nieco toporny erpeg)
Heroes of Annihilated Empires
Two Worlds II z dodatkiem Pirates of the Flying Fortress
Wizardry 6 & 7
Drakensang (niestety bez jęz. polskiego)
Lichdom: Battlemage (fajny akcyjniak FPP)
Rune (nie trzeba nic pisać)
Etherlords I & II
Sudeki (jak nie lubię jRPG tak ten stworzony przez Brytyjczyków mnie wciągnął)
Inquisitor
i kilka innych.
Link: https://www.fanatical.com/en/bundle/fanatical-anthology-fantasy-bundle
Miałem grać w Alpha Protocol jednak kiedy w prologu nie dałem rady pomimo kilku prób zhakować komputera, stwierdziłem że nie ma co się dalej irytować i rzuciłem w cholerę. Szkoda że taką głupotę wprowadzili bo przez to nie pogram. Trudno.
Hakowanie owszem, daje w kość. Sterowanie generalnie jest jakieś dziwne, także na konsolach. Podobnie było z Dungeon Siege 3 (nota bene, jedyna gra w historii Obisidanu bez większych bugów :] ).
Szkoda bo sama gra świetna, takie „24 godziny" w formie gry.
Ja bym jeszcze dał szansę. Dość dawno temu w to grałem, ale nie zapamiętałem żeby hakowanie jakoś szczególnie dawało mi się we znaki, więc chyba nie było aż takie straszne. Pamiętam za to dość drewniany gameplay i głupawe walki z bossami. Ale pod względem fabuły i wyborów to jest majstersztyk w swojej kategorii (gdzie praktycznie nie ma konkurencji). Zwłaszcza system wyborów jest chyba jednym z najlepszych w grach w ogóle. Gra jedyna w swoim rodzaju.
Swoją drogą hakowanie to jest pięta achillesowa wielu dobrych gier. W Shadowrunach to był najgorszy element rozgrywki, włącznie z Hong Kongiem mimo tego, że mechanika została całkowicie przebudowana względem poprzednich części. W StarCrawlers to w ogóle padaka beznadziejna. W Dex robi się znośne dopiero po rozwinięciu umiejętności.
Jako rzecze meelosh, daj szansę AP. Na technikalia mam zawsze dużą tolerancję, a poza tym to dla mnie ta gra to perełka, szkoda że tradycyjnie zawiera niedokończone wątki, no i na sequel nie ma co liczyć. Od kiedy przeszedłem ciągnie mnie, by ruszyć raz jeszcze, a grałem zaraz po premierze (jak przeszedł to zadzwonił, że już mogę grać ;). Też nie pamiętam, abym miał problemy w hakowaniu, rozwijałeś umiejętność? Może na początku po prostu trzeba przywyknąć. Albo olać hakowanie i iść innymi ścieżkami?
W Dex-sie faktycznie szlag mnie trafiał na początku z hakowaniem, ale po każdym rozwinięciu danej umiejętności postęp był ogromny na tyle, że w późniejszych etapach szło już łatwo (chociaż dalej nieciekawie). No i nauczyłem się rozsądnie korzystać z dodatkowego softu.
Później można to ominąć (są też jakieś EPM czy coś w ten deseń które pozwalają to ominąć), ale w tutorialu wszystko jest obowiązkowe :( Chyba że ktoś mi wyśle sejwa tuż po shakowaniu kompa to będę hepi, na jakiś dysk zewnętrzny albo na [email protected]
@Iselor (Łódź), wyślę Ci trzy zapisy. Jeden z prologu (nie wiem czy tuz po hakowaniu bo nie pamiętam, może być przed lub po, śprawdź), drugi juz jest z kryjówki przed pierwszą misją. Trzeci to już początek pierwszej misji.
Warto się przełamać. Hakowanie nie jest trudne, tylko ta minigra prowadzi do oczopląsu. Wystarczy zainwestować parę punktów, by mieć więcej czasu na łamanie zabezpieczeń i później już idzie gładko. Warto to ogarnąć, bo fundusze w grze są mocno ograniczone.
Alpha Protocol to taki nieoszlifowany diament wśród cRPG. Świetnie poprowadzona historia, w której wybory i konsekwencje mają ogromne znaczenie. System dialogów i zdobywanie przychylności też bardzo dobrze działa w grze, przez co w zależności od odzywek gracza różni ludzie będą inaczej reagować na dalszych etapach gry. Część może okazać się pomocna, inni staną się wrogami. Często nawet wybór drogi "wejścia" w czasie misji może diametralnie zmienić reakcję otoczenia na głównego bohatera ;p
Kolejny bundle na Fanaticu - w drugim progu za 23 zł 11 gier, w tym Ash of Gods: Redemption.
https://www.fanatical.com/pl/bundle/alliance-bundle
I zaczęło się wiosnobranie na muve.
Od tygodnia siedzę nad tekstem na temat pierwszego KotOR-a. Odświeżyłem go sobie ostatnio przechodząc dwukrotnie. Zainstalowałem teraz wersję pudełkową aby sprawdzić coś, co pamiętam jeszcze z 2004 r. Wiecie, że to prawdopodobnie jedyna gra, w której twist fabularny może zostać zepsuty tuż po prologu przez... polską wersję językową? xD Taki już nasz język piękny ;p Tyczy się to jednak tylko oficjalnego spolszczenia od firmy LEM. To, które można ściągnąć np. do wersji na Steam jest po prostu "gorsze".
Btw., odradzam granie w pudełkowe wydanie na Windows 10. Wywaliło mi grę do pulpitu osiem razy, zanim dotarłem do kapsuły ratunkowej na Endar Spire.
Bezspoilerowo o Star Wars: Knights of the Old Republic. Jak ktoś jeszcze nie grał, może to go zachęci:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2019/03/recenzja-knights-of-the-old-republic-star-wars.html
Dzisiaj swoją premierę miała Operancia. Jest już też pierwsza recenzja. Co dziwne ani słowa o bugach ;)
https://www.gamespot.com/reviews/operencia-the-stolen-sun-review-a-journey-far-far-/1900-6417111/
11 kwietnia będzie premiera turowego rpg Pathway https://store.steampowered.com/app/546430/Pathway/ Na uwagę zasługuje na pewno ciekawy setting i w ogóle fajnie dopracowana. https://www.youtube.com/watch?v=silXc3DGt0M
Ponadto zapowiedziano Spaceland: https://store.steampowered.com/app/1021070/Spaceland/ Jeśli będzie odzew od polskich graczy i będzie owa produkcja dodawana do listy życzeń, to jest nawet szansa na język polski.
Prawdopodobnie gra będzie kosztować 57.99 zł. W innym temacie wyczytałem, że wersje językowe zależą od zainteresowania. Duże zainteresowanie = wersja językowa dla danego kraju. Wiadomo, że zawsze fajniej się gra w ojczystym języku i może szanse na to niewielkie, ale może jednak jakieś będą jak gracze by to zasygnalizowali np tutaj: https://steamcommunity.com/app/546430/discussions/0/1812044473320163853/
Obie wyglądają ciekawie. Pierwsza kojarzy mi się z Indiana Jonesem, a druga luźno oparta na twórczości Heinlein, czyli pewnie coś na wzór "Kawalerii kosmosu". Mam głód na cRPG sci-fi, których jest jak na lekarstwo.
Zacząłem Lionheart: Legacy of the Crusader. Po paru godzinach bardzo miłe zaskoczenie, póki co niesamowicie przyjemnie się w to łupie. Lubię takie hakensleszowate erpegi z dużą ilością lootu i nieprzekombinowaną mechaniką. Słyszałem, że w drugiej połowie gra robi się dużo gorsza, ale na razie bardzo fajne.
Pierwsze godziny z grą są świetne, bo Barcelona to kwintesencja RPG. Potem już będzie przede wszystkim akcja, ale gra się nieźle. Trzeba tylko pamiętać, aby zainwestować też w uzdrawianie, bo mikstur leczniczych jest bardzo mało. Warto też zapisywać grę klawiszem szybkiego zapisu z racji takiej, ze gra nierzadko ma problem z zapisanymi stanami gry. A jaką klasa postaci grasz?
Pierwszy etap - miasto i okolice jest bardzo dobry. Czuć różnice wynikające z wyborów postaci, jak i jej rasy / klasy. Jednak po opuszczeniu miasta jest coraz gorzej. Jednak polecam grę.
Taki mały spoiler, wielu go pomija
spoiler start
W pierwszym mieście są 3 główne frakcje do wyboru, ale zazwyczaj nie każdy znajduje tą ukrytą ;)
spoiler stop
Rębajło z bronia dwuręczną i właśnie inwestuję dodatkowo w magię uzdrowicielską. Wkurza trochę, że muszę też robić za złodzieja (zamki i pułapki), ale jest to opłacalne. Bo z tego co rozumiem towarzysze w tej grze to jest tylko mięso armatnie sterowane przez AI, nie mogę np. znaleźć NPC złodzieja, który by mnie w tym wyręczał?
Mnie towarzysze irytowali. Przyłączali się na krótko do zadań a ci co byli na dłużej to szybko padli. Ja grałem łucznikiem i poza rzeczami związanymi z walką rozwijałem przede wszystkim te związane ze złodziejstwem, potem magia i elektryczność oraz odpowiednio magię uzdrawiającą. Nie pamiętam, czy któryś towarzysz był złodziejem, ale nawet jeśli by takowy się znalazł to więcej krwi napsuje Ci jego ochrona niż gdybyś otwierał zamki sam.
Dziwi mnie to że wg wywiadów - wydawca dał kasę jedynie na pierwszy rozdział. Mimo to nie zatrzymało to twórców przez zrobieniem kolejnych dziewięciu (sic).
Z towarzyszy miałem na razie tylko niedźwiedzia, bo zacząłem od zwiedzania lasów, a za miasto dopiero się biorę. Wielkiego pożytku z niego nie było zanim bohatersko zdechł, a raz mnie nawet zablokował w jakimś kącie i myślałem, że będę musiał powtarzać lokację, ale jakoś udało się wyjść. Jeśli człekokształtnymi towarzyszami też nie da się sterować w żadnym stopniu to chyba faktycznie będę grał solo.
Grałem w Lionheart 3x. Za każdym razem doszedłem do finałowej lokacji, którą ukończyłem tylko raz (jakoś na studiach). Za młodu ta gra mi sprawiała trudności, jakich nie miałem w innych tytułach a solowałem BG2 + ToB + Ascension mod xD
Setting jest fenomenalny. Alternatywna wersja renesansowej Europy i możliwość spotkania tylu historycznych postaci. I tak jak piszą, Barcelona to kwintesencja RPG.
Jest jakiś mod, który zmniejsza prędkość walki, że łatwiej ogarnąć co się dzieje - ale nigdy nie próbowałem go instalować.
Pewnie wszyscy wiedzą, że ta gra powstaje, ale wrzucę w razie czego.
Colony Ship (dawniej The New World) https://www.youtube.com/watch?v=hGyx3-Ox1JU
Gra studia Iron Tower (tych od Age of Decadence).
Akcja osadzona na statku pokoleniowym, który leci do sąsiedniego układu. Nikt z pierwotnych pasażerów nie dożyje końca podróży, ale na statku rozwija się społeczność. Będą skłócone ze sobą frakcje, mnóstwo zależności między bohaterami. Sam statek ma być ciekawy, gdyż poszczególne sekcje będą się wyraźnie różnić od siebie, właśnie przez ten upływ czasu i zamieszkujących te obszary ludzi. Całość powstaje na silniku Unreal 4. Walka będzie turowa.
Ogrywa juz ktos Pathway'a? Z tego co widze, zbiera bardzo pozytywne recenzje.
W sobotę zasiądę do niej na dłużej, to podzielę się pierwszymi wrażeniami.
A w Halfway od tego samego studia ktoś z Was może grał? Steam mi podsunął gierkę, a o niej wcześniej nie słyszałem. Konwencja sci-fi.
W Halfway nie grałem. Z kolei dzisiaj miałem sobie zakupić Pathway a tu patrzę, średnie ocen z recenzji mocno spadły w dół. Podobno gra staje się szybko powtarzalna i walka nie jest znowu taka fajna czy taktyczna. Entuzjazm trochę mi spadł i chyba na chwilę obecną sobie jeszcze poczekam, szczególnie, że gra nie ma premierowej małej przeceny.
Skończyłem Lionhearta. W drugiej połowie to kompletnie inna gra niż w pierwszej, ale i tak mi się bardzo podobało, choć te ostatnie etapy na pustyni to widać, że już na kolanie robione. Ogólnie to bym powiedział takie Icewind Dale tylko bez drużyny, co jak dla mnie jest nawet plusem.
Grałem buildem na broń dwuręczną, uniki i magię ochronną i przez praktycznie całą grę szedłem jak przez masło. Nawet finałową walkę udało mi się wygrać nie wiedząc, że da się ją sobie ułatwić (ale udało mi się to wyłącznie dlatego, że wcześniej w ogóle nie korzystałem z mikstur leczniczych). Potem sprawdzałem w necie czy są inne zakończenia i przy okazji się dowiedziałem, że to sposobem trzeba, a ja się męczyłem i dziwiłem kto tak idiotyczną walkę zaprojektował :P
A i od pewnnego momentu dawało się we znaki niewielkie w gruncie rzeczy zróżnicowanie broni i pancerzy.
Z tego co pamiętam dało się przegadać finałowego bossa (jak w Fallout1) ale próg wymaganego skillchecka był tak wysoki, że gracz musiałby inwestować niemal wszystkie swoje punkty umiejętności w dyplomację.
Poza tym gratuluję, gra pewnie nie taka krótka (ta ilość rozdziałów robi wrażenie).
Swoją drogą - czy wybory dokonywane w Barcelonie, te frakcje do których się przyłączyłeś, miało jakieś przełożenie na późniejszą rozgrywkę?
Da się przegadać, ale ja prawie nie rozwijałem tej umiejętności. Nie wiem jak są liczone rozdziały, bo w grze nie ma tego zaznaczone. Ale jeśli liczyć, że Barcelona do dołączenia do frakcji to pierwszy rozdział to to jest dobra 1/3 gry. Mi zajęła jakieś 35 godzin, a nigdzie nie zaciąłem się na długo, ale za to czasami sporo czasu spędziłem na rollowaniu skrzynek (losowy loot).
Wydaje mi się, że wybór frakcji nie ma niestety absolutnie żadnego wpływu na rozgrywkę poza bonusami do statystyk za dołączenie. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć sytuacje, w których w dialogu mogłem wybrać coś w stylu "ej no weź mi pomóż, jestem templariuszem" żeby nie zapomnieć kogo wybrałem i to wszystkie odwołania do frakcji.
Co ciekawe po zakończeniu questów w Montaillou (które ma jeszcze jakieś wątki poboczne i namiastkę rolpleja) w grze w zasadzie... kończy się fabuła :D Dalej do samego końca to już jest tylko rajd od portalu do portalu wyrzynając wszystko po drodze. Więc jak ktoś ma alergię na hack and slashe to nie dziwi mnie, że może jechać po tej grze i jej nie skończyć, tymbardziej że z niektórymu buildami może być frustrująca.
Co również ciekawe w każdej chwili można wyeksportować postać i grać nią od nowa. Trochę bez sensu, bo granie takim koksem to już jak cheaty (w grze jest max level 70, ja skończyłem na 44 i w trakcie jednego przejścia raczej wiele więcej się nie wyciągnie). Przydałby się jakiś tryb NG+ albo chociaż regulacja poziomu trudności.
Mnie również zajęła 35 godzin :) Grałem łucznikiem i tak jak pisze meelosh - nie ma żadnego wpływu wybór frakcji poza bonusami. Może gdzieś tam dalej we wiosce z raz czy dwa od tego zależało, a tak to jest liniowa siekanina :)Mimo to gra fajna.
Jeśli ktoś jeszcze nie grał w Lords Of Xulima, to ponownie polecam. Kupiłem sobie w końcu legalną wersję na steam, gram drugi raz w życiu, a frajdy znów mam tyle, jakbym ciął po raz pierwszy. Prosta, przejrzysta mechanika, świetne turowe walki, klimat, nagradzanie za szperanie w zakamarkach oraz niesamowity miód gry. Czego chcieć więcej?
Gierka jest dobra, ale nie skończyłem, znużyła mnie w pewnym momencie. Kiedyś na pewno wrócę jednak.
Ciekawe co z kontynuacją, bo miała być, a jedynka przecież kończy się cliffhangerem. Tyle że twórcy są teraz zajęci dojeniem They Are Billions. Może to i dobrze, bo będą mieli hajs żeby odpicować LoX2 o ile się za to w ogóle wezmą.
Ja LoX ukończyłem, ale pierwsze 30 godzin spędziłem bardzo miło, kolejne 30 to już powtarzalna monotonia, ale dałem radę skończyć. Twórcy swego czasu pisali, że zanim wezmą się za LoX 2 wydadzą inną grę, a ze They Are Billions dobrze się sprzedaje tak pewnie długo nie ujrzymy kontynuacji przygód Gaulena o ile w ogóle, bo będą kuć żelazo póki gorące.
Ja grałem na najniższym poziomie trudności (normal) i jak na początku była bardzo trudna, potem przeszła w przyjemnie wymagającą, tak gdzieś ostatnie 20% gry nie stanowiło kompletnie żadnego wyzwania. Na ostatnim bossie drużyna się nawet nie spociła. Nie wiem czy to kwestia poziomu trudności, czy gra ma problem z balansem.
Ale gra mi się bardzo podobała, zwłaszcza design świata i okazjonalne zagadki. Fajnie też czuć progres. Na początku jeden ogr to ściana nie do przejścia, potem masakrujemy całe oddziały takich ogrów. I walki zwłaszcza we wczesnej fazie gry bywają bardzo satysfakcjonujące.
Druidstone: The Secret of the Menhir Forest jest w fazie beta, wiec jednak faktycznie ukaże się na wiosnę jak zapowiadali twórcy:
https://druidstone-game.com/druidstone-reached-beta
Jak ktoś chce pograć tanio w Operencia: The Stolen Sun to obecnie w promocji za 4 zł jest subskrypcja 3 miesięczna na Xbox Game Pass. Część gier (niewielka) jest dostępna również dla Windowsa 10. W tym Operencia.
Moje przemyślenia o Mutant Year Zero: Road to Eden:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2019/04/recenzja-mutant-year-zero-road-to-eden8.html
Piszę aktualnie o Bard's Tale IV. Ostatnio nie miałem czasu na granie, ale w sobotę dokończyłem po około 50h gry. Następne w kolejce do ogrania będzie chyba Pool of Radiance.
Pierwsze podejście do The Dark Queen of Krynn robiłem coś w okolicach 2000 roku, ale gra zasuwała na moim ówczesnym sprzęcie tak, że nie miałem ochoty tego ogarniać. Tym razem zacząłem całą serię jak Pan Bóg przykazał od części pierwszej, włącznie z importami postaci, i tym razem DQoK przeszedłem. Tym samym druga seria Goldboxowa przerobiona. Wrażenia bardzo pozytywne. Początek bardzo liniowy, później niby mniej, pod koniec znów idziemy z góry określonym szlakiem, ale wynika to wprost ze snutej opowieści, podobnie jak było w części pierwszej. Lokacji pobocznych, nie wnoszących nic do wątku głównego brak. W ostatecznym rozrachunku Champions of Krynn bardziej mi się podobał, ale już starcie z Deathknights of Krynn wygrywa Dark Queen. Podobała mi się również bardziej od pools'owych CotAB i SotSB (co akurat nie jest wyczynem) a nawet od PoD. Postawiłbym go w równym rzędzie z PoR, chociaż każda ma inne mocne strony.
Różnice pomiędzy tymi seriami dotyczą nawet samego systemu - niby obie AD&D, ale wersje z Krynnu mają dużo rozsądniejsze limity klasowe dla nieludzi oraz różne smaczki: wybór bóstwa ma wpływ na dodatkowe ficzersy kapłana, fazy poszczególnych księżyców mają wpływ na ilość dostępnych zaklęć magów (przynależność do odpowiednich zakonów magii ogranicza co prawda listy czarów). No i nie można grać złymi. Ze złymi się walczy, trzeba być dobrym lub neutralnym i już. Co ma sens. W CoK i DQoK do walki trzeba podchodzić bardziej taktycznie niż w DKoK, pools'ach czy Savage Frontier, głównie przez obecność smokowców, którzy potrafią nieźle dowalić umierając, tudzież magów z zawsze odpalonymi czarami ochronnymi. Zupełnie inaczej prezentuje się szata graficzna niż w pozostałych wymienionych grach, jest bardziej zróżnicowana, chociaż teraz, po rozpoczęciu Treasure of the Savage Frontier, jakoś przyjemnie wrócić do tych prostszych widoczków, chyba przesyt miałem tamtych odcieni (tam nawet interfejs się dostosowywał do kolorystyki lokacji). To czego mi obecnie w TotSF brakuje, to rozwiązań upraszczających/przyspieszających rozgrywkę, np. wyeliminowanie funkcji MOVE - ruchu nie trzeba wywołać, jest domyślny, chyba że wybierze się inną funkcję.
Tak przy okazji, nie ceeRPeGowo, na GameSession dają za darmo Epistory: Typing Chronicle. Warunek: trzeba pograć w grę przez 5 minut. Wciągnąłem tak wcześniej dwie inne gry, z jednej nie wychodząc nawet z menu. Wymagane pięć minut minęło, a ja już byłem pochłonięty. Wciąga jak bagno. Takie nowe wydanie Mistrza klawiatury, opowieść o dziewczynce podróżującej na lisie. Tylko trzeba pisać bezwzrokowo, bez tego to musi być mordęga.
A calosciowo ktory cykl bardziej Ci sie podobal? FR czy Krynn? Ja zawsze wolalem FR, pomimo faktycznie zdecydowanie mniej udanego SSB. Ale pewnie wynika to z faktu, ze ogolnie swiat FR jest blizszy mojemu sercu z uwagi na to, ze gralem w niego rowniez papierowo.
Całościowo jako seria wybieram Krynn. Pewien wpływ na to mieć może sentyment do sztandarowych nowel osadzonych w świecie Dragonlance, czyli Kronik, które kiedyś pochłonęły mnie (dziś co prawda potrafię spojrzeć na nie bardziej trzeźwo). FR też czytałem, nawet więcej niż DL, ale mimo wszystko fabuły gier i ogólnie klimat był moim zdaniem lepiej odwzorowany w Krynnie, niż w Poolsach. Co prawda ma na to wpływ specyficzność DL, przy którym FR jest typowym n-tym światem (aczkolwiek bogatym we wszystko co się da). Tak czy owak gdyby nie nazwy miejscowości, równie dobrze można by osadzić całą serię poolsów w innym świecie i wg mnie też by przeszło.
Papierowego FR ledwo liznąłem, DL wcale, dużo czasu przegraliśmy w Greyhawku na D&D 3e. Hmm... apropo GH, naszło mnie właśnie na ToEE ;). Chyba muszę skorygować swoją listę To-do.
Epistory jest spoko. Podoba mi się, a kluczyk miałem chyba z jakiegoś bundla.
@Darth Angel
Zastanawiam się nad kompozycją drużyny w Pool of Radiance, bo pierwsze AD&D było dość restrykcyjne. Niby jest level cap dla nieludzi, ale w sequelach to ograniczenie poziomu odpowiednio chyba wzrasta i teoretycznie można stworzyć jakiegoś elfa czy krasnoluda i z powodzeniem ukończyć grę. Chyba że zrobię samych ludzi i np. krasnoluda wojownika/złodzieja. Niby tak samo można podejść do kobiet w drużynie. Mają karę do Siły, ale w roli jakiegoś maga nie jest to uciążliwe, a ponoć w CotAB jest jakiś unikalny quest jeśli ma się w drużynie kapłankę.
Importowałeś wszystkich bohaterów na przestrzeni oddzielnych serii, czy np. po rozpoczęciu CotAB importowałeś kilku i zdecydowałeś się powołać przedstawicieli nowych klas, jak paladyn czy łowca? Z tego co się orientuję, to kwestie eksportu do sequelu w Pool of Radiance dość mocno zależą od przebiegu finału gry.
do gold boxów ktoś mi kiedyś polecał gold box companion http://gbc.zorbus.net/ to taka ułatwiająca życie nakładka, która miedzy innymi opcjonalnie znosi rasowy level cap. sam nie próbowałem ale może komuś się przyda:)
Mnie też bierze co jakiś czas chęć na ToEE, głównie na dokończenie wątków z Circle of Eight, w tym nowym mieście co się
Głupia sprawa ale przez lata ToEE przeszedłem dwa razy ale po dotarciu do Velkborga czy jakoś tak - odpuszczałem. Nic dziwnego
Jak będziesz brał się za ToEE to razem z Temple+, techniczne gra się lepiej (okno, wysoka rozdzielczość, szybkość działania etc.), Co8 z nową zawartością albo bez.
Jest jeszcze Keep on the Borderland i chyba też trzeba się kiedyś za niego wziąć...
Silvaren, w POR najlepiej jest stworzyc jakiegos silnego wojownika, maga, a reszta niech bedzie wieloklasowcami. Wojownika i maga warto pozniej przeniesc do kolejnej czesci, a reszte druzyny zrobic na nowo. Warto sie zastanowic nad druzyna w pelni zlozona z ludzi bo mozna pozniej skorzystac z podwojej klasy postaci (a nie z wieloklasowosci jak u nieludzi).
Druga opcja to skorzystanie z GBC, jak pisal wyzej Zarith. Mozna wtedy wylaczyc limity klasowe dla nieludzi. A jezeli chcesz grac zgodnie z zasadami, to i tak warto z GBC, chociazby dlatego, ze pozwala on wlaczyc opcje FIX, ktorej brakuje w POR - bez tego odpoczywanie i zapamietywanie czarow leczacych jest troche upierdliwe.
@verify
Zastanawiałem się czy tworząc postacie od zera w Curse of the Azure Bond nie będą odstawać doświadczeniem od importowanej drużyny. Co do gold box companion - wiem, że jest, ale zależy mi na odtworzeniu tego pierwotnego doświadczenia obcowania z serią. Bez ułatwiaczy, upiększaczy itp.
Az tak dokladnie nie pamietam, gralem w to... naprawde dawno temu :)
Ale nawet jezeli na poczatku beda troche odsatwac, to wszystko jest do nadrobienia, ze wzgledu na ograniczenia poziomow (nawet ludzi) w poszczegolnych czesciach cyklu.
Postacie będą odstawać ale tylko na początku o ile nie straszna Ci odrobina grindu w drugiej części. Innych postaci niż ludzie raczej nie warto robić. Darth Angel świetnie wyjaśnił w poście 4 dlaczego ;)
Przydatna tabelka:
http://pastebin.com/raw/uSF8cJR7
No tak właśnie myślałem, żeby stworzyć prawie samych ludzi :P A tabelki są w instrukcjach. Grałem kiedyś w Pool of Radiance trochę, ale nigdy nie czytałem manuala. Nie sądziłem, że upływ czasu sprawia, że gra robi się trudniejsza, że główny atrybut dla danej klasy zwiększa zdobywane doświadczenie i parę innych ciekawostek, jakimi gold boxy zaskakują. Jak na swoje lata były dość złożonymi erpegami.
Jedna rzecz, jaką zawsze robię w każdym nowym GolBoxie, to MODIFY po zrobieniu drużyny, ale działa to zanim wyjdziesz na miasto, później przepada. Można ustawić wszystkim cechy na maksa. Taki cheat wbudowany w menu główne ;). W PoR ustawiłem też tak kobiecie Siłę na 18/00. I po importach do kolejnych części nic się tu nie zmienia. Widzę w seriach Krynnu i Savage Frontier że kobiety są przycięte na sile, ale w PoR nie. Co do limitów poziomów: maksymalnie jest 40 poziom dla ludzi w PoD, ja miałem tylko jednego człowieka i po zdualclassowaniu (piękne słowo :) zaraz po pierwszym starciu, który umożliwiał mi awans mojej Kapłanki na nowy, 17 poziom, dobrnąłem pod koniec gry do 31 poziomu maga (i był to największy masowy niszczyciel w grze). Tak więc ludzie to świetna sprawa i robiąc Savage Frontier zrobiłem już trzech. Poza tym zawsze lubię mieć dużo magów, bo co sześć fireballi to nie jeden, więc elfów miałem aż czterech. Ale błędem było rozbić trzech z nich zaledwie na dwie klasy (mag i wojownik). Czwarty elf, który był złamany dodatkowo ze złodziejem, rozwijał się do końca serii w tej klasie, no i też w znikomym zakresie w HP, reszta osiągnęła max. w CotAB. Gdybym miał takich czterech, co każdemu okrążonemu wrogowi mieliby szanse dodatkowo wepchnąć backstabba, to byłoby zdecydowanie efektywniejsze. Ich wolniejszy rozwój byłby akceptowalny (i tak każda z postaci dobijała do maksa nałożonego na daną część na długo przed jej końcem - pomijam oczywiście PoD). Nasłabszym ogniwem był półelf wojownik/mag/kapłan. Był gorszym magiem, kiepskim kapłanem i 8 poziomów wojownika nie rekompensowało tego wszystkiego. Jedyne co, to pozwalał mi FIX-ować w czasie dualclassowania na maga mojej kapłanki, zanim nie odzyskałem moich czarów. Być może tak nie jest, że musi być jakikolwiek kapłan aby FIX działał, ale tak interpretuję opis tej funkcji. Jak coś łatwo można to zweryfikować. Jako że jechałem tymi samymi postaciami od części pierwszej, nie powiem CI jak sprawują się dodatkowe, późniejsze klasy. Te wykorzystuję aktualnie w Savage Frontier.
Gdybym zaczynał ponownie, wziąłbym co najmniej czterech ludzi, i resztę uzupełniłbym złamanymi na trzy klasy (mag/wojownik/złodziej) elfami. I każdego człowieka albo bym dociągnął do PoD na magach i wtedy rozwijał jako wojowników czy innych walczących, lub zaczął jako ci inni by przejść na magów. Pytanie tylko jak jest z tym FIXem bez kapłana, jak chcesz mogę sprawdzić, mam jeszcze wszystkie te gry poinstalowane, wszystkie save'y zarchiwizowane.
"Z tego co się orientuję, to kwestie eksportu do sequelu w Pool of Radiance dość mocno zależą od przebiegu finału gry"
Nie słyszałem.
Co do ToEE, ciągnie mnie przez tę rozmowę o światach D&D. Osobiście odbiłem się kiedyś od dema. W zasadzie nie wiem dlaczego (może dlatego, że jakieś ropuchy mnie zaatakowały na początku, zamiast szczurów jak zawsze ;). Pewnie miałem inne gry na głowie. Tak czy owak jestem raczej zielony w temacie. Circle of Eight to dodatek nieoficjalny, tak? Modyfikuje on znacznie rozgrywkę? O Temple+ w ogóle nie słyszałem. Często staram się grać w gry w wersje jak najbardziej się da oficjalne (np. do Ultimy IX instalowałem nieoficjalne łatki, ale to po to, żeby zmniejszyć szanse na te legendarne bugi). Dlatego chętnie przyjmę uwagi, abym wiedział jak się dobrać ostatecznie do tego tytułu.
Z dwuklasowcami jest ten problem, że pierwsza klasa staje się nieaktywna do czasu osiągnięcia o jeden poziom wyżej w nowej klasie (przynajmniej tak to działa w AD&D 2). Czyli dwuklasując kilka postaci np. na początku PoD to tak jakby mieć pierwszopoziomowych bohaterów z większą pulą życia, których THAC0 i zdolności nowej klasy dopiero raczkują. Jednak skoro mówisz, że nie jest to problemem w grze (być może exp leci szybko albo walki nie są tak wymagające), to może faktycznie warto bawić się w dwuklasowanie.
A TToEE polecam, bo to jeden z najlepszych turowych erpegów w jakie grałem. Pierwsza gra na D&D 3.5 i w dodatku przeniosła zasady systemu niemal bezbłędnie.
Pozniej zdobywa sie wiecej doswiadczenia, bo sa silniejsze potwory, takze te poczatkowe poziomy robi sie znacznie szybciej. Oczywiscie, przez pewien czas postac bedzie odstawac od reszty druzyny, ale po pierwsze, nie zmienasz wszystkich na raz, a po drugie, po osiagnieciu poziomu wyzej masz dostep do calosci zdolnosci poprzedniej klasy i doswiadczenie nie dzieli sie tak jak u wieloklasowcow - czyli szybciej awansujesz.
Pamiętaj także, że przechodzi praktycznie cały ekwipunek z SotSB, Twój pierwszopoziomowiec może mieć wypasiony sprzęt. Ja już byłem przygotowany ze zwojami, by uczyć się wszystkich istotnych czarów, jak tylko osiągałem odpowiedni poziom, oraz najlepsze ochronne przedmioty, które będzie mógł używać mag. Podobnie wszystkie różdżki i takie tam, chociaż one były koszmarnie kiepskie w porównaniu do moich i tak nie wybitnych magów. Największy problem to odnalezienie Hall of Training. Jak ją się znajdzie, to praktycznie przez jakiś czas co walka to poziom. Niewymagający grind jest tu wręcz wskazany. I myślę że do zrobienia nawet czterema "początkującymi" postaciami.
A tak w ogóle, moim zdaniem, Hall of Training to jedna z większych bolączek wszystkich GoldBoxów. Mogli to zrobić w sposób mniej upierdliwy. Albo czasem nie można awansować, bo nawet nie wiesz gdzie ona jest, albo nie możesz awansować, bo nie stać Cię na to, bo koszt w niektórych grach jest olbrzymi względem niewielkiego budżetu drużyny, albo lądujesz w miejscu gdzie po prostu nie ma Hali i tyle. W ostatnim DQoK przepadło mi tak przeszło milion punktów za jednym zamachem (nie można awansować o więcej niż jeden poziom, punkty powyżej obcinane są do 1 punktu przed kolejnym awansem). To i ograniczenia rasowe to największe "bugi koncepcyjne" wszystkich Goldboxów.
Z porad na początek:
- w PoR klejnoty i biżuteria nie jest potrzebna, więc jak będziesz miał potrzebę, to możesz spokojnie opchnąć, aby się dorobić 15 tys. złotych ;). Jedną sztukę biżuterii to się nawet zdarza za 5 tys. opchnąć. Nigdy nie wybieraj opcji KEEP przy wycenie, bo po prostu przepada bez korzyści. Nie wymieniaj jednak jeśli nie masz konkretnych rzeczy do wymiany, bo kasą najłatwiej dociążyć postać. Lepiej trzymać właśnie biżuterię, klejnoty oraz dobre magiczne przedmioty, sprzedawać jak jest coś konkretnego do kupienia (lub awansowania)
- rzeczone 15 tys. to odpowiednia kwota, aby zainwestować je w łuk (nie pamiętam nazwy) do kupienia w jednym ze sklepów (nie tym z ogólnym ekwipunkiem bojowym). Jest lepszy niż którykolwiek łuk magiczny do znalezienia w grze, bo daje premię z siły do obrażeń. Do kolejnej gry jednak nie przejdzie.
- kasa cholernie waży, więc jak będziesz miał dużo klepaków, to kup cokolwiek w sklepie, np. strzały za 1 GP. Cała Twoja kasa która się tylko da zostanie wymieniona na platynę, później na złoto itd.
- jeśli chcesz więcej naładować towaru niż bohater jest w stanie dźwignąć, możesz rzucić zaklęcie zwiększające siłę i wtedy go dociążyć do oporu. Jak efekt zaklęcia przeminie, postać dalej będzie nosić ten nadmiar i poruszać się z minimalną prędkością 3 kroków na rundę walki.
- w kolejnych częściach pojawiają się instytucje w których można zdeponować kasę/ekwipunek, ale w PoR nie. Tutaj pozwalałem sobie, podobnie jak wcześniej m.in. w M&M-ach, utworzyć kilka dodatkowych postaci, które miały przyjemność przechowywać ekwipunek i skarby prawdziwych bohaterów. Punkt wymiany to oczywiście Hall of Training.
- przez wszystkie GoldBoxy chodzę z włączonym SEARCHem. Co prawda wszystkie dopalacze szybko gasną, bo każdy krok to 20 min. zamiast 1, ale postacie wyszukują ukryte przejścia, znajźdźki i takie tam. Problem miałem przy włączonej tej opcji tylko w finale PoD i DQoK, ale to opowieść na inne czasy ;).
A ponoć z kasą na awanse nie ma problemu o0
Co do limitów poziomu postaci, to wynika już z tego, że starali się wiernie oddać pierwszą edycję AD&D. Gary Gygax chciał uczynić grę humanocentryczną, by pozostałe rasy służyły bardziej za tło i villainów. Z ciekawości zajrzałem do podręcznika i tam level capacity wygląda identycznie.
Tak, Circle of Eight to mod który pełni rolę nieoficjalnego dodatku i patcha w jednym.
Podobnie jak w VtM Bloodlines - możemy wybrać wersję z i bez dodatkowej zawartości.
Przy czym dodatkowa zawartość to m.in. dodatkowy loch na początku gry, który możemy wyczyścić by zdobyć pierwszy poziom doświadczenia jeśli nie jesteśmy masochistami którzy robią zadania w Hommlet.
Temple+ to patch usprawniający grę pod kątem technicznym, dzięki czemu granie jest o wiele przyjemniejsze i płynniejsze.
I też dodaje dodatkowej zawartości ale nie jest ona konieczna.
Na początku, gdy z wrogów wypadają jakieś kopiejki, 6 tys. GP za całą drużynę to jednak duży koszt. A w poszczególnych częściach to różnie wygląda. Raz jest za darmo, raz za klejnoty, raz za 100 GP a raz za 1000.
Jeszcze jedna sprawa, kontroluj ilość PeDeków, od któregoś GldBoxa wszedł "ficzer", który oznacza wizualnie postać która może awansować, ale w PoR (i CotAB chyba też) nie, co w połączeniu z przycinaniem "nadmiarowego" doświadczenia jest nader wredne.
Gdybym nie przeczytał instrukcji, pewnie bym zrobił dużo błędów, jak komenda "drop", która sprawia, że upuszcza się przedmiot/monety, ale wówczas przepadają. Do tego kwestia pieniędzy podczas wizyt w sklepie, które w sumie trzeba zabrać z lady :D Posiedziałem trochę czasu nad wyglądem ikon bohaterów (czego nigdy wcześniej nie chciało mi się robić w tej grze) i przyznam, że jestem zaskoczony jak fajnie można je dostosować. Teraz znacznie łatwiej będzie rozróżnić ich na polu walki, niż kiedy grywałem w PoR lata temu. Gierka wciąż miodna.
Swoją drogą, często korzystałeś z SEARCH? Czy raczej używałeś komendy LOOK? Skoro upływ czasu szkodzi, a przeszukiwanie każdego pola zajmuje 10 minut, podczas gdy zwykłe podróżowanie 1 minutę...
Na początku głównie LOOKałem, w dalszych etapach trochę więcej SEARCHowałem. Od CotAB poprzez wszystkie gry prawie non stop SEARCHowałem. I tak nie kojarzę jakieś różnicy, która była opisana (że niby dłużej-trudniej). Oczywiście to musiałoby być zweryfikowane przy kolejnym podejściu, ale nie jest z pewnością tak ciężko, żeby nie dać sobie rady. Największy upływ czasu tak naprawdę zachodzi, gdy chodzisz poza miastem. Tam jeśli ma to znaczenie (nie pamiętam czy tak można), chodź bez SEARCHa. I tyle.
Przy okazji, jaką zmontowałeś drużynę?
1. Człowiek - wojownik (mężczyzna)
2. Człowiek - wojownik (mężczyzna)
3. Człowiek - kapłan (kobieta)
4. Krasnolud - wojownik/złodziej (mężczyzna)
5. Człowiek - mag (mężczyzna)
6. Człowiek - mag (mężczyzna)
Wieloklasowcy przy ograniczeniu poziomu z AD&D będą raczej słabi w kolejnych grach. Nie lubię dwuklasowania bez wyraźnych korzyści, a w pierwszej edycji AD&D nie ma z dwuklasowania nic unikalnego. Nie wykręci się tu taki połączeń jak łowca/kapłan, kensai/złodziej, kensai/mag itp., znanych z późniejszych wersji systemu.
Tak naprawdę, to powyżej 9-11 poziomu w zależności od klasy, bohaterowie dostają zaledwie drobną premię do HP i ewentualne polepszenie THAC0 i dodatkowe ataki (ale to już bardzo późno i wyłącznie w przypadku wojowników). Ograniczenie klasy pancerza przeciwników w AD&D było rozsądne. Większość wrogów dysponuje KP 2-7, a więc trafi ich bez trudnu nawet złodziej, mag czy kapłan. Inaczej z postaciami parającymi się magią - nowe czary i większa liczba czarów na dzień to raczej must have i w tym wypadku faktycznie lepiej wziąć człowieka, którego nie ograniczą limity.
Ale czysty kapłan jest w starych edycjach strasznie kiepski moim zdaniem, ma parę przydatnych czarów, owszem, ale później kolejne awanse nic mu sensownego nie dają. Dociągnąłbym do PoD i wymieszałbym z czymś efektywnieszym. W sumie właśnie to zrobiłem :).
Co do tezy o kiepskich multiklasowcach w GoldBoxach - nie w przypadku Krynnu. Tam sobie świetnie radzą aż do samego końca, ale tam są rozsądniejsze limity.
Myślałem, że z tymi trolami będzie cięższa przeprawa, ale poszło gładko.
Dzisiaj na mojej Samotni omówiłam pierwszą polską grę komputerową, której twórcy mieli ambicję stworzyć RPG po polsku - Barahir. Napisałam też solucję: https://gryannelotte.blogspot.com/
Tak z ciekawości, te najstarsze odsłony znanych serii, jak np. Ultima, dużo czasu zajmuje ich ukończenie? Zdarza Ci się samej posiłkować solucjami podczas ogrywania tych tytułów?
Pierwsza Ultima to mi ze dwa - maks. trzy wieczory zajęła ;).
Patrząc po savkach, tydzień ogrywałem U2, 10 dni U3, 17 dni U4, ale to było w czasach kiedy nie miałem dzieciaków. Nie jestem w stanie tego przeliczyć na godziny. Bez solucji, tylko sobie mapy drukowałem i oznaczałem na nich co potrzebne. A w U4 zapisywałem sobie wszystko co tylko napotykałem, imiona każdego NPC-a w każdym mieście i z każdym pytaniem które mu zadałem wraz z odpowiedziami na te pytania. A jak przyszła mi do głowy nowa rzecz do zapytania, to znów pytałem o to każdego kogo spotykałem, na zasadzie "a nuż ktoś coś wie".
Pierwsza Ultima jest króciutka, podobnież Akallabeth. Dwójka i trójka to już bardziej rozbudowane gry, choć nadal nie zajmują wiele, bo są dość oczywiste. Ale czwórka to już duży, pełnowymiarowy sandbox, gdzie kilkadziesiąt godzin to minimum. Piątka podobnie, to zresztą bezpośrednia, ciut starsza siostra czwórki. W szóstkę i siódemkę nie grałam, ale z tego co wiem, szły coraz dalej w powiększenie i czas i dopiero ósemka to radykalnie skróciła, idąc w stronę, którą potem wyznaczyło Diablo, co było jedną z przyczyn chłodnego przyjęcia tej gry (choć ja sama ją uwielbiam).
Co do solucji - owszem, bywa, że muszę, zwłaszcza dotyczy to gierek z drugiej połowy lat 80 i początku 90, kiedy twórcy bardzo skąpo szastali podpowiedziami typu "co dalej" i trzeba było bardzo dużo czasu poświęcać na latanie po lokacjach i szukanie tego, co akurat musimy zrobić, by posunąć akcję do przodu. Późniejsze gry RPG były zdecydowanie bardziej intuicyjne - co widać także, gdy np. porównamy sobie FF I-III z FF IV-V (szóstka to inna para kaloszy, bo to był pierwszy w połowie nieliniowy fragment tej serii). Przy Ultimie IV dodatkowo zaczyna się system cnót, który wymaga od gracza przestrzegania swoistego kodeksu zachowań, którego złamanie sprawia, że musimy potem tracić sporo czasu na odbudowę naszej reputacji. Podobnie z przygodówkami - taki King's Quest III ma np. hardcorowy system magii, który bez opisu potrafi gracza straszliwie wymęczyć.
Przede wszystkim korzystam z opisów mechaniki - bo trzeba pamiętać, że gdy te gry wychodziły, to wszystkie miały książeczki z objaśnienie zasad, czasami nawet z bestiariuszami itd. A np. gry typu Wizardry miały tak rozbdudowany system tworzenia postaci i rozwoju postaci, że dzisiejsze RPG to przy nich gry dla dzieci. W np. serii SMT/Persona mamy natomiast system tworzenia demonów, który jest fenomenalny, ale przy poruszaniu się po nim na ślepo potrafi ukraść kosmiczną ilość czasu.
Opisy mechaniki to nie solucje. To akurat obowiązkowy punkt przy każdej, zwłaszcza nowo rozpoczynanej serii (wyjątki to np. manuale w kolejnych odsłonach poolsów czy Krynnów, przelatywałem je pobieżnie, by upewnić się że nic nowego nie doszło). Oprócz istotnego rysu historycznego, czytałem od deski do deski wszystko związane z mechaniką, z wyjątkiem czarów (do tych wracałem dopiero jak je zyskiwałem) i wspomnianego bestiariusza. Nie zrobiłem tego w PoR i CotAB i później żałowałem (zignorowałem Appendixy, założyłem że w tych tabelkach nie ma nic istotnego dla rozgrywki, zwłaszcza że były nie w manualach, tylko w Journalach, co moim zdaniem było błędem - Journala traktowałem jako dot. fabuły, nie mechaniki).
Wspominasz rozwój postaci w Wizardry - to już nie rozbudowany system, to coś, za co powinno się karać. Przy awansie możliwe było zyskanie losowo jakiegoś bonusu do dowolnego atrybutu, ale także do jego utraty, ot tak, bez wyraźnego powodu. To przykład gier, gdzie przed awansem zawsze robię obowiązkowy save, sprawdzam czy korzyści są akceptowalne, jeśli nie to load i od nowa. Może to mało uczciwe względem komputera, ale cóż, życie :).
Co do U4 - cnoty wymagały przestrzegania zasad, ale były one dość jasno wytyczone. Najtrudniej było do pierwszej cechy, bo nigdy nie wiedziałem czy to już blisko czy nie. Później już miałem punkt odniesienia. I najważniejsze, trzeba po prostu żyć tymi zasadami, faktycznie dążyć do stania się uosobieniem tych cnót, a nie tylko kalkulować ile czego zrobić, by odblokować kolejny ołtarz. Dlatego to moja ulubiona część na równi z U7 (ciężko mi wybrać która jest lepsza).
Do solucji sięgnąłem bodajże w Wizardry V, bo mnie już szlag trafiał przy ręcznym mapowaniu, w Isharach, gdy krążąc zbyt długo w jakimś miejscu wietrzyłem że być może zrobiłem coś w innej kolejności niż zaplanowali twórcy i mogłem sobie uniemożliwić przejście gry.
Korzystałem też z dołączonych do danej gry opisów w M&M, konkretnie do szablonów map. Były to plany wszystkich miast, jaskiń czy bezdroży, bez jakiegokolwiek oznaczenia. Drukowałem je i nanosiłem na nie wszystkie istotne opisy, które odnajdywałem w grze. Założyłem, że gra ma inny cel niż Wizardry czy Bard's Tale, bo tam właśnie ręczne mapowanie to kwintesencja. Tutaj nie labirynty były sednem, stąd też inne podejście i wykorzystanie "podkładów".
Generalnie unikam sięgania po cokolwiek innego, niż dodanego do danej gry. Są wyjątki, jak chociażby taki Darklands, przed stworzeniem postaci wyszperałem kilka porad w sieci, bo to jest dopiero skomplikowany dla początkującego system, a nie chciałem czegoś istotnego skopać.
Starałem się unikać solucji, czuję że odzierają mnie z mojego prawa do samodzielnego rozgryzienia fabuły gry czy łamigłówek. W ostatnich latach nawet recenzji unikam, bo czasem zdradzają za dużo. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale nawet recenzja KotORa, którą ostatnio Silvaren podlinkował, - wszedłem z czystej ciekawości cóż tam napisał (pamiętam nagonkę z jego recenzją bodajże PoE) - wg mnie już we wstępie za dużo wyjaśnia tła historii, która nie jest może wiele wnosząca do rozstrzygnięcia gry, jednak nie były one wyłożone na dzień dobry, ta historia się z czasem sama ujawniała. I czułbym się chociażby z tego drobnego samodzielnego odkrycia odarty.
Nie bierz tego do siebie Silvaren, to tak, jak chociażby w filmie LotR uważam, że błędem było na początku wyłożenie wszystkiego o pierścieniach, sauronach i takich tam. W książce to się dopiero rozwinęło (zwłaszcza jeśli najpierw się Hobbita przerobiło), a w filmie niczym obuchem na dzień dobry wszystko wyłożone. Nie dobry film, nie dobry.
Muszę nauczyć pisać się krótsze posty.
Z tymi solucjami to każdy chce być uczciwy, ale...Ostatnio gadałem z przyjacielem o kultowym Vampire the Masquarade: Bloodlines. I stwierdziliśmy że tej gry nie da się lub prawdopodobnie nie da się przejść jeśli nie gra się informatykiem, bo skąd wziąć kody dostępu (np. otwierające drzwi) do komputerów to za Chiny nie wiem. I tu musiałem korzystać z solucji.
Ni grzyba nie kojarzę sytuacji, grałem dawno, jeszcze nie było tych dodatków o których pisał SpecShadow. Byłem Ventrue z wymaksowaną dominacją, jest szansa że to o czym piszesz zrobił ktoś za mnie :). Jak Ci poszło z Alpha Protocol?
Jak Ci poszło z Alpha Protocol?
Nie poszło. Gra ma chyba też problem z nowymi kompami - opcje dialogowe ledwo się pojawiały to znikały często po 4 sekundach i nie byłem w stanie dobrze tego przeczytać, zastanowić się...PRÓBUJĘ grać w Torment: Tides of Numenera ale póki co idzie jak krew z nosa....
^47.2
Przejsc sie chyba da, ale tylko wątek główny, bo kod w muzeum jest na kartce, a u tego doktorka w Chinatown mamy pomocnika. Nie wiem jak dalej, ale bede zwracal uwage bo przechodze wlasnie, jestem juz w hotelu sabatu.
Cztery sekundy to jak sobie przypominam właśnie tyle, ile gra dawała na odpowiedź, tzn. na wybór odpowiedniej postawy. Gra nie daje szansy na spokojne zastanowienie się, przemyślenie swojej wypowiedzi. Szybko wybierasz ton wypowiedzi, bo inaczej idzie domyślna. Czyli prawdopodobnie to nie kwestia nowego OS.
@Darth Angel
Tyle że to tło fabularne to jedynie kontekst wydarzeń. Wszystkie te informacje znajdują się w klasycznym, gwiezdnowojennym intrze z przewijanymi napisami tuż po stworzeniu postaci, a uzupełnia je rozmowa z Carthem po ukończeniu kilkunastominutowego prologu. Nie ma tam faktycznych spoilerów z przebiegu fabuły w samej grze. To tylko build up do wydarzeń, które gracz będzie doświadczał.
W przypadku PoE 2 wyszedłem po prostu z założenia, że jak ktoś sięga po kontynuację, to albo zna fabułę jedynki albo nie boi się spoilerów z jej treści, bo to oczywiste, że w bezpośredniej kontynuacji takie spoilery będą - a te zostają streszczone w samym intrze sequela. Co za różnica, czy gracz pozna je z kontekstu zawiązania fabuły umieszczonego w recenzji, czy poprzez obejrzenie intra sequela - w obu przypadkach skutek jest ten sam - spoilery wydarzeń z jedynki, których nie doświadczono bezpośrednio w pierwszej grze.
Tak jak porównywałem PoE 2 do Baldura 2 - już w intrze BG 2 narrator mówi kim jest główny bohater gry. To hipotetycznie pisząc recenzję BG 2 nawet te 19 lat temu, umieszczenie informacji, iż gracz wciela się w potomka boga mordu nie uważałbym za spoiler, bo nawet jeśli ktoś nie grał w jedynkę i sięgnął od razu po dwójkę, pierwsze co dowiaduje się podczas oglądania intra to właśnie ten główny zwrot fabularny z finału BG 1. Nie rozumiem po prostu, dlaczego miałoby to być problemem w recenzji, skoro twórcy gry sami podają te informacje na wstępie. Na jedno wychodzi, a według projektantów narracji są to informacje niezbędne do rozpoczęcia przygody. Inaczej nie umieściliby ich w intrze. I z tego co pamiętam z prasy, każda recenzja BG 2 zawierała we wstępie podkreślenie faktu, iż postać gracza jest potomkiem Bhaala.
@Iselor
Alpha Protocol ma po prostu dialogi "na czas" i te 4 sekundy brzmią właśnie tak, jak to zapamiętałem. Miało to nadać realizmu i dynamizmu konwersacjom, wymusić dodatkową reaktywność w przypadku milczenia. Wybierasz postawę, jaką przyjmujesz w trakcie rozmowy - bo każdy rozmówca reaguje inaczej na określony typ osobowości. To nigdy nie był erpeg, w którym gracz powinien się zastanawiać pół godziny nad odpowiednim doborem słów.
Tides of Numenera też kiedyś zrecenzowałem:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2017/04/subiektywnie-20-torment-tides-of.html
Jeśli masz jakieś pytania odnośnie mechaniki TToN, może będę w stanie pomóc.
Kiedyś napisałem krótkie wprowadzenie do systemu Montego Cooka:
https://silvaren-crpg.blogspot.com/2017/02/numenera-dla-poczatkujacych.html
Niemniej powyższy tekst i zawarte w nim słownictwo różni się nieco od mechaniki gry studia InXile. Główne różnice opisałem w recenzji.
Dungeon Of Dragon Knight, czyli dungeon crawler FPP, który obecnie jest na Steamie w early access ma zapowiedzianą premierę pełnej wersji na 22 czerwca. Do tego czasu powinien też wyjść Dungeon Kingdom: Sign of the Moon, które w sumie miało w pełni ukazać się zimą, ale zaliczyło poślizg, przez co deweloper naraził się zniecierpliwionym graczom ;) Prawdopodobnie gra jest w fazie beta testów i sądzę, że do wakacji wyjdzie - twórca nawet zdradził, że osoby z teamu pracują nad modelami do drugiej części.
Z innych info: Odświeżony soundtrack do Summonera ujrzał światło dzienne: https://www.youtube.com/watch?v=3VhJO3gAqb0
W promocji jest Exiled Kingdoms: https://store.steampowered.com/app/788270/Exiled_Kingdoms/
A także Healer's Quest: https://store.steampowered.com/app/598490/Healers_Quest/
Ech, fajna dyskusja o Gold Boxach, aż się chce odpalić :) Ale póki co ogrywam Wasteland 2. I jak kiedyś dyskutowaliśmy nad RNG do Anthariona, tak dopiero tutaj ten element jest spieprzony. Niby postać ma 76% szansy trafienia a chybia 3 razy pod rząd i tak wiele razy i z innymi postaciami...
drenz, dziękuję za soundtrack do Summonera. Miło po tyyylu latach :) Chętnie zobaczyłabym jakiś remake tej gry, ale to pobożne życzenia raczej :)
Dzięki za informację o muzyce do Summonera, jest tak dobra że nawet spacer po kanałach był przyjemnością :]
Z innej beczki - udało mi się przejść Lionheart - Legacy of the Crusader. Co za porażka. Chyba powoli kończy mi się tolerancja na średniaki.
Gra jest tak liniowa że niektóre mapy są wręcz tunelowe, jak z parodii liniowych gier typu Duty Calls etc.
Granie łucznikiem to porażka i odradzam z całego serca tę klasę, z jakiegoś powodu jedyny sprzedawca parający się broniami dystansowymi nie chciał ze mną prowadzić interesów. Powodzenia w znajdowaniu dobrej broni dystansowej inną drogą.
Wersja z GOGa działa trochę inaczej. Po pierwsze - jest mniejsza pula łupów które pojawiają się podczas otwierania skrzyni, znacznie ogranicza to plądrowanie skrzyń metodą save/load bo i tak rzadko co dobrego będzie.
Druga rzecz to podwyższenie poziomu wymaganego do zdobycia perków Slayer czy Sniper. Perki te kompletnie trywializują grę w starych Falloutach (a w Fallout Nevada są obowiązkowe by mieć szanse z bossem finałowym) ale w Lionheart są one znacznie słabsze. Nawet one niewiele pomogły w grze która jest dość nudna i nużąca.
Ta gra nawet jako przeciętny hack'n'slash wypada bardzo blado.
Muzyka z gospody Winthropa w Candlekeep (Baldur's Gate) w aranżacji Heroes Orchestra.
https://www.youtube.com/watch?v=b6XEVE_esqg
Swoją drogą, jeśli pogadacie z Firebeardem 40x z rzędu w tejże gospodzie na początku gry, dostaniecie 300 sztuk złota.
Nadrabiając zaległości wziąłem się jeszcze za Divine Divinity. Skala tej gry nawet dzisiaj robi wrażenie. Za to interfejs zestarzał się bezlitośnie. Takie rzeczy jak zarządzanie ekwipunkiem czy handel to mordęga w porównaniu do bardziej współczesnych gier choć i w wielu starych było to rozwiązane dużo lepiej.