Zauważyłem, że od jakiegoś czasu ludziom odwala. Jakieś fitness, siłownia, diety, srety, pierdety. Liczenie kalorii, odmawianie alkoholu, bo redukcja czy inne gówno. Pizza czy inny fastfood tylko raz w miesiącu. Jak ktoś lubi się napić piwka po pracy to od razu jakiś problem z alkoholizmem. Zwariować można. Wśród waszych znajomych też panuje ta chora moda na healthy life?
Problem nie polega na tym że ludzie ćwiczą na siłowni, dbają o dietę i itp, problem polega na tym, że ludzie " tak zwane pseudo gwiazdy- gwiazdeczki" strasznie się tym afiszują, wszędzie pier.....ą, że są fit och i ach, jakieś durne wstawki na fejsie itp, ogólne piepszenie o tym jak typ zrobił 20 minutowe cardio, jaki jest zajebisty i jak mu było ciężko i zaras musi to wje...ć na you tuba, czy inne medium społecznościowe.. szukając jakiegoś rozgłosu.
Czy odwala, no nie wiem, ale napewno chcą sie mniej zatruwać albo wcale przez żarło jakie mamy w dzisiejszych czasach. To nas własnie zabija niestety.
U mnie już drugi raz jest moda na fitnessy i siłownię. Ale i tak mi nic z tego nie wychodzi i odpuszczają po jednym/dwóch miesiącach.
Problem nie polega na tym że ludzie ćwiczą na siłowni, dbają o dietę i itp, problem polega na tym, że ludzie " tak zwane pseudo gwiazdy- gwiazdeczki" strasznie się tym afiszują, wszędzie pier.....ą, że są fit och i ach, jakieś durne wstawki na fejsie itp, ogólne piepszenie o tym jak typ zrobił 20 minutowe cardio, jaki jest zajebisty i jak mu było ciężko i zaras musi to wje...ć na you tuba, czy inne medium społecznościowe.. szukając jakiegoś rozgłosu.
Tak moi rodzice kiedys jedli golonki schabowe a teraz herbata bez cukru, owoce morza ciemne pieczywo , mama oglada tvn style i tam czerpie inspiracje a dodam ze kiedys zarabiali wiecej tzw mieli dobrze funkcjonującą firme a nie dbali o zdrowie typu owoce morza itp
Wiesz czasy lat 90 się skończyły trzeba patrzeć w przyszłość :)
Media, media i jeszcze raz media. Wszystko zależy od tego w jakiej grupie się obracasz i które media są dla nich najważniejsze. Sam miałem taką sytuację na studiach: Od samego rana wszyscy gadali że Ryszard nie żyje. Myślę sobie wtf? Jaki Ryszard? Żaden student ani wykładowca z naszego kierunku nie ma na imię Ryszard! Dopiero później się dowiedziałem, że chodziło Ryśka z Klanu. Ale nadal nie rozkimniałem o co zamęt bo najzwyczajniej mnie programy w tv nie interesowały. A co do wątku fitness mam to gdzieś i cieszę się życiem zamiast liczyć kalorie. :)
Piwko, wodeczka, energrtyki, maki, burgerkingi i fajki sa na Zachodzie potwierdzeniem patologii.
Ale przynajmniej wino jest na liście. Dla niektórych lampka wina(125ml jakby ktoś nie wiedział) co wieczór jest oznaką patologi alkoholowej.
Może nie od razu patologii, ale codzienne picie alkoholu to jednak jest jakaś forma uzależnienia.
Od dłuższego czasu ludziom odwala. Zamiast używać normalnych zwrotów i pełnych zdań, nawet nie używają pełnych wyrazów tylko używają jakiegoś protojęzyka. Cb, wgl, ct etc. etc..
Nie wiem wsrod moich znajomych zawsze na przedwiosniu wlacza sie zdrowy tryb zywienia, szczegolnie u kobiet. Pewnie powodem jest to jak zapuscili sie przez zime i bedzie wstyd sie pokazac jak sie cieplo zrobi :)
Mój ojciec jest alkoholikiem bo od mniej więcej 20 roku życia sobie piwkował po pracy. Teraz piwkuje przed i w trakcie pracy a po niej jeszcze smakuje trochę wódki. A jak nie to mu się ręce trzęsą.
Nic złego nie ma w piciu piwka po pracy, potem przychodzi weekend i trzeba się spotkać przy grillu, też napić... I wychodzi na to że pijesz niemal codziennie. To jeszcze nie alkoholizm, ale organizm nabiera nawyku a dopiero potem się uzależnia, przekraczając tą cienką granicę nieświadomie.
A sama siłownia i zdrowe odżywianie to nic złego i nie rozumiem dlaczego autorowi wątku to tak urąga.
Samo ćwiczenie raczej go nie boli, a bardziej ten "owczy pęd" ludzi którzy sami z siebie by nic nie zrobili, ale skoro wszyscy dookoła to robią to i oni muszą. No i przechwałki na ten temat, bo nikt nie robi tego dla siebie tylko by zabłysnąć, a w domu pewnie chipsy, smażone jedzenie, kanapa i tv.
Aha czyli boli go, że człowiek to zwierze społeczne a on taki hej ho jedyny niezależny i będzie robił wszystko na przekór? No cóż wyrosną mu włosy na jądrach pod nosem wąs się sypnie to mu przejdzie.
@DanuelX Nie, nie to go boli. Porównujesz ludzi do zwierząt? Nie mam ochoty na dyskusję na takim poziomie.
A od kogo, od małpy?
Osobiscie nie wierze w żadne siły nadprzyrodzone i nie ma to żadnego zwiazku. Ty zwyczajnie nie wiesz co odróżnia ludzi od zwierząt, a mi szkoda tracić czasu na tlumaczenie, ponieważ wykazujesz się głównie ignorancją.
Sorry mistrzu ale pisanie o ignorancji gdy kawałek dalej wali się kwiatkiem o "chemii" w jedzeniu to śmiech na sali. Jeśli masz podobną wiedzę na temat ewolucji gatunków i atawizmach w zachowaniu jak o biochemii to masz rację, nie pogadamy.
yarpen pochodzi od gadającego węża ewentualnie ewa i adam z gliny go zrobili :)
Ty zwyczajnie nie wiesz co odróżnia ludzi od zwierząt
Mam wrażenie, że sam tego nie wiesz. Człowiek należy do królestwa zwierząt i ma z nimi niejedną cechę wspólną (i to - uwaga- nie tylko na poziomie budowy komórek!), czy ci się to podoba czy nie.
yarpen pochodzi od gadającego węża ewentualnie ewa i adam z gliny go zrobili :)
Jest taki stary polski serial "Czterdziestolatek", opowiadający o gości który właśnie skończył te 40 lat. W jednym odcinku dochodzi do niego, że nie jest już taki młody i robi wszystko, żeby zacząć zdrowo żyć - dieta, masaże i fantastyczne sceny z uprawianiem sportu. Kiedyś się z tego śmiałem, dzisiaj coraz bardziej rozumiem.
https://www.youtube.com/watch?v=hvNx5Rm1C6A
Moi znajomi nie kierują się modą i są tacy którzy uprawiają sport regularnie od zawsze, ale nie wpadają w paranoję i się nie ograniczają bez sensu. Wszystko jest dobre z głową i umiarem. Zresztą jak żyć zdrowo jak wychodzisz na dwór i oddychasz zanieczyszczonym powietrzem. Wg mnie to wszystko jest spowodowane marketingiem. Kiedyś napchali chemii do jedzenia, a teraz ją wycofują podnosząc ceny takiego towaru prawie dwukrotnie.
Jem zdrowo, ale już nie liczę kalorii. Nie jem słodyczy, fast-food bardzo rzadko. Codziennie rano tak sobie gospodaruję czas, żeby mieć posiłki na cały dzień. Odstawiłem smażenie, na koszt gotowania i pieczenia. Zacząłem jeść zdrowe pieczywo, nie pić słodzonych napoi (zero/max/light od czasu do czasu 0,5l) i nie piję alkoholu.
I nie robię tego, bo to modne, a dlatego, że dbam o siebie. Ktoś, kto nie zacznie się zdrowo odżywiać, nie zobaczy jakie to przynosi rezultaty. Mam więcej energii, nie męczę się tak jak kiedyś, + zrzuciłem w rok ponad 10kg i mam tkankę tłuszczową na poziomie poniżej 10%.
Żyje mi się tak bardzo dobrze :)
Ja nie robię tego dla ludzi tylko dla siebie. Odkąd biegam czuje się świetnie, lepiej w nocy śpię, nie czuję zmęczenia po południu i czuję się taki lekki i z energią. Co do jedzenia to za dużo chemii nie jem chociaż czasem zjem fast food, wypije coca cole i objem się słodyczami. :)
Nie znoszę ćwiczyć, ale uwielbiam uderzenie endorfin po treningu. Dlatego to robię.
Tu bardziej chodzi o szczucie i chęć wymuszenia na społeczeństwie bycie fit. Nie jesteś fit? To znaczy że jesteś gorszy i trzeba cie odseparować od społeczeństwa. Nie mam problemu z tym że ktoś chce być ah i oh i w ogóle, ale to już bardziej robi dla siebie a nie dla innych, więc po co się afiszować? No niby po to żeby być motywacją dla innych, ale to już się trochę mija z celem w obecnej formie.
Ktoś żre i nabiera na wadzę, ale dobrze mu z tym i nie chce z tego rezygnować? Wolna wola, ale nie pozbawiajmy tych ludzi człowieczeństwa fit-świry.
Ad. Wkurza mnie to strasznie, jak tacy ludzie patrzą na innych z góry. Ja sam nie jestem jakimś szczupłym facetem, nie jestem z tego dumny i sam próbowałem być fit i siłownia 2/3 razu w tygodniu, ale niestety przegrałem z tym i odpuściłem sobie. Staram się przynajmniej jakoś utrzymywać swoją wagę, kalorii nie liczę i liczyć nie będę. Latem jakiś rower, piłka nożna i w ciągu roku siatkówka raz w tygodniu. Brzuszek mam, jakoś mi to nie przeszkadza i żyje dalej elo fit-świry co teraz mi powiecie. Wracając do tematu. Mam znajomą która jest takim fit świrem, dostaje tam jakieś fit gratisy za promowanie ich produktów na Instagramie (podobno bardzo popularna forma reklamy w dzisiejszych czasach) i to jak się z tym odnosi jest wręcz odrażające. Z jej rozmów i to jak się prezentuje wynika że robi to tylko dla darmowych gratisów i wyrwania bogatych sponsorów a nie dla samej siebie i swojego zdrowia. Sama naśmiewa się z grubych ludzi i jest dla nich bezlitosna.
Jestem za takim szczuciem. Chociaż samemu daleko mi do "fit" to jednak taka moda, przymus itd jest po prostu dla mnie i mojego zdrowia dobra.
No tak, okey, ale dajmy ludziom jakiś wolny wybór. Takie wymuszanie jest po prostu nie okey. Każdy ma swój rozum i wolną wolę ;)
Bardzo lubię siedzieć na ławce, sączyć piwo i śmiać się pod nosem z ludzi biegających dookoła! Spoci się taki, przeziębi i nie daj Boże zmęczy. Po co to komu?
Jestem pierwszy który będzie bronił wolnego wyboru, ale żyjemy w jakimś tam społeczeństwie które wymusza pewne zachowania na swoich członkach. Jedne opresyjnie drugie perswazyjnie - nie zabijesz człowieka bo to rozmontowuje bezpieczeństwo gwarantowane przez życie w gromadzie, musisz się opiekować dzieciakiem - bo to zapewnia przeżycie społeczeństwa, musisz się edukować bo to zapewnia większą szansę na przetrwanie i poszerzenie wpływów twojego plemienia. itd itd itd
Szczepienia i zdrowy tryb życia to po prostu kolejna presja społeczna mająca poprawić ogólną jakość ogółu.
No tak masz po części rację ale, idąc tym tokiem myślenia musimy pozbywać ludzi przekraczających dopuszczalną wagę ich praw i itd. Oczywiście jeśli nie są to przypadki ekstremalnego zagrożenia życia, jestem za tym żeby dać tym ludziom już spokój bo może nie widzą potrzeby bycia fit, i osoby z takich środowisk powinni przestać kreować rzeczywistość na ich ,,widzi mi się".
Nie no wiadomo - w tym przypadku nie możemy opresyjnie traktować ludzi z nadwagą (tak jak beznadziejnie tragiczna akcja w stolicy ostatnio) bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Ale jakieś fajne akcje zachęcające do ruchu myślę, że wyjdzie to nam na dobre.
Dobry trend.
Żremy gówno (wszystko faszerowane chemią), oddychamy gównianym powietrzem, siedzimy na dupie 12h+ dziennie, takie czasy.
Wolę być w otoczeniu zdrowych i świadomych ludzi (nawet jeśli używają tego do attention whoringu na insta, co dla mnie jest śmieszne, ale co kto lubi), szczególnie w czasach gdzie otyłość i nowotwory są na najwyższym poziomie.
Exacly. Wole się 3 razy w tygodniu spocić na siłowni niż później w wieku 40 lat cierpieć na miażdżycę, bóle kręgosłupa, reumatyzm, kamienie nerkowe i tym podobne.
Nie ma nic złego w wypiciu piwka czy wpałaszowaniu soczystego habuksa. Ale jak się to robi dzień w dzień przez kilka lat, a dodatkowo prowadzi siedzący tryb życia to takie coś potrafi wyniszczyć człowieka dosyć szybko
Bo lepiej żreć pączki i leżeć na dupie po 10 godzinnej pracy przy biurku.
Dużo się ruszam i w miarę dobrze odżywiam. Biorąc pod uwagę, jak dobrze się czuje, w głównej mierze dzięki temu, to nie mam zamiaru z tego zrezygnować. Robię to dla siebie i w dupie mam fejsbuki, endomondo czy inne wklejanie śmiesznych motywacji gdzieś tam.
A ci, co robią to dla atencji i „ bo taka moda”, to i tak wcześniej czy później wrócą do pączków i smalcu z boczkiem( choć raz na tydzień taki smalczyku, to GOTY).
Odwala, odwala ludziom! Chociaz ostatno widzialem takiego mlodziaszka ze 20-22 lata wychodzil z silowni caly spocony jeszcze i zajrzal do plecaka wyciagnal paczke fajek i sobie zaczal jarac.
Wiec gdzie tu sens? Jak ktos chodzi na silownie to chyba po to aby byc zdrowszym a nie zeby sie pozniej truc fajkami.
To akurat rozumiem. Zdrowe podejście. Przyjemne z pożytecznym. Trochę siłowni i papierosy. Bez napinki.
Jak odwiedzałem ojca na płucnym w szpitalu to przed wejściem stała grupka pacjentów popalając szlugi. I co na to powiesz?
Kiedyś bym sie z tego śmiał, ale im jestem starszy...Od starych nawyków trudno odejsć, ale....
W zasadzie przestałem słodzić herbatę (chyba że jestem w gościach bo uj wie czy poczęstują dobrym Ahmad Tea czy jakimś szitem, który bez słodzenia jest nie do wypicia). Piję też więcej białej herbaty, zielonej herbaty, yerba mate, mięty, rumianku i Verdin fix.
Fast food ograniczyłem do 1 razu w miesiącu (zazwyczaj pizza, rzadziej kebs).
Przestałem pić alkohol z wyjątkiem okazji typu urodziny/imieniny/święta a i to tylko wino.
Powoli odchodzę od czipsów, które kiedyś jadłem masowo - teraz staram się wybierać Sunbajtsy, staram się jeść więcej pistacji i innych orzechów.
Jem o wiele mniej czerwonego mięsa na rzecz mięsa białego i ryb.
Wciąż tylko nie zebrałem się w sobie i nie zacząłem ćwiczyć - ale wiem że się wezmę za siebie w tym roku i dam radę.
Poloki pieprzone, jak oni, w ogóle, śmią robić coś ze swoim życiem? Piweczka się ze mną, burok jeden, napić nie chce. Abstynenty chędożone! Wymyślili sobie jakieś fity srity. Do domu, a nie jakiegoś kombinowania się zachciało.
No i o to chodzi. Albo chlanie taniego piwska i wódy do porzygu. Wpieprzanie codzienne kebaba. 12h dziennie na dupie przed TV. Opcja nr 1.
Dieta srieta, fit srit, zero alko, bo redukcja, bo źle na wątrobe, zero soli, cukru. Redukcja srukcja. Zero tytoniu itp. Opcja nr 2.
Tak jakby się nie dało dorzucić jeszcze opcji nr 3. Codziennie lampka wina, albo jakieś whisky. 3-4 dni w tygodniu zacne piwko. Pizza raz na tydzień/dwa. Hamburger też raz na tydzień/dwa. Siłownia 3/tydzień. Ryż i kurczak. Warzywa i owoce. Coś w tym stylu. Dla mnie najlepsza opcja.
Ale sól zdrowa jest, jej szkodliwość to mit.
O, no i fajek na szczęście też nie palę.
No i widzisz. Człowiek się czegoś nowego dowie. Jakiś rok remu jeden doktorek mi mówił, żebym ograniczył sól, bo szkodzi.
Bardzo Państwa przepraszam, że nie mam nic do dodania ciekawego, ale trafiłam na ten obrazek :))
UWAGA
Jeśli ktoś wali browara po pracy to JEST PATOLOGIA. Jak można w środku dnia odebrać sobie prawo do prowadzenia pojazdu i innych odpowiedzialnych rzeczy. Jeśli ktoś tak robi to nawet jeśli teraz nie jest to będzie alkoholikiem. Jeśli ktoś przez to zaniedbuje obowiązki czy normalne życie to jest pierwszy krok do nałogu.
Lepiej to sobie w porę uświadomcie.
A kiedy mam walić tego browara? Przed pracą? W pracy? Własnie o tym jest ta dyskusja, przynajmniej miała być, ale nie wszyscy zrozumieli. Jeśli ktoś chodzi na siłownię, basen, uprawia jogging. Je owoce, warzywa, pije wodę. Super. Ale to co ty teraz piszesz to jakieś ostre przegięcie. Zwykłe piwko po pracy, a ty już o alkoholizie. Według ciebie pewnie w ogóle alkoholu nie wolno pić. A jak już to lampka wina raz na kwartał.